Karol III. Życie i dwór nowego króla - Hardman Robert - ebook + audiobook

Karol III. Życie i dwór nowego króla ebook

Hardman Robert

0,0
82,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

NADESZŁA ERA NOWEGO KRÓLA

Całe życie przygotowywał się, by przyjąć rolę, którą przewidziała dla niego historia. Teraz musi zmierzyć się z legendą własnej matki i wypełnić lukę, którą zostawiła w sercach poddanych.

Uznany biograf rodziny królewskiej przygląda się nowemu rozdziałowi w historii brytyjskiej monarchii. Dzięki dostępowi do członków dworu oraz samej pary królewskiej i ich rodziny Robert Hardman rysuje drobiazgowy portret Karola III – syna, ojca, męża i króla. Od początku piętrzą się przed nim wyzwania: niepokorny syn, kłopoty zdrowotne, dyskusje wokół monarchii, polityczne burze. Karol III próbuje odnaleźć swoją drogę pośród zawirowań i zapewnić sobie właściwe miejsce w historii tronu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 680

Data ważności licencji: 5/10/2030

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Tytuł oryginału

Charles III: New King. New Court. The Inside Story

Copyright © Robert Hardman 2024

Projekt okładki

Tomasz Majewski

Zdjęcie na okładce

© Max Mumby/Indigo/Getty Images

Redaktor nabywający

Krzysztof Chaba

Opieka redakcyjna

Magdalena Kowalewska

Opieka promocyjna

Maria Adamik-Kubala

Opracowanie językowe

Agnieszka Mąka

Adiustacja

Waldemar Kumór

Korekta

Maria Zając

Małgorzata Matykiewicz-Kołodziej

Indeks

Tomasz Babnis

Copyright © for the translation by SIW Znak sp. z o.o., 2025

Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2025

ISBN 978-83-8367-876-4

Znak Horyzont

www.znakhoryzont.pl

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak

ul. Kościuszki 37, 30-105 Kraków

Dział sprzedaży: tel. 12 61 99 569, e-mail: [email protected]

Wydanie II, Kraków 2025

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Jan Żaborowski

Moim chrześniakom

Wprowadzenie

Król Karol III, tak jak wcześniej Elżbieta II, woli, by oceniano go na podstawie jego dokonań, a nie słów, i dlatego postanowił, że nie będzie udzielał wywiadów po objęciu tronu. Wcześniej, kiedy był jeszcze księciem Walii, rozmawiałem i przeprowadzałem z nim wywiady wielokrotnie; miałem okazję wyrobić sobie jasną i pełną opinię o następcy tronu na długo przed tym, zanim go przejął. Podobnie często spotykałem wtedy księżną Kornwalii, a to podczas wypraw rodziny królewskiej, a to na urządzanych przez nią licznych uroczystych wydarzeniach w jej siedzibie w Clarence House. Rozmawiałem z nią także na użytek kręconych filmów dokumentalnych. Oboje zawsze byli wówczas otwarci i pomocni. Nie musiałem się zastanawiać – w przeciwieństwie do tego, jak to bywa z niektórymi innymi osobistościami ze sceny publicznej – czy znajdą dla mnie czas.

Kiedy zmarła Elżbieta II, ludzie często dopytywali, jacy „naprawdę są” nowy król i nowa królowa. Odpowiedź znamy od dawna. Ich charakter nie uległ jakiejś radykalnej przemianie po tym, gdy zostali ukoronowani.

Pozostawało jednak sprawą otwartą, jak zareagują na wypadki, na które nikt nie był w pełni przygotowany. Żaden z poprzednich brytyjskich monarchów nie wstąpił na tron w tak zaawansowanym wieku (warto pamiętać, że Elżbieta II miała tyle samo lat, kiedy zbliżała się już do swojego Złotego Jubileuszu). Zastanawiano się, jak nowa para królewska sprosta wielkiemu wyzwaniu, przed którym stanęła. I jak, skoro jeszcze bardziej skupiła się na nich publiczna uwaga, nastawią się do nas, swoich poddanych, a także, jak my nastawimy się do nich.

Dane mi było prześledzenie tego wszystkiego z bliska – problemów związanych z objęciem nowej roli oraz wypracowania nowego modus vivendi. Teraz i wcześniej towarzyszyłem tym wydarzeniom z kamerą telewizyjną – częściej niż z piórem i notatnikiem. I nie chodziło mi o napisanie pełnej biografii.

Już po ukazaniu się pierwszego angielskiego wydania niniejszej książki, na początku 2024 roku, brytyjska monarchia stanęła w obliczu dwóch poważnych wyzwań. Zarówno u króla, jak i u księżnej Walii zdiagnozowano różne formy raka (konkretny charakter tych schorzeń pozostaje nieujawniony), a oboje niezwłocznie poddali się długotrwałemu leczeniu. Król ogłosił wieść o wykryciu u niego choroby nowotworowej w lutym 2024 roku. Księżna ujawniła swoje schorzenie w marcu, gdy jej dzieci skorzystały z przerwy w szkolnej nauce.

