Królewskie święta - Caitlin Crews - ebook

Królewskie święta ebook

Caitlin Crews

2,7

Opis

Król Orion nie chce się żenić z Calistą, lecz w obliczu szantażu nie ma wyjścia. Jej ojciec, człowiek chciwy i żądny władzy, grozi, że wyjawi publicznie sekrety rodziny królewskiej, jeśli Orion nie poślubi jego córki. Orion nie zna Calisty, lecz nie spodziewa się po niej niczego dobrego. Jest zaskoczony, gdy się przekonuje, że jest piękna, mądra i zupełnie niepodobna do ojca. Nie wie tylko, że ona też jest szantażowana i na polecenie ojca zrobi wszystko…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 147

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
2,7 (3 oceny)
1
0
0
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Caitlin Crews

Królewskie święta

Tłumaczenie: Izabela Siwek

HarperCollins Polska sp. z o.o. Warszawa 2022

Tytuł oryginału: Christmas in the King’s Bed

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2020

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2020 by Caitlin Crews

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2022

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A. Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN 978-83-276-8597-1

Konwersja do formatu EPUB, MOBI: Katarzyna Rek / Woblink

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Narzeczona czeka, Najjaśniejszy Panie – z tyłu dobiegł nieśmiały głos asystenta króla Oriona. – W prywatnym salonie, zgodnie z pańskim życzeniem.

Orion podziękował, ale się nie odwrócił. Nadal spoglądał w zamyśleniu przez okno na ukochany kraj w listopadowym słońcu. Z wyżyn pałacu rozciągał się widok na największe miasto głównej wyspy wchodzącej w skład królestwa Idylli. Śnieżnobiałe budynki lśniły na tle błękitnego Morza Egejskiego. Uwielbiał ten krajobraz. Podczas długiego burzliwego okresu panowania swojego ojca – obejmującego całe życie Oriona aż do chwili, jaka nastąpiła przed kilkoma miesiącami – często stawał w tym miejscu przy oknie. Podziwiał to wspaniałe, choć niewielkie, królestwo, w którym wydarzyło się wiele wojen, przewrotów pałacowych i tragedii, a mimo to przetrwało.

Wierzył, że Idylla przetrzyma też rządy ojca. Często sobie wyobrażał, co będzie robił, kiedy przyjdzie jego kolej wstąpienia na tron. Pragnął dobra dla swoich poddanych, którzy zasłużyli na o wiele lepszy los niż ten, jaki przypadł im za panowania króla Maxa.

Orion przyrzekł, że uczyni wszystko, by wymazać im z pamięci wybryki i skandale ojca. Zamierzał przywrócić spokój i pogodę ducha mieszkańcom tego wyspiarskiego królestwa. Właśnie przyszedł na to czas, ale Orion nie potrafił wskrzesić w sobie zapału.

– Twoja narzeczona – powtórzył jego brat, książę Griffin, lekko drwiącym tonem, pasującym do pozy, jaką przybrał, rozparty w ulubionym fotelu przy kominku. – Wiesz, że jesteś teraz królem, Orionie? Byłem świadkiem na twojej koronacji.

– Masz na myśli chwilę, w której ślubowałeś mi lojalność? – spytał Orion, nadal się nie odwracając. – Proszę, możesz od razu się wykazać.

– Całe moje życie to akt hołdu dla władcy – odparł Griffin takim samym tonem, po czym zamilkł i dodał po chwili: – Mogłeś się nie zgodzić na zaręczyny. Wprowadzić odpowiednie prawo. Ostatecznie jesteś królem i możesz robić, co chcesz. Myślałem, że to główna zaleta całej tej sprawy.

Orion mógłby tak postąpić. W grę wchodziły jednak inne czynniki, o których Griffin nie wiedział. A co ważniejsze, Orion dał słowo. Król Max zwykle wycofywał się ze swoich przyrzeczeń. Jego obietnice były bez znaczenia. Starszy syn nie zamierzał jednak być taki jak ojciec.

– Gdybym tak postąpił, nie byłbym od niego lepszy – powiedział cicho jedynemu człowiekowi, który wiedział, jak poważnie traktuje swoje przyrzeczenia.

– Od urodzenia go przewyższałeś – odparł Griffin z typową szorstkością, jaką zawsze wyczuwało się w jego głosie podczas rozmów o zmarłym ojcu, którego nikt nie opłakiwał.

