Lotniskowy zawrót głowy. Jak podróżować samolotami i nie dać się zwariować - Teresa Grzywocz - ebook

Lotniskowy zawrót głowy. Jak podróżować samolotami i nie dać się zwariować ebook

Teresa Grzywocz

4,1

Opis

Uwielbiamy poznawać nowe miejsca i nowych ludzi. Próbować egzotycznej kuchni i zrobić selfie tam, gdzie nikogo jeszcze nie było. Dziś podróż przez ocean nie jest już wyprawą życia. Świat przypiął nam do ramion skrzydła. Ale te skrzydła należą do konkretnych linii lotniczych. Zasięgnijmy języka u bywalczyni przestworzy, jak podróżować samolotami i nie dać się zwariować.

Jesteśmy już na pasie startowym. Czekamy tylko na ciebie. My zawsze czekamy na VIP-ów.

Przed startem

Kupujemy bilet * Subczarter * wet lease * „Przesiadka na ryzyko pasażera” * Długi tranzyt * Jak spakować bagaż rejestrowany * Jet lag * Overbooking * Bilet typu „standby” * Lot opóźniony lub odwołany * Bezpieczeństwo na lotnisku

W samolocie

Klasa ekonomiczna/turystyczna/coach * Jedzenie * Crew Rest Compartment * Etykieta w samolocie* Latanie w ciąży * Lot z dzieckiem * Lot ze zwierzęciem * Nerwowy pasażer * Turbulencje * Sytuacje awaryjne

Po przylocie

Odprawa celna * Zagubiony bagaż * Meet and Greet

Od blisko 15 lat pracuję jako stewardesa. Wylatałam niezliczoną liczbę godzin, odwiedziłam kilkaset portów lotniczych, obsłużyłam wiele tysięcy pasażerów. To mój świat: o lotniskach i samolotach naprawdę wiem sporo.

Książkę Lotniskowy zawrót głowy dedykuję wszystkim, którzy lubią latać, ale jeszcze nie opanowali tej sztuki w stu procentach. Oraz tym, którzy są przekonani, że o lataniu wiedzą już wszystko. Mam nadzieję, że uda mi się Was czymś zaskoczyć.

Teresa Grzywocz

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 316

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (22 oceny)
8
10
3
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
haniap87

Nie polecam

świetna ksiazka jesli ktos ostatnie 100lat spędził w śpiączce i pierwsze co robi po wybudzeniu to leci gdzieś.
10

Popularność




Okładka i projekt graficznyFahrenheit 451

Zdjęcie na skrzydełku z archiwum Teresy Grzywocz

Redakcja i korekta Maciej Cierniewski

Dyrektor projektów wydawniczychMaciej Marchewicz

ISBN 9788366814301

Copyright © by Teresa GrzywoczCopyright © for Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2021

 

Wydawca Zona Zero, Sp. z o.o. ul. Łopuszańska 32 02-220 Warszawa Tel. 22 836 54 44, 877 37 35 Faks 22 877 37 34

www.wydawnictwofronda.pl

www.facebook.com/FrondaWydawnictwo

www.twitter.com/Wyd_Fronda

 

KonwersjaEpubeum

Wstęp

Od 15 lat pracuję jako stewardesa. W tym czasie wylatałam niezliczoną ilość godzin, odwiedziłam kilkaset portów lotniczych, obsłużyłam kilka tysięcy pasażerów. Dodatkowo spędziłam wiele godzin, oglądając programy i czytając książki dotyczące lotnictwa, pogłębiając swoją wiedzę.

Nie uważam się za eksperta w każdej dziedzinie awiacji, ale niewątpliwie o lotniskach i samolotach wiem sporo.

Od dziesięciu lat dolatuję do pracy liniami komercyjnymi. Firmy wynajmujące prywatne jety, dla których obecnie pracuję, przerzucały mnie z miejsca na miejsce w klasie ekonomicznej, biznes (niestety nigdy w pierwszej). Latałam do Stanów Zjednoczonych, w Stanach Zjednoczonych, przesiadałam się na Bliskim i Dalekim Wschodzie. W pewnym momencie lotnisko w Singapurze było moim drugim domem. W tej książce postanowiłam podzielić się swoją wiedzą, trikami i doświadczeniem zdobytym w czasie podróżowania.

Książkę Lotniczy zawrót głowy dedykuję wszystkim, którzy lubią latać, a jeszcze nie opanowali tej sztuki w stu procentach.

Oraz tym, co myślą, że już wszystko wiedzą o lataniu. Mam nadzieję, że uda mi się Was czymś zaskoczyć.

Kiedy pierwszy raz w życiu leciałam samolotem, a było to w roku 2004, to bilet kupiła mi mama w lokalnym biurze Orbisu. Wprawdzie mieliśmy już wtedy domowy internet, ale nawet nie przyszło nam na myśl, że takie sprawy można załatwić zdalnie z domu. W 2004 miałam już nawet własną kartę płatniczą, ale była ona typową kartą debetową (płaską), która nie umożliwiała zakupów online. Z dzisiejszej perspektywy obydwie rzeczy wydają się oczywiste, jednak piętnaście lat temu takie nie były. Teraz większość z nas ma karty pozwalające na dokonywanie płatności przez internet, a ten mamy nawet w telefonach. W 2004 roku świat wyglądał inaczej.

