Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Imperator Domicjan spędził poranek 18 września zasiadając w sali sądowej pałacu cesarskiego w Rzymie, rozpatrując szereg spraw, które wymagały jego uwagi. Stanowiło to jedną z podstawowych powinności władcy, z pewnością najbardziej męczącą. Pomiędzy piątą i szóstą godziną – czyli na krótko przed południem – udał się do kąpieli, po której miała nastąpić sjesta. Po drodze podszedł do niego Parteniusz, główny cubicularius, czyli pokojowiec, informując go, że jeden z wyzwoleńców z domu jego siostrzenicy Domicylli, człowiek o imieniu Stefanus, czeka w jego prywatnej sypialni, by przekazać mu ważną wiadomość.
Cesarz udał się natychmiast do swojego małego mieszkania, aby wysłuchać co Stefanus ma do powiedzenia. Według jednego ze źródeł, Stefanus pozostawał w niełasce na skutek oskarżeń o kradzież. Domicylla została wygnana rok wcześniej na wyspę Pandeteria krótko po tym jak Tytus Flawiusz Klemens, kuzyn władcy wyznaczony na jego następcę, został stracony. Stefanus, który wciąż służył w pałacu, został prawdopodobnie przyjęty do domu cesarskiego po wygnaniu Domicylli. Podobno pragnął pomścić swoją dawną panią i przez cały poprzedni tydzień poruszał się po pałacu z ramieniem owiniętym bandażem, pod którym skrywał sztylet.
Śmierć Domicjana miało przewidzieć kilku astrologów i zapowiadać szereg różnorakich omenów, wzbudzając uzasadnione obawy władcy. Opowiada o tym dwóch historyków, których szczegółowe opisy zabójstwa cesarza się zachowały – Swetoniusz i Kajusz Dion. Jeśli te wydarzenia i znaki miały miejsce, to jest naprawdę zadziwiające, że Domicjan, który miał być strachliwy, przesądny i wierzący w omeny oraz astrologię, udał się samotnie na spotkanie z nielojalnym i żądnym zemsty Stefanusem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 404
Rok wydania: 2019
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
zakupiono w sklepie:
Sklep Testowy
identyfikator transakcji:
1645557030067655
e-mail nabywcy:
znak wodny:
Tytuł oryginału
Nerva and the Roman Succession Crisis of AD 96-99
© Copyright 2004 John D. Grainger
© All Rights Reserved
Authorized translation from English language edition published by Routledge, a member of the Taylor & Francis Group
© Copyright for Polish Edition
Wydawnictwo NapoleonV
Oświęcim 2017
Wszelkie Prawa Zastrzeżone
Tłumaczenie:
Wojciech Brillowski
Redakcja:
Paweł Grysztar
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Dystrybucja: ATENEUM www.ateneum.net.pl
Pełna lista wydanych publikacji i sprzedaż detaliczna:
www.napoleonv.pl
Numer ISBN: 978-83-7889-981-5
Skład wersji elektronicznej:
Kamil Raczyński
konwersja.virtualo.pl
1. Domicjan
2. Nerwa – ex Domicjan
3. Nerwa
4. Trajan
TABLICE
1. Konsulowie w latach 96-100
2. Powiązania rodzinne Frontona
3. Powiązania rodzinne Nerwy
4. Ulpiusze
5a. Siatka azjatycka: gałąź narbońska
5b. Siatka azjatycka: gałąź azjatycka – rodziny italskie
5c. Siatka azjatycka: rodziny królewskie
MAPY
1. Granica północna
2. Rozmieszczenie legionów, 96 rok n.e.
3. Galia Narbońska i Hiszpania
4. Pochodzenie konsulów z lat 96-100 n.e.
5. Inskrypcje Domicjana
6. Systemalimenta
7. Siatka azjatycka
AE
Année Épigraphique
ANRW
Aufstieg und Niedergang der Römischen Welt
BAR
British Archaeological Reports
Bennett, Trajan
J. Bennett, Trajan, Optimus Princeps, a Life and Times, London 1998
Birley, Fasti
A.R. Birley, The ‘Fasti’ of Roman Britain, Oxford 1981
BMC III
H. Mattingly, Coins of the Roman Empire in the British Museum, Part III: Nerva to Hadrian, London 1936
CIL
Corpus Inscriptionum Latinarum
Dusanic, Vasic
S. Dusanic, M.B. Vasic, ‘An Upper Moesian Diploma of AD 96’, Chiron 7,
‘Moesian diploma’
1986, s. 291-304
Eck, „Statthalter“
W. Eck, Jahres- und Provinzialfasten der senatorischen Statthalter von 68/70 bis 138/139 (I)‘, Chiron 12, 1983, s. 281-362
HSCP
Harvard Studies in Classical Philology
ILS
Inscriptiones Latinae Selectae
Jones, Domitian
B.W. Jones, The Emperor Domitian, London 1992
Jones, Senatorial
B.W. Jones, Domitian and the Senatorial Order: a Prosopographical Order Study of Domitian’s Relationship with the Senate, AD81-96, Philadelphia 1979
JRS
Journal of Roman Studies
Lambrechts
P. Lambrechts, La composition du sénat romain de l’accesionau trone d’Hadrien à la mort de Commodus, Ghent 1936
Mc Crum,
M. McCrum, A.G. Woodhead, Select Documents of the Principates of Woodhead the Flavian Emperors, including the Year of Revolution, AD 68-96, Cambridge 1966
OGIS
W. Dittenberger, Orientis Graeci Inscriptiones Selectae
PIR
Prospographia Imperii Romani
Pliniusz, Listy
Pliny the Younger, Letters
PBSR
Papers of the British School at Rome
Raepsaet-Charlier
M.T. Raepsaet-Charlier, Prosopographie des femmes de l’ordre senatorial (Ier-IIe siècles), Louvain 1987
RIC
Roman Imperial Coinage
RMD I
M.M. Roxan, Roman Military Diplomas, 1954-77, Institute of Archaeology Occasional Publication, London 1978
RMD III
M.M. Roxan, Roman Military Diplomas, 1985-93, Institute of Archaeology Occasional Publication, London 1994
Roman Papers
R. Syme, Roman Papers, 7 tomów, Oxford 1979-1991
SEG
Supplementum Epigraphicum Graecum
SHA
Scriptores Historiae Augustae
Smallwood
E.M. Smallwood, Documents illustrating the Principates of Nerva, Trajan and Hadrian, Cambridge 1966
Syme, Tacitus
R. Syme, Tacitus, Oxford 1958
Vidman, FO
L. Vidman, Fasti Ostienses, Prague 1981
ZPE
Zeitschrift für Papyrologie und Epigraphik
Ilustracja 1. Domicjan
Popiersie Domicjana wydobyte z dna Tybru. Dobry stan zachowania wskazuje, że mogło zostać wrzucone do rzeki podczas zamieszek niedługo po zabójstwie cesarza. Jest to rodzaj popiersia, które mogło znajdować się w prywatnym posiadaniu, stąd byłby to akt osobistej nienawiści względem władcy. Początkowo jednak właściciel nie szczędził środków na jego nabycie, co stanowiło niewątpliwie społecznie i politycznie oczekiwany wyraz oddania.
Źródło: Ny Carlsberg Glyptotek, Copenhagen; nr kat. 664, fot. Jo Selsing.
Ilustracja 2. Nerwa – ex Domicjan
Statua Domicjana jako Jowisza, przekuta na wizerunek Nerwy. W większości wypadków posągi Nerwy początkowo wyobrażały Domicjana, ale zostały pospiesznie zmienione. Pozwalało to na obcięcie kosztów, zapewne za wiedzą samego imperatora, który potrzebował gotówki. Można to również uznać za świadectwo rozpowszechnionego przekonania, że panowanie Nerwy będzie krótkotrwałe z powodu jego zaawansowanego wieku oraz braku stabilizacji politycznej w trakcie jego rządów.
Źródło: Ny Carlsberg Glyptotek, Copenhagen; nr kat. 542, fot. Jo Selsing.
Ilustracja 3. Nerwa
Jeden z nielicznych portretów Nerwy, które nie zostały przerobione z przedstawień Domicjana. Jest to wizerunek pokazujący władcę dalszego od śmierci niż to było w rzeczywistości, wciąż jednak z ze zmarszczkami podkreślającymi wiek i wyrażającymi doświadczenie, zgodnie z oczekiwaniami względem troskliwego cesarza.
Źródło: Ny Carlsberg Glyptotek, Copenhagen; nr kat. 668, fot. Jo Selsing.
Ilustracja 4. Trajan
Imperator został ukazany w stroju wojskowym, srogi i zdecydowany. Taki sposób przedstawiania władcy, jako rzymskiego wojownika, był rozpowszechniany przez cały okres jego panowania. Kontrastował on z bardziej pokojowym wizerunkiem preferowanym przez Domicjana oraz portretami Nerwy, podkreślającymi spokojny charakter jego rządów.
Źródło: Ny Carlsberg Glyptotek, Copenhagen; nr kat. 543, fot. Jo Selsing
Tablica 1. Konsulowie w latach 96-100
96
Ord.
Gajusz Manliusz Walens
Gajusz Antystiusz Wetus
Maj
Kwintus Fabiusz Postuminus
Tytus Pryferniusz Petus
Wrzesień
Tyberiusz Kacjusz Cezjusz Fronton
Marek Kalpurniusz [...]ykus
97
Ord.
Nerwa (III)
Lucjusz Werginiusz Rufus (III)
Marzec
Gnejusz Arriusz Antoninus (II)
Gajusz (?) Kalpurniusz Pizon
Maj
Marek Anniusz Werus
Lucjusz Neracjusz Pryskus
Lipiec
Lucjusz Domicjusz Apollinaris
Sekstus Hermetydiusz Kampanus
Wrzesień
Kwintus Glicjusz Atyliusz Agrycola
Marek Korneliusz Nigrynus Kuriacjusz Maternus (II)
Listopad
Publiusz Korneliusz Tacyt
Kwintus Orfitazjusz Aufidiusz Umber?
98
Ord.
Nerwa (IV)
Trajan (II)
Styczeń
Gnejusz Domicjusz Tullus (II)
Luty
Sekstus Juliusz Frontynus (II)
Marzec
Lucjusz Juliusz Ursus (II)
Kwiecień
Tytus Westrycjusz Spurynna (II)
Maj
Gajusz Pomponiusz Pius
Lipiec
Aulus Wicyriusz Marcjalis
Lucjusz Mecjusz Postumus
Wrzesień
Gajusz Pomponiusz Rufus Acyliusz [Prysk]us Celiusz Sparsus
Gnejusz Pompejusz Feroks Licynianusz
Listopad
Kwintus Fulwiusz Gillo Bittiusz
Publiusz Juliusz Lupus
Prokulus?
99
Ord.
Aulus Korneliusz Palma Frontonianus
Kwintus Sozjusz Senecjon
Marzec
Sulpicjusz Lukrecjusz Barba
Senecjon Memmiusz Afer
Maj
Kwintus Fabiusz Barbatus Waleriusz
Aulus Cecyliusz Faustynus
Magnus Julianus
Lipiec
Marek Ostoriusz Skapula
?
Wrzesień
?
?
Listopad
?
?
100
Ord.
