Korepetycje dla licealistów z języka polskiego. Pozytywizm Młoda Polska. Cześć 4 - Wiesława Rusin - ebook

Korepetycje dla licealistów z języka polskiego. Pozytywizm Młoda Polska. Cześć 4 ebook

Wiesława Rusin

0,0

Opis

W opracowaniu tym znajdują się podstawowe wiadomości, które pozwolą przygotować się do lekcji języka polskiego, odrobić pracę domową, a przede wszystkim przygotować się do egzaminu maturalnego. Jest to znakomita alternatywa dla korepetycji. Powodzenia

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 196

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wiesława Rusin

KOREPETYCJE DLA LICEALISTÓW Z JĘZYKA POLSKIEGO cz. 4 Pozytywizm Młoda Polska

© Wiesława Rusin, 2022

W opracowaniu tym znajdują się podstawowe wiadomości, które pozwolą przygotować się do lekcji języka polskiego, odrobić pracę domową, a przede wszystkim przygotować się do egzaminu maturalnego. Jest to znakomita alternatywa dla korepetycji. Powodzenia

ISBN 978-83-8273-538-3

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

I. Pozytywizm

1.Charakterystyka ogólna epoki

Pozytywizm jest to epoka, która rozwinęła się w II połowie XIX wieku, w opozycji do przesyconego pierwiastkami uczuciowymi i irrac­jonalnymi romantyzmu. Początkowo rozwijał się jako kierunek filozoficz­ny, którego powstanie związane było z ugruntowywaniem się systemu burżuazyjnego oraz szybkim rozwojem nauk ścisłych oraz przyrodni­czych. Pociągnęło to za sobą krytykę systemów filozoficznych roman­tyzmu i powrót do filozofii uznającej rozum i wiedzę za wartości najważniejsze.

Nazwa epoki została przyjęta od kierunku filozoficznego, którego podstawy sformułował filozof francuski August Comte, autor sześcio- tomowego dzieła, zatytułowanego „Kurs filozofii pozytywnej”. Dotych­czasowa filozofia została uznana za nienaukową. U podłoża systemu filozoficznego Comte’a tkwi przekonanie, że w sposób ścisły i naukowy można zajmować się tylko tym, co jest sprawdzalne na drodze doświad­czenia. Zadaniem nauki jest więc rejestrowanie faktów i uogólnianie jednostkowych spostrzeżeń. W związku z tym za nienaukowe zostały uznane działy filozofii zajmujące się zagadnieniami bytu i celowości, a także psychologia.

Niezwykle istotnym składnikiem systemu filozoficznego Comte’a jest pojęcie relatywizmu, który powinien obowiązywać w nauce, polegającego na przeświadczeniu, że żadne twierdzenie naukowe nie jest prawdziwe raz na zawsze, każde może być uzupełnione lub zmienione. Takie stanowisko stwarzało korzystne warunki do rozwoju wszelkich badań naukowych, do rozwoju wiedzy.

Jednocześnie filozof ten postulował połączenie w badaniach nauko­wych teorii z praktyką. Wszelkie badania naukowe powinny prowadzić do konkretnych wynalazków, które mają służyć człowiekowi lub pomnażać jego wiedzę o otaczającym świecie.

Popularne były również poglądy angielskiego filozofa Herberta Spen­cera, twórcy teorii organicznej. Filozof ten wyszedł z założenia, że istnieje pełna analogia między organizmem roślinnym lub zwierzęcym a społe­czeństwem ludzkim, jako zorganizowaną zbiorowością. W obydwu wy­padkach podstawą egzystencji całości jest harmonijna współpraca po­szczególnych organów. Jeśli klasy społeczne potraktujemy jako organy, wówczas wszelka walka klas, zakłócająca działanie całego organizmu jest szkodliwa społecznie. Nic dziwnego, że Herbert Spencer był ulubionym ideologiem rosnącej wciąż w siłę burżuazji.

Nowe tendencje pojawiły się także w badaniach teoretyczno-literackich. Reprezentował je badacz angielski Hipolit Taine, który twierdził, że o charakterze każdego dzieła decydują trzy czynniki:

— rasa, czyli zespół czynników biologicznych,

— środowisko geograficzne i społeczne,

— chwila dziejowa, w której powstaje dzieło, czyli tradycja, prze­szłość i współczesność.

Literatura pozytywistyczna, podobnie jak oświeceniowa, stawiała so­bie cele dydaktyczne, miała wychować społeczeństwo zgodnie z duchem postępu i aktualnym stanem wiedzy.

Literatura, będąca „zwierciadłem życia”, miała posługiwać się realis­tycznymi metodami opisu i opierać się na ścisłej obserwacji życia i procesów społecznych, wykorzystywać doświadczenie. Miała też speł­niać funkcje utylitarne, czyli być użyteczna społecznie, poprzez propago­wanie najnowszych osiągnięć nauki, ukazywanie określonych tendencji. W ten sposób powstawała literatura tendencyjna, której ulubionym gatun­kiem była tak zwana powieść z tezą.

Pozytywizm w Polsce rozwinął się po upadku powstania styczniowe­go, kiedy zdezaktualizowały się hasła: „Polska Chrystusem narodów”, „Polska Winkelriedem narodów”.

Nowe pojmowanie zadań literatury łączy się z wystąpieniem no­wego pokolenia twórców, wychowanków Szkoły Głównej. Aleksan­der Świętochowski, Piotr Chmielowski, Adam Wiślicki,

Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus skupili się wokół tygodnika „Przegląd Tygo­dniowy”.

Polemika „młodych” z przedstawicielami starego pokolenia zapocząt­kowana została artykułem Adama Wiślickiego p.t. „Groch o ścianę”, w którym autor skrytykował poetów krajowych, jako nieudolnych epigo­nów poezji romantycznej.

Aleksander Świętochowski jest autorem artykułu programowego pozy­tywistów warszawskich p.t. „My i Wy”, ogłoszonego w „Przeglądzie Tygodniowym” w 1871 roku. Polemikę publicysta rozpoczyna od zdefi­niowania założeń „starych” i „młodych”:

„My jesteśmy młodzi, nieliczni, (…) pragniemy pracy i nauki w społeczeństwie, pragniemy wywołać siły nowe, zużytkować istniejące, skierować uwagę przed, a nie poza siebie.

Wy jesteście starzy, liczni, krępowani między sobą tysiącem niewidzialnych nici, skradacie się za swymi zasadami nieśmiało, żądacie w literaturze spokoju, nieruchomości, każecie wszystkim patrzeć w przeszłość, szanować nawet jej błędy”.

Charakterystyczny dla nowych, pozytywistycznych postaw jest artykuł Piotra Chmielowskiego „Utylitaryzm w literaturze”, w którym autor domaga się, aby literatura była użyteczna społecznie:

„Użyteczność, utylitaryzm opiera się na zasadzie moralnej, która wymaga, ażeby wszystkie czynności nasze zmierzały do jednego celu: do rozwoju i udoskonalenia, a w rezultacie do uszczęśliwienia najprzód danego społeczeństwa, a następnie całej ludzkości”.

Aby to osiągnąć, każdy twórca musi wiedzieć, co chce osiągnąć, zanim rozpocznie dzieło. Literatura musi wyrażać potrzeby społeczne, musi nawiązać ścisły kontakt z życiem. Autor musi brać czynny udział w życiu społecznym, pogłębić znajomość tego życia. Jeśli literatura nie dostarczy tego, czego się od niej oczekuje, „pozostanie w tyle, odśpiewując stare litanie nieutulonego żalu i bezmyślnego majaczenia”.

2. Podstawowe hasła polskiego pozytywizmu. Powieść tendencyjna i rozwój realizmu krytycznego

Pozytywiści warszawscy sformułowali postępowe hasła o charakterze społecznym:

— praca organiczna

Hasło to oparte jest na teorii organicznej Herberta Spencera, który postulował harmonijną wymianę usług w społeczeństwie. Pozytywiści po klęsce powstania styczniowego, widząc bezskuteczność zrywów niepod­ległościowych nawoływali do działalności ekonomicznej, dowodząc, że od rozwoju gospodarczego uzależniony jest rozwój nauki i wiedzy oraz szybkiego postępu. Łudzili się, że bogactwa zgromadzone przez jednostki zadecydują o bogactwie całego społeczeństwa.

