Kopciuszek i szklany sufit - Laura Lane, Ellen Haun - ebook + audiobook + książka

Kopciuszek i szklany sufit ebook i audiobook

Lane Laura, Ellen Haun

3,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Dawno, dawno temu żyła silna i zaradna młoda kobieta, na którą wołano Kopciuszek. Mieszkała ze złośliwą, roszczeniową i – powiedzmy to sobie głośno – przemocową macochą i dwiema rozwydrzonymi przyrodnimi siostrami…

Nie wiecie? Tak było!

Znane baśnie właśnie zyskały wymiar feministyczny.

Już dość – mamy dość uległych księżniczek! Pora na kobiety, które potrafią był prawdziwymi głównymi bohaterkami swoich własnych opowieści! Pora na to, by księżniczki wyszły z krainy baśni i zmierzyły się z życiem w realu!

Mulan odnosi sukcesy w wojsku, ale gdy dowiaduje się, że zarabia mniej niż inni kapitanowie, wypowiada własną wojnę... Wendy uczy się, by nigdy nie ufać mężczyźnie, który co noc puka w jej okno... A książę od Śpiącej Królewny dowiaduje się, czym jest świadoma zgoda.

W tej złośliwości tkwi mądrość, która zmienia nasze czasy! Dowcipne parodie klasycznych baśni przynoszą nowoczesne znaczenie słów „Długo i szczęśliwie” – takie, w którym obie strony są sobie równe.

Bo wiecie co? Całowanie nieprzytomnej kobiety nigdy nie powinno mieć miejsca. I wiecie co jeszcze? Wyjściem z ubóstwa nie jest poślubienie bogatego księcia. ANI noszenie delikatnego obuwia. A w ogóle to dlaczego od kobiety mieszkającej z siedmioma facetami oczekuje się gotowania, sprzątania i prania?

Baśnie z naszego dzieciństwa wymagają remake’u! Laura Lane i Ellen Haun go zrobiły. Dowcipna, ostra jak brzytwa interpretacja najsłynniejszych historii pokazuje Disneyowi, gdzie jego miejsce.

Choć książka kierowana jest do dorosłej publiczności, która zna oryginalne wersje, sprawdzi się także jako książka dla młodszych czytelników w stylu „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” czy „Damy, dziewczyny, dziewuchy” Anny Dziewit-Meller. W klimacie najlepszych żartów ze „Shreka”!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 98

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 2 godz. 41 min

Lektor: Laura Breszka

Oceny
3,3 (250 ocen)
67
55
54
40
34
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Marzenta123

Nie oderwiesz się od lektury

Właśnie tego i było trzeba na beseną noc
00
hannahanna98

Dobrze spędzony czas

Świetnie się bawiłam. Bardzo podobał mi się humor oraz ironiczność opowiadań i rozbrajanie patriarchalnym absurdów i standardów. Tytułowa historia Kopciuszka, Mulan i Małej Syrenki - najlepsze
00
GrubyKot622

Nie polecam

XD
00
Janicka_Marta

Nie polecam

Straszne.
00
lacerta_

Z braku laku…

Oj, mam duży problem z ocenieniem tego duetu. "Kopciuszek i szklany sufit" to na pewno ciekawa interpretacja bajek, ukazująca ich przywary i pokazująca świat zdecydowanie szerzej. Książka jest również napisana z dużą dozą humoru - no i właśnie tutaj widzę dość duży problem. Nie da się ukryć, że opowiadania poruszają wiele ważnych tematów, rozumiem również, że ich komediowy charakter może komuś odpowiadać. Dla mnie jednak często humorystyczny akcent postaci oraz zdarzeń był przesadzony i często zastanawiałam się czy to jest jeszcze humor czy już może lekko przekraczamy granicę i wyśmiewamy. Ponadto postacie często wydawały się tak bardzo stereotypowe, że aż męczące. Wiem, że w krótkich opowiadaniach nie jest łatwe pokazać złożone postacie i problematykę, ale tutaj zdecydowanie coś nie zagrało. "Kopciuszek i szklany sufit" Ellen Haun i Laury Lane to książka z bardzo ciekawą koncepcją, jednak w swojej formie często jest stereotypowa, przesadzona a nawet prześmiewcza
00

Popularność




O KSIĄŻCE

DAWNO, DAWNO TEMU ŻYŁA ZARADNA MŁODA KOBIETA, NAZYWANA KOPCIUSZKIEM. MIESZKAŁA Z PRZEMOCOWĄ MACOCHĄ I JEJ DWIEMA ZEPSUTYMI CÓRKAMI… NA SZCZĘŚCIE WSZYSTKO DOBRZE SIĘ SKOŃCZYŁO, BO TRAFIŁA NA SNOBISTYCZNY BAL I POZNAŁA KSIĘCIA Z BAJKI. TEN Z MIEJSCA SIĘ W NIEJ ZAKOCHAŁ, A PONIEWAŻ SZKLANY PANTOFELEK LEŻAŁ NA JEJ STOPIE JAK ULAŁ, UBOGA SIEROTA ZASILIŁA SZEREGI BOGATYCH PRÓŻNIAKÓW…

WIDZICIE, W CZYM PROBLEM?