Trajan (III)
Sekstus Juliusz Frontynus (III)
Styczeń
Lucjusz Juliusz Ursus (III)
Marzec
[...]cjusz Macer
Gajusz Cylniusz Prokulus
Maj
Lucjusz Herenniusz Saturninus
Lucjusz Pomponiusz Mamilianus
Lipiec
Kwintus Akucjusz Nerwa
Lucjusz Fabiusz Tuskus
Wrzesień
Gajusz Pliniusz Cecyliusz Sekundus
Gajusz Juliusz Kornutus Tertullus
Listopad
Lucjusz Roscjusz Elianus Mecjusz Celer
Tyberiusz Klaudiusz Sacerdos Julianus
Tablica 2. Powiązania rodzinne Frontona
Tablica 3. Powiązania rodzinne Nerwy
Tablica 4. Ulpiusze
Tablica 5a. Siatka azjatycka 1: gałąź narbońska
Tablica 5b. Siatka azjatycka 2: gałąź azjatycka – rodziny italskie
Tablica 5c. Siatka azjatycka 3: rodziny królewskie
Mapa 1. Granica północna
Mapa 2. Rozmieszczenie legionów, 96 rok n.e.
Mapa 3. Galia Narbońska i Hiszpania
Mapa 4. Pochodzenie konsulów z lat 96-100 n.e.
Mapa 5. Inskrypcje Domicjana
Mapa 6. System alimenta
Mapa 7. Siatka azjatycka
Z wyjątkiem zewnętrznego najazdu, zmiana władzy jest najbardziej niebezpiecznym okresem dla stabilności każdego państwa. Współczesne kraje radzą sobie z tym dość dobrze dzięki długiej praktyce, szczególnie te demokratyczne, choć stosowane w nich metody różnią się od siebie. W Wielkiej Brytanii zmiana następuje niemal natychmiastowo, gdyż nowy premier wprowadza się na Downing Street 10 w momencie gdy jego poprzednik opuszcza ten adres. Mimo to, policja jest stawiana w stan gotowości podczas wyborów, a siły zbrojne niewątpliwie mają plany na tę okoliczność. W Stanach Zjednoczonych ma miejsce dziesięciotygodniowy okres przejściowy, który początkowo był jeszcze dłuższy, tak by legislatorzy, członkowie komitetu elektorów oraz sam prezydent mogli, przez bezdroża, dotrzeć do stolicy na czas. Obecnie określa się go jako „przejściowy”, bo pozwala uczestnikom otrząsnąć się z rygorów kampanii, a zwycięzcy daje czas na nominację współpracowników oraz – jak widzieliśmy w 2000 roku – daje czas na rozwiązanie problemów wyborczych. W Europie, gdzie rzadko osiąga się większość parlamentarną, istnieje instytucja gabinetu tymczasowego, powoływanego na czas negocjacji koalicyjnych.
Inaczej rzecz się ma w ustrojach autokratycznych. Śmierć władcy stanowi moment ogromnego zagrożenia, stwarzając okazję dla różnorakich matactw. Tak jak w przypadku demokracji, próbuje się temu zapobiec na różne sposoby. Dziedziczna władza jest jednym z nich, skutecznym, o ile linia sukcesji jest jasno określona i powszechnie akceptowana. Innym sposobem, choć rzadko stosowanym, jest elekcja. Wyznaczenie następcy również może zadziałać – jak ostatnio w Korei Północnej i Syrii – i ten właśnie zabieg był rozpowszechniony w Rzymie w formie adopcji. Ta formuła była jednak niebezpieczna, gdyż adoptowany mógł okazać się zbyt żądny władzy; również adoptujący mógł zmienić decyzję. Inni kandydaci do adopcji mogli nie być w stanie pogodzić się z decyzją adoptującego, podejmując na skutek tego kroki mające na celu jej zmianę. Najlepszą okazję by to uczynić stwarzał właśnie okres przejściowy. Opisane trudności wzmagają się w momencie nagłej śmierci władcy, mogąc wręcz prowadzić do wojny domowej w przypadku jego zabójstwa.
Następstwo tronu cesarskiego w Rzymie ustawicznie było sprawą problematyczną, głównie z braku ustalonej metody przekazania władzy, czy też raczej z powodu wielości rozwiązań, po które można było sięgnąć. Występował wśród nich co prawda element wyborczy, gdyż szereg urzędów składających się na władzę cesarską był oficjalnie nadawanych przez Senat, ale bardziej decydująca była kwestia dziedziczności, w zgodzie ze zwyczajami rzymskiej arystokracji. W rzeczywistości jednak żaden z władców pierwszego stulecia cesarstwa (30 p.n.e. – 68 n.e.) nie zdołał przekazać tronu swojemu synowi. Tak naprawdę tylko Klaudiusz miał potomka, który mógłby po nim dziedziczyć, ale jego syn, Brytanik, był niepełnoletni i szybko został wyeliminowany przez przeciwników. Co więcej, choć dwaj pierwsi imperatorzy, August i Tyberiusz, z pewnością umarli z przyczyn naturalnych, to morderstwo było tak częste wśród władców z dynastii julijsko-klaudyjskiej, że również o nich szeptano iż spotkał ich ten sam los. Przynależność do tej dynastii okazywała się do tego stopnia zabójcza, że w momencie gdy Neron popełnił samobójstwo, nie ostał się żaden inny jej członek. Doprowadziło to do wojny domowej w latach 68-70 naszej ery, w trakcie której czterech cesarzy lub ich następców, nie licząc Nerona, spotkał gwałtowny koniec, podobnie jak dziesiątki tysięcy ich poddanych. Mimo iż w Cesarstwie Rzymskim dziedziczenie władzy było preferowaną metodą jej przekazania, to w rzeczywistości następowało dzięki zabójstwom. W momencie, gdy wyczerpały się możliwości dziedziczenia w obrębie rodziny cesarskiej, to kręgi arystokracji odwołały się do przemocy by rozwiązać tę kwestię.
Wydarzenia lat 68-70 miały na tym polu trwałe skutki. Zwycięski w wojnie domowej Wespazjan założył nową dynastię, w obrębie której przekazywano władzę w linii męskiej. Zarówno on jak i Tytus umarli z przyczyn naturalnych, pierwszy ze starości, drugi na skutek choroby, a ich następca, Domicjan, rządził dłużej niż jakikolwiek cesarz od czasów Tyberiusza. Jednakże linia sukcesji ponownie została przerwana, gdyż Domicjan, podobnie jak członkowie dynastii julijsko-klaudyjskiej, nie miał synów. Doprowadził też do śmierci kilku spośród krewnych, tak więc gdy zginął zamordowany, następstwo tronu pozostało kwestią otwartą. Wprawdzie adoptował wcześniej dwóch kuzynów, ale w momencie jego śmierci byli niepełnoletni, więc ich usynowienie nie miało znaczenia w oczach pozostałych członków arystokracji. Spiskowcy, którzy zorganizowali zamach, mieli kandydata na nowego cesarza w osobie Nerwy, ale był on stary i delikatnego zdrowia, jak również nie miał potomka. W ten sposób problem następstwa władzy po Domicjanie został tylko odłożony na krótki czas i pozostawał palący do czasu, gdy Nerwa adoptował Trajana jako swego dziedzica, ale nawet wtedy ten drugi musiał mocno się starać, by utrzymać się u rządów. Można by się zastanawiać, czy to właśnie brak następcy nie czynił Nerwy atrakcyjnym w oczach konspiratorów, gdyby nie to, że zwrócono się do niego z propozycją jako do ostatniego, a szereg poprzedników miało dzieci. W ten sposób adopcja stała się jedynym sposobem na uniknięcie zamachu stanu lub wojny domowej.
Ta właśnie sekwencja – zamach, objęcie władzy, adopcja – stanowiła „problem sukcesji w Rzymie”, który mam zamiar tutaj zanalizować. Był to zasadniczo problem dotyczący tego kto miał być cesarzem i jako taki w mniejszym stopniu odnosił się obszarów poza Miastem, ale mimo to jego echa docierały również do prowincji, od Syrii po Germanię. Na wydarzenia czasów Nerwy wpływała pamięć o wojnie domowej, która miała miejsce trzydzieści lat wcześniej, wciąż żywa wśród współczesnych i determinująca ich postępowanie. Jednocześnie jednak kryzys sukcesyjny miał fundamentalny wpływ na dalsze dzieje imperium. Jestem przekonany, że przede wszystkim odciągnął uwagę kręgów wojskowych od realizacji ambitnych i inteligentnych planów Domicjana dotyczących podbojów na północy i skierował ją na wydarzenia w Rzymie. Wybrano cesarzem człowieka, który nie miał zrozumienia dla polityki Domicjana, na skutek czego zapowiadający się owocnie proces podboju został wstrzymany, a następnie zarzucony.
Zajmę się więc kwestią dlaczego, w jaki sposób i przez kogo Domicjan został zabity; rządami Nerwy, wyborem jego następcy i skutkami tego wszystkiego dla stosunków wewnątrz grupy trzymającej władzę i poza nią. Trzeba będzie również zająć się zagadnieniem, dlaczego nie doszło do wojny domowej. Wewnętrzny konflikt zbrojny miał miejsce w 68 roku, w momencie upadku dynastii oraz w podobnej sytuacji w 192 roku. W trzecim wieku wojna domowa była stałym elementem życia politycznego, powracała też nieustannie w czwartym i piątym, przyczyniając się w istotny sposób do załamania się struktur imperium. Lata 96-98 można niemal uznać za czas wojny domowej, która wprawdzie nie wybuchła, niewiele jednak do tego brakowało.
Imperator Domicjan spędził poranek 18 września zasiadając w sali sądowej pałacu cesarskiego w Rzymie, rozpatrując szereg spraw, które wymagały jego uwagi. Stanowiło to jedną z podstawowych powinności władcy, z pewnością najbardziej męczącą. Pomiędzy piątą i szóstą godziną – czyli na krótko przed południem – udał się do kąpieli, po której miała nastąpić sjesta. Po drodze podszedł do niego Parteniusz, główny cubicularius, czyli pokojowiec, informując go, że jeden z wyzwoleńców z domu jego siostrzenicy Domicylli, człowiek o imieniu Stefanus, czeka w jego prywatnej sypialni, by przekazać mu ważną wiadomość.
Cesarz udał się natychmiast do swojego małego mieszkania, aby wysłuchać co Stefanus ma do powiedzenia. Według jednego ze źródeł, Stefanus pozostawał w niełasce na skutek oskarżeń o kradzież. Domicylla została wygnana rok wcześniej na wyspę Pandeteria krótko po tym jak Tytus Flawiusz Klemens, kuzyn władcy wyznaczony na jego następcę, został stracony. Stefanus, który wciąż służył w pałacu, został prawdopodobnie przyjęty do domu cesarskiego po wygnaniu Domicylli. Podobno pragnął pomścić swoją dawną panią i przez cały poprzedni tydzień poruszał się po pałacu z ramieniem owiniętym bandażem, pod którym skrywał sztylet.
Śmierć Domicjana miało przewidzieć kilku astrologów i zapowiadać szereg różnorakich omenów, wzbudzając uzasadnione obawy władcy. Opowiada o tym dwóch historyków, których szczegółowe opisy zabójstwa cesarza się zachowały – Swetoniusz i Kajusz Dion1. Jeśli te wydarzenia i znaki miały miejsce, to jest naprawdę zadziwiające, że Domicjan, który miał być strachliwy, przesądny i wierzący w omeny oraz astrologię, udał się samotnie na spotkanie z nielojalnym i żądnym zemsty Stefanusem.