Zaznaczyć należy, że czołowi pozytywiści nie negowali sensu walki narodowowyzwoleńczej, jednak oceniając trzeźwo aktualną sytuację kra­ju, propagowali najpierw rozwój gospodarczy. Dopiero silny gospodarczo kraj może podjąć walkę o wolność.

— praca u podstaw

Postulat ten sformułował na łamach „Przeglądu Tygodniowego” w 1873 roku Aleksander Świętochowski. Dostrzegając drastyczne różnice między poszczególnymi klasami społecznymi nawołuje ziemiaństwo i młodą inteligencję do kontaktów z wiejskim ludem, do szerzenia zdobyczy kultury i oświaty na wsi, do zakładania wiejskich szkółek dla chłopskich dzieci przy dworach. Takie działania miały też przyczynić się do podniesienia kultury umysłowej, a przede wszystkim świadomości narodowej prostego ludu, który będzie uczestniczył w życiu całego narodu.

— emancypacja kobiet i równouprawnienie Żydów

Pozytywiści głosili hasła postępowe i demokratyczne. Jednym z waż­nych problemów społecznych była kwestia kobiet, które były uzależnione od mężczyzn, niesamodzielne, pozbawione należnych im praw. Problem ten przedstawiła Eliza Orzeszkowa w artykule „Kilka słów o kobietach”, a także w powieści p.t. „Marta”.

Eliza Orzeszkowa apelowała również o równouprawnienie Żydów, szczególnie spolonizowanych, którzy Polskę traktowali jako swą ojczyznę i powinni być traktowani jako pełnoprawni obywatele. W artykule „O Żydach i kwestii żydowskiej” autorka pisze:

„Nie lubimy ich, bo ich nie znamy. Wyobrażamy sobie, że Żyd jest maszyną do liczenia pieniędzy, nic nie robi, nic nie czuje, tylko liczy, liczy, liczy…”

W początkowym okresie polskiego pozytywizmu rozwijała się po­wieść tendencyjna i powieść z tezą. W tego typu powieści świat przed­stawiony i sposób rozwijania narracji służy celom dydaktycznym, propa­gując odpowiednie idee światopoglądowe i polityczne. Bohaterów wyraź­nie dzieli się na dobrych i złych, gdyż powieść tworzy pozytywne wzorce i piętnuje negatywne.

W powieściach tendencyjnych krytykowano pozostałości feudalizmu, takie jak pogarda do pracy, czy do ludzi niższych stanem, postulowano postawę zaangażowania w życie społeczeństwa, równouprawnienie kobiet i Żydów.

W latach osiemdziesiątych pozytywiści zaczęli się przekonywać, że ich teorie nie sprawdziły się w praktyce. Bogacenie się jednostek związane było ze wzmagającym się wyzyskiem ludzi pracy, hasło pracy u podstaw spotkało się z całkowitą obojętnością inteligencji.

W tych warunkach nastąpił kryzys powieści tendencyjnej, czołowi twórcy epoki krytycznie spojrzeli na otaczającą ich rzeczywistość, starali się odzwierciedlić najważniejsze problemy ówczesnego społeczeństwa i narodu.

W ten sposób rodziła się literatura realizmu krytycznego, a najwybit­niejszymi jego osiągnięciami jest „Lalka” Bolesława Prusa oraz „Nad Niemnem” Elizy Orzeszkowej.

Człowiek w powieści realistycznej ukazany był w swym historycznym i społecznym środowisku. Podstawą realizmu jest teoria mimesis, czyli naśladowania rzeczywistości w sztuce. Przedmiotem naśladowania jest świat, w którym żyje twórca i odbiorca. Świat przedstawiony ukazany jest z perspektywy zwykłego odbiorcy i oceniany według zasad zdrowego rozsądku.

Realizm wytworzył zespół właściwych sobie konwencji literackich, operował fabułą, ukształtował narratora wszechwiedzącego, wprowadził komentarz autorski, faworyzował kompozycję zamkniętą.

Bohater był typowym przedstawicielem swego środowiska i narodu, a jego losy musiały się zgadzać z zasadami prawdopodobieństwa życiowe­go. Stendhal nazwał powieść, zwierciadłem przechadzającym się po gościńcach życia”.

3. Problematyka wybranych nowel pozytywistycznych

Nowela jest to krótki utwór epicki, narracyjny, pisany prozą, o wyrazi­stej akcji, rozwijającej się w kierunku punktu kulminacyjnego i prostej, najczęściej jednostkowej fabule. Wydarzenia z życia bohatera rozgrywają się w krótkim okresie czasu, przy czym autor zazwyczaj unika komentarzy oraz szczegółowych opisów postaci i sytuacji.

W nowelistyce epoki pozytywizmu zostały przedstawione najważniej­sze problemy społeczne epoki, zacofanie i ciemnota polskiej wsi, ubóstwo i wyzysk ludzi pracy, marnowanie się talentów dzieci wiejskich, problemy rozwoju kapitalistycznego, próby wynarodowienia społeczeństwa polskie­go podejmowane przez zaborców.

— ciemnota i zacofanie polskiej wsi

Jedną z najbardziej wstrząsających nowel o tematyce wiejskiej jest utwór Henryka Sienkiewicza „Szkice węglem”. Przedstawiona w niej została tragedia rodziny Rzepów, spowodowana przez pisarza gmin­nego Zołzikiewicza, człowieka nieuczciwego, egoistę, wysługującego się zaborcom jako donosiciel, dzięki czemu otrzymuje intratną posadę pisarza gminnego. Panuje on niepodzielnie we wsi o znaczącej nazwie Barania Głowa z wójtem Burakiem i ławnikiem Gomułą. Ponieważ bezskutecznie próbuje się zbliżyć do urodziwej żony chłopa Rzepy, obmyśla niezwykłą intrygę. Pijanemu chłopu podsuwa do podpisania rzekomo korzystną umowę, która w rzeczywistości była zgodą Rzepy na wstawienie się do wojska zamiast syna wójta Buraka.

Ponieważ służba wojskowa trwała wiele lat przerażona Rzepowa szuka bezskutecznie pomocy u miejscowego księdza i dziedzica, dociera nawet do magistratu w powiatowym miasteczku Osłowice, ale gdy staje przed naczelnikiem nie potrafi wydobyć z siebie głosu. Dopiero miejscowy Żyd uświadamia jej, o co chodzi Zołzikiewiczowi, trafia więc w końcu do niego, w nadziei, że odzyska fatalny dokument. Nie wie, że jest on i tak nieważny, gdyż Rzepa dawno przekroczył wiek poborowy, a więc Zołzikiewicz wreszcie osiąga swój cel — zaspokaja własne pożądanie. Finał noweli jest niezwykle tragiczny i wstrząsający. Rzepa zabija „wiarołomną” żonę siekierą i podpala dworskie zabudowania, a Zołzikiewicz nadal spokojnie sprawuje urząd pisarza gminnego.

Odpowiedzialnością za tę tragedię należy obarczyć nie tylko bezpo­średniego sprawcę dramatu Zołzikiewicza, ale także polskie ziemiaństwo całkowicie obojętne na los chłopa, duchowieństwo, cieszące się na wsi dużym autorytetem, carską administrację i całe społeczeństwo.

— marnowanie się talentów wiejskich dzieci

Problem ten został przedstawiony w noweli Henryka Sienkiewicza „Janko Muzykant”. Bohaterem nowelki jest syn ubogiej, wiejskiej wdowy „łapczywy na granie”. Janek nawet nie jest świadomy własnego talentu, ma jednak jedno marzenie — chce zagrać choć raz na prawdziwych skrzypcach, gdyż ich brzmienie jest zapewne zupełnie inne niż tych, które sam zrobił z końskiego włosia i gontów. Szczęśliwym posiadaczem takich skrzypiec jest lokaj we dworze. Janek zakrada się tam, zapominając o strachu i zakazach, zresztą nie myśli o kradzieży, chce tylko zagrać. Zostaje jednak oskarżony o kradzież, a zbyt gorliwie wykonana przez nierozgarniętego stójkowego kara chłosty powoduje śmierć wątłego fizy­cznie, małego chłopca.