Rozdział 1. Kupujemy bilet

Co ciekawe, kilka lat temu, gdy zbankrutowały moje ówczesne linie lotnicze, pracowałam przez krótki czas w placówce dyplomatycznej pewnego arabskiego kraju. Mój przełożony wyznaczył mi pewnego dnia zadanie – kupno biletu lotniczego. Rzecz obecnie dla mnie banalna. Zaczęłam wstukiwać w przeglądarkę frazę „bilet lotniczy”, gdy usłyszałam za sobą:

➤ Nie, przez internet nie kupuję biletów.

➤ Dlaczego? – spytałam, bo zbiło mnie to z tropu.

➤ Bo to jest niebezpieczne. Jedź do biura linii lotniczych i kup na miejscu – dostałam polecenie służbowe.

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że ktoś tak jeszcze kupuje bilety. Okazało się, że można. Do zlokalizowania biura linii lotniczych użyłam oczywiście internetu. Również online wyszukałam dogodne dla przełożonego połączenie.

Jeżeli nie chcecie wykorzystywać do wyszukiwania biletów przeglądarki internetowej lub nie potraficie obsługiwać internetu, lub nie macie karty płatniczej (wypukłej) i nie chcecie wykonać przelewu, zapłacić za pośrednictwem PayU czy też innym elektronicznym sposobem, to możecie udać się do biura podróży bądź do biura danych linii lotniczych i zakupić bilet na miejscu.

Większość linii lotniczych ma swoje stanowiska na lotniskach. Tam na miejscu możecie od ręki kupić bilet na wybrany rejs – pod warunkiem oczywiście, że są miejsca. Przy stanowisku danych linii lotniczych można zakupić bilety owych linii lotniczych oraz na połączenia wykonywane wspólnie i na linie partnerskie.

Nie można udać się do stanowiska czy też biura LOT-u i kupić tam biletu na lot Ryanairem. Można natomiast przy tym stanowisku kupić bilet na lot, który jest wykonywany przy współpracy z Lufthansą (code-share). Nie są to stanowiska odprawy na lot, tutaj biletu się nie kupuje, trzeba poszukać stanowiska obsługi klienta. Zazwyczaj znajdują się one na uboczu, często przy wyjściach z terminala na poziomie odlotów. Są one dobrze oznaczone logo poszczególnych linii lotniczych. Nigdy nie spotkałam się z możliwością płatności gotówką w takich miejscach. Udając się tam, nie ma też możliwości ustrzelenia superokazji. Może się zdarzyć tak, że uczynny pracownik sam zaproponuje nam zakup biletu na wylot w inny dzień lub inną godzinę, dzięki temu zapłacimy mniej, jednakże jest tu dużo mniejsze pole manewru. I wiele zależy od dobrych chęci osób trzecich. W dodatku za tak kupiony bilet trzeba uiścić opłatę manipulacyjną – w Polsce jest to około 100 złotych.

Biura podróży znajdują się w większości miast, więc dostęp do nich jest łatwiejszy. Trzeba jednak pamiętać, że biuro naliczy sobie opłatę za taką usługę. Zazwyczaj biura jednak przyjmują gotówkę i umożliwiają wybranie jednej spośród z kilku różnych linii lotniczych. Jak duży wybór dostaniemy, zależy od umiejętności i chęci lokalnego pracownika. Jeżeli jest to osoba, która zna się na rynku lotniczym, to z pewnością pomoże w wyborze najlepszego połączenia. Nie wiem, czy pracownicy dostają za to jakieś bonusy. Nie chcę snuć tu domysłów, ale wyobrażam sobie, że za sprzedaż biletów konkretnych linii lotniczych mogą oni otrzymywać gratyfikację. Przypuszczam, że część osób, szczególnie ze starszego pokolenia, wybierze jednak taką opcję.

Dla mieszkańców bardzo małych miejscowości i dla tradycjonalistów zostaje jeszcze jedno rozwiązanie: zakup biletu przez telefon. Większość linii lotniczych prowadzi telefoniczną obsługę klienta, za pośrednictwem której można dokonać rezerwacji i płatności. Będzie potrzebna do tego karta kredytowa (niektóre linie umożliwiają też wykonanie przelewu bankowego) oraz znajomość połączeń konkretnych linii. Dzwoniąc na infolinię Wizz Air, można zakupić bilety tylko od tego przewoźnika. Za taką przyjemność zapłacimy ponownie opłatę manipulacyjną. W wypadku Wizz Air wynosi ona 67 złotych.

W powyższych przypadkach nie można liczyć na upolowanie jakiejś superokazji czy oferty last minute (kupno biletu w ostatnim momencie) ani porównywać cen u kilku operatorów, na kilku stronach internetowych itp. Warto więc się przełamać i spróbować wyszukać, a następnie zakupić bilet online. Ewentualnie radzę poprosić kogoś, kto się na tym zna.

Wszelkie nieopłacone terminowo rezerwacje ulegają anulowaniu. Zarówno te dokonane w biurze podróży, przez telefon, jak i na stronach internetowych. Można mieć jeszcze nadzieję, że zostały wolne miejsca, złożyć ponowną rezerwację i tym razem przypilnować terminu płatności lub poszukać innego terminu.

Większość superofert ma krótki termin rezerwacji i należy dokonać płatności prawie natychmiast.

Bilet online

Obecnie dużo podróżnych decydujących się na kupno biletu szuka okazji. Wyjątek stanowią pracownicy firm, którzy nie płacą za swój przelot, i pewnie milionerzy, którym kilkaset złotych ubywające z konta różnicy nie robi. Inni patrzą na cenę. Jak więc kupić ten tańszy bilet?

