Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, żeby uratować świat - Marcin Napiórkowski - ebook + audiobook

Naprawić przyszłość. Dlaczego potrzebujemy lepszych opowieści, żeby uratować świat ebook i audiobook

Marcin Napiórkowski

4,5

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Czy ludzkość wciąż ma szansę? Przeczytaj i dołącz do grupy tych, dzięki którym przetrwamy.

Pogłoski o śmierci wielkich narracji okazały się przesadzone. Opowieści wciąż organizują nam świat – problem w tym, że przestały dawać sobie z nim radę. W przypadku wyjątkowo niebezpiecznych wyzwań, jak kryzys klimatyczny czy wzrost nierówności, prowadzą nas wprost ku zagładzie.

Marcin Napiórkowski, semiotyk kultury, autor szeroko komentowanych książek Mitologia współczesna i Turbopatriotyzm, w swej najnowszej publikacji zastanawia się nad naszymi opowieściami o przyszłości. Analizuje w tym celu najgłośniejsze w ostatnich latach prace naukowe i popularyzatorskie, społeczne debaty, a nawet... poradniki dietetyczne.

Wnioski? Naszymi umysłami rządzi opozycja – technooptymizm kontra technopesymizm. Pierwszy proponuje naiwną wiarę w postęp bez zastrzeżeń, drugi – powrót do wyidealizowanej przeszłości lub ponury katastrofizm. Czy istnieje inne wyjście? Autor przekonuje, że tak. Krok po kroku, z lekkością i dowcipem pokazuje, jak wyznawcy obu wielkich narracji mylili się w kluczowych kwestiach dotyczących ekologii, medycyny, rewolucji agrarnej i rozwoju technologii.

Naprawić przyszłość to jednak nie tylko fascynująca lektura o opowieściach, ale też praktyczna instrukcja tego, jak nie dać się złapać w pułapki przebrzmiałych sposobów tłumaczenia świata. I jak opowiadać o nim tak, aby ludzkość miała szanse na przetrwanie.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 491

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 12 godz. 0 min

Lektor: Andrzej Hausner

Oceny
4,5 (69 ocen)
47
15
4
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
anna_wie

Z braku laku…

Zraziłam się do tego tytułu w pierwszych kilkudziestu stronach: jako książka, której motywem przewodnim jest tworzenie narracji mającej przemówić do odbiorcy poprzez umiejętne zestawienie poruszających symboli, miernie radzi sobie z diagnozowaniem problemów i wyciąganiem wniosków. Widać uporczywe forsowanie z góry założonej tezy, sama teza jest natomiast bardzo mglista. Sceptyczni czytelnicy liczący na szczegółowe omówienie przedstawianych "badań" lub rozważenie więcej niż jednej interpretacji wyników będą rozczarowani. Uznałam, że początkowa treść nie skłania mnie do poświęcenia czasu reszcie książki - zaglądałam jednak wyrywkowo do dalszych rozdziałów, dzięki czemu mogę stwierdzić, że lektura potencjalnie zainteresuje głównie tych, którzy z tematem opowieści jako medium mają bardzo ograniczone doświadczenie. Autor czerpie obficie z obcych dzieł, recyklingując między innymi teorie Junga. Zachęcam potencjalnego czytelnika do zrobienia tego samego i sięgnięcia do innych źródeł.
21
oblomoff

Nie oderwiesz się od lektury

Świetnie napisana, błyskotliwa, erudycyjna, a przede wszystkim mądra.
10
ZD1948

Nie oderwiesz się od lektury

Najlepsza książka Marcina Napiórkowskiego. Podziękowanie za trud pisania
10
nowkasia

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawa
00
chron_dziob

Dobrze spędzony czas

Bardzo ciekawe i głębokie spostrzeżenia na temat widzenia świata. Książka pomaga przełamać zerojedynkowe widzenie świata i pojąć niewidoczne na codzień niuanse.
00

Popularność



Podobne


Opie­ka re­dak­cyj­na: PIOTR TOM­ZA
Re­dak­cja: JO­AN­NA ZA­BO­ROW­SKA
Ko­rek­ta: ANNA DO­BOSZ, BIAN­KA DZIAD­KIE­WICZ, MI­CHAŁ KO­WAL, AGNIESZ­KA STĘPLEW­SKA, ANE­TA TKA­CZYK
Pro­jekt okład­ki i stron ty­tu­ło­wych: KIRA PIE­TREK
Ilu­stra­cja na okład­ce: © CSA Ima­ges/Get­ty Ima­ges
Opra­co­wa­nie gra­ficz­ne: MI­RON KO­KO­SI­ŃSKI
Re­dak­tor tech­nicz­ny: RO­BERT GĘBUŚ
© Co­py­ri­ght by Mar­cin Na­piór­kow­ski © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2022
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-07787-0
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Dłu­ga 1, 31-147 Kra­ków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bez­płat­na li­nia te­le­fo­nicz­na: 800 42 10 40 e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl Ksi­ęgar­nia in­ter­ne­to­wa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl
Kon­wer­sja: eLi­te­ra s.c.

2KRÓT­KA HI­STO­RIA O TYM, JAK PRA­WIE URA­TO­WA­LI­ŚMY ŚWIAT

Na­wet je­że­li śle­dzisz na bie­żąco do­nie­sie­nia o glo­bal­nych zmia­nach kli­ma­tu i in­te­re­su­jesz się tym za­gad­nie­niem, jest bar­dzo praw­do­po­dob­ne, że o jed­nej rze­czy masz myl­ne wy­obra­że­nie. Pew­nie wiesz, że na­ukow­cy ostrze­ga­ją przed wi­szącą nad nami ka­ta­stro­fą już od kil­ku­dzie­si­ęciu lat. Ale za­pew­ne jak wi­ęk­szo­ść pu­blicz­no­ści my­ślisz, że do­nie­sie­nia te były kon­se­kwent­nie igno­ro­wa­ne. Tym­cza­sem lata osiem­dzie­si­ąte ubie­głe­go wie­ku to czas bły­ska­wicz­ne­go bu­do­wa­nia świa­do­mo­ści spo­łecz­nej w kwe­stii kli­ma­tu i za­ska­ku­jąco zde­cy­do­wa­nych po­li­tycz­nych dzia­łań.

Nie­ste­ty! Kie­dy już się wy­da­wa­ło, że pro­blem glo­bal­ne­go ocie­ple­nia zna­la­zł szczęśli­we roz­wi­ąza­nie, nim na do­bre się za­czął, cały mi­ster­ny plan dia­bli wzi­ęli. Wy­si­łki roz­bi­ły się na­gle o ska­ły, któ­rych nikt nie prze­wi­dy­wał na tra­sie. Za­wi­ni­ła nie chci­wo­ść, nie lęk przed nie­zna­nym, lecz znacz­nie trud­niej­sza do uchwy­ce­nia siła kszta­łtu­jąca nasz los. Świet­nie ro­ku­jące wy­si­łki na rzecz po­wstrzy­ma­nia zmian kli­ma­tycz­nych zde­rzy­ły się z dwie­ma po­tężny­mi opo­wie­ścia­mi, któ­re opa­no­wa­ły glo­bal­ną wy­obra­źnię na prze­ło­mie stu­le­ci.

Mężczy­zna z We­nus

Po­dob­no mężczy­źni po­cho­dzą z Mar­sa. W wy­pad­ku Ja­me­sa Han­se­na to nie­praw­da. On wy­cho­wał się na We­nus. Han­sen uro­dził się w rol­ni­czym sta­nie Iowa. Jako mło­dy czło­wiek wpa­try­wał się w roz­gwie­żdżo­ne nie­bo i za­czy­ty­wał w ksi­ążkach astro­fi­zy­ka Ro­ber­ta Ja­stro­wa. Po­ru­sza­ła go myśl, że wszy­scy je­ste­śmy zbu­do­wa­ni z ma­te­rii wy­two­rzo­nej w ser­cach uma­rłych daw­no gwiazd. Wkrót­ce Han­sen po­znał oso­bi­ście swo­je­go ido­la z dzie­ci­ństwa, a kil­ka­na­ście lat pó­źniej za­stąpił go na sta­no­wi­sku dy­rek­to­ra God­dard In­sti­tu­te for Spa­ce Stu­dies w NASA[30]. Ni­czym w fil­mie scien­ce fic­tion Han­sen tra­fił w swo­ich ba­da­niach na trop nie­bez­pie­cze­ństwa za­gra­ża­jące­go na­szej pla­ne­cie. Tyle tyl­ko, że nie mia­ło ono po­sta­ci aste­ro­idy ani stat­ku ob­cych. Za­gła­da nie przy­by­wa­ła z od­le­głych re­jo­nów ga­lak­ty­ki, lecz z na­szych wła­snych do­mów, sa­mo­cho­dów i elek­trow­ni.

Osta­tecz­nie bo­wiem Han­sen nie zo­stał astro­fi­zy­kiem jak Ja­strow. Wy­brał ka­rie­rę fi­zy­ka at­mos­fe­ry. Dro­ga do zro­zu­mie­nia fun­da­men­tal­ne­go pro­ble­mu z Zie­mią wio­dła przez ob­ser­wa­cje We­nus. To wła­śnie stu­diu­jąc kli­mat tej ko­smicz­nej szklar­ni, któ­rej at­mos­fe­ra prze­sy­co­na jest ga­za­mi cie­plar­nia­ny­mi, Han­sen zo­rien­to­wał się, ja­kie pie­kło szy­ku­je­my so­bie na na­szej pla­ne­cie. Okręt Zie­mia zmie­rza w kie­run­ku góry lo­do­wej. Emi­to­wa­ne przez nas gazy cie­plar­nia­ne mogą wkrót­ce po­wa­żnie zmie­nić kli­mat. Gdy tyl­ko uświa­do­mił so­bie ska­lę pro­ble­mu, Han­sen na­tych­miast wy­ru­szył do Wa­szyng­to­nu, żeby po­roz­ma­wiać z ka­pi­ta­nem Ti­ta­ni­ca i na­kło­nić go do zmia­ny kur­su, póki to jesz­cze mo­żli­we. Może i je­ste­śmy zbu­do­wa­ni z ma­te­rii wy­ku­tej w roz­grza­nych pie­cach gwiazd, ale na­szym do­mem jest ta mała, nie­bie­ska pla­ne­ta.

