39,99 zł
Kuki zostaje obdarzony nadludzką siłą, by pokonać olbrzyma o siedmiu wcieleniach. Wędrują z nim mądra Gabi, gracz komputerowy Blubek i gadający pies. Walczą ze zwierzomaszynami, stalowym ptakiem i pożeraczem światła. W dalekiej Azji szukają tajemniczego domu pilnowanego przez złotego tygrysa. Powieść w tempie gry komputerowej, pełna przygód i humoru. Nie można się od niej oderwać!
Opowieści Magicznego Drzewa są podstawą znanego na świecie cyklu filmowego, nagrodzonego Emmy - telewizyjnym Oscarem - za wyobraźnię, mądrość i humor.
Andrzej Maleszka, reżyser filmowy, autor powieści i scenariuszy. Jest zdobywcą wielu nagród na międzynarodowych festiwalach. Jego filmy i powieści są pełne fantastycznych przygód. A przy okazji opowiadają o ważnych sprawach.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 272
Data ważności licencji: 3/21/2026
W dwutysięcznym roku nad Doliną Warty przeszła straszliwa burza. Trwała bez przerwy przez trzy dni i trzy noce. Przerażone zwierzęta kryły się w najgłębszych norach. Małe dzieci chowały głowy pod poduszki, by nie słyszeć nieustającego huku grzmotów. W wielu domach zgasło światło, a dachy porwała wichura.
Trzeciego dnia piorun uderzył w olbrzymi stary dąb rosnący na wzgórzu. Drzewo pękło i runęło na ziemię. Zadrżały domy w całej dolinie, a burza natychmiast ustała.
Nie był to zwyczajny dąb. Było to Magiczne Drzewo. Miało w sobie ogromną, cudowną moc. Lecz wtedy nikt o tym nie wiedział.
Ludzie zawieźli je do tartaku i pocięli na deski. Z drewna zrobiono setki różnych przedmiotów, a w każdym przedmiocie została cząstka magicznej mocy. W zwyczajnych rzeczach ukryła się siła, jakiej nie znał dotąd świat. Wysłano je do sklepów i od tego dnia na całym świecie zaczęły się niesamowite zdarzenia.
Mama usiadła na czerwonym krześle. Natychmiast poczuła mrowienie w całym ciele. Zawsze to czuła, kiedy miała wykonać czar.
Kuki czekał. Filip, Tośka i Wiki dostali już wszystko, co potrzebne im do szkoły. Kuki oczywiście był na końcu, bo jest najmłodszy.
– Nie lubię tego robić – westchnęła mama. Nie cierpiała czarów.
– Ja to zrobię! – zawołał natychmiast Kuki.
W odróżnieniu od mamy on uwielbiał magię.
– Nie ma mowy.
Mama zerknęła na kartkę ze spisem niezbędnych rzeczy.
– Proszę o szkolny plecak dla Kukiego – powiedziała.
BACH! Przez okno wleciał plecak i grzmotnął w podłogę. Był zielony i miał nadrukowane motyle.
– Fajny? – spytała mama.
– Ohydny – odpowiedział Kuki. – Chcę czarny plecak, taki jak ma Filip. I bez debilnych motylków! Ja nie mam pięciu lat!
Mama westchnęła.
– Zmiana – zawołała. – Plecak ma być czarny. I bez debilnych motylków, bo mój syn nie ma pięciu lat.
Plecak natychmiast zmienił się w czarny. Motyle ożyły i odleciały przez okno. Mama poprawiła się na krześle i czytała dalej:
– Proszę jeszcze o strój sportowy dla Kukiego, o adidasy, jeansy, dwie pary. I spodnie bojówki…
– Z ośmioma kieszeniami! – zawołał Kuki.
– Z ośmioma kieszeniami! I bluzę z kapturem.
– W paski! Teraz są modne paski.
– W paski. I drugą bez pasków na wypadek zmiany mody. Dwie czapki z daszkiem, bo Kuki zawsze je gubi. Sweter i osiem koszulek.
– Jeszcze podręczniki! I zeszyty! – zawołał Kuki.
Mama to powtórzyła. TRZASK! ŚWIST! Przez okno wpadł wielki kłąb rzeczy. Zaczęły wirować wokół Kukiego jak planety wkoło Słońca.
– Czuję, że będą kłopoty! – jęknął Kuki.
Nagle rzeczy rzuciły się na Kukiego. Chłopak próbował uciec, ale koszulki i spodnie goniły go jak wściekłe nietoperze. W końcu dopadły Kukiego i same się na niego wcisnęły. Wszystkie naraz!
– Ratunku! – krzyczał Kuki.
W sekundę został ubrany we wszystkie wyczarowane rzeczy. Wyglądał jak cebula. Miał na sobie trzy pary spodni, osiem koszulek, dwie bluzy, sweter i dwie czapki. Na końcu wskoczył na niego plecak i wpadły do niego podręczniki.
– Zdejmijcie to ze mnie! – wrzeszczał Kuki.