Ironicznym komentarzem do przedstawionych wydarzeń jest informa­cja autora, że dziedzic wraz z rodziną wrócił z Włoch, a jego córka wyznała narzeczonemu, że prawdziwym szczęściem jest posłuchać tam „prawdziwej muzyki”.

Ten sam problem został przedstawiony w noweli Bolesława Prusa „Antek”. Bohaterem jest również syn ubogiej, wiejskiej wdowy, który nie może znaleźć dla siebie miejsca w wiejskim środowisku. W wiejskiej szkółce szybko umie to, co nauczyciel, u kowala w ciągu kilku tygodni uczy się fachu, wymagającego rzekomo kilkuletniej nauki.

Próbuje sprzedawać wyrzeźbione w drewnie przez siebie figurki, w końcu, aby nie być ciężarem dla matki, wyrusza do miasta w nieznany i wrogi świat. Czy znajdzie w nowym środowisku miejsce dla siebie? Prus kończy nowelę bezpośrednim zwrotem do czytelnika:

„Może spotkacie kiedy wiejskiego chłopca, który szuka zarobku i takiej nauki, jakiej między swoimi nie mógł znaleźć. Wówczas podajcie rękę pomocy takiemu dziecku”.

— krytyka stosunków kapitalistycznych

Kapitalistyczne stosunki oparte na krzywdzie i wyzysku ludzi pracy zostały przedstawione w noweli Bolesława Prusa „Powracająca fala”. Po zniesieniu granicy celnej między dawnym Królestwem a cesarstwem rosyjskim zapanowały sprzyjające warunki do rozwoju przemysłu. Ot­worzyły się nowe rynki zbytu, a carska reforma uwłaszczeniowa spowodo­wała, że wielu pozbawionych ziemi chłopów szukało pracy w przemyśle. Polski przemysł był bardzo słabo rozwinięty, toteż stał się terenem ekspansji kapitału zachodnioeuropejskiego — inwestowali Niemcy, Bel­gowie, Francuzi, Anglicy. Jednym z takich przemysłowców był Gotlieb Adler, który ciężką pracą, uporem, skąpstwem i bezwzględnością wobec innych dorobił się i został właścicielem fabryki tkanin bawełnianych. Niestety jedyny syn Adlera nie poszedł w ślady ojca. Prowadził hulaszczy tryb życia, popadał w długi, które ojciec wciąż spłacał. W tym celu obniżał płace robotnikom, w końcu zwolnił zakładowego lekarza i felczera. Wtedy właśnie zdolny ślusarz Kazimierz Gosławski, pracujący od świtu do nocy, aby zarobić na własny warsztat, uległ wypadkowi i pozbawiony pomocy lekarskiej zmarł. Ta tragiczna śmierć młodego robotnika wywołała równie tragiczne skutki dla starego Adlera. Oto sędzia gminny Zapora, wzburzony wypadkiem w fabryce, nie chciał uścisnąć ręki młodego Adlera, a ten wyzwał Zaporę na pojedynek. „Fala powróciła”, ukochany, jedyny syn fabrykanta zginął w pojedynku. Zrozpaczony ojciec postradawszy zmysły podpalił własną fabrykę.

Nowela ta ma jakby dwie płaszczyzny. Jedna to analiza kapitalistycz­nych karier i warunków pracy w fabryce, a druga to problem od­powiedzialności człowieka za własne czyny. Stary Adler całe życie postępował tak, jakby ta odpowiedzialność w ogóle nie istniała. Dopiero śmierć syna uświadomiła mu nikczemność własnego postępowania. Prus nie podzielił więc pozytywistycznego entuzjazmu dla rozwoju stosunków kapitalistycznych, lecz ukazał społeczną cenę tego postępu.

— problematyka narodowa

Echa romantycznej postawy, pełnej czci dla narodowych wartości odnajdujemy w noweli Henryka Sienkiewicza „Latarnik”, której bohate­rem jest polski emigrant Skawiński, odnajdujący po wielu latach tułaczki po świecie w poszukiwaniu chleba wreszcie spokojną przystań na małej wyspie Aspinwall, gdzie otrzymał posadę latarnika. Pracę swą wykonywał bardzo sumiennie, latarnia zapalała się punktualnie, codziennie o zmierz­chu. Pewnego ranka w paczce oprócz żywności odnalazł egzemplarz „Pana Tadeusza”. Była to przesyłka od Towarzystwa Polonijnego.

Już pierwsze słowa „Inwokacji” wzruszyły Skawińskiego do głębi. W uszach dźwięczały mu słowa polskie, których tak dawno nie słyszał. W pełnych tęsknoty do ojczyzny słowach poety odnajdywał Skawiński swój własny, tułaczy los, myślami przeniósł się do rodzinnych stron, tak jak to czynił Mickiewicz w „Inwokacji”. Pogrążony bez reszty w lekturze latarnik nie zapalił tej nocy latami, a przepływający nocą statek rozbił się u wybrzeży wyspy. Skawiński znów utracił pracę, jednak tym razem nie czuł się z tego powodu nieszczęśliwy. Odzyskał przecież wartość najważ­niejszą w ludzkim życiu, utraconą przez lata tułaczki świadomość narodo­wą:

„Otwierały się przed nim nowe drogi tułactwa, wiatr porywał znowu ten liść, by nim rzucać po lądach i morzach, by się nad nim znęcać do woli (…) Na nowe zaś drogi życia miał także na piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką, jakby w obawie, by mu i ona nie zginęła…”

Nowela Sienkiewicza „Latarnik” jest dowodem, że właśnie w roman­tyzmie najtrwalej skrystalizowało się pojęcie polskości, jako związku z ziemią ojczystą.

— kwestia żydowska

W obronie polskich Żydów wystąpiła Maria Konopnicka w noweli „Mendel Gdański”. Bohaterem nowelki jest Żyd od urodzenia miesz­kający w Polsce. Czuje się związany ze swym rodzinnym miastem, w którym znajdują się też groby jego najbliższych: rodziców, żony i córki. Od 27 lat mieszka na tej samej ulicy, gdzie prowadzi niewielki zakład introligatorski. Sąsiedzi lubili go i szanowali, a on przywiązał się do nich i pomagał im w razie potrzeby. Sam wychowywał dziesięcioletniego wnuka Jakuba. Od pewnego czasu stary Mendel coraz częściej słyszał słowa, które napawały go lękiem, choć ich sensu długo nie mógł pojąć. Mówiono, że Żydów trzeba bić, a on myślał, że chodzi zapewne o jakichś złodziei, którym należy wymierzyć karę. Pewnego razu Mendla odwiedził znajomy zegarmistrz, który potwierdził prawdziwość krążących po mieś­cie pogłosek. W trakcie rozmowy Mendel usiłował poznać przyczyny narastającej antyżydowskiej atmosfery. Argumenty zegarmistrza, sprowa­dzające się do stwierdzenia, że Żyd zawsze będzie Żydem, są przecież bezsensowne. Stary człowiek, który kochał swoje miasto, w które wrósł całym swym życiem, nie mógł zrozumieć, że ktoś mógłby go zaatakować tylko za to, że jest Żydem. A właśnie następnego dnia banda rozwrzeszczanych niedorostków zaatakowała mieszkania, warsztaty i sklepy żydow­skie. Jedna z sąsiadek Mendla, chcąc go ratować, usiłowała postawić krzyż w oknie izby, ale stary się nie zgodził, gdyż nie wstydził się swego żydowskiego pochodzenia. Wręcz odwrotnie, pełen powagi i godności stanął wraz z wnukiem w oknie, mając nadzieję, że swą postawą przemówi do ludzkich uczuć rozszalałego tłumu. Niestety kamień rzucony przez jednego z demonstrantów trafił w głowę małego Jakuba. Nie wiadomo, jak skończyłoby się całe zajście, gdyby nie pomoc pewnego studenta, który własnym ciałem zasłonił okno. Dzięki temu chłopcu nic poważnego się nie stało, ale stary Mendel nigdy już nie będzie taki, jak dotąd. Umarło w nim to, co pozwalało mu żyć i czuć się w pełni człowiekiem. Stary Mendel wyraził to sam w prostych słowach:

,,…u mnie umarło to, z czym ja się urodziłem, z czym ja sześćdziesiąt i siedem lat żył, z czym ja umierać myślał… Nu, u mnie umarło serce do tego miasto!”