Najlepiej nie mieć sprecyzowanych planów podróży i zamiast tego wybrać kilka miejsc, gdzie moglibyśmy spędzić wakacje czy długi weekend, a potem podjąć ostateczną decyzję, biorąc pod uwagę cenę biletu. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe. Wiele wylotów to podróże w konkretne miejsca, zaczynające się i kończące w określonym czasie. Jeżeli jednak możecie być elastyczni, to będzie to działało na waszą korzyść.

Mam na swojej liście miejsc do odwiedzenia kilka destynacji, zwiedzam je w kolejności dostępności tanich biletów. Odhaczam te odwiedzone i systematycznie dorzucam nowe. Zdarza się, że te najświeższe są odwiedzane w pierwszej kolejności, bo akurat udaje mi się znaleźć bardzo korzystną ofertę. Część tych miejsc jest na mojej liście od lat i czeka na niższą cenę biletów. Część odwiedzonych miejsc nigdy na liście nie była, ale gdy szukałam tanich połączeń, „wyskoczyło” akurat to miasto i trzeba było z tego skorzystać, podjąwszy szybką decyzję.

Co ciekawe, rządy mało popularnych pod względem turystyki państw potrafią dopłacać liniom lotniczym, by te obniżyły ceny biletów. To zaś ma napędzić ruch turystyczny. Jak już jednak wspomniałam, żeby tak planować swoje wyjazdy, musicie być bardzo elastyczni i otwarci na nowe kierunki i możliwości. Dobrze też mieć pracę umożliwiającą wzięcie urlopu w krótkim terminie i kompana podróży, który ma takie same możliwości i takie samo podejście do życia. Jeżeli nastawicie się na jeden kierunek, wasze pole manewru bardzo się zawęzi i bardzo możliwe, że zapłacicie więcej.

Jeśli bardzo wam zależy na jakimś konkretnym miejscu, warto szukać przelotów poza sezonem turystycznym. Pytanie tylko, czy bardzo chcecie zwiedzać Tajlandię w strugach deszczu. Jeżeli opady wam nie przeszkadzają, to macie duże szanse na znalezienie taniego lotu między lipcem i październikiem. Podpowiem tylko, że deszcz w Polsce ma się nijak do deszczu w Tajlandii, więc warto się nad tym zastanowić. Podróżowanie poza sezonem sprawdza się natomiast w przypadku większości miast europejskich, gdzie jesienią i wiosną można polecieć za połowę kwoty, którą musielibyście zapłacić w pełni sezonu. Nie dotyczy to długich weekendów i okresu okołoświątecznego, wtedy bowiem ceny biletów zawsze będą wyższe. Jeżeli więc nie przeszkadza wam konieczność noszenia kurtki czy spacer pod parasolem, to wybierzcie się na podbój europejskich stolic wtedy, kiedy inni wygrzewają się w Azji. Będzie taniej i zdecydowanie mniej tłocznie.

Kiedy jest więc najtaniej? Poza sezonem, jeżeli chodzi o miejscowości turystyczne. Dostępnych jest wówczas jednak mniej połączeń, bo niektóre kierunki otwierane są tylko sezonowo. Nowo otwierane kierunki są z reguły tanie, ponieważ linie chcą zachęcić ludzi do kupna biletów na nowe, jeszcze nieznane destynacje.

Mniej kosztują także bilety na wyloty we wtorki i środy, ponieważ te dni są mało popularne wśród podróżujących biznesowo i grup turystycznych.

Tańsze są również loty bardzo wcześnie rano, bo biznesmeni nie lubią rano wstawać, oraz loty nocne. Należy pamiętać, że większość podróżujących samolotami to ludzie biznesu, oprócz oczywiście uczestników typowo turystycznych lotów czy czarterów organizowanych przez biura podróży.

Biznesmeni podróżują na spotkania, do międzynarodowych biur, na konferencje, wizytacje i z innych ważnych powodów. Te wszystkie ważne powody „nie dzieją się” wcześnie rano ani w środku nocy i bardzo rzadko mają miejsce w środku tygodnia. Służbowe loty to najczęściej poniedziałek w czasie śniadaniowym, a powrót – czwartek wieczór (żeby mieć długi weekend w domu), chyba że podróżny nie zajmuje jeszcze tak wysokiej pozycji w hierarchii firmy, to wraca w piątek w porze obiadowej. Tych godzin i dni należy unikać. Weekendy to często wypady turystyczne, więc ceny biletów też mogą poszybować w górę.

Podróż w nocy ma ten plus, że oszczędza się na jednym noclegu. Można wylecieć wieczorem i od razu rano ruszyć na podbój miasta. Pod warunkiem że dobrze śpi się w samolocie (o tym w osobnym rozdziale). Inna metoda zaoszczędzenia na podróży to kupno tańszego biletu do pobliskiego miasta lub nawet kraju i przejazd na miejsce docelowe nocnym pociągiem lub autobusem. To opcja dla tych najwytrwalszych i najbardziej oszczędnych.

