1,41 zł
Jak? Dlaczego? W jakim celu? Gdzie? Skąd? Te i podobne pytania stawiamy sobie w ciągu całego naszego życia. Ciągle czegoś szukamy, nawet nieświadomie: sukcesu, szczęścia, ludzi, Miłości… Czasem te poszukiwania stają się naszymi dążeniami do celu. Jednak w pewnej chwili chcąc lub nie, w swych dążeniach, dochodzimy do granicy, której nie jesteśmy w stanie przekroczyć, zrozumieć co jest za nią.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 32
© Ks. Robert Duda, 2016
Jak? Dlaczego? W jakim celu? Gdzie? Skąd? Te i podobne pytania stawiamy sobie w ciągu całego naszego życia. Ciągle czegoś szukamy, nawet nieświadomie: sukcesu, szczęścia, ludzi, Miłości… Czasem te poszukiwania stają się naszymi dążeniami do celu. Jednak w pewnej chwili chcąc lub nie, w swych dążeniach, dochodzimy do granicy, której nie jesteśmy w stanie przekroczyć, zrozumieć co jest za nią.
Fragment wstępu <><
ISBN 978-83-65543-96-7
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Nasze życie jest jednym wielkim darem, który został nam tylko chwilowo powierzony przez Dawcę wszystkiego. Nasza misja na tym świecie nie jest nam znana do końca, jednak jednymi z jej podstawowych, wiadomych chyba wszystkim aspektów są wartości takie jak bezcenne Życie czy wszechwładna i piękna Miłość. Człowiek zobowiązany jest poniekąd do dbania i pielęgnowania tych wartości, tak u siebie jak i u drugich. Dlatego nie bądźmy ludźmi z kamienia, jak to się zauważa pomału w obecnym świecie, lecz nauczmy się kochać to, do czego dążymy, przez to, co jest nam dane doświadczyć w zwykłym, codziennym dążeniu do zrealizowania swojego człowieczeństwa.
Jak? Dlaczego? W jakim celu? Gdzie? Skąd? Te i podobne pytania stawiamy sobie w ciągu całego naszego życia. Ciągle czegoś szukamy, nawet nieświadomie: sukcesu, szczęścia, ludzi, Miłości… Czasem te poszukiwania stają się naszymi dążeniami do celu. Jednak w pewnej chwili chcąc lub nie, w swych dążeniach, dochodzimy do granicy, której nie jesteśmy w stanie przekroczyć, zrozumieć co jest za nią. Wtedy z ogromnego rozpędu hamujemy i przypominamy sobie, że jest coś, Ktoś — Bóg. W tym właśnie zabieganiu, trudno jest nam coś dostrzec, ale gdy pojawia się granica, kryzys, duży czerwony znak STOP w naszym życiu, zaczynamy zastanawiać się: Dlaczego? Jak?… I tutaj dochodzimy do sedna sprawy.
Mam nadzieję, że ten zbiór poplątanych wyrazów, znaków, form, pomoże wyjaśnić chociaż jedną kropelkę prawdy, z Wielkiego Morza rozprzestrzeniającego się za granicą naszego osobistego znaku STOP.
Pragnąłbym aby wiersze zawarte tutaj pomogły w jakimś stopniu odkryć chociaż kropelkę prawdy, jeżeli nie o nas samych, to przynajmniej o otaczającym nas świecie. Podążając drogą różnych tematów próbujmy dotrzeć do sedna ich wszystkich — jedynego źródła — Boga.
x. R. D.
Przez świat chcesz iść nie wstrzymując kroku
A łza niejedna kręci się w oku,
Że ty, tylko ty idziesz sam
Patrzysz na innych kątem oka,
Nie widzisz świata w różowych obłokach
I chcesz byś nigdy więcej nie szedł sam
Czasem nagle smutniejesz
Nie wiedząc dlaczego
I szukasz ratunku dla serca swego
By ból pustki opuścił je
Gdy pyta ktoś: „co ci jest
I życia swego gdzie straciłeś sens”
To Ty powiedz mu, że:
Chcesz przyjaciela mieć i już poza tym nic
Byś nigdy nie był sam,
By wciąż przy Tobie stał
Chcesz aby z Tobą w życiu szedł
I rękę Ci dał
Pomógł gdy będzie źle
I Twego szczęścia chciał
Nadzieję dał
Daj choć cień szansy
Bym Ciebie zobaczył
Daj mi łyk nadziei,
Że tego dokonam
Daj mi szczyptę wiary
By przy mnie została
Nawet mała
Daj pyłek radości
Twego majestatu
Daj mi kroplę tego
Bym ziemię otoczył
I pozostał z Tobą
Na bezkresnym niebie
Jedyny Chlebie
Gdzieś, kiedyś
Przechodząc rozstaje dróg
Siedział Frasobliwy
Zadumany
Wyczekujący
Smutny
Oglądał rozdroża
Błogosławił przechodzących
Czekał
Czekał na
Miłość
Czekał na
Zrozumienie
Na kogoś?
Jego dom był
Niezniszczalny
Ale ściany spróchniały
Nikt na to nie patrzył
Nie interesował się
Przyszło dziecko
Ustroiło
Kwiat Mu dało
Poszło
On został
Z nim
W nim — wdzięczny.
Niech lotem swym ptaki
I szumem swym morze
Zieleni ogromem las
Niech piaskiem pustynia,
Powietrzem przestworze
My