Mamy już dość uległych księżniczek! Pora na kobiety, które w swoich własnych opowieściach potrafią być głównymi bohaterkami z prawdziwego zdarzenia! Najwyższy czas, by księżniczki opuściły krainę baśni i zmierzyły się z życiem w realu!

Mulan odnosi sukcesy w wojsku, ale gdy dowiaduje się, że zarabia mniej niż inni dowódcy, wypowiada własną wojnę… Wendy uczy się, by nigdy nie ufać mężczyźnie, który co noc puka w jej okno… A książę dowiaduje się od Śpiącej Królewny, czym jest świadoma zgoda.

W tej przewrotności tkwi siła, która odmienia losy księżniczek i wszystkich zwyczajnych kobiet! Dowcipne parodie klasycznych baśni nadają nowe znaczenie sakramentalnemu „Długo i szczęśliwie” – takie, w którym obie strony są sobie równe.

Choć książka kierowana jest do dorosłej publiczności, która zna oryginalne wersje, sprawdzi się także jako lektura dla młodszych czytelników, którzy polubili „Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” Eleny Favilli i Franceski Cavallo czy „Damy, dziewczyny, dziewuchy” Anny Dziewit-Meller.

Bajki postawione na głowie jeszcze nigdy nie były tak zabawne!>

Tytuł oryginału:

CINDERELLA & THE GLASS CEILING AND OTHER FEMINIST FAIRY TALES

Copyright © Laura Lane and Ellen Haun 2020

All rights reserved

This edition published by arrangement Seal Press, an imprint of Perseus Books, LLC, a subsidiary of Hachette Book Group, Inc., New York, New York, USA. All rights reserved.

Polish edition copyright © Wydawnictwo Albatros Sp. z o.o. 2021

Polish translation copyright © Danuta Górska 2021

Redakcja: Anna Walenko

Projekt graficzny okładki oryginalnej oraz składu oryginalnego: Ann Kirchner

Ilustracje na okładce i w środku książki: Nicole Miles

Cover copyright © 2020 Hachette Book Group, Inc.

Opracowanie graficzne okładki polskiej: Kasia Meszka

ISBN 978-83-8215-183-1

WydawcaWYDAWNICTWO ALBATROS SP. Z O.O.Hlonda 2a/25, 02-972 Warszawawww.wydawnictwoalbatros.comFacebook.com/WydawnictwoAlbatros | Instagram.com/wydawnictwoalbatros

Niniejszy produkt jest objęty ochroną prawa autorskiego. Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku osobę, która wykupiła prawo dostępu. Wydawca informuje, że publiczne udostępnianie osobom trzecim, nieokreślonym adresatom lub w jakikolwiek inny sposób upowszechnianie, kopiowanie oraz przetwarzanie w technikach cyfrowych lub podobnych – jest nielegalne i podlega właściwym sankcjom.

Przygotowanie wydania elektronicznego: Michał Nakoneczny, hachi.media

Dla Rila. Byłeś w moim brzuchu, kiedy zaczęłyśmy pisać, i na moich kolanach, kiedy skończyłyśmy. Obyś ty i wszystkie inne dzieci czytały bajki, które nie są do bani.

Dla Mamy. Dziękuję Ci.

WSTĘP

AWNO, DAWNO TEMU…

Baśnie to były patriarchalne horrory przebrane za powiastki dla dzieci. Kobieta musiała sprzątać i gotować dla swoich siedmiu współlokatorów. Wilk napastował małą dziewczynkę, a potem dokonywał włamania z wtargnięciem i podwójnego zabójstwa. Kobieta zakochiwała się w swoim włochatym porywaczu. Syrenka poświęcała swój głos, przyjaciół i rodzinę dla obcego mężczyzny, właściciela jachtu. Snobka włamywała się do cudzego domu i zjadała rodzinie śniadanie. Chłopiec, który nie chciał dorosnąć, siadał na oknie i straszył dzieci. Wielu mężczyzn całowało śpiące kobiety bez ich zgody. Och, i prawie wszystkich przedstawiano jako białych.

