Nie święty gniew - Danuta Piekarz - ebook + książka

Nie święty gniew ebook

Piekarz Danuta

0,0

Opis

Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! (Ef 4,26)

Często myślimy, że gniew jest zły i grzeszny. Tymczasem w Piśmie Świętym wielokrotnie odnajdujemy obraz zagniewanego Boga. Jak to rozumieć? Czy Bóg się „złości” tak samo jak my? Czy Jego gniew jest święty, a nasz grzeszny? W jaki sposób przeżywać gniew, by zbliżał nas do Boga, a nie oddalał od Niego? Czy chrześcijanin może się złościć, a nawet gniewać się na samego Boga?

Danuta Piekarz, wędrując po kartach Biblii, wnikliwie bada najrozmaitsze przejawy gniewu. Przybliża zwłaszcza te, które towarzyszą ludziom w kontaktach z Bogiem.

Łatwo nam oskarżać autorów biblijnych, a nawet samego Boga, za ich gwałtowne reakcje, które są opisane na kartach świętych ksiąg. Jeśli jednak wczytamy się w nie bez uprzedzeń (…), odkryjemy, że właśnie ten rozgniewany Bóg jest nam bardzo bliski.

***

Danuta Piekarz – biblistka i italianistka, wykładowca na Uniwersytecie Jagiellońskim, Papieskim Uniwersytecie Jana Pawła II oraz w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Polskiej Prowincji Dominikanów. W latach 2008−2013 była konsultorką Papieskiej Rady ds. Świeckich. Opublikowała kilkanaście książek i artykułów o tematyce biblijnej.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 131

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Wydawnictwo WAM, 2019Opieka redakcyjna: Kama HawryszkówRedakcja: Anna Poinc-ChrabąszczKorekta: Anna Kopeć-Śledzikowska, Magdalena MerchutSkład i opracowanie graficzne: Lucyna SterczewskaProjekt okładki: Marcin JakubionekNIHIL OBSTATProwincja Polski Południowej TJ,ks. Jakub Kołacz SJ, prowincjał, Kraków, dn. 25 marca 2019 r., l.dz. 26/2019.ISBN 978-83-277-2173-0WYDAWNICTWO WAMul. Kopernika 26 • 31-501 Krakówtel. 12 62 93 200 e-mail: [email protected]Ł HANDLOWYtel. 12 62 93 254-255 e-mail: [email protected]ĘGARNIA WYSYŁKOWAtel. 12 62 93 260www.wydawnictwowam.plDruk i oprawa: EKODRUK • KrakówPublikację wydrukowano na papierze Ecco book cream 70 g vol. 2.0dostarczonym przez Antalis Poland Sp. z o.o.

Charakterystyka gniewu

Polskiemu słowu „gniew” odpowiada kilkanaście określeń hebrajskich i przynajmniej dwa greckie1. Najważniejsze określenia z tej pierwszej grupy to ‘af – oznaczające dosłownie nozdrza, twarz, oraz ebrah, kojarzący się z wylewaniem się, nadmiarem, furią. Inne często używane terminy to hārôn (płomienny gniew) i hēmâ (rozgniewanie, furia), wyrażające żarliwość i ekscytację.

Główne terminy greckie oznaczające gniew to orge i thymos (w pierwotnym znaczeniu: dym). Co prawda w greckim przekładzie Biblii występują one zasadniczo zamiennie, ale dla Greków ich znaczenie nie jest tożsame: thymos to poruszenie duszy, władza gniewliwa, nieracjonalna, orge zaś to wybuch gniewu, jego gwałtowny przejaw. Orge to także orgia, właśnie bowiem w gniewie i w rozwiązłości przejawiają się najpełniej pewne zwierzęce instynkty człowieka.

Hermann Cremer2 wyjaśnia, że thymos oznacza emocje, a orge ich przejaw i manifestację; thymos jest wewnętrznym oburzeniem (gniewem), które dusimy w sobie, orge zaś jest oburzeniem (gniewem), które wybucha. Jak jednak wspomnieliśmy, te rozróżnienia są bardziej charakterystyczne dla greki klasycznej, natomiast w grece biblijnej trudno dostrzec te niuanse, zwłaszcza że gniew Boży często określa się słowem orge, a przecież byłoby wręcz bluźnierstwem przypisywanie Stwórcy takiego ­zachowania w jego ­klasycznym znaczeniu.

Określenia gniewu obecne w zasobie leksykalnym współczesnych języków wskazują na jego siłę: można wybuchnąć, kipieć czy płonąć gniewem, wyjść z siebie, zagotować się, a jeśli wzmagamy czyjś gniew, to dolewamy oliwy do ognia. Niektóre zwroty wskazują na fizjologiczne przejawy gniewu: mieć pianę na ustach, zgrzytać zębami, być zaślepionym.

