Kryzys zadłużenia i jak z niego wyjść - Damien Millet, Eric Toussaint - ebook

Kryzys zadłużenia i jak z niego wyjść ebook

Damien Millet, Toussaint Eric

0,0

Opis

Kryzys zadłużenia jest próbą uchwycenia natury obecnego kryzysu w Europie. Autorzy nawołują do audytu obywatelskiego, anulowania bezprawnej i niesprawiedliwej części długu, a także zaprzężenia go na służbę budowy Europy socjalnej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 204

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:

Triple AAA. Audit. Annulation. Autre politique

Przełożył:

Dariusz Zalega

Redakcja:

Zbigniew Marcin Kowalewski

Redaktorzy serii:

Przemysław Wielgosz, Andrzej Herman

Projekt okładki i opracowanie graficzne:

Krzysztof Ignasiak / istdesign.pl

© Éditions du Seuil 2012

© Instytut Wydawniczy Książka i Prasa 2012

© Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie

ISBN 978-83-62744-37-4

Instytut Wydawniczy Książka i Prasa

ul. Twarda 60, 00-818 Warszawa

tel. [email protected]

www.iwkip.org

www.monde-diplomatique.pl

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

Przedmowa do wydania polskiego/

W najsilniejszych gospodarczo państwach strefy euro (w Niemczech, Finlandii, Holandii, Austrii...) większość przywódców politycznych, wspieranych przez dominujące media, od 2010 r. zachwala swoją rzekomą hojność wobec społeczeństw Grecji i innych słabszych państw tej strefy (Estonii, Irlandii, Portugalii, Hiszpanii).

W rzeczywistości w łonie strefy euro (17 państw) i szerzej – w całej Unii Europejskiej (27 państw), wzmocnieniu uległ podział na centrum i peryferie. Najmocniejsze gospodarki i wielkie koncerny, które mają w nich oparcie, korzystają ze swojej przewagi i struktur unijnych, by jeszcze bardziej się umocnić i zapewnić sobie większe dochody.

Wśród gospodarek peryferyjnych Polska radzi sobie nieco lepiej niż takie kraje jak Hiszpania, Grecja, Portugalia, Irlandia, gdyż nie należy do strefy euro, co pozwala jej zachować kontrolę nad swoją walutą i korzystać z pożyczek udzielanych państwu przez Narodowy Bank Polski. Jednak w wyniku polityki prowadzonej przez rząd, Polska również stosuje się do neoliberalnych zaleceń, które godzą w prawa socjalne i faworyzują najbogatsze 1% społeczeństwa.

Podobnie jak to było w latach 80. i 90. w Trzecim Świecie, obecnie w Europie nazywa się „planami ratunkowymi” działania, które jeszcze bardziej pogrążają w kryzysie gospodarki realizujących je państw i powodują bezprecedensowy od 65 lat regres społeczny. W marcu 2012 r. doszedł do tego oszukańczy plan redukcji greckiego długu wobec banków prywatnych o 50%. Rzecz w tym, że na rynku wtórnym greckie papiery straciły już 65-75% wartości, toteż gdyby nie ten plan, straty banków byłyby o wiele wyższe. W tym przypadku redukcję zadłużenia w bankach prywatnych zrównoważyło zwiększenie wartości wierzytelności publicznych znajdujących się pod kontrolą Trojki (Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego). Pociąga ono za sobą nowe, niezwykle brutalne i niesłychanie niesprawiedliwe posunięcia antyspołeczne. Porozumienie o redukcji długu, zmierzające do ostatecznego narzucenia społeczeństwu greckiemu permanentnego zaciskania pasa, stanowi zniewagę i zagrożenie dla wszystkich społeczeństw Europy. Według ekspertów MFW, w 2013 r. grecki dług publiczny będzie stanowił 164% PKB, czyli redukcja zapowiedziana w marcu 2012 r. nie doprowadzi do realnego i trwałego zmniejszenia ciężaru długu spoczywającego na barkach społeczeństwa greckiego. Podczas wizyty w Parlamencie Europejskim 27 wrześniu 2012 r. Aleksis Tsipras, przywódca Syrizy – Koalicji Lewicy Radykalnej, która w wyborach z 17 czerwca 2012 r. otrzymała 27% głosów – wskazał na konieczność podjęcia prawdziwej inicjatywy na rzecz redukcji greckiego długu i powołał się na przykład umorzenia znacznej części niemieckiego długu na mocy porozumienia londyńskiego, zawartego w lutym 1953 r. Warto przyjrzeć się tu temu porozumieniu.

