Kilka opcji trwania - Radosław Biniek - ebook

Kilka opcji trwania ebook

Radosław Biniek

0,0
20,19 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tomik „Kilka opcji trwania” (j.t.v. 2021) to trzecie wydawnictwo, w którym znalazły się wiersze z okresu 2019—20, ułożone w koncepcyjną formę trzy-aktówki teatralnej, gdzie czasy i miejsca mieszają się ze sobą, tworząc dramat szukający odpowiedzi na pytanie: czy życie w cieniu zagrożeń świata nadaje nam sens, czy jest tylko trwaniem? „Kilka opcji trwania” 122 strony, okładka miękka, rok wyd. 2021

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 20

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Radosław Biniek

Kilka opcji trwania

Tomik w trzech aktach

FotografGrzegorz Karasiński

© Radosław Biniek, 2022

© Grzegorz Karasiński, fotografie, 2022

Tomik „Kilka opcji trwania” (j.t.v. 2021) to trzecie wydawnictwo, w którym znalazły się wiersze z okresu 2019—20, ułożone w koncepcyjną formę trzy-aktówki teatralnej, gdzie czasy i miejsca mieszają się ze sobą, tworząc dramat szukający odpowiedzi na pytanie: czy życie w cieniu zagrożeń świata nadaje nam sens, czy jest tylko trwaniem?

„Kilka opcji trwania” 122 strony, okładka miękka, rok wyd. 2021

ISBN 978-83-8245-876-3

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

TOMIK W TRZECH AKTACH

osoby:

On

One

Oni

oraz

Moritz Piesch

AKT PIERWSZY

(scena lepi się od miłości i niepewności, dookoła skarłowaciałe

drzewa, z proscenium powoli wyrasta wielki nóż, muzyka

osładza uszy, postacie spragnione, przestraszone, lekko

unoszą się w drażliwych barwach świateł,

czas jest przejęty przemijaniem)

obfita wiosna

drzewa puściły pączki

dziś tłusty czwartek

z zimy pozostał tylko gwizd

nieznaczne pozostały

pomruki wiatru

gwizd zapomnianych melodii

cisza próbuje wygodnie

usadowić się w fotelu

zabiłem drzwi

z ich krwi piję

ciepłą herbatę z miodem

Leith, 30 kwietnia 1873 roku

portowa dzielnica łypie okiem

na morze zataczają się latarnie

w światłach tańczą tawerny

rybi smród filtruje ze szczynami

w zaułku kurwa wróży z kutasa

dzieci przychodzą na świat

w przytułkach ze śpiewem na ustach

okno to wszystko połyka

trawi co noc pod sufitem

my na łóżku nadzy wpatrzeni

nasze oddechy jak łodzie

bujają się spokojnie o siebie

(śśś)

zróbmy to tak albo tak

między brzózkami na łące na plaży

na podłodze w kuchni na stole

w namiocie w wannie w piwnicy

zróbmy to na powitanie i na pożegnanie

na trzeźwo i po ciemku

wolno acz brutalnie

zróbmy to nareszcie i na próżno

z nogami wysoko i tak też można

i tak bez zabezpieczeń ze strachem

zróbmy bo i oni to robią w ciemności

jęków i obok zbyt głośno i chce się

jak w filmie to zróbmy

jak w życiu

ale nim to zrobimy poszukajmy apteki

po nocy i zróbmy to w moim pokoju

na nowo i za darmo we dwójkę samemu

spontanicznie w milczeniu na zewnątrz

i tylko raz ale bezpiecznie

w pociągu autobusie w oknie

i po pijaku w półśnie to zróbmy

na plecy i na brzuch czasami do buzi

i wypluć i wytrzeć i po przebudzeniu

zróbmy by tobie było długo

a potem zróbmy mi szybko

i palcem to zróbmy językiem to

zróbmy i miejmy to za sobą zrobione

zmęczone papierosa zapalone

wypełnione

tak

spełnijmy naszą pustkę