Gniew może być spowodowany doznaną niesprawiedliwością czy obrazą. Gdy ktoś czuje się zdradzony, upokorzony, oszukany, rodzi się w nim oburzenie, pragnienie przywrócenia sprawiedliwości. Kto poczuł się zaatakowany, łatwo atakuje. Czasem też gniewamy się na samych siebie, gdy zauważamy, że zachowaliśmy się niewłaściwie. Gniew może również być wyrazem buntu wobec straty czegoś lubianego lub reakcją obronną mającą zapobiec tej stracie.

Skoro gniew odsłania naszą podatność na zranienia, pozwala nam poznać siebie, ważne jest zadanie sobie pytania, dlaczego dana sytuacja budzi w nas takie uczucie, co nasz gniew mówi o nas. Otóż może on wskazywać, że ktoś przekracza granice naszego terytorium, może wyjawiać nasz lęk przed brakiem zrozumienia, akceptacji ze strony innych, wreszcie może po prostu odsłonić nasze zmęczenie czy stres. To uczucie ukazuje nam, co nas pasjonuje, jakie są nasze granice i co naszym zdaniem trzeba by zmienić w świecie.

Gniew najczęściej jest krótkotrwały, tym różni się od nienawiści. Święty Grzegorz Wielki ukazuje cztery typy osób zagniewanych, używając obrazu ognia: jedni zapalają się jak trzcina, która natychmiast rozpala się płomieniem, ale szybko zamienia się w popiół, inni przypominają drewniany pień, który trudno podpalić, ale gdy raz zapłonie, trudno go ugasić. Za najgorszych św. Grzegorz uważa tych, którzy łatwo się rozpalają i trudno gasną (Moralia in Job, 5,45.80; PL 75,725).

Święty Jan Chryzostom słusznie zauważa, że gdyby rozgniewany człowiek mógł zobaczyć się w lustrze w momencie, gdy zawładnie nim gniew, już by nie potrzebował rad innych, by się nie gniewać, nie ma bowiem niczego bardziej nieprzyjemnego od widoku rozdrażnionej twarzy. I dodaje: „Nie może nazywać Boga dobrym Ojcem ten, kto ma ducha dzikiego i nieludzkiego (…), i zmienia swój wygląd w wygląd ­dzikiego zwierzęcia. Jeśli ktoś podskakuje jak byk, kopie jak osioł, przechowuje w pamięci doznane zło jak wielbłąd, jest łakomy jak niedźwiedź, rozzłoszczony jak wilk, raniący jak skorpion, jest podstępny jak lis, rży jak koń oszalały z miłości na widok klaczy, jak może wznosić się ku niebu głos godny jego natury synowskiej, jak może on nazywać Boga Ojcem? Jak można nazwać taką istotę? Dzikim zwierzęciem? Ale zwierzęta padają łupem tylko jednej z tych wad, on natomiast skupia je wszystkie w sobie i jest głupszy od ich głupoty” (De ira et furore, PG 63,692).

Łatwo rozpoznać rozgniewanego człowieka po określonych reakcjach fizjologicznych, takich jak czerwona twarz, przyspieszony oddech, napięcie mięśni twarzy, piorunujące spojrzenie, zaciśnięte zęby, zmieniony głos. Seneka opisuje człowieka w tym stanie następująco: „Oczy pałają i miotają złowieszcze blaski, obfita czerwień rozlewa się po całej twarzy, krew burzy się w głębi ich piersi, drgają wargi, zaciskają się zęby, podnoszą się włosy i groźnie się jeżą, oddech staje się stłumiony i syczący, (…) wygląd twarzy szkaradny staje się i wstrętny, a zarazem odstraszający u ludzi zniekształconych i wzburzonych od gniewu. Nie wiadomo naprawdę, czy ta namiętność jest bardziej wstrętna, czy haniebna” (Dialogi. O gniewie, I,1). Człowiek najczęściej wstydzi się tych objawów, dlatego tłumi swoje emocje.

Skutkiem każdego zagniewania jest zaciemnienie umysłu, człowiek przestaje logicznie myśleć, a jego zdolność rozróżniania dobra i zła zostaje przyćmiona. Stąd często żałuje się czynów czy słów powstałych wwyniku wybuchu tego uczucia.

Gniew może się przejawiać w samych myślach, a gdy nosimy go w sobie, staje się urazą, o której Jan Chryzostom powiedział, iż jest „katem, którego nosi się we własnym wnętrzu, sępem, który rozrywa wnętrzności” (De statuis, Homilia XX, 2, PG 49,200). Długotrwałe, rozmyślne pragnienie zemsty może przynieść znacznie poważniejsze konsekwencje niż nagły wybuch gniewu.