4. Problematyka narodowowyzwoleńcza w powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem” — symboliczne znaczenie powstańczej mogiły

Eliza Orzeszkowa (1841—1910) pochodziła z zamożnej rodziny zie­miańskiej. Po ukończeniu pensji wyszła za mąż. W majątku męża pod Kobryniem zajmowała się pracą oświatową wśród tamtejszego ludu, a więc realizowała pozytywistyczne hasło,,pracy u podstaw”. W okresie powstania styczniowego udzielała pomocy i schronienia powstańcom. Po rozstaniu z mężem osiadła na stałe w Grodnie.

Powieść „Nad Niemnem” należy do najwybitniejszych osiągnięć polskiego realizmu krytycznego. Autorka charakteryzuje szczegółowo środowisko ziemiańskie i schłopiałej szlachty zaściankowej, czyli rodziny Korczyńskich i Bohatyrowiczów dwadzieścia kilka lat po klęsce po­wstania styczniowego. O samym powstaniu w powieści nie ma mowy, ożywa ono jedynie we wspomnieniach bohaterów Anzelma, Marty i Jana.

W ten sposób Orzeszkowa przechytrzyła carską cenzurę, a mimo to rok 1863 jest najważniejszy w biografii większości powieściowych bohaterów. Do rangi patriotycznego symbolu urasta zbiorowa mogiła powstańców, znajdująca się w korczyńskim lesie.

W tej mogile został pochowany Andrzej Korczyński, pozostawiając zrozpaczoną żonę oraz syna Zygmunta. Wdowę po Andrzeju celowo nazywa panią Andrzejową, gdyż całe jej życie wypełnione było wspo­mnieniami o mężu, którego uznała za bohatera. Wzorem wielu ówczes­nych Polek pani Andrzejową nadal chodzi w czerni, mimo iż od powstania i śmierci męża upłynęło kilkadziesiąt lat. Jest ona obok Benedykta Korczyńskiego jedną z najtragiczniejszych postaci utworu. Po śmierci męża wszystkie swe marzenia wiązała z jedynym synem Zygmuntem, którego pragnęła wychować na patriotę doceniającego bohaterski czyn ojca i mając nadzieję, że syn jako malarz uwieczni go w swojej sztuce. Niestety Zygmunt zawiódł wszystkie jej nadzieje. Wyrósł na kosmopolitę, całkowicie pozbawionego patriotycznych uczuć. Większość życia spędza za granicą, jest egoistą pozbawionym ideałów życiowych, a nawet zasad moralnych. Powstanie nazywa patriotyczną mrzonką i beztrosko trwoni rodzinny majątek. Pod presją matki porzuca swą młodzieńczą miłość Justynę Orzelską, a potem znudzony swą piękną żoną Klotyldą, proponuje Justynie niedwuznaczny romans.

Zygmunt jest jednym z najbardziej negatywnych bohaterów powieści, który o powstaniu wyraża się w sposób następujący:

„Tylko szaleńcy i krańcowi idealiści bronią do ostatka spraw absolutnie przegranych (…) ja za mogiły bardzo dziękuję… mój ojciec był szaleńcem (…) do najwyższego stopnia szkodliwym”.

W powstaniu brał także udział brat Andrzeja Dominik Korczyński. Został on ranny i dostał się do niewoli rosyjskiej, po czym został zesłany na Sybir. Spotkała go więc — jakby powiedział Mickiewicz — „najsroższa niebios kara”, gdyż uległ wynarodowieniu. Pozostał on w Rosji, gdzie udało mu się uzyskać posadę urzędnika, a nawet dojść do stanowiska tajnego radcy. Uległ całkowicie rusyfikacji, utracił więź z własnym narodem. On były powstaniec namawiał w listach swego brata Benedykta, aby sprzedał rodzinną ziemię i przyjechał do Rosji, gdzie można nieźle się urządzić.

Najpiękniejszą postacią w powieści jest Benedykt, najmłodszy z braci Korczyńskich, na którym spoczął ciężar utrzymania rodowego majątku, na przekór zaborcy, który nakłada kary i wojenne kontrybucje. Utrzymanie rodzinnej ziemi traktuje Benedykt, jako swój patriotyczny obowiązek, gdyż bankructwo oznaczałoby przejęcie majątku przez Rosjan.

Nie boi się ciężkiej pracy, z jednakowym oburzeniem przyjmuje propozycję Dominika o przeniesieniu się do Rosji, jak i radę szwagra Darzeckiego, aby sprzedał las. Benedykt jest oburzony, bo przecież w tym lesie znajduje się zbiorowa mogiła powstańców. Nie można jej zniszczyć, ani o niej zapomnieć.

Co prawda pochłonięty troską o własne gospodarstwo Benedykt zapomina o dawnych więzach przyjaźni, które łączyły mieszkańców dworu w Korczynie z chłopami z zaścianka Bohatyrowiczami, w okresie wspólnych przygotować do powstania.

W powstaniu wzięli bowiem udział także Bohatyrowicze. Jerzy Bohatyrowicz poległ i wraz z Andrzejem Korczyńskim został pochowany w zbiorowej mogile. Anzelm, brat Jerzego został ranny, udało mu się jednak przepłynąć Niemen i uniknąć aresztowania. Wychowuje on syna brata Jerzego — Janka. Nie zapomina też o powstańczej mogile, stawiając tam krzyż.

Tak więc wątek Mogiły jest najważniejszy w powieści, gdyż wokół niego koncentrują się losy wielu powieściowych bohaterów, a stosunek do powstańczej mogiły jest miernikiem najszlachetniejszych, patriotycznych uczuć.

5. Kryteria oceny wartości człowieka w powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem”

— kryterium patriotyzmu

Bohater pozytywistyczny w zasadniczy sposób różnił się od bohatera minionej, romantycznej epoki. Nie jest to już wybitna jednostka, lecz typowy reprezentant środowiska, w którym żyje. Eliza Orzeszkowa dzie­ląc swych powieściowych bohaterów na dobrych i złych, stosuje, jako najważniejsze w tej ocenie — kryterium patriotyzmu.

Tak więc postaciami pozytywnymi są tylko ci bohaterowie, którzy zachowują pamięć po bohaterach poległych w powstaniu styczniowym, odwiedzają mogiłę, traktując ją jako święte miejsce.

Stosując to kryterium do bohaterów pozytywnych zaliczyć należy Benedykta Korczyńskiego, panią Andrzejową Korczyńską, Witolda Kor­czyńskiego, Martę Korczyńską, Justynę Orzelską oraz mieszkańców za­ścianka Bohatyrowiczów. Niektórzy z wymienionych bohaterów zostali scharakteryzowani pod kątem swej patriotycznej postawy w poprzednim rozdziale.

Z pozostałych bohaterów na uwagę zasługuje Justyna Orzelską, która wraz z Janem odwiedza powstańczą mogiłę, z zainteresowaniem i wzru­szeniem słucha wspomnień Janka, dotyczących powstania i odczuwa nagle głębokie poczucie więzi z tym narodem, do którego sama należy.

Negatywnymi cechami charakteru obdarza natomiast Orzeszkowa tych bohaterów, którzy pozbawieni są uczuć patriotycznych. O Zygmuncie jako najbardziej typowym przedstawicielu tej grupy była już mowa.

Negatywną postacią jest także Darzecki, szwagier Benedykta, czło­wiek dbający jedynie o własną fortunę, bezwzględny i logiczny, domaga­jący się natarczywie posagu swej żony Jadwigi, która jest siostrą Benedyk­ta. Znajduje nawet dla niego wyjście, proponując mu, aby sprzedał las. Obawy Benedykta o powstańczą mogiłę, znajdującą się w korczyńskim lesie nazywa niepotrzebnym i śmiesznym sentymentalizmem.