Król Max był nie tylko złym władcą, ale też okropnym ojcem i mężem matki swoich dwóch synów. Nie pora jednak teraz na wspominanie krzywd. Orion obiecał poddanym lepszą przyszłość i nie zamierzał się z tego wycofywać. Pamiętał, jak ojciec łamał przyrzeczenia, jedno za drugim, jakby to była jego gra. Beztrosko zdradzał swoją rodzinę i kraj. Orion nie zamierzał iść w jego ślady bez względu na to, jak bardzo nie podobało mu się to, co musiał teraz zrobić.

Kiedy miał szesnaście lat, złożył obietnicę grupie dziennikarzy, którzy nie dawali mu spokoju, domagając się, by zajął się skandalami ojca. Powiedział im wtedy w przypływie młodzieńczego zapału, że gdy zostanie królem, będzie wiódł przykładne życie bez żadnych afer. Posunął się bardzo daleko w dotrzymywaniu swojego przyrzeczenia. Nie widział powodu teraz się z niego wycofywać.

– W takim razie pozostawię cię w twoim męczeństwie – powiedział młodszy brat. – Wiem, jak je uwielbiasz.

W tym momencie Orion wreszcie się odwrócił. Griffin uśmiechnął się i wstał, tak samo nieskruszony jak zwykle. Przeciągnął się jak kot, zadowolony z siebie. Zawsze chełpił się swoim wyglądem. Jako drugi w kolejce do tronu miał w życiu pełną swobodę. Natomiast główny następca musiał przede wszystkim mieć na względzie dobro królestwa. Ich ojciec najwyraźniej nie postępował zgodnie z tą zasadą, ale Orion wziął ją sobie do serca.

– Wszyscy mamy swoje zobowiązania, bracie – skonstatował, starając się, by mimo wszystko zabrzmiało to pogodnie.

– Pamiętam, co ci obiecałem – odparł Griffin. – Chociaż, oczywiście, wystarczyłoby, żebyś kiwnął palcem, a zaoszczędziłbyś nam tego losu. – Zaśmiał się lekko, gdy Orion spiorunował go wzrokiem. – Tylko proszę, nie rób mi kolejnego wykładu na temat tego, co jesteśmy winni naszym poddanym. A raczej twoim. Słyszałem to wszystko już wcześniej. Też będę się starał żyć przykładnie. Wkrótce.

– Wiem, że nie ma sensu tego powtarzać. I tak niczego to nie zmieni. – Orion próbował powiedzieć to z godnością, co nie współgrało z jego nastrojem. Gdyby tylko mógł, w jednej chwili zerwałby zaręczyny, obojętnie, jakie szkody by to przyniosło. Ale nie łamał przyrzeczeń i musiał się tego trzymać.

Griffin przewrócił oczami, jak gdyby czytał w jego myślach. Uniósł rękę na pożegnanie i wyszedł z prywatnego gabinetu brata. Zamierzał wykorzystać ostatnie dni, jakie mu pozostały na hulanki, ciesząc się opinią najbardziej rozpustnego playboya w historii Europy.

Orion stał w miejscy, pełen napięcia i złości, której nie potrafił opanować. Musisz się kontrolować, pomyślał. Nie możesz być taki jak ojciec.

Było to kolejne przyrzeczenie, które sobie złożył. Westchnął. Odkładanie na później nieprzyjemnych obowiązków na nic się nie zdawało, bo i tak będzie musiał je spełnić. Podobnie jak w przypadku wszystkiego innego w życiu, musiał po prostu robić to, co trzeba, nie zważając na osobiste upodobania, jak zawsze.

Uświadomił to sobie w wieku siedemnastu lat, kiedy jego matka, królowa, popełniła samobójstwo. Ojciec okazał się niezdolny do zorganizowania pogrzebu i wolał wyjechać na Karaiby w objęciach młodych aktoreczek. Jego obowiązki wziął więc na siebie Orion. Nie dlatego, że chciał. Był wtedy nastolatkiem i niektórzy nadal traktowali go jak dziecko. Ale mimo swojego wieku zajął się pogrzebem, bo taka była potrzeba.

W kolejnych latach ojciec zachowywał się jeszcze gorzej, wysuwając coraz trudniejsze żądania i zaniedbując kolejne królewskie obowiązki. Wtedy wkraczał Orion i za każdym razem brał je na siebie. Przez całe lata wykonywał sporą cześć zadań monarchy, wiedząc, że ojciec w każdej chwili może się wtrącić i zniweczyć wszystkie jego wysiłki.