Na cierpliwość wystawią was również loty łączone. Często lot z przesiadką na innym lotnisku jest tańszy niż lot bezpośredni. Wiem, że może się to wydawać bez sensu, bo dwa loty powinny wychodzić drożej niż jeden, ale właśnie jest na odwrót. Długi bezpośredni rejs wykonywany jest przez większy i cięższy samolot, który spala więcej paliwa, przez co bilety są droższe. Podczas dwóch krótszych lotów ilość zużytego paliwa może być mniejsza niż w trakcie jednego długiego lotu, co – rzecz jasna – jest bardziej opłacalne dla operatora. Poza tym, zmuszając do przesiadki, linie lotnicze mogą liczyć na dodatkowe dochody z nią związane. Wreszcie – część ludzi i tak wybierze połączenie bezpośrednie, na przykład wspomniani już biznesmeni, którym zależy na czasie, nawet jeżeli jest ono droższe. Wielu podróżnych zapłaci drożej, żeby lecieć krócej. Sprzedając bilety na loty z tranzytem, linie zapełniają mniej popularne kierunki. I tak lot do Bangkoku przez Dubaj będzie tańszy niż bezpośredni z Warszawy. Chcecie jeszcze więcej zwiedzić? Zorganizujcie sobie lot tak, aby mieć w mieście przesiadkowym kilkanaście godzin. Jeśli jednak lecicie poza strefę Schengen, sprawdźcie wymagania wizowe.

Niektóre destynacje wychodzą taniej nie dlatego, że są dalej (logicznie rzecz biorąc, im dalej, tym powinno być drożej), tylko dlatego, że jest tam większe zapotrzebowanie na loty i lata tam więcej operatorów. Wiadomo, konkurencja powoduje spadek cen. Inne, małe lotniska mogą być dużo bliżej położone, ale ponieważ są to mało oblegane kierunki, to loty do tych miejsc obsługuje tylko jeden operator i to on dyktuje ceny.

Loty w dwie strony wychodzą przeważnie taniej niż lot w jedną stronę, choć może się to wydawać nielogiczne. Są dwa wytłumaczenia tego zjawiska. Po pierwsze, jeśli osoba chce kupić bilet w jedną stronę, to wygląda to na to, że gdzieś utknęła i naprawdę tego biletu potrzebuje. Można więc podnieść jej cenę. Drugie wytłumaczenie jest takie, że linie nie wiedzą, jak długo dana osoba będzie przebywać w nowym miejscu, więc nie mogą liczyć na jej powrót i zaplanować obłożenia powrotnych rejsów. Najtaniej wychodzą bilety z minimalnym pobytem – powyżej trzech dni, a najdrożej z krótkim pobytem. Te ostatnie skierowane są do biznesmenów, których w opinii przewoźników stać na zapłacenie więcej, więc wyższa cena biletu ich nie zniechęci. Minimalny pobyt, powyżej trzech dni, to pobyt turystyczny, dlatego cena jest niższa. Wyjątkiem są tu typowo biznesowe destynacje typu Bruksela, bo tam latają politycy na tygodniowe pobyty. Dobrym przykładem może być mój ostatni powrót z Berlina. Bilet był kupowany w dniu wylotu. Lot do Warszawy kosztował 260 euro. Lot na trasie Berlin – Warszawa – Berlin 120 euro. Oczywiście moja firma zakupiła mi bilet w dwie strony, a ja się na lot powrotny do stolicy Niemiec tydzień później nie stawiłam.

Kiedy szukać konkretnych okazji? Specjaliści podpowiadają, że w przypadku linii tradycyjnych najtańsze bilety pojawiają się na sześć–osiem tygodni przed wylotem. U tanich przewoźników takiej zależności nie stwierdzono.

Szukając najtańszych połączeń, pamiętajcie o tym, że przeglądarki zapamiętują dane. Jeżeli raz wyszukamy już lot, na przykład Londyn – Toronto, to przy następnym wpisywaniu nie tylko zostanie to podpowiedziane, ale cena może też być wyższa. Warto przed ostatecznym zakupem biletu sprawdzić na innym komputerze ofertę, zresetować przeglądarkę lub używać oprogramowania, które nie pozostawia śladu. Opcją dla zaawansowanych jest używanie VPN. W internecie są dostępne bezpłatne aplikacje umożliwiające łączenie się z serwerem w innej części świata i zapewniające anonimowość. Myśląc, że jesteście na drugim końcu świata, wyszukiwarka lotów przedstawi wam inne ceny, niż gdyby wiedziała, gdzie się rzeczywiście znajdujecie. I tak jeżeli szukacie wspomnianego już lotu Londyn – Toronto, to bilet będzie tańszy, gdy VPN pokaże, że jesteście w Toronto (bo teoretycznie musicie się przecież jeszcze do tego Londynu jakoś dostać). A tak naprawdę od samego początku byliście w Londynie i właśnie zdobyliście dobrą ofertę.

VPN sprawdza się też w wielu miejscach, gdzie rząd blokuje pewne strony. Nie zachęcam tutaj nikogo do oglądania nielegalnych treści, ale na przykład w Chinach bez VPN nie można używać Facebooka, a w Dubaju czy Kazachstanie łączyć się przez komunikator WhatsApp.

Używając telefonu do kupna biletu, pamiętajcie o wyłączeniu lokalizacji. Na nic nie zdadzą się wasze zabiegi z próbą oszukania systemu, gdy pozostawicie tę funkcję włączoną. Wyszukiwarka od razu wpisze w miejsce wylotu najbliższe lotnisko. A raczej miejscowość, w której ostatnio była włączona lokalizacja. Jeżeli zorientujecie się wieczorem, że chcecie kupić bilet powrotny z Londynu, a zwiedzając w ciągu tego dnia stolicę Wielkiej Brytanii, używaliście lokalizacji, to wyszukiwarka automatycznie podpowie jako lotnisko wylotowe „Londyn”. Żeby tego uniknąć, albo trzeba mieć stale wyłączoną lokalizację (co jest mało realne), albo wyczyścić historię przeglądania, użyć VPN, innego sprzętu lub opcji „prywatnego okna”. Brzmi to wszystko skomplikowanie, ale po kilku próbach jest do opanowania.