Porozumienie londyńskie w sprawie długu niemieckiego

Republika Federalna Niemiec zawdzięczała radykalną redukcję swojego długu i szybką odbudowę po II wojnie światowej woli politycznej jej wierzycieli, czyli Stanów Zjednoczonych i ich głównych sojuszników zachodnich – Wielkiej Brytanii i Francji. W październiku 1950 r. przedstawiciele tych trzech państw opracowali projekt, w którym rząd RFN miał uznać długi niemieckie z okresu przedwojennego i powojennego. Sojusznicy dołączyli jednak do tego deklarację głoszącą, że:

trzy kraje zgadzają się, aby plan zakładał odpowiednie uregulowanie przez Niemcy należności, ale w taki sposób, aby jego efektem końcowym nie było zachwianie sytuacji finansowej gospodarki, które miałoby niepożądane reperkusje, lub nadmierne naruszenie potencjalnych rezerw dewizowych. Trzy kraje są przekonane, że niemiecki rząd federalny podziela ich stanowisko i że pożądane byłoby przywrócenie wypłacalności Niemiec wraz z odpowiednim uregulowaniem kwestii długu niemieckiego, zapewniającym wszystkim uczestnikom sprawiedliwe negocjacje, w których uwzględniono by problemy gospodarcze Niemiec1.

Dług przedwojenny, którego spłaty żądano od Niemiec, wynosił 22,6 mld marek, wliczając w to odsetki. Dług powojenny szacowano na 16,2 mld marek. W porozumieniu zawartym 27 lutego 1953 r. w Londynie2, pierwszą kwotę obniżono do 7,5 mld marek, a drugą do 7 mld3. Oznaczało to redukcję długu o 62,6%.

Co więcej, w porozumieniu stworzono także możliwość zawieszenia płatności, pozwalającą na renegocjację jej warunków, gdyby doszło do istotnej zmiany sytuacji, ograniczającej dostępność zasobów4.

Jak widać, aby mieć pewność, że gospodarka Niemiec Zachodnich rzeczywiście ożywi się i będzie stanowiła stabilny i kluczowy element bloku atlantyckiego wobec bloku wschodniego, sojusznicy-wierzyciele poczynili bardzo poważne, wykraczające poza redukcję długu, ustępstwa wobec zadłużonych władz i przedsiębiorstw niemieckich. Punktem wyjścia była zasada, że Niemcy powinny być w stanie spłacać dług utrzymując jednocześnie wysoki poziom wzrostu gospodarczego i poprawiając warunki życia społeczeństwa. Krótko mówiąc, chodziło o to, aby spłaciły dług nie zubożając kraju.

W tym celu wierzyciele zgodzili się, po pierwsze, aby Niemcy spłaciły zdecydowaną większość długu w swojej walucie krajowej – w markach niemieckich – w dewizach (dolarach, frankach szwajcarskich, funtach...) miała być spłacona tylko reszta zadłużenia.

Po drugie, ponieważ na początku lat 50. Niemcy Zachodnie miały jeszcze ujemny bilans handlowy (wartość importu przewyższała wartość eksportu), wierzyciele zgodzili się, aby ograniczyły import i same wytwarzały dobra sprowadzane dotychczas z zagranicy. Pozwalając na substytucję importu dóbr, zgodzili się tym samym na ograniczenie swojego eksportu do Niemiec. Tymczasem w latach 1950-1951 41% niemieckiego importu pochodziło właśnie z Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych, a jeśli dodamy do tego import z innych państw-wierzycieli, uczestniczących w konferencji londyńskiej (z Belgii, Holandii, Szwajcarii, Szwecji), to okaże się, że łącznie pochodziło z nich 66% niemieckiego importu.

Po trzecie, wierzyciele zezwolili Niemcom na sprzedaż ich produktów za granicą, a nawet stymulowali niemiecki eksport, tak, aby mogły one uzyskać dodatni bilans handlowy. Te rozmaite elementy zapisano we wspomnianej powyżej deklaracji:

Zdolność płatnicza Niemiec, ich dłużników prywatnych i publicznych, powinna oznaczać nie tylko to, że są one zdolne do dokonywania regularnych spłat zadłużenia w markach niemieckich nie wywołując inflacji, ale również to, że gospodarka może pokrywać długi licząc się z bieżącym bilansem płatniczym. Przywrócenie zdolności płatniczej Niemiec wymaga sprostania pewnym problemom, którymi są: 1) przyszła zdolność produkcyjna Niemiec ze szczególnym uwzględnieniem zdolności wytwarzania dóbr eksportowych i substytucji importu; 2) możliwość sprzedaży towarów niemieckich za granicę; 3) prawdopodobne przyszłe warunki handlu; 4) wewnętrzne posunięcia podatkowe i gospodarcze, które byłyby konieczne do zapewnienia nadwyżki eksportowej5.

