Magiczne drzewo. Olbrzym - Andrzej Maleszka - ebook + książka

Magiczne drzewo. Olbrzym ebook

Andrzej Maleszka

0,0
39,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Kuki zostaje obdarzony nadludzką siłą, by pokonać olbrzyma o siedmiu wcieleniach. Wędrują z nim mądra Gabi, gracz komputerowy Blubek i gadający pies. Walczą ze zwierzomaszynami, stalowym ptakiem i pożeraczem światła. W dalekiej Azji szukają tajemniczego domu pilnowanego przez złotego tygrysa. Powieść w tempie gry komputerowej, pełna przygód i humoru. Nie można się od niej oderwać!

Opowieści Magicznego Drzewa są podstawą znanego na świecie cyklu filmowego, nagrodzonego Emmy - telewizyjnym Oscarem - za wyobraźnię, mądrość i humor.

Andrzej Maleszka, reżyser filmowy, autor powieści i scenariuszy. Jest zdobywcą wielu nagród na międzynarodowych festiwalach. Jego filmy i powieści są pełne fantastycznych przygód. A przy okazji opowiadają o ważnych sprawach.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 272

Data ważności licencji: 3/21/2026

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Okładka

Strona tytułowa

Magiczne Drzewo Olbrzym

Andrzej Maleszka

Wstęp

W dwutysięcznym roku nad Doliną Warty przeszła straszliwa burza. Trwała bez przerwy przez trzy dni i trzy noce. Przerażone zwierzęta kryły się w najgłębszych norach. Małe dzieci chowały głowy pod poduszki, by nie słyszeć nieustającego huku grzmotów. W wielu domach zgasło światło, a dachy porwała wichura.

Trzeciego dnia piorun uderzył w olbrzymi stary dąb rosnący na wzgórzu. Drzewo pękło i runęło na ziemię. Zadrżały domy w całej dolinie, a burza natychmiast ustała.

Nie był to zwyczajny dąb. Było to Magiczne Drzewo. Miało w sobie ogromną, cudowną moc. Lecz wtedy nikt o tym nie wiedział.

Ludzie zawieźli je do tartaku i pocięli na deski. Z drewna zrobiono setki różnych przedmiotów, a w każdym przedmiocie została cząstka magicznej mocy. W zwyczajnych rzeczach ukryła się siła, jakiej nie znał dotąd świat. Wysłano je do sklepów i od tego dnia na całym świecie zaczęły się niesamowite zdarzenia.

Mama usiadła na czerwonym krześle

Mama usiadła na czerwonym krześle. Natychmiast poczuła mrowienie w całym ciele. Zawsze to czuła, kiedy miała wykonać czar.

Kuki czekał. Filip, Tośka i Wiki dostali już wszystko, co potrzebne im do szkoły. Kuki oczywiście był na końcu, bo jest najmłodszy.

– Nie lubię tego robić – westchnęła mama. Nie cierpiała czarów.

– Ja to zrobię! – zawołał natychmiast Kuki.

W odróżnieniu od mamy on uwielbiał magię.

– Nie ma mowy.

Mama zerknęła na kartkę ze spisem niezbędnych rzeczy.

– Proszę o szkolny plecak dla Kukiego – powiedziała.

BACH! Przez okno wleciał plecak i grzmotnął w podłogę. Był zielony i miał nadrukowane motyle.

– Fajny? – spytała mama.

– Ohydny – odpowiedział Kuki. – Chcę czarny plecak, taki jak ma Filip. I bez debilnych motylków! Ja nie mam pięciu lat!

Mama westchnęła.

– Zmiana – zawołała. – Plecak ma być czarny. I bez debilnych motylków, bo mój syn nie ma pięciu lat.

Plecak natychmiast zmienił się w czarny. Motyle ożyły i odleciały przez okno. Mama poprawiła się na krześle i czytała dalej:

– Proszę jeszcze o strój sportowy dla Kukiego, o adidasy, jeansy, dwie pary. I spodnie bojówki…

– Z ośmioma kieszeniami! – zawołał Kuki.