Na­wi­ga­to­rzy i re­wol­we­row­cy

Wbrew temu, do cze­go przy­zwy­cza­ja­no nas w XXI wie­ku, u pro­gu lat osiem­dzie­si­ątych, a więc de­ka­dy klu­czo­wej w tej hi­sto­rii, po­li­ty­cy, dzien­ni­ka­rze, a na­wet przed­sta­wi­cie­le prze­my­słu wy­do­byw­cze­go po­trak­to­wa­li te ostrze­że­nia po­wa­żnie. Pierw­szym od­ru­chem kon­cer­nu naf­to­we­go Exxon, któ­ry wkrót­ce za­sły­nie z fi­nan­so­wa­nia wąt­pli­wo­ści i my­dle­nia oczu opi­nii pu­blicz­nej, było ufun­do­wa­nie po­wa­żne­go pro­gra­mu ba­daw­cze­go; po­ja­wił się też plan po­rzu­ce­nia pa­liw ko­pal­nych na rzecz in­nych źró­deł ener­gii. Pre­zy­dent Jim­my Car­ter nie­zwłocz­nie pod­pi­sał Ener­gy Se­cu­ri­ty Act i zle­cił Na­tio­nal Aca­de­my of Scien­ces przy­go­to­wa­nie roz­bu­do­wa­ne­go ra­por­tu, któ­ry po­zwo­li­łby oce­nić ry­zy­ko i wdro­żyć pro­gram wy­jścia z kry­zy­su. Po­nie­waż stwo­rze­nie tego ro­dza­ju do­ku­men­tu mia­ło za­jąć kil­ka lat, żeby unik­nąć opó­źnień, nie­mal na­tych­miast zwo­ła­no spo­tka­nie na Flo­ry­dzie, pod­czas któ­re­go eks­per­ci mie­li wy­mie­nić się da­ny­mi i przy­go­to­wać szyb­ki plan dzia­ła­nia.

Spo­tka­nie na Flo­ry­dzie wy­zna­czy­ło od­wa­żny i od­po­wie­dzial­ny kurs na nad­cho­dzące lata. Jego uczest­ni­cy nie mie­li wąt­pli­wo­ści, że ko­niecz­ne są zde­cy­do­wa­ne i na­tych­mia­sto­we dzia­ła­nia. Nie­ste­ty, czte­ry dni pó­źniej od­by­ły się wy­bo­ry, a no­wym pre­zy­den­tem USA zo­stał Ro­nald Re­agan.

Były gwiaz­dor fil­mo­wy do­sze­dł do wła­dzy, uwió­dłszy ame­ry­ka­ńską pu­blicz­no­ść ze­sta­wem iście we­ster­no­wych ha­seł. Przed­sta­wia­ny przez nie­go świat przy­po­mi­nał Dzi­ki Za­chód. Tu li­czy­ły się od­wa­ga i par­cie na­przód. Ja­kie­kol­wiek re­gu­la­cje były prze­ci­wie­ństwem za­sad we­ster­nu. Nic dziw­ne­go, że ad­mi­ni­stra­cja Re­aga­na uzna­ła całe to „ga­da­nie o kli­ma­cie” za ko­nia tro­ja­ńskie­go wy­mie­rzo­ne­go w ame­ry­ka­ńskie war­to­ści, ame­ry­ka­ński prze­my­sł, przede wszyst­kim zaś – we wspa­nia­łą ame­ry­ka­ńską przy­szło­ść[35]. W pla­nie Re­aga­na sek­tor pa­liw ko­pal­nych miał być jed­nym z pierw­szych zde­re­gu­lo­wa­nych ob­sza­rów. Miał na­pędzić po­ten­cjał ame­ry­ka­ńskiej go­spo­dar­ki, wresz­cie wy­zwo­lo­nej z biu­ro­kra­tycz­nych oko­wów, i dać jej siłę w osta­tecz­nej kon­fron­ta­cji do­bra ze złem. Wi­ęk­sze sa­mo­cho­dy i wi­ęk­sze domy nie były tyl­ko kwe­stią wy­go­dy, ale bro­nią w wal­ce z ciem­no­ścią. Ame­ry­ka mu­sia­ła zwy­ci­ężyć, bo al­ter­na­ty­wę sta­no­wi­ły ko­mu­nizm i rządy im­pe­rium zła. Ka­żdy, kto opó­źniał Ame­ry­kę w mar­szu ku przy­szło­ści, był albo po­ży­tecz­nym idio­tą, albo agen­tem ZSRR.