To, co się rodzi w sercu człowieka, może się też przejawiać w słowach (obelgach, oszczerstwie), wreszcie w czynach. Mówimy tu o czynach zagniewanej jednostki, ale o ileż straszliwszy jest akt zbiorowego gniewu, którym jest wojna.

Zagniewany człowiek działa destrukcyjnie na otoczenie swoim milczeniem, swoimi spojrzeniami, pretensjami, oskarżeniami. Niekiedy porównuje się zagniewanego człowieka do wulkanu: nawet jeśli chwilowo nie jest aktywny, po każdym pomruku może dojść do wybuchu, a lawa zaleje otoczenie3.

Moralna ocena gniewu

Od czasów starożytnych dawano różne odpowiedzi na pytanie, czy gniew jest zawsze zły. Wiadomo bowiem, że może on pobudzać do samoobrony, do pokonywania przeszkód, ale może też być egoistyczny i agresywny mimo braku zagrożenia. Zawsze jednak trzeba odróżniać poruszenie gniewu, najczęściej niezależne od naszej woli, od świadomego zezwolenia na agresywne działania. Już u Platona, a zwłaszcza u Arystotelesa rozróżnia się oburzenie jako naturalny impuls oraz czynną realizację gniewu, która może być właściwa lub niewłaściwa co do celu lub środków.

Święty Bernard pisze: „Nie rozgniewać się, gdy należy tak postąpić, nie chcieć upomnieć, gdy jest to konieczne, to grzech. Gniewać się bardziej, niż jest to konieczne, to dodać jeden grzech do drugiego” (List 69,1). Okazywanie gniewu jest grzeszne, gdy jest niesprawiedliwe, nadmierne, mściwe, gdy stale zatruwa relacje z innymi ludźmi, gdy jest znakiem pogardy czy nienawiści, gdy dąży do wyrządzania szkody.

Tradycja nie jest zgodna co do oceny moralnej gniewu – dotyczy to zarówno filozofów, jak i teologów i ascetów. Niektórzy wprowadzają podział na słuszny gniew, jako oburzenie wobec zła, i niekontrolowany wybuch gniewu – jako niszczący przejaw zemsty. Inny nurt tradycji odrzuca wszelkie przejawy gniewu; na przykład autorzy związani z tradycją monastyczną (Ewagriusz, Jan Klimak, Jan Kasjan) uważają, że gniew jest nie do pogodzenia z życiem monastycznym, bo ich zdaniem jest on pewnym rodzajem szaleństwa. I trzeba przyznać, że z ich punktu widzenia generalne potępienie gniewu jest zrozumiałe: skoro zwracają się do mnichów, nie uważają, by w ich wspólnocie – przynajmniej teoretycznie – mogło dochodzić do incydentów, które dawałyby podstawę do gwałtownych wybuchów gniewu, ponadto w zamkniętej wspólnocie negatywne emocje łatwo zatruwają życie ogółu. Grzegorz Wielki w swoim dziele Moralia in Job nazywa gniew córką zawiści i matką smutku (5,45).

Dziś przyjmuje się najczęściej, że gniew sam z siebie jest czymś obojętnym, a staje się dobry lub zły ze względu na swój przedmiot, pobudkę i przejawy. Zważywszy, że człowiek nie potrafi pozostać obojętny, także emocjonalnie, wobec zła – co byłoby wręcz naganne – trzeba bowiem stwierdzić, iż jeśli wobec zagrożenia czy doznanego zła gniew jest wyrażany w możliwie kontrolowany i właściwie wymierzony sposób, jest on sprawiedliwy, staje się natomiast niesprawiedliwy, gdy kieruje się przeciw dobru, wymyka się spod kontroli, zaczyna panować nad człowiekiem albo wybucha nie z powodu rzeczywistego zła, ale dlatego, że coś nie układa się po naszej myśli4.

Tomasz z Akwinu w dziele O uczuciach (Q 46,1) stwierdza, że zdolność do gniewu jest bardzo cenną siłą – Stwórca wyposażył wnią człowieka izwierzęta wyższe, by nie ulec złu, którego nie udało się uniknąć, ale które można przemóc i zwyciężyć, zdobywając się na większy wysiłek. Jacek Woroniecki wyraził to bardziej nowocześnie: jest to niejako włączenie prądu o większym napięciu, który ma wzmóc ­zdolność do działania5.

Gniew budzi energię, której nie dałoby ­działanie samego rozumu.