Co to są tak w ogóle te przeglądarki biletowe i wyszukiwarki lotów? To strony w internecie, gdzie można wyszukiwać loty. Przeszukują one dostępne oferty z kilkudziesięciu lub kilkuset stron umożliwiających rezerwacje biletów różnych linii lotniczych i biur podróży. Sama wyszukiwarka nie jest biurem podróży ani linią lotniczą. Wyszukiwarki lotów działają tak jak wyszukiwarki hoteli bądź wypożyczalni samochodowych. Jeżeli rezerwujecie nocleg w hotelu przez stronę booking.com, to nie oznacza to, że hotel będzie się nazywał booking.com. Tak samo jest z wyszukiwarkami lotów. Strony te nie odpowiadają też za opóźnienia, odwołania lotów, zgubiony bagaż itd. Oferują jednak często dodatkowo płatne usługi, w ramach których pracownicy zajmą się każdym problemem związanym z lotem. Możecie zwalić na nich rezerwację lotu, kwestię dodatkowego bagażu, hotelu; a gdy coś pójdzie nie tak, to oni będą się martwić, co dalej. W Polsce taką stroną jest na przykład Sky4fly.net. Nie jest to z pewnością rozwiązanie dla podróżnych chcących zaoszczędzić.

Jak korzystać z takiej strony? To jest bardzo proste i intuicyjne. Nie powinno nikomu nastręczyć problemów. Wystarczy, że wpiszecie, gdzie i dokąd chcecie lecieć.

Gdzie – zaczyna się wpisywać nazwę miasta i wybiera spośród pokazujących się opcji tę właściwą. Kiedy – tutaj często wybiera się datę w kalendarzu. W ile osób. W jakiej klasie. Można też zawęzić wyniki wyszukiwania do lotów tylko bezpośrednich, do lotów porannych, wieczornych, lotów danymi liniami lotniczymi, lotów w danej klasie itd. Każda strona ma kilkanaście filtrów, dzięki którym można znaleźć loty najbardziej dopasowane do potrzeb rezerwującego.

A może w przeciwną stronę? Można również rozszerzyć zakres poszukiwań – jeżeli macie dużą elastyczność. Nie zaznaczać dokładnej daty wylotu i powrotu, tylko podać miesiąc lub zaznaczyć okienko plus/minus trzy dni. Nie podawać portu docelowego, a jedynie wpisać kraj albo zaznaczyć opcję „gdziekolwiek” (anywhere). Czy też zaznaczyć pod wybranym lotniskiem „pobliskie lotniska”. I czekać, co wyskoczy.

Cel podróży zaczynamy wpisywać od pierwszej litery miasta lub od kodu IATA. Jest to nazwa lotniska. Niektóre metropolie mają więcej niż jedno lotnisko i tak wpisując Moskwa, można wylądować na jednym z trzech lotnisk. Jest to ważne przy lotach łączonych, w przypadku których można lądować na innym lotnisku niż to, z którego odlecimy w dalszą drogę. Trzeba zwracać też na to uwagę, jeżeli zależy wam na czasie, macie umówione spotkanie w hotelu przy lotnisku albo ktoś was z niego odbiera. Kiedy umawiacie się na lotnisku w Moskwie, dla was jest to VKO, a dla waszego partnera biznesowego SVO. Lotniska mogą być od siebie oddalone o kilka godzin jazdy samochodem. Do spotkania może nie dojść.

Część kodów jest oczywistych: WAW to Warszawa, LHR to London Heathrow, ale na przykład ORD to port lotniczy w Chicago. Są też te zabawne: HEL oznacza Helsinki (ale po angielsku wymawiane jest jak piekło), OMG – to lotnisko w Namibii (skrót OMG po ang. rozwija się jako Oh My God – czyli Mój Boże), jest też PEE (ang. siusiać) – gdzieś w Rosji.

Oprócz trzyliterowych kodów lotniska mają również czteroliterowe. Te drugie – ICAO – są mniej popularne w lotnictwie pasażerskim.

Jeżeli chcecie lecieć w kilka miejsc w czasie jednej podróży, to zaznaczcie opcję „podróż wieloetapowa” i po kolei wpisujcie porty lotnicze i daty waszych lotów. I tak można lecieć z Warszawy do Londynu i dalej do Dublina, żeby wrócić do Warszawy. Jest to wtedy lot łączony.

Uwaga! Rezygnacja z jednego odcinka będzie skutkować anulowaniem dalszej podróży. Taka zasada nie obowiązuje w wypadku tanich linii. U lowcostowych przewoźników każdy bilet jest osobną podróżą. Nie odpowiadają oni za stracone połączenia z powodu opóźnień (nawet z ich winy), ale też nie anulują biletów, gdy pasażer spóźni się na pierwszy rejs.