— kryterium pracy

Pozytywizm polski przyniósł krytykę wszelkich pozostałości i przeżyt­ków feudalizmu, a wśród nich przekonania o hańbiącym charakterze pracy. W powieści „Nad Niemnem” praca jest obok patriotyzmu najważ­niejszym kryterium oceny wartości człowieka.

Zgodnie z duchem pozytywizmu autorka reprezentuje pogląd, że praca jest najważniejszą wartością, nadającą sens ludzkiemu życiu. Tak więc bohaterami pozytywnymi są ci ludzie, którzy nie boją się ciężkiej pracy, traktując ją nie tylko jako źródło utrzymania, lecz także jako pozytywną działalność, przynoszącą korzyść społeczeństwu.

Do takich bohaterów należy więc zaliczyć Benedykta Korczyńskiego, który ciężko pracuje w swym rodzinnym gospodarstwie, a przy tym posiada wiele pozytywnych cech charakteru, gdyż jest skromny, uczciwy i szlachetny. Dzielnie przeciwstawia się wszystkim trudnościom, a nawet własnej żonie, która zajęta tylko sobą i swymi dolegliwościami, nie orientując się w sytuacji własnej rodziny żąda od męża, aby wypłacał jej procent od posagu.

W prowadzeniu gospodarstwa pomaga Benedyktowi jego daleka krew­na Marta Korczyńska. W młodości, lękając się ciężkiej pracy nie zdecydo­wała się wyjść za mąż za Anzelma Bohatyrowicza, chociaż kochała go z wzajemnością. Ich miłość zrodziła się w okresie przygotowań do powstania, w którym mieszkańcy zaścianka wspólnie uczestniczyli z korczyńską szlachtą. Pozostała samotna przez całe życie, a ciężka praca jej nie ominęła. Właśnie ze względu na to, że nie boi się ciężkiej pracy Martę należy zaliczyć do bohaterek pozytywnych.

W tej samej grupie znajduje się Maria Kirłowa, która sama prowadzi gospodarstwo, wychowując pięcioro dzieci. Jej mąż Bolesław Kirło jest salonowym bawidamkiem, którego nie obchodzi nawet własna rodzina.

Natomiast o Witoldzie Korczyńskim można z całą pewnością powie­dzieć, że będzie w przyszłości godnym następcą swego ojca. Jest także studentem szkoły agronomicznej, typowym reprezentantem pozytywistów, stara się realizować ich hasła. Jest entuzjastą nowych metod gospodarowa­nia na roli, prawdziwym demokratą, orędownikiem sojuszu i współpracy z zaściankiem. W pracy na rzecz ludu widzi cel swego życia. Po początkowym konflikcie z ojcem, który próbuje się procesować z Bohatyrowiczami o wyrządzone przez ich bydło szkody, dochodzi między ojcem i synem do całkowitego porozumienia.

Doskonałą ilustracją pozytywistycznego kultu pracy jest postępowanie Justyny Orzelskiej, ubogiej krewnej Benedykta, która wraz z ojcem pozostaje w Korczynie na łaskawym chlebie. Jej losy są początkowo analogiczne do historii miłosnej ciotki Marty. Justyna nie popełnia jednak błędu Marty, która lękając się ciężkiej pracy i przede wszystkim reakcji swego szlacheckiego środowiska nie zdecydowała się wyjść za chłopa z zaścianka Anzelma Bohatyrowicza. Całe życie pozostała samotna i w skrytości ducha żałowała swej decyzji. Natomiast Justyna postąpiła zupełnie odwrotnie. Z cała świadomością odrzuciła propozycję małżeńst­wa bogatego arystokraty Teofila Różyca, bezwartościowego arystokraty i zdecydowała się wyjść za mąż za Janka Bohatyrowicza. Wiedziała, że czekają ciężka praca, ale u boku kochanego człowieka. Zgodnie z pozyty­wistycznym duchem uważała, że to właśnie praca nada sens jej pustemu dotąd życiu. Samej pracy się nie bała, gdyż próbowała pracować na polu Janka chociażby w czasie żniw, toteż podjęła całkowicie świadomą decyzję.

Uzupełnieniem pozytywistycznego kultu pracy jest zamieszczona w powieści legenda o Janie i Cecylii, prawie legendarnych założycielach rodu Bohatyrowiczów. Przybyli oni na Litwę z centralnej Polski, uciekając przed reakcją swych środowisk, gdyż pokochali się, chociaż Jan był chłopem a Cecylia pochodziła z arystokratycznego rodu. W środku nadniemeńskiej puszczy, którą w trudzie i znoju karczowali, założyli piękną, samowystarczalną osadę, doczekali się dwanaściorga dzieci, a po­tem wielu wnuków. Dożyli stu lat otoczeni miłością i szacunkiem najbliższych, a także ludzi z całej okolicy, którzy podziwiali ich praco­witość, wytrwałość, zaradność i liczne umiejętności, które pozwoliły im być samowystarczalnymi. Wieść o ich czynach dotarła do samego króla Zygmunta Augusta, który nadał im osobiście tytuł szlachecki w uznaniu zasług i nazwisko rodowe Bohatyrowicze — „od bohatyrstwa waszego wywiedzione”. W tym określeniu króla kryje się myśl wyrastająca z ducha pozytywizmu. Dotąd tradycyjnie za bohaterstwo zwykło się uważać czyn z bronią w ręku, w walce z wrogiem. Bohaterstwo Jana i Cecylii ma zupełnie inny charakter — jest to odwaga codziennej, wytężonej pracy, zmagania się z trudnościami, odwaga tworzenia nowych wartości, działania pożytecznego dla innych. Orzeszkowa głosi tu zasadę, że bohaterem można zostać nie tylko na polu walki. Nobilitację można także osiągnąć dzięki wytrwałej i owocnej pracy.

W ślad za swymi znakomitymi przodkami mieszkańcy zaścianka Bohatyrowicze, to ludzie prości, ale uczciwi, pracowici, szlachetni, pat­rioci. Autorka często ukazuje ich podczas pracy, którą zawsze wykonują z ochotą i przyjemnością, a do żniw przygotowują się wręcz jak do największego święta, w trakcie pracy żartują, śpiewają ludowe pieśni. Stosując jako kryterium oceny wartości człowieka, jego stosunek do pracy bez trudu wyodrębnimy też bohaterów negatywnych.

Na ich czele będzie stał zapewne Bolesław Kirło, ojciec pięciorga dzieci, o których byt w ogóle się nie martwi, pozostawiając ciężar utrzymania licznej rodziny na barkach żony. Sam całe życie próżnuje, nie „hańbi się” żadną pracą, typowy bawidamek i bywalec salonów.

Równie negatywną postacią jest Teofil Różyc, krewny Kirłowej, który wspomaga ją czasem, aby jej umożliwić kształcenie dzieci. Jego postawa i sposób bycia stanowi zapowiedź nowych już modernistycznych czasów, jest bowiem Różyc człowiekiem znudzonym życiem i światem, po­szukującym ulgi w zażywaniu narkotyków. Rozczarował się do świata, utracił wiarę w sens życia, dlatego jest całkowicie bierny, niezdolny do jakiegokolwiek pozytywnego działania. Liczne podróże zagraniczne spra­wiły, że utracił większość rodowego majątku, ale z ziemią rodzinną nie czuje się związany. Ożywia się nieco na myśl o możliwości romansu z piękną, ale ubogą panną Justyną Orzelską, a kiedy przekonuje się, że zwykły flirt salonowy nie wchodzi w grę, decyduje się ją poślubić, nie przewidując, że i tym razem spotka się ze zdecydowaną odmową.