Niekiedy również w naszych czasach sugeruje się, że idealny chrześcijanin powinien być wolny od odczuwania gniewu. Powyższe uwagi o pozytywnej roli gniewu wskazują wyraźnie, że ideałem ucznia Chrystusa nie jest pokorne cielę, ale człowiek z krwi i kości, dynamiczny i energiczny. Joseph Ratzinger w Raporcie o stanie wiary6 pisał wręcz, że wielu biskupów nie umie używać gniewu, co wynika z pewnego modelu formacji – chrześcijanin ma być miły, uległy i bez wyrazu, a w konsekwencji okaleczony, niezdolny do obrony wartości. Zdecydowanie brakuje tego profetycznego gniewu, który dostrzegamy w księgach prorockich czy u Jana Chrzciciela. Już św. Tomasz z Akwinu uważa, że istnieje gniew przywracający sprawiedliwość, który nie jest grzeszny, a wręcz przeciwnie – ­cnotliwy (por. De malo, 12,2).

Gniew jest grzeszny, gdy przekracza miarę, na przykład gdy wybucha z błahych lub nawet fałszywych powodów albo gdy wyolbrzymia wady innych i jednocześnie sprawia, że lekceważy się własne. Grzeszny gniew to pragnienie zemsty lub żądanie kary za wszystko, co nie zgadza się z naszym subiektywnym zdaniem.

Gniew jest zaliczany do wad głównych, gdyż rodzi różne grzechy: prowadzi do zniewagi, przekleństwa, pobicia czy nawet zabójstwa. Może być skierowany przeciw sobie, innym ludziom, przeciw Bogu (na przykład gdy wydaje się nam, że nie wysłuchuje On naszych modlitw), a także przeciw ­rzeczom, które niszczy się w ataku furii.

Arystoteles zauważa, że „jest rzeczą łatwą i dla każdego możliwą gniewać się (…); nie jest natomiast rzeczą ani dla każdego możliwą, ani łatwą czynić to w odniesieniu do właściwych osób, we właściwym stopniu, czasie, celu i ­sposobie” (Etyka nikomachejska, 1109a).

Aby właściwie ocenić gniew, trzeba zwrócić uwagę nie tylko na jego przejawy, ale też na intencję, gdyż niekiedy cel okazania gniewu wydaje się słuszny, podczas gdy prawdziwą intencją nie jest przeciwdziałanie niesprawiedliwości, ale na przykład zazdrość czy niechęć do drugiej osoby. Słusznie zauważa Renzo Gerardi, że drugi człowiek przeszkadza nam „swoją odmiennością, swoimi rytmami, gustami, opiniami, aż staje się nie do zniesienia. Czasem wybuch gniewu jest wywołany przez detale bez znaczenia, gdyż «gniew nie jest nigdy obiektywny». Nasze wybuchy gniewu są proporcjonalne do rozczarowań: najsilniejsze są wywołane przez osoby, które kochamy”7.

W wielu wizerunkach średniowiecznych gniew jest przedstawiony jako postać, która przykłada sobie sztylet do gardła, bo ira se occidit – gniew zabija siebie. Dobrze ukazał to Dante w Boskiej komedii, opisując ludzi gniewnych jako zanurzonych w bagnie, bijących się i rozrywających na kawałki. Jeden z nich, nie mając kogo atakować, gryzie własne ciało ­(Piekło, VII, 112–114).

Dlatego człowiek często próbuje zdusić gniew w sobie, co jednak niekoniecznie okazuje się dobrym rozwiązaniem, bo uczucia spychane w podświadomość nieraz wybuchają ze wzmożoną siłą. Jan Klimak wyznaje: „Widziałem takich, którzy rozpalali się w sposób nierozumny i w ten sposób wypluwali z siebie nagromadzoną od długiego czasu pamięć o krzywdzie, i poprzez namiętność uwalniali się od namiętności, dając swojemu przeciwnikowi możliwość okazania żalu albo wyjaśnienia tego, co od dawna ich zasmucało. Widziałem też takich, którzy zachowywali na zewnątrz cierpliwość, ale w głębi siebie, w milczeniu, składowali pamięć o krzywdzie; i ci są bardziej nieszczęśliwi niż owi rozzłoszczeni” (Drabina do nieba, 8,17 PG 88,829).