W tych historyjkach pełno było dzikich bestii, groźnych złoczyńców i krytycznych luster. Ale kto był najgorszym wrogiem? Inne kobiety. Nie ma nic straszniejszego niż kobieta po trzydziestce, która chce cię załatwić!

Macochy, przyrodnie siostry, czarownice, wróżki i morskie potwory – zawsze przedstawiano je jako złe. Wszystkie były nieszczęśliwymi singielkami. I wiele miało haczykowate nosy. Chciały albo ukraść twoje dziedzictwo i zmusić cię do spania w kominie, albo zamordować cię z zazdrości, że taka z ciebie laska.

Kobiety przedstawiano bez żadnych niuansów. Występowały tylko dwa typy: złe (za dużo fioletowego cienia do powiek) i dobre (nadmiernie wyskubane brwi). Co jakiś czas dorzucano mysz, która przypadkiem była samiczką, ale ona praktycznie tylko szyła.

W tych opowieściach kobiety uczono, że powinny zrobić wszystko, żeby wyjść za kasiastego gościa, najlepiej księcia. A żeby złapać takiego, musiały tylko mieć naprawdę gęste włosy i potrzebować ratunku. Kiedy już zdobyły tego faceta i pokonały Złą Starszą Kobietę, która chciała je załatwić, ich historia się kończyła. Nie miały porządnej agencji. Nie miały żadnych praw. I nigdy nie miały przyjaciółki, której mogłyby się zwierzyć!

Przerażające, czyż nie?

Ale podobnie jak nie nosimy już krez, bo czasy się zmieniły, te historie także powinny się zmienić. (Tak poważnie, mamy nadzieję, że nigdy nie wróci moda na noszenie wachlarza dookoła szyi).

W naszych baśniach kobiety mają ostatnie słowo na własnych warunkach. Wiedzą, że jedyna rzecz fajniejsza od syreniego ogona to wagina. Wiedzą, że dużo więcej pracy wymaga rozbicie szklanego sufitu niż szklanego pantofelka. I wiedzą, że „odtąd żyli długo i szczęśliwie” to mit stworzony przez patriarchat.

MAŁA SYRENKA DOSTAJE WAGINĘ

AWNO, DAWNO TEMU…

…żyła sobie pewna ciekawska i zuchwała młoda syrenka. Mieszkała z ojcem i licznymi syrenimi siostrami w pałacu głęboko na dnie morza, daleko od takich zagrożeń jak wycieki ropy, plastikowe słomki i ludzie sikający do oceanu. Miała wszystko, czego potrzebowała, jednak pragnęła czegoś więcej. Chciała zwiedzać świat, ale przede wszystkim chciała się spotykać z przystojnymi marynarzami.

Pomimo przestróg jej nadopiekuńczego ojca, żeby nie wypływała na powierzchnię, gdzie rybacy mogą ją zadźgać harpunami, wynurzała się i podglądała ludzi na pokładach statków. (Później uświadomiła sobie, że ojciec mówił całkiem rozsądnie i starał się tylko chronić zbuntowaną nastolatkę). Szczególne wrażenie zrobił na niej jeden żeglarz, który – jak należało się spodziewać – był księciem.

Przez kilka nocy pływała za jego łodzią, zachowując się jak świrnięta fanka, aż wreszcie podjęła decyzję: chce wyjść na ląd. Chciała stać się człowiekiem i miziać się z tym przystojniakiem księciem.

Syrenka wyruszyła na poszukiwanie Morskiej Czarownicy, która zarabiała na swoje kosztowne zabiegi mikrołuskoabrazji, dostarczając prawdziwie wyglądające fałszywe dokumenty i rzucając zaklęcia dla zdesperowanych trytonów.

– Chcę stać się człowiekiem – powiedziała Syrenka do Morskiej Czarownicy. – Chcę mieć nogi. Chcę nosić sandałki na platformach. Chcę tyłka tego przystojnego marynarza.

– Moja kochana, słodziutka, małoletnia Syrenko, to mój zawód – odrzekła Morska Czarownica. – Żyję po to, żeby pomagać impulsywnym, pechowym, niestabilnym hormonalnie mieszkańcom mórz. W zamian za moje usługi wymagam zapłaty. Nie martw się, nie chcę twojego kieszonkowego. Wystarczy mi drobnostka… twój głos. No i nigdy nie możesz tu wrócić.

