Katolicki dżentelmen - Sam Guzman - ebook

Katolicki dżentelmen ebook

Sam Guzman

4,0

Opis

Sam Guzman pokazuje, że Katolicki dżentelmen nie może być bożonarodzeniowym i wielkanocnym „katolikiem od święta”, traktującym wiarę jak bufet, przy którym zamawia się przekonania pasujące do określonego stylu życia. Powinien postępować w zgodzie z prawdą objawioną przez Chrystusa Pana.

Dzisiaj, kiedy – jak nigdy dotąd – kwestionuje się nawet samo znaczenie bycia mężczyzną, warto na nowo postawić pytanie o to, kim jest mężczyzna i jak ma nim być. Autor w zwięzłych rozważaniach zajmuje się różnymi aspektami męskości, w tym m.in.: wychowaniem, życiem duchowym, tradycją.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 177

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
1
0
1
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Ka­to­lic­ki dżen­tel­men

SAM GU­ZMAN

Ka­to­lic­ki dżen­tel­men

Przed­mo­wa Dale Ah­lqu­ist

Prze­ło­ży­ła Elżbie­ta Ko­pocz

Wy­daw­nic­two W dro­dze, Po­znań 2022

Ty­tuł ory­gi­na­łu

The Ca­tho­lic Gen­tle­man. Li­ving Au­then­tic Man­ho­od To­day

© 2019 by Igna­tius Press, San Fran­ci­sco

All ri­ghts re­se­rved.

© Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two W dro­dze, 2022

Re­dak­tor pro­wa­dząca – Ewa Ku­biak

Re­dak­cja – Li­dia Ko­złow­ska

Ko­rek­ta – Ro­man Bąk, Li­dia Ko­złow­ska

Skład i ła­ma­nie – Sta­ni­sław Tu­cho­łka • pan­bo­ok.pl

Re­dak­cja tech­nicz­na – Jó­ze­fa Kur­pisz

Pro­jekt okład­ki – John Her­re­id

Opra­co­wa­nie okład­ki – Krzysz­tof Lor­czyk OP

Fo­to­gra­fia (s. 2) – Gez Xa­vier Mans­field | unsplash.com

ISBN978-83-7906-569-1(wer­sja dru­ko­wa­na)

ISBN978-83-7906-570-7(wer­sja elek­tro­nicz­na)

Wy­daw­nic­two Pol­skiej Pro­win­cji Do­mi­ni­ka­nów W dro­dze sp. z o.o.

Wy­da­nie I

ul. Ko­ściusz­ki 99, 61-716 Po­znań

tel. 618504752

sprze­daz@wdro­dze.pl

www.wdro­dze.pl

Nie­po­ka­la­nej Dzie­wi­cyoraz mo­jej żo­nie i dzie­ciom

Przed­mo­wa

Sło­wo  d ż e n t e l m e n, po­dob­nie jak sło­wo  m ę ż c z y z n a, po­pa­dły w nie­ła­skę. Ist­nie­je zwi­ązek mi­ędzy jed­nym a dru­gim. Dżen­tel­me­ni sta­li się nie­dżen­tel­me­ńscy, co ma bez­po­śred­ni zwi­ązek z fak­tem, że mężczy­źni sta­li się nie­męscy. Za­częło się jed­nak od tego, że dżen­tel­me­ni prze­sta­li ro­bić to, co do nich na­le­ży.

Pa­ra­dok­sal­nie sło­wo dżen­tel­men tra­dy­cyj­nie nie było ko­ja­rzo­ne z mężczy­zną wprost cha­rak­te­ry­zu­jącym się ła­god­no­ścią1. Było to sło­wo uży­wa­ne w od­nie­sie­niu do ry­ce­rzy. To oni otrzy­my­wa­li ty­tuł „Sir”, kie­dy wy­ka­za­li się męstwem, pod ka­żdym względem do­wo­dząc swo­jej od­wa­gi i szla­chet­no­ści, co często wi­ąza­ło się z wa­lecz­no­ścią pod­czas boju oraz czy­na­mi, któ­re nie mia­ły wie­le wspól­ne­go z ła­god­no­ścią. Wraz z ty­tu­łem ry­cerz otrzy­my­wał pew­ne do­bra. Był ob­ro­ńcą nie tyl­ko twier­dzy, lecz ta­kże pola. Oraz ro­dzi­ny.