Uwaga jeszcze na specjalne oferty. Kiedyś firma wykupiła mi bilet na pociąg łączony z biletem lotniczym. Ponieważ zjawiłam się na stacji przed czasem (bo ja tak mam, że lubię być wszędzie wcześniej), to wsiadłam we wcześniejszy pociąg. Konduktor nie miał z tym problemu. Problem jednak pojawił się na lotnisku. Przy odprawie agent stwierdził, że system mnie nie widzi, bo mój bilet nie został skasowany w odpowiednim pociągu. Rzecz działa się we Francji i na szczęście udało mi się wykłócić, żeby wpuszczono mnie do samolotu. Widzicie więc, jak działa ta machina.

A co, jeśli nie wiadomo, kiedy wracacie? Macie dwa wyjścia: kupujecie dwa osobne bilety – co zazwyczaj wychodzi drożej niż bilet w dwie strony. Możliwość druga – kupno biletu w najdroższej i najbardziej elastycznej taryfie u przewoźnika. Taryfa flex umożliwia zmianę daty wylotu. Za zwrot – bo, na przykład, tak wam się spodobało w nowym miejscu, że chcecie zostać – musicie dopłacić. Za zmianę daty najczęściej już nie. Zapłacicie jednak różnicę w cenie. Jeżeli bilet kosztował 100 złotych, a w nowym terminie kosztuje 110 złotych, to uiścicie różnicę, czyli 10 złotych.

U tanich przewoźników oferty z możliwością zmian zazwyczaj wychodzą bardzo drogo i mogą dwukrotnie przewyższać cenę kupionego okazyjnie biletu.

Swego czasu istniała jeszcze opcja trzecia – bilet otwarty (open ticket). Nie jestem pewna, czy są jeszcze linie, które taką możliwość oferują. Open ticket to bilet bez daty powrotnej. Kiedy zdecydowaliście się na lot, należało zadzwonić do biura obsługi i sprawdzić dostępność miejsc. Jeżeli lot nie był pełen, to dostawało się miejsce. Takie bilety były oczywiście niesamowicie drogie. Z moich badań wynika, że już nie są oferowane, ale jeśli ktoś bardzo potrzebuje zakupić taki bilet, to radzę telefonicznie skontaktować się z przedstawicielem danych linii.

Linie lotnicze również mają wyszukiwarki. Można na przykład wejść na stronę LOT-u i tam wpisać, dokąd i kiedy ma się zamiar lecieć. W tym wypadku dostajecie do wyboru tylko loty z LOT-em i liniami partnerskimi. Nie wyświetlą się loty oferowane na przykład przez Ryanaira. Jeżeli linie nie latają tam, gdzie chcecie się udać, to wyświetli się komunikat o braku połączeń. To tak, jak kupno biletu w biurze linii opisane powyżej. Wyszukiwarka LOT-u nie będzie robiła sobie sama konkurencji i nie podpowie, że może są inne linie lotnicze, które tam latają. Dlatego jeżeli chcecie mieć większy wybór, musicie korzystać z ogólnych wyszukiwarek. Po znalezieniu połączenia można jeszcze udać się bezpośrednio na strony owego operatora (linii lotniczej) i tam sprawdzić cenę. Pamiętajcie, że niektóre wyszukiwarki doliczają opłatę.

Przy zakupie biletu online należy uważać na przewalutowanie. Jeżeli obok ceny w złotówkach podana jest cena w innej walucie lub informacja, że cena jest ceną przybliżoną, to sygnał, że karta zostanie obciążona w innej walucie niż złote polskie lub będzie doliczona opłata dla banku.

Moją ulubioną wyszukiwarką jest skyscanner.com. Nie wiem, czy jest zawsze najtańsza, ale odpowiada mi graficznie. Kiedyś przeprowadziłam test i nie znalazłam różnic w cenach kilku przeglądarek za ten sam bilet. Jedyną różnicą była opłata manipulacyjna. Obejrzałam jednak na YouTubie filmik, gdzie specjalista od taniego podróżowania polecał te dwie witryny: scottscheapflights.com oraz kayak.com. Autor nagrania zapewniał, że dostrzega różnicę w cenach biletów zakupionych na tych stronach. Inni wypowiadający się na ten temat specjaliści podzielają natomiast moją opinię, że owe rozbieżności są rzadkością.

Jeżeli macie taką możliwość, warto obserwować kilka stron. Jeśli chcecie upolować jakąś wyjątkowo atrakcyjną ofertę, wyszukiwarki umożliwią wam ustawienie powiadomień (alertów). Można wpisać, gdzie i za ile chce się lecieć, i gdy taka oferta się pojawi, to otrzymuje się powiadomienie mailem lub SMS-em, czy też w specjalnej aplikacji. Można również zapisać tylko daty, które was interesują, kierunki czy dostępne fundusze. Za każdym razem, gdy pojawi się oferta spełniająca dane wymagania, zostaniecie o tym powiadomieni. Trzeba pamiętać, że superoferty zdarzają się rzadko i że zazwyczaj szybko znikają. Dlatego trzeba trzymać rękę na pulsie i szybko się decydować. Najtańsze bilety mogą zostać wykupione w kilka minut.

Widząc, że bilety na dany rejs dobrze się sprzedają, linie lotnicze zamykają najtańszą taryfę i podnoszą cenę. Taryf jest tyle, ile liter w alfabecie. Niektóre są dostępne tylko dla agentów biur podróży. Inne są zarezerwowane dla korporacji i firm. Pozostałe są otwarte dla wszystkich zainteresowanych. W każdej taryfie jest limitowana liczba biletów, a linie po uzyskaniu odpowiednio wysokiego obłożenia, tak aby lot był dla nich opłacalny, zamykają pulę z najtańszymi miejscami.