Mimo to opisany przebieg wydarzeń jest jednym z niewielu pewnych elementów tej historii. Fakt, że Stefanus był wyzwoleńcem i sługą, a więc człowiekiem pozbawionym większego znaczenia, bez wątpienia sprawił, że cesarz przyjął iż nic mu nie groziło z jego strony. Zagrożenia najczęściej pojawiały się z zewnątrz pałacu, przede wszystkim ze strony członków senatu, no a omeny i przepowiednie mają to do siebie, że zwracają uwagę dopiero po tym, jak już się dopełniły. Lękliwość i przesądność cesarza były albo nieprawdziwe, albo mocno przesadzone, w każdym razie nie na tyle znaczące, by powstrzymywać go od spotykania się i rozmawiania z innymi, albo stawać mu na drodze w wypełnianiu codziennych obowiązków związanych z rządzeniem i administracją. Poza tym władca był zapewne przyzwyczajony do wysłuchiwania podobnych wiadomości na osobności. Z pewnością, jak zobaczymy później, spodziewał się otrzymać ważne informacje, choć raczej nie od wyzwoleńca swojej bratanicy. Niemniej jednak wieści od Stefanusa mogły okazać się istotne, zwłaszcza iż poręczył za niego wysoko postawiony w hierarchii Parteniusz.
Bandaż Stefanusa skrywał sztylet, ale był to tylko jeden z elementów przygotowań. Zaryglowano drzwi do kwater sług cesarskich, skąd mogła nadciągnąć pomoc dla władcy oraz pozbyto się jego broni z sypialni. W pobliżu zaczaili się zbrojni, mający w razie potrzeby przyjść Stefanusowi z pomocą .
Stefanus wręczył Domicjanowi listę, zawierającą nazwiska ludzi, którzy zawiązali spisek przeciw cesarzowi. Ktoś z nich z pewnością wykazał się tutaj poczuciem ironii, choć musieli jednocześnie wiedzieć iż informacje tego rodzaju gwarantowały skupienie pełnej uwagi Domicjana, podobnie jak każdego innego władcy w dziejach. Kiedy imperator pogrążył się w lekturze, Stefanus zranił go wyciągniętym spod bandaża sztyletem. Cesarz zaatakował w odpowiedzi i po chwili mocował się z niedoszłym zabójcą na podłodze, co obserwował z przerażeniem chłopiec, zajmujący się na co dzień kaplicą domowych bóstw w pokoju władcy. Gdy w końcu zareagował na gorączkowy rozkaz swego pana i pobiegł po sztylet, normalnie ukryty pod jego poduszką, okazało się, że go tam nie ma.
Pierwszy atak Stefanusa zakończył się niepowodzeniem i było mało prawdopodobne, by udało mu się dokonać czegoś więcej poza zranieniem imperatora. Domicjan chwycił sztylet za ostrze, poważnie raniąc sobie palce. Starania Stefanusa musiały więc zostać wsparte przez innych, którzy czekali w pobliżu właśnie na taką okoliczność. Wyzwoleniec Maksymus, oficer Klodianus, pokojowiec Satur (lub Sygeriusz) oraz nieznany z imienia gladiator wzięli udział w drugim ataku, niewątpliwie zaalarmowani przez nieustające odgłosy walki, oznaczające niepowodzenie zamachu Stefanusa. To od ich broni cesarz poniósł śmierć, otrzymawszy co najmniej osiem pchnięć. Według jednego z przekazów, Stefanus został zabity przez sługi cesarza, którym udało się w końcu sforsować zaryglowane drzwi; los pozostałych zamachowców jest nieznany. Stefanus, który okazał się nieudolnym zabójcą, mógł zostać zabity z zemsty, albo po to, by zapewnić jego milczenie. Chłopiec opiekujący się ołtarzem ocalał i, jak podaje Swetoniusz, był głównym świadkiem opisanych wydarzeń.
Człowiek, który skierował cesarza na fatalne dla niego spotkanie ze Stefanusem, cubicularius Parteniusz, był zwierzchnikiem Maksymusa i Sygeriusza w hierarchii domowych sług. Według Diona zjawił się w pokoju już po tym, jak zabójstwo doszło do skutku. Trzymał się z dala od wydarzeń, więc jest mało prawdopodobne, by sam chwycił za broń, choć z pewnością potwierdził śmierć imperatora nieco później. Gdyby władca przeżył, Parteniusz mógłby przedstawić się jako przybywający z pomocą. Należy też podejrzewać, że to on był odpowiedzialny za uciszenie Stefanusa, o ile śmierć tego ostatniego nie była dziełem żądnych zemsty sług cesarskich. Główny pokojowiec był więc niewątpliwie zaangażowany w morderstwo, do tego stopnia, że późniejsze źródła uznają go za jednego z zabójców imperatora, nawet jeśli nie miał jego krwi na swoich rękach.
Człowiek desygnowany na kolejnego cesarza, Marek Kokcejusz Nerwa, znajdował się w pałacu. Usłyszawszy plotkę, że Domicjan przeżył zamach, omal nie zemdlał, ale pokrzepiło go potwierdzenie przez Parteniusza śmierci władcy. Różne pogłoski roznosiły się po pałacu z niesamowitą szybkością. Wieści wydostały się również poza teren pałacu, ale w bardziej zorganizowany sposób. Po pierwsze trafiły do spiskowców, a następnie do wybranych, ale wydaje się, że nie rozpowszechniły się aż do następnego poranka, kiedy to zwołano specjalne posiedzenie senatu, na którym przedstawiono wieści2.
Senatorowie przyjęli je z mieszaniną ulgi, wzburzenia, radości i lęku, choć to radość była według Swetoniusza uczuciem dominującym. Inne reakcje też musiały mieć miejsce, jako że wśród senatorów znajdowali się również zdeklarowani poplecznicy Flawiuszy, choć zachowywali się spokojnie. Pośród mieszkańców miasta i w szeregach armii przeważały obojętność lub rozdrażnienie, co niewątpliwie można też powiedzieć o części senatorów. Niewątpliwie jedynym uczuciem, którego nikt nie okazywał, był żal – Domicjan nie był kochany przez przedstawicieli wyższych warstw społeczeństwa.
W obrębie domu niektórzy go jednak opłakiwali. Jego ciało, oddane wcześniej publicznemu grabarzowi, przypuszczalnie przez Parteniusza, zostało przejęte przez Fyllidę, dawną mamkę cesarza. (Historia o tym, że miano pochować jego ciało jako gladiatora, jest skutkiem późniejszego upodobnienia Domicjana do innego zamordowanego władcy, szalonego miłośnika areny Kommodusa). Fyllida dokonała spalenia zwłok w ogrodzie swojego domu przy Via Latina, po czym przeniosła prochy do świątyni Rodu (Gens) Flawiuszy, gdzie wcześniej złożono skremowane szczątki jego ojca i brata. Ta świątynia, wzniesiona z inicjatywy samego Domicjana i ukończona dwa lata wcześniej, niedawno została trafiona piorunem, co stanowiło jeden z początkowo przeoczonych, niezrozumianych i po czasie przypomnianych omenów. Wybudowano ją na miejscu, gdzie stał dom Wespazjana, w którym ten rezydował zanim został cesarzem i w którym urodzili się Tytus oraz Domicjan. Fyllida, nie mając do dyspozycji wcześniej przygotowanego dla Domicjana grobowca, ani środków by wznieść takowy, ostatecznie złożyła jego prochy w grobie jego bratanicy, Flawii Julii, której również była mamką i która miała być miłością zamordowanego cesarza.
W obu zachowanych opisach zamachu na Domicjana, autorstwa Swetoniusza i Kasjusza Diona, wymienia się łącznie imiona siedmiu jego bezpośrednich uczestników. Cubicularius Parteniusz jest przedstawiany jako główny organizator, a Stefanus jako zamierzony główny wykonawca; Maksymus, Klodianus, anonimowy gladiator, Satur albo Sygeriusz oraz a libellis Entellus jako drugorzędni uczestnicy na etapie przygotowań albo współuczestniczący w akcie zabójstwa. Wszyscy oni byli powiązani na różne sposoby z pałacem – nawet nieznany z imienia gladiator jest określony jako „cesarski”. Cornicularius Klodianus był niewątpliwie członkiem gwardii pretoriańskiej, pełniącym obowiązki w pałacu. Podobnie jak Stefanus był podejrzewany o nieuczciwość, jeśli nie o poważniejsze występki3. Dla współczesnych historyków (Dion niewątpliwie opierał się na źródłach z czasów, kiedy miały miejsce opisywane wydarzenia)4, zabójstwo było niewątpliwie sprawą wewnętrzną pałacu, spiskiem sług, w który zostało zaangażowanych kilku kryminalistów.
Istnieje jednak szereg niezgodności między tymi źródłami, czy nawet ważne sprzeczności wewnątrz nich. Czterech spośród zaangażowanych ludzi – Parteniusz, Stefanus, Satur/Sygeriusz i Maksymus – jest wymienionych przez obu historyków, ale o udziale Klodianusa i gladiatora wspomina tylko Swetoniusz, a Entellusa – Dion. Poprzez takie niezgodności objawia się prawdziwa natura spisku. Teksty historyków przekazują określoną wizję przebiegu zamachu, stworzoną po zabójstwie przez tych, których bezpośrednie zaangażowanie czyniło celem wzajemnych oskarżeń albo zemsty, czyli senatorów, którzy z jakichś powodów obawiali się o swoje życie; stąd można ją uznać za „oficjalną” wersję zdarzeń. Okazało się bowiem, że dla wielu ludzi mieszkających na rozległych obszarach imperium Domicjan nie był wcale tak niepopularny, jak w oczach licznych senatorów i niektórych mieszkańców pałacu.
Dla senatorów było więc wygodne zrzucenie pełnej odpowiedzialności na barki sług pałacowych, którzy nie byliby w stanie wskazać innych winnych, tym bardziej że część z nich była rzeczywiście zaangażowana, a część z nich stanowili podejrzani kryminaliści. Jednak nowa wersja historii nie została odpowiednio dobrze spreparowana, być może na skutek pośpiechu, być może po to by rozmyślnie wzbudzić konfuzję. Zabójstwo wkrótce zepchnęły w cień bieżące wydarzenia i pęknięcia w zszytej grubymi nićmi historii pozostały widoczne. Przebieg tego procesu można śledzić na przestrzeni dwóch kolejnych lat. Zagrożenie zemstą pojawiło się w lecie 97 roku, po czym ostatecznie przeminęło ze śmiercią Nerwy i samodzielnym objęciem rządów przez Trajana w styczniu 98 roku, kiedy to senatorowie nie musieli już obawiać się polowań na winowajców i poszukiwań kozłów ofiarnych. W końcu największą korzyść z zamachu odnieśli Nerwa, który już nie żył, oraz Trajan, nowy władca sprawujący pełną kontrolę nad armią. Wersja obwiniająca Parteniusza i służących może więc być datowana na moment zabicia go przez pretorianów w połowie 97 roku; w styczniu 98 stała się niepotrzebna i nie trzeba było zawracać sobie głowy eliminacją widocznych w niej nieścisłości. Wielu współczesnych jednak nie wierzyło w tę wersję historii, zwłaszcza pretorianie i, być może, sam Trajan, toteż podjęto starania by ukarać winnych, pośród których znajdowali się nie tylko ludzie z pałacu5. Dzięki tym rozbieżnościom można dostrzec prawdziwy bieg zdarzeń.