Tego dnia miał do czynienia z przykładem machinacji starego króla zza grobu, podobnych do wszystkich poprzednich. Jak gdyby ojciec wciąż miał moc niszczenia czyjegoś życia. Orion musiał więc postąpić tak, jak to było konieczne. Nie z własnej woli, ale z uwagi na dobro królestwa Idylli.

Odsunął się od okna i ruszył do drzwi, odruchowo zerkając na siebie w lustrze. Nie był próżny, ale został władcą i musiał wyglądać porządnie, w przeciwieństwie do niedbającego o siebie ojca. Wiedział, że majestatyczny wizerunek króla zapewnia poddanym większe poczucie bezpieczeństwa. Zawsze miał na względzie ich dobro. Chciał dać im znać, że można mu ufać i wszystko zmierza w dobrym kierunku, a lata wstydu i skandalów mają już za sobą. Zamierzał prezentować się jak król, któremu można wierzyć.

Uznając, że wygląda odpowiednio, wyszedł z gabinetu i ruszył szybko przed siebie. Przestał wzbraniać się przed tym, co nieuchronne. Został zaręczony, choć wcale sobie tego nie życzył. To oznaczało ślub, ponieważ zerwanie zaręczyn równało się złamaniu obietnicy, czyli skandal, a na to nie mógł pozwolić.

Na pałacowych korytarzach panował większy spokój niż za życia ojca, kiedy to wszyscy biegali w amoku, próbując spełniać sprzeczne polecenia króla. Właściwie po wstąpieniu na tron Orion miał mniej obowiązków, bo nie musiał się już zastanawiać, jak zaradzić niekorzystnym skutkom sprzecznych ze sobą dekretów króla Maxa.

Starał się być kompetentny, powściągliwy i rozsądny. Takie cele stawiał przed sobą po przecięciu korony. Idylla od dawna była na świecie obiektem drwin i to musiało się wreszcie skończyć.

Jego narzeczona pewnie jeszcze o tym nie wiedziała. Może miała własne cele i dążenia. Ale obojętnie, jaka była i co sobą reprezentowała, będzie musiała w ten czy inny sposób dostosować się do jego zamierzeń, bo inaczej poniesie tego konsekwencje.

Otworzył drzwi do prywatnego salonu, gotów przedstawić jej swoje plany i oczekiwania… Ku jego zdziwieniu pokój okazał się jednak pusty.

Orion zwykle był przystępny i nie przywiązywał nadmiernej wagi do dworskiej etykiety. Ale przecież został królem. Kiedy był jeszcze następcą tronu, jedynie ojciec kazał mu na siebie czekać, a on już nie żył. Sytuacja, jaką zastał, wydała mu się więc niezbyt obiecującym początkiem małżeńskiego życia.

Chwilę później zauważył, że drzwi na balkon są uchylone. Ściągnął brwi. Nie pasowało to do jego planu. Co więcej, założyłby się – choć nie uprawiał hazardu jak ojciec – że jego narzeczona będzie z niecierpliwością oczekiwała tego spotkania, które odwlekał niemal od dwóch lat. Nie zdziwiłby się też, gdyby stanęła w drzwiach, machając mu przed nosem jednym z brukowców wydawanym przez jej ojca, zadowolona ze swojego zwycięstwa i kapitulacji Oriona.

Tego właśnie się spodziewał. Może nie było to w porządku, ponieważ szczycił się bezstronnością. Albo tylko próbował być sprawiedliwy. W rzeczywistości bardzo niewiele wiedział o lady Caliście Skyros, kobiecie, którą miał poślubić. Lubił ciskać gromy na brata, ale sam też przez długi czas miał nadzieję, że uda mu się uniknąć ożenku.

Lady Calista była najstarszą córką najbardziej nikczemnego obywatela królestwa Idylli, nieustępującego w podłości zmarłemu królowi. Aristotle Skyros pochodził ze szlacheckiego rodu. Guzdrał się ze studiami na różnych uniwersytetach, z których go wydalano, i roztrwonił majątek w wieku dwudziestu trzech lat. Poszczęściło mu się jednak. Jego zawiedziony ojciec wkrótce zmarł i nie mając innego wyboru, pozostawił liczne posiadłości w rękach niespełniającego oczekiwań syna. W licznych wywiadach, jakich Aristotle udzielił na ulubiony temat, czyli o sobie, wyraził niezadowolenie z siedmiu miesięcy życia w ubóstwie, jak to określił, i przyrzekł gospodarować lepiej swoim drugim majątkiem.

