Oferta wyłącznie dla osób z aktywnym abonamentem Legimi. Uzyskujesz dostęp do książki na czas opłacania subskrypcji.
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł
Gdy latem 1914 roku wybuchła pierwsza wojna światowa, na Belgię i Francję spadła niemiecka ofensywa. Po zajęciu Belgii i odrzuceniu wojsk francuskich z Alzacji i Lotaryngii, na początku września armie cesarza Wilhelma II parły na Paryż. Dopiero w bitwie nad Marną, stoczonej pomiędzy 5 a 12 września 1914 roku, Francuzi udaną kontrofensywą zatrzymali pochód nieprzyjaciela i pogrzebali plany wojenne Rzeszy – błyskawicznego rzucenia zachodniego sąsiada na kolana, tak jak w 1870 roku. Do sukcesu Francuzów przyczyniło się sprawne dowodzenie gen. Joffre’a, wielka determinacja oraz... paryskie taksówki, które dowiozły na front świeże oddziały. Bitwę tę nazwano „cudem nad Marną”. Sprawiła ona, że walki na froncie zachodnim przybrały charakter pozycyjny, a ogromny obszar od kanału La Manche po Morze Śródziemne przedzieliły linie zasieków i okopów, w których miliony żołnierzy spędziły następne cztery lata.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 371
Wstęp
Od wielu już lat interesują mnie działania wojenne w pierwszej wojnie światowej. Postanowiłem się zmierzyć z jedną z najważniejszych bitew tego konfliktu. Brak tomu jej poświęconego w serii „Historyczne Bitwy” stawał się coraz bardziej odczuwalny, gdyż w ostatnich latach przybyło już kilka prac o mniej istotnych starciach Wielkiej Wojny. Przedstawienie bitwy nad Marną było trudne, ale oddając do rąk Czytelników niniejszą książkę, mam nadzieję, że wywiązałem się z tego choćby w stopniu dostatecznym. Z tego względu liczę, że spotka się ona z życzliwym przyjęciem.
Bitwa nad Marną zatrzymała niemiecki pochód w głąb Francji i tym samym pogrzebała plany wojenne Drugiej Rzeszy. Starcie to również uratowało Paryż przed zdobyciem lub choćby oblężeniem – jak w wojnie francusko-pruskiej z lat 1870–1871. Pamiętać jednak należy, że skoro wówczas to nie złamało woli walki z najeźdźcami, można jedynie spekulować, jak byłoby w 1914 roku.
Niemcy bez wątpienia potrzebowali zwycięstwa pod Paryżem, jeżeli zamierzali później zniszczyć oddziały nieprzyjaciela. Z ich perspektywy była to zatem bitwa rozstrzygająca. Z tego względu klęska nad Marną była niejako początkiem końca dla wojsk cesarskich, choć przyszło na to czekać jeszcze ponad cztery lata. Niemcy już nigdy nie byli tak blisko zwycięstwa na Zachodzie jak wówczas. Można oczywiście przywołać potężne niemieckie ofensywy z wiosny i lata 1918 roku, nie wolno jednakże zapominać, że wówczas po stronie Francji i Wielkiej Brytanii stanęły już Stany Zjednoczone.
Co zaskakujące, w polskiej historiografii bitwa nad Marną zajmuje miejsce wręcz odwrotnie proporcjonalne do jej znaczenia. Do tej pory nie powstała żadna jej monografia, choć odnoszono się do tego starcia w wielu kontekstach. Nie można zapominać, że to tylko pozornie była „obca” bitwa. W szeregach armii niemieckiej walczyło przecież wielu Polaków. Po drugie, po przegranej wojsk cesarskich wojna zmieniła się w walki pozycyjne, które doprowadziły do wyczerpania i klęski armie wszystkich trzech zaborców. To zaś umożliwiło powstanie niepodległej Polski.
Podstawą pracy są przede wszystkim historie oficjalne tj. niemiecka Der Weltkrieg 1914 bis 1918. Operationen zu Lande1 i francuska Les Armées françaises dans la Grande Guerre2 wraz z załącznikami zawierającymi rozkazy i meldunki z pola walki3. Nie mogło także zabraknąć brytyjskiej Military Operations. France and Belgium 19144. Pozycje te liczą w sumie kilka tysięcy stron opisów ruchów wojsk i analiz sytuacji. Cennym uzupełnieniem były nowsze publikacje dotyczące wrześniowych zmagań, napisane przez Iana Seniora5, Holgera Herwiga6 oraz Iana Sumnera7. Należy jednak pamiętać przy tym, że niektóre współczesne syntezy, zwłaszcza te o charakterze rocznicowym, nie zawsze cechują się wysokim poziomem merytorycznym8.
Wykorzystałem także, z natury subiektywne, wspomnienia uczestników opisywanych wydarzeń. Po stronie niemieckiej dotyczy to głównie wspomnień dowódców armii prawej flanki9 wraz z obszernym wstępem do francuskiego wydania wspomnień generała von Hausena10. Jeżeli chodzi o Brytyjczyków i Francuzów, to skorzystałem ze słynnych wspomnień 1914 sir Johna Frencha11, jak również publikacji Ferdinanda Focha12 oraz Josepha Gallieniego13. Pozwala to spojrzeć na wydarzenia również ich oczami.
Wykorzystałem również liczne niemieckie i francuskie historie pułkowe, jednakże nie stały się one głównym źród-łem, gdyż pisane były ku pokrzepieniu serc, a nie w celu obiektywnego przedstawienia opisywanych wydarzeń. Dodatkowo niemieckie publikacje tego typu często opisują szczegółowo drobne epizody, podczas gdy francuskie są najczęściej skrajnie lakoniczne. Te ostatnie były wielokrotnie weryfikowane ze źródłami archiwalnymi, w tym dziennikami działań bojowych. Z kolei historie jednostek Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego (BEF) były mi dostępne w ograniczonym zakresie. Sięgnięcie do nich wszystkich pozwoliło na przybliżenie Czytelnikowi realiów pola walki i uczynienie narracji bardziej żywą.
Na potrzeby niniejszego opracowania przyjąłem cezurę czasową tytułowego starcia, zgodną z oficjalnym wykazem bitew i bojów opracowanym przez niemiecki Sztab Generalny, według którego toczyło się ono od 5 do 12 września 1914 roku14. Pozwala to opisać całość działań – od nawiązania styczności bojowej przez IV KRez z Francuzami nad Ourcq do zakończenia niemieckiego odwrotu na linię rzeki Aisne, jednakże z pominięciem prób przełamania tej pozycji przez wojska francusko-brytyjskie po zakończeniu bitwy nad Marną. Są to nieco szersze ramy chronologiczne niż funkcjonujące w polskiej historiografii od 5 do 9 września 1914 roku15. Alianci również nieco inaczej datowali przebieg bitwy. Dowodzący BEF marszałek sir John French uważał, że bitwa została rozstrzygnięta w nocy z 10 na 11 września16. Podobnie Annika Mombauer uznała, że bitwa trwała w dniach 6–10 września17. Dla Francuzów z kolei zaczyna ona się od generalnej kontrofensywy, rozpoczętej 6 września18.
W przypadku ram terytorialnych zdecydowałem się ograniczyć opis do działań niemieckich 1., 2. i 3. Armii, pozostałe przedstawiając jedynie skrótowo. Należy przy tym pamiętać, że według Niemców nad Marną toczył się szereg bitew, do których zaliczali także walki toczone przez 4. i 5. Armię19. Działania tych dwóch związków operacyjnych były jednak bardziej związane z twierdzą Verdun niż dramatycznymi wydarzeniami na nad Marną i Ourcq. Z tego względu, dla zaoszczędzenia miejsca, zostały one w niniejszej książce przedstawione jedynie skrótowo.
Autor publikacji w tak poczytnej serii jak „Historyczne Bitwy” musi się liczyć z tym, że jego książka trafi zarówno do rąk początkujących czytelników, jak i takich, którzy mogą już uchodzić za znawców tematu. Stąd efekt końcowy jest swego rodzaju kompromisem, mającym zainteresować tych pierwszych i nie rozczarować tych drugich. Nie jest to łatwe i nigdy nikogo całkowicie nie zadowala, toteż pozwalam sobie prosić, by Czytelnik miał to na względzie i wykazał się wyrozumiałością w stosunku do piszącego te słowa.
Ze względu na wymagania objętościowe, jakim podlegają książki z serii, opis wydarzeń stanowiących tło dla tytułowej bitwy, ograniczyłem do niezbędnego minimum, w miarę możliwości wskazując zainteresowanym pogłębieniem wiedzy warte przeczytania polskojęzyczne publikacje na ten temat.
Na początku przedstawiam armie stron: niemiecką, francuską i brytyjską, a następnie ich plany wojenne. Pomijam przy tym Belgów, gdyż nie brali oni udziału w bitwie nad Marną. Kolejne dwa rozdziały niniejszej publikacji charakteryzują przebieg działań na froncie zachodnim w pierwszym miesiącu wojny oraz sytuację strategiczną w początku września 1914 roku. Następne zaś przedstawiają przebieg bitwy dzień po dniu, aż do krytycznego 9 września, kiedy zapadła decyzja o generalnym odwrocie wojsk niemieckich. Manewr ten opisałem w osobnym rozdziale, który obejmuje działania wojenne w dniach 10–12 września 1914 roku. Oczywiście w każdym z przypadków najwięcej miejsca poświęciłem walkom na niemieckiej prawej flance.