Po pierwsze minęło sporo czasu zanim spisek osiągnął zamierzone cele. Stefanus nosił bandaż, pod którym skrywał sztylet, przez cały tydzień. Uczynił to jednak dopiero po tym, jak zaofiarował swoje usługi grupie osób, określanej przez Swetoniusza jako konspiratorzy, którzy już wcześniej zastanawiali się jak dokonać zabójstwa Domicjana: czy podczas kąpieli, czy też kolacji? Ta pierwsza grupa spiskowców pracowała więc nad przygotowaniem zamachu dłużej niż tydzień, podczas którego Stefanus nosił ukryty sztylet. Skoro był on stałym mieszkańcem pałacu, to zastosowane przez Swetoniusza określenie „konspiratorzy” miało zapewne na celu wskazanie Parteniusza i jego ludzi, zgodnie z „oficjalną” wersją.
Byli w niego jednak zaangażowani również inni. Obecność Nerwy w pałacu w trakcie morderstwa, którego ewidentnie się spodziewał – gdyż niemal zemdlał na fałszywą wieść o niepowodzeniu – wprost na to wskazuje. Dion przedstawił następujące wyjaśnienie: chodziły głosy o tym, że Domicjan podejrzewał grupę ludzi o spisek i stworzył listę ich nazwisk na woskowej tabliczce, planując ich stracić. Tę tabliczkę miał ukraść spod poduszki cesarza jeden z obsługujących go chłopców, po czym wręczyć ją Domicji Longinie, żonie imperatora, która następnie ostrzegła tych, którym zagrażało niebezpieczeństwo. Ci w następstwie zawiązali spisek, czyniąc Nerwę swoim przywódcą.
Ta historia jest bezsensowna i zupełnie niewiarygodna. Widoczne w niej luki i nieprawdopodobieństwa wręcz kłują w oczy. Skąd wiedziano, że jest to lista tych, którzy mają zostać zabici? Czy znajdował się na niej nagłówek „Ludzie, których mam zamiar stracić”? Mało prawdopodobne by Domicjan spisał ich nazwiska, gdyż tak naprawdę nie było takiej potrzeby. Jak to się stało, że nie zauważył jej zniknięcia spod poduszki? Czy trzymał tam tak wiele rzeczy, że mógł nie spostrzec zniknięcia jednej z nich i to tak ważnej? Musiała zostać stamtąd zabrana kilka dni wcześniej, zanim sformowano spisek i nie było jej ma miejscu przez kilka tygodni zanim osiągnął sukces, a cesarz się nie zorientował. Zawsze reagował szybko i zdecydowanie na takie zagrożenia, co zresztą wykorzystał sam Stefanus, rozpraszając uwagę władcy podobną listą. Dlaczego chłopiec, który miał ją zabrać, zrobił coś takiego? Dlaczego zaniósł ją do Domicji? Podobne wątpliwości można mnożyć6.
Historia ta wykorzystuje szczegóły z pierwotnej wersji opowieści, wątki sztyletu, który Domicjan trzymał pod poduszką oraz obecności chłopca w jego pokoju. Wydaje się, że została stworzona, by dostarczyć pretekstu do zaangażowania się popleczników Nerwy w morderstwo, na zasadzie uderzenia wyprzedzającego oraz w celu uczynienia Domicji Longiny współwinną. Sam Nerwa miał również zostać stracony, unikając tego losu przez to, że Domicjan uznał, iż ma on wkrótce umrzeć z przyczyn naturalnych, gdyż tak przepowiedział mu astrolog. To na pewno stanowi późniejszy wymysł, który należy datować na czas po śmierci Nerwy.
Mimo niskiej wiarygodności tej historii, samo jej istnienie wskazuje na to, że miał miejsce drugi spisek. Gdyby rzeczywiście tylko służący z pałacu brali udział w zabójstwie cesarza, nie byłoby potrzeby wymyślać opowieści na temat zaangażowania grupy senatorów, co pośrednio wskazywało, że ludzie z zewnątrz stali za akcją sług, a mogli to być tylko przedstawiciele rzymskich elit. Gdyby Domicjan podejrzewał swoich przybocznych o zamiar zabicia go, przystąpiłby do rozprawienia się z nimi szybko i ostatecznie. Niewielu by opłakiwało egzekucję grupy służących i wyzwoleńców, jaka by nagła i tajemnicza nie była. Trudno też przypuszczać by Domicja Longina interweniowała w tej sprawie – byli to przecież tylko słudzy i niewolnicy. Ta część historii jasno wskazuje, że druga grupa spiskowców składała się z senatorów, a więc ludzi, którzy mogli przemówić wprost i przekonująco do Nerwy, jednego z najbardziej znakomitych pośród nich. Skoro on sam oczekiwał w pałacu w noc morderstwa, można go uznać za jednego z konspiratorów.
Dion, którego tekst został spisany z bezpiecznego czasowo dystansu względem wydarzeń, w przeciwieństwie do Swetoniusza, który był niemal im współczesny, dostarcza kolejnych informacji dotyczących spisku. Według niego Nerwa nie był pierwszym, któremu zaoferowano możliwość zastąpienia Domicjana, gdyż uczyniono to wcześniej względem „różnych ludzi”. Historyk wyjaśnia, że wszyscy odmówili, gdyż uznali to za podstęp Domicjana, mający na celu wypróbowanie ich lojalności. Mogło tak być, ale wygląda na to iż żaden z nich nie doniósł o tej propozycji cesarzowi, co jest dziwne, bo gdyby wierzyli w tę pułapkę, to musieliby wiedzieć, że milcząc i tak by w nią wpadli.
Nerwa jednakże przyjął ofertę. Wprawdzie Swetoniusz i Dion nie zanotowali imion mężczyzn, którzy ją przedstawili, ani tych, którzy nie zaakceptowali jej przed nim, ale możemy przypuszczać, że było ich wielu. Więcej niż jeden odmówił, a dobór słów przez Diona wskazuje, że zwrócono się przynajmniej do kilku. Kolejni – przypuszczalnie tacy, którzy nie uważali się za wystarczająco znaczących, by mogli zostać zaakceptowani w roli imperatora – starli się wpłynąć na kandydatów. Można przypuszczać, że liczba zaangażowanych wynosiła co najmniej od dziesięciu do dwunastu osób, albo nawet dwukrotnie więcej. Być może udałoby się, poszerzając sferę zainteresowań i analizując kto w omawianym okresie był zaangażowany w struktury władzy w Rzymie i pełnił główne urzędy, ustalić kim byli ci ludzie7. Da się ich podzielić na dwie grupy: konspiratorów i kandydatów, choć nie donosząc na tych pierwszych, ci ostatni automatycznie stali się wspólnikami spisku. Wpierw zajmę się możliwymi konspiratorami, a następnie spróbuję ustalić kto miał potencjał by stać się nowym imperatorem. Będzie to wymagało istotnej dygresji.
Wszyscy spiskowcy musieli być potężnymi ludźmi, czyli senatorami, wysokimi urzędnikami albo dowódcami wojskowymi. Trzeba w związku z tym zanalizować rozlokowanie najpotężniejszych ludzi w cesarstwie we wrześniu 96 roku. Senat, armia, gwardia pretoriańska i urzędy w Rzymie stanowiły elementy istotne dla sprawowania władzy, obok ważnych stanowisk w pałacu. Władcy musieli nieustannie baczyć na najważniejszych przedstawicieli tych grup: przywódców senatorskich, dowódców wojskowych i możnych pałacowych, gdyż spośród nich wywodzili się osobnicy mający wpływ na opinię publiczną. Byli pośród nich konsulowie, generałowie, dowódcy sił zbrojnych w mieście oraz szefowie różnorakich sektorów biurokratycznych. W związku z tym konieczne jest ustalenie zaangażowania i dyspozycji potężnych ludzi tej epoki.
Pierwszego września 96 roku, siedemnaście dni przed zamachem, urząd objęło dwóch konsulów dodatkowych. Pierwszy z nich, Marek Kalpurniusz [---]ikus jest zupełnie nieznany, do tego stopnia, że nawet jego cognomen stanowi tajemnicę8. Nic nie da się powiedzieć o jego politycznych koneksjach i przekonaniach, dlatego można założyć, że nie wziął udziału w omawianych wydarzeniach i nie ma dla nas większego znaczenia. Drugi z konsulów jednakże był ważną personą, o bardzo interesujących powiązaniach rodzinnych. Tyberiusz Kacjusz Cezjusz Fronton był synem lub adoptowanym synem poety Syliusza Italika9. Wprawdzie przebieg jego wcześniejszej kariery nie jest znany, można jednak założyć, że pełnił urzędy w normalnej kolejności na przestrzeni dwóch poprzednich dekad. W trakcie dziesięciu lat po swoim konsulacie, jak wskazują listy Pliniusza Młodszego, odgrywał ważną rolę w senacie, przemawiając w obronie szeregu urzędników oskarżonych przez mieszkańców podległych im prowincji o nadużycia10. Również Juwenalis wspomina jego potężnym głosie11. Uważa się, że na jednym z wcześniejszych etapów swojej kariery Fronton mógł pełnić funkcję legata u boku prokonsula zarządzającego Pontem-Bitynią, gdyż później bronił dwóch namiestników tej prowincji, oskarżanych o nadużycia przez jej mieszkańców12, nie jest to jednak bardzo przekonywujący argument.
Kontrast pomiędzy anonimowością Frontona przed 96 rokiem i jego znaczeniem w późniejszym czasie jest uderzający. Człony jego pełnego nazwiska, Tyberiusz Kacjusz Cezjusz Fronton, powracają w różnych kontekstach; pełne nazwisko Syliusza Italika brzmiało Tyberiusz Kacjusz Askoniusz Syliusz Italik. Dokładny związek między nimi nie jest znany. Syme zaproponował, że pierwszy był albo adoptowanym synem drugiego, albo jego bratankiem, co Salomies niechętnie zaakceptował13, choć wciąż jest to kwestia otwarta. Jaka by nie była ich wzajemna relacja, Fronton zapewne korzystał z prestiżu Italika. Można też przypuszczać, że podzielał jego polityczne przekonania. Ten związek czynił go też bratem Lucjusza Syliusza Decjanusa, syna Italika, który był konsulem dwa lata wcześniej. Uważa się, że po wypełnieniu urzędu zarządzał Kretą-Cyrenajką w randze pretora, a następnie otrzymał stanowisko curator aquarum w początkach rządów Trajana14. Z racji iż Decjanus i Italik byli znaczącymi adeptami filozofii stoickiej, naśladowcami republikańskiego bohatera Katona Młodszego oraz Trazei Petusa, zamęczonego przez Nerona, możemy przyjąć, że również Fronton podzielał te przekonania.