Syrenka i tak niewiele używała głosu pod wodą, ponieważ większość morskich stworzeń jest wysoko rozwinięta i komunikuje się, grając na bębnach z muszli. Poza tym zawsze mogła napisać księciu notatkę, gdyby chciała mu coś powiedzieć. Z drugiej strony, porzucenie rodziny to poważna sprawa. Ale czasami, jak się bardzo na kogoś napalisz, przestajesz myśleć jasno i robisz różne głupoty.

– Wchodzę w to! – oświadczyła Syrenka.

I podpisała kontrakt. Natychmiast zmienił się w rozmoczoną atramentową papkę, ponieważ papier nie przechowuje się dobrze pod wodą.

Syrenka zamknęła oczy i nerwowo czekała na początek transformacji. Czekała. I czekała. Ale nic się nie działo. Zerknęła jednym okiem.

– Jak długo trwa ten numer z nogami? – zapytała Morską Czarownicę.

Morska Czarownica odetchnęła głęboko.

– Właściwie musimy najpierw coś przedyskutować – oznajmiła.

– Chodzi o moje nogi?

– W pewnym sensie. Muszę cię „uświadomić”. Widzisz, razem z nogami dostajesz też… waginę.

Syrenka była zdezorientowana.

– Wagi… co?

– To się nazywa wagina.

Syrenka nie chciała żadnych dodatków do umowy. Przecież prosiła tylko o nogi.

– Wystarczą mi nogi, dziękuję. – Podpłynęła do Morskiej Czarownicy z nadzieją, że ta wreszcie rzuci to nogowe zaklęcie.

– Nie da się tego obejść. Próbowałam już wcześniej. Sikanie przez usta jest bardzo obrzydliwe.

– Wróćmy po prostu do nóg. Na pewno sama już jakoś ogarnę swoją waginę – rzuciła Syrenka z lekkim zniecierpliwieniem.

– Posłuchaj, kotku, waginy są skomplikowane. Nie pozwolę ci odejść z cipką, której nie umiesz używać.

Syrenka popatrzyła na Morską Czarownicę. Czy to był jakiś podstęp? Jasne, w zasadzie ufała Morskiej Czarownicy, inaczej w ogóle by do niej nie przyszła. Ale słyszała plotkę, że kiedyś Morska Czarownica zmieniła trytona, który prosił o przeszczep włosów, w suma.

– Dlaczego jesteś dla mnie taka miła? – zapytała. – Przecież jesteś zła.

– Rzecz w tym, że jestem Morską Czarownicą, która dba tylko o własny interes, ale obie ciągle jeszcze walczymy z trytonarchiatem, prawda? Więc jak mawiają na lądzie: babska solidarność.

Morska Czarownica poklepała głaz obok siebie, zachęcając Syrenkę, żeby usiadła.

– Najpierw najważniejsze: miesiączka – zaczęła Morska Czarownica. Wzięła czerwony kawałek ukwiału, żeby użyć go jako rekwizytu. – Raz w miesiącu twoja wagina będzie krwawić przez jakiś tydzień.

– Czy będzie zraniona? – zapytała Syrenka.

– Nie, to normalne, to oznaka zdrowia. Jest niezwykle bolesne i będzie trwało mniej więcej do pięćdziesiątki. – Morska Czarownica zachichotała pod nosem.

W Syrence obudziły się wątpliwości.

– Gdybym wiedziała, że wagina jest częścią umowy, poważnie bym się zastanowiła.

– Ale pamiętaj, z nogami możesz chodzić i biegać, i robić przysiady – powiedziała Morska Czarownica.

Ooo, przysiady! Ale zabawa! Syrenka wstała z głazu i spróbowała przykucnąć – i przekonała się, że nie można zrobić przysiadu na ogonie.

– Najbardziej na świecie chcę robić przysiady! – oświadczyła. – Wytrzymam te miesiączki. Dziękuję, że mnie uświadomiłaś. Jestem gotowa na nogi.

– Och, kochana, słodka Syrenko, my dopiero zaczęłyśmy. – Morska Czarownica wskazała na głaz, żeby Syrenka z powrotem usiadła, do cholery. – Waginy wykorzystuje się również do seksu. Jeśli uprawiasz seks z mężczyzną, którym jest książę, to w zasadzie wpychasz jego penisa do swojej waginy raz po raz przez jakieś dziesięć minut, mniej więcej.

Morska Czarownica zademonstrowała wpychanie penisa, używając kawałka korala i konchy. Syrenka była przerażona.

– Czy to przyjemne uczucie? – zapytała.

– Czasami. Ale musisz stosować to. – Morska Czarownica wydobyła z zanadrza pudełko pigułek antykoncepcyjnych i podała je Syrence.