W miarę dostępności źródeł starałem się przenosić Czytelnika między biurkami generałów i sztabowców a pierwszą linią frontu. Należy oczywiście mieć na uwadze, że dotarcie do źródeł wytworzonych przez prostych żołnierzy było dużo trudniejsze i nie zawsze możliwe w stopniu, który byłby satysfakcjonujący.
Ponieważ starałem się nie ograniczać do suchego przedstawienia faktografii, a również dokonać pewnego podsumowania bitwy i jej analizy, zdecydowałem się umieścić te kwestie w ostatnim rozdziale, co dało możliwość obszerniejszego ich potraktowania. Uwypukliłem w nim rolę bitwy nad Marną oraz dostarczyłem argumentów na rzecz oceny tych zmagań, jaką wystawiłem na kartach niniejszej pracy. W pierwszym podrozdziale przedstawiłem straty, jakie poniosły armie: francuska, brytyjska i niemiecka w czasie opisywanych walk. Następnie starałem się ukazać błędy popełnione przez obie strony, a tam, gdzie to było możliwe, dążyłem do wskazania osób personalnie za to odpowiedzialnych. Opisałem również wnioski, jakie można wyciągnąć z krwawych walk nad Marną. Ostatni podrozdział zaś poświęciłem na rozważenie kilku scenariuszy alternatywnego przebiegu starcia.
Zgodnie z zasadą przyjętą w oficjalnych historiografiach pierwszej wojny światowej, powstałych w okresie międzywojennym, opis wydarzeń prowadzony jest od prawej flanki do lewej z nielicznymi wyjątkami. To, że kierunek ten miał znaczenie dla wojskowych, widać choćby po numeracji armii niemieckich czy francuskich. W obu przypadkach armia prawoskrzydłowa miała nr 1. Zdecydowałem jednocześnie za punkt odniesienia przyjąć pozycje wojsk niemieckich, toteż jednostki ententy opisywane będą najczęściej w odwrotnym kierunku. Jest to zabieg czysto techniczny, ułatwiający uporządkowanie treści piszącemu i jej odbiór Czytelnikowi.
Pisownia cytatów z książek wydanych w języku polskim w okresie międzywojennym została uwspółcześniona. Z kolei w przypadku prac w językach: angielskim, francuskim i niemieckim wszystkie tłumaczenia zostały dokonane przeze mnie. W przypadku pewnych wątpliwości, zwłaszcza przy odręcznie pisanych dziennikach bojowych jednostek francuskich, pomocy udzielili użytkownicy forum www.language-learners.org zarejestrowani tam po nickami (w kolejności alfabetycznej): AnneL, Arnaud, guyome i Speakeasy20. Chciałbym im w tym miejscu serdecznie podziękować.
Podziękowania należą się redaktorowi Bogusławowi Brodeckiemu, który cierpliwie namawiał mnie do napisania tej książki, bez czego z pewnością nie ujrzałaby ona światła dziennego. Wdzięczny jestem również (w kolejności alfabetycznej): dr. Sławomirowi Kułaczowi, dr. Łukaszowi Przybyle oraz Albertowi Rokoszowi za pomoc w dotarciu do materiałów poświęconych bitwie nad Marną.
Szczególnie chciałbym jeszcze podziękować dr. Łukaszowi Przybyle za poświęcenie swojego czasu na przejrzenie maszynopisu i zgłoszenie do niego swoich uwag merytorycznych, a także za owocne dyskusje, jakie toczyliśmy w toku powstawania tej książki. Kolejnym czytającym maszynopis był dr Radosław Wiśniewski, który skupił się na analizie logiczności wywodu oraz stylistyce. Również bez Jego wkładu książka ta byłaby znacznie uboższa!
Na koniec chciałbym podziękować mojej Żonie Barbarze, która wykazała się ogromną cierpliwością i wyrozumiałością wobec męża, który długie tygodnie spędzał głównie przy komputerze, a nawet jeżeli nie, to i tak myślami był w innym czasie i miejscu; no i za tolerowanie w tym czasie książek i papierów porozkładanych na biurku i dookoła niego. Podobnie chciałbym podziękować moim dzieciom: Natalii, Helenie, Weronice, Jerzemu oraz Stanisławowi, i jednocześnie je przeprosić, że wielokrotnie nie znajdowałem dla nich czasu, gdy byłem pogrążony w pisaniu.
Nie chcę zmieniać poprzedniego akapitu, gdyż miał on być zakończeniem wstępu. Życie jednakże pisze różne scenariusze i muszę dopisać jeszcze podziękowania wszystkim tym, którzy pomagali mi czy wspierali mnie modlitwą czy dobrym słowem w trakcie bitwy z nowotworem, którą przyszło mi niespodziewanie stoczyć; bez względu na wynik, jaki dla mnie ona przyniesie.
ROZDZIAŁ I SIŁY STRON
Czas między wojną francusko-pruską a pierwszą wojną światową to okres dynamicznego przyrostu ludności oraz rozwoju sieci kolejowej i wprowadzania do uzbrojenia poszczególnych armii nowych, coraz bardziej śmiercionośnych rodzajów broni. Utrzymywanie na stopie pokojowej wielkich mas żołnierzy było niezwykle kosztowne, toteż armie mocarstw, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, zdecydowały się naśladować system pruski i corocznie wcielać do szeregów kontyngent wszystkich zdolnych do noszenia broni mężczyzn, gruntownie ich przeszkolić, a następnie skierować do rezerwy i utrzymywać ich umiejętności na właściwym poziomie za pomocą regularnych ćwiczeń. W praktyce jednak powoływanie wszystkich nie było możliwe.
Na stopie pokojowej armia niemiecka składała się z kontyngentów różnych krajów Rzeszy – największym była oczywiście Królewska Armia Pruska, do której włączono również siły mniejszych landów. Oprócz niej funkcjonowały wojska wirtemberskie (XIII KA), saskie (XII i XIX KA) oraz bawarskie, które miały wręcz odrębną numerację (I, II, III KA)21. Poza Dywizją Kawalerii Gwardii niemieckie wielkie jednostki składały się – z pojedynczymi wyjątkami – z dwóch brygad piechoty, brygady kawalerii i brygady artylerii polowej. Na każdy korpus przypadał pułk artylerii ciężkiej (zwanej wówczas pieszą). Łącznie w 1914 roku na stopie pokojowej składająca z poborowych armia w Niemczech liczyła około 657 000 żołnierzy.
Po mobilizacji Druga Rzesza powołała pod broń 120 000 oficerów oraz ponad 3 700 000 żołnierzy. Z tej liczby armię polową (Feldheer) i załogi twierdz stanowiło prawie 84 400 oficerów i ponad 2 310 000 szeregowych. Pozostali, w liczbie 35 400 oficerów oraz blisko 1 390 000 żołnierzy, wchodzili w skład wojsk obszaru tyłowego (Besatzungsheer). W tej liczbie znajdowały się również bataliony, szwadrony i baterie zapasowe, pozostawione przez wyruszające na front pułki w miejscach swojego stacjonowania. Miały one za zadanie szkolić uzupełnienia dla macierzystych jednostek. W krytycznych sytuacjach jednak również trafiały na front.
Trzeba dodać, że wyszkolonych rezerwistów było jeszcze więcej – nieco ponad 4 900 000. Do sformowania armii polowej wykorzystano zatem zaledwie 70%, pozostawiając przy mobilizacji około 1 400 000 niewykorzystanych. Do tego dochodziło prawie 5 475 000 mężczyzn w wieku poborowym, którzy nie przeszli przeszkolenia, gdyż Niemcy co roku powoływali do odbycia służby zasadniczej zaledwie około połowy objętych tym obowiązkiem22. W 1913 roku liczba pominiętych wyniosła aż 38 00023.
W Niemczech obowiązek służby wojskowej realizowano ten sposób, że każdy mężczyzna był zobowiązany służyć w armii stałej od ukończenia 20. roku do rozpoczęcia 28. roku życia; przez 2–3 lata (zależnie od broni) znajdował się w służbie czynnej, a następnie w rezerwie.
Po ukończeniu okresu rezerwy mężczyźni zaliczani byli do Landwhry, gdzie przynależeli do ukończenia 39. roku życia. Następnie kwalifikowano ich do landszturmu, gdzie pozostawali do ukończenia 45 lat. Znajdowali się tam również mężczyźni od 17. do 45. roku życia, którzy nie przeszli przeszkolenia wojskowego24. Zarówno żołnierze landwery i landszturmu mieli wykonywać drugo-, a nawet trzeciorzędne zadania, np. służbę wartowniczą. W praktyce jednak złożone z nich jednostki znalazły się w polu i brały udział w walkach.