– Z ośmioma kieszeniami! I bluzę z kapturem.

– W paski! Teraz są modne paski.

– W paski. I drugą bez pasków na wypadek zmiany mody. Dwie czapki z daszkiem, bo Kuki zawsze je gubi. Sweter i osiem koszulek.

– Jeszcze podręczniki! I zeszyty! – zawołał Kuki.

Mama to powtórzyła. TRZASK! ŚWIST! Przez okno wpadł wielki kłąb rzeczy. Zaczęły wirować wokół Kukiego jak planety wkoło Słońca.

– Czuję, że będą kłopoty! – jęknął Kuki.

Nagle rzeczy rzuciły się na Kukiego. Chłopak próbował uciec, ale koszulki i spodnie goniły go jak wściekłe nietoperze. W końcu dopadły Kukiego i same się na niego wcisnęły. Wszystkie naraz!

– Ratunku! – krzyczał Kuki.

W sekundę został ubrany we wszystkie wyczarowane rzeczy. Wyglądał jak cebula. Miał na sobie trzy pary spodni, osiem koszulek, dwie bluzy, sweter i dwie czapki. Na końcu wskoczył na niego plecak i wpadły do niego podręczniki.

– Zdejmijcie to ze mnie! – wrzeszczał Kuki.

Mama rzuciła się z pomocą i uwolniła go od kłębowiska rzeczy. Kuki oddychał z trudem.

– Już dobrze… – uspokajała go mama, pakując rzeczy do szafy. – Najważniejsze, że masz wszystko, co potrzebne do szkoły. Prawda?

– Nieprawda – powiedział Kuki.

– A czego jeszcze potrzebujesz?

– Dobrze wiesz, mamo… Zgadzasz się?

– Nie!

Kuki podbiegł do mamy.

– Proszę!

– Nie!

– Mamo! Chodzi o to, żebym był tylko trochę silniejszy. Odrobinę! Tylko malutki czar.

– Kuki, mówiłam ci sto razy. Nie zgadzam się na to!

– Mamo! Zrozum, ja jestem najniższy w klasie. Większość chłopaków jest ode mnie silniejsza. Poza tym w szkole jest Blubek, który wszystkich bije. Zaczaruj tylko, żebym był dwa razy silniejszy. To wystarczy. Nikogo nie będę bić. Słowo honoru. Po prostu będę czuł się pewniej, mamo.

– Nie mogę tego zrobić.

– Dlaczego!? – zawołał Kuki.

Mama usiadła obok niego.

– Kuki, ja nie chcę, żeby jakieś czary zmieniały mojego syna. Kocham cię takiego, jaki jesteś.

– Bo ty chcesz, żebym był ciągle małym dzieckiem!

– Nie. Ja chcę, żebyś rósł normalnie, jak każde dziecko. Bez żadnych czarów! Jeszcze będziesz duży i silny. Wszystko w swoim czasie. A na razie możesz zapisać się na zajęcia sportowe.

– Nie chcę się na nic zapisywać – mruknął ponuro Kuki.

Mama zerknęła na zegar.

– Musisz już iść. Odprowadzić cię do szkoły?

– Nie.

– Trzymaj się, mój duży synu!

Witam po wakacjach

– Witam po wakacjach – powiedziała pani Szulc, kiedy uczniowie uciszyli się na tyle, by ją usłyszeć. – Miło was widzieć całych i zdrowych. Chcę wam przedstawić nową uczennicę. To jest Gabi.

Kuki zerknął na dziewczynę stojącą na środku klasy. Była dość chuda, miała brązowe oczy i koraliki wplecione we włosy. Nic nadzwyczajnego.

– Gabi, powiedz nam coś o sobie.