Niestety, udało mu się to. Stał się właścicielem wielkiego imperium medialnego, niemal całkowicie skupiającego się na rozpowszechnianiu sensacyjnych historii, pełnych plotek i skandalów. A ci, o których wbrew ich woli pisano w tych gazetach lub wspominano w tandetnych programach telewizyjnych, czuli się zbrukani.

Orion przekonał się o tym osobiście.

Kiedy ojciec oznajmił mu przed trzema laty, że zaaranżował jego przyszłe małżeństwo, Orion nie próbował się sprzeciwiać. Nie było sensu spierać się z ojcem, zwłaszcza gdy był pijany, a często zaglądał do kieliszka. Orion przypuszczał, że jeśli trochę poczeka, to król Max zmieni zdanie. Zdarzało się to często, czasem nawet w ciągu godziny.

Zanim jednak do tego doszło, ojciec zmarł. Ludzie w kraju i na świecie spodziewali się tego, znając jego upodobanie do używek i romansów z podejrzanymi kobietami. A po co w obliczu zbliżającej się śmierci zmieniać to, czym tak się cieszył za życia?

Aristotle Skyros wślizgnął się do pałacu, zanim jeszcze ucichły okrzyki „Umarł król, niech żyje król”. Dał do zrozumienia, że zaręczyny jego córki z nowym władcą Idylli, na jakie zgodził się poprzedni monarcha, wciąż obowiązują.

– Z pewnością sam mogę zdecydować, co obowiązuje, a co jest niczym innym, jak tylko złym snem, z którego nareszcie możemy się obudzić – odparł wtedy Orion.

Aristotle, któremu źle z oczu patrzyło, uśmiechnął się sztucznie.

– Wasza Wysokość może robić, co tylko chce – odparł obłudnie, skłaniając się z wymuszonym szacunkiem. – Podobnie jak ja, jeśli będzie to konieczne.

Orion miał ochotę udać, że nie wyczuwa groźby w jego słowach. Był królem dopiero od kilku godzin i czuł się na tyle naiwny, by myśleć, że należy mu się jakiś okres karencji, pozwalający nabrać większej pewności siebie. Nie było mu to jednak dane.

– Jeśli chcesz mi grozić, Skyros – odparł, powściągając złość – zrób to otwarcie. Nie znoszę udawania.

– Wasza Wysokość ożeni się z moją córką. Bo jeśli nie, to nie będę miał innego wyboru, jak opublikować zbiór fotografii, które od lat znajdują się w moim posiadaniu. Zdjęcia są tak szokujące, że król Max zgodził się zastawić Waszą Wysokość, aranżując wasz przyszły związek małżeński w zamian za to, że będę trzymał je w ukryciu.

Orion uśmiechnął się drwiąco.

– Mój ojciec chętnie zastawiłby mnie nawet w grze w warcaby. Ale co może być gorszego od tego, jak postępował, nie kryjąc się z tym przed światem?

– Wiedziałem, że Wasza Wysokość o to spyta – odparł Skyros z wyraźnym zadowoleniem.

Wtedy po raz pierwszy sytuacja wydała się Orionowi gorsza niż dotąd. Aristotle wyciągnął teczkę na dokumenty i położył ją na stole, aby król mógł przejrzeć jej zawartość. Zawierała trzy zdjęcia.

Kiedy Orion je zobaczył, zrobiło mu się niedobrze. Miał wrażenie, że już nigdy nie poczuje się czysty.

– Chciałoby się, żeby wraz ze śmiercią tego człowieka wszystkie jego skandaliczne czyny zostały zapomniane, prawda? – odezwał się Skyros, powstrzymując pełen satysfakcji uśmiech. – Ale Wasza Wysokość sam widzi, że pewne sprawy nadal mogą się stać aktualne. I co ważniejsze, splamią również obecnego króla, jeśli zostaną ujawnione…

Orion zaniemówił na chwilę. Był bliski wybuchu złości, ale się powstrzymał. Wiedział, że gdyby nad sobą nie zapanował, Skyrosowi z pewnością by się to spodobało.