W Pol­sce mamy nie­złe po­wo­dy, żeby wspo­mi­nać Re­aga­na z sen­ty­men­tem, wszak ni­czym od­wa­żny re­wol­we­ro­wiec uwol­nił na­szą wio­skę spod ty­ra­nii pa­skud­nej ban­dy opry­chów. W tej hi­sto­rii pre­zy­dent USA jest jed­nak czar­nym cha­rak­te­rem. Od mo­men­tu, gdy za­miesz­kał w Bia­łym Domu, na­sza opo­wie­ść sta­je się kro­ni­ką ko­lej­nych zde­rzeń mi­ędzy fak­ta­mi na­uko­wy­mi i opar­ty­mi na nich mo­de­la­mi a po­tężną, uwo­dzącą masy nar­ra­cją o przy­szło­ści. Za Re­aga­na zmia­na kli­ma­tu sta­ła się kwe­stią po­li­tycz­ną[36]. W tej sy­tu­acji za­ska­ku­je, jak dziel­nie ra­dzi­li so­bie na­ukow­cy i eks­per­ci w star­ciu z po­li­ty­ką przez całe lata osiem­dzie­si­ąte. Pod ko­niec de­ka­dy wy­da­wa­ło się wręcz, że wyj­dą z nie­go zwy­ci­ęsko, mimo że na dro­dze do ura­to­wa­nia świa­ta na­po­tka­li tyle prze­szkód.

Nie­ocze­ki­wa­na po­moc

Eks­per­ci się nie pod­da­li. Han­sen i jego to­wa­rzy­sze nie­stru­dze­nie bie­ga­li z jed­ne­go prze­słu­cha­nia w Kon­gre­sie na ko­lej­ne. Opra­co­wy­wa­li wci­ąż nowe dane, szu­ka­jąc nar­ra­cji, któ­re prze­ko­na­ły­by ame­ry­ka­ńską pu­blicz­no­ść, że cze­ka­nie, aż kli­mat się ocie­pli, jest na­praw­dę złym po­my­słem. Prze­ciw­ko so­bie mie­li wpraw­dzie po­tężną ma­chi­nę ad­mi­ni­stra­cji Re­aga­na, ale na ich ko­rzy­ść za­dzia­ła­ło kil­ka szczęśli­wych zbie­gów oko­licz­no­ści. Naj­wi­ęk­sza po­moc przy­szła z naj­bar­dziej nie­ocze­ki­wa­nej stro­ny – od sa­mej na­tu­ry.

Pod ko­niec lat osiem­dzie­si­ątych na­ukow­cy zaj­mu­jący się at­mos­fe­rą zda­li so­bie spra­wę, że ro­snący po­ziom CO2 nie jest je­dy­nym po­wa­żnym pro­ble­mem wy­wo­ła­nym dzia­łal­no­ścią czło­wie­ka. W at­mos­fe­rze zmniej­sza­ła się za­war­to­ść ozo­nu (O3), któ­ry pe­łni rolę fil­tra chro­ni­ące­go po­wierzch­nię Zie­mi przed pro­mie­nio­wa­niem UV. Wy­gląda­ło na to, że wkrót­ce cała pla­ne­ta będzie się opa­lać w pe­łnym sło­ńcu bez kre­mu ochron­ne­go. Od­kry­cie zja­wi­ska, któ­re dziś zna­my pod na­zwą „dziu­ry ozo­no­wej”, to wbrew po­zo­rom jed­na z naj­bar­dziej opty­mi­stycz­nych hi­sto­rii ostat­nich de­kad. Od zdia­gno­zo­wa­nia pro­ble­mu do jego roz­wi­ąza­nia mi­nęło za­le­d­wie kil­ka­na­ście lat. Usta­lo­no, że za nisz­cze­nie war­stwy ozo­no­wej od­po­wia­da pe­wien ro­dzaj emi­to­wa­nych przez lu­dzi che­mi­ka­liów. Opi­nia pu­blicz­na, prze­ra­żo­na wi­zją za­bój­cze­go pro­mie­nio­wa­nia „wpa­da­jące­go przez dziu­rę”, wy­mu­si­ła na po­li­ty­kach bły­ska­wicz­ne dzia­ła­nie. Nie­ba­wem pod­pi­sa­no pro­to­kół mont­re­al­ski, w ra­mach któ­re­go sto dzie­wi­ęćdzie­si­ąt sie­dem pa­ństw świa­ta so­li­dar­nie zre­zy­gno­wa­ło z emi­sji sub­stan­cji nisz­czących war­stwę ozo­no­wą. Za­po­bie­gni­ęto ka­ta­stro­fie.