Poza tym, w rozstrzyganiu sporów z wierzycielami, kompetentne miały być na ogół sądy niemieckie. Wyraźnie zaznaczono, że w pewnych przypadkach „sądy niemieckie będą mogły odmówić wykonania (…) decyzji sądu zagranicznego lub instancji arbitrażowej”. Tak mogło być wtedy, gdy „wykonanie decyzji zagrażałoby porządkowi publicznemu”.

Innym bardzo ważnym elementem było to, że obsługę długu związano ze zdolnością płatniczą gospodarki niemieckiej – z postępami odbudowy kraju i dochodami z eksportu. Ustalono, że stosunek obsługi długu do dochodów z eksportu nie mógł przekroczyć 5%. Oznaczało to, że na spłatę długu Niemcy Zachodnie mogły przeznaczać co najwyżej dwudziestą część swoich dochodów eksportowych. W praktyce nigdy nie przeznaczały na ten cel więcej niż 4,2% swoich dochodów z eksportu (taki najwyższy poziom osiągnięto w 1959 r.). W każdym razie, ponieważ większą część długu spłacały w markach, niemiecki bank centralny mógł emitować pieniądz, a więc monetyzować dług.

Postanowiono także zastosować nadzwyczajny środek: drastycznie obniżyć stopy procentowe, które mogły oscylować od zera do 5%.

Trzeba wreszcie pamiętać o jeszcze jednym czynniku – o darowiznach Stanów Zjednoczonych dla RFN: w okresie od 3 kwietnia 1948 do 30 czerwca 1952 r., w ramach Planu Marshalla, przekazano 1,17 mld dolarów (ok. 10 mld dzisiejszych dolarów), plus co najmniej 200 mln dolarów (ok. 2 mld dzisiejszych dolarów), które przekazano w latach 1954-1961 r., przede wszystkim za pośrednictwem amerykańskiej Agencji ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID).

Dzięki tym nadzwyczajnym środkom, Niemcy Zachodnie bardzo szybko odbudowały swoją gospodarkę i na początku lat 90. wchłonęły Niemcy Wschodnie. Gospodarka niemiecka jest obecnie najsilniejszą gospodarką Europy.

Niemcy 1953 / Grecja 2010-2012

Jeśli zaryzykujemy porównanie tego, jak obecnie traktuje się Grecję, z tym, jak po II wojnie światowej potraktowano Niemcy, w oczy rzucają się różnice i jawna niesprawiedliwość. Oto niepełna lista tych różnic:

- Proporcjonalnie, redukcja długu Grecji w marcu 2012 r. była dużo mniejsza niż 60 lat wcześniej redukcja długu Niemiec.

- Warunki społeczne i gospodarcze towarzyszące temu planowi (podobnie jak planom poprzednim) pod żadnym względem nie sprzyjają ożywieniu gospodarki greckiej, natomiast w dużym stopniu przyczyniły się one do ożywienia gospodarki niemieckiej.

- Grecji narzuca się zmasowane prywatyzacje, głównie w interesie inwestorów zagranicznych, natomiast Niemcy zachęcano do umocnienia kontroli nad strategicznymi sektorami gospodarki i zapewnienia silnego wzrostu sektora publicznego.

- Długów zaciągniętych przez Grecję wobec państw, które uczestniczyły w planie Trojki, nie zredukowano (zredukowano tylko długi zaciągnięte w bankach prywatnych), natomiast długi bilateralne Niemiec, w tym również zaciągnięte wobec państw, które wcześniej padły ofiarą agresji, najazdów, a nawet aneksji ze strony Trzeciej Rzeszy, zredukowano o 60, a nawet więcej procent.

- Grecja musi spłacać swoje długi w euro, choć wykazuje deficyt handlowy (a więc brakuje jej euro) w stosunkach z partnerami europejskimi, a zwłaszcza Niemcami i Francją, natomiast Niemcy spłaciły większość swych długów w mocno zdewaluowanych markach.

- Grecki bank centralny nie może udzielać rządowi greckiemu pożyczek, natomiast Deutsche Bank udzielał pożyczek władzom niemieckim i (co prawda z umiarem) służył im za „maszynkę do drukowania pieniędzy”.

- Niemcom zezwolono na to, aby płatności z tytułu długu nie przekraczały 5% dochodów z eksportu, natomiast żadnego takiego progu nie ustalono dla Grecji.

- Nowe greckie papiery dłużne, które zastępują wcześniejsze, nie podlegają już jurysdykcji sądów greckich, lecz sądom w Luksemburgu i w Wielkiej Brytanii (wiadomo, jak bardzo sprzyjają one wierzycielom prywatnym), natomiast za kompetentne w sprawach spornych dotyczących długu niemieckiego uznano sądy Niemiec (które jeszcze niedawno były agresywnym i zaborczym mocarstwem).

- W sprawach dotyczących spłaty długu zagranicznego sądy niemieckie mogły odrzucać wyroki sądów zagranicznych czy trybunałów arbitrażowych, gdy zagrażały one porządkowi publicznemu. Natomiast w Grecji Trojka odmawia sądom greckim prawa do powoływania się na obronę porządku publicznego w celu zawieszenia spłaty długu, a przecież ogromne protesty społeczne oraz wzrost sił neonazistowskich w tym kraju to bezpośrednie konsekwencje posunięć dyktowanych przez Trojkę i spłaty długu. Mimo protestów Brukseli, MFW i „rynków finansowych”, władze greckie mogłyby powołać się na stan wyższej konieczności i konieczność zachowania porządku publicznego, aby zawiesić spłatę długu i unieważnić antyspołeczne posunięcia narzucone przez Trojkę.

- W przypadku RFN przewidziano możliwość zawieszenia spłaty długu w celu renegocjacji jego warunków, gdyby doszło do istotnej zmiany sytuacji, skutkującej ograniczeniem dostępu do potrzebnych do jego spłaty zasobów. Nic podobnego nie przewidziano w przypadku Grecji.

- W porozumieniu dotyczącym długu niemieckiego wyraźnie zaznaczono, że RFN może produkować u siebie to, co wcześniej importował, aby uzyskać nadwyżkę handlową i wzmocnić pozycję swoich producentów. Natomiast filozofia porozumień narzuconych Grecji i reguły Unii Europejskiej zakazują władzom greckim udzielania wsparcia i dotacji producentom krajowym, zarówno w rolnictwie, jak i w przemyśle i w usługach, oraz zapewniania im ochrony przed konkurentami z innych krajów UE (które są głównymi partnerami handlowymi Grecji).

Można by dodać, że po II wojnie światowej Niemcy uzyskały duże darowizny, szczególnie – o czym wspomnieliśmy wcześniej – w ramach Planu Marshalla.

Jest więc jasne, dlaczego przywódca Syrizy, Aleksis Tsipras, zwracając się do europejskiej opinii publicznej, powołał się na porozumienie londyńskie z 1953 r. Niesprawiedliwość, której ofiarą padają społeczeństwo greckie i inne społeczeństwa, których rządy posłusznie stosują się do zaleceń Trojki, powinna poruszyć sumienie opinii publicznej. Nie łudźmy się jednak – powody, którymi kierowały się mocarstwa zachodnie, traktując Niemcy Zachodnie tak, a nie inaczej w kontekście Zimnej Wojny, w przypadku Grecji nie wchodzą dziś w rachubę.

Aby naprawdę stawić czoło dramatowi zadłużenia i dławiącym społeczeństwa planom oszczędnościowych, niezbędne są potężne mobilizacje społeczne w Grecji i w pozostałych państwach członkowskich Unii Europejskiej, podobnie jak niezbędne jest dojście rządu ludowego do władzy w Atenach. Ze strony władz greckich (wspieranych przez społeczeństwo) potrzebny jest jednostronny akt nieposłuszeństwa, w postaci zawieszenia spłaty długu i wycofania się z antyspołecznych polityk, bo tylko tak można zmusić wierzycieli do ustępstw i wymusić umorzenie bezprawnej części długu.

W skali całego kontynentu europejskiego prowadzi się tak brutalne i cyniczne polityki antyspołeczne, że sytuacja staje się nie do zniesienia. Książką tą, która pierwotnie wyszła we Francji, a następnie w innych krajach europejskich (w Hiszpanii, w Portugalii, we Włoszech...), teraz zaś ukazuje się w Polsce, chcemy przyczynić się do wypracowania radykalnej alternatywy w skali kontynentalnej. Zmiana nie będzie możliwa, jeśli 99% społeczeństwa nie zbuntuje się przeciwko 1% kapitalistów. Aby jednak wyjść z kryzysu, samo umorzenie bezprawnego długu jest niezbędne, lecz niewystarczające. Konieczne są komplementarne posunięcia, które pozwolą zerwać z produktywistycznym modelem kapitalistycznym i z dominacją patriarchalną. Bieg dziejów nie jest zawczasu przesądzony. Tylko świadome działanie obywateli i obywatelek może zapewnić wyjście. W Polsce, podobnie jak w całej Europie, żyjemy w państwach, które są zasadniczo antydemokratyczne. Prawdziwa demokracja wymaga naszej samoorganizacji.