Wszystko się w nim buntowało. Uleganie szantażowi nigdy nie wydawało się dobrym wyjściem. Od najmłodszych lat wiedział, że nie powinien ulegać niczyjej presji, zwłaszcza po wstąpieniu na tron. Ale jaki miał wybór?

Idylla nie zniosłaby kolejnego skandalu i to jeszcze gorszego od wszystkich poprzednich. Odsunął więc na bok osobiste uczucia i pomyślał o królestwie.

– Nie wiem, jaką umowę zawarłeś z moim ojcem – powiedział w końcu – dlatego też nie mogę jej honorować. Jeśli chcesz, żeby twoja córka została królową, musisz zgodzić się na moje warunki.

– To nie tak ma być – zaśmiał się Aristotle.

Ale im dłużej Orion patrzył na niego z twarzą bez wyrazu, tym słabiej Skyros się uśmiechał, aż w końcu przestał zupełnie.

– Podpiszesz wiążący dokument, zapewniający o dwóch rzeczach. Po pierwsze, zostaniesz skazany na dożywotnie więzienie, jeśli naruszysz jakiekolwiek warunki umowy, które zobowiążą cię do milczenia w sprawie tych fotografii. A po drugie, oprócz więzienia otrzymasz karę grzywny. Tak dużą, że staniesz się niewypłacalny, gdyby ta sprawa wyszła na jaw. Zrozumiałeś?

– Nie wydaje mi się… – wybełkotał Skyros.

Orion spędził całe życie na radzeniu sobie z człowiekiem podobnym do Aristotle’a, a nawet gorszym, ponieważ każde jego słowo było prawem, czy komuś się to podobało, czy nie. Kiedy gniew nieco opadł, poczuł, że mimo woli ma w sobie coś z ojca. Zdawało się, że będzie musiał zmagać się z tym dziedzictwem w nieskończoność. Ale przynajmniej miał w tym wprawę.

– W zamian zgodzę się podnieść rangę waszego niecnego rodu. Ożenię się z twoją córką, bo w przeciwieństwie do ojca jestem człowiekiem słownym. – Patrzył, jak twarz Skyrosa powoli staje się czerwona. – Ale każę też spisać umowę zaręczyn na piśmie. – Wziął telefon komórkowy i wysłał serię wiadomości do asystentów. – Prawnicy przygotują odpowiednie dokumenty, a my w tym czasie poczekamy na zakończenie przeszukiwania twoich posiadłości.

Skyrosowi się to nie spodobało, ale skinął głową, godząc się na taki układ.

Bywało gorzej, pomyślał Orion, otwierając teraz drzwi na balkon. Mężczyźni o jego statusie żenili się z podobnych powodów lub jeszcze gorszych, gdy byli władcami. Małżeństwo rodziców również zostało zaaranżowane, ale przypuszczał, że sam stanie się lepszym mężem niż król Max, nawet gdyby Calista Skyros okazała się wierną kopią swojego odrażającego ojca.

Kobieta stojąca przy balustradzie, wpatrzona w morski horyzont, z pewnością usłyszała jego kroki, ale się nie odwróciła. Nie wiedział, czy uczyniła to umyślnie, by okazać mu nieuprzejmość, czy też zbierała się w sobie przed spotkaniem. W każdym razie skorzystał z okazji, żeby się jej przyjrzeć.

Oczywiście, widział ją już wcześniej na zdjęciach. Asystenci pokazali mu fotografie lady Calisty po kilku godzinach od decyzji króla Maxa. Wiedział, że kształciła się na Sorbonie, a nie na miejscowym uniwersytecie. Zanim jej ojciec rozpoczął swoje knowania, wychowywano ją z myślą, by poślubiła jakiegoś arystokratę, bo taki panował zwyczaj w ich środowisku, a celem tego była kontynuacja szlacheckiego rodu.

Po studiach Calista wróciła na Idyllę, rozpoczęła pracę w firmie ojca i wciąż pięła się w górę. Została w końcu wiceprezeską konglomeratu medialnego, kupczącego kłamstwami i oszczerstwami. Innymi słowy, narzeczona Oriona była kłamczuchą z urodzenia i z wyboru.

Ani trochę nie nadawała się na jego żonę i królową. Gdyby miał sam wybierać, szukałby raczej kobiety zainteresowanej dobroczynnością. Kogoś, czyim powołaniem życiowym było służenie innym, a nie… snucie odrażających spekulacji w brukowych gazetach.