Oprócz wymaganych danych osobowych, aby otrzymać potwierdzenie rezerwacji, będziecie musieli podać swój adres e-mail. Po opłaceniu biletu otrzymacie tą drogą potwierdzenie z numerem rezerwacji i danymi dotyczącymi lotu. Jeżeli nie macie e-maila, to utworzenie go jest banalnie proste i bezpłatne. Jeśli macie, to pamiętajcie, żeby poprawnie go wpisać w wymagane miejsce. Możecie też podać adres e-mail kogoś innego, ale to ta osoba otrzyma potwierdzenie. Jest ono bardzo ważne. Będzie wam potrzebne przy późniejszej odprawie online albo jeżeli chcielibyście z jakiegoś względu składać reklamację, anulować bilet czy ubiegać się o odszkodowanie. Część systemów pozwala na bezpośrednie wydrukowanie lub ściągnięcie na telefon takiego potwierdzenia. Nie wiem, czy można uniknąć podania adresu e-mail przy kupowaniu biletu online (e-ticket). Wydaje mi się, że jest to niemożliwe.

Cena biletu

Co zawiera w sobie cena biletu? Taryfę przewoźnika, która jest ustalana przez linie lotnicze. Z tych pieniędzy opłacana jest załoga, ale też paliwo, przeglądy samolotu, jedzenie na pokładzie itd.

Drugi koszt to opłaty lotniskowe, o których mowa będzie później. Napiszę tu tylko, że Okęcie pobiera od każdego wylatującego pasażera 60 złotych.

I w końcu opłaty rządowe i podatki. Poszczególne kraje narzucają operatorom lotniczym kwoty za przelot nad ich terenem. Najdroższy jest przelot nad Syberią. Rosja narzuca 100 dolarów od sprzedanego biletu. Zauważyliście pewnie, że nie ma low-costów latających z Polski do Azji? Otóż samoloty musiałyby przelecieć właśnie nad Syberią, co nie tylko jest drogie, ale też dla nich niedozwolone, bo rząd rosyjski ich nie wpuszcza. Zakładam, że ma swoje powody.

Error Fare

Czyli błąd taryfowy. Święty Graal wszystkich łowców okazji. W czasie wprowadzania danych do systemu przez pracownika obsługującego daną linię lotniczą dochodzi do błędu technicznego. W efekcie nie zostaje naliczona jakaś opłata albo przestawione są cyfry i nagle bilet staje się bardzo tani. Zazwyczaj takie błędy poprawiane są bardzo szybko, dlatego trzeba się decydować od razu na kupno biletu.

Teoretycznie linie, zorientowawszy się, mogą odmówić wystawienia biletu, ale rzadko do tego dochodzi. Przewoźnicy nie chcą tracić klientów i doznać ujmy na wizerunku.

Wybór linii lotniczych

Dowiedzieliście się już, jak szukać połączeń przy użyciu wyszukiwarek internetowych. A jakie linie wybrać? Większość z was najpewniej będzie sugerowało się ceną biletu. Zazwyczaj – podkreślam zazwyczaj (bo nie zawsze) – tańsze bilety oferują linie lowcostowe. Do najpopularniejszych w Polsce należą Ryanair, Wizz Air, easyJet, Enter Air. U tych operatorów można zakupić bilet za kilkadziesiąt złotych pod warunkiem, że kupuje się go z dużym wyprzedzeniem. Koleżanka poleciała kiedyś z Warszawy do Gdańska za 19 złotych. Taniej niż bilet kolejowy! Kupno takiego biletu wiąże się z pewnymi niedogodnościami. Trzeba być rozsądnym i zdawać sobie sprawę, że za taką sumę nie można oczekiwać zbyt wiele.

Tanie linie (low-costy) mają ukryte opłaty. Jeżeli kupujecie bilet za kilkanaście, kilkadziesiąt lub nawet sto, dwieście czy trzysta ileś złotych, to nie spodziewajcie się, że zabierzecie ze sobą dwudziestokilogramową walizkę, drugą małą na pokład, wybierzecie sobie miejsce przed lotem, a w czasie przelotu uśmiechnięta stewardesa poda bezpłatną kawę i ciastko. Takich udogodnień u tych przewoźników nie ma.

Wybierając tanie połączenie, sprawdzajcie dokładnie ukryte koszty. Może się okazać, że kwota, jaką zapłacicie za bilet z bagażem i dojazdem do oddalonego lotniska, przewyższać będzie cenę biletu u standardowej, czyli nielowcostowej, konkurencji.

Kiedy warto korzystać z taniego latania? Kiedy podróżuje się na krótkich odcinkach i można się spakować w bagaż podręczny, który często jest bezpłatny (chociaż ostatnio i to się zmienia). Lub wtedy, gdy udaje się wam kupić bardzo tani bilet i dokupujecie do tego walizkę, czyli bagaż rejestrowany.

Warto też zwrócić uwagę, gdzie będziecie lądować, bo te linie nie latają na główne lotniska. Do ceny superoferty należy więc doliczyć koszt autobusu, pociągu lub taksówki do właściwego celu podróży. Wszystko razem może wyjść drożej lub taniej.

