Niemoralność niewiniątek - Piotr Lewandowski - ebook

Niemoralność niewiniątek ebook

Piotr Lewandowski

0,0
20,19 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Niemoralność niewiniątek to wyjątkowy tomik poezji o przyjaźni, miłości, zdradzie, oczekiwaniu i nadziei. Miłość jest tu motywem przewodnim, przebija się we wszystkich wersach. Niemoralność niewiniątek to pozycja na prezent i na każdą okazję. Sprawdzi się dla każdego, zwłaszcza dla miłośników poezji współczesnej. Praca pochłania bez reszty, ujmuje i porywa. Nie pozostawia obojętnym. Praca targa uczuciami i zniewala oczekiwaniem. Daj się porwać w opowieść o świecie miłości, przyjaźni i zdrady.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 43

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Piotr Lewandowski

Niemoralność niewiniątek

© Piotr Lewandowski, 2021

Niemoralność niewiniątek to wyjątkowy tomik poezji o przyjaźni, miłości, zdradzie, oczekiwaniu i nadziei. Miłość jest tu motywem przewodnim, przebija się we wszystkich wersach.

Niemoralność niewiniątek to pozycja na prezent i na każdą okazję. Sprawdzi się dla każdego, zwłaszcza dla miłośników poezji współczesnej. Praca pochłania bez reszty, ujmuje i porywa. Nie pozostawia obojętnym. Praca targa uczuciami i zniewala oczekiwaniem.

Daj się porwać w opowieść o świecie miłości, przyjaźni i zdrady.

ISBN 978-83-8273-304-4

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Przyjaźń

Rodzi się taka wątła, malutka i cicha,

Rodzi się ich wiele, a ta, która jest licha,

Nie wytrzyma, przez to zginie.

Tylko taka nie przeminie,

Która pielęgnowana rośnie w swoją siłę,

Ale dbać o nią trudno. Trzeba słówka miłe

Mówić do niej przy okazji,

Puszczać wodze swej fantazji.

Niech ona tego słucha i na tym się żywi,

A gdy urośnie, już się wtedy nikt nie zdziwi,

Że jest piękną i wspaniałą,

Silną, twardą i wytrwałą.

Zapomnieć, co było złe, i wybaczyć skłonna,

Wysłuchać wszystkich żalów i dobrze doradzić.

I do tego chcę poradzić,

Że najlepsza jest dwustronna.

Jak puści twardy korzeń, już się nie wytępi.

Swoich wrogów pokona, przeciwności zgnębi,

Wszystkim prawom się sprzeciwia —

Taka przyjaźń jest prawdziwa.

Przyjaźń jest to…

Jest to dłoń wyciągnięta zawsze w twoją stronę,

A kiedy ją uchwycisz, wiesz, że nie utoniesz;

Ciepłe słowo szeptane, kiedy krzyki mrożą,

Przychodzące znienacka i z pomocą bożą.

To wiara mimo wszystko i przeciw wszystkiemu,

I wbrew nadziei ślepej, wbrew światu naszemu.

Poczucie bezpieczeństwa, czucie stabilności,

Podpora i opoka dla strudzonych gości.

Może być w kromce chleba, przez szczere podanie

Szepcząca od ust do ust treść „umiłowanie”.

A im więcej ją dzielisz, tym się bardziej sycisz,

A wyciągając z nią dłoń, ten moment uchwycisz,

Ten wyryjesz w pamięci: to piękno na twarzy,

Niczym boskie spojrzenie, które was kojarzy.

I ten sam Bóg ją stworzył, który stworzył miłość,

I On dla niej uczynił tak wielką zawiłość,

I Jemu tylko sądzić, która jest piękniejsza,

Bo przyjaźń jest to miłość, tylko trochę mniejsza.

Niech mi to wszystko Chrystus wybaczy

Byłem kiedyś szczęśliwy, miałem wielką przyjaźń,

Najszczerszą i otwartą, radosną, wspaniałą,

Ciepłą i kolorową, i na wieki stałą.

Jedyną tak prawdziwą, taką miałem przyjaźń,

Lecz zniszczyłem ją całą; zniszczyłem doszczętnie;

Rozerwałem w kawałki, czego nikt nie przetnie.

Jak Samson w gruz zwaliłem, nie z siły, w słabości,

Sam spocząłem pod gruzem, by w szalonej złości

Odbudować na nowo Świątynię Miłości.

A nie ma tam ołtarzy — jest serce…, lecz czyje?

Niech mi Chrystus wybaczy, deszczem grzechy zmyje.

To, co w sercu

Nie angażuj w przyjaźni serca swego śmiało,

Ale za to w miłości nie dawaj zbyt mało,

Bo miłość od przyjaźni w sercu się nie stroni,

A jednym krokiem stoi i to w obie strony.

Być przyjacielem

Chcę cię obdarowywać, chciałbym dać ci wiele

I chcę oddać ci siebie — być twym przyjacielem.

Ma wyspa

Mam wyspę na tym świecie, może na tej ziemi,

Gdzie nie ma nienawiści, nienawistnych cieni.