Gniew Boga

Koncepcja gniewu bożego nie była obca religijności Greków czy Rzymian, jednak nie przyjmowali jej greccy ani rzymscy filozofowie. Ci pierwsi uważali bóstwo za wolne od wszelkich uczuć czy cierpień, gdyż uczucia są formą doznawania obcych działań, a więc nie mogą się odnosić do bezprzyczynowej przyczyny wszystkiego. Epikurejczycy mówili, iż cechą bóstwa jest ataraksja, gdyż ich zdaniem bóstwo zakłada szczęście i nieśmiertelność. W pismach stoików natomiast wolność bóstw od gniewu i innych emocji określano terminem apatheia. Ta idea tak mocno przeniknęła myśl antyczną, iż Cycero w De officiis stwierdza jednomyślność filozofów co do apathei bogów, wykluczającej gniew: „Czy przypadkiem boimy się gniewu Jowisza? Ależ wszyscy filozofowie są zgodni przynajmniej w tym punkcie, że bóg nigdy się nie złości”8. W greckiej i rzymskiej filozofii nie było zatem miejsca na zagniewanie istoty boskiej.

My jednak pragniemy rozważyć biblijne spojrzenie na Boga, który wielokrotnie jest ukazywany w świętych księgach jako zagniewany na zło na świecie. Trzeba zawsze pamiętać o tym, co podkreśla już św. Tomasz z Akwinu: że mówienie o gniewie Boga jest metaforą (w klasycznym rozumieniu tego słowa). Zachowanie Boga określamy tak, jak nazywamy postępowanie wzburzonych ludzi – chodzi więc o proces językowego przeniesienia, wymagający odpowiedniej interpretacji, by przy wnioskowaniu zachować z metafory te elementy, które pasują do opisywanej rzeczy. Przypisujemy Bogu ludzkie uczucia, a On nigdy nie reaguje emocjonalnie. Gniew Boży jest w Biblii ukazany inaczej niż gniew ludzki, a różnica zawiera się między dwoma pojęciami: pathos i passio. Namiętność9 to bowiem poruszenie emocjonalne, które utrudnia rozumową ocenę sytuacji. Tak właśnie jest najczęściej ukazany w Biblii gniew ludzki i dlatego jest on oceniany negatywnie. Natomiast pathos jest rezultatem decyzji i rozważenia, nigdy nie jest przejawem gorączki umysłu oderwanej od zasad moralnych.

Myśląc o Bogu, projektujemy na Niego nasz sposób postrzegania świata, a nic tak nie porusza człowieka jak przemoc, która – trzeba to przyznać za Norbertem Lohfinkiem10 – jest podstawowym elementem strukturalnym wszystkich znanych nam społeczeństw. W społeczności ukazanej na kartach biblijnych nie brakuje przemocy, która jednak jest demaskowana, choćby przez proroków zapowiadających nastanie rzeczywistości wolnej od ucisku. Oczywiście taka społeczność bez przemocy, gdy wilk zamieszka z barankiem (niekoniecznie w sensie dosłownym), to także dla nas wciąż kwestia przyszłości, dlatego tak częstym doświadczeniem człowieka jest gwałtowna reakcja na to, co – przynajmniej w swojej ­subiektywnej ocenie – uważa za zło.

Przemoc obecna w opowiadaniach biblijnych była problemem od początku dziejów Kościoła, na co wskazuje herezja Marcjona, który nie umiejąc pogodzić obrazu Boga sprawiedliwości ze Starego Testamentu z obrazem Boga miłości Nowego Testamentu, usunął Stary Testament ze swojego kanonu. Marcjon został potępiony, ale wciąż można dostrzec ślady jego poglądów, zgodnie z którymi lepiej oddalić czytelnika od trudnego tekstu niż pomóc mu zrozumieć jego znaczenie. Iluż chrześcijan woli nie czytać Starego Testamentu, bo nie potrafi wyjaśnić sobie gwałtownych scen. Patrick D. Miller zauważa, że „obraz Boga wojownika stanowi dla współczesnego człowieka, także chrześcijanina, prawdziwy skandal Starego Testamentu”11. Tymczasem aby właściwie odnieść się do tego problemu, trzeba uwzględnić Pismo Święte w ­całości, a nie tylko omawiać wybrany fragment.

Okaże się wtedy, że obraz zagniewanego Boga jest dla nas, paradoksalnie, znacznie bardziej pocieszający od greckiego filozoficznego obrazu niewzruszonego bóstwa. Trafnie ujmuje to Gianfranco Ravasi: „Poprzez podkreślenie oburzenia (wyrażanego za pomocą hebrajskiego czasownika gniewu, ‘af, który onomatopeicznie przywodzi na myśl parskające «nozdrza» choleryka) (…) święty autor zamierza naszkicować profil Boga osobowego i moralnego, nieobojętnego, jak bożki, na tematy etyczne, łamanie prawa, upokarzanie ubogich, niecne gierki władzy. Nie zapomina się również jednak o podkreśleniu, że u Boga pierwszorzędna jest miłość”12.