Podsumowując, Fronton był znaczącym senatorem, z liczącej się politycznie rodziny, którego rola wzrosła po roku 96, prawnikiem szczególnie zainteresowanym kwestią przywilejów stanu senatorskiego. Jego stałe zaangażowanie w czasach Trajana w obronę oskarżonych o nadużycia nie mogło być kwestią przypadku. Przekonania jego samego oraz jego rodziny były zapewne doskonale znane jeszcze przed objęciem funkcji konsula. Istotnym ich elementem był postulat odzyskania przez senat mocnego wpływu na rządy, czy wręcz, w przypadku niektórych ludzi o podobnym nastawieniu, dążenie do całkowitej likwidacji systemu cesarskiego i powrotu do ustroju republikańskiego, czyli rządów senatu i corocznie wybieranych urzędników. Były to oczywiście typowe dla większości członków stanu senatorskiego sentymenty, będące odbiciem przekonania, że to z winy cesarza dokonała się utrata przez nich władzy. W skrajnych przypadkach wiara w to sprawiała, że niektórzy zasilali szeregi tak zwanej „opozycji stoickiej” i jej zwolenników15. Oczywiście to nie tylko Domicjan był winny utraty przez tych ludzi władzy, ale z racji iż to on był aktualnie panującym imperatorem, i to o zapędach autokratycznych, stał się obiektem szczególnie zaciekłej wrogości. Niewątpliwie Fronton dzielił te przekonania, ale mimo to Domicjan zgodził się na objęcie przez niego urzędu konsula16.
Wzajemna niechęć cesarza i niektórych senatorów była niewątpliwie czymś rzeczywistym, ale jest raczej nadmiernie uwypuklana, gdyż senat jako całość całkiem dobrze współpracował z władcą. Te dwa punkty widzenia oczywiście nie wykluczają się wzajemnie: większość obowiązków po obu stronach miała charakter administracyjny, co nie dawało wiele pola dla niezgody. Wszyscy zaangażowani zdawali sobie doskonale sprawę, że w ich wspólnym interesie było to, aby zarządzanie imperium przebiegało bez zakłóceń. Ci senatorzy, którzy obejmowali dowództwo legionów lub namiestnictwo prowincji oraz ci, których wędrówka w górę w hierarchii urzędów przebiegała w normalnym tempie, nie mieli powodów do narzekań. Domicjan był wyczulony na wszelkie spiski i kiedy tylko zidentyfikował swoich wrogów, występował przeciw nim zdecydowanie, niezależnie czy byli senatorami czy nie, stąd też jego przeciwnicy pozostawali w ukryciu, dopóki nie zostali sprowokowani lub krańcowo zastraszeni. Senatorowie byli jednak politykami, funkcjonującymi w realiach ustnej komunikacji, nieustannie więc zabierali głos i to w sposób mało dyskretny. Przekonania i poglądy wszystkich z nich musiały być więc znane, podobnie jak to, czemu się sprzeciwiali.
To, że Domicjan mianował Frontona konsulem dodatkowym na ostatnie cztery miesiące 96 roku i uczynił to samo z jego bratem dwa lata wcześniej, stanowiło część jego stałej polityki zadowalania tak wielu senatorskich grup interesów i frakcji, jak to tylko możliwe. Dobór konsulów, pełniących urzędy wcześniej w tym roku, również może stanowić ilustrację tej tendencji. Konsulami zwyczajnymi w 96 roku byli Gajusz Manliusz Walens oraz Gajusz Antystiusz Wetus, stanowiący dziwną parę skrajnie odmiennych indywidualności. Walens, który miał dziewięćdziesiąt lat i zmarł podczas pełnienia urzędu lub wkrótce później17, nie brał udziału w życiu politycznym przez pół wieku. Był prawdopodobnie pretorem w czasach Klaudiusza, dowodził legionem przed 52 rokiem i ponownie w 69, ale od tego czasu nie pełnił już urzędów. Jego wybór można uznać za gest lekceważenia Domicjana względem senatu, choć brak jest świadectwa z epoki, by postrzegano to w ten sposób18. Pochodzenie i ród Walensa są zupełnie nieznane. Jego kolega, Antystiusz Wetus, przeciwnie, był potomkiem rodziny stanowiącej część kręgu władzy na przestrzeni dwóch stuleci, zawsze stojąc po stronie władzy cesarskiej. Jego przodkowie w tym czasie pełnili konsulat siedmiokrotnie, w tym również jako konsulowie zwyczajni19. Antystiusz Wetus, choć pochodził z liczącego się rodu, sam nie miał wielkich osiągnięć, poza wzmiankowanym konsulatem.
Następcami ich dwóch była kolejna para przeciwieństw, na urzędzie od maja do sierpnia 96 roku, czyli Kwintus Fabiusz Postuminus oraz Tytus Pryferniusz, prawdopodobnie noszący przydomek Petus20. Fabiusz był zasłużonym wojskowym, dowodzącym legio XV Apollinaris przez przepisowe trzy lata. Legion stacjonował w Carnuntum od zakończenia wojny domowej w 70 roku i niedawno brał udział w kolejnej kampanii, zorganizowanej przez Domicjana. Czas dowództwa Fabiusza nie jest znany, ale ten obóz miał zawsze pierwszorzędne znaczenie, gdyż był zlokalizowany naprzeciw siedzib barbarzyńskich plemion za Dunajem, z którymi Domicjan kilkakrotnie toczył walki, w tym także za konsulatu Fabiusza. Jego ród jest nieznany – mógł być homo novus, wywodzącym się z Italii, gdyż mało prawdopodobne, żeby był potomkiem wielkiej rodziny Fabiuszy czasów republiki. Wydaje się, że awansował dzięki osobistym zasługom, obejmując za czasów Trajana namiestnictwo Mezji Dolnej i Azji oraz zostając praefectus urbi w Rzymie – wybitny i zdolny człowiek, który dosłużył się konsulatu dzięki lojalności i umiejętnościom.
Kolega Fabiusza, Tytus Pryferniusz Petus, pochodził z Reate w kraju Sabinów, skąd wywodziła się także rodzina Flawiuszy. Stanowił część złożonej sieci dziedziczenia i adopcji w regionie sabińskim i okolicach, która przekształciła się w ród konsularny, aktywny przez kolejne pół stulecia21. On sam nie miał się czym pochwalić poza pochodzeniem, bogactwem oraz konsulatem. Nie są też znane żadne jego zasługi po sprawowaniu tego urzędu. Prawdopodobnie analogiczna sytuacja miała miejsce w przypadku kolegi Frontona z trzeciej pary konsulów tego roku – Markiem Kalpurniuszem, którego pełen przydomek jest nieznany. W czasach Domicjana to bogactwo było jedynym konkretnym wymogiem dla kariery senatorskiej, choć inteligencja i zdolności były też przydatne, jeśli ktoś starał się o poważne zatrudnienie. Kwestia pochodzenia stopniowo traciła na znaczeniu, w miarę jak w szeregach senatu pojawiało się coraz więcej ludzi z prowincji. Osobiste osiągnięcia również się liczyły, szczególnie w dowodzeniu wojskiem, czy, jak w wypadku Frontona i wielu innych, na polu aktywności prawniczych, podobnie jak przodkowie pełniący urząd konsula, co było podstawowym atutem Antystiusza Wetusa. Członkostwo w sieci powiązań prowincjonalnej arystokracji stanowiło kolejny wyróżnik przy przyznawaniu zaszczytów. Posiadanie przez człowieka dwóch lub trzech z wymienionych wyznaczników, czyniło go niemal pewnym kandydatem do otrzymania konsulatu.
Tworzenie listy konsulów było jednym z głównych zadań cesarza, mimo iż nominalnie był to urząd obieralny. Niewątpliwie władcy musieli dokonywać wyborów ostrożnie, odrzucając ludzi skrajnie niekompetentnych oraz wrogich. Wielu senatorów postrzegało jednak urząd konsula jako swój przywilej, więc przygotowanie rocznej listy było równie wymagającą sztuką polityczną, co tworzenie współczesnych gabinetów. Należało uwzględniać lub odrzucać interesy rozlicznych frakcji w podobnych celach: by nagrodzić lojalność, użyć zdolności, odwrócić wrogość oraz zaangażować niezadowolonych i krytycznie nastawionych w proces podejmowania decyzji. Jeśli polityk bierze udział w procesie sprawowania władzy, staje się współodpowiedzialny za podejmowane działania i nie może, albo przynajmniej nie powinien, publicznie ich krytykować. Fakt, że Cesarstwo Rzymskie było autokracją, nie pozwalał na eliminację tych ograniczeń, tak samo jak nie miało to miejsca w dawnym Związku Radzieckim, czy współczesnej Europie lub Stanach Zjednoczonych.
Fronton znalazł się na liście konsularnej w 96 roku jako mieszkaniec Italii, syn sławnego byłego konsula i poety oraz brat kolejnego ex-konsula, być może jako członek transpadańskiej sieci arystokratycznej, a także jako wyróżniający się senator, mówca i prawnik. W zestawieniu z tą naprawdę robiącą wrażenie listą kwalifikacji, jego niechęć względem Domicjana nie stanowiła przeszkody do objęcia urzędu. U jej podstaw leżała charakterystyczna i ogólnie znana awersja części senatorów dla systemu władzy cesarskiej; jego starszy brat Lucjusz Syliusz Decjanus był chwalony przez Marcjalisa w wierszu opublikowanym w jego pierwszym zbiorze, za podążanie za „poglądami wielkiego Trazei i wzniosłej cnoty Katona”22. Kiedy Decjanus został konsulem, Marcjalis mógł się spodziewać, że trzeci przedstawiciel tego rodu, Fronton, wkrótce osiągnie ten sam status i rzeczywiście tak się stało23. Z perspektywy Domicjana, ofiarowanie Frontonowi tego co mu się należało w staraniach o władzę, było uzasadnionym politycznie zabiegiem, mającym na celu ograniczenie jego opozycyjnych skłonności. Opóźnienie jego awansu mogło je tylko zintensyfikować i uczynić go jeszcze niebezpieczniejszym przeciwnikiem. Bezstronne traktowanie takich ludzi było sposobem na ich ułagodzenie, można wręcz uznać, że cesarz realizował delikatną politykę ustępstw, widząc w niej najrozsądniejsze rozwiązanie24.
Aby podjąć próbę ustalenia tego, jak Fronton mógł się zachować w trakcie kryzysu wrześniowego w 96 roku, konieczne jest rozważenie dziejów jego adopcyjnej rodziny, jego powiązań oraz doświadczeń. Mimo iż nic nie wiemy na temat wcześniejszych etapów jego cursus – możemy jednak założyć, że przebieg jego kariery był typowy – to należy uwzględnić pewne fakty, szczególnie te dotyczące życia jego ojca. Tyberiusz Kacjusz Askoniusz Syliusz Italik25 w 96 roku był człowiekiem niezmiernie majętnym i sławnym poetą, od lat mieszkającym w swojej willi w Kampanii. Urodził się w czasach Tyberiusza i pełnił urząd konsula w owianym złą sławą roku 68. Co więcej, był wtedy konsulem zwyczajnym, a więc wybranym przez samego Nerona, następnie pozostawał w bliskiej relacji z kolejnym niefortunnym władcą, Witeliuszem. Był jednym z dwóch świadków decydującej rozmowy przeprowadzonej przez tego ostatniego z bratem Wespazjana, Tytusem Flawiuszem Sabinusem, która przekonała Witeliusza, że jego ambicje imperialne są uzasadnione. Syliusz Italik udał się następnie, już za Wespazjana, na rok do Azji jako namiestnik tej prowincji, po czym osiadł w Kampanii, gdzie kupił dawną willę Cycerona oraz zapłacił za odnowienie grobu Wergiliusza, co stanowi ciekawe punkty odniesienia. Żaden z elementów jego żywota nie wskazuje na oddanie dynastii flawijskiej; że było wręcz przeciwnie widać w otwartej admiracji Cycerona oraz powiązaniach z Neronem i Witeliuszem. Z drugiej strony jednak, szacunek dla wartości republikańskich i związki z dwoma spośród najbardziej hedonistycznych cesarzy stanowią dziwne połączenie.