Mobilizacja oznaczała nie tylko znaczny przyrost liczebny, ale także daleko idące zmiany w organizacji wielkich jednostek. Niemiecka dywizja piechoty na stopie wojennej składała się z dwóch brygad piechoty, a te z kolei z dwóch pułków (po trzy bataliony i jednej kompanii ckm każdy). Do tego dochodziła jazda dywizyjna, którą stanowił „półpułk” (Halb-Regiment) kawalerii, liczący trzy szwadrony. Wsparcie ogniowe dla wielkiej jednostki zapewniała brygada artylerii z dwoma pułkami (każdy po dwa dywizjony składające się z trzech baterii oraz kolumny amunicyjnej). Nie były one jednakże jednolicie zorganizowane. O ile jeden z regimentów posiadał na wyposażeniu jedynie armaty 7,7 cm, o tyle w drugim jeden z dywizjonów miał haubice polowe kalibru 10,5 cm. W skład dywizji wchodziły również: 1–2 kompanie pionierów, 1–2 kompanie sanitarne oraz kolumna mostowa. Łącznie niemiecka dywizja piechoty etatowo liczyła w zaokrągleniu 17 000 żołnierzy, 4000 koni i 600 wozów taborowych.
Na szczeblu dwudywizyjnego korpusu armijnego dochodziły: eskadra lotnicza (sześć samolotów), dywizjon łączności, pluton reflektorów oraz dywizjon ciężkich haubic 15 cm (cztery baterie) wraz z kolumną amunicyjną. Oprócz tego ten związek operacyjny dysponował służbami tyłowymi, jak lazarety, kolumny amunicyjne dla artylerii polowej i ciężkiej itp. Łącznie korpus liczył 24 bataliony piechoty, 6 szwadronów kawalerii, 28 baterii artylerii oraz 3 kompanie pionierów25.
Niemiecka dywizja rezerwowa miała prawie identyczną organizację piechoty (jedna z dwóch dywizji w korpusie rezerwowym miała dodatkowy rezerwowy batalion strzelców26) oraz kawalerii dywizyjnej, z tą jedynie różnicą, że tworzyły je jednostki rezerwowe. Wyraźna różnica pojawiała się dopiero w artylerii, którą stanowił zaledwie jeden pułk (dwa dywizjony, w każdym trzy baterie po cztery armaty 7,7 cm oraz kolumna amunicyjna). Dodatkowo ta wielka jednostka dysponowała rezerwowymi: kompanią sanitarną, kolumną mostową oraz 1–2 kompaniami pionierów. Na szczeblu dwudywizyjnego korpusu rezerwowego dochodził jedynie rezerwowy oddział łączności oraz kolumny amunicyjne artylerii polowej itp. służby tyłowe. Łącznie ten związek operacyjny posiadał: 25 batalionów piechoty, 6 szwadronów kawalerii, 12 baterii artylerii oraz 3 kompanie pionierów27. Widać zatem, że jednostki rezerwowe miały znacznie mniejszą siłę ognia nie tylko ze względu na mniejszą liczbę luf, ale przede wszystkim na całkowity brak artylerii stromotorowej.
W wyniku mobilizacji z istniejących na stopie pokojowej brygad jazdy Niemcy sformowali też dywizje kawalerii28. Składały się one z trzech brygad po dwa czteroszwadronowe pułki każda. Do tej wielkiej jednostki przydzielano batalion strzelców (wraz z kompanią ckm oraz kompanią kolarzy). Jednostki organiczne dywizji to: pododdziały łączności i pionierów, dywizjon artylerii konnej (trzy baterie po cztery armaty 7,7 cm wraz z kolumną amunicyjną) oraz pododdział ckm (sześć sztuk)29. Łącznie dysponowała ona około 5000 żołnierzami, 5300 końmi oraz 200 wozami30. Dywizje kawalerii podporządkowywano „wyższym dowódcom kawalerii”, którzy dysponowali tyl ko niewielkimi sztabami bez jakichkolwiek jednostek organicznych, gdyż podległe im jednostki były samodzielne pod względem służb tyłowych. Dla uproszczenia jednak w niniejszej książce niemieckie związki operacyjne jazdy nazywane będą korpusami kawalerii, mimo iż oficjalnie nimi nie były, nie posiadały także żadnych jednostek szczebla korpuśnego31.
Poważnym zaniedbaniem armii niemieckiej, które zemściło się w czasie walk nad Marną, był niedorozwój łączności, co utrudniło (czy wręcz uniemożliwiło) sprawne porozumiewanie się pomiędzy poszczególnymi sztabami i dowództwami armii a Wielką Kwaterą Główną.
Podstawową bronią niemieckiej piechoty był karabin wz. 98 (Gewehr 98) z magazynkiem na pięć naboi, który nie był nową konstrukcją, ale zasadniczo udoskonaleniem wzoru 88. Skonstruowano do niego również nowe pociski ostrołukowe ze stalowym płaszczem, które dzięki mniejszej masie osiągały prędkość początkową 885 m/s32. Dolatywały wprawdzie na około 4000 m, jednakże skuteczny zasięg ognia był dużo niższy, choć i tak przekraczał możliwości obserwacyjne strzelca. Amunicja ta miała także znaczną energię kinetyczną. Pocisk z tego karabinu był w stanie przebić warstwę suchego drewna sosnowego grubości 10 cm z odległości nawet 1800 m, a na mniejszy dystans nawet 60 cm. Do 350 m możliwe było przestrzelenie płyt żelaznych grubości 7 mm. Ochronę zapewniały dopiero 9,5 mm pancerze stalowe najlepszej jakości. Pocisk przechodził również przez mur grubości pojedynczej cegły, a w piasek czy ziemię wbijał się na 90 cm33. Podkreślić przy tym należy, że karabin 98 cechował się przy tym bardzo dobrą celnością. Nie był jednakże pozbawiony wad. Przede wszystkim był stosunkowo wrażliwy na zabrudzenia. Do słabych stron karabinu wojskowi zaliczali też fakt, iż większość spowodowanych przez niego ran dość szybko się goiła. Generał Friedrich von Taysen, inspektor piechoty, po 1921 roku w swoim studium na temat karabinu wz. 98 jasno stwierdził, iż przy konstruowaniu tej broni za bardzo myśleliśmy o balistyce, a za mało o działaniu na cel34.
Do karabinów wz. 98 stosowano bagnety wz. 1898, których głownie na 1/3 były obosieczne, nadawały się zarówno do kłucia, jak i cięcia. Długość głowni wynosiła 520 mm, bagnetu – 652 mm, a karabinu z nasadzonym bagnetem – 177 cm. Niemniej jednak takie połączenie okazało się mało praktyczne. Manewrowanie czymś tak długim było utrudnione, a same głownie dość często się zginały i łamały35.
Bronią wsparcia piechoty był ciężki karabin maszynowy Maxim wz. 08. Był on ciężki w pełnym tego słowa znaczeniu – bez podstawy ważył 23 kg (z czego około 3 kg przypadało na wodę w chłodnicy), z podstawą zaś 54 kg. Była to solidna i niezawodna konstrukcja, jednakże składała się z wielu drobnych części, które wymagały bardzo starannego i umiejętnego obchodzenia się z nimi, gdyż w przeciwnym razie powstaje bardzo wielka ilość różnego rodzaju zacięć, których rozpoznawanie i usuwanie jest bardzo trudne i wymaga dużo czasu. Ckm wz. 08 zasilany był z 250-nabojowej taśmy tą samą amunicją kalibru 7,92 mm, co karabin 98. Osiągał przy tym szybkostrzelność praktyczną 400 strz/min36.
W początkowym okresie wojny w każdym pułku piechoty znajdowała się kompania ckm, wyposażona w 12 sztuk tej broni. Niemiecki regulamin przewidywał użycie ich przy ataku w linii strzeleckiej, jeżeli to możliwe, ukrytych przed rozpoznaniem nieprzyjaciela. Gdy poruszano się skokami, miały kryć ogniem żołnierzy wykonujących ruch naprzód. W obronie zaś należało poczynić wszystkie przygotowania, które podnosiły skuteczność ognia i osłony37.
W praktyce użycie cekaemów w ataku było skomplikowane, choć stosowano np. przygotowanie ogniowe, ostrzeliwując pozycje obrońców w trakcie natarcia. Niemniej jednak znacznie większy wpływ na przebieg działań wojennych miało wykorzystanie ich w obronie, co walnie przyczyniło się do przekształcenia wojny w wojnę pozycyjną.
Jak wspomniano wcześniej, w dywizjach piechoty znajdowały się dwa rodzaje pułków artylerii polowej. Pierwszy posiadał na wyposażeniu jedynie armaty 7,7 cm. Masa tych dział wynosiła 1020 kg, a z przodkiem 1910 kg. Mogły one strzelać bądź granatami, bądź szrapnelami (300 lotek) z regulowanym zapalnikiem czasowym z maksymalną nastawą na 5000 m. Dla pocisku z zapalnikiem uderzeniowym zasięg ognia wynosił do 8000 m. Obydwa rodzaje pocisków ważyły 6,85 kg. Szybkostrzelność dochodziła do 20 strzałów na minutę38. Pod względem donośności ustępowała wyraźnie francuskiej armacie polowej 75 mm.