Wśród postaci kobiecych najbardziej negatywną, a jednocześnie niesy­mpatyczną postacią jest Emilia Korczyńska, żona Benedykta. Ona również nie splamiła się nigdy żadną pracą, nie dostrzegała wysiłków męża, nie doceniała wartości jego ciężkiej pracy, wręcz przeciwnie miała do niego ustawiczne pretensje, że jest zaniedbywana. Domagała się, aby mąż zamiast zajmować się gospodarstwem „przesiadywać zaczął w jej gniazd­ku, razem z nią czytając w trzech językach powieści i podróże i długimi godzinami miłośnie w oczy jej patrząc…” Wychowana na sentymental­nych romansach nie miała pojęcia o życiu ani o otaczającym ją świecie. Była typową egotyczką, osobą myślącą tylko o sobie. Wciąż uskarża się na „globusa”, ale jej choroba też jest po prostu wymyśloną pozą.

— stosunek do innych ludzi

Miarą wartości człowieka jest też — zdaniem Orzeszkowej — jego stosunek do innych ludzi. Największym demokratą, orędownikiem sojuszu z zaściankiem jest Witold Korczyński. Takie demokratyczne stosunki między dworem a zaściankiem miały miejsce dawniej, w okresie wspól­nych przygotowań do powstania. Na gruncie tych demokratycznych przemian zrodziła się młodzieńcza miłość Anzelma i Marty.

Benedykt w młodości także doceniał wartość tych demokratycznych przemian, ale w obliczu codziennych kłopotów i trosk powoli o nich zapominał, myśląc jedynie o utrzymaniu gospodarstwa, na przekór na­kładanym przez rząd carski podatkom i kontrybucjom. W ten sposób Benedykt Korczyński urasta do rangi bohatera tragicznego, gdyż dla realizacji jednego ideału (utrzymanie ziemi i ocalenie Mogiły) musi wyrzec się ideałów demokratycznych. Zawsze jednak drogowskazem w jego działaniach będzie miłość do ziemi ojców i do zaniemeńskiego lasu, w którym pochowano poległych powstańców.

Justyna Orzelska swą decyzją dotyczącą małżeństwa z Jankiem Bohatyrowiczem także daje dowód, że obce jej są przesądy i bariery stanowe. Gorąco popiera jej decyzję Witold Korczyński, nauczona własnym, gorzkim doświadczeniem Marta i w końcu przekonany przez syna i pogo­dzony z nim Benedykt Korczyński, a nawet Maria Kirłowa, która potrafi obiektywnie ocenić swego kuzyna Teofila Różyca.

Tak więc nie trudno bohaterów „Nad Niemnem” podzielić na dobrych i złych, stosując jako kryterium podziału i oceny ich stosunek do spraw narodowych, do pracy oraz do drugiego człowieka.

6. Negatywny obraz środowiska mieszczańskiego i arystokracji w „Lalce”

Bolesław Prus (1847—1912) rozpoczął studia w Szkole Głównej po klęsce powstania styczniowego, w którym brał udział. Szkoły nie ukoń­czył, debiutował w 1874 roku. Najwybitniejsza powieść Prusa „Lalka” ukazała się w 1890 roku.

Akcja właściwa „Lalki” rozgrywa się w latach 1878—1879, ale dzięki „Pamiętnikom starego subiekta” sięga lat wcześniejszych — wojen napole­ońskich, w których uczestniczył ojciec Rzeckiego, Wiosny Ludów, a kon­kretnie powstania węgierskiego, w którym uczestniczył Rzecki i Katz aż do powstania styczniowego.

„Lalka” jest jednym z najwybitniejszych osiągnięć polskiego realizmu krytycznego, toteż odnajdujemy w niej szczegółowy i obiektywny obraz ówczesnego społeczeństwa, z uwzględnieniem podziału na grupy społeczne.

— mieszczaństwo

Mieszczaństwo na zachodzie Europy było już wówczas klasą, za­jmującą czołowe miejsce w społeczeństwie. Na porządku dziennym były małżeństwa arystokratek z bogatymi przedstawicielami burżuazji, przy czym jedna ze stron zapewniała tytuły a druga pieniądze.

Natomiast mieszczaństwo polskie nie było ani tak liczne ani tak bogate, a dodatkowym czynnikiem, hamującym rozwój burżuazji w Polsce był jej wyjątkowo niski prestiż społeczny. Przekonał się o tym boleśnie główny bohater powieści Stanisław Wokulski, gdy zakochał się w Izabeli Łęckiej i rozpoczął usilne starania, aby wedrzeć się do salonów arysto­kracji. Nie dysponując odpowiednimi kapitałami mieszczaństwo polskie nie inwestowało w rozwój przemysłu, który wkrótce stał się terenem ekspansji kapitału zagranicznego.

Mieszczaństwo przedstawione w „Lalce” można podzielić na polskie, pochodzenia niemieckiego i żydowskie.

Mieszczaństwo niemieckie reprezentuje rodzina Minclów, ulegająca systematycznej polonizacji. Stary Jan Mincel dorobił się swego sklepu na Podwalu dzięki pracy i systematycznemu oszczędzaniu. Przez całe życie nie robienie oszczędności uważał za „przestępstwo”, toteż natychmiast zwalniał ze swego sklepu subiektów, którzy nie mogli się wykazać pod koniec miesiąca poczynionymi oszczędnościami.

W sklepie Mincla, z którym swe życia od wczesnego dzieciństwa związał Ignacy Rzecki panowały niemal rodzinne stosunku. Mincel w wolne niedziele uczył małego Ignasia podstaw towaroznawstwa i ra­chunkowości, a także właściwego odnoszenia się do klientów. Jednocześ­nie karał srogo za najmniejsze przewinienie. Faktem dobrze zapamięta­nym przez małego Ignasia było zjedzenie rodzynki, która upadła mu przy ważeniu na kontuar, za co znienacka stary Mincel zdzielił go dyscypliną. Taki sam los spotkał dwóch jego bratanków Jana i Franca, gdyż stary Mincel pilnował, aby swą pracę wykonywali solidnie. Po śmierci stryja bracia podzielili majątek między siebie. Franc pozostał na Podwalu z artykułami kolonialnymi, a Jan przeniósł się z galanterią na Krakowskie Przedmieście. O stopniowej polonizacji rodziny świadczy stanowisko młodego Jana Mincla, który „wyciągnął” Rzeckiego z austriackiego więzienia, w którym znalazł się on, kiedy przekraczał granicę, powracając z powstania węgierskiego.

Mieszczaństwo polskie wykazuje najmniej inicjatywy, energii i wiary we własne siły. Jest też bardzo zróżnicowane, gdyż w jego skład wchodzą bohaterowie pozytywni jak na przykład Ignacy Rzecki (bohater będzie scharakteryzowany w oddzielnym rozdziale), Stawska, a także Wokulski oraz postacie negatywne — baronowa Krzeszowska, radca Węgrowicz. Baronowa Krzeszowska dzięki mężowi uzyskała prawo do tytułu, sama zaś wniosła w ten związek majątek. Jest ona kobietą kłótliwą i złośliwą, toteż studenci mieszkający w tej samej co ona kamienicy stale jej dokuczają. Oskarża też bezpodstawnie panią Stawską o kradzież lalki, drogiej pamiątki po zmarłej córeczce. Spór znajduje swój finał na sali sądowej. Na szczęście Rzecki i Wokulski przyszli z pomocą pani Staws­kiej, udowadniając, że lalka została zakupiona w ich sklepie. Po pewnym czasie okazało się, że lalka Krzeszowskiej została stłuczona przez służącą i wyrzucona na śmietnik.

Natomiast pani Stawska jest zupełnym przeciwieństwem Krzeszows­kiej, pracowita, łagodna i uczciwa sama wraz z matką wychowuje córeczkę, gdyż mąż oskarżony o zabójstwo przebywa za granicą.

Mieszczaństwo polskie nie odgrywało żadnej roli społecznej, gdyż przemysł opanowany był przez obcy kapitał.

Mieszczaństwo pochodzenia żydowskiego reprezentuje przede wszyst­kim rodzina Szlangbaumów. Są oni energiczni, przedsiębiorczy, oszczędni i pracowici. Ich nadrzędnym celem jest zdobywanie pieniędzy, nie gardzą nawet lichwą i oszustwem. Młody Szlangbaum najpierw był subiektem w sklepie Wokulskiego, pracował bardzo sumiennie, sprawnie obsługiwał klientów, w końcu kupuje sklep od Wokulskiego.

