Klechdy domowe - Kostyrko Hanna - ebook + książka

Klechdy domowe ebook

Kostyrko Hanna

0,0

Opis

Zbiór podań i legend związanych z różnymi miejscowościami i regionami Polski, w opracowaniu znanych autorów - zarówno klasyków literatury polskiej, jak i pisarzy współczesnych. Bohaterami podań są znane wszystkim postacie, m.in. Piast, król Popiel, Janosik czy Bazyliszek. Wybór Hanny Kostyrko, wznowiony teraz w starannym opracowaniu graficznym, z pięknymi ilustracjami, to jedyny tak obszerny i urozmaicony skarbiec wiedzy o naszej przeszłości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 291

Rok wydania: 2020

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ilustracje: Artur Lobus
© Copyright by Siedmioróg
Wrocław 2020
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żaden fragment książki nie może być powielany ani reprodukowany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-66620-10-0
Wydawnictwo Siedmioróg
ul. Krakowska 90, 50-427 Wrocław
Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmiorógwww.siedmiorog.pl
Konwersja: eLitera s.c.
* * *

Nie tak prędko baśń się baje

jak się prędko dziw ten staje...

W krainę dziwów, w krainę za górami, za lasami, na latających dywanach i siwkach złotogrzywkach przenosi nas baśń – marzenie...

Od najdawniejszych czasów człowiek marzył i snuł baśnie. Baśnie, legendy były zawsze krainą, gdzie można było uciec od smutku i udręki życia. Pogrążony w niedoli człowiek oczekiwał cudownej pomocy: głodny wyobrażał sobie zaczarowany stoliczek, na którym na słowa zaklęcia zjawiają się najpyszniejsze potrawy, uciemiężony niewolnik pragnął uciec na dywanie latającym, bity i poniewierany szukał ratunku w kijachsamobijach, które pomagały mu się zemścić na silniejszych i potężniejszych prześladowcach.

W baśniach i legendach dobry człowiek nigdy nie jest samotny ani opuszczony: wróżki i czarodzieje opiekują się sierotami, a święci i aniołowie wędrują po świecie, spełniając życzenia, nagradzając dobrych, a karząc złych.

Wśród postaci fantastycznych spotykamy i diabły; ale diabeł nie jest tu straszny. Jest najczęściej głupi i zabawny, daje się przechytrzyć mądremu człowiekowi, którego próbował oszukać. W ten sposób człowiek zwyciężał zło, które wyobrażał sobie w postaci diabła.

I aniołowie – z kolei uosobienie dobroci – występują czasem w żartobliwych sytuacjach, jak choćby anioł z „Legendy o Podhalu”.

Bo cudowne rzeczy dzieją się nie zawsze w tajemniczej dalekiej krainie za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, ale i na bliskiej ojczystej ziemi.

W znanym podaniu dzielny Krak, który zwyciężył smoka, zamieszkał w zamku na Wawelu, krasnoludki czuwały nad skarbami w polskich górach, syrena z dalekich mórz pokochała Wisłę, a śpiący rycerze Bolesława Chrobrego oczekiwali w tatrzańskich grotach na znak wzywający do walki o wyzwolenie ojczyzny...

Tak więc baśń, legenda i podanie – powstając w owych czasach, kiedy o szczęśliwej odmianie losu można było tylko marzyć – stworzyły cudowną, daleką krainę, gdzie ludziom pomagają wróżki i aniołowie, a dobro zwycięża zło.

Czy jednak, gdy ludzie będą żyli w szczęściu i sprawiedliwości nie tylko w baśni, ale i we własnym społeczeństwie – czy wtedy zniknie baśń i marzenie? Czy człowiek syty, odziany, wolny, panujący nad przyrodą, zdobywca innych planet niczego nie zapragnie? Zawsze chyba będzie marzył o wiecznej młodości i nieśmiertelności i tęsknił za nową, wielką przygodą...

S.W.

Dawno już, bardzo dawno, może z tysiąc lat temu, trzech braci, Lech, Czech i Rus, rozeszło się w trzy strony świata, aby założyć sobie nowe państwa.

Lech udał się na północ. Szedł długo przez wielkie, nieprzebyte puszcze, które okrywały wówczas naszą ziemię, przedzierał się przez gąszcze, przebywał moczary, kierując się jedynie słońcem lub biegiem wód, aż wyszedł na równinę nad brzegami Warty. Zachwycony pięknością kraju, żyznością ziemi, obfitością ryb i zwierzyny, postanowił tu się zatrzymać i gród[1] sobie zbudować [...].

Kiedy w puszczy z rozkazu Lecha ścinano drzewa na budowę grodu, znaleziono całe gniazdo białych orłów. Lech wziął to za dobrą wróżbę i białego orła obrał sobie za znak wojenny, a gród, który zbudował, nazwał Gnieznem.