Zbyt mała jest do wojen, niechętna do sporów;

Nie znamy tu pogardy, tyranów, potworów.

Choroby nie istnieją, zły los ustępuje,

A choć jest nas tu wielu, nikt się nie buntuje.

Na wyspie mojej wszyscy jesteśmy szczęśliwi

I dla siebie otwarci, szczerzy, sprawiedliwi;

Każdy idzie z pomocą, gdy jej potrzebujesz,

A za to, że ci pomógł, jeszcze podziękuje.

Tu wszystko jest w dostatku, harmonii, porządku

I słowa są materią, tak jak na początku.

W wodach wyspy przyjaciół ja się nie utopię;

Ja się z grzechów oczyszczę, gdy tą wodą skropię.

Lecz spaliłbym mą wyspę! Mam coś cenniejszego,

Od bogactw, od przyjaźni znacznie silniejszego.

I rzuciłbym to wszystko, i nie zdążył smucić,

Jeśliby Bóg na chwilę chciałby los odwrócić.

W ludzi tłumie

Dostrzegła mnie w ludzi tłumie,

Przez oczy zajrzała w serce,

I teraz wszystko rozumie,

I teraz dziwi się wielce.

Spojrzała dziś w moją stronę,

Zrzuciła z głowy koronę.

Poddała się? Czy przegrała?

Piękniejszej klęski nie miała.

Zwróciła się do mnie słowem,

Oddała życia połowę.

Dała wszystko, czego chciałem.

Przyjąć? — nie przyjąć? — się boję.

I wtedy również się bałem.

I jak wryty przed nią stoję.

I spełnia się me marzenie.

I życie swoje odmienię.

A jutro znów ją zobaczę

I wszystko będzie inaczej.

Ona już wszystko rozumie,

Bo wypatrzyła mnie w tłumie.

Pierwszy dzień mojego życia

Rozpoczęło się życie, weszło we mnie tchnienie —

Półsłowem, półuśmiechem i jednym spojrzeniem.

Zaczęło serce bić i krew zaczęła krążyć.

Tak chłodna, zimna teraz wrze, by mogła zdążyć

Przenieść z oczu do serca i na całe ciało —

Tak weszło we mnie życie i tak już zostało.

W sobotnią letnią noc

Na kamieniu samotny usiadłem wieczorem

W najspokojniejszym miejscu — w lesie nad jeziorem.

Daleko od spraw, z dala od upływu czasu.

Potrzebuję się ściszyć i wyzbyć hałasu —

Jak ptak, jak liść, jak drzewo, jak las,

Gdzie wiatr i woda, i ogień, i głaz.

Delektuję się chwilą i smakuję ciszę.

Kiedy gwiazdy się srebrzą, a księżyc złoci się,

Moje myśli odchodzą i dryfują sobie,

Lecz tłuką się o kamień w tej jednej osobie.

Mój ład, ma myśl, ma cisza — bezdźwięk.

W ten huk, ten świst, ten hałas, ten brzdęk.

O sztuce

Są sztuki, których prosto uczyć się władania,

Jednak najtrudniejszą z nich jest sztuka kochania.

I choćbyś czytał książki lat sto, to niestety

Nie pojmiesz tak, jak kochać ni jednej kobiety.

Szukać miłość

Niedługo trzeba czekać, by miłość zobaczyć.

Wystarczy czas odwrócić, starczy zamknąć oczy,

Powędrować pamięcią, która szybko kroczy,

Wyobrazić to sobie, że można cię stracić.

Zakochać się

Zakochać się ot tak, po prostu,

Ot tak, naprawdę,

Od dziś

I już

Na zawsze!

Miłość we mnie trafiła

Miłość we mnie trafiła, przeszyła moje ciało,

Wbiła się w jego głębię, ale nie bolało.

Wskoczyła mi przez oczy i wpadła przez uszy,

Dalej przez głowę i mózg trafiła do serca,

A tam będzie bezpieczna, tam jej nikt nie ruszy,

I tam powoli rośnie, i tam się utwierdza.

A gdy wyrośnie już z niej mały kwiatek róży,

Który w niewinny sposób ogród serca suszy,

Spojrzę na jego piękno i pomyślę sobie,

Że mógłbym już go zerwać i zanieść go tobie.

Piękno prawdziwe

Niczym młody motyl, gdy o porannej rosie

Rozwija swoje skrzydła w kroplach mieniące się,

I tak jak śpiew słowika pośród głuchej ciszy

Uderzający ściany, wie, że ktoś usłyszy —

Tak piękna jesteś w całej swej okazałości,

Tak słodko serce słucha ciebie, o miłości!

Jej określenie — jej znieważenie

Nie można ciebie pojąć ni określić w słowie,

Zrozumieć w jednej chwili i umieścić w głowie

Ni wyczytać cię z książek jako historyjkę,

Ani słuchać w powieści jako melodyjkę.

Lecz zamknęli cię w słowie, prosto skratowali.

A pojęli cię trefnie — pojęli, nie znając.

Nadali definicje — głębi sens zabrali.

I to wszystko stworzyli, tobie urągając.

Po drugiej stronie mostu