Ta prawda, objawiona Mojżeszowi na Synaju (por. Wj 34,6n), stanowi Boży „dowód osobisty” (Gelin). Bóg nie chce zniszczenia, nie cieszy się nim, ale pragnie ustanowić konieczne rozróżnienie dobra i zła, sprawiedliwości i niesprawiedliwości. Jak zauważa Gustav Stählin13, tylko ten, kto poznał wielkość gniewu, doceni wielkość miłosierdzia. I odwrotnie, tylko ten, kto doświadczył, jak wielkie jest miłosierdzie, wie, jak wielki musi być gniew. Bóg, który nie przejawiałby gniewu, okazałby się tak naprawdę Bogiem obojętnym na wszystko. Pierwsze trzy rozdziały Listu do Rzymian ukazują, że objawienie się gniewu jest koniecznym tłem do ­objawienia się miłosierdzia. Słusznie stwierdza Xavier Léon-Dufour, iż „podobnie jak trzeba być najpierw wyrwanym z grzechu, jeśli chce się wejść do łaski, tak też, by zbliżyć się prawdziwie do miłości Bożej, chrześcijanin musi się zetknąć z tajemnicą gniewu Bożego. Gdyby ktoś chciał uznać tę tajemnicę za mityczny sposób przedstawienia doświadczeń ludzkich, tym samym lekceważyłby sobie powagę grzechu i tragedię miłości Bożej. Pomiędzy świętością a grzechem istnieje bowiem bardzo zasadnicza sprzeczność”14. Wspomniany autor dodaje też, że w Biblii mówi się o gniewie Bożym około pięciu razy częściej niż o gniewie człowieka.

Już Laktancjusz, autor dzieła De ira Dei, podkreślał, że gniew to odpowiednik Bożej miłości, gdy Jego Opatrzność pragnie przywrócić sprawiedliwość, i dodawał, że uczucia pozytywne żywi tylko ten, kto potrafi żywić uczucia negatywne. Marc Girard dodaje: „Bóg jest uważany za gwałtownego, gdyż jest Bogiem przymierza, Bogiem pełnym pasji, Bogiem pokoju. (…) Czy nasz Bóg jest gwałtowny? Tak, ale w dobrym znaczeniu”15. Można by to podsumować stwierdzeniem: Bóg, który się nie „gniewa”, to Bóg obojętny na zło, a w konsekwencji obojętny na człowieka. W Biblii okazywanie gniewu przez Boga jest postrzegane zasadniczo pozytywnie, trudno byłoby bowiem zaakceptować Boga obojętnego na zło. Nie można też zapominać, że Bóg wielokrotnie mówi o swoim powstrzymywaniu gniewu z miłości i litości do ludu (choćby Oz 11). Stephen Travis słusznie podkreśla, iż gniew nie jest stałą cechą Boga. Do natury Bożej należą miłość i świętość, natomiast gniew jest powiązany z grzechem: gdyby nie było grzechu, nie byłoby gniewu16.

Gniew Boga to odpowiedź na zło czynione przez naród lub jednostki w Izraelu albo reakcja na działania obcych narodów, które wprawdzie najpierw wykonały Boży wyrok na niewiernym Izraelu, ale potem wpadły w pychę, uznając się za wszechwładne.

Co ciekawe, w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju trudno znaleźć wzmianki o emocjach Boga, nigdzie nie mówi się, że Bóg się rozgniewał, choć zapewne gniew kryje się w wyroku na węża, na ziemię, a później też na Kaina (pamiętajmy jednak, że Bóg nie przeklina człowieka jako takiego; pokolenie Kaina zginie w potopie, pozostanie zaś potomstwo sprawiedliwego Noego): „przeklęta niech będzie ziemia…”. Trzeba też pamiętać, że wypędzenie pierwszych ludzi z raju i odcięcie im drogi powrotu (cheruby z ognistym mieczem) nie wskazują na zagniewanie czy wręcz zazdrość Boga, który jakoby czuł się zagrożony na swojej pozycji, ale wręcz przeciwnie – jest to przejaw troski Stwórcy o to, by człowiek nie utrwalił na wieki swojego grzesznego stanu, spożywając owoce z drzewa życia ­zapewniające nieśmiertelność.

Również w opisie potopu nie znajdujemy obrazu gniewu Boga, a jedynie antropomorficzny obraz żalu z powodu stworzenia ludzi, którzy dopuszczają się tak wielkich nieprawości. Potop nie jest odwetem, ale oczyszczeniem świata. Motyw zepsucia ludzkości występuje w tym opisie aż pięciokrotnie.