Ry­cerz wie­dział, jak wal­czyć, ale też jak sa­dzić i bu­do­wać. Wie­dział ta­kże, jak za­ba­wiać, zor­ga­ni­zo­wać ucztę, umiał śpie­wać i re­cy­to­wać po­ezję. I po­tra­fił się mo­dlić. Za­wsze świe­cił przy­kła­dem – sto­jąc, cho­dząc, sie­dząc, roz­ma­wia­jąc oraz klęcząc przed swo­ją damą i przed swo­im Bo­giem.

Za­kła­da­nie zbroi mia­ło miej­sce w rzad­kich sy­tu­acjach, ale było nie­raz ko­niecz­ne. Naj­wi­ęk­szą siłą ry­ce­rza była jego po­wści­ągli­wo­ść. Zdo­by­wał mi­ło­ść i sza­cu­nek, nie mu­sząc ma­ni­fe­sto­wać swo­jej mocy. Po­stępo­wał zgod­nie z usta­lo­nym ze­sta­wem re­guł. Wie­dział, że te za­sa­dy nio­są ze sobą wol­no­ść – wol­no­ść dla nie­go sa­me­go i dla ka­żde­go, kto na nim po­le­gał. Był cy­wi­li­zo­wa­nym czło­wie­kiem, nie bar­ba­rzy­ńcą. Był ła­god­ny, po­nie­waż był uprzej­my. Gil­bert Ke­ith Che­ster­ton przy­po­mi­na za­po­mnia­ny zwi­ązek po­mi­ędzy sło­wa­mi po­li­te2, a po­li­ce3. Oba od­no­szą się do opa­no­wa­nia, za­cho­wy­wa­nia po­rząd­ku i po­stępo­wa­nia we­dług okre­ślo­nych za­sad. Uprzej­mo­ść czu­wa nad po­lis, czy­li mia­stem.

Wraz z uprzej­mo­ścią, któ­ra łączy się z za­cho­wy­wa­niem po­rząd­ku, dru­gą ce­chą dżen­tel­me­na jest kur­tu­azja, któ­ra – jak mówi Che­ster­ton – ozna­cza wy­twor­ne za­cho­wa­nie, spo­sób, w jaki oso­ba za­cho­wu­je się w obec­no­ści człon­ków ro­dzi­ny kró­lew­skiej. Oka­zy­wa­nie kur­tu­azji, w taki spo­sób, w jaki uczy­ni­łby to dżen­tel­men, ozna­cza trak­to­wa­nie ka­żde­go mężczy­zny tak, jak­by był kró­lem, a ka­żdej ko­bie­ty – jak­by była kró­lo­wą. Kur­tu­azja to wy­jąt­ko­wa po­ko­ra i mi­ło­sier­dzie. Jak za­uwa­ża Che­ster­ton, św. Fran­ci­szek z Asy­żu na­wet zwie­rzęta trak­to­wał z kur­tu­azją.

Za­rów­no uprzej­mo­ść, jak i kur­tu­azja opie­ra­ją się na opa­no­wa­niu. Jed­nak, na co ta­kże zwra­ca uwa­gę Che­ster­ton, mężczy­źni mają „siły w re­zer­wie”, któ­re zwą się nie­kie­dy le­ni­stwem. Tak, cno­ta opa­no­wa­nia, jak ka­żda do­bra rzecz, może być wy­ko­rzy­sty­wa­na w nie­wła­ści­wy spo­sób i jak ka­żda inna cno­ta może zo­stać prze­mie­nio­na w wadę; a po­wszech­na męska sła­bo­ść, jaką jest le­ni­stwo, po­le­ga na skłon­no­ści do po­zwa­la­nia, by to inni za­jęli się ró­żny­mi spra­wa­mi. Dżen­tel­men jed­na­kże sam wy­ko­nu­je ró­żne rze­czy dla sie­bie. Dla­te­go jest przy­wód­cą i sta­no­wi przy­kład. I to jest wła­śnie po­wód, któ­ry spra­wił, że kie­dy mężczy­źni za­częli wy­ko­rzy­sty­wać swo­ją po­zy­cję, ko­bie­ty za­re­ago­wa­ły w nie­wła­ści­wy spo­sób. Męski przy­wi­lej prze­wo­dze­nia (ozna­cza­jące­go słu­że­nie) stał się oka­zją do bra­nia i wy­ko­rzy­sty­wa­nia, do­ga­dza­nia so­bie i naj­zwy­czaj­niej po­stępo­wa­nia po swo­je­mu. Mężczy­źni stra­ci­li swo­je po­czu­cie od­po­wie­dzial­no­ści, ho­no­ru oraz rze­czy­wi­sto­ści.