Eric Toussaint

wrzesień 2012

Wprowadzenie/

AAA... Te trzy litery oznaczają najwyższą ocenę przyznawaną przez agencje ratingowe. Przedsiębiorstwo albo państwo z oceną AAA wzbudza zaufanie u kredytodawców i spekulantów – i może pożyczać na mniejszy procent. Aby otrzymać – albo zachować – tę symboliczną ocenę, europejskie rządy są gotowe na wszystko i wprowadzają polityki oszczędnościowe, które podporządkowują gospodarkę ich krajów dyktatowi rynków finansowych. Za tym AAA kryją się więc regres społeczny na wielką skalę, łamanie praw człowieka, krew i łzy najsłabszych grup społecznych.

AAA... To brzmi jak śmiech hien-wierzycieli, kiedy prawa społeczeństw depcze się przy aktywnym wsparciu przywódców państw europejskich, Komisji Europejskiej (KE), Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), Europejskiego Banku Centralnego (EBC). Wierzyciele i spekulanci ryzykowali, bo byli pewni, że w przypadku kryzysu władze publiczne przyjdą im z pomocą. Mieli rację. Wprowadzono plany ratunkowe dla banków, które dostały też państwowe zabezpieczenia na miliardy dolarów. Spełniano wszystkie życzenia wierzycieli. Państwa wydawały kolosalne sumy, by ratować banki, a potem narzucały drastyczne plany oszczędnościowe przeciwko którym występowały społeczeństwa, często z wielką siłą. Demonstracje uliczne, strajki generalne, ruchy Oburzonych, walki społeczne budzą nadzieję, jeśli uda się powiązać je w skali europejskiej. Społeczeństwa Europy, łączmy się!

Przez trzy dziesięciolecia polityki neoliberalne spowodowały wzrost długu publicznego do poziomu nie do zniesienia dla klas średnich i ludowych, które obciążono jego spłatą. Są dwie podstawowe przyczyny zadłużenia krajów europejskich: z jednej strony kontrrewolucja podatkowa, rozpoczęta w latach 80, która przyniosła korzyści tylko najbogatszym, a z drugiej – działania państw podjęte w odpowiedzi na obecny kryzys spowodowany nieodpowiedzialnymi inwestycjami banków i funduszy spekulacyjnych. Deregulacja finansowa zlikwidowała niezbędne bariery i pozwoliła tworzyć coraz bardziej skomplikowane produkty finansowe, które doprowadziły do poważnych nadużyć, a w końcu do obecnego kryzysu gospodarczego i finansowego całego świata.

Prowadzone obecnie polityki chronią ludzi odpowiedzialnych za kryzys i przerzucają koszty kryzysu na społeczeństwa, będące przecież jego ofiarami. Dlatego ten dług jest w dużej mierze bezprawny. Dopóki dominować będzie obecna logika, dopóty dyktat wierzycieli będzie narzucał całym narodom niekończącą się degradację społeczną. Audyt długu publicznego, któremu powinno towarzyszyć moratorium na jego spłatę, to jedyne rozwiązanie pozwalające określić bezprawną część zadłużenia. Pewne jest, że ta część długu powinna być przedmiotem bezwarunkowego Anulowania. Aby jednak doprowadzić do anulowania tego długu, nieodzowna jest mobilizacja społeczeństw, która pozwoli wprowadzić w życie Inną (Alternatywną) politykę, respektującą wreszcie podstawowe prawa społeczne i normy ekologiczne.

Ta Alternatywa polityczna powinna prowadzić do Europy opartej na solidarności i współpracy, zdolnej przeciwstawić się logice konkurencji. Logika neoliberalna doprowadziła bowiem do kryzysu i zakończyła się klęską. Logikę tę, leżącą u podstaw dokumentów założycielskich Unii Europejskiej z Traktatem o stabilności, koordynacji i zarządzaniu oraz Europejskim Mechanizmem Stabilizacyjnym na czele, należy obalić. Ponieważ gospodarki krajów europejskich są bardzo zróżnicowane, polityki budżetowe i podatkowe powinny być nie tyle ujednolicone, co skoordynowane – tak, aby w końcu pojawiło się rozwiązanie „równające w górę”, które zarysowujemy w tej książce. Europa powinna również położyć kres stosowanej polityce „oblężonej” twierdzy wobec potencjalnych imigrantów i stać się solidarnym partnerem społeczeństw Południa naszej planety. Pierwszy krok na drodze do tego powinien polegać na bezwarunkowym anulowaniu długów Trzeciego Świata. Oczywiście, należy anulować obecne traktaty europejskie i zastąpić je nowymi, wypracowanymi w rzeczywiście demokratycznym procesie, kładącym podwaliny pod Alternatywną Europę.