Syrenka otworzyła mały plastikowy pojemniczek z maleńkimi tabletkami w środku, wyjęła jedną i obejrzała. Sądziła, że doskonale potrafi odgadywać, do czego służą różne ludzkie wynalazki. Zdobywała tę wiedzę od lat, zbierając rozmaite skarby z rozbitych okrętów.

– Ludzka zatyczka do nosa! – wykrzyknęła i wetknęła sobie pigułkę do lewej dziurki w nosie.

Morska Czarownica pokręciła głową.

– Dlatego dają kobietom przez tydzień tabletki cukru – mruknęła do siebie. Po czym wyjaśniła: – To rodzaj środka antykoncepcyjnego. Leczy trądzik na twarzy. Ale powoduje ociężałość i depresję.

Syrenka wydmuchnęła z nosa pigułkę.

– Nie, dziękuję – powiedziała. – Nie chcę antykoncepcji, rezygnuję z nóg.

Jednak Morska Czarownica zaczęła ją przekonywać.

– Wyobraź sobie, że będziesz mogła podskakiwać i podrygiwać, i pedałować na rowerze stacjonarnym, który donikąd nie jedzie!

– Ale byłoby fajnie! – wykrzyknęła Syrenka. – No dobrze. Użyję tej anty-coś tam i zniosę nadmiar wody w organizmie.

– Świetnie. Powinnaś również dopilnować, żeby książę to założył. – Morska Czarownica wyjęła kondom i wręczyła Syrence.

Syrenka obejrzała plastikowy pakiecik wielkości małej muszelki i go rozdarła.

– Jestem bardzo dobra w zgadywaniu, co robić z lądowymi przedmiotami – pochwaliła się. – To jest oczywiście ta lepka rzecz, którą ludzie żują, a potem rzucają na ziemię, żeby ktoś w to wdepnął.

Szybko wepchnęła sobie kondom do ust.

– To cosz do mojej kokekcji – wybełkotała z pełnymi ustami. – Nahwę to cosz gumożują!

Morska Czarownica patrzyła na nią w milczeniu dłużej, niż było to konieczne.

– Zakładasz mu to na kutasa – wyjaśniła wreszcie.

Syrenka wypluła kondom, ale próbowała się zachowywać jak gdyby nigdy nic.

– Tak, tak, tak, wiem – zapewniła, wycierając z ust śliski środek nawilżający.

– Musisz dopilnować, żeby tego użył – ciągnęła Morska Czarownica. – Książę jest marynarzem, więc na pewno ma syfilis i brodawki płciowe. Nie chce o tym mówić, dlatego nigdy się nie leczył. Ludzie wstydzą się chorób wenerycznych, to wielki problem na lądzie.

To w zupełności wystarczyło, żeby Syrenka ponownie zmieniła zdanie.

– Jak się tak zastanowić, prawie go nie znam – powiedziała, uświadamiając sobie, że może książę nie jest taki śliczny, jak go zapamiętała. – Więc chyba już nie potrzebuję nóg.

– Ale czy nie chcesz tańczyć i wirować, i pewnego dnia urodzić ludzkie dziecko? – zapytała Morska Czarownica.

Syrenka poderwała głowę. Nigdy nawet nie myślała o urodzeniu ludzkiego dziecka! Widywała zdjęcia dzieci we wrakach statków, ale nigdy nie widziała dziecka na żywo.

– Dziecko-szmecko! – wykrzyknęła.

– A czy wiesz, skąd to dziecko-szmecko wychodzi? – zapytała Morska Czarownica.

Syrenka zastanawiała się przez chwilę. Doszła do wniosku, że jest tylko jeden otwór dostatecznie duży, żeby dziecko mogło się zmieścić.

Uśmiechnęła się i oznajmiła:

– Z ust!

– Bynajmniej – zaprzeczyła Morska Czarownica. – Z waginy.

Hmmm. Może waginy nie były jednak takie, jak je sobie wyobrażała.

– Czyli waginy są duże, wielkości flądry?

– Nie. Są małe. Jak pół homara.

Och, dobry Posejdonie. Więc jednak waginy były dokładnie takie, jak je sobie wyobrażała.

– Jak to działa? – zapytała Syrenka, nie mając pewności, czy chce poznać odpowiedź.

– Właściwie nie działa. Często po prostu wycinają z ciebie dzieciaka. A kiedy tego nie robią, dziecko rozrywa twoją waginę, rozdziera krocze od waginy do odbytu. Czujesz, że umierasz. Cała ta sytuacja to jedna wielka dupa!

To