Jak wspomniano, w brygadzie artylerii polowej jeden dywizjon miał na wyposażeniu haubice kalibru 10,5 cm. Wystrzeliwały one na odległość 6300 m pociski ważące 15,8 kg. Zasięg ognia był stosunkowo niewielki, gdyż nie był dla konstruktorów priorytetem. Uważano, że będą strzelać z osłoniętych stanowisk, co miało im zapewnić ochronę przed przeciwdziałaniem ze strony nieprzyjaciela. Główną zaletą tych dział był stromy tor lotu pocisku, co umożliwiało nie tylko prowadzenie ognia pośredniego, ale także rażenie celów ukrytych w fortyfikacjach polowych. W początkowym okresie wojny dawały one Niemcom znaczną przewagę.
Niemcy na początku XX wieku rozbudowywali swoją ciężką artylerię (zwaną przez nich artylerią pieszą), która była im niezbędna do szybkiego zneutralizowania twierdz belgijskich, co w ich mniemaniu było pierwszym krokiem do pokonania Francji. Jako pierwszą wprowadzono 15 cm (149,7 mm) haubicę wz. 02, a przed wybuchem wojny pojawił się kolejny typ, oznaczony jako wz. 1339. Przed mobilizacją zdołano skonstruować do tych dział pocisk, który dawał dobre wyniki przy strzelaniu do umocnień drewniano-ziemnych grubości 2 m. Zasięg ognia ciężkiej haubicy polowej wz. 13 wynosił 8500 m40. W 1905 roku przyjęto na uzbrojenie 10 cm armatę wz. 0441. Posiadała ona zasięg ognia do 10 300 m oraz dostateczną ruchliwość. Przygotowano do niej zarówno szrapnele, jak i granaty42.
Przed wybuchem wojny zdołano jeszcze skonstruować haubicę43 21 cm (Mörser)44. Działo to było kompromisem pomiędzy siłą rażenia pocisku artylerii oblężniczej a możliwością wykorzystania w polu. Do transportu rozkładane było na trzy części przewożone za pomocą trakcji konnej. Zasięg jego ognia wynosił 9400 m. W ważącym 120 kg pocisku znajdowało się 17 kg materiałów wybuchowych. Działo to było w stanie niszczyć nie tylko umocnienia polowe, a nawet lżejsze obiekty betonowe czy pancerne45.
Niemcy rozwijali również ciężką artylerię płaskotorową. Pierwszą nowoczesną konstrukcją była armata 10 cm wz. 04. Miotała ona pociski ważące 18,75 kg na odległość do 10 300 m z teoretyczną szybkostrzelnością do 10 strzałów na minutę. W latach 1909–1911 przyjęto na uzbrojenie armatę 13 cm, która zapewniła wprawdzie donośność 14 000 m, jednakże skuteczność jej 40-kilogramowych pocisków (szrapneli i granatów) okazała się niezadowalająca. Masa działa przy tym wzrosła na tyle, że konieczny był jego transport w dwóch częściach46.
W czasie bitwy zamierzano używać stromotorowej artylerii ciężkiej do niszczenia umocnień, a płaskotorowej do prowadzenia ognia kontrbateryjnego, dzięki czemu niemieckie działa polowe mogłyby bez przeszkód prowadzić przygotowanie ogniowe i wspierać nacierającą piechotę. Z tego względu ciężkie baterie powinny maszerować na końcu sił głównych dywizji, do której ją przydzielano47.
Prawdziwą dumę artylerii niemieckiej stanowiły jednak działa największych kalibrów. Pod koniec XIX wieku Niemcy posiadali sześć ciężkich moździerzy nadbrzeżnych kalibru 30,5 cm, których głównym zadaniem – wbrew nazwie – było niszczenie twierdz. Wystrzeliwały one pocisk przeciwpancerny o wadze 400 kg na odległość do 8200 m. W modelu wprowadzonym w 1910 roku zasięg ognia wzrósł nawet do 12 000 m. Pocisk przebijał kopuły ze stali pancernej grubości 25 cm lub pancerze z żelaza walcowanego do 36 cm, ale nie radził sobie ze stropami żelbetowymi grubości powyżej 1,5 m48.
Jeszcze potężniejsza była słynna „Gruba Berta” – haubica 42 cm, która była w stanie zniszczyć każdą ówczesną fortyfikację49. Dla ukrycia prawdziwego celu powstania tego działa została ona oficjalnie nazwana krótką armatą marynarki. Masa tego kolosa wynosiła około 115 ton. Przygotowanie stanowiska bojowego zajmowało od 29 do 36 godzin. Zasięg ognia zaś wynosił 13 675 m. W użyciu była również wersja o mniejszej donośności, za to przystosowana do ciągu mechanicznego50.
Co ciekawe, początkowo cesarz Wilhelm II nie chciał wprowadzenia tarcz ochronnych przy działach polowych, ponieważ obawiał się, że ucierpi na tym duch ofensywny armii niemieckiej. Dał się jednak przekonać stwierdzeniem, że ich brak pozwoli Francuzom na łatwe wyeliminowanie artylerzystów, a następnie zwrócenie się przeciwko piechocie i zadanie jej poważnych strat51.
W chwili wybuchu wojny Niemcy posiadali łącznie prawie 7000 dział artylerii lekkiej, z czego w armii polowej znalazły się 4534 armaty 7,7 cm oraz 1068 haubic 10,5 cm. Artyleria ciężka zaś dysponowała: ponad 400 ciężkimi haubicami polowymi kalibru 15 cm, ponad 100 haubicami 21 cm, 16 armatami kalibru 10 cm. W skład stromotorowej artylerii oblężniczej wchodziły: siedem „Grubych Bert” kalibru 42 cm, 10 moździerzy 30,5 cm, 80 haubic 21 cm, 520 haubic 15 cm (w tym 120 starszych typów); płaskotorowej zaś: 32 armaty 13 cm oraz 176 armat 10 cm. Łącznie dawało to 1369 dział ciężkich. Do tego w twierdzach i umocnieniach nadbrzeżnych znajdowało się kolejne 4378 luf, jednakże tylko 72 nowoczesne52.
Zgromadzone zapasy amunicji do dział polowych zbliżały się do 5 000 000 pocisków – w przybliżeniu 700 na armatę oraz 670 na haubicę. Wyliczenie liczby amunicji dla artylerii ciężkiej jest bardziej skomplikowane ze względu na mnogość kalibrów, jednakże dla przykładu można podać, że do haubic 15 cm zgromadzono ponad 850 000 pocisków, a do armat 10 cm ponad 270 00053.
Niemcy dysponowali też sporym lotnictwem, gdyż już w 1910 roku było oczywiste, że nowa broń będzie przydatna na polu walki. Wówczas też sformowano pierwszą jednostkę lotniczą. Samoloty uczestniczyły również w przedwojennych manewrach.
W 1914 roku, w wyniku mobilizacji, sformowano 29 polowych oddziałów lotniczych (po sześć samolotów), a w większych twierdzach dodatkowo cztery forteczne oddziały lotnicze (po cztery maszyny). Na froncie zachodnim utworzono je w Metzu i Strasburgu. Łącznie wystawiono 232 samoloty w pierwszej linii, nie licząc zapasowych. Każda z niemieckich armii posiadała własny park lotniczy. Na front zachodni trafiły 182 maszyny ze 194 potrzebnych etatowo.
Wśród typów panowała spora różnorodność – oprócz jednopłatowych Rumplerów A.II Taube, można było spotkać dwupłatowce: Albatros B.I, Aviatik B.I, LVG B.I, DFW B.I oraz Otto54.
Podkreślić należy, że o ile regulaminy wyznaczały ramy taktyczne, o tyle dowódcy korpusów posiadali pewną swobodę w szkoleniu podległych sobie jednostek. Prowadziło to do innego rozłożenia akcentów i tym samym różnic w wyszkoleniu.
Jeżeli chodzi o taktykę, to regulamin piechoty podkreślał, że oficer jest wzorem dla swoich ludzi; swoim przykładem pociąga ich za sobą. Utrzymuje żołnierzy w najostrzejszej dyscyplinie i prowadzi ich do zwycięstwa nawet po ogromnym wysiłku i ciężkich stratach. Ma przy tym być dla nich wiernym pomocnikiem i winien cieszyć się ich bezgranicznym zaufaniem. Zadaniem podoficera było wsparcie oficera w tych działaniach, a w razie potrzeby także i jego zastąpienie. Wewnętrzna zwartość oddziałów spoczywa na jego niezawodności i wierności obowiązkowi55. Kładziono przy tym nacisk na samodzielność dowódcy i pojedynczego strzelca – z tego względu regulamin wręcz zakazywał wyćwiczenia wybranych sytuacji bojowych.
W myśl regulaminu piechota jest bronią główną. Wraz z artylerią zwalcza wroga ogniem. Sama łamie jego ostatni opór. Dźwiga główny ciężar walki i ponosi największe ofiary. Za to czeka ją największa sława. Podkreślano przy tym, że w natarciu należało kierować się zasadą za wszelką cenę naprzód na wroga56.
Co warte podkreślenia, uważano, że atak polega na ostrzeliwaniu przeciwnika, w razie konieczności znajmniejszej odległości, natomiast o pokonaniu przeciwnika przesądza szturm na broń białą57.