Na poziomie osobistym wpływ tych wydarzeń był tak samo piorunujący, jak w przypadku każdej rodziny, która nagle musiała skonfrontować się z chorobą nowotworową. W wypadku monarchii brytyjskiej pojawiły się ważne pytania dotyczące konieczności ograniczenia działalności publicznej rodziny królewskiej. Brano pod uwagę to, że te niesprzyjające okoliczności pojawiały się tak szybko po śmierci Elżbiety II. W nowym, uaktualnionym wydaniu książki postaram się przedstawić, w jaki sposób król i księżna Katarzyna, reszta rodziny królewskiej i cała instytucja monarchii poradzili sobie z tym, co wielu w mediach nazywało głębokim „kryzysem”. Choć przez jakiś czas rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że zapanował kryzys, to jednak udało się przy tym sprawić, że monarchia brytyjska stała się, być może, bardziej wiarygodna niż kiedykolwiek. Pomijając to, że wynikły bardzo poważne obawy w związku z koniecznością wprowadzenia przez tą i tak już „odchudzoną” instytucję dalszych „ograniczeń”, do głosu doszły również pewne nieoczekiwane mocne strony.

Parafrazując stary wojenny slogan, król postawił kierować się hasłem „zachowaj spokój – i dostosuj się do nowych warunków” (nie mając zresztą w tym względzie zbyt dużego wyboru). I w czasie, gdy powstawała ta książka, konsekwentnie tak czynił.

Gdy tworzyłem tę publikację, przyświecała mi idea nakreślenia współczesnego portretu naszego nowego monarchy i jego dworu. Niniejsza książka to także rodzaj bezpośredniej relacji z tego, na czym w istocie polegało przejęcie sterów najważniejszej brytyjskiej instytucji z rąk najsławniejszej kobiety świata, objęcie przywództwa najsłynniejszej rodzinie i władzy królewskiej na największym obszarze spośród tych znajdujących się pod czyimkolwiek panowaniem.

Rozdział pierwszyC-Rex

Król przeprowadza obchód Wielkiego Parku Windsorskiego. Odkąd objął tron w wieku siedemdziesięciu trzech lat, przejął wiele powinności i jako głowa państwa, i jako głowa najsławniejszego rodu w Wielkiej Brytanii. Wśród jego nowych obowiązków jest i funkcja – a tę bardziej wybrał, niż odziedziczył – strażnika tego Wielkiego Parku, czyli królewskich terenów łowieckich, gdzie polowano na jelenie już od czasów Wilhelma Zdobywcy. Teraz strażnik ma zadanie chronić dziką przyrodę razem z tym, co jest na tych 5 tysiącach akrów (ponad 2 tysiącach hektarów) parków, lasów i ogrodów. Król, rozmawiając ze swoim pełnoetatowym zastępcą w tej roli, powoli wskazuje w kierunku stada jeleni szlachetnych chowających się przed porywistym wiatrem w regularnie pielęgnowanym i przycinanym lasku. Szczególnie zachwyca go grupa dorosłych osobników. „Ciężar ich łbów jest zdumiewający”, rozmyśla na głos monarcha. „Jakie muszą mieć silne szyje, żeby dźwigać te poroża…”

To ciekawe spostrzeżenie w ustach człowieka, który też wziął na własne barki znaczne brzemię – i dosłownie, i symbolicznie – kilka miesięcy wcześniej w Opactwie Westminsterskim. Taka scenka może pobudzić wyobraźnię – metaforyczne przedstawienie króla jako przywódcy stada; kłopotliwy, męczący ciężar, „gdy koronę włożyłeś na głowę”1.

Bycie nowym monarchą w XXI wieku nie jest już tak niebezpieczne jak w czasach Szekspira, niemniej wciąż wiąże się z mnóstwem wyzwań.

Były osobisty sekretarz wspomina jedno z nich, takie o szczególnym znaczeniu. Karol III musi funkcjonować w świecie, któremu stale trzeba przypominać o zaletach monarchii. „Nie było takich wątpli­wości, kiedy królowa [Elżbieta] wstąpiła na tron. Po prostu to zaakceptowano”, powiada. „Teraz ludzie mają wątpliwości. Może i chcą monarchii, ale uważają też, że trzeba ich do niej przekonać”2. Ponadto król jest świadom – jak mówi jego niegdysiejszy asystent – że przetrwanie brytyjskiej monarchii nigdy nie było czymś z góry przesądzonym, na szczęście wyjątkowo sprzyjał jej splot historycznych okoliczności. „Do czegoś, co mogło położyć kres monarchii, nie doszło w trakcie dwóch stuleci, odkąd Francuzi pokazali [decydując się na republikę], że alternatywa wchodzi w rachubę. Nie przegraliśmy żadnej większej wojny. Uniknęliśmy wielkich katastrof gospodarczych. I nie mieliśmy takiego władcy, który postępował naprawdę haniebnie. Pomogło i to, że przez ponad połowę tego okresu na czele naszej monarchii stała kobieta”.

Ostatnia królowa ustanawiała kolejne królewskie rekordy, lecz to samo można powiedzieć o jej najstarszym synu. Na przykład w 2015 roku Elżbieta II prześcignęła królową Wiktorię i stała się najdłużej panującym monarchą w brytyjskiej historii. Do tego czasu, dobre cztery lata wcześniej, książę Walii już pobił rekord Edwarda VII, jeśli chodzi o lata spędzone w roli następcy tronu. W 2013 roku książę Karol został również najstarszym następcą (w wieku sześćdziesięciu czterech lat), bijąc rekord Wