Nie jestem ze szkła - Boguś Janiszewski - darmowy ebook

Nie jestem ze szkła ebook

Janiszewski Boguś

0,0

Opis

Wydawać by się mogło, że wycieczka rowerowa z piknikiem to idealny sposób na spędzenie sobotniego popołudnia, jednak nie dla każdego. Janek o wiele bardziej wolałby spędzić ten dzień w zaciszu swojego własnego, bezpiecznego pokoju. Ma nawet plan, jak tego dokonać, tylko… Tata chyba domyślił się, o co chodzi. Czy rozmowa z tatą i sen o cząstkach czynnika krzepnięcia sprawią, że zmieni zdanie? Czy wentyl koła rowerowego się odnajdzie, a Janek odważy się postawić koledze? Bajka edukacyjna „Nie jestem ze szkła” to doskonały pretekst do rozmowy o tym, co dzieje się w naszym ciele podczas skaleczenia, czym jest hemofilia i jak przełamywać lęki dotyczące wyzwań związanych z życiem z chorobą przewlekłą.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 37

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Publikacja powstała w ramach programu edukacyjnego prowadzonego przez Fundację Zaczytani.org oraz organizatora kampanii „Jeden krok. Wielkie możliwości” – firmę Roche Polska.

Wspólnie wspieramy 3., 4. i 10. Cel Zrównoważonego Rozwoju ONZ:

„Nie jestem ze szkła” to bajka przeznaczona dla dzieci w wieku 7–9 lat, której cele to obniżenie lęku związanego z doświadczaniem choroby przewlekłej oraz edukacja w zakresie identyfikowania i nazywania podstawowych emocji.

Oprócz samej bajki publikacja zawiera również treści merytoryczne, które ułatwiają rodzicom i nauczycielom pracę z tekstem oraz podpowiadają im, jak w praktyczny sposób pomagać dzieciom rozwijać empatię i rozmawiać z nimi o wyzwaniach związanych z życiem z chorobą przewlekłą.

Książkę, którą z radością oddajemy w Wasze ręce, tworzyli z nami:

autor bajki Boguś Janiszewski

ilustracje do bajki Emilia Klajn oraz Adam Fatyga

opracowanie merytoryczne materiałów bajkoedukacyjnych Paulina Godek

konsultacja merytoryczna bajki prof. dr hab. n. med. Tomasz Urasińskiego

opracowanie części eksperckiej dr n. med. Irena Woźnica-Karczmarz

redakcja Monika Krzywoszyńska

koordynacja merytoryczna Agnieszka Machnicka oraz Michał Jakub Stępień

patronat Fundacja Sanguis Hemofilia i Pokrewne Skazy Krwotoczne

Spis treści

Bajka edukacyjna

Bajkoterapia

Bajkoterapia - co to jest?

Proces bajkoterapii

Bajkoterapia – pytania i odpowiedzi

Scenariusz dla rodziców - praca indywidualna

Scenariusz dla nauczycieli - praca grupowa

Artykuł ekspercki

Jak wygląda życie z hemofilią?

Kilka zdań o kampanii

Bajka edukacyjna

–Czy szanowny pan jest spakowany na jutrzejszy piknik? – zapytał poważnym tonem tata, zaglądając do mojego pokoju.

No nie, ten nieszczęsny piknik… Przez całą sobotę chodziłem cicho, na paluszkach, żeby tylko rodzicom nie przypomniało się o wyjeździe. A tu proszę, taka niespodzianka na koniec dnia. Co za pech!

–To my w końcu jedziemy? – Postanowiłem udawać zaskoczonego.

–Oczywiście. Weź piłkę i rakietki do badmintona. Zapowiada się piękna, bezwietrzna pogoda. Poszalejemy!

Piłka i rakietki? Najgorzej!

Tata chyba zauważył moją krzywą minę. Wszedł do pokoju i stanął nade mną.

–A teraz rusz szanowne cztery litery, bo trzeba jeszcze sprawdzić rowery! – O proszę, nawet mu się zrymowało.

Powiedzcie sami: co miałem robić? Odłożyłem tablet, wstałem z łóżka i powlokłem się za tatą do garażu. A tak w ogóle to nie jestem szanownym panem. Ale tata czasem tak do mnie mówi. Chyba tylko po to, żeby mnie wkurzyć. Tak naprawdę mam na imię Janek i mam dziewięć lat.

Kiedy weszliśmy, tata włączył światło i podszedł do rowerów.

–Psia kostka! A co tu się stało? – zaniepokoił się.

Z przedniej opony mojego roweru zrobił się flak.

–Psia kostka! – powtórzył zmartwiony tata. – Brakuje wentyla. Dziwne. W zeszłym tygodniu wszystko było w porządku.

Kiedy w oponie nie ma powietrza, zawsze można ją napompować. Gdy w dętce jest dziura, zawsze można tę dziurę zakleić. Ale kiedy nie ma wentyla, to już nic nie da się zrobić. Trzeba kupić nowy wentyl i go wkręcić. Tylko jak go kupić w sobotni wieczór, gdy wszystkie sklepy są zamknięte?

–Trudno – mruknąłem. – Jedźcie sami. Ja zostanę.

***

Tata wstał z podłogi i otrzepał spodnie.

–Zadzwoń, proszę, do Wiktora. Może on ci pożyczy?

–Jego rower jest dla mnie za duży. Poza tym Wiktor mówił, że jedzie na weekend do babci – skłamałem.

Tata spojrzał na mnie uważnie.

–Synu, coś czuję, że ty nie chcesz jechać. Powiedz mi, jak jest naprawdę.

Kiedy tata mówi do mnie „synu”, to znaczy, że robi się poważnie.

–Jedźcie sami. Ja zostanę – odpowiedziałem tylko.

Tak, wiem, wszyscy lubią pikniki. Szczególnie gdy jest ładna pogoda. Można poszaleć,pobiegać, a nawet zjeść pieczone kiełbaski. Ale ja nie lubię. Chcecie wiedzieć czemu? Kiedy byłem mały, okazało się, że mam chorobę. W tej chorobie chodzi o krew. Normalnie kiedy dziecko się przewróci i ma zadrapanie, krew leci tylko przez chwilę, a potem robi się strupek i jest spokój. U mnie jest inaczej. Krew leci, leci i nie chce się zatrzymać. Bo ja mam problem z jej krzepnięciem. A moja choroba to hemofilia.

Raz przewróciłem się na boisku. Zrobił się z tego wielki siniak. Krew nie wyleciała na zewnątrz, tylko poszła do środka. Przyjechała mama, która wyglądała dziwnie, bo miała mokre włosy. Okazało się, że kiedy zadzwoniła pani nauczycielka, mama wybiegła od fryzjera bez suszenia. Pojechaliśmy do szpitala, bo kiedy wylewa się krew – nieważne, czy do środka, czy na zewnątrz – trzeba bardzo szybko działać.W szpitalu dostałem czynnik, czyli takie specjalne lekarstwo. Pani pielęgniarka wkłuła mi się prosto do żyły.

–Rozumiem, że nie chcesz jechać, bo obawiasz się krwawienia? – zapytał tata, kiedy wróciliśmy do mojego pokoju.

–Zadzwonię rano do Tymka. Przyjdzie do mnie i pogramy sobie na komputerze – odpowiedziałem, patrząc w swój tablet, który nawet nie był włączony.

Tata przysiadł na moim łóżku.

–Synku, przecież wiesz, że jesteś bezpieczny. Możesz robić to, co wszyscy: biegać, skakać, jeździć na rowerze. Przecież nie namawiam cię do uprawiania sportów ekstremalnych. To piknik, a nie turniej bokserski.