Na nowoczesnym polu bitwy sama piechota nie mogłaby nic zdziałać bez wsparcia dział. Miała go udzielić artyleria polowa, a która – według stosownego regulaminu – łączy silne działanie pocisku z wysoką szybkostrzelnością i potrafi samo w sobie silne działanie ognia jeszcze wyraźnie wzmocnić niespodziewanym pojawieniem się. Wskazywano, że szybkostrzelność działa musi być wykorzystana do czasowego obezwładnienia przeciwnika szybkimi, krótkimi i silnymi falami ognia. […] Głównym zadaniem artylerii polowej jest jak najskuteczniejsze wspieranie piechoty. Jej działanie w boju nie może być ani w czasie, ani w przestrzeni oddzielone od tej piechoty. Zasadniczo musi wciąż zwalczać te cele, który są najniebezpieczniejsze dla własnej piechoty58.
W regulaminie wyszkolenia artylerii ciężkiej pisano zaś, że: łączy silne działanie pocisku z dużym zasięgiem i wystarczającą szybkostrzelnością. Ruchliwość jej elementów o ciągu konnym jest dopasowana do przypadających jej zadań […] Część artylerii pieszej może jako ciężka artyleria zostać przydzielona oddziałom polowym. Najcięższe haubice (Mörser)są potrzebne do niszczenia umocnień stałych i polowych […] Do dział stromotorowych stosuje się głównie granaty, do płaskotorowych szrapnele, granaty i czasami kartacze. Ciężkie haubice polowe i oblężnicze strzelały jedynie granatami59. Artyleria piesza ma we współdziałaniu z artylerią polową wspierać piechotę. Osiąga to głównie przez obezwładnienie artylerii. Jej ogień ma rozstrzygające znaczenie przeciwko widocznej i łatwej do wykrycia artylerii, przeciwko wojsku w ukryciach lub za nimi, a zwłaszcza przeciwko mocniej rozbudowanym pozycjom piechoty60.
Warto wspomnieć także o regulaminie kawalerii, który był odbiciem konserwatyzmu oficerów tej broni. Stwierdzał on, że walka konna jest dominującym sposobem walki kawalerii. Zasadniczo prowadzona jest ona większymi zgrupowaniami we współdziałaniu z artylerią konną i karabinami maszynowymi. Dopiero w drugim punkcie wspominano, że kawaleria jest dzięki swej broni strzeleckiej zdolna także do walki pieszo. Jest w stanie – zwłaszcza przy wsparciu artylerii i karabinów maszynowych – stawiać opór oddziałom różnych broni […] Tam, gdzie wymaga tego sytuacja, nie unika także ataku. Często będzie łączyć walkę pieszo z walką konno61. Regulamin zawierał także wskazówki, jak prowadzić walkę konno i pieszo w różnych sytuacjach. Jednakże oprócz racjonalnych sformułowań, jak tylko żołnierz, który opanował walkę ogniową, pewnie użyje karabinka62, pojawiają się zalecenia całkowicie oderwane od rzeczywistości. Najlepszym tego przykładem jest punkt o szarży na karabiny maszynowe: jeżeli walczą one w związku z nieprzyjacielską kawalerią, to chodzi o to, żeby je związać możliwie małymi siłami i przez to odciągnąć ich niszczycielskie działanie od własnych szeregów. Często wystarczy do tego celu jeden szwadron. Atakujeon w jednym rzucie z możliwie wielu stron63. Idea odwrócenia uwagi jak najbardziej słuszna, jednakże szanse powodzenia takich szarż raczej nie były zbyt duże…
Kawaleria samodzielna, podległa bezpośrednio OHL lub dowództwom armii, winna próbować możliwie wcześnie uzyskać wgląd w sytuację u nieprzyjaciela. Powinna starać się nie tylko wyrzucić nieprzyjacielską kawalerię z pola bitwy, lecz także wyprzeć albo przełamać wysunięte oddziały wszystkich broni przeciwnika i przedrzeć w pobliże kolumn nieprzyjaciela64.
Łukasz Przybyło jako charakterystyczne cechy doktryny niemieckiej tego okresu wskazał niezwykłą agresywność oraz dążenie do osiągnięcia rozstrzygającego zwycięstwa poprzez oskrzydlenie przeciwnika. Jednocześnie jednak Niemcy doceniali znaczenie siły ognia, toteż doprowadzili do dużego nasycenia piechoty bronią maszynową, a dywizji artylerią. W odróżnieniu od Francuzów brali pod uwagę możliwość obrony ogniem, żeby związać nieprzyjaciela. Podobnie jak ich przeciwnicy, przygotowywali się jedynie na krótką wojnę, jednak zadbali o sformowanie korpusów rezerwowych, by wzmocnić jak najszybciej armię polową65.
Kolejną cechą charakterystyczną doktryny niemieckiej była niezależność dowódców szczebla taktycznego i operacyjnego w podejmowaniu decyzji, co nazywano Auftrags-taktik66. Polegała ona na przydzielaniu podwładnemu zadania wraz z siłami i ze środkami do jego wykonania bez ingerowania w sposób jego realizacji. Zapewniała każdemu dowódcy dużą swobodę do wykazania się inicjatywą67. Za jej prekursora uważany jest marszałek Helmuth von Moltke (starszy), jednakże jej początki sięgają czasów przed zjednoczeniem Niemiec. Ostatecznym zwycięstwem Auftrags-taktik były przepisy cytowanego wcześniej regulaminu wyszkolenia piechoty z 1906 roku68.
O ile w 1911 roku na stopie pokojowej Francja posiadała armię liczącą około 608 000 żołnierzy, to – dzięki przedłużeniu w 1913 roku służby wojskowej do trzech lat – w sierpniu 1914 roku tę liczbę udało się podnieść do 736 000. Została ona następnie zwielokrotniona przez mobilizację69, rozpoczętą 2 sierpnia. Do jej zakończenia 18 sierpnia pod broń powołano w sumie 2 200 000 żołnierzy w jednostkach liniowych oraz 1 540 000 w terytorialnych (starsi wiekiem rezerwiści, podlegający poborowi w latach 1886–1899). Łącznie pod bronią znalazło się 4 622 000 mężczyzn70. Tak dobre wyniki osiągnięto dzięki temu, że jedynie 1/5 spośród objętych powszechnym obowiązkiem służby wojskowej nie była powoływana do odbycia obowiązkowej służby wojskowej71.
Po zakończeniu czynnej służby wojskowej rekruci przez 11 lat służyli w rezerwie, następnie siedem lat w armii terytorialnej oraz dalsze siedem w rezerwie armii terytorialnej72. Z tego względu formowane w czasie mobilizacji dywizje rezerwowe (DRez) wciąż nadawały się do walki w polu, w przeciwieństwie do jednostek terytorialnych (DTer), składających się ze starszych wiekiem żołnierzy.
Francuska dywizja piechoty składała się z dwóch brygad po dwa pułki. Każdy z nich miał trzy bataliony piechoty oraz kompanię ckm. Jazdę dywizyjną stanowił zaledwie pluton wydzielany z kawalerii korpuśnej. Wsparcie ogniowe zapewniał pułk artylerii z trzema dywizjonami po trzy baterie, wyposażony jedynie w armaty 75 mm. Dodatkowo każda wielka jednostka posiadała odpowiednie formacje sanitarne i saperskie.
Dwie dywizje tworzyły korpus, który dodatkowo dysponował: pułkiem kawalerii, pułkiem artylerii (armaty 75 mm), rezerwową brygadą piechoty (dwa dwubatalionowe pułki). Oprócz tego w jego skład wchodziły pododdziały: reflektorów, łączności, saperów czy mostowe. Korpus posiadał także swoją własną eskadrę lotniczą. Zależnie od potrzeb i skromnych możliwości przewidywano przydzielenie mu także kilku baterii artylerii ciężkiej. Łącznie ten związek operacyjny liczył 28 batalionów (siedem korpusów miało dodatkowo 29. batalion – strzelców), sześć szwadronów kawalerii oraz 33 baterie artylerii73.
Francuska dywizja rezerwowa w początkowym okresie wojny również składała się z dwóch brygad piechoty, po trzy dwubatalionowe pułki w każdej. Jazdę dywizyjną stanowił rezerwowy pułk kawalerii (cztery szwadrony), a wsparcie ogniowe zapewniał rezerwowy pułk artylerii (trzy dywizjony po trzy baterie armat 75 mm każdy). Dodatkowo w skład tej wielkiej jednostki wchodzili saperzy, formacje sanitarne itp.74. Te wielkie jednostki łączono w grupy dywizji rezerwowych (GDR), które nie posiadały jednakże żadnych jednostek korpuśnych75.
Armia francuska dysponowała również dywizjami kawalerii. Składały się one z trzech brygad (odpowiednio huzarów, dragonów i kirasjerów76) po dwa pułki (w każdym cztery szwadrony). Oprócz tego znajdowały się w nich pododdziały kolarzy, pionierów, łączności oraz sanitarne. Wsparcie ogniowe zapewniały dwie baterie artylerii konnej. Do dyspozycji dowódcy jednostki był też klucz samolotów77.