Mama rzuciła się z pomocą i uwolniła go od kłębowiska rzeczy. Kuki oddychał z trudem.
– Już dobrze… – uspokajała go mama, pakując rzeczy do szafy. – Najważniejsze, że masz wszystko, co potrzebne do szkoły. Prawda?
– Nieprawda – powiedział Kuki.
– A czego jeszcze potrzebujesz?
– Dobrze wiesz, mamo… Zgadzasz się?
– Nie!
Kuki podbiegł do mamy.
– Proszę!
– Nie!
– Mamo! Chodzi o to, żebym był tylko trochę silniejszy. Odrobinę! Tylko malutki czar.
– Kuki, mówiłam ci sto razy. Nie zgadzam się na to!
– Mamo! Zrozum, ja jestem najniższy w klasie. Większość chłopaków jest ode mnie silniejsza. Poza tym w szkole jest Blubek, który wszystkich bije. Zaczaruj tylko, żebym był dwa razy silniejszy. To wystarczy. Nikogo nie będę bić. Słowo honoru. Po prostu będę czuł się pewniej, mamo.
– Nie mogę tego zrobić.
– Dlaczego!? – zawołał Kuki.
Mama usiadła obok niego.
– Kuki, ja nie chcę, żeby jakieś czary zmieniały mojego syna. Kocham cię takiego, jaki jesteś.
– Bo ty chcesz, żebym był ciągle małym dzieckiem!
– Nie. Ja chcę, żebyś rósł normalnie, jak każde dziecko. Bez żadnych czarów! Jeszcze będziesz duży i silny. Wszystko w swoim czasie. A na razie możesz zapisać się na zajęcia sportowe.
– Nie chcę się na nic zapisywać – mruknął ponuro Kuki.
Mama zerknęła na zegar.
– Musisz już iść. Odprowadzić cię do szkoły?
– Nie.
– Trzymaj się, mój duży synu!
– Witam po wakacjach – powiedziała pani Szulc, kiedy uczniowie uciszyli się na tyle, by ją usłyszeć. – Miło was widzieć całych i zdrowych. Chcę wam przedstawić nową uczennicę. To jest Gabi.
Kuki zerknął na dziewczynę stojącą na środku klasy. Była dość chuda, miała brązowe oczy i koraliki wplecione we włosy. Nic nadzwyczajnego.
– Gabi, powiedz nam coś o sobie.
– Interesuję się zwierzętami i w ogóle biologią. Ale zajmuję się też geografią. Zbieram wiadomości o niesamowitych budynkach. Bo interesuję się też architekturą... – Dziewczyna mówiła szybko, jakby się bała, czy zdąży wszystko powiedzieć.
Kuki westchnął. Ta Gabi była chyba przemądrzała. Kuki nie znosił przemądrzałych dzieci.
– Zajmuję się też kosmosem. Dostałam właśnie teleskop i robię obserwacje nieba. Interesuję się też morzem, bo…
– Dziękujemy ci, Gabi – przerwała jej pani Szulc. – Mamy taki zwyczaj, że ktoś z klasy opro wadza nowego ucznia po szkole. Twoim przewodnikiem będzie… Kuki.
– Dlaczego ja?! – krzyknął Kuki.
– Bo zrobisz to znakomicie.
– Tu są klasy. Tam stołówka – mówił Kuki, prawie biegnąc, bo chciał mieć tę dziewczynę jak najszybciej z głowy.
– Możesz iść wolniej? – poprosiła Gabi. – Bo wiesz, ja chcę wszystko dokładnie obejrzeć.
– Tu nie ma nic ciekawego.
– A ten pies?
Na korytarzu siedział mały kundelek. Miał jedno ucho większe niż drugie.
– To jest Budyń. Nasz szkolny pies. Właściwie jest niczyj, więc wszyscy się nim opiekujemy.
– Ale fajny!
Gabi pogłaskała Budynia. Pies skakał zadowolony i polizał ją po ręce. Kukiego to złościło, bo wszyscy mówili, że Budyń jego lubi najbardziej.
– Możesz się pospieszyć? – mruknął.
Zeszli do szatni.
– To są szafki naszej klasy. A tam nie wolno wchodzić. – Kuki pokazał żółte drzwi. – Tam są zawory gazu. Jak coś ruszysz, to szkoła wyleci w powietrze. Koniec zwiedzania. Cześć.
– A sala gimnastyczna?
Kuki zrobił nieszczęśliwą minę, ale podszedł do szklanych drzwi.
– Sala jest tutaj. Weszli do wielkiej sali gimnastycznej, z widownią i dwoma boiskami do kosza.
– Mamy najlepszą salę w mieście – powiedział Kuki, zerkając dumnie na Gabi.
– Ja wolę pływalnię. Jestem dobra w nurkowaniu. Interesuję się życiem podwodnym. Mnie w ogóle interesują podróże. Lubisz podróże?
– Nie – skłamał Kuki. Ta dziewczyna coraz bardziej go wkurzała.
– Ty się łatwo denerwujesz, prawda? – powiedziała Gabi. – Jak chcesz, to ci pokażę ćwiczenia uspokajające. Chcesz?