Audyt – Anulowanie – Alternatywa polityczna, oto trzy AAA, których my chcemy. Trzy AAA społeczeństw, a nie agencji ratingowych. Sytuujemy ten postulat w samym sercu debaty publicznej po to, by z całą siłą stwierdzić, że możliwe są inne opcje polityczne, gospodarcze i finansowe. Tylko potężna mobilizacja społeczeństw pozwoli dokonać radykalnej zmiany na miarę współczesnych wyzwań.

Rozdział 1/ Biliony euro

Liczby mogą przyprawić o zawrót głowy. W pierwszej kolejności weźmy pod uwagę trzy rzędy wielkości: w 2011 r. dług publiczny Grecji wynosił około 350 mld euro, dług Francji – 1,7 bln, a dług Stanów Zjednoczonych przekroczył aż 11 bln euro6.

Skąd wzięły się te długi? Konieczny jest krótki rzut oka w przeszłość. Po zakończeniu II wojny światowej kraje Północy zaznały 30 lat wysokiego wzrostu gospodarczego. Walki społeczne po wyzwoleniu spod okupacji nazistowskiej i w latach 60. doprowadziły do poprawy warunków życia ludności. Wymusiły także względnie korzystny dla niej podział wytwarzanego bogactwa narodowego i utrudniły zagarnianie całej nadwyżki tego bogactwa przez posiadaczy kapitału. Ci jednak nigdy z tym się nie pogodzili. Przeszli do kontrofensywy. To ona właśnie doprowadziła do nadzwyczajnego wzrostu długu publicznego.

Polityki neoliberalne, testowane w Chile po 1973 r., w czasach dyktatury Pinocheta, od początku lat 80. narzucano na całym świecie. Brytyjscy konserwatyści wygrali wybory 3 maja 1979 r. a Margaret Thatcher została premierem. Ronald Reagan zainstalował się w Białym Domu w styczniu 1981 r. Bardzo szybko liczni przywódcy europejscy – nawet ci, którzy uważali się za socjalistów – poszli tą samą drogą. We Francji François Mitterrand wprowadzał plany oszczędnościowe od 1983 r., a w większości krajów Północy ultraliberalni ekonomiści ze szkoły chicagowskiej znaleźli podatny grunt dla realizacji swoich koncepcji, które w ciągu poprzednich dziesięcioleci pozostawały na marginesie myśli ekonomicznej7.

Prześledźmy ewolucję długu publicznego Francji (administracji centralnych i lokalnych, systemu ubezpieczeń społecznych) od 1979 r.

Ewolucja długu publicznego Francji w latach 1979-20108

Dwukrotny wzrost francuskiego długu publicznego w latach 1979-1983 r. tłumaczą przede wszystkim dwa zjawiska. Z jednej strony, w 1979 r., z inicjatywy Paula Volckera, prezesa Systemu Rezerwy Federalnej (Fed, amerykański bank centralny), stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych wzrosły trzykrotnie. Chodziło o to, aby przyciągnąć kapitały – nawet drogo za nie płacąc – i ożywić gospodarkę amerykańską, szczególnie przy pomocy wielkiego programu wojskowo-przemysłowego. Inne kraje uprzemysłowione pospiesznie poszły tą samą drogą, również podwyższając stopy procentowe, co zwiększyło zadłużenie, ponieważ teraz trzeba było spłacać większe sumy, a średnie długoterminowe oprocentowanie kredytów przewyższało wskaźniki wzrostu gospodarczego między 1980 a 2000 r. (to słynny efekt „kuli śniegowej” długu). Z drugiej strony, nacjonalizacje przeprowadzone przez rząd Pierre’a Mauroya w 1982 r. (Thomson-Brandt, Saint-Gobain, Rhône-Poulenc, Pechiney, Usinor, Sacilor, Suez, Compagnie Générale d’Électricité, liczne instytucje bankowe i finansowe) kosztowały budżet Francji 39 mld franków (ok. 6 mld euro), do czego trzeba dodać odsetki od sum pożyczonych w wysokości 47 mld franków w okresie 15 lat, podnoszących całościowy koszt do 86 mld franków (13,1 mld euro)9. Nacjonalizacje przeprowadzono zresztą na bardzo korzystnych warunkach dla akcjonariuszy tych firm, ponieważ wykupywano ich akcje po cenie zgodnej ze średnim kursem z okresu poprzedzającego nacjonalizację, powiększonym o kwotę wypłaconych dywidend, a to wszystko z tytułu odszkodowania podwyższono jeszcze o 14 %.