– Interesuję się zwierzętami i w ogóle biologią. Ale zajmuję się też geografią. Zbieram wiadomości o niesamowitych budynkach. Bo interesuję się też architekturą... – Dziewczyna mówiła szybko, jakby się bała, czy zdąży wszystko powiedzieć.

Kuki westchnął. Ta Gabi była chyba przemądrzała. Kuki nie znosił przemądrzałych dzieci.

– Zajmuję się też kosmosem. Dostałam właśnie teleskop i robię obserwacje nieba. Interesuję się też morzem, bo…

– Dziękujemy ci, Gabi – przerwała jej pani Szulc. – Mamy taki zwyczaj, że ktoś z klasy opro wadza nowego ucznia po szkole. Twoim przewodnikiem będzie… Kuki.

– Dlaczego ja?! – krzyknął Kuki.

– Bo zrobisz to znakomicie.

Tu są klasy

– Tu są klasy. Tam stołówka – mówił Kuki, prawie biegnąc, bo chciał mieć tę dziewczynę jak najszybciej z głowy.

– Możesz iść wolniej? – poprosiła Gabi. – Bo wiesz, ja chcę wszystko dokładnie obejrzeć.

– Tu nie ma nic ciekawego.

– A ten pies?

Na korytarzu siedział mały kundelek. Miał jedno ucho większe niż drugie.

– To jest Budyń. Nasz szkolny pies. Właściwie jest niczyj, więc wszyscy się nim opiekujemy.

– Ale fajny!

Gabi pogłaskała Budynia. Pies skakał zadowolony i polizał ją po ręce. Kukiego to złościło, bo wszyscy mówili, że Budyń jego lubi najbardziej.

– Możesz się pospieszyć? – mruknął.

Zeszli do szatni.

– To są szafki naszej klasy. A tam nie wolno wchodzić. – Kuki pokazał żółte drzwi. – Tam są zawory gazu. Jak coś ruszysz, to szkoła wyleci w powietrze. Koniec zwiedzania. Cześć.

– A sala gimnastyczna?

Kuki zrobił nieszczęśliwą minę, ale podszedł do szklanych drzwi.

– Sala jest tutaj. Weszli do wielkiej sali gimnastycznej, z widownią i dwoma boiskami do kosza.

– Mamy najlepszą salę w mieście – powiedział Kuki, zerkając dumnie na Gabi.

– Ja wolę pływalnię. Jestem dobra w nurkowaniu. Interesuję się życiem podwodnym. Mnie w ogóle interesują podróże. Lubisz podróże?

– Nie – skłamał Kuki. Ta dziewczyna coraz bardziej go wkurzała.

– Ty się łatwo denerwujesz, prawda? – powiedziała Gabi. – Jak chcesz, to ci pokażę ćwiczenia uspokajające. Chcesz?

– Nie!

– Dobrze grasz w kosza?

– Nie.

– Ja też nie.

Gabi chwyciła piłkę i rzuciła do kosza. Nie trafiła. Piłka poleciała na widownię. TRACH! Coś trzasnęło, a potem rozległ się wrzask:

– Co robisz, kretynie?!

Kuki obrócił się i zastygł.

Na widowni siedział Blubek. Był czternastolatkiem rozmiaru XL. Poza graniem na komputerze najbardziej lubił tłuc młodszych uczniów.

– Rozwaliłeś mi konsolę! – ryknął Blubek.

Na podłodze leżała konsolka PSP. Odpadła jakaś klapka i wyleciała bateria. Obok była piłka.

– Zabiję was! – Blubek popędził w ich stronę.

– Gabi, uciekaj! – krzyknął Kuki i rzucił się do ucieczki.

Gabi pobiegła za nim. Wybiegli z sali i popędzili pustym korytarzem. Wpadli do szatni i schowali się za szafkami.

– Kto to był? – spytała szeptem Gabi.

– Blubek. On wszystkich bije. Albo wciska ludzi do muszli klozetowej. Albo wkłada pająki za koszulę!

– Serio?

– Tak.