Dziś o dziu­rze ozo­no­wej często wspo­mi­na się iro­nicz­nie, twier­dząc, że ka­żda de­ka­da ma swo­ją pa­ni­kę, a po­tem spra­wa roz­cho­dzi się po ko­ściach. Nic bar­dziej myl­ne­go! Pro­blem dziu­ry ozo­no­wej nie roz­wi­ązał się sam dzi­ęki temu, że igno­ro­wa­li­śmy go do­sta­tecz­nie dłu­go. Prze­ciw­nie. Uda­ło nam się po­sprzątać ba­ła­gan (któ­ry sami wcze­śniej zro­bi­li­śmy), po­nie­waż wzi­ęli­śmy od­po­wie­dzial­no­ść za wy­rządzo­ne szko­dy i wdro­ży­li­śmy środ­ki za­rad­cze. Nic dziw­ne­go, że suk­ces w wal­ce z dziu­rą ozo­no­wą na­tchnął opty­mi­zmem Han­se­na i jego dru­ży­nę, wy­ty­cza­jąc szlak, któ­rym – jak się wszy­scy spo­dzie­wa­li – za chwi­lę podąży wal­ka z glo­bal­ną zmia­ną kli­ma­tu.

Dru­gim sprzy­ja­jącym zbie­giem oko­licz­no­ści było wy­jąt­ko­wo go­rące lato roku 1988. Wśród za­pa­chu sto­pio­ne­go as­fal­tu i przy akom­pa­nia­men­cie le­d­wo wy­ra­bia­jących się kli­ma­ty­za­to­rów prze­mó­wie­nie wy­gło­szo­ne przed Kon­gre­sem przez Han­se­na wy­brzmia­ło z pe­łną po­wa­gą i tra­fi­ło na pierw­szą stro­nę „New York Ti­me­sa”.

Glo­bal­ne ocie­ple­nie to nie kwe­stia ju­tra. Ono już tu jest – grzmiał Han­sen. – Na 99% mo­że­my je przy­pi­sać dzia­łal­no­ści czło­wie­ka. Gwa­łtow­ne zja­wi­ska po­go­do­we, któ­re wi­dzi­cie za oknem, są jego skut­kiem. W przy­szło­ści będzie ich znacz­nie wi­ęcej. Przed nami nie­spo­ty­ka­ne do­tych­czas su­sze, hu­ra­ga­ny, po­ża­ry, ale ta­kże ulew­ne desz­cze zwi­ąza­ne z fak­tem, że go­rące po­wie­trze przyj­mu­je wi­ęcej wil­go­ci niż zim­ne. Je­że­li w ci­ągu naj­bli­ższych lat nie zre­zy­gnu­je­my ze spa­la­nia opar­tych na węglu pa­liw ko­pal­nych, cze­ka nas po­go­do­wy cha­os[39].

Świa­to­wi przy­wód­cy, za­in­spi­ro­wa­ni pro­to­ko­łem mont­re­al­skim, uwie­rzy­li, że glo­bal­ne wy­zwa­nia zwi­ąza­ne ze skut­ka­mi ubocz­ny­mi roz­wo­ju tech­no­lo­gii mo­żna i trze­ba roz­wi­ązy­wać. Ludz­ko­ść musi po so­bie po­sprzątać i zmie­nić swo­je my­śle­nie o pla­ne­cie i jej za­so­bach. W tym du­chu 30 czerw­ca 1988 roku roz­po­częła się kon­fe­ren­cja w To­ron­to, na­zy­wa­na „Wo­od­stoc­kiem zmia­ny kli­ma­tu”. Po­rów­nu­jąc ją z pierw­szym, ka­me­ral­nym spo­tka­niem eks­per­tów w ho­te­lu na Flo­ry­dzie, trud­no nie do­strzec ró­żni­cy ska­li. Wkrót­ce gru­pa pa­ństw pod wo­dzą USA przy­jęła am­bit­ny cel re­duk­cji emi­sji o 20% do roku 2005. Or­ga­ni­za­cja Na­ro­dów Zjed­no­czo­nych po­wo­ła­ła do ży­cia IPCC (In­ter­go­vern­men­tal Pa­nel on Cli­ma­te Chan­ge), mi­ędzy­na­ro­do­wy ze­spół eks­per­tów zaj­mu­jący się mo­ni­to­ro­wa­niem zmian kli­ma­tycz­nych. Na fron­cie wal­ki o sys­te­mo­we roz­wi­ąza­nia zna­la­zła się na­wet Mar­ga­ret That­cher, do­tych­czas naj­wi­ęk­sza so­jusz­nicz­ka Re­aga­na w po­li­ty­ce de­re­gu­la­cji. Kan­dy­da­ci na ko­lej­ne­go go­spo­da­rza Bia­łe­go Domu – de­mo­kra­ta Mi­cha­el Du­ka­kis i re­pu­bli­ka­nin Geo­r­ge H.W. Bush – przez całą kam­pa­nię prze­ści­ga­li się w de­kla­ra­cjach sta­now­czo­ści w wal­ce z glo­bal­nym ocie­ple­niem. Mo­że­my po­ko­nać gre­en­ho­use ef­fect dzi­ęki Whi­te Ho­use ef­fect, prze­ko­ny­wał Bush.