– Nie!
– Dobrze grasz w kosza?
– Nie.
– Ja też nie.
Gabi chwyciła piłkę i rzuciła do kosza. Nie trafiła. Piłka poleciała na widownię. TRACH! Coś trzasnęło, a potem rozległ się wrzask:
– Co robisz, kretynie?!
Kuki obrócił się i zastygł.
Na widowni siedział Blubek. Był czternastolatkiem rozmiaru XL. Poza graniem na komputerze najbardziej lubił tłuc młodszych uczniów.
– Rozwaliłeś mi konsolę! – ryknął Blubek.
Na podłodze leżała konsolka PSP. Odpadła jakaś klapka i wyleciała bateria. Obok była piłka.
– Zabiję was! – Blubek popędził w ich stronę.
– Gabi, uciekaj! – krzyknął Kuki i rzucił się do ucieczki.
Gabi pobiegła za nim. Wybiegli z sali i popędzili pustym korytarzem. Wpadli do szatni i schowali się za szafkami.
– Kto to był? – spytała szeptem Gabi.
– Blubek. On wszystkich bije. Albo wciska ludzi do muszli klozetowej. Albo wkłada pająki za koszulę!
– Serio?
– Tak.
– Powinien jeść magnez – szepnęła dziewczyna. – Czytałam, że to uspokaja…
– Cicho… Kuki nadsłuchiwał.
– Chyba poszedł… Chodź!
Wysunęli się z kryjówki i ostrożnie ruszyli do drzwi.
TRACH!
Zza szafki wysunęła się wielka łapa, chwytając Kukiego za kaptur.
– Mam cię, draniu! Blubek pociągnął wyrywającego się Kukiego.
– Rozwaliłeś mi konsolę! Zatłukę cię!
– Zostaw go! – zawołała Gabi. – To ja zrobiłam. Blubek się odwrócił.
– Ty?
– Tak.
Blubek pchnął Kukiego, który poleciał na podłogę. Podszedł do Gabi. Blokował jej drogę, więc nie mogła uciec. Kuki ze zdziwieniem zobaczył, że Gabi nie jest zbytnio wystraszona. A przynajmniej tego nie okazuje.
– Powinieneś jeść magnez – powiedziała Gabi.
– Co? – warknął Blubek.
– Magnez. Byłbyś dużo spokojniejszy.
– Ja cię zaraz uspokoję.
Chwycił Gabi.
– Lubisz pająki? – spytał złowieszczo. – Tu mam jednego.
Wyciągnął z kieszeni pudełko. Gabi zaczęła się wyrywać.
– Puszczaj. Mam alergię na robaki!
Kuki zerwał się.
– Zostaw ją, Blubek. Słyszysz! Zostaw ją!
Wiedział, że zadzieranie z Blubkiem jest skrajnie niebezpieczne. Ale po prostu czuł, że musi coś zrobić. Doskoczył do Blubka i rąbnął go plecakiem.
– Ała!
Blubek puścił dziewczynę. Odwrócił się. Był naprawdę wściekły. Złapał Kukiego wpół. Popędził z wierzgającym chłopakiem do holu.
– Puszczaj mnie!
Na środku holu stało wiadro pełne brudnej wody i mop. Blubek złapał wiadro i wcisnął je Kukiemu na głowę. Cuchnąca ciecz wylała się na nową bluzę i spodnie.
Blubek zarechotał.
Kuki powoli zdjął wiadro z głowy. Brudna woda ściekała mu po twarzy.
Otarł oczy. Pierwsze, co zobaczył, to Gabi, która patrzyła wystraszona. Blubek też przestał się śmiać. Chyba poczuł, że przesadził.
– Dobra – mruknął. – Chciałeś, to dostałeś. Odszedł.
Gabi podbiegła do Kukiego klęczącego na podłodze. Zdjęła bluzę i zaczęła nią delikatnie wycierać twarz chłopca.
– Poczekaj… – szepnęła. – Wytrę ci oczy, bo dostaniesz zapalenia.
Kuki nie słuchał jej. Odwrócił się i krzyknął do odchodzącego Blubka:
– Zmienię cię w śmierdzącego szczura! Zobaczysz! Zerwał się i popędził do wyjścia.
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Projekt okładki i ilustracje: Andrzej Maleszka
Fotografie bohaterów na okładce oraz we wnętrzu książki: Monika Lisiecka
Opieka redakcyjna: Julita Cisowska, Maria Makuch
Projekt typograficzny: PARASTUDIO
Zdjęcia wykorzystane w ilustracjach: iStockphoto: © ElementalImaging, © Andy Gehrig, © Joe Michl, © Roberto A Sanchez, © Doug Von Gausig, © Gerben Plooij, © Jet Chen Tan, © pius 99, © Kurt Drubbel, © Mark Evans
Copyright © by Andrzej Maleszka, 2011
ISBN 978-83-240-1906-9
www.znak.com.pl
Plik opracował i przygotował Woblink
www.woblink.com