Orion musiał jednak zachować rozsądek i wykazać się praktycyzmem, czy tego chciał, czy nie. Raczej nie przypuszczał, by kiedykolwiek miał okazję się zakochać jak zwykły człowiek, ponieważ nie był kimś zwyczajnym.

W pewnym sensie ten zaaranżowany związek nie różnił się od żadnego innego, jaki by dla niego przygotowano. Liczyło się jedynie to, że mógł chronić swój kraj. Nawet gdyby oznaczało to poślubienie tej kobiety i związanie się z jej okropną rodziną. Wstąpił na tron Idylli, przyrzekając spełnić swój obowiązek i nie zamierzał się wycofać.

W tym momencie Calista się odwróciła i nagle przestał myśleć o obowiązkach. Najwyraźniej okazała się zupełnie niefotogeniczna, bo to, co ujrzał na żywo natychmiast go zachwyciło, wzbudzając nieoczekiwane pożądanie. Tak nieodparte i elektryzujące, że przyjął je z prawdziwym zaskoczeniem.

Oglądając jej zdjęcia, przypuszczał, że jest atrakcyjna, tak jak wiele szczupłych jasnowłosych kobiet. Ale Calista Skyros nie okazała się zwyczajną ładną blondynką, którą oglądał na fotografiach. Kiedy na niego patrzyła, dostrzegł w jej inteligentnych niebieskozielonych oczach coś niezwykłego. Nie był przygotowany na taki widok.

– Wasza Wysokość – przywitała go cichym głosem i jakiś cień przemknął przez jej twarz.

To tylko dodało jej urody. Wydała się jeszcze bardziej intrygująca. Odsunęła się od balustrady i skłoniła głęboko, prezentując nie tylko wyjątkowy wdzięk, ale też doskonałe maniery, jakie jej wpojono.

Orion mógłby się obejść bez tego rodzaju staroświeckich zwyczajów, ale widok przyklękającej przed nim Calisty go urzekł. Wyprostowała się z taką samą gracją, a wtedy przyjrzał jej się uważnie, kobiecie, która miała zostać jego żoną, królową i matką jego dzieci.

Dziwnie było stać na zimnym balkonie i myśleć beznamiętnie o przyszłej partnerce i konieczności przedłużenia rodu. O związku, do którego w ten czy inny sposób zostali zmuszeni. Pod koniec życia matki rodzice Oriona żyli niemal oddzielnie, choć pod tym samym dachem, ale zawsze miał nadzieję, że może choć jemu uda się stworzyć w takiej chłodnej relacji pewną harmonię.

Kiedy jednak patrzył na Calistę, jego myśli i uczucia wcale nie znajdowały się w równowadze. Musiał sobie przypomnieć, kim jest ta kobieta.

– Lady Calisto – powiedział na powitanie, pochylając lekko głowę.

Choć próbował, nie potrafił znaleźć w jej wyglądzie żadnej wady. Gdyby dostrzegł jakąś niedoskonałość, byłoby mu łatwiej. Calista wydawała się jednak nieskazitelna, zupełnie inna niż ojciec. Miała na sobie suknię w delikatnym gołębim kolorze, z długimi rękawami, jednocześnie skromną i nowoczesną, podkreślającą urodę. Jej włosy były uczesane w gładki kok, a w uszach tkwiły perłowe kolczyki.

Ubiegała się o rolę królowej i pewnie już wiedziała, że ją dostanie. Wiedząc o tym, mogłaby wkroczyć na to spotkanie w zupełnie inny sposób, dając Orionowi do zrozumienia, że to nie on panuje nad sytuacją. Nie zrobiła tego jednak.

– Wejdźmy do środka – zaproponował, myśląc, że może słońce i piękne morskie widoki w tle ukazują ją w lepszym świetle. Wewnątrz pałacu rzeczywistość z pewnością da o sobie znać. – Mamy sporo do omówienia.

Uśmiechnęła się lekko, jakby poczuła się zakłopotana, choć nie wydawało mu się to możliwe.

Lepiej nie traktuj jej jak pionka w tej grze, napomniał się. Zajmuje stanowisko wiceprezesa w firmie ojca i nie wygląda na dziewicę składaną przez niego w ofierze.