Podstawową bronią francuskiego piechura był karabin Lebel wz. 86/93 kalibru 8 mm, pierwszy na świecie (jako wz. 86) strzelający amunicją na proch bezdymny. Zasilany był rurowym magazynkiem na osiem naboi schowanym w łożu pod lufą. Przed walką żołnierz mógł przygotować dziesięć naboi, umieszczając dodatkowo po jednym w donośniku i komorze nabojowej. Ładowanie magazynka jednakże było procesem stosunkowo skomplikowanym i długotrwałym, przez co żołnierze unikali tego w czasie walki i korzystali z karabinu, jak z broni jednostrzałowej, każdorazowo wkładając do niej tylko jeden nabój. Wadą był także brak bezpiecznika z prawdziwego zdarzenia. Zgromadzono takie zapasy tej broni, że w chwili wybuchu wojny w składach mobilizacyjnych znajdowało się 2 880 000 karabinów wz. 86
Używano amunicji ostrołukowej, której wysokie właściwości balistyczne współgrały z dobrymi przyrządami celowniczymi. Jednakże w miarę opróżniania magazynka zmieniało się nieco wyważenie karabinu, co utrudniało prowadzenie celnego ognia do tego samego celu.
Na karabin nakładany był bagnet z czwórgraniastą głownią długości 520 mm. Na pierwszy rzut oka wyglądał groźnie, w praktyce jednak był nieporęczny oraz często się łamał. Żołnierze nazywali go pieszczotliwie „Rozalią”78.
Francuzi ze względu na liczne obszary pustynne w swoich koloniach zdecydowali się na wyposażenie swej armii w karabiny maszynowe chłodzone powietrzem, a nie wodą. Początkowo nie chcieli zakupić konstrukcji Hotchkissa, ale skonstruowali w państwowym arsenale St. Etienne karabin maszynowy wz. 07. Broń ta była źle zaprojektowana – skomplikowana i zawodna. Ważyła 25,4 kg, strzelała pociskami kalibru 8 mm, które miały prędkość wylotową 700 m/s. Jej szybkostrzelność teoretyczna to 400 do 600 strz/min, jednakże zasilana była ze sztywnych taśm metalowych na zaledwie 24 lub 30 naboi79. Dopiero w toku działań wojennych zdecydowali się przyjąć ckm Hotchkiss do uzbrojenia.
Francuzi skonstruowali świetną armatę 75 mm wz. 1897, wyprodukowaną w zakładach Schneidera. Na stanowisku bojowym ważyła ona 1250 kg, a pociski wystrzeliwała na maksymalną odległość 11 200 m. Długość lufy wynosiła 2,721 m, co odpowiadało 36 kalibrom. Szybkostrzelność teoretyczna wynosiła aż 25 strzałów na minutę, jednakże dozwalano tylko na 12, gdyż w przeciwnym razie można było doprowadzić do uszkodzenia elementów. Rewolucyjną częścią tego działa był olejowo-powietrzny oporopowrotnik, który miał za zadanie wyhamować energię odrzutu po wystrzale, a następnie przesunąć lufę na jej normalną pozycję.
Do armaty 75 mm wz. 97 stosowano amunicję zespoloną. Opracowano przy tym różne jej rodzaje – od szrapnela (zawierał 290 lotek) po pociski odłamkowe czy burzące (z opóźnionym zapłonem), które ważyły 6–7 kg80.
Ze względu na zalety tej armaty, skrajnie ofensywną doktrynę, konserwatyzm części wojskowych, biurokrację i przepychanki polityczne Francuzi zaniedbali rozwój artylerii ciężkiej. Zignorowali przy tym doświadczenia z drugiej wojny burskiej oraz wojny rosyjsko-japońskiej, które jednoznacznie dowiodły przydatności tej broni. Jednakże w czasie manewrów w kraju nad Sekwaną nie wiedziano, jak z niej korzystać. Jak trafnie zauważył generał Fréderic Georges Herr: narodził się dogmat indywidualnej mocy szybkostrzelnego działa i jako jego bezpośrednie następstwo przekonanie, że na froncie 200 m bateria z czterech armat 75 mm jest w stanie dać wszystko, czego można żądać od artylerii81.
W chwili wybuchu wojny Francuzi posiadali 3840 armat 75 mm z zapasem 1300 pocisków na działo, przy czym zakładali dzienną produkcję w liczbie 13 600 sztuk. Do tego dochodziło jednak tylko 308 dział artylerii ciężkiej, w tym jedynie 104 nowoczesne szybkostrzelne haubice 155C wz. 190482. Sformowano z nich 20 dywizjonów przydzielonych do armii (zob. tabela 1.1). Dopiero w toku wojny nastąpiła szybka jej rozbudowa. Przykładowo armatę ciężką 105 mm skonstruowano dzięki umowie z rosyjskimi zakładami Putiłowa, w 1913 roku przyjęto do uzbrojenia armii francuskiej, ale jej produkcja nabrała tempa dopiero pod koniec 1914 roku. Z kolei w listopadzie 1914 roku wznowiono także produkcję armat 155 mm, oznaczanych jako wz. 1877–1914 (lufa działa wz. 1877 na nowszej lawecie)83.
Tabela 1.1. Podział artylerii ciężkiej między armie francuskie 5 sierpnia 1914 roku
Dywizjony artylerii ciężkiej
Łącznie
w tym
haubic 155 mm CTR
haubic 120 mm C Baquet
armat 120L de Bange
1. Armia
4
2
2
–
2. Armia
5
2
2
1
3. Armia
5
1
1
3
4. Armia
1
1
–
–
5. Armia
5
2
2
1
Razem
20
8
7
5
Źródło: AFGG, I/1, s. 592–619.
Francuskie siły powietrzne na stopie pokojowej liczyły: 23 eskadry armijne, trzy eskadry kawalerii oraz sekcję lotnictwa artylerii, a także dziesięć sterowców. W 1914 roku zmobilizowano 200 pilotów oraz 162 samoloty, przy czym łącznie z maszynami rezerwowymi było ich 340. Głównym zadaniem maszyn latających miało rozpoznanie. Bombardowania były początkowo zastrzeżone jedynie dla sterowców. Także tu panowała spora różnorodność pod względem typów: dwupłatowe „pchacze”84 Farman HF.20, Voisin L; samoloty ze śmigłem ciągnącym – dwupłatowe: Caudron G 2 i G 3, Breguet U1, Dorand DO 22 oraz jednopłatowe: Blériot XI, Deperdussin TT, Nieuport IV, Morane-Saulnier L85.
We francuskim regulaminie wyszkolenia piechoty z kwietnia 1914 roku stwierdzano, że zadania przydzielone przez dowództwo zawsze składają się na wykonanie ataku, a w pewnych przypadkach, na obronie frontu. Przypominano przy tym, że obie te formy walki powinny być prowadzone do końca, a jeśli to konieczne do całkowitego poświęcenia, a także, iż siły moralne ożywiają użycie środków materialnych; dominują we wszystkich decyzjach dowódców i muszą inspirować wszystkie działania oddziałów. Honor i patriotyzm budzą najszlachetniejsze oddanie; dyscyplina i solidarność gwarantują działanie dowodzenia i zbieżność wysiłków; wola zwycięstwa i duch poświęcenia zapewniają sukces86.
Piechota jest bronią główną. Ona zdobywa i utrzymuje teren. Wyrzuca nieprzyjaciela z jego punktów oparcia […] Piechota działa przez ruch i przez ogień. Uważano, że rozstrzygający jest ruch naprzód, jednakże musi otworzyć mu drogę przygotowanie ogniowe87. Żołnierze mieli otwierać ogień tylko na skutecznych odległościach i w sytuacji, w której piechota nie mogła się bez tego ruszyć. Natarcie odbywa się szybkimi skokami wspieranymi ogniem artylerii i sąsiednich oddziałów, dopóki jeden nie znajdzie się wystarczająco blisko wroga, aby zbliżyć się do niego do wykonania ostatniego skoku z bronią białą. Z kolei w zakrytym terenie czy w nocy walka może zostać zredukowana do podejścia, po którym następuje natychmiastowy atak bagnetem88. Rozważania na temat roli piechoty kończono stwierdzeniem, że jej zadania dadzą się wykonać jedynie ogromnym kosztem energii fizycznej i moralnej oraz krwawymi ofiarami. Z tego względu zadanie piechoty na polu bitwy jest najbardziej chwalebne ze wszystkich89. Sformułowania te zatem były bardzo zbliżone do opisu roli piechoty w regulaminie niemieckim, ale na tym podobieństwa się kończyły, ponieważ praktyka była różna.
Regulamin piechoty definiował rolę oficera w czasie walki. Zadaniem jego było zwiększanie zapału żołnierzy, unikanie dla nich zbędnego zmęczenia, jednak w razie potrzeby miał nie wahać się narzucać im wszelkie poświęcenia konieczne do odniesienia sukcesu. Ma obowiązek utrzymać, między nimi ścisłą dyscyplinę i kiedy jest to konieczne wymuszać ich posłuszeństwo. Od podoficera z kolei wymagano nie tylko, żeby wspierał dowódcę, ale także w razie potrzeby mógł go zastąpić. O szeregowym żołnierzu zaś pisano w regulaminie, że musi zaakceptować wszelkie zmęczenie, stawić czoło wszystkim niebezpieczeństwom, gdyż to jego wartość ostatecznie rozstrzyga o wyniku walki90.