Mężczy­źni prze­sta­li za­cho­wy­wać się jak dżen­tel­me­ni, ko­bie­ty prze­sta­ły za­cho­wy­wać się jak damy. Ko­bie­ty za­częły upo­mi­nać się o swo­je pra­wa, po­nie­waż mężczy­źni prze­sta­li je uzna­wać. Ko­bie­ty za­częły po­dej­mo­wać się męskich za­dań, po­nie­waż mężczy­źni prze­sta­li je wy­ko­ny­wać. Ko­bie­ty ode­rwa­ły się od domu, po­nie­waż mężczy­źni ode­rwali się od domu.

Upa­dek ry­cer­stwa przy­czy­nił się do po­wsta­nia fe­mi­ni­zmu. Z chwi­lą gdy dżen­tel­me­ni za­częli trosz­czyć się je­dy­nie o wła­dzę i o pre­stiż zwi­ąza­ny ze swo­ją po­zy­cją, prze­sta­li być dżen­tel­me­na­mi. A mężczy­źni, któ­rzy po­szli za ich przy­kła­dem, prze­sta­li być mężczy­zna­mi, prze­sta­li po­stępo­wać w spo­sób od­po­wie­dzial­ny i za­częli po­stępo­wać w spo­sób ego­istycz­ny, prze­sta­li prze­wo­dzić z uprzej­mo­ścią, a za­częli prze­wo­dzić, wy­ko­rzy­stu­jąc swo­ją wła­dzę. Od­rzu­ci­li opa­no­wa­nie, po­wści­ągli­wo­ść, sa­mo­kon­tro­lę i za­częli po­pi­sy­wać się wy­łącz­nie siłą. Sta­li się wo­jow­ni­czy, ale nie w szla­chet­nych ak­tach ma­jących na celu obro­nę, lecz w nik­czem­nych ak­tach agre­sji. Nie ma­jąc wo­kół sie­bie dżen­tel­me­nów, któ­rzy mo­gli­by trak­to­wać je jak damy, ko­bie­ty prze­sta­ły za­cho­wy­wać się jak damy i za­częły na­śla­do­wać wszyst­kie naj­gor­sze nie­po­ha­mo­wa­ne męskie za­cho­wa­nia. Damy prze­sta­ły być kró­lo­wy­mi, gdy dżen­tel­me­ni prze­sta­li za­cho­wy­wać się z kur­tu­azją.

Mężczy­źni prze­sta­li za­cho­wy­wać się z kur­tu­azją. Jed­nym z miejsc, w któ­rych naj­bar­dziej wi­docz­ny jest jej brak, jest In­ter­net, a kon­kret­nie cho­dzi mi o nie­kon­tro­lo­wa­ny spo­sób, w jaki lu­dzie zwra­ca­ją się do sie­bie na­wza­jem. Świat wir­tu­al­ny4 nie jest świa­tem kie­ru­jącym się cno­ta­mi5, jako że lu­dzie wy­pi­su­ją pod ad­re­sem swo­ich ekra­no­wych ad­wer­sa­rzy rze­czy, któ­rych ni­g­dy nie wy­po­wie­dzie­li­by, sie­dząc na­prze­ciw­ko nich przy sto­le. Przy­naj­mniej jesz­cze nie te­raz: nic nie jest w sta­nie po­wstrzy­mać prze­nie­sie­nia tego typu za­cho­wań do rze­czywi­ste­go świa­ta.

