Majorka. Nie tylko pod palmą - Anna Klara Majewska - ebook

Majorka. Nie tylko pod palmą ebook

Anna Klara Majewska

4,1

Opis

Majorka – hiszpańska wyspa z archipelagu Balearów, piękna uwodzicielka, która roztacza czar turkusowych zatok i zachodzącego słońca oraz rozkwita białymi jak śnieg migdałowcami. To miejsce, gdzie góry schodzą do morza, a u ich podnóża przycupnęły miasteczka, które zaskakują swoją historią i tradycjami – jak Fornalutx, Deià, Sóller czy Valldemossa. Na Majorce, trójjęzycznej wyspie, usłyszymy hiszpański, kataloński i majorkański. To tutaj można posmakować ryżu po arabsku, lokalnych drożdżówek (enseimad), pączków (bunyoli), likieru migdałowego i dobrego wina oraz poczuć zapach pomarańczy i cytryn. Oczami autorki oglądamy kolorowe tkaniny ikaty i tańczące diabły, razem z nią spacerujemy starymi uliczkami Palmy, wybieramy się na targ rybny oraz wyruszamy śladami Fryderyka Chopina, George Sand i Agathy Christie, a także… Michaela Douglasa oraz Borisa Beckera.

Autorka, związana z wyspą od wielu lat, z humorem opisuje to, co zna od podszewki. Poszukuje Majorki ukrytej przed okiem masowego turysty. Tropi ślady jej historii i kultury, sięga do legend. Cofa się w czasie, odkrywając, co pozostawili po sobie starożytni Rzymianie, Arabowie i chrześcijanie. Przedstawia barwne postacie, które zaludniały karty majorkańskiej historii. Zdradza fascynacje wyspą artystów i celebrytów z różnych krajów i epok. Odkrywa, jacy są Majorkańczycy naprawdę - jak świętują, co jedzą i jak żyją na co dzień.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 190

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (50 ocen)
20
17
10
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
atramentowe

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawy nieprzewodnik po Majorce. Fajnie przeczytać przed podróżą. Ukazuje drugą, a może właśnie pierwszą twarz Majorki.
00
ponitka

Całkiem niezła

Zamiast urlopu
00
Kami1212

Nie oderwiesz się od lektury

Byłem na Majorce w tym roku, czułem niedosyt zwiedzania. Dzięki tej książce dużo się dowiedziałem i chyba tam powrócę 😀
00

Popularność




„Miejsce poetyczne, natura cudowna, potężna i dzika, z morzem u obu krańców horyzontu, wokół nas wspaniałe szczyty, orły zapuszczające się po żer między drzewa pomarańczowe w naszym ogrodzie, droga wysadzana cyprysami, ze szczytu naszej góry schodząca w głąb wąwozu, strumienie obrzeżone mirtami, palmy u naszych stóp – trudno o coś wspanialszego od tego miejsca”[1] – pisała George Sand prawie dwieście lat temu, jakby patrzyła na Majorkę dzisiaj, bo jej piękno nadal trwa i niezmiennie zachwyca.

.

Wiele starych majorkańskich rezydencji zamienia się w luksusowe hotele

Zachodnie wybrzeże

I.

Moja wyspa

.

Majorka jest jak piękna kobieta – łatwo się w niej zakochać, ale to zwykle trudna i często nieodwzajemniona miłość. Dlatego wielu admiratorów odchodzi z kwitkiem, inni długo i bez powodzenia walczą o jej względy, a tylko nieliczni, ci bezwarunkowo zakochani, trwają przy niej przez lata, znosząc wszelkie przykrości i niewygody tego jednostronnego uczucia.

Do tych najwierniejszych wielbicieli należę ja. Moja fascynacja wyspą trwa już ponad ćwierć wieku i mimo często niesprzyjających wiatrów nie wyobrażam sobie życia bez Majorki, szczególnie podczas zimowych miesięcy.

Zaczęło się banalnie – po raz pierwszy przyleciałam na wyspę w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych na krótkie wakacje. Miałam szczęście zamieszkać w stylowym hotelu La Residencia, położonym na słonecznym stoku w malowniczej miejscowości Deià (Deyá). Z tarasu apartamentu rozciągał się widok na zachodzące w morzu słońce, wart więcej niż pięć hotelowych gwiazdek, a palmy, pomarańczowe gaje i zawsze błękitne niebo tworzyły bajeczną scenerię moich wakacji. Znalazłam się w raju, do którego wracałam potem każdego lata. Zwykle zatrzymywałam się ze swoim małym synkiem w domu przyjaciółki niedaleko Palmy, poznając codzienne życie na wyspie. Syn chodził do letniej szkółki, a ja na wędrówki po mieście albo na targ podpatrywać lokalne zwyczaje, smaki i smaczki. Aż w końcu życiowe okoliczności tak się ułożyły, że pewnego sierpniowego dnia 2001 roku mogłam spakować cały dobytek do wielkiej lory i przeprowadzić się tu z synem na stałe.

