6,06 zł
„Maison de Sante” to zbiór wierszy spisanych nocą. Nie jest raczej przyjemną podróżą ku słońcu ani próbą odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie. „Maison de Sante” jest terapią wyjścia z cienia. Enklawą dla kreacji postrzępionej duszy i umysłu ogarniętego kafkowskim światem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 16
© Darko de Cades, 2019
„Maison de Sante” to zbiór wierszy spisanych nocą. Nie jest raczej przyjemną podróżą ku słońcu ani próbą odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie. „Maison de Sante” jest terapią wyjścia z cienia. Enklawą dla kreacji postrzępionej duszy i umysłu ogarniętego kafkowskim światem.
ISBN 978-83-8189-414-2
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
„- … Niech pan nie ufa temu, co pan słyszy, a tylko w połowie polega na tym, co pan widzi. Otóż, jeżeli chodzi o nasze maison de sante, to widocznie jakiś ignorant wprowadził pana w błąd. Ale po obiedzie, gdy pan należycie wypocznie po trudach swojej przejażdżki, będę miał zaszczyt oprowadzić pana po zakładzie i zapoznać z systemem, który nie tylko w mym przeświadczeniu, ale także w przeświadczeniu wszystkich osób obeznanych z jego wynikami jest nierównie skuteczniejszy od wszelkich innych, jakie dotychczas stosowano.
— Czy to pański system? — zapytałem. — System wynaleziony przez pana?
— Jestem dumny — odparł — iż mogę go uważać za swą własność, przynajmniej w pewnej mierze.”
— Edgar Allan Poe — „System doktora Smoły i profesora Pierza”
Akrobata jesienny
drży liną
niepewny
krokami przed sobą
balansuje słowami
dla niej
słowami
na wiatr
ona
w pierwszym rzędzie
siada od lat
dziurawy wachlarz
uschnięta róża
spogląda w górę
lecz w słońcu
widzi
tylko cień
a on tam
sam na linie
a on tylko
cieniem
Aralskoje morje
ty moje morje
palcem przesuwam po spierzchniętych ustach
spękana skóra przyjmuje słoną łzę
pochylony nad tobą
przesypuję w dłoniach wzniesienia
tu były piersi
tam brzuch
tam …
wiatr wygładził włosy
loki dawno zapomnianych fal
Bezpowietrznie
dusząco
oplatam siebie
pnączem
wydrążonym
pustosłownym
moim jak ja
bez znaczenia
uschniętym
jak ty
kolczastym
jak ja
wzniecam pył
w bruzdach myśli
wierzgam
jeszcze sercem
by