Wszyst­ko wska­zy­wa­ło na to, że je­ste­śmy na naj­lep­szej dro­dze do zli­kwi­do­wa­nia pro­ble­mu glo­bal­nej zmia­ny kli­ma­tu, i to za­nim jesz­cze na do­bre za­ist­niał!

Co się sta­ło? Dla­cze­go wró­ci­li­śmy na pole „Start” (nie po­bie­ra­jąc pre­mii)? Jak to mo­żli­we, że trzy i pół de­ka­dy oraz mi­liar­dy ton CO2 pó­źniej sys­te­mo­we roz­wi­ąza­nia są da­lej, a nie bli­żej?

Na to py­ta­nie nie ma jed­nej pro­stej od­po­wie­dzi. Fi­zy­ka at­mos­fe­ry jest trud­na do mo­de­lo­wa­nia, ale pre­cy­zyj­ne uchwy­ce­nie ludz­kich in­te­rak­cji w ska­li glo­bal­nej to wy­zwa­nie jesz­cze wi­ęk­sze. Rzut oka na oś cza­su su­ge­ru­je jed­nak, że ist­nie­je bar­dzo kon­kret­ny, mo­żli­wy do wska­za­nia punkt zwrot­ny, prze­ga­pio­ny przez wi­ęk­szo­ść ko­men­ta­to­rów i ba­da­czy zaj­mu­jących się hi­sto­rią wal­ki z ka­ta­stro­fą kli­ma­tycz­ną. To wy­da­rze­nie, któ­re do­sko­na­le zna­cie, ale z pew­no­ścią nie sko­ja­rzy­li­ście go z su­sza­mi, bu­rza­mi i pod­nie­sie­niem się po­zio­mu oce­anów.

Zde­rze­nie z mu­rem

Czwar­te­go czerw­ca 1989 roku de­mo­kra­tycz­na opo­zy­cja w Pol­sce od­no­si dru­zgo­cące zwy­ci­ęstwo w wy­bo­rach. Ca­itlin Wer­rell i Fran­ce­sco Fe­mia z Cen­ter for Cli­ma­te and Se­cu­ri­ty uj­mu­ją to na­stępu­jąco: „Ta­de­usz Ma­zo­wiec­ki zo­stał pierw­szym nie­ko­mu­ni­stycz­nym pre­mie­rem w Eu­ro­pie Wschod­niej”. I nic nie było już ta­kie samo. „Po upad­ku muru ber­li­ńskie­go w roku 1989 sy­tu­acja bez­pie­cze­ństwa mi­ędzy­na­ro­do­we­go zmie­ni­ła się gwa­łtow­nie i w du­żej mie­rze w spo­sób nie­prze­wi­dy­wal­ny, od­wra­ca­jąc uwa­gę od dłu­go­ter­mi­no­wych, nie­ty­po­wych ro­dza­jów ry­zy­ka, ta­kich jak zmia­na kli­ma­tu”[42]. Jak tu zaj­mo­wać się czy­mś tak ulot­nym (do­słow­nie) jak skład at­mos­fe­ry, gdy na na­szych oczach zmie­nia się po­rządek świa­ta?

Nie­ste­ty, pierw­szą mapą, jaką na­sze dzie­ci po­zna­ją w przed­szko­lu, jest zwy­kle mapa po­li­tycz­na. Gra­ni­ce pa­ństw i im­pe­riów wy­da­ją nam się czy­mś wa­żniej­szym, bar­dziej obiek­tyw­nym i brze­mien­nym w skut­ki niż ukła­dy ła­ńcu­chów gór­skich albo prze­bie­gi prądów mor­skich. Gdy za­my­ka­my oczy, wi­dzi­my świat po­dzie­lo­ny na pa­ństwa, a nie stre­fy kli­ma­tycz­ne czy pły­ty tek­to­nicz­ne. A prze­cież mapy też są opo­wie­ścia­mi albo, ści­ślej mó­wi­ąc, ich za­czy­na­mi. Ta­kie będzie­my mieć opo­wie­ści i taką przy­szło­ść, ja­kich map na­uczy­my dziś sie­bie i swo­je dzie­ci.

W 1989 roku mapa glo­bu po­dzie­lo­ne­go mi­ędzy dwa wro­gie świa­ty i na dwa ko­lo­ry ustąpi­ła na­gle jed­no­ko­lo­ro­wej ma­pie ko­ńca hi­sto­rii.

Ko­niec lat osiem­dzie­si­ątych był cza­sem bez­pre­ce­den­so­wej ugo­do­wo­ści w ska­li glo­bal­nej. Wer­rell i Fe­mia wy­mie­nia­ją ko­lej­ne suk­ce­sy z tego okre­su. Pierw­sze­go lip­ca 1988 roku USA i ZSRR pod­pi­sa­ły umo­wę za­kła­da­jącą re­zy­gna­cję z ra­kiet śred­nie­go i krót­kie­go za­si­ęgu. W kwiet­niu 1989 roku, po kil­ku la­tach prac, za­ko­ńczy­ła się ko­lej­na run­da ne­go­cja­cji w ra­mach GATT (Układ Ogól­ny w spra­wie Ta­ryf Cel­nych i Han­dlu). Hi­sto­rycz­ne po­ro­zu­mie­nie 123 kra­jów sta­no­wi­ło mi­lo­wy krok na dro­dze do po­wo­ła­nia Świa­to­wej Or­ga­ni­za­cji Han­dlu (WTO). W sierp­niu tego sa­me­go roku pod­pi­sa­ny zo­stał wspo­mnia­ny już pro­to­kół mont­re­al­ski, w któ­rym sto dzie­wi­ęćdzie­si­ąt sie­dem kra­jów zde­cy­do­wa­ło się pod­jąć szyb­kie i od­wa­żne środ­ki przy­wra­ca­jące wła­ści­wy po­ziom ozo­nu w at­mos­fe­rze ziem­skiej.

Re­wo­lu­cja po­li­tycz­na, któ­ra za­częła się w Pol­sce, pod­wa­ży­ła sens tych wszyst­kich wy­si­łków. Po co ne­go­cjo­wać, sko­ro już wia­do­mo, kto wy­grał?

Po­dob­ne­go zda­nia jest Na­omi Kle­in, czo­ło­wa kry­tycz­ka pa­nu­jące­go mo­de­lu go­spo­dar­cze­go i au­tor­ka ksi­ążki To zmie­nia wszyst­ko. Ka­pi­ta­lizm kon­tra kli­mat. Po roku 1989 świat ogar­nął na­strój trium­fa­li­zmu i prze­ko­na­nie, że te­raz ist­nie­je już tyl­ko jed­na dro­ga na­przód. Roz­po­częła się re­ali­za­cja glo­bal­ne­go sce­na­riu­sza, któ­re­go isto­tą były „pry­wa­ty­za­cja sfe­ry pu­blicz­nej, de­re­gu­la­cja świa­ta fi­nan­sów i w ogó­le wszyst­kie­go, co mo­gło­by prze­ciw­dzia­łać swo­bod­ne­mu prze­pły­wo­wi ka­pi­ta­łu, a ta­kże oszczęd­no­ści w sfe­rze pu­blicz­nej”[43]. Nie­ste­ty, jak pod­kre­śla Kle­in, przy­jęty plan wal­ki z ka­ta­stro­fą kli­ma­tycz­ną za­kła­dał coś do­kład­nie od­wrot­ne­go – re­gu­la­cje, ogra­ni­cze­nie wzro­stu i spo­re wy­dat­ki. Nic dziw­ne­go, że nie pa­so­wał do no­wej fali glo­bal­ne­go sa­mo­za­do­wo­le­nia.

W ta­kiej wi­zji dzie­jów nie było miej­sca dla kon­te­sta­to­rów. W ko­ńcu w 1989 roku hi­sto­ria osta­tecz­nie udo­wod­ni­ła, kto ma ra­cję. W te­le­wi­zji mo­żna so­bie było wpraw­dzie po­na­rze­kać na ro­snącą prze­stęp­czo­ść wśród na­sto­lat­ków albo za­nie­czysz­cze­nia, ale wi­ęk­szo­ść da­nych po­ka­zu­jących ob­sza­ry, gdzie świat się po­gar­sza, a nie po­pra­wia, była kon­se­kwent­nie igno­ro­wa­na. To samo sta­ło się z in­for­ma­cja­mi po­cho­dzący­mi od na­ukow­ców, któ­rzy alar­mo­wa­li o kon­se­kwen­cjach, ja­kie dla ca­łej pla­ne­ty może mieć utrzy­ma­nie wy­so­kiej emi­sji ga­zów cie­plar­nia­nych.

Ko­mu­nizm upa­dł nie pod cio­sa­mi ar­se­na­łu ato­mo­we­go, lecz przy­gnie­cio­ny ewi­dent­ną prze­wa­gą ame­ry­ka­ńskie­go mo­de­lu wzro­stu go­spo­dar­cze­go. Sza­le­ństwem by­ło­by w ta­kim mo­men­cie po­rzu­cić pa­li­wa ko­pal­ne, któ­re ten wzrost na­pędza­ły. Wal­ka o glo­bal­ny rząd dusz zo­sta­ła wy­gra­na. Ale czy Pol­ska, ZSRR, Afry­ka albo na­wet Chi­ny podążą w nowe stu­le­cie śla­dem USA, je­że­li Wa­szyng­ton za­pro­po­nu­je im za­ci­ska­nie pasa, ogra­ni­cze­nie roz­wo­ju i ście­żkę nie­pew­nych, kosz­tow­nych in­we­sty­cji w tech­no­lo­gie przy­szło­ści? W jed­nej chwi­li ka­ta­stro­fa kli­ma­tycz­na była oczy­wi­stym, udo­wod­nio­nym na­uko­wo wy­zwa­niem, któ­re rządy pla­no­wa­ły pod­jąć. Chwi­lę pó­źniej do­łączy­ła do ze­sta­wu apo­ka­lip­tycz­nych prze­po­wied­ni w ro­dza­ju glo­bal­ne­go ochło­dze­nia albo ko­ńca świa­ta z ka­len­da­rza Ma­jów. Do­pie­ro te­raz otwo­rzy­ło się w pe­łni pole do po­pi­su dla ne­ga­cjo­ni­stów i han­dla­rzy wąt­pli­wo­ści.