Można założyć, że gdy jego przybrany ojciec pełnił urząd konsula, Fronton miał kilkanaście lat, być może nawet mniej, zważywszy iż sam dostąpił tego zaszczytu w 96 roku. Był więc człowiekiem niewiele młodszym od Domicjana i rówieśnikiem Trajana, należąc do tego samego pokolenia. Jego doświadczenia z Rzymu czasu wojny domowej były zapewne równie nieprzyjemne jak Domicjana, gdyż życie obu mogło być zagrożone, jako że byli synami ważnych na ówczesnej scenie politycznej postaci. Poparcie dla sprawy Witeliusza, okazywane otwarcie przez Syliusza Italika, nie czyniło go jednak istotny zagrożeniem dla Wespazjana, który także został mianowany konsulem i wodzem przez Nerona oraz potrafił dobrze ocenić polityczne nastroje po wojnie domowej. Mógł sobie pozwolić na bycie tolerancyjnym, a oddawanie w zarząd prowincji zgodnie z ustaloną kolejnością w ręce ex-konsulów stanowiło istotną oznakę, że w życiu publicznym wszystko wraca do normy. Warto jednak podkreślić, że w świetle tego co wiemy Italik nigdy nie był namiestnikiem prowincji cesarskiej, zarządzając tylko senatorską Azją. Domicjan był niewątpliwie mniej tolerancyjny od swego ojca i, na domiar tego. w 96 roku stanął w obliczu poważnego kryzysu wewnętrznego, ale mimo to uczynił dwóch synów Italika konsulami w 94 i 96. Jednak, jak można przypuszczać, fakt iż zostali mianowani z łaski cesarskiej, raczej nie stanowił źródła radości dla członków rodziny.
Istniało inne powiązanie Frontona i jego ojca, które z punktu widzenia Domicjana mogło być niepożądane. Syliusz Italik pochodził z Patavium i został prawdopodobnie adoptowany do rodu Syliuszy, gdyż pierwotnie nazywał się Tyberiusz Kacjusz Askoniusz26. Miasto Patavium, na terytorium plemiennym Wenetów, na przestrzeni wcześniejszych ponad stu lat dostarczyło wielu słynnych adeptów literatury. Pochodził stamtąd historyk Tytus Liwiusz, co samo w sobie stanowi wystarczający powód do chwały, ale także przynajmniej dwóch poetów epoki cesarstwa, z których Syliusz Italik był bardziej znaczącym27. Co ważniejsze z naszej perspektywy, Patavium było także miastem rodzinnym Publiusza Klodiusza Trazei Petusa, dozgonnego przeciwnika Nerona, straconego w 66 roku28, co nadaje dodatkowego wymiaru słowom Marcjalisa, że Decjanus opierał się na poglądach Petusa. Patavium, jak podkreślał to Strabon już sto lat wcześniej, wyróżniało się dużą ilością zamieszkujących je ekwitów,29 co wskazuje na bogactwo lokalnej społeczności. To z szeregów tej grupy wywodzili się ludzie, którzy awansowali do wyższych warstw rzymskiego społeczeństwa i pełnili polityczną rolę w mieście. W czasach Flawiuszy co najmniej trzech innych ludzi pochodzących z Patavium było konsulami, a trzech kolejnych sprawowało niższe, ale znaczące urzędy, zaś jeden z nich awansował na konsula później30. Co ważne, różne rodziny z Patavium utrzymywały przyjazne stosunki także w Rzymie. Jedno z imion Syliusza Italika wskazuje, że pochodził on z rodziny Askoniuszy, wprawdzie nie senatorskiej, ale o istotnym znaczeniu lokalnym, a podkreślanie zasług Pedianusa, miejscowego bohatera wojny z Hannibalem, łączyło go z innym, nieco starszym poetą z Patavium – Kwintusem Askoniuszem Pedianusem31.
Wszystkie te elementy należy brać pod uwagę, chcąc określić charakter Frontona oraz jego poglądy i zachowania na niwie polityki. Jego ojca uważano w kręgu znajomych Pliniusza za donosiciela z czasów Nerona, a jego późniejsza nieobecność w senacie była tolerowana, przynajmniej przez Trajana32. Najprawdopodobniej Domicjan był zadowolony z faktu, że pozostawał on w Kampanii, gdzie opromieniała go poetycka sława, ale polityczny głos był stłumiony. Dostosował się do rządów trzech tak zróżnicowanych cesarzy jak Neron, Witeliusz i Wespazjan, ale przebywał w Rzymie także pod rządami Galby i Othona, co mogło znacząco pomniejszyć jego polityczną wartość w oczach zagorzałych republikanów. Zarówno Italik, jak i Fronton byli prawnikami, ludźmi bogatymi oraz lokalnymi patriotami z Patavium; o Decjanusie można zapewne powiedzieć to samo. Wprawdzie Fronton awansował w urzędniczej hierarchii pod rządami Domicjana, ale jego polityczne i kulturowe tło sytuuje go po tej samej, senatorskiej stronie sceny, którą zajmował jego ojciec w czasach Wespazjana. Równocześnie jednak jego zachowanie po śmierci Domicjana pokazuje, że tak samo jak jego ojciec, nie potępiał systemu cesarstwa jako takiego. Wygląda więc na to, że członkowie tej rodziny nie tyle byli prorepublikańscy, co antyflawijscy, a szczególną antypatią darzyli osobiście Domicjana. Zobowiązanie wobec cesarza za awansowanie ich do konsulatu, który im się w ich mniemaniu należał, nie mogło się przyczynić do polepszenia ich nastawienia wobec władcy.
Taki oto człowiek został konsulem pierwszego września 96 roku. Jego wrogość miała zostać złagodzona przez awans polityczny, który uważał za swój przywilej, trudno więc było spodziewać się po nim wdzięczności z tego tytułu. Powszechnie sądzi się, że w tym czasie urząd konsula stawał się coraz bardziej ceremonialny, czy wręcz honorowy, wciąż jednak dawał odrobinę władzy. Warto mieć na uwadze w kontekście wydarzeń września 96 roku to, że właśnie konsulowie zwoływali posiedzenia senatu i im przewodniczyli33, dlatego też Fronton pełnił tak ważną rolę podczas kryzysu.
Te działania rozpoczęły się natychmiast po śmierci imperatora. Zarządzono poranną sesję senatu34 w celu akceptacji nowego cesarza i przekazania mu odpowiednich prerogatyw. Czasu było niewiele: Domicjan został zamordowany około południa dnia poprzedniego i powstałe na skutek tego zamieszanie w pałacu opóźniało wymagane działania. Wezwanie senatorów, rozproszonych po mieście oraz jego okolicach, musiało zająć nieco czasu, stąd też Fronton został poinformowany natychmiastowo i w pierwszej kolejności. Jeśli nie był zaangażowany w spisek, to na pewno zażądał dowodu, że zabójstwo miało miejsce (bez wątpienia chciał zobaczyć zwłoki), co wpłynęło na dalsze opóźnienie biegu wydarzeń. W sumie cały proces zajął przynajmniej kilka godzin, a mimo to senat zebrał się o poranku. Jestem więc przekonany, że Fronton był zaangażowany w spisek, dlatego był w stanie wysłać wezwania na czas.
Oczywiście, podjęcie przez konsula działań przeciw cesarzowi wymagało czegoś więcej niż dziedziczna antypatia względem dynastii flawijskiej, powiązania z męczennikami sprawy republikańskiej i niezadowolenie z osłabionej pozycji senatu. Los tych, którzy bez powodzenia próbowali tego dokonać, był powszechnie znany: Lucjusz Antoniusz Saturninus poniósł śmierć za wzniecenie rebelii w wojsku; ten sam los spotkał fałszywego Nerona, który dokonał najazdu na Azję Mniejszą; Sallustiusz Lukullus został stracony za to, że nazwał nowo wynalezioną broń swoim imieniem (a nie cesarza, jak powinien uczynić); Gajusza Wettulanusa Cywikę Cerealisa skazano jedynie za to, że zwlekał z przyjęciem odpowiedniej postawy podczas kryzysu dynastycznego35. Domicjan był bardziej rygorystyczny i miał zdecydowanie mniej wyrozumiałości względem występków opozycji niż jego ojciec. Wymagał poddaństwa oraz posłuszeństwa, czy wręcz entuzjastycznej lojalności. Wprawdzie nie stracił nigdy konsula, dopóki ten pełnił swój urząd, ale los ten spotkał jego kuzyna, Tytusa Flawiusza Klemensa, zaraz po tym jak ten zakończył swój (na dodatek zwyczajny) konsulat zaledwie rok wcześniej36. Opinia jaką mieli o Domicjanie późniejsi historycy, piszący o tym że wywoływał strach pośród senatorów, była skutkiem takiego postępowania cesarza, czy też, jak by to określili zainteresowani członkowie rzymskiej elity, takich jego występków.
Współczesny wydarzeniom konsul Fronton był więc uczestnikiem konspiracji, tak samo jak Nerwa, choć ten ostatni został niewątpliwie zwerbowany później, kiedy spisek był już od jakiegoś czasu zawiązany. Niemożliwe jest zidentyfikowanie innych jego uczestników spośród senatorów, ale można snuć na ten temat przypuszczenia, co wymaga rozwinięcia kolejnej dygresji37.
Listy konsularne z kilku kolejnych lat są dość dziwne. Normalnie zawierały sześć nazwisk, tak jak to było w 96 roku albo siedem, jeśli sam cesarz zajmował urząd przez pewien czas, ale w latach 97 do 100 układ ten był mocno zaburzony. Miały wtedy miejsce niezwykłe powtórzenia: trzech ludzi otrzymało trzeci konsulat, wielu zostało obdarzonych tym zaszczytem po raz drugi oraz wystąpiła niezwykła ilość konsulów dodatkowych. Podobna sytuacja miała miejsce po zakończeniu wojny domowej lat 68-70, kiedy to Wespazjan nagrodził grupę ludzi za wsparcie go podczas walki o władzę. Wydaje się, że po 97 roku zastosowano podobne rozwiązanie38. Niektórzy z ówczesnych konsulów byli przypuszczalnie wcześniejszymi kandydatami spiskowców na stanowisko imperatora i dlatego zostaną omówieni w następnym rozdziale, ale inni nie byli tak znaczący. Innymi słowy, wspomniane listy konsularne zawierają na pewno nazwiska ludzi zaangażowanych w spisek wspólnie z Frontonem i Nerwą, którzy otrzymali pierwszy lub kolejny konsulat jako nagrodę z tego tytułu.
