Klinika pod Boliłapką. Muszka, która nie umie latać - Liliana Fabisińska - ebook

Klinika pod Boliłapką. Muszka, która nie umie latać ebook

Liliana Fabisińska

4,9

Opis

Klinika pod Boliłapką to maleńki szpital dla chorych zwierzaków. Pracują w nim sympatyczna doktor Magda i wesoły doktor Paweł. Codziennie ratują zdrowie swoich podopiecznych. Pomagają im dzieci doktor Magdy: Dominika i Kajtek. Zaprzyjaźnij się z nimi i zaglądaj do kliniki, by śledzić losy niezwykłych pacjentów.

Gdy na dworze zrobiło się ciepło, Muszka - kotka Olgi, nabrała ochoty na spacery. Olga mieszka w bloku, na piętrze, Muszka postanowiła więc wybrać się na przechadzkę po parapecie. To nie mogło się dobrze skończyć. Na szczęście lekarze z Kliniki pod Boliłapką potrafią doskonale zaopiekować się kotkiem, który nie zawsze spada na cztery łapy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 44

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,9 (10 ocen)
9
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Fotografia na okładce – kreicher/Istockphoto

Redakcja – Agata Mikołajczak-Bąk

Korekta – Eleonora Mierzyńska-Iwanowska

Opracowanie komputerowe wnętrza – Elżbieta Baranowska, Hanna Polkowska

Projekt okładki – Hanna Polkowska

Realizacja komputerowa okładki – Michał Pańczak

Edycja materiału ilustracyjnego – Marek Nitschke

© Publicat S.A. MMXIV (wydanie elektroniczne)

All rights reserved

Wydanie I elektroniczne

ISBN 978-83-2452-080-0

Papilon – znak towarowy

Publicat S.A.

61-003 Poznań, ul. Chlebowa 24

tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00

e-mail: [email protected]

www.publicat.pl

Wykorzystanie e-booka niezgodne z regulaminem dystrybutora, w tym nielegalne jego kopiowanie i rozpowszechnianie jest zabronione.

Konwersja publikacji do wersji elektronicznej

Olga obudziła się tuż po wschodzie słońca. Czuła, że nie wytrzyma w łóżku ani chwili dłużej. Czekała na ten dzień tak długo! Marzyła o nim przez całą zimę, długą i ponurą. W jej okolicy śnieżne, piękne dni można było w tym roku policzyć na palcach. Wiosna też okazała się okropna: deszczowa, wietrzna, o wyjściu na rower czy grze w piłkę w weekend nie było co marzyć. I jeszcze te wszystkie klasówki! Klasówek, kartkówek i nieustannego odpytywania Olga miała najbardziej dosyć. Czasami siedziała nad lekcjami przez całe popołudnie i wieczór. Prawie zasypiała nad zeszytami. Raz nawet głowa opadła jej na biurko przy powtarzaniu tabliczki mnożenia. Dopiero mama znalazła ją, śpiącą z czołem opartym na zeszycie, gdy przyszła zgasić światło i powiedzieć swojej młodszej córeczce dobranoc.

– Spałaś tak słodko, że aż żal było cię budzić! – śmiała się potem. – A obok ciebie, wśród książek i zeszytów, leżała Muszka i chrapała chyba jeszcze głośniej niż ty!

Muszka, kotka Olgi, nie opuszczała swojej pani choćby na krok. Siedziała na jej kolanach w czasie obiadu, ocierała się o jej nogi, gdy Olga chodziła po mieszkaniu. A kiedy dziewczynka uczyła się do klasówek, grzecznie sadowiła się na parapecie koło biurka i patrzyła na nią, mrużąc oczy.

Obie, Olga i Muszka, najbardziej jednak lubiły wieczory. Olga układała się wtedy w łóżku z książką i czytała przy małej lampce kilka stron przed snem. A Mucha wskakiwała na kołdrę i mościła sobie legowisko koło dziewczynki, tuląc się do niej i mrucząc spokojnie. Czasami tylko podskakiwała nagle, gdy z sąsiedniego pokoju dochodziły dźwięki gitary, na której uczyła się grać Karolina, starsza siostra Olgi. Może to przez tę gitarę Muszka unikała nastolatki jak ognia i starała się schodzić jej z drogi? Olgę za to uwielbiała i nieustannie domagała się od niej pieszczot.

