Klinika pod Boliłapką. Hopek nie może jeść - Liliana Fabisińska - ebook

Klinika pod Boliłapką. Hopek nie może jeść ebook

Liliana Fabisińska

3,8

Opis

Tom 5

Klinika pod Boliłapką to maleńki szpital dla chorych zwierzaków. Pracują w nim sympatyczna doktor Magda i wesoły doktor Paweł. Codziennie ratują zdrowie swoich podopiecznych. Pomagają im dzieci doktor Magdy: Dominika i Kajtek. Zaprzyjaźnij się z nimi i zaglądaj do kliniki, by śledzić losy niezwykłych pacjentów.

Rankiem w dniu ślubu doktor Magdy z doktorem Pawłem Dominika odkrywa, że mamy nie ma w domu.Tymczasem przed kliniką pojawia się zapłakany Franio z transporterkiem w ręku i prosi o pomoc dla swojego chorego króliczka. Czy uda się uratować Hopka? I czy ślub się odbędzie?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 39

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,8 (5 ocen)
2
1
1
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
kataryna0905

Dobrze spędzony czas

Ta seria to polska wersja opowieści angielskiego weterynarza Jamesa Herriota dla dzieci. Nie zaszkodzi też dorosłym!
00

Popularność




Fotografia na okładce – Elenethewise/Istockphoto
Redakcja – Eleonora Mierzyńska-Iwanowska
Korekta – Agata Mikołajczak-Bąk
Opracowanie komputerowe wnętrza i okładki –
Elżbieta Baranowska, Hanna Polkowska
Projekt okładki – Hanna Polkowska
Edycja materiału ilustracyjnego – Marek Nitschke
© Publicat S.A. MMXV (wydanie elektroniczne)
All rights reserved
Wydanie I elektroniczne
ISBN 978-83-245-2082-4
jest znakiem towarowym Publicat S.A.
Publicat S.A
61-003 Poznań, ul. Chlebowa 24
tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00
www.publicat.pl
Wykorzystanie e-booka niezgodne z regulaminem dystrybutora,
w tym nielegalne jego kopiowanie i rozpowszechnianie, jest zabronione.

Dominika obudziła się o wschodzie słońca i aż pisnęła z radości:

– Więc to dziś! To ten dzień! Nareszcie!

Niewiele dzieci ma okazję być na ślubie swojej mamy, podawać obrączki i rzucać kwiatki. A ją miało to spotkać, właśnie dziś.

„I w dodatku sama znalazłam jej tego męża! – uśmiechnęła się do siebie. Ale natychmiast się poprawiła: – Dobra, nie sama... Znaleźliśmy go razem z Kajtkiem”.

Oczywiście ani Dominika, ani jej brat bliźniak wcale nie szukali męża dla mamy. Pani Magda po rozwodzie z ich tatą przysięgała, że nigdy już nie spojrzy na żadnego mężczyznę. I wtedy naprawdę w to wierzyła. Dominika i Kajtek też. Zresztą mieli wówczas na głowie mnóstwo ważniejszych spraw. Przenieśli się z centrum miasta do niedużego domu na przedmieściu. Z dala od znajomych, od dawnej szkoły i trzepaka, na którym tak lubili się bujać. Przy nowym domu mieli zamiast trzepaka cały piękny ogródek i alejkę wysadzaną kasztanami zaraz za furtką. Nowa szkoła też, prawdę mówiąc, okazała się lepsza od tej starej i bardzo lubili do niej chodzić. Nie byli jednak szczęśliwi, bo mama od dnia przeprowadzki kompletnie nie miała dla nich czasu. Założyła w tym ich nowym, małym domku Klinikę pod Boliłapką. I od rana do późnej nocy przyjmowała w niej pacjentów: psy, koty, chomiki, kanarki, papugi, a nawet jeże pigmejskie i rybki, przynoszone w akwarium. Najwyraźniej doktor Magda była świetnym weterynarzem, bo klinika błyskawicznie stała się bardzo popularna. Wszyscy wierzyli, że właśnie tu uda się uratować ich zwierzaka.

I faktycznie, zwykle się udawało. Mama kochała również konie, opiekowała się nimi w dwóch stajniach w pobliżu kliniki. Sama też była jeźdźcem, i to znakomitym. Wygrała niejedne zawody, ale odkąd otworzyła klinikę, na jazdę konną nie starczało jej czasu.

Pomysł, żeby zatrudnić pracownika, wydawał się więc oczywisty. Doktor Magda naprawdę go potrzebowała. Tyle że strasznie się bała przyjąć do pracy byle kogo. Lekarza, który coś zaniedba, czegoś nie dopilnuje... A ci, którzy się zgłaszali, nie budzili zaufania. Jednak pewnego dnia, zupełnym przypadkiem, telefon odebrali Dominika i Kajtek. Pan po drugiej stronie od razu im się spodobał. Tak bardzo, że zaprosili go na spotkanie w Klinice pod Boliłapką... i właściwie zmusili mamę, żeby go zatrudniła. A potem poszło już samo. Doktor Paweł okazał się świetnym lekarzem i przemiłym człowiekiem. A w dodatku zakochał się w doktor Magdzie, i to z wzajemnością.

– Kajtek, wstawaj! No, rusz się! – Dominika podeszła na palcach do łóżka brata i potrząsnęła chłopcem z całej siły.

Starała się mówić jak najciszej, żeby nie obudzić mamy. Doktor Magda do późnej nocy operowała wyżła, który połknął kość z kurczaka. Ostry kawałek wbił mu się w przełyk. Pies by się udusił, gdyby nie ta operacja.

– Zupełnie jakby ludzie nie wiedzieli, że ptasie kości są puste w środku i niebezpieczne dla psów! – tłumaczyła dzieciom, gdy podczas zabiegu wyszła na chwilę z gabinetu, prosząc, by Dominika i Kajtek zrobili jej herbatę i kanapkę.

Teraz więc Dominika mówiła szeptem i chodziła na palcach, żeby mama mogła jeszcze trochę pospać. Nie powinna przecież mieć sińców pod oczami w dniu własnego ślubu! Albo, co gorsza, migreny...

– Przestań mnie szarpać! – wrzasnął za to Kajtek, zły, że go gwałtownie obudzono. – Ślub dopiero o dwunastej, możemy spać jeszcze ze trzy godziny!

Ten krzyk mógł obudzić nawet sąsiadów, zwłaszcza w taki ciepły dzień, przy otwartych oknach. Nie było co liczyć na to, że mama go nie usłyszała.

[...]