Warto podkreślić, że w myśli biblijnej kataklizmy nie są automatycznie przypisywane gniewowi Bożemu, jak to czynią niektóre narody, nigdy też gniew Boży nie jest kaprysem, ale zawsze jest uzasadniony konkretną sytuacją na ziemi17, jest adekwatną reakcją na konkretne zło. Spróbujmy ująć syntetycznie obrazy, w których autorzy biblijni ukazują Boże zagniewanie.

Bóg Wojownik

Charakterystycznym gestem zagniewania jest podniesiona ręka (gotowa do uderzenia), której towarzyszy potężny głos, aczasem też – jednak trzeba tu być ostrożnym winterpretacji, gdyż jest to wyraźny antropomorfizm – ironiczny śmiech wodpowiedzi na pychę przeciwników, którzy łudzą się, że stawią opór Bożej potędze. Bóg mówi do niewiernej Jerozolimy: „Ja wyciągnąłem rękę nad tobą i zniszczyłem cię” (Jr 15,6), a Izajasz zapowiada, że „Oto imię Pana przychodzi z daleka, gniew Jego palący, Jego ciężar przygniata; Jego wargi pełne są wzburzenia, Jego język jak pożerający ogień. Tchnienie Jego jak potok wezbrany, którego nurt dosięga szyi. (…) Pan da usłyszeć swój głos potężny, pokaże, jak ramię swe opuszcza w wybuchu gniewu, wśród płomieni pożerającego ognia, wśród piorunów, ulewy i ciężkiego gradu” (Iz 30,27–30). Gdy zaś podbite ludy chcą wykorzystać sytuację bezkrólewia i wstąpienia na tron nowego władcy, psalmista mówi: „Śmieje się Ten, który mieszka w niebie, Pan się z nich naigrawa, a wtedy mówi do nich w swoim gniewie i swą zapalczywością ich trwoży: «Przecież Ja ustanowiłem sobie króla na Syjonie, świętej górze mojej»” (Ps 2,4–6).

Poruszający opis zagniewanego Boga znajdziemy w Pieśni Dawida ukazującej reakcję Boga na utrapienie wiernego szukającego u Niego pomocy. Gniew Boży przejawił się w trzęsieniu ziemi, z Bożej twarzy wydobyły się dym i ogień, jakby wybuchł ogromny wulkan, jednak nie była to siła niszcząca, ale spiesząca z ratunkiem zgnębionemu: „W moim utrapieniu wzywam Pana i wołam do mojego Boga. Usłyszał On głos mój ze swojej świątyni, a krzyk mój dotarł do Jego uszu. Zatrzęsła się i zadrżała ziemia. Niebiosa poruszyły się w posadach, zatrzęsły się, bo On zapłonął gniewem. Uniósł się dym z Jego nozdrzy, a z Jego ust – pochłaniający ogień: od Niego zapaliły się węgle. Nagiął ­niebiosa i ­zstąpił” (2 Sm 22,7–10).

W Księdze Izajasza również możemy znaleźć odniesienie do gniewu wychodzącego z Bożego oblicza, jednak prorok wyraźnie zaznacza (słowem „jak”), że są to tylko porównania: „Jego ciężar przygniata; Jego wargi pełne są wzburzenia, Jego język jak pożerający ogień. Tchnienie Jego jak potok wezbrany, którego nurt dosięga szyi” (Iz 30,27–28).

Księga Mądrości także ukazuje nam Boga Wojownika stającego do rozprawy ze złem, ubranego w zbroję (zbudowaną jednak nie z metalu, ale przede wszystkim z Bożych atrybutów), miotającego pociski – błyskawice, grad i wichurę: „Jak zbroję nałoży swoją zapalczywość i uzbroi stworzenie dla odparcia wrogów. Jak pancerz przywdzieje sprawiedliwość i jak hełmem osłoni się sądem nieodwołalnym. Weźmie świętość za puklerz niezwyciężony i jak miecz wyostrzy gniew nieubłagany, a razem z Nim świat będzie walczył przeciw nierozumnym. Polecą celne pociski błyskawic, pomkną z chmur do celu jak z dobrze napiętego łuku, a gniewne grady wyrzucone zostaną jak z procy. Wzburzą się przeciw nim wody morskie i rzeki nieubłaganie ich zatopią. Podniesie się przeciw nim powiew mocy i jak wichura ich zmiecie” (Mdr 5,17–23). By jednak nie ulec wrażeniu, że Księga Mądrości ukazuje tylko gwałtownego Boga, pamiętajmy o zdaniu skierowanym do Stwórcy: „Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz” (Mdr 12,18).

Do tej pory widzieliśmy Boga podobnego do starożytnych wojowników – ubranego w zbroję, siejącego grozę. Inny opis znajdziemy u proroka Izajasza: jest to obraz Boga wracającego z tłoczni gniewu, w której miażdżył przeciwników jak winogrona, brudząc sobie szatę. Dla starożytnych oznaką największego triumfu była możliwość podeptania przeciwnika, położenia na nim zwycięskiej stopy. Czytając te słowa, pamiętajmy jednak, że jest to „Ten, który mówi sprawiedliwie, potężny w wybawianiu”, zatem nie chodzi tu o odruch agresji, ale o przywrócenie sprawiedliwości: „Któż to jest Ten, który przybywa z Edomu, z Bosry idzie w szatach szkarłatnych? Ten wspaniały w swoim odzieniu, który kroczy z wielką swą mocą? «To Ja jestem tym, który mówi sprawiedliwie, potężny w wybawianiu. – Dlaczego czerwona od krwi jest Twoja suknia i szaty Twe, podobnie jak u tego, co wygniata winogrona w tłoczni? – Sam jeden wygniatałem je do kadzi, żadnego z narodów nie było ze Mną. Tłoczyłem je w moim gniewie i deptałem je w mojej porywczości. Posoka ich obryzgała Mi szaty i poplamiłem sobie całe odzienie. Albowiem dzień pomsty był w moim sercu i nadszedł rok mojej odpłaty. Rozglądałem się: nikt nie pomagał. Zdumiewałem się: nie było nikogo, kto by podtrzymał. Wówczas moje ramię przyszło Mi z pomocą i podtrzymała Mnie moja zapalczywość. Zdeptałem ludy w moim zagniewaniu, starłem je w mojej zapalczywości, sprawiłem, że krew ich spłynęła na ziemię»” (Iz 63,1–6).

Przejawy zagniewania Boga rozumiemy najczęściej jako Jego wyłączne i osobiste działanie, jednak Hiob doznaje tak wielu udręk, iż ma wrażenie, jakby Bóg nie działał sam, lecz jakby towarzyszyły Mu całe wojska, odcinając wszelkie drogi ucieczki: „Zapłonął na mnie gniewem, za wroga mnie swego poczytał. Hufce Jego razem przychodzą wszystkie, przetarły swą drogę do mnie i obległy mój namiot” (Hi 19,11–12).

Narzędzia gniewu

W jaki sposób przejawia się gniew wobec ludzi niegodziwych? Jeden z charakterystycznych obrazów – obraz burzy, błyskawic i gromów – widzieliśmy już w poprzednich rozważaniach. Pamiętajmy też, że hebrajskie słowo qol oznacza jednocześnie „grom” i „głos” (tę dwuznaczność bardzo ciekawie podkreśla autor Psalmu 29, ukazując burzę okrążającą Ziemię Świętą jako rozbrzmiewający nad nią głos Pana), wolno zatem przypuszczać, że dla starożytnych grom z nieba mógł być też formą przemawiania Boga do ludzi – jako najpotężniejszy znany im dźwięk. Jeremiasz opisuje również zaprowadzenie sprawiedliwości przez Boga w obrazie nawałnicy: „Oto nawałnica Pańska, gniew powstaje, burza szaleje, spada na głowę niegodziwych. Nie ustanie gniew Pana, dopóki nie wykona On i nie urzeczywistni zamysłów swego serca” (Jr 23,19–20).

Burza przychodzi z mocno zachmurzonego nieba, a ciemności, rozumiane dosłownie lub przenośnie, też mogą być przejawem gniewu. Spontanicznie przypomina się nam obraz ciemności egipskich, choć w tym opisie nie ma wprost wzmianki o Bożym gniewie. Księga Lamentacji tak skomentuje zniszczenie Jerozolimy przez Babilończyków: „Gniew Pana wtrącił w mrok Córę Syjonu” (Lm 2,1). Typową myślą ksiąg powygnaniowych jest przekonanie, iż zburzenie miasta i wygnanie to konsekwencje ­grzechów ludu, wiążące się zarówno z cierpieniami zewnętrznymi, jak i z mrokiem wewnętrznym, ponieważ Izraelitom zdawało się wówczas, jakoby zawiodły Boże obietnice ­dotyczące ­miasta, króla i świątyni.

Żywiołem, który często okazuje się narzędziem Bożego gniewu, jest ogień, a także piec jako miejsce działania płomieni. Ogień może mieć działanie zarówno niszczące (w tym sensie kieruje się wobec zła i jego sprawców), jak i oczyszczające, co zobaczymy zwłaszcza w motywie przetapiania metalu, kiedy oddziela się zanieczyszczenia od szlachetnego surowca. W ten sposób autorzy biblijni będą przedstawiać oczyszczenie ludu Bożego.