Pozytywnym Żydem, ukazanym z dużą sympatią przez autora jest doktor Szuman, przyjaciel Wokulskiego, który czuł się w pełni Polakiem, gdyż wraz z Wokulskim brał udział w powstaniu styczniowym i podążył z nim na Syberię.

Tak więc Prus charakteryzując ówczesną burżuazję nie znajduje w tej grupie pozytywnych jednostek. Każdy pilnuje swego własnego interesu, nikt nie ma odwagi na ryzykowne inwestycje.

— arystokracja

Ta klasa społeczna ukazana jest w powieści bardzo dokładnie. Prus przedstawił różnych jej przedstawicieli, którzy reprezentują zróżnicowane poglądy i postawy.

Na pierwszym planie ukazana jest rodzina Łęckich — Tomasz i jego córka Izabela. Są oni spokrewnieni z licznymi arystokratycznymi rodzi­nami, ale życie ponad stan i liczne zagraniczne wojaże spowodowały, że stanęli na skraju bankructwa. Sprzedają rodowe srebra, potem kamie­nicę, w końcu staje się oczywiste, że Izabela musi szukać bogatego męża. Po wielu wahaniach decyduje się „sprzedać” Stanisławowi Wo­kulskiemu, którego nie kocha, a nawet nim pogardza. Jednocześnie flirtuje z kuzynem Starskim, nie myśląc wcale o tym, że swym po­stępowaniem nie tylko narusza podstawowe normy moralne, ale także, a może przede wszystkim, krzywdzi szlachetnego i kochającego ją bezgranicznie człowieka.

Jej ojciec Tomasz Łęcki także nie jest człowiekiem honoru. Prowadzi pasożytniczy tryb życia, jest kosmopolitą, któremu obce są sprawy własnego narodu. Doprowadził siebie i córkę do ruiny majątkowej.

Postaciami ukazanymi w sposób humorystyczny jest baron i baronowa Krzeszowscy. Rozstają się ze sobą, a baron powraca do żony, gdy skończą mu się pieniądze.

Kazimierza Starskiego można nazwać fircykiem, flirciarzem, bawidamkiem i łowcą posagów. Przehulawszy własny majątek ogląda się za posażną kandydatką na żonę, co nie przeszkadza mu flirtować z Iza­belą.

Sympatyczną postacią jest młoda wdowa Wąsowska, która często zmienia adoratorów, jest jednak osobą inteligentną, pełną temperamentu, która potrafi właściwie ocenić i docenić Wokulskiego.

Bolesław Prus jako realista dostrzegł w szeregach arystokracji także jednostki pozytywne. Wymienić tu należy przede wszystkim prezesową Zasławską. Jest to kobieta rozumna i szlachetna, całkowicie pozbawiona poczucia wyższości w stosunku do przedstawicieli innych klas. W młodo­ści kochała się w stryju Wokulskiego, młodym, lecz ubogim oficerze, późniejszym uczestniku powstania listopadowego, ale nierówności mająt­kowe stanęły na przeszkodzie ich szczęścia.

Bohaterem pozytywnym jest też Julian Ochocki młody, lecz mądry uczony, który marzy o tym, aby rezultaty jego badań naukowych służyły społeczeństwu. Brak mu funduszy na prowadzenie badań, być może sumy przekazane mu w testamencie przez Wokulskiego umożliwią mu realiza­cję marzeń.

Tak więc arystokracja także została przez Prusa osądzona bardzo krytycznie. Ludzie ci są społecznymi pasożytami, żyjącymi na koszt społeczeństwa, są kosmopolitami pozbawionymi uczuć patriotycznych. Nie podejmują żadnych pozytywnych działań, są klasą zamkniętą, nie chcą dopuścić do swych szeregów ludzi z niższych klas, a oceniając innych, biorą pod uwagę urodzenie, a nie istotne wartości człowieka.

— proletariat

Stanisław Wokulski, główny bohater,,Lalki” był człowiekiem wraż­liwym na krzywdę ludzką, filantropem, starającym się nieść pomoc ludziom biednym. Nie są to tylko datki pieniężne, Wokulski stara się tym ludziom znaleźć pracę, zapewnić na stałe byt materialny:

„Dotychczas (…) miał tylko jeden cel: zbliżyć się do panny Izabeli. Dziś przybył mu drugi, wydobyć z niedostatku Wysoc­kiego”.

To jemu właśnie pożycza pieniądze na zakup nowego konia, spotkanej na ulicy prostytutce pomaga zdobyć zawód krawcowej, a potem zakupić maszynę do szycia, aby mogła wykonywać swój zawód. Jest także dob­roczyńcą zdolnego rzemieślnika Węgiełka, któremu pomaga założyć w sto­licy zakład kamieniarski. Zarówno autor jak i bohater zdają sobie sprawę, że doraźne akty filantropii nie rozwiążą problemu nędzy i krzywdy społecznej:

„Ale poza tymi ludźmi stanęło zaraz kilku innych, za nimi jeszcze kilku, potem olbrzymi tłum borykający się z wszelkiego rodzaju nędzą i wreszcie — cały ocean cierpień powszechnych, które wedle sił należało zmniejszyć, a przynajmniej powściągnąć od dalszego rozlewu”.

Wstrząsające są również obrazy nędzy, jakie obserwuje Wokulski na warszawskim Powiślu. Panuje tu brud, niechlujstwo i nędza, która w pier­wszym momencie wywołuje odruch wstrętu, a dopiero później współ­czucie:

„Oto miniatura kraju — myślał — w którym wszystko dąży do upodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, dru­dzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust, ażeby karmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych próżniaków, a ubóstwo, niemogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecz­nie głodnymi dziećmi, których największą zaletą jest wczesna śmierć”.

7. Ignacy Rzecki jako przedstawiciel najstarszego pokolenia idealistów w „Lalce” Bolesława Prusa

Początkowo — według słów samego autora — powieść miała nosić tytuł „Trzy pokolenia”, gdyż w istocie ukazywała losy trzech pokoleń Pola­ków. Dość przypadkowo natrafił autor w prasie na notatkę o procesie o kradzież lalki w Wiedniu, umieścił podobny wątek w powieści, której nadał tytuł „Lalka”. Czytelnik jednak nie bez powodu może odnosić tytuł do głównej bohaterki, panny Izabeli, która była istotnie kobietą zimną i pustą, pozbawioną uczuć, jak lalka.

Powracając do planowanego przez autora pierwotnego tytułu za przedstawiciela najstarszego pokolenia idealistów uznać należy Ignacego Rzeckiego. Jest to niewątpliwie jedna z najpiękniejszych postaci tego utworu. Losy Rzeckiego, począwszy od wczesnego dzieciństwa poznaje- my dzięki „Pamiętnikom starego subiekta”, poprzez które Rzecki staje się drugim narratorem powieści.

Ignacy był synem żołnierza napoleońskiego, który u schyłku życia pracował jako woźny w Komisji Spraw Wewnętrznych, a dodatkowo dorabiał, klejąc w domu koperty. Nigdy jednak nie utracił wiary w dynas­tię napoleońską, mawiając, że nie umrze, dopóki nie pojawi się jakiś nowy Napoleon, który wreszcie zaprowadzi porządek w Europie. Syna też wychował w niezwykłym kulcie dla Napoleona, czasem w środku nocy wyrywał go ze snu i musztrował, nakazując, że należy być zawsze gotowym, bo przecież kiedyś w końcu nadejdzie odpowiednia chwila.

Po śmierci ojca ciotka oddała małego Ignasia do sklepu Mincla, w którym Rzecki spędził niemal całe swe życie. Początkowo uczył się zawodu, był chłopcem do posług, w końcu został subiektem. Warszawę i sklep opuścił tylko raz w życiu, w okresie Wiosny Ludów, kiedy wraz z Augustem Katzem, także subiektem, uznał, że nadeszła właśnie ta odpowiednia chwila i wyruszył na Węgry, aby wziąć udział w powstaniu Węgrów przeciwko Austriakom, czyli bić się „za wolność waszą i naszą”.