Ponieważ takie linie często lądują na oddzielnych lotniskach, będziecie mieć również utrudnioną przesiadkę, jeżeli w dalszą drogę wybieracie się innymi liniami. To tak, jakby przylecieć do Modlina (np. gdy na stałe mieszka się w Irlandii), aby dalej lecieć do Dubaju. Loty do Dubaju odbywają się z Lotniska Chopina w Warszawie. Między Modlinem a Warszawą musicie przemieścić się na własny koszt i jeszcze zmieścić się w czasie, który macie zapewniony na transfer. Całe przedsięwzięcie może być kłopotliwe, zwłaszcza gdy nie zna się lokalnego systemu komunikacji miejskiej, a za taksówkę nie można zapłacić.

Kilka lat temu musiałam często latać do Luksemburga. Zdarzało mi się lecieć na lotnisko pod Brukselą, a stamtąd brać nocny zielony, nakrapiany autobus w dalszą drogę. Wychodziło tanio, bo bilet był kupiony z wyprzedzeniem u taniego przewoźnika, a autobus miał specjalną pozasezonową ofertę. Zdarzało mi się też lecieć bezpośrednio do portu docelowego pełnoserwisowymi liniami i płaciłam mniej niż za lot lowcostowy i bilet autobusowy. Jak to możliwe? Wszystko zależy od tego, kiedy rezerwujemy bilet – im wcześniej, tym zwykle jest taniej. Sezon, godziny lotu i dni tygodnia też mają tu ogromne znaczenie. Warto sprawdzać oferty taniego latania, ale nie skreślać od razu linii standardowych.

Sam termin „tanie latanie”, czy też „linie low-cost”, jest szeroko rozpowszechniony, ale niekoniecznie poprawny i często ma odcień pejoratywny. Ponieważ jednak nie ma on zamiennika (lub takowy jest mi obcy), to na potrzeby tej książki pozostanę przy takim nazewnictwie. Chcę również podkreślić, że nie żywię do nich negatywnych odczuć. Z kilku powodów wolę latać liniami tradycyjnymi, ale korzystam też z usług tanich operatorów. Kupując jednak u nich bilet, wiem, czego mam się spodziewać, i godzę się na ich warunki.

Dlaczego „tanie latanie” jest terminem błędnym? Ktoś kiedyś mi słusznie wytknął, że linie te też muszą zapłacić podatki, pokryć koszty paliwa, obsługi i samego samolotu. Czyli nie jest to dla nich tani biznes. Oczywiście zarząd takiej firmy stara się obcinać koszty i oszczędzać na czym się da, ale nadal jest to ogromne i drogie przedsięwzięcie.

Co z liniami tradycyjnymi, z pełnym serwisem, standardowymi? Operatorzy tacy jak Lufthansa, LOT, British Airways, Aeroflot funkcjonują na rynku lotniczym znacznie dłużej i zapewniają pewien standard. Ponieważ jednak obecnie te linie muszą walczyć o rynek z tanim lataniem, to również one wprowadzają opłaty za dodatkowe serwisy. Mają jednak swoje plusy: wyznaczone miejsce, możliwość druku biletu na lotnisku, bagaż podręczny wliczony w cenę, lepsze lotniska, programy lojalnościowe, które współpracują z wieloma partnerami, i chociaż wodę na pokładzie oferują za darmo.

Przed zakupem biletu sprawdźcie, co jest wliczone w jego cenę, a czego ona nie uwzględnia, niezależnie od linii, którą wybieracie.

Code-share

Ten angielski zwrot oznacza współpracę linii lotniczych. Może być tak, że kupiliście bilet na rejs LOT-em, a wchodzicie na pokład Lufthansy. Linie mają umowę i dany rejs wykonują wspólnie, akceptując bilety obydwóch przewoźników.

Nie ma wyboru, czyim samolotem będziecie lecieć. Leci jeden samolot. Wiem, że dla osób na przykład ze słabą znajomością języka obcego ma znaczenie, że obsługa mówi po polsku, ale niestety nie od nas zależy, kto wykonuje rejs. Serwis na pokładzie będzie linii, która leci. To samo tyczy się załogi w kabinie i w kokpicie.

Jak sprawdzić, kto wykonuje rejs? Na rezerwacji będzie napisane, że lot jest realizowany przez innego przewoźnika. Na bilecie i w mailu potwierdzającym będzie wyszczególniona nazwa operatora, u którego kupiliście bilet, ale drobnym drukiem możecie doczytać, że lecieć będzie czyjś inny samolot.

Po przyjeździe na lotnisko na tablicy będą wyświetlać się na przemian loga wszystkich przewoźników, którzy wspólnie wykonują ten rejs. Tego rodzaju umowę partnerstwa mogą zawierać ze sobą więcej niż dwie linie.

Powody, dla których linie wykonują wspólne rejsy, są różne. Ograniczenia flotowe operatora, za mało miejsca na lotnisku, statystycznie za mało sprzedawanych biletów na tej trasie. Linie lotnicze to podmioty biznesowe. Szukają zysków, a nie strat. Code-share najwyraźniej wpisuje się w ich plan biznesowy.

O Autorce

Od 15 lat pracuję jako stewardesa. Wylatałam niezliczoną liczbę godzin, odwiedziłam kilkaset portów lotniczych, obsłużyłam wiele tysięcy pasażerów. To mój świat: o lotniskach i samolotach naprawdę wiem sporo. Książkę dedykuję wszystkim, którzy lubią latać, ale jeszcze nie opanowali tej sztuki w stu procentach. Oraz tym, którzy są przekonani, że o lataniu wiedzą już wszystko. Mam nadzieję, że uda mi się Was czymś zaskoczyć.TERESA GRZYWOCZ