– Powinien jeść magnez – szepnęła dziewczyna. – Czytałam, że to uspokaja…

– Cicho… Kuki nadsłuchiwał.

– Chyba poszedł… Chodź!

Wysunęli się z kryjówki i ostrożnie ruszyli do drzwi.

TRACH!

Zza szafki wysunęła się wielka łapa, chwytając Kukiego za kaptur.

– Mam cię, draniu! Blubek pociągnął wyrywającego się Kukiego.

– Rozwaliłeś mi konsolę! Zatłukę cię!

– Zostaw go! – zawołała Gabi. – To ja zrobiłam. Blubek się odwrócił.

– Ty?

– Tak.

Blubek pchnął Kukiego, który poleciał na podłogę. Podszedł do Gabi. Blokował jej drogę, więc nie mogła uciec. Kuki ze zdziwieniem zobaczył, że Gabi nie jest zbytnio wystraszona. A przynajmniej tego nie okazuje.

– Powinieneś jeść magnez – powiedziała Gabi.

– Co? – warknął Blubek.

– Magnez. Byłbyś dużo spokojniejszy.

– Ja cię zaraz uspokoję.

Chwycił Gabi.

– Lubisz pająki? – spytał złowieszczo. – Tu mam jednego.

Wyciągnął z kieszeni pudełko. Gabi zaczęła się wyrywać.

– Puszczaj. Mam alergię na robaki!

Kuki zerwał się.

– Zostaw ją, Blubek. Słyszysz! Zostaw ją!

Wiedział, że zadzieranie z Blubkiem jest skrajnie niebezpieczne. Ale po prostu czuł, że musi coś zrobić. Doskoczył do Blubka i rąbnął go plecakiem.

– Ała!

Blubek puścił dziewczynę. Odwrócił się. Był naprawdę wściekły. Złapał Kukiego wpół. Popędził z wierzgającym chłopakiem do holu.

– Puszczaj mnie!

Na środku holu stało wiadro pełne brudnej wody i mop. Blubek złapał wiadro i wcisnął je Kukiemu na głowę. Cuchnąca ciecz wylała się na nową bluzę i spodnie.

Blubek zarechotał.

Kuki powoli zdjął wiadro z głowy. Brudna woda ściekała mu po twarzy.

Otarł oczy. Pierwsze, co zobaczył, to Gabi, która patrzyła wystraszona. Blubek też przestał się śmiać. Chyba poczuł, że przesadził.

– Dobra – mruknął. – Chciałeś, to dostałeś. Odszedł.

Gabi podbiegła do Kukiego klęczącego na podłodze. Zdjęła bluzę i zaczęła nią delikatnie wycierać twarz chłopca.

– Poczekaj… – szepnęła. – Wytrę ci oczy, bo dostaniesz zapalenia.

Kuki nie słuchał jej. Odwrócił się i krzyknął do odchodzącego Blubka:

– Zmienię cię w śmierdzącego szczura! Zobaczysz! Zerwał się i popędził do wyjścia.

Kuki biegł ulicą jak szalony

Dostępne w wersji pełnej

Pędził do szkoły

Dostępne w wersji pełnej

Pies Budyń

Dostępne w wersji pełnej

Blubek, musimy uważać

Dostępne w wersji pełnej

Sala gimnastyczna

Dostępne w wersji pełnej

Palce sekretarki

Dostępne w wersji pełnej

Ty kretynie!

Dostępne w wersji pełnej

Kuki siedział na kanapie obok mamy

Dostępne w wersji pełnej

Gabinet w poradni sportowej

Dostępne w wersji pełnej

Mama i Kuki

Dostępne w wersji pełnej

Filip, Tosia, Wiki i rodzice

Dostępne w wersji pełnej

Na boisku obok domu

Dostępne w wersji pełnej

Była prawie dwunasta w nocy

Dostępne w wersji pełnej

Otworzyła się brama domu

Dostępne w wersji pełnej

Rankiem Kuki obudził się obolały i zmarznięty

Dostępne w wersji pełnej

Kiedy odeszli, w krzakach zaszeleściło

Dostępne w wersji pełnej

Kuki! Zwariowałeś?