Po klęsce powstania August Katz popełnił samobójstwo, a Rzecki tułał się po całej Europie, aż w końcu stwierdził, że bez Warszawy i sklepu dalej żyć nie może. Postanowił więc powrócić bez względu na czekające go konsekwencje. Rzeczywiście przy przekraczaniu granicy austriackiej został aresztowany, jako buntownik i osadzony w więzieniu w Zamościu. Został jednak zwolniony dzięki interwencji młodego Jana Mincla, który po śmierci stryja przeniósł się z galanterią na Krakowskie Przedmieście, pozostawiając na Podwalu brata Franca.

Ignacy mimo tych tragicznych przeżyć nigdy nie zatracił swej roman­tycznej wiary w Bonapartych, nie zwątpił też nigdy w słuszność idei niepodległościowych. W związku z tym bierze udział w powstaniu styczniowym, a po jego klęsce, obserwując w społeczeństwie zanik wielkich ideałów staje się coraz większym dziwakiem, człowiekiem samotnym, żyjącym w swym własnym świecie marzeń, niejednokrotnie zadającym sobie smutne pytania:

„Za cóż ja się u diabła biłem z Austriakami?… Za co ginęli moi kamraci?”

Ze względu na sposób bycia i ubierania się Rzecki traktowany jest przez otoczenie, jako dziwak z minionej epoki. Wybrawszy się do teatru wzbudza powszechne zainteresowanie, a nawet śmiech:

„Tymczasem sala zapełniła się, a widok pięknych kobiet, zasiadających w lożach, do reszty orzeźwił Ignacego. Stary subiekt wydobył nawet małą lornetkę i zaczął przypatrywać się fizjognomiom: przy tej też okazji zrobił smutne odkrycie, że i jemu przypatrują się z amfiteatru, z dalszych rzędów krzeseł, ba! nawet z lóż.

Pan Ignacy usłyszał też:

— Cóż to za oryginał?…

— Ktoś z prowincji.

— Ale skąd on wyrwał taki surdut?

— Uważasz pan jego breloki przy dewizce? Skandal!

— Albo kto się tak dziś czesze?”

Na przykładzie losów Ignacego Rzeckiego Prus ukazuje bankructwo romantycznych ideałów, które nie znalazły racji bytu w pozytywistycz­nych czasach. Jednak Rzecki zasługuje na najwyższe uznanie, gdyż bez względu na niesprzyjające okoliczności przez całe życie pozostał wierny sobie i ideałom, które wyznawał. Zawsze uczciwy, sumienny w pracy, pobłażliwy wobec innych, zachowujący na zawsze wiarę w nadejście czasów wolności i sprawiedliwości. Los obszedł się z nim okrutnie, gdyż po sprzedaży sklepu pozbawiony możliwości pracy w magazynie, z któ­rym związał całe swe życie, załamał się, podupadł na zdrowiu i zmarł.

Jednak wartości moralne, które reprezentował pozostaną na zawsze aktualne, o czym świadczy sentencja Horacego odczytana w powieści przez Ochockiego: „Non omnis moriar” (nie cały umrę).

8. „Romantyk w kapeluszu pozytywisty” — ścieranie się tendencji romantycznych i pozytywistycznych w osobowości Stanisława Wokulskiego, głównego bohatera „Lalki” Bolesława Prusa

Stanisław Wokulski główny bohater „Lalki” został przez autora wykreowany jako osobowość bardzo złożona, jako bohater tragiczny, który nie może znaleźć dla siebie miejsca w społeczeństwie. Ciągle w swoim życiu staje przed niezwykle trudnymi wyborami i decyzjami, a realizacja jednej idei powoduje konieczność rezygnacji z innej, równie ważnej, doniosłej.

Jednocześnie Stanisław Wokulski jest reprezentantem średniego poko­lenia polskich idealistów, gdyż w jego osobowości można zaobserwować ścieranie się tendencji romantycznych i pozytywistycznych.

Wokulski pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej, kiedy jego ojciec stracił majątek Stanisław przyjął pracę w winiarni Hopfera, gdzie został zatrudniony jako chłopiec do posług. Tymczasem ojciec jego procesował się o majątek, twierdząc, że o prestiżu społecznym nie decyduje wiedza oraz istotne wartości człowieka, lecz szlacheckie po­chodzenie i majątek ziemski. Sam Stanisław miał się wkrótce przekonać, że niestety ojciec miał sporo racji.

Pracując w winiarni młody Stanisław uczył się po nocach, gdyż zgodnie z poglądami pozytywistów wierzył, że nauka i wytrwała praca całkowicie zmienią jego życie. Wkrótce po zapoznaniu się z Rzeckim, który został jego opiekunem i najbliższym przyjacielem, Stach porzucił pracę i po ukończeniu kursów przygotowawczych rozpoczął studia w Szkole Głównej. Rozpoczął też działalność konspiracyjną, mającą na celu przygotowania do powstania. Nadszedł rok 1863 i Wokulski stanął przed pierwszym w swym życiu tragicznym wyborem, musiał zrezyg­nować z jednego celu na rzecz innego, który w danej chwili był ważniejszy, bardziej doniosły. Porzucił studia i wziął udział w powstaniu styczniowym, a po jego klęsce został zesłany na Syberię, do Irkucka. Tam znów powrócił do zainteresowań naukowych, korzystając z przysyła­nych przez Rzeckiego książek i nawiązując kontakty z naukowcami rosyjskimi.

Po powrocie do kraju pragnął kontynuować prace naukowe, ale spotkało go wielkie rozczarowanie. „Warszawa nie potrzebowała uczo­nych”, zresztą: „kupcy nie dali mu roboty, gdyż był uczonym, a uczeni nie dali mu także, ponieważ był eks-subiektem”.

Wówczas za radą Rzeckiego przyjął pracę subiekta w sklepie Mincla, wkrótce też, niejako wbrew sobie ożenił się z wdową po Janie Minclu, zostając po rychłej śmierci żony spadkobiercą wieloletniego dorobku rodziny Minclów. Nie wiadomo, jak potoczyłoby się jego dalsze życie, gdyż znów próbował powrócić do zainteresowań naukowych, gdyby pewnego razu za namową Rzeckiego nie wybrał się do teatru. Tam właśnie ujrzał piękną arystokratkę Izabelę Łęcką i zakochał się od pierwszego wejrzenia wielką romantyczną miłością.

Odtąd wszystkie jego dalsze działania podporządkowane były jedyne­mu celowi — jak zbliżyć się do Izabeli, jak pokonać dzielące ich bariery społeczne, jak wedrzeć się do niedostępnych, arystokratycznych salonów. Wie, że musi zdobyć duży majątek i udaje mu się pomnożyć dziesięcio­krotnie to, co posiadał na dostawach żywności dla rosyjskiego wojska w czasie wojny turecko-rosyjskiej. Dostawy dla zaborcy i tak szybkie i łatwe zdobycie wielkiej fortuny wywołało u bohatera rozterki wew­nętrzne:

„Zdobywałem majątek dla niej! (…) Handel!… Ja i handel!… I to ja zgromadziłem przeszło pół miliona rubli w ciągu dwu lat, ja zmieszałem się z ekonomicznymi szulerami, stawiałem na kartę pracę i życie, no… i wygrałem… Ja idealista, ja — uczony, ja, który przecież rozumiem, że pół miliona rubli człowiek nie mógłby wypracować przez całe życie, nawet przez trzy życia…”

Po zdobyciu fortuny zmienia też całkowicie styl życia, musi udawać wielkiego pana, jeździć powozem, spacerować po Łazienkach. Pomaga dyskretnie Łęckim, przegrywając celowo z panem Tomaszem w karty, wykupując ich rodowe srebra i kamienicę. Gotów jest spełnić każde życzenie swej wybranki. Przeznacza duże sumy na cele dobroczynne, chodzi do teatru na występy uwielbianego przez Izabelę Rossiego, przesy­ła mu nawet prezenty, uczy się również potajemnie języka angielskiego od momentu, gdy był bezradnym świadkiem rozmowy Izabeli ze Starskim, prowadzonej w tym właśnie języku.

Cały czas