Lista na rok 97 została zapewne spisana, przynajmniej w części, jeszcze przed śmiercią Domicjana. Wygląda na to, że normalnie listy sporządzano, jak wskazuje kilka datowanych przykładów, we wrześniu lub październiku roku poprzedniego39. Domicjan był zwykle dobrze zorganizowany w takich kwestiach, podobnie jak w innych aspektach administracji; no i kandydaci musieli być poinformowani z odpowiednim wyprzedzeniem40.
Lista na rok 97 jest niezwykła, gdyż zawierała 12 nazwisk, czyli dwa razy więcej niż normalnie41. Wygląda więc na to, że pierwotny spis został poszerzony po wstąpieniu Nerwy na tron. Wydaje się mało prawdopodobne, by Domicjan przyznał po trzecim konsulacie dwóm ludziom, których nazwiska otwierają listę, czyli samemu Nerwie oraz Lucjuszowi Werginiuszowi Rufusowi, czyli możemy przyjąć, że zostali wyznaczeni jako konsulowie zwyczajni już po wrześniowym zamachu. Spośród pozostałych nazwisk, sześć pasowałoby do listy stworzonej przez Domicjana, chociaż drugi konsulat dla Arriusza Antoninusa wygląda na wkład Nerwy. Jeśli wspomniane trzy nazwiska dodano po śmierci Domicjana do sześciu zaproponowanych przez niego wcześniej, to sensownym rozwiązaniem było zwiększyć całościową liczbę do dwunastu, gdyż dawało to sześć par pełniących urząd po dwa miesiące każda. W ten sposób nikt nie poczuł się zawiedziony i kilka więcej osób spotkał awans, co stanowiło udany zabieg polityczny.
Lista na rok 98 była więc pierwszą, którą Nerwa sporządził w całości. On sam ponownie wystąpił na czele, pełniąc urząd konsula po raz czwarty, ale Trajan w roli konsula zwyczajnego (po raz drugi) musiał być późniejszym dodatkiem, jako że Nerwa ogłosił jego adopcja dopiero w październiku. Do tego czasu lista była już zapewne gotowa i opublikowana, ale i ona była bardzo dziwna. Umieszczono na niej nazwiska ludzi, których Nerwa chciał w ten sposób wynagrodzić, dlatego zmiana listy po jej opublikowaniu byłaby zabiegiem niedyplomatycznym, czy wręcz niebezpiecznym. Niepewny reżim Nerwy musiał nieustannie szukać poparcia, a nie niepotrzebnie zniechęcać do siebie ludzi przez tak chwiejne działania, stwarzając dodatkowo wrażenie niezdecydowania.
Lista zawiera nazwiska pięciu ludzi, którzy byli konsulami dodatkowymi po Nerwie, każdy z nich przez miesiąc, podczas gdy Trajan był nieustannie konsulem zwyczajnym przez sześć miesięcy. Następnie urząd pełniły trzy pary po dwa miesiące każda42. Tak sporządzona lista wyraźnie dzieli się na dwie połowy. Druga z nich jest normalna, stworzona dla grupy zasłużonych ludzi, którzy doczekali się konsulatu po raz pierwszy – nimi zajmiemy się później. W pierwszej natomiast widać, że została ona przeredagowana. Nerwa i Trajan objęli wspólnie urząd 1 stycznia jako konsulowie zwyczajni, ale pierwszy z nich zrezygnował trzynastego tego samego miesiąca, po czym nastąpiła rozbudowana lista dodatkowych. Nie mógł być to oryginalny plan, który przewidywał zapewne trzy pary, mające sprawować urząd po dwa miesiące każda. Dodanie Trajana po adopcji, kiedy już pierwotna lista była gotowa, sprawiło, że powstał nietypowy układ, w którym znalazło się dwóch konsulów zwyczajnych oraz pięciu dodatkowych obranych na czas sześciu miesięcy. Jeden z pięciu dodatkowych konsulów miał być początkowo zwyczajnym, najpewniej Sekstus Juliusz Frontynus, który został konsulem zwyczajnym wraz z Trajanem dwa lata później. To iż człowiek spoza rodziny cesarskiej pełnił urząd konsula dwukrotnie na przestrzeni trzech lat stanowiło zjawisko bez precedensu i świadczy o istotnym zobowiązaniu imperatora względem niego. Bycie wystarczająco uległym, by ustąpić z konsulatu zwyczajnego w zamian za dodatkowy, niewątpliwie mogło stanowić podstawę takiego zobowiązania.
Wiadomo że Frontynus był na urzędzie 20 lutego, a więc zapewne przez cały ten miesiąc43. Jego poprzednikiem, który na krótko zajął miejsce ustępującego Nerwy, był Gnejusz Domicjusz Tullus44, a po Frontynusie nastąpiło jeszcze trzech innych. Sądzę, że wszystkich pięciu, włącznie z Nerwą, znajdowało się na pierwotnej liście i zaplanowano by każdy z nich pełnił urząd przez dwa miesiące, aż do końca czerwca, kiedy to przejąć go miała pierwsza para z kolejnej szóstki. Pojawienie się Trajana w październiku wymogło gwałtowne przeredagowanie listy i przeniesienie Frontynusa ze stanowiska konsula zwyczajnego na dodatkowego.
Wspomniani konsulowie dodatkowi musieli być szczególnie bliskimi poplecznikami Nerwy w roli cesarza, wspierającymi jego porozumienie z Trajanem, a więc i samego Trajana. Sądzę że wszyscy, albo przynajmniej niektórzy z nich, mogli być wcześniej zaangażowani w spisek, za co zostali wynagrodzeni przez Nerwę. Frontynusowi dobrze się powodziło pod rządami Wespazjana, kiedy był pretorem i konsulem (około roku 73) oraz namiestnikiem Brytanii w latach 73-76, gdy dokonał podboju terytorium Sylurów w południowej Walii, kończąc trwającą trzydzieści lat wojnę. W czasach Domicjana towarzyszył władcy w trakcie wojny z Germanami w latach 82-83 i był zarządcą Azji. Stworzył podręcznik taktyki na potrzeby edukacji wojskowej cesarza, a po tym jak w 97 roku został desygnowany przez Nerwę na stanowisko curator aquarium, napisał też traktat o akweduktach rzymskich45. Gnejusz Domicjusz Tullus był kwestorem w czasach Nerona, zasilił szeregi patrycjatu dzięki Wespazjanowi, który uczynił go konsulem w 74 roku, po czym zarządzał Afryką około roku 8546. Jego kariera przebiegała bardzo podobnie do Frontynusa; obaj pochodzili z Galii Narbońskiej.
Trzeci konsul dodatkowy, Lucjusz Juliusz Ursus, był kimś zupełnie innym, choć również on mógł pochodzić z Galii Narbońskiej, albo z Hiszpanii. Wywodził się ze stanu ekwitów i miał za sobą błyskotliwą karierę administracyjną jako praefectus annonae, prefekt Egiptu oraz prefekt pretorianów. Uczyniono go konsulem w 84 roku, mimo iż wcześniej nie pełnił żadnego urzędu senatorskiego niższego stopnia. Była to prawdziwie imponująca kariera, rozpoczęta jeszcze przed wstąpieniem Wespazjana na tron, a więc na jej rozwój w niewielkim tylko stopniu miało wpływ małżeństwo z daleką krewną rodu Flawiuszy47. Jego przybrany syn, adoptowany w początkach rządów Trajana, Lucjusz Juliusz Ursus Serwianus, był konsulem w 90 roku, poślubił córkę Publiusza Eliusza Hadriana Afera, był więc też dalekim powinowatym Trajana, a przyszły cesarz Hadrian był jego szwagrem48. Czwarty z dodatkowych konsulów, Tytus Westrycjusz Spurynna, pochodził z północnej Italii i po raz pierwszy pełnił ten urząd około roku 72. Namiestnictwo Germanii Dolnej objął jeszcze za czasów Domicjana i za osiągnięcia podczas sprawowania tej funkcji otrzymał w 97 roku od senatu honory triumfalne, przypuszczalnie z inicjatywy samego Nerwy49.
Wszyscy czterej mieli na swoim koncie imponującą listę osiągnięć: na przestrzeni ostatnich dwóch dekad byli konsulami, pozostawali w dobrych relacjach z Domicjanem, albo wręcz byli z nim połączeni więzami rodzinnymi, a także zarządzali ważnymi prowincjami, wykazując się w działaniach wojskowych albo administracyjnych, bądź też na obu polach. Pod każdym względem przyćmiewali więc zarówno Nerwę, jak i Trajana. Byli w podobnym wieku i przypuszczalnie trzech z nich pochodziło z Galii Narbońskiej. Razem tworzyli silną grupę, po kolei zastępując w pełnieniu konsulatu cesarza i dzieląc fasces z jego następcą. Wszyscy pozostawali w bliskich relacjach z Nerwą, służąc nowemu władcy swoim doświadczeniem, którego musiał bardzo potrzebować, gdyż „nigdy nie widział prowincji ani armii”50. W ten sposób stanowili mocny kontrast w porównaniu ze swoimi poprzednikami z minionego roku.
Piąty zastępca Nerwy, Gajusz Pomponiusz Pius, był człowiekiem zdecydowanie mniejszego formatu. Nic o nim nie wiadomo poza tym, że był synem konsula o tym samym imieniu i że sam pełnił ten urząd w 98 roku51. Mimo to spotkał go zaszczyt w postaci drugiego konsulatu, podobnie jak jego czterech wybitnych poprzedników i dzielił fasces z cesarzem; co więcej, był zastępcą Trajana przez dwa miesiące, w maju i czerwcu, podczas gdy pozostali czterej, mimo że konsulowie po raz drugi, sprawowali urząd tylko przez miesiąc. Pomponiusz musiał zasłużyć się w jakiś sposób, aby znaleźć się w tej grupie – nie znalazł się na pierwotnej liście przez przypadek. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że trafił tam drogą dziedziczenia i w tym kontekście może być znaczący fakt, że jego ojciec był konsulem w 65 roku, w czasie spisku Pizona, kiedy Nerwa był informatorem. Zarówno ojciec, jak i syn niczym się nie wyróżniali poza tym, że wypadło im pełnić konsulat w istotnych momentach dziejowych.