– Miałam dla ciebie tak mało czasu – szepnęła przebudzona już na dobre dziewczynka i poszukała kotki dłonią. Zawsze przecież leżała na kołdrze i wstawała razem z Olgą. – Ale nie martw się, dziś wszystko się zmieni! Jeszcze tylko pójdę do szkoły po świadectwo i już. Koniec! Dziewięć tygodni wakacji, wyobrażasz sobie? Będziemy się bawić całymi godzinami i wreszcie porządnie cię wyczeszę. Zrobię to dzisiaj, od razu, obiecuję. Muszka, słyszysz? Cieszysz się? Muszka? Musia, gdzie ty jesteś?

Kota nie było na tapczanie.

– Muszka? Muszka? Mamo? Tato? Jest u was Musia?

Dziewczynka wbiegła do ich sypialni z nadzieją, że kotka przeniosła się nad ranem do dużego łóżka mamy i taty. Kiedyś już tak zrobiła. Co prawda tylko raz, gdy była jeszcze całkiem malutka... ale kto wie, może akurat dziś miała ochotę to powtórzyć? Rodzice spali spokojnie w swojej zielonej pościeli. Wystarczył rzut oka, by Olga przekonała się, że Muszki tam nie ma.

– Musia, dokąd ty poszłaś? – Dziewczynka ruszyła do łazienki, gdzie stała kocia kuweta.

Ale i tam nie zauważyła śladu kotki. Zajrzała więc do pokoju Karoliny. Byłaby to pierwsza wizyta Muszki w jaskini gitarowych hałasów. Karolina spała w najlepsze. A kotki oczywiście nie było.

– Może zgłodniała? – westchnęła Olga z nadzieją i pobiegła do kuchni.

Przy miskach jednak też było pusto. Dziewczynka już chciała obudzić rodziców i poprosić o pomoc w poszukiwaniach, ale nagle kątem oka zauważyła otwarte kuchenne okno. Serce na moment przestało jej bić. A potem zaczęło walić jak szalone. Muszka siedziała za szybą, po drugiej stronie. Patrzyła na ptaszki latające nad drzewami. Jej głowa rytmicznie poruszała się w prawo i w lewo, kiedy gołębie przelatywały z jednego krańca podwórka na drugi.

Olga zastygła w bezruchu. Wiedziała, że nie może przestraszyć kotki.

– Moja malutka, chodź do mnie – powiedziała szeptem. – Musia, kochana... Wracaj do domu. Mam tu twoje przysmaki, popatrz...

Powoli, ostrożnie sięgnęła do kuchennej szuflady, gdzie leżały ulubione chrupki kotki. Zaszeleściła opakowaniem i bardzo, bardzo wolno wyciągnęła rękę ze smakołykiem w stronę okna. Muszka spojrzała z zainteresowaniem w stronę swojej pani, a potem z gracją odwróciła się i weszła powoli do mieszkania.

– Miauuu! – oświadczyła, zeskakując z parapetu na podłogę i ocierając się o nogi Olgi. – Miauuu! – To najwyraźniej była prośba o chrupkę.

– Jak mogłaś? Jak mogłaś zrobić coś takiego? – Dziewczynce po policzkach ciekły łzy wielkie jak groch. – Tak się o ciebie bałam! Ten parapet jest taki wąski, mogłaś spaść i się zabić! Nigdy, nigdy więcej tak mnie nie strasz, rozumiesz?

– Miauuu! – odpowiedziała Muszka, zniecierpliwiona.

Pani przecież obiecała jej chrupkę, pokazała, zaszeleściła papierkiem... Tylko dla tego przysmaku zrezygnowała z obserwowania ptaków i zeszła z parapetu. A teraz co? Jakieś krzyki zamiast frykasów? Wcale jej się to nie podobało.

– Masz już, masz. – Olga otarła łzy rękawem piżamy i podała Muszce przysmak.

W tej chwili w pokoju rodziców zaterkotał ulubiony budzik taty. Był stary i już trochę zepsuty, ale tata nie chciał go wymienić.

Olga usłyszała, jak tata wstaje i próbuje bez skutku wyciągnąć z łóżka Karolinę. Groził, prosił, łaskotał... a ona nic! Olga uśmiechnęła się pod nosem. Zaraz potem wstała mama. Ruszyła w stronę pokoju młodszej córki, uchyliła drzwi i powiedziała:

– Oleńko, wstawaj, bo spóźnisz się na zakończenie roku!

A chwilę później:

– Olga, kochanie, gdzie ty jesteś?