Dwu­na­ste­go wrze­śnia 1989 roku Ta­de­usz Ma­zo­wiec­ki wy­gło­sił w sej­mie pa­mi­ęt­ne expo­sé, pod­czas któ­re­go za­sła­bł. Śmiał się po­tem, że do­sze­dł do sta­nu, w ja­kim znaj­du­je się pol­ska go­spo­dar­ka, ale już z nie­go wy­cho­dzi. Nie­ca­łe dwa mie­si­ące pó­źniej od­by­ła się ko­lej­na kon­fe­ren­cja kli­ma­tycz­na, tym ra­zem w ho­len­der­skim No­or­dwijk. Pod­jęte za­le­d­wie rok wcze­śniej w To­ron­to ini­cja­ty­wy zo­sta­ły roz­mon­to­wa­ne. Sta­ny Zjed­no­czo­ne, Ja­po­nia, Zwi­ązek Ra­dziec­ki i Zjed­no­czo­ne Kró­le­stwo wsta­ły od sto­łu, wy­co­fu­jąc się ze zo­bo­wi­ązań do re­duk­cji emi­sji. Na­sza naj­lep­sza szan­sa na za­po­bie­gni­ęcie ka­ta­stro­fie zo­sta­ła za­prze­pasz­czo­na.

W ten spo­sób cała pla­ne­ta zna­la­zła się w sy­tu­acji, w ja­kiej dwa mie­si­ące wcze­śniej była pol­ska go­spo­dar­ka. Tyle że nikt so­bie tego nie uświa­da­miał. Do za­słab­ni­ęcia mia­ło upły­nąć jesz­cze tro­chę cza­su. A prze­cież w roku 1989 roz­wi­ąza­nie pro­ble­mu było dużo ła­twiej­sze niż jest dzi­siaj. Od tam­te­go mo­men­tu, jak zwra­ca uwa­gę Rich, wy­emi­to­wa­li­śmy wi­ęcej dwu­tlen­ku węgla niż, przez całą hi­sto­rię ludz­ko­ści – od pierw­szych ognisk do kon­fe­ren­cji w No­or­dwijk! Na­sze ro­zu­mie­nie me­cha­ni­zmów rządzących kli­ma­tem i do­kład­no­ść sy­mu­la­cji tyl­ko wzra­sta. Wie­my z wi­ęk­szą niż kie­dy­kol­wiek pew­no­ścią, co nas cze­ka. A jed­nak, zwie­dze­ni tech­no­op­ty­mi­zmem, od kil­ku de­kad nie zro­bi­li­śmy nic.

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki

PRZY­PI­SY

2. KRÓT­KA HI­STO­RIA O TYM, JAK PRA­WIE URA­TO­WA­LI­ŚMY ŚWIAT

[30] Tu Han­sen opo­wia­da o swo­ich zwi­ąz­kach z Ja­stro­wem: http://red­gre­enand­blue.org/2020/06/30/dr-ja­mes-han­sen-lit­tle-sto­ry-dr-ro­bert-ja­strow-pro­cess-scien­ce/ [do­stęp: 8.08.2022].
[35] Spen­cer R. We­art, The Di­sco­ve­ry of Glo­bal War­ming, Ha­rvard Uni­ver­si­ty Press, 2008, s. 138–139.
[36] Paul N. Edwards, A Vast Ma­chi­ne. Com­pu­ter Mo­dels, Cli­ma­te Data and the Po­li­tics of Glo­bal War­ming, MIT Press, 2010, s. 388–396.
[39] Phi­lip Sha­be­coff, Glo­bal War­ming Has Be­gun, Expert Tells Se­na­te, 1988, https://www.ny­ti­mes.com/1988/06/24/us/glo­bal-war­ming-has-be­gun-expert-tells-se­na­te.html [do­stęp: 8.08.2022].
[42] Ca­itlin E. Wer­rell, Fran­ce­sco Fe­mia, The Thir­ty Years’ Cli­ma­te War­ming. Cli­ma­te Chan­ge, Se­cu­ri­ty, and the Re­spon­si­bi­li­ty to Pre­pa­re, „Se­ton Hall Jo­ur­nal of Di­plo­ma­cy and In­ter­na­tio­nal Re­la­tions”, 2018, je­sień/zima, s. 26.
[43] Na­omi Kle­in, Jon Schwarz, „Don’t Look Up” and Fi­gh­ting Ca­pi­ta­lism With Na­omi Kle­in, „The In­ter­cept” 2022, https://the­in­ter­cept.com/2022/01/12/in­ter­cep­ted-pod­cast-dont-look-up-na­omi-kle­in/ [do­stęp: 8.08.2022].