Dostępne w wersji pełnej

Obudziło ich uderzenie w ziemię

Dostępne w wersji pełnej

Musimy zbudować szałas

Dostępne w wersji pełnej

Kiedy się obudzili, dochodziło południe

Dostępne w wersji pełnej

Wiosłowali rękoma jak szaleni

Dostępne w wersji pełnej

Obudziły ich promienie słońca

Dostępne w wersji pełnej

Zeszli do miasta

Dostępne w wersji pełnej

Obudzili się dosyć późno

Dostępne w wersji pełnej

Tymczasem w lokomotywie

Dostępne w wersji pełnej

Na torach zostało coś białego

Dostępne w wersji pełnej

Kuki leżał na kanapie

Dostępne w wersji pełnej

Udało im się niepostrzeżenie wysiąść z pociągu

Dostępne w wersji pełnej

Samolot do Szanghaju właśnie startował

Dostępne w wersji pełnej

Stewardesy otworzyły wyjścia awaryjne

Dostępne w wersji pełnej

Rankiem Kuki obudził się z bólem głowy

Dostępne w wersji pełnej

Gabi, Blubek i Budyń obudzili się niemal jednocześnie

Dostępne w wersji pełnej

TRACH!

Dostępne w wersji pełnej

Ze szczeliny w skale wysunęła się mordka psa

Dostępne w wersji pełnej

Kuki wrzucił do rzeki kolejny głaz

Dostępne w wersji pełnej

Rzeką płynęła łódź

Dostępne w wersji pełnej

Szefie! Nie martw się!

Dostępne w wersji pełnej

Łódź mknęła po rzece

Dostępne w wersji pełnej

Kiedy dzieci obudziły się

Dostępne w wersji pełnej

Kuki powoli otwierał oczy

Dostępne w wersji pełnej

Szli długo ulicami Tokio

Dostępne w wersji pełnej

Dzieci siedziały ukryte pod kartonami

Dostępne w wersji pełnej

Budyń stał na opustoszałym parkingu

Dostępne w wersji pełnej

Znalazłeś go?

Dostępne w wersji pełnej

Auuuuuu!

Dostępne w wersji pełnej

Ciężarówki i toyota z przyczepą

Dostępne w wersji pełnej

Kiedy Kuki doszedł do siebie

Dostępne w wersji pełnej

Pierwsza obudziła się Gabi

Dostępne w wersji pełnej

Był już wieczór, kiedy doszli do hotelu

Dostępne w wersji pełnej

Kuki? Śpisz?

Dostępne w wersji pełnej

Gdy tylko otworzyli oczy

Dostępne w wersji pełnej

Wewnątrz hotelu był ogródek

Dostępne w wersji pełnej

Budyń, nie płacz!

Dostępne w wersji pełnej

Musieli teraz wymyślić, jak dostać się do domu

Dostępne w wersji pełnej

Proszę wstać. Sąd idzie.

Dostępne w wersji pełnej

Stali przed szkołą

Dostępne w wersji pełnej

Karta redakcyjna

Projekt okładki i ilustracje: Andrzej Maleszka

Fotografie bohaterów na okładce oraz we wnętrzu książki: Monika Lisiecka

Opieka redakcyjna: Julita Cisowska, Maria Makuch

Projekt typograficzny: PARASTUDIO

Zdjęcia wykorzystane w ilustracjach: iStockphoto: © ElementalImaging, © Andy Gehrig, © Joe Michl, © Roberto A Sanchez, © Doug Von Gausig, © Gerben Plooij, © Jet Chen Tan, © pius 99, © Kurt Drubbel, © Mark Evans

Copyright © by Andrzej Maleszka, 2011

ISBN 978-83-240-1906-9

www.znak.com.pl

Plik opracował i przygotował Woblink

www.woblink.com