Wprowadził ją do salonu z przesadną uprzejmością, po czym usiadł naprzeciwko niej na antycznej sofie. Zaraz jednak tego pożałował. W pokoju panowała większa cisza niż na balkonie i atmosfera stała się bardziej intymna, a nie miał najmniejszej ochoty spoufalać się z nikim z rodziny Skyrosa.

Jeśli trudny związek rodziców miałby stanowić jakiś wskaźnik, to poczucie bliskości nie było warunkiem koniecznym królewskiego małżeństwa. Ani też nie wydawało się szczególnie potrzebne.

Po długiej chwili milczenia Orion przypomniał sobie, że jest królem i powinien odezwać się pierwszy.

– Dziękuję, że przyszłaś – powiedział sztywno. – Pomyślałem, że dobrze będzie się spotkać, zanim oficjalnie ogłosimy nasze zaręczyny.

– Tak, oczywiście – odparła.

– Zrobimy to za dwa dni na pierwszym balu świątecznego sezonu – dodał. Nie zareagowała na tę wiadomość, więc mówił dalej. – Opowiemy o naszym związku i o tym, jakim był jasnym światłem w mrocznym okresie panowania mojego ojca i w dniach po jego śmierci. Będziemy mówić o nadziei i nowym rozdziale życia nie tylko nas samych, ale też wszystkich w Idylli. Zgodnie z tradycją weźmiemy ślub sześć tygodni po balu, w wigilię Bożego Narodzenia, co przyciągnie uwagę nie tylko mieszkańców królestwa, ale i całego świata. Nasz ślub będzie widowiskowy, jak to jest w zwyczaju, ale nasze małżeństwo raczej powinno być pełne rezerwy.

– I zdrowego rozsądku – wtrąciła, po czym się uśmiechnęła, gdy uniósł brew. – Proszę mi wybaczyć, Wasza Wysokość, ale słyszałam już twoje przemówienia.

Poczuł się urażony, lecz starał się tego nie okazywać.

– Wspaniale. W takim razie już wiesz, co się szykuje.

– Podziwiam twoje… poczucie pewności.

– Jestem pewien tego, co mówię, ponieważ dopilnuję, żeby stało się tak, jak powiedziałem.

– To bardzo… autokratyczne.

– Owszem. Ostatecznie jestem władcą. Ożenię się z tobą, lady Calisto, ponieważ to obiecałem. Zostaniesz królową i moją partnerką, bo taką umowę zawarł ze mną twój ojciec. Ale wysłuchaj mnie.

Tym razem tylko patrzyła na niego w milczeniu, nie komentując, kiedy mówił dalej:

– Nie będę tolerował żadnych skandali. Rozumiem, że może to być dla ciebie trudne, ponieważ sensacje to twoja codzienność. – Dostrzegł błysk w jej oczach, lecz nic nie powiedziała, tylko zacisnęła usta. – Ale nie pozwolę na publikowanie żadnych podejrzanych historii z życia w pałacu ani opisywanie pikantnych szczegółów. Jeśli nie zastosujesz się do tych wymagań, to, niestety, nasze małżeństwo może się okazać dla ciebie dość… trudne.

– Trudne? – powtórzyła. – Co to właściwie oznacza?

Uśmiechnął się lekko.

– Wezmę przykład z dawnych królów. Jeśli postąpisz wbrew moim zaleceniom, umieszczę cię na Zamkowej Grani.

– Chyba nie mówisz poważnie, Wasza Wysokość.

– Z całą pewnością mówię serio.

– Zamkowa Grań znajduje się na środku Morza Egejskiego. – Spojrzała na niego szeroko otwartymi oczami. – To płyta skalna ze starożytną fortecą. Raczej nie ma tam prądu. To więzienie.

– Właśnie dlatego niektórzy z moich przodków trzymali tam swoje nieposłuszne żony i innych wichrzycieli – odparł spokojnie, patrząc na nią twardo. – Zamierzam być postępowym królem, lady Calisto. Ale przy wyborze królowej zostałem zaszantażowany, jak pewnie wiesz. Jeśli więc o ciebie chodzi, to możesz się spodziewać, że będę stosował zasady prosto ze średniowiecza.

ROZDZIAŁ DRUGI

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

OKŁADKA
KARTA TYTUŁOWA
KARTA REDAKCYJNA
ROZDZIAŁ PIERWSZY
ROZDZIAŁ DRUGI