Generał Herr pisał, że spodziewano się wojny, która będzie wojną krótką, o szybkich przesunięciach, w których manewr odegra główną rolę; będzie wojną ruchową. Bitwa będzie głównie walką dwóch piechot, w której zwycięstwo zostanie po stronie liczniejszych batalionów; wojsko powinno być wojskiem stanów liczebnych, a nie wojskiem sprzętu. Artyleria będzie tylko bronią pomocniczą, z jedynym zadaniem wspierania natarć piechoty91.
Według Łukasza Przybyły doktryna francuska opierała się wyłącznie na działaniach ofensywnych przy całkowitej rezygnacji z obrony. Nisko oceniano siłę ognia nowoczesnych broni, przeceniając jednocześnie czynnik moralny, który miał być rozstrzygający na polu bitwy. Dążenie do szybkich rozstrzygnięć pociągnęło za sobą wprawdzie sprawny aparat mobilizacyjny oraz wysoki odsetek poborowych, którzy rzeczywiście odbywali służbę wojskową. Nie mniej jednak ceną za te poglądy był brak przygotowania do długiej i wyczerpującej wojny czy wspomniane już wcześniej zaniedbanie rozwoju artylerii ciężkiej, która była w ocenach francuskich zbyt powolna w stosunku do planowanego tempa działań92. Z kolei Douglas Porch nadmierny kult ofensywy przypisuje słabości organizacyjnej oraz materiałowej armii francuskiej, która dodatkowo miała jego zdaniem nie posiadać jednolitej doktryny. Natomiast mało zdecydowane dowództwo powodowało, że ambitni młodsi oficerowie mogli narzucać swoje wizje zwierzchnikom. Dodatkowo system szkolenia oficerów preferował sztabowców, którzy często nie umieli się odnaleźć na polu bitwy93. Warto przy tym podkreślić, że pogląd, iż armia francuska nie posiadała doktryny, pojawił się w literaturze przedmiotu znacznie wcześniej. Polemizował z nim już Pascal-Marie-Henri Lucas94.
Szkoła ofensywna powstała pod auspicjami generała dywizji Ferdinanda Focha oraz ppłka Louisa de Grandmaison. Pierwszy z nich stał na czele Szkoły Wojennej, drugi zaś oddziału operacyjnego Sztabu Generalnego95. Wpajali ją na tyle skutecznie, że francuscy oficerowie uważali, że tylko ofensywa, ciągle i zawsze, ofensywa do ostateczności, miała być […] wyjściem we wszystkich wypadkach. Skutek tego był prosty – nie uwzględniano dostatecznie skutków ognia; używano jeszcze zbyt gęstych szyków, zaniedbywano łączność; a wszystko to dlatego – by móc posuwać się szybko, gdyż raz wyruszywszy do natarcia, nie należało przypuszczać zatrzymania się po drodze96. Nic zatem dziwnego, że w odczuciu Niemców wyszkolenie strzeleckie francuskiej piechoty stało nisko, chociaż niektórzy żołnierze potrafili radzić sobie z karabinem. Chwalili pod tym względem zwłaszcza jednostki strzelców alpejskich97.
Nic dziwnego zatem, że przepojona duchem ofensywnym na szczeblu operacyjnym i taktycznym armia francuska poniosła w początkowym okresie wojny ogromne straty. W ich wyniku w roku 1914 roku z szeregów ubyło 492 000 żołnierzy, w tym 360 000 zabitych, zmarłych z ran i chorób oraz zaginionych98. Jeszcze większe liczby podaje Douglas Porch – miały wynieść łącznie 995 000 ludzi99.
Brytyjskie siły zbrojne funkcjonowały w zupełnie inny sposób niż armie na kontynencie. Nie było powszechnego obowiązku służby wojskowej, a jedynie armia zawodowa oparta na zaciągu ochotniczym. Z tego względu Wielka Brytania nie dysponowała milionową rzeszą przeszkolonych rezerwistów. W poniższych rozważaniach zdecydowałem się pominąć siły formowane z tubylców w koloniach, zwłaszcza Brytyjską Armię Indyjską (British Indian Army), gdyż nie wzięły one udziału w bitwie nad Marną.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Wykorzystano w pracy przede wszystkim Der Weltkrieg 1914 bis 1918, Berlin 1925, t. 1, a także Der Weltkrieg 1914 bis 1918, Berlin 1926, t. 3; Samej zaś bitwy dotyczy Der Weltkrieg 1914 bis 1918, Berlin 1926, t. 4. [wróć]
Wykorzystano woluminy tomu pierwszego wraz z aneksami: Les armées françaises dans la Grande guerre, dalej AFGG nr tomu/nr woluminu). Bitwy nad Marną dotyczą zaś bezpośrednio: AFGG, I/3, cz. 1, Paris 1931, oraz AFGG I/3, cz. 2, Paris 1932. [wróć]
Warto przy tym dodać, że woluminy z załącznikami (oznaczane w przypisach jako Ann) liczą w sumie kilka tysięcy stron! [wróć]
J.E. Edmonds, Military operations. France and Belgium, 1914, t. 1, wyd. 3, London 1937. [wróć]
I. Senior, Invasion 1914. The Schelieffen Plan to the Battle of the Marne, Oxford–New York 2014. [wróć]
H.H. Herwig, Marne 1914. Eine Schlacht, die die Welt veränderte?, Paderborn 2016. [wróć]
I. Sumner, The First Battle on the Marne 1914. The French „miracle” halts the Germans, Oxford 2010. [wróć]
J. Centek, B. Centek, „Samobójstwo Europy” Andrzeja Chwalby. Udana synteza Wielkiej Wojny?, „Przegląd Historyczny”, 2014, nr 4, s. 697–708; J. Centek, Andrzej Chwalba – „Samobójstwo Europy” – recenzja [online], [dostęp 19.02.2020],Dostępny https://www.youtube.com/watch?v=Q4w8BbMDqtk. [wróć]
K. von Bülow, Mein Bericht zur Marneschlacht, Berlin 1919; A. von Kluck, Der Marsch auf Paris und die Marneschlacht 1914, Berlin 1920; M. von Hausen, Erinnerungen an den Marnefeldzug 1914, Leipzig 1920. [wróć]
C. Mangin, Préface, [w:] M. von Hausen, Souvenirs de la campagne de la Marne en 1914, Paris 1922, s. 7–21. [wróć]
J. French, 1914, wyd. 2, London 1919. [wróć]
F. Foch, Mémoires pour servir à l’histoire de la guerre 1914–1918, t. 1, Paris 1931. [wróć]
J. Gallieni, Obrona Paryża, Warszawa 1924. [wróć]
Die Schlachten und Gefechte des grossen Krieges 1914–1918. Quellenwerk nach den amtlichen Bezeichnungen zusammengestellt vom Grossen Generalstab, Berlin 1919, s. 28–30. [wróć]
Mała encyklopedia wojskowa, Warszawa 1970, t. 2, s. 267 nn. [wróć]
J. French, op. cit., s. 137. [wróć]
A. Mombauer, The Battle of the Marne. Myths and Reality of Germany’s “Fateful Battle”, „The Historian”, 2006, nr 4, s. 747. [wróć]
Od tej daty zaczyna się tom francuskiej historii oficjalnej poświęcony tej bitwie. Zob. AFGG I/3, cz. 1, s. IX. [wróć]
Die Schlachten und Gefechte…, s. 28–32. [wróć]
cjareck [J. Centek], Please help me read short fragment of a French document [online], [w:] A language learners’ forum [dostęp 19.02.2020], Dostępny w World Wide Web: https://forum.language-learners.org/viewtopic.php?f=17&t=12662. [wróć]
Dla odróżnienia w niniejszej pracy określane są one dodatkowo przymiotnikiem „bawarski” – np. I KA (baw.), choć nie był to element oficjalnej nazwy. [wróć]
Der Weltkrieg 1914 bis 1918. Kriegsrüstung und Kriegswirtschaft, t. 1, Berlin 1930 (dalej cyt. Kriegsrüstung und…), s. 217–219; J.L. Snyder, The ideology of the offensive. Military decision making and the disasters of 1914, Ithaca 1989, s. 42; M. Zgórniak, Terytorium Polski w planach wojennych państw centralnych i Rosji w chwili wybuchu pierwszej wojny światowej – 1914 rok, „Dzieje Najnowsze”, 2004, nr 3, s. 22. [wróć]