Później kapitalistom na Północy zmniejszano ich obciążenia z tytułu podatków i innych składek (obniżano zarówno najwyższe progi podatkowe dla osób fizycznych, jak i od zysków przedsiębiorstw; zmniejszono lub zlikwidowano niektóre składki socjalne). Rządzący ograniczyli do minimum wpływ państwa na gospodarkę. Mocno obcięto wydatki na cele społeczne (edukację, ochronę zdrowia, mieszkalnictwo...) oraz zatrudnienie w sferze budżetowej, podniesiono natomiast podatek od wartości dodanej (VAT) – podatek niesprawiedliwy, gdyż tą samą stawką obciąża wszystkich, niezależnie od wysokości ich dochodów. Gospodarkę zliberalizowano, uwalniając tym samym przedsiębiorstwa od ciążących na nich zobowiązań. W ten sposób mogły one coraz więcej inwestować tam, gdzie koszt siły roboczej był najniższy i tam, gdzie ulgi podatkowe były największe. Np. koncern Renault zmniejszył swoje zaangażowanie we Francji i w Belgii, ale otwarcie kilku zakładów w Rumunii chwalono w mediach jako przykład francuskiego sukcesu odniesionego za granicą. Pracownicy mieli konkurować między sobą, by pozwolić kapitalistom na zwiększanie zysków.

Wraz z taką polityką finanse państwa uległy degradacji, a deficyty cały czas rosły. We Francji10 wpłaty obowiązkowe na rzecz administracji publicznej spadły z powodu obniżek podatków z 18,8 % PKB w 1980 do 14,6% PKB w 2008 r. By zrekompensować tę stratę, państwo musiało uciec się do ustawicznego zadłużania i udział długu administracji centralnej w całym długu publicznym gwałtownie wzrósł z 61% w 1980 do 86% w 2008 r. Udział innych podmiotów w tym długu publicznym (administracja lokalna i system ubezpieczeń społecznych) znacznie spadł w tym okresie, gdyż ich dochody i wydatki rosły w sposób bardziej zrównoważony, także w kontekście przekazywania im przez państwo części kompetencji. W ten sposób to państwo poniosło główne koszty tych zmian.

W konsekwencji w latach 1980-2008 to właśnie prezenty robione najbogatszym i wielkim przedsiębiorstwom przyczyniły się do pogłębienia zadłużenia publicznego. Kryzys międzynarodowy, który wybuchał w latach 2007-2008, spowodował nowy skok poziomu długu. Od jesieni 2008 r. państwa Północy spieszyły z pomocą bankom i udzielały im zabezpieczeń na astronomiczne sumy. We wszystkich tych państwach dług publiczny osiągnął wówczas szczyty (patrz tabela, str. 25).

Dług brutto administracji publicznej w 2010 r.11

We Francji państwo stworzyło plan pomocowy, z którego banki korzystały od końca 2008 r. W ciągu kilku miesięcy otrzymały one 76,9 mld euro pożyczek gwarantowanych i 20 mld euro w postaci wkładów w fundusze własne12. W ten sposób państwo stało się udziałowcem wielu francuskich banków, kontrolując – przykładowo – w sierpniu 2009 r. 15,19% BNP-Paribas i 7,2% Société Générale, ale bez prawa głosu. W zamian, by uniknąć zablokowania przez banki dostępu do kredytów, zażądano od nich zwiększenia kwot kredytów dla osób fizycznych, przedsiębiorstw i samorządów lokalnych o 3-4 %. Operacja ta była jednak tylko sztuczką marketingową, gdyż – właśnie w tym okresie ostrego kryzysu – banki zaostrzyły warunki przyznawania pożyczek małym i średnim przedsiębiorstwom, gospodarstwom domowym i samorządom. Poza tym państwo zażądało od banków przyjęcia reguł etycznych dotyczących opłacania ich zarządców, reguł jednak wystarczająco mglistych, by wszystko mogło pozostać jak dawniej, tylko że zamiast wyższych pensji wykorzystano system premii czy przyznawania dodatkowych akcji. Jesienią 2009 r. wszystkie francuskie banki spłaciły jednak państwo (z wyjątkiem Banques Populaires-Caisses d’Epargne, który uczynił to w marcu 2011 r.). Dlaczego zrobiły to tak szybko? Z jednej strony państwo pożyczało na 8%, podczas gdy banki mogły potem pożyczać na o wiele niższy procent od Systemu Rezerwy Federalnej USA i od Europejskiego Banku Centralnego13. Z drugiej strony, spłacając szybciej, banki pozbywały się tych niewielkich ograniczeń narzuconych przez państwo, które nawet nie skorzystało ze swego ogromnego wsparcia dla nich, by przejąć nad nimi kontrolę i zażądać radykalnych zmian.