Nie wyobrażam sobie życia bez Majorki

Majorka od razu wystawiła mnie na próbę. Domek, który wynajęłam korespondencyjnie na podstawie zdjęć z internetu, okazał się niemalże ruderą zamieszkałą przez ogromne karaluchy, które z początku wzięłam za niewinne chrabąszcze. U mojego ówczesnego narzeczonego, który miał do nas niebawem dołączyć, zdiagnozowano poważną chorobę, która zatrzymała go w szpitalu na długie miesiące. Zaledwie parę dni później, 11 września, atak terrorystyczny w Ameryce odciął nas od siebie, a Majorkę od świata – lotnisko w Palmie zamknięto na cztery spusty. Jednocześnie, zupełnie nietypowo jak na wrzesień, popsuła się pogoda i moją słoneczną wyspę na wiele dni spowiła gęsta mgła, a do smutnego palmeńskiego portu, w którym wcześniej podziwiałam luksusowe jachty, wpłynęły groźne okręty wojenne. Jakby tego było mało, na początku października wyspę nawiedziły niespotykanie silne ulewy, a nasz domek, z powodu niedrożnych odpływów, znalazł się częściowo pod wodą. Chodziłam po położonym na najniższym piętrze salonie w kaloszach, wylewałam wodę wiadrami i próbowałam nie zwariować.

Udało się! Przetrwałam. Przestało padać, karaluchy zostały pożarte przez łakome jaszczurki, samoloty znów latały, syn polubił nową szkołę, zaczęliśmy osiadać w nowej rzeczywistości. Spełniłam swoje marzenia, zamieszkałam dosłownie pod palmami i pod Palmą, z okna widziałam odległą panoramę miasta i bezkresne morze, w ogródku dojrzewały pomarańcze i prawie codziennie świeciło słońce. Czego chcieć więcej? Było pięknie i wesoło, ale też czasami ciężko i samotnie. To wszystko – nasze przygody, codzienność, ludzie, których poznaliśmy – zainspirowało mnie do napisania książki Rok na Majorce[2]. W rzeczywistości nie był to rok, ale dwa lata, a potem, mieszkając już na stałe w Polsce, uciekałam każdej zimy na moją wyspę. Najpierw były to krótkie wypady, a gdy syn dorósł i już nie wymagał matkowania, zostawałam na Majorce przez miesiąc, potem dwa, trzy... Aż wreszcie w zeszłym roku pandemia zatrzymała mnie tu na dłużej. I jak dotąd wygląda na to, że jesteśmy już na siebie miło skazane.

Banyalbufar – górska wioska położona na kamiennych tarasach

Zanim przyjechałam tu po raz pierwszy w latach dziewięćdziesiątych, miałam o Majorce jak najgorsze zdanie. W tamtym czasie spędzałam wakacje na Mazurach, w Grecji, w dawnej Jugosławii, czasami na Ibizie, która była modna, miała dyskretny urok hipisowskiego luksusu i magnetyzm marihuany palonej na plaży przy dźwiękach muzyki z Café del Mar.

Za to Majorka w krajach niemieckojęzycznych, a mieszkałam wtedy w Austrii, nie cieszyła się dobrą opinią. Nazywano ją wprost „Putzfraueninsel”, Wyspą Sprzątaczek, bo wielu kojarzyła się z miejscem taniego wypoczynku all inclusive dla niewymagających turystów. Łatka przylgnęła do niej nie bez powodu – już od lat sześćdziesiątych hotelowe gmaszyska, którymi zabudowano najpiękniejsze plaże, i czarterowy boom kusiły klientów niskimi cenami i niewyszukaną ofertą. To wtedy powstały wielkie urbanistyczne makabryły, jak zbudowane od zera miejscowości S’Arenal (El Arenal) czy Magaluf, które stoją i straszą, lekko podrasowane, do dziś. Bez planu, gustu, historii i kultury. Gdzieś z dala od tego kryła się inna Majorka – wyspa artystów, hipisów, milionerów, poszukiwaczy przygód, bankrutów, wszelkiej maści uciekinierów przed dotychczasowym życiem, fiskusem albo małżonkiem. Majorka zdystansowana do masowej turystyki, zaszyta w swoich wiejskich domach, nadmorskich rezydencjach, alternatywnych komunach, stylowych mieszkaniach staromiejskich kamienic czy uroczych domkach małych miasteczek, snobująca się na „prawdziwe lokalne życie”. No i oczywiście Majorka tubylców, tych urodzonych na wyspie, którzy pomału zaczynają być mniejszością, wypierani przez cudzoziemców stęsknionych za śródziemnomorskim flair albo przybyłych tu za chlebem.

I nawet jeśli skuszeni superofertą last minute wylądujecie w jednej z turystycznych twierdz przy zatłoczonej plaży, nie traćcie czasu na rozwodnione drinki przy hotelowym basenie! Poznajcie wyspę, jej wspaniałe krajobrazy, ludzi, kuchnię, historię. Odkryjcie prawdziwą Majorkę.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Źródła zdjęć

archiwum autorki: s. 8, 12, 18

Barbara Czartoryska: s. 10

Shutterstock: s. 6–7, s. 17 – Konstantin Tronin

Przypisy

[1] List George Sand do Franciszka Rollinat, Korespondencja Fryderyka Chopina z George Sand i jej dziećmi, t. II, oprac. Krystyna Kobylańska, przeł. Julia Hartwig, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981.
[2] Anna Klara Majewska, Rok na Majorce, Wielka Litera, Warszawa 2013.
Projekt serii okładekJustyna Tarkowska
Projekt ilustracjiLena Gaik
Redaktor prowadzącaMonika Koch
RedakcjaBerenika Wilczyńska
KorektaBartłomiej Kaftan Teresa Zielińska
Copyright © by Anna Klara Majewska, 2021 Copyright © by Wielka Litera Sp. z o.o., Warszawa 2021
ISBN 978-83-8032-636-1
Wielka Litera Sp. z o.o. ul. Kosiarzy 37/53 02-953 Warszawa
Konwersja: eLitera s.c.