CECYLIA NIEWIADOMSKA

Niedaleko od Gniezna, nad jeziorem Gopłem, wznosił się gród Kruszwica. Tam mieszkał książę Popiel, jeden z następców Lecha, i rządził krajem groźnie i surowo. Chciał większej władzy, niż mieli jego poprzednicy. Chciał rządzić sam, nie pytając nikogo o radę. Żona Niemka opowiadała mu nieraz, że tak rządzą książęta w Niemczech.

A w Polsce z dawna był obyczaj, że kniaź w ważniejszych sprawach zwoływał na radę starszych kmieci, czyli gospodarzy, właścicieli ziemi. Taka rada, z kmieci złożona, nazywała się wiecem.

Popiel nie chciał zwoływać wieców, a kmiecie rozgniewani o to nie chcieli z nim chodzić na wojnę, odmawiali mu posłuszeństwa.

Popiel się obawiał, że z tego zatargu skorzystają jego stryjowie: połączą się z kmieciami i odbiorą mu władzę. Zaprosił więc stryjów na ucztę, żona przyprawiła trucizną miód i wino i otruła wszystkich.

Trupy wrzucono do Gopła.

Zbrodnia jednak została prędko ukarana. Z ciał potopionych stryjów wylęgły się tysiące myszy i wyruszyły wszystkie do Kruszwicy, prosto na dwór zbrodniarza.

Przerażony Popiel, nie umiejąc walczyć z takim nieprzyjacielem, ratował się ucieczką i z całą rodziną szukał schronienia w murowanej wieży, wznoszącej się pośród jeziora na wyspie. Lecz myszy popłynęły za nim, dopadły go na wieży i zagryzły.

CECYLIA NIEWIADOMSKA

Podczas rządów Popiela niedaleko Kruszwicy miał własną zagrodę zamożny kmieć, Piast kołodziej[1]. Szanowali i kochali go sąsiedzi, bo chętny był do rady i pomocy, uczynny dla każdego, mądry i gospodarny.

Oprócz chaty i roli miał dużą pasiekę, która dostarczała mu miodu i wosku. Zarabiał także kołodziejstwem, więc pracy miał niemało, lecz i dostatek wszystkiego. Dobra żona Rzepicha pomagała mu w gospodarstwie, a wesołe i zdrowe dzieci stanowiły szczęście rodziców.

Poeta polski Niemcewicz, który przed stu laty prawie w pięknych śpiewach historycznych opisał sławnych ludzi i ważniejsze wypadki z naszych dziejów, tak o tym kmieciu mówił:

Pośród Kruszwicy spokojnych wieśniaków

Był Piast, co bogów i ludzi miłował.

Dom jego szczupły, ale zewsząd czysty,

Za Gopłem małą pasiekę posiadał,

Cienił lepiankę jawór[2]wiekuisty,

A na nim bocian gniazdo swe zakładał.

Właśnie podczas sporów z Popielem o wiece skończył lat siedem najstarszy syn Piasta. Była to dla rodziny bardzo ważna uroczystość, gdyż chłopiec z rąk matki przechodził pod opiekę ojca. W dniu urodzin dziecka obchodzono tak zwane postrzyżyny, to jest ojciec po raz pierwszy obcinał synowi długie włosy, nadawał mu imię i wzywał dla niego błogosławieństwa przodków.

Na ten obrządek spraszano sąsiadów i ugaszczano ich hojnie, aby upamiętnić dla nich to zdarzenie i zapewnić dziecku ich życzliwość. Toteż Piast i Rzepicha zawczasu przygotowali dostateczny zapas mięsa i pieczywa, miodu i owoców leśnych. Uprzątnięto chatę, przystrojono zielenią, zastawiono obficie stoły.

Właśnie sproszeni goście zasiedli za stołem, kiedy w progu stanęli nieznani nikomu podróżni. Byli to dwaj młodzieńcy o jasnych i pogodnych twarzach; zakurzone ich szaty świadczyły wyraźnie, że daleką przebyli drogę – prosili o wypoczynek. Byli przed książęcym dworem, ale ich tam nie wpuszczono, może znajdą gościnność pod wieśniaczą strzechą.

Gościnność i w pogańskiej Polsce była najświętszym prawem, obowiązkiem. Gość w dom – Bóg w dom – mówi stare przysłowie, a maluje ono wiernie, co czuł i myślał każdy.

Z radością też powitał Piast przybyłych, podał im wody, aby obmyli się z kurzu, i posadził za stołem, prosząc, aby jedli.

Tymczasem rozpoczęły się obrzędy.

Matka przyprowadziła biało ubranego chłopca, w płóciennej koszuli, z rozczesanymi długimi włosami, i powiodła go przed ojca.

Chłopak padł mu do nóg, a Piast go podniósł, uściskał, pokropił wodą ze źródła i ująwszy nożyce, przystrzygł mu włosy nad czołem.

Oddał potem nożyce najstarszemu z gości, ten uciął znowu długi pukiel i tak koleją co starsi krewni i sąsiedzi strzygli po trochu włosy wkoło głowy dziecka.

Kobiety je zbierały, aby zakopać w ziemię.

Wtedy podnieśli się obcy podróżni, a jeden z nich przemówił:

– Pozwólcie i nam, bracia, pobłogosławić chłopca w imię naszego Boga.

I zrobiwszy znak krzyża, dodał:

– W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego chrzczę ciebie, Ziemowicie. Niech błogosławieństwo Boże będzie z tobą, nad domem twoim i dziećmi twoimi.

Obecni słuchali tego ze zdziwieniem, wzruszeni i pełni wdzięczności. Błogosławieństwo Boże jest przecież największym darem. Imię Ziemowita podobało się też wszystkim, Piast dziękował serdecznie.

Rozpoczęły się teraz pieśni obrzędowe. Matka przyniosła wieniec ze świeżych ziół upleciony i włożyła postrzyżonemu synowi na głowę, ojciec wziął go za rękę i powiódł na święte miejsce na cmentarzu, aby modlitwą uczcić duchy dziadków i zostawić ofiary na ich grobach.

Przez drogę śpiewano pieśni, groby polano mlekiem, poustawiano na nich misy z jadłem.

Kiedy wrócono na koniec do domu, spostrzeżono, że obcy młodzieńcy zniknęli. Kiedy odeszli, nikt nie zauważył, nikt nie wiedział, w którą stronę się udali. Musieli być to ludzie święci, gdyż zostawili święty dar bogów: błogosławieństwo.

Rozeszli się na koniec goście, ale nazajutrz wrócili z wieściami, że kmiecie się zbierają, aby obrać innego księcia; Popiela nikt słuchać nie chce.

Ze wszystkich stron schodziły się liczne gromady, jedni szli pieszo, inni jechali na wozach, tamci znów konno, a nikt zagrody Piasta nie ominął. Każdy rad był usłyszeć jego mądre słowa i pokrzepić siły za gościnnym stołem. W Kruszwicy bardzo prędko głód zaczął dokuczać: okolica nie mogła wyżywić tylu ludzi, wielkich zapasów nikt z sobą nie przywiózł, a to, co było, nie wystarczało dla wszystkich.

Gościnny kołodziej witał, podejmował, lecz w duszy rosła mu troska i trwoga: skądże dla tylu stanie? I co począć, skoro zabraknie żywności?

Z niepokojem pyta żony, co ma jeszcze w spiżarni. Biegnie Rzepicha zaraz do komory, ale po chwili wraca i opowiada z największym zdziwieniem, że zapasów nic nie ubywa, wszystkie statki pełne jedzenia, jak były.

Cieszy się Piast i dziwi, dziękuje bogom za ten dar ich łaski i śmielej zaprasza, częstuje.

– Dobry z ciebie gospodarz – chwalą ze zdziwieniem goście – kiedy wystarczysz na takie gromady.

– Nie moja w tym zasługa – tłumaczy się wieśniak. – Boża to wola i błogosławieństwo: świętych snadź ludzi ugościłem w chacie, bo odtąd nie ubywa mi zapasów.

Zdumieli się wszyscy, spojrzeli na siebie.

– A jakiegoż nam szukać księcia, jeśli nie takiego, któremu bogowie sami błogosławią! Nad Piastem boska ręka i opieka, Piast szczęśliwie nami rządzić będzie.

I zasiadł Piast kołodziej na tronie w Kruszwicy.

Już wdział purpurę, wziął miecz wojowniczy,

Świetną koroną uwieńczył swe skronie,

A wdzięczny, pragnąc uczcić stan rolniczy,

Rozkazał pług swój postawić przy tronie.

CECYLIA NIEWIADOMSKA

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

OBJAŚNIENIA

PODANIE O LECHUC. Niewiadomska

(Przypis autorki)

[1] gród – tak nazywano wówczas miejsce zabezpieczone, gdzie można się było bronić przed napaścią nieprzyjaciela. Były to najczęściej drewniane domy, otoczone ostrokołem, to jest jakby parkanem z ostro zakończonych kołów, a niekiedy rowem i wodą

PIASTC. Niewiadomska

[1] kołodziej – wyrabiający wozy
[2] jawór – jawor