Rząd François Fillona twierdził, że ta akcja pomocowa okazała się korzystna dla państwa francuskiego, gdyż dzięki niej zarobiono 3 mld euro: 1,6 mld euro w odsetkach i 1,4 mld w postaci opłat za udzielone zabezpieczenia. Ta kwota jest jednak mocno przeszacowana. W rzeczywistości Francja – by uruchomić plan pomocowy – pożyczyła na rynkach finansowych 20,75 mld euro, co z tytułu odsetek kosztowało ją pod koniec 2010 r. 132 mln euro. Rząd francuski wsparł banki również pośrednio, tworząc mechanizmy pomocy dla przedsiębiorstw – ich klientów, np. wprowadzając premię dla sektora motoryzacyjnego za złomowanie starych aut. Co więcej, jeden z banków w ogóle nie spłacił Francji pożyczki: Dexię, w którą w 2008 r. Francja wpompowała 1 mld euro, ostatecznie rozmontowano w październiku 2011 r. Ponadto w 2008 r. instytucja publiczna – Caisse des Dépôts et Consignations – także wniosła 2 mld euro do Dexii, a Belgia – dodatkowe 3 mld euro. Co stało się z tymi miliardami? W ramach planu rozmontowania tego banku państwo francuskie musiało również udzielić Dexii SA i Dexii Credit Local SA zabezpieczeń w wysokości 32,85 mld euro14, do czego trzeba dodać 6,65 mld euro jako zabezpieczenie ryzykownych pożyczek strukturyzowanych udzielanych przez Dexię samorządom terytorialnym. Kiedyś może okazać się, że z zabezpieczeń tych trzeba się wywiązać... Tak więc wygląda na to, że plan ratunkowy nie pozwolił Francji zarobić, lecz okazał się bombą z opóźnionym zapłonem, która może jeszcze drogo kosztować.

Francja straciła również wspaniałą okazję, by naprawdę zyskać na planie ratunkowym. Weszła ze swoimi udziałami do banków między marcem i lipcem 2009 r., kiedy to kurs ich akcji był bardzo niski z powodu kryzysu. Kilka miesięcy później, w dużej mierze dzięki pomocy publicznej, giełdy ponownie poszybowały w górę i zapowiadało się, że państwo będzie pozbywać się akcji banków po wyższym kursie. Tymczasem czekała tu nas skandaliczna niespodzianka: rząd zgodził się sprzedać akcje bankom po cenie... ich wcześniejszego zakupu. Zdaniem Didier Migaud, ówczesnego przewodniczącego komisji finansów francuskiego Zgromadzenia Narodowego, „rząd, wchodząc do kapitału BNP-Paribas w chwili, gdy wartość akcji banku spadła do 27,24 euro i pozbywając się ich za tę kwotę w chwili, gdy były warte 58,2 euro, pozbawił się 113-procentowego zysku, czyli 5,8 mld euro!”15 Jeszcze większe straty Francja poniosła w przypadku Société Générale: w ciągu pół roku akcje skoczyły o 175%, a państwo straciło 6 mld euro. Poniesione przez państwo straty tylko w przypadku tych dwóch banków są kolosalne: wynoszą 12 mld euro.

Ta sama logika dominowała w Belgii. W październiku 2008 r. Belgia przejęła całość Fortis Banque za kwotę 9,4 mld euro. Do tej kwoty dorzucono 2,8 mld, które wniesiono w postaci akcji i pożyczek, oraz „kredyt pomostowy” – 3 mld – przyznany, by pomóc Fortis Holdingowi w finansowaniu jego udziału w ryzykownych aktywach. Całkowity koszt tej operacji to 15,2 mld euro16. Po kilku miesiącach negocjacji państwo belgijskie wymieniło 75% akcji Fortis Banque na akcje BNP-Paribas, które w tamtym czasie były warte 2,6 mld euro, choć powinny być wymienione na akcje warte 7,05 mld (75% z 9,4 mld euro). Operacja ta okazała się katastrofalna dla Belgii i bardzo rentowna dla BNP. Dziennik Le Monde nie mylił się publikując informację o tej wymianie pod tytułem: „Przejęcie Fortis: BNP-Paribas może podziękować belgijskim podatnikom”17. Mimo