O. Stein, Ilość czy jakość? Obraz wojny i projekty niemieckich zbrojeń wojskowych w okresie armii masowych 1871–1914, „Europa Orientalis. Studia z Dziejów Europy Wschodniej i Państw Bałtyckich”, 2014, nr 5, s. 10. [wróć]
Handbuch zur deutschen Militärgeschichte 1648–1939, cz. V: Von der Entlassung Bismarcks bis zum Ende des Ersten Weltkrieges (1890––1918), wyd. H. Meier-Welcker, W. von Groote, Frankfurt am Main 1968, s. 49–51. [wróć]
D.V.E. Nr. 267: Felddienst-Ordnung, Berlin 1908, zał. 1, s. 5; Der Weltkrieg…, t. 1, s. 686. [wróć]
Były to pododdziały elitarnej piechoty, w których dbano szczególnie o umiejętności strzeleckie. Określano je terminem Jäger (niem. strzelec, myśliwy), w Korpusie Gwardii był jeszcze Garde Schützen Bataillon (schütze – niem. strzelec), jednak w 1914 roku niczym się nie różniły. Miały one (z wyjątkiem bawarskich) 5. kompanię wyposażoną w sześć ckm. W 1913 roku dodano im także kompanię kolarzy. Zob. Handbuch zur deutschen Militärgeschichte…, cz. V, s. 164. [wróć]
Der Weltkrieg…, t. 1, s. 687. [wróć]
Na stopie pokojowej, jak wspomniano wcześniej, istniała jedynie Dywizja Kawalerii Gwardii. Pozostałe zaś tworzono jedynie na czas specjalnych ćwiczeń (Zob. D.V.E. Nr. 270: Bestimmungen für die größeren Truppenübungen, Berlin 1908, s. 15–17). [wróć]
Der Weltkrieg…, t. 1, s. 687. [wróć]
Felddienst-Ordnung, zał. 1, s. 5. [wróć]
Zob. np. H. Cron, Die Organisation des deutschen Heeres im Weltkriege, Berlin 1923, s. 52; Handbuch zur deutschen Militärgeschichte…, cz. V, s. 229; J. Centek, Manfred von Richthofen i kawaleria niemiecka w początkowym okresie I wojny światowej, [w:] Manfred von Richthofen (1892–1918) oraz jego polscy krewni. W setną rocznicę zakończenia I wojny światowej i śmierci Czerwonego Barona, pod red. J. Kuzickiego, Rzeszów 2018, s. 71. [wróć]
Einem, Erinnerungen eines Soldaten 1853–1933, Leipzig 1933, s. 84. [wróć]
D.V.E. Nr. 240: Schießvorschrift für die Infanterie, Berlin 1909, s. 12–17, pkt. 22–27. [wróć]
Bundesarchiv-Militärarchiv Freiburg, RH 12-2/95, von Taysen, Verwendung des Gewehrs 98 im Weltkrieg 1914–18. [wróć]
M. Prószyński, Bagnet niemiecki wz. 1871/84, Warszawa 1990, s. 12 nn. [wróć]
J. Kwaciszewski, Ciężki karabin maszynowy Maxim 08, Toruń 1925, s. 5 nn. [wróć]
D.V.E. Nr. 130: Exerzier-Reglement für die Infanterie, cz. IV, Berlin 1911, s. 35 nn, pkt. 618–621. [wróć]
Kriegsrüstung und…, s. 234–237; W. Balck, Rozwój taktyki w ciągu Wielkiej Wojny, Warszawa 2012, wyd. 2, s. 17. [wróć]
Einem, op. cit., s. 87. [wróć]
Kriegsrüstung und…, s. 247 nn. [wróć]
Einem, op. cit., s. 87. [wróć]
Kriegsrüstung und…, s. 250; O. Grün, Die Artillerie, [w:] G. Wetzell, Die Deutsche Wehrmacht 1914–1939. Rückblick u. Ausblick, Berlin 1939, s. 211. [wróć]
Działo to raz jest nazywane haubicą, raz moździerzem. Zwolennicy obu rozwiązań mają na to swoje argumenty. Zaliczam się do tych pierwszych. Podobnie sprawy mają się w przypadku słynnej „Grubej Berty”. [wróć]
Einem, op. cit., s. 88. [wróć]
Kriegsrüstung und…, s. 248 nn; O. Grün, op. cit., s. 211. [wróć]
S. Pataj, Artyleria lądowa 1871–1970, Warszawa 1975, s. 214, 218, Kriegsrüstung und…, s. 250 nn. [wróć]
F.G. Herr, Artyleria. Jaka była, jaka jest i jaka powinna być, wyd. 2, Warszawa 2013, s. 28. [wróć]
Kriegsrüstung und…, s. 252. [wróć]
Einem, op. cit., s. 88. [wróć]
Kriegsrüstung und…, s. 253–256. [wróć]
Einem, op. cit., s. 86. [wróć]
Der Weltkrieg…, t. 9, Berlin 1933, s. zał. 3; por. F.G. Herr, op. cit., s. 29, przyp. 36. [wróć]
Der Weltkrieg…, t. 9, zał. 3. [wróć]
M. Bowden, The Great War’s Finest. An operational History of the German Air Service, t. 1, b.m.w., 2017, s. 8–41, 359. [wróć]
D.V.E. Nr. 130: Exerzier-Reglement für die Infanterie vom 29. Mai 1906, Berlin b.d., s. 81 nn., pkt 266. [wróć]
Ibidem, s. 78–81. [wróć]
Ibidem, s. 95, pkt 324. [wróć]
D.V.E. Nr. 414: Exerzier-Reglement für die Feldartillerie: (Ex. R.f.d.Fa.), Berlin 1907, s. 165, pkt 363 nn. [wróć]
D.V.E. Nr. 200: Exerzier-Reglement für die Fußartillerie (Ex. R.f.d.Fßa.), Berlin 1908, s. 110 nn., pkt. 353–357. [wróć]
Ibidem, s. 111, pkt 358 (brzmienie wg „Änderung B”). [wróć]
D.V.E. Nr. 367: Exerzier-Reglement für die Kavallerie (Ex. R.f.d.K.)., München 1909, s. 134, pkt 389 nn. [wróć]
Ibidem, s. 149, pkt 452. [wróć]
Ibidem, s. 149, pkt 451. [wróć]
Felddienst-Ordnung…, s. 41 nn., pkt 133. [wróć]
Ł. Przybyło, Doktryny wojenne. Historia i ocena, Warszawa 2018, s. 85. [wróć]
Ibidem. [wróć]
S. Leistenschneider, Auftragstaktik im preußisch-deutschen Heer 1871 bis 1914, Hamburg 2002, s. 137. [wróć]
Ibidem, s. 136 nn. [wróć]
J.L. Snyder, op. cit., s. 42 nn.; O. Stein, op. cit., s. 9. [wróć]
J.-B. Duroselle, Wielka wojna Francuzów 1914–1918, Warszawa 2006, s. 65. [wróć]
J.L. Snyder, op. cit., s. 42. [wróć]
Handbuch zur deutschen Militärgeschichte…, cz. V, s. 41. [wróć]
Der Weltkrieg…, t. 1, s. 690 nn. [wróć]
Ibidem, s. 691. [wróć]
AFGG, X/1, Paris 1923, s. 597–605. [wróć]
W początkowym okresie wojny wciąż nosili jeszcze metalowe hełmy oraz zbroje, co było wówczas już zupełnym przeżytkiem. [wróć]
Ibidem. [wróć]
M. Prószyński, Bagnet francuski wz. 1886 do karabinu Lebel, Warszawa 1991, s. 3 nn; A. Konstankiewicz, Broń strzelecka wojska polskiego: 1918–1939, Warszawa 1986, s. 64–66. [wróć]
J.H. Willbanks, Machine guns. An illustrated history of their impact, Santa Barbara 2004, s. 166. [wróć]
P.H.S.I. Alvin, F. d’André, Les Canons de la victoire. 7e édition du Manuel d’artillerie lourde, revue et considérablement augmentée, Paris-Limognes-Nancy 1923, 7. wyd. 7, s. 39–76; K. Szczegłow, 75 mm armata wz. 1897, Warszawa 1988. [wróć]
F.G. Herr, op. cit., s. 23. [wróć]
P.H.S.I. Alvin i F. d’André, op. cit., s. 1; D. Porch, The march to the Marne. The French army 1871–1914, Cambridge–London–New York 1981, s. 232–245. [wróć]
P.H.S.I. Alvin i F. d’André, op. cit., s. 111, 149. [wróć]
Posiadały kratownicowy kadłub i umieszczone za kabiną śmigło pchające. [wróć]
AFGG I/1, wyd. 2, Paryż 1936, s. 520; D. Méchin, 1914 de la bataille de la Marne á guerre des tranchées, „Battles Aériennes”, 2014, nr 3, passim. [wróć]
Règlement de manoeuvre d’infanterie du 20 avril 1914, Paris 1915, s. 123 nn., pkt 298 nn. [wróć]
Ibidem, s. 124, pkt 300. [wróć]
Ibidem. [wróć]
Ibidem, s. 125, pkt 300. [wróć]
Ibidem, s. 124, pkt 299. [wróć]
F.G. Herr, op. cit., s. 23. [wróć]
Szerzej zob. Ł. Przybyło, op. cit., s. 77. [wróć]
D. Porch, op. cit., s. 214–221. [wróć]
P.-M.-H. Lucas, Rozwój myśli taktycznej we Francji i w Niemczech podczas wojny 1914–1918 r., wyd. 2, Warszawa 2013, s. 14 nn. [wróć]
Ł. Przybyło, Doktryny wojenne: historia i ocena, Warszawa 2018, s. 76. [wróć]
P.-M.-H. Lucas, op. cit., s. 16. [wróć]
Ströhlin, Die Kampfweise unserer Feinde, wyd. 3, Berlin 1916, s. 1–3. [wróć]
J.-B. Duroselle, op. cit., s. 107. [wróć]
D. Porch, op. cit., s. 213. [wróć]