Mężczy­źni nie tyl­ko nie za­cho­wu­ją się jak dżen­tel­me­ni w In­ter­ne­cie; nie trak­tu­ją ta­kże ko­biet jak dam. Mężczy­zna, któ­ry trak­tu­je ko­bie­tę je­dy­nie jako po­zba­wio­ne du­szy ero­tycz­ne wy­obra­że­nie ist­nie­jące wy­łącz­nie dla jego wła­sne­go za­spo­ko­je­nia, stał się bar­ba­rzy­ńcą, czy­li do­kład­nie tym, prze­ciw­ko któ­re­mu wal­czył do­bry i ła­god­ny ry­cerz. Po­trze­bu­je­my po­wro­tu praw­dzi­wych ry­ce­rzy. Po­trze­bu­je­my po­wro­tu praw­dzi­wych dżen­tel­me­nów.

Sam Gu­zman dał nam to, cze­go tak roz­pacz­li­we po­trze­bu­je­my: cen­ną, in­te­re­su­jącą ksi­ążkę sta­no­wi­ącą po­moc w prze­mie­nia­niu mło­dych mężczyzn wdżen­tel­me­nów.

Dale Ah­lqu­ist

1„Dżen­tel­men” po­cho­dzi od an­giel­skie­go gen­tle­man, któ­re­go rdzeń „gen­tle” to „ła­god­ny”– przyp. tłum.

2Po pol­sku „uprzej­my” – przyp. tłum.

3Po pol­sku „po­li­cja” – przyp. tłum.

4W j. ang. vir­tu­al – przyp. tłum.

5W j. ang. vir­to­us – przyp. tłum.

Wstęp

Sa­lo­mon, mądry król z daw­nych cza­sów, twier­dził z nie­ja­kim roz­go­ry­cze­niem, że po­wsta­wa­niu ksi­ąg „nie ma ko­ńca” (Koh12,12)1. I choć żył trzy ty­si­ące lat przed po­ja­wie­niem się na ryn­ku ma­so­wej ilo­ści pa­pie­ro­wych ksi­ążek, e-bo­oków i Ama­zo­nu, miał ra­cję. Co­dzien­nie po­wsta­ją set­ki, a może na­wet ty­si­ące no­wych ksi­ążek. Być może pa­trząc na tę kon­kret­ną ksi­ążkę, za­sta­na­wiasz się: dla­cze­go mia­łbym ją prze­czy­tać?

To uza­sad­nio­ne py­ta­nie i jest na nie tyl­ko jed­na od­po­wie­dź. Ta ksi­ążka coś pro­po­nu­je – pew­ną praw­dę, pe­wien wgląd, któ­ry spra­wi, że sta­niesz się lep­szym, szczęśliw­szym i cie­szącym się pe­łnią ist­nienia mężczy­zną.

Otóż nie­któ­rzy mężczy­źni pi­szą ksi­ążki, po­nie­waż są fak­tycz­nie mądrzy i mają do za­ofe­ro­wa­nia istot­ne, głębo­kie spo­strze­że­nia. Ja jed­nak je­stem tyl­ko zwy­czaj­nym mężem i oj­cem. Nie na­pi­sa­łem tej ksi­ążki dla­te­go, że po­sia­dam ja­kąś wy­jąt­ko­wą mądro­ść, któ­rą chcia­łbym się po­dzie­lić, ale dla­te­go, że wie­rzę, iż po­sia­da ją ka­to­lic­ki i apostol­ski Ko­ściół.

Z do­świad­cze­nia wiem, że wia­ra ka­to­lic­ka nie jest ja­ki­mś za­ku­rzo­nym, mu­ze­al­nym re­li­gij­nym eks­po­na­tem, od­po­wied­nim je­dy­nie dla babć i fa­na­ty­ków o roz­pa­lo­nych oczach. Choć prze­ka­zy­wa­na jest od dwu­dzie­stu wie­ków, nie jest ja­ki­mś ska­mie­nia­łym re­lik­tem. Prze­trwa­ła woj­ny i prze­śla­do­wa­nia, de­spo­tów i cho­ro­by, a ta­kże nie­zli­czo­ne nie­bez­pie­cze­ństwa, za­rów­no we­wnętrz­ne, jak i ze­wnętrz­ne. Prze­mie­nia grzesz­ni­ków w świ­ętych i pod­trzy­mu­je nie­zli­czo­ne rze­sze lu­dzi, ta­kich jak ty i ja, pod­czas tej piel­grzym­ki, któ­rą nazy­wa­my ży­ciem.

Od­kry­łem, że ka­ry­ka­tu­ral­ne przed­sta­wia­nie Ko­ścio­ła ka­to­lic­kie­go i kry­ty­ka pod jego ad­re­sem nie prze­sło­ni tego, co istot­ne i praw­dzi­we – wia­ry, któ­ra jest „tak daw­na, a tak nowa”2. Je­stem moc­no prze­ko­na­ny, że ta wia­ra ma coś do prze­ka­za­nia to­bie, jako mężczy­źnie ży­jące­mu dziś, i że to, co ma do za­ofe­ro­wa­nia, może prze­mie­nić two­je ży­cie. Isto­tą wia­ry nie są bo­wiem ja­kieś od­da­lo­ne od rze­czy­wi­sto­ści i pro­ble­mów co­dzien­ne­go ży­cia abs­trak­cje czy mar­twe dok­try­ny z opa­słych pod­ręcz­ni­ków teo­lo­gicz­nych, ale ra­czej spo­tka­nie z żywą Oso­bą, Je­zu­sem Chry­stu­sem. I On sam może uczy­nić cię mężczy­zną, któ­rym chcesz i po­wi­nieneś się stać.

Za­pew­ne je­steś scep­tycz­ny i uwa­żasz, że brzmi to jak wie­le in­nych po­bo­żnych fra­ze­sów. A może ca­łym sobą chcesz w to we­jść i już nie mo­żesz się do­cze­kać, kie­dy za­czniesz. Tak czy owak, za­pra­szam cię w tę pod­róż po świe­cie ka­to­lic­kiej męsko­ści. To ście­żka pe­łna przy­gód i zma­gań, po­ra­żek i zwy­ci­ęstw, wal­ki i mi­ło­ści. To nie­ła­twa dro­ga, ale je­dy­na, któ­rą war­to podążać – po­nie­waż cel jest o wie­le lep­szy, niż je­steś w sta­nie sobie wy­obra­zić.

Ni­niej­sza ksi­ążka ma za za­da­nie po­pro­wa­dzić cię do tego celu. Nie po­dej­mu­je ona ka­żde­go te­ma­tu zwi­ąza­ne­go z męsko­ścią w spo­sób wy­czer­pu­jący, czy to w kon­te­kście prze­szło­ści czy te­ra­źniej­szo­ści, ani też nie jest do­głęb­ną ana­li­zą teo­lo­gicz­ną na te­mat tego, co to zna­czy być mężczy­zną. Już inni pod­jęli się tego za­da­nia, pi­sząc o tym do­sko­na­łe ksi­ążki (ta­kie jak na przy­kład Be­hold the Man au­tor­stwa Dia­ko­na Ha­rol­da Bur­ke-Si­ver­sa). Ni­niej­sza ksi­ążka to kil­ka krót­kich roz­dzia­łów na te­mat ró­żnych aspek­tów męsko­ści. Ka­żdy roz­dział od­no­si się do jed­nej kwe­stii i zo­stał tak za­kom­po­no­wa­ny, aby jego lek­tu­ra nie za­jęła wi­ęcej niż kil­ka mi­nut. Mo­dlę się, aby ka­żdy roz­dział, jak do­bry kom­pas, był w sta­nie ukie­run­ko­wać cię na to, co się li­czy.

Ru­szaj­my.

1Cy­ta­ty bi­blij­ne, je­śli nie za­zna­czo­no ina­czej, za: Pi­smo Świ­ęte Sta­re­go i No­we­go Te­sta­men­tu, Wy­daw­nic­two Pal­lot­ti­num, wyd. V, Po­znań 2002.

2Św. Au­gu­styn, Wy­zna­nia, przeł. T. Ku­biak, Wyd. Znak, Kra­ków, 1995, X, 27, s. 235.