Nie można wykluczyć, że Pomponiusz zasłużył na nagrodę w postaci konsulatu dzięki swemu zaangażowaniu w spisek przeciw Domicjanowi, podobnie jak pozostali konsulowie dodatkowi pierwszej połowy 98 roku. Ta grupa mogła być istotną częścią konspiracji, a ich celem było zastąpienie Domicjana, stanowiącego narastające zagrożenie, przez Nerwę, którego osiągnięcia były podobne do ich własnych i który w ich mniemaniu łatwo dałby się kontrolować. Wprawdzie można się zastanawiać, czy takie rozumowanie jest uzasadnione względem ludzi powiązanych zarówno z samym Domicjanem, jak i Flawiuszami w ogóle, których zaangażowanie oznaczałoby po prostu zdradę. Żaden jednak spośród nich, pomijając na razie Piusa i Nerwę, nie rozpoczął swojej kariery dzięki Domicjanowi i żaden z nich nie cieszył się przychylnością władcy w ostatniej dekadzie jego rządów. Ursus był konsulem w 84 roku, Frontynus i Tullus rządzili odpowiednio Azją oraz Afryką około 85, namiestnictwo Spurynny w Germanii Dolnej także przypadało na połowę lat osiemdziesiątych52. Z perspektywy senatorskiej od tego czasu rządy Domicjana istotnie się pogorszyły, można więc przyjąć, że ci konkretni ludzie także się względem niego rozczarowali. Pod wieloma względami Nerwa przypominał innych członków tej grupy, choć jemu udało się zachować łaski cesarza na dłużej, o czym świadczy to, że otrzymał drugi urząd konsula (zwyczajnego) w 90 roku. Rzymianin nie pochodzący z prowincji, dworzanin, a nie wojskowy – z jego perspektywy rządy Domicjana mogły wydawać się udane i kompetentne. Ale nawet Nerwa w końcu uświadomił sobie, że cesarz traci poparcie, co musiało mieć miejsce na początku lat dziewięćdziesiątych. Jego odmienna perspektywa pozwala też zrozumieć, dlaczego względnie późno dołączył do spisku i dlaczego zgodził się przyjąć to, co odrzucili inni, bardziej doświadczeni politycy.
Atmosfera w senacie w 96 roku była niewątpliwie posępna i pełna uraz53. Klimat polityczny sprzyjał zamachowi, ale to nie wystarczało, by takowy miał miejsce. Nawet jeśli nie zgodzić się z tym, że wspomniani ludzie brali udział w konspiracji, to jest pewne, patrząc na ich zaangażowanie w rządy Nerwy i Trajana, że sprzyjali nowym porządkom i aktywnie je wspierali. W senacie niewielu było niezadowolonych ze zmiany, ale nie można powiedzieć tego samego o armii. Z drugiej jednak strony liczba spiskowców była raczej niewielka, a całkiem dużo senatorów było zadowolonych z rządów Domicjana. Potrzeba było czegoś więcej, by przekonać przestraszoną i niechętną imperatorowi mniejszość senatorów, by podjęli działania przeciw niemu. Konieczne było wsparcie z zewnątrz54.
Służba pałacowa czuła się nieustannie zagrożona, w pojedynczych przypadkach nawet bardziej niż senatorzy. Pani Stefanusa, Domicylla, została wygnana po tym jak stracono jej męża – Tytusa Flawiusza Klemensa, a sam sługa został oskarżony o kradzież – solidne powody by bać się i nienawidzić Domicjana oraz by chcieć coś z tym zrobić. Parteniusz był jednak bez wątpienia ważną osobistością o sporym autorytecie i tak otwartym dostępie do cesarza, że Marcjalis poprosił go, by pokazał władcy jego wiersze55. Dzięki zajmowanemu stanowisku był z pewnością podatny na korupcję i traktowany z niechęcią przez senatorów, czy ludzi innych stanów56. Na krótko przed zamachem Domicjan skazał na śmierć swego sekretarza Epafrodyta pod pozorem, że miał on pomóc Neronowi popełnić samobójstwo, ale z pewnością po tylu latach przyczyna musiała być inna i bardziej aktualna57. W tym samym czasie inny problem dotknął większość sług pałacowych: kolejny wyzwoleniec, Abaskantus został odprawiony, a Domicjan zainicjował proces wymiany wyzwoleńców, zarządzających departamentami, na urzędników ze stanu ekwitów58. Parteniusz miał możliwości by się wzbogacić, co, niezależnie od tego czy z nich skorzystał czy nie, uczyniło go wystawionym na ciosy. Mógł się obawiać oskarżeń i ujawnienia korupcji, czego skutkiem byłaby degradacja albo zwolnienie ze służby, bądź, jak w przypadku Epafrodyta, śmierć. Nie był oczywiście w tym odosobniony, dlatego udało mu się zwerbować innych do spisku. Wiedza o nim dotarła w końcu do Stefanusa, który zaoferował swoje usługi dla osiągnięcia wspólnego celu.
Jak widać, istniały dwie grupy, które były zaangażowane w przygotowywanie śmierci Domicjana. Po pierwsze grupa sług cesarskich w pałacu, którzy obawiali się o swoją pracę, wolność i życie. Byli nieliczni, a zważywszy na to że Parteniusz uznał za konieczne zablokowanie drzwi prowadzących z pokojów władcy do kwater służących, większość z tych ostatnich musiała być lojalna. Spiskowcy mieli jednak osobisty dostęp do imperatora i jego pokojów oraz siłę i motywację by zrealizować swój plan. Drugą grupę stanowili senatorzy, których cele zasadniczo pokrywały się z zamiarami służących. Niektórzy bali się o swoje życie, ale inni, tacy jak Fronton, mieli bardziej ideologiczne motywacje, będąc przekonani iż pozycja senatu w państwie została nadmiernie ograniczona. Inni podchodzili do sprawy w bardziej konkretny sposób, uważając iż Domicjan nie nadawał się do sprawowania władzy i że jego autokratyczne zapędy oznaczały nie tylko zmniejszenie prestiżu senatu i zagrożenie życia jego członków, ale były też niebezpieczne dla całego państwa. Tylko w ten sposób niektórzy spośród najbardziej doświadczonych senatorów mogli dołączyć do grona spiskowców. Nawet jeśli się nie zgadzamy, że Fronton, Antoninus, Spurynna i pozostali nie wzięli udział w konspiracji, to ludzie z kręgów senatorskich o niej wiedzieli, gdyż to do nich zwracano się po kolei z propozycją by objęli władzę. Fakt iż żaden z nich nie ostrzegł Domicjana świadczy, że sympatyzowali z celami spiskowców. Obok tych dwóch aktywnych i sympatyzujących ze sobą grup funkcjonowała większość senatorów, których antypatia względem Domicjana była oczywista (co pokazały ich reakcje na wieść o zabójstwie władcy) i których nastawienie przekonało spiskowców, że po udanym zamachu ich działania zostaną zaaprobowane59.
W pewnym momencie spiskujący senatorowie oraz cesarscy służący połączyli siły. Wydaje się, że kluczowe dla tego było zaangażowanie Frontona, konsula znanego ze swej niechęci względem Domicjana. Z dużym wyprzedzeniem wiedziano, że miał objąć urząd 1 września, jako że lista nominacji konsularnych została opublikowana rok wcześniej. Senator i cubicularius musieli się spotkać przed nastaniem września i to więcej niż raz. Nie wiadomo kto wpadł na pomysł zabójstwa władcy, ale według Swetoniusza grupa pałacowa pracowała już nad planem jego realizacji w momencie gdy dołączył do niej Stefanus. Licząc wstecz od 18 września, daty morderstwa, trzeba dodać tydzień, w trakcie którego Stefanus nosił sztylet ukryty pod bandażem i przynajmniej kilka dni więcej, podczas których służący opracowywali szczegóły planu. Zbliża to nas do momentu, kiedy Fronton objął urząd. Jest więc prawdopodobne, że Fronton, lub ktokolwiek stał na czele grupy senatorskich spiskowców, zawarł sojusz z Parteniuszem. Najprawdopodobniej to ten ostatni zaproponował układ Frontonowi, którego poglądy polityczne były dobrze znane, ale senator raczej nie orientował się w problemach trapiących grupę służących i wyzwoleńców.
Na ile można to ocenić po upływie tak długiego czasu, tylko te dwie grupy były aktywne w konspiracji, a ich celem było zwerbowanie albo neutralizacja ludzi z innych sfer. Jedną z tych osób, którą podejrzewano o udział w zabójstwie, była Domicja Longina, żona Domicjana. Według przekazu Diona, to ona miała znaleźć tabliczkę z nazwiskami ludzi mających być kolejnymi ofiarami cesarza i ostrzec ich, a z kolei Swetoniusz podaje, że miała znać plany zamachowców i przymknąć na nie oko60. Jak wskazano wyżej, historia o tabliczce jest zupełnie niewiarygodna, ale nie można na tej podstawie wykluczyć możliwego zaangażowania cesarzowej w spisek. Nie byłaby pierwszą żoną w dziejach chcącą pozbyć się męża, czy wręcz pomagającą w zabójstwie. Wprawdzie małżeństwo pary cesarskiej było kiedyś na krawędzi rozwodu, ale z perspektywy 96 roku była to odległa przeszłość61. Po wielu latach wciąż zwracano się do niej jako żony Domicjana, co może wskazywać, że uważała ten związek za powód do dumy62. Przypuszczenia o jej zaangażowaniu w spisek mają więc słabe podstawy; były to raczej plotki i to wskazujące tylko na jej wiedzę, a nie postawę aktywną. Wydaje się to jednak nieprawdopodobne i śmiało można wykluczyć udział Domicji Longiny w spisku.
W Rzymie oczywiście istniały jeszcze inne źródła władzy poza pałacem i senatem: siły zbrojne różnych formacji wewnątrz miasta i poza nim; prowincjonalni notable, zasadniczo nieszkodliwi, ale zyskujący na znaczeniu dzięki związkom z senatorami spoza Italii, których liczba stale wzrastała; a także lud Rzymu, dziki i awanturniczy, ale uzależniony od woli imperatora i dobrej administracji. Przedstawiciele tych grup nigdy nie wykazywali niechęci względem Domicjana, ale nie byli też jego entuzjastami. Spośród nich liczyły się tak naprawdę tylko wojska – jedyna realna siła pozostająca na wyciągnięcie ręki, czyli tak naprawdę dowódcy i oficerowie oddziałów stacjonujących w stolicy i okolicach.
W Rzymie przebywało kilku wysokich urzędników, dysponujących dość dużym zakresem władzy, który dawały im wojska pod ich rozkazami albo autorytet osobisty i/lub wynikający z zajmowanego stanowiska. Prefekt miasta (praefectus urbi), stojący na czele liczących 4000 ludzi kohort miejskich, był odpowiedzialny za porządek w stolicy. Miał rangę konsularną i stanowił kluczowe ogniwo w sieci powiązań miasta, senatu i cesarza. Zważywszy na istotność tego stanowiska, zadziwiające jest, że nie jest znane nazwisko człowieka, który zajmował je w roku 9663. Mógł to być Tytus Aureliusz Fulwus, ale dokładne daty wyznaczające okres jego kadencji pozostają tajemnicą64. Choć jest to ryzykowna argumentacja, to warto podkreślić że, na ile wiemy, prefekt nie wziął udziału w wydarzeniach 96 roku, zachowując się jak pies Sherlocka Holmesa, który nie szczekał w nocy. Miejskie kohorty były zaangażowane w zamach stanu po śmierci Kaliguli w 41 roku, w 69 podjęły działania więcej niż raz, ale w 96 pozostały bierne, choć w czasach Domicjana zakres władzy ich prefekta został poszerzony65. Sugeruje to, że albo zostały zdominowane przez inną siłę, albo że ich dowódca dostosował się do biegu wypadków, bądź też sam był częścią spisku.
Nieznane jest również nazwisko prefekta wigilów (praefectus vigilum). Miał on pod swymi rozkazami siedem kohort, czyli około 3500 ludzi, rozproszonych w koszarach rozsianych po całym mieście. Były to więc oddziały trudne do skoncentrowania i stanowiące de facto siły policyjne, a nie wojskowe. Także prefekt zajmujący się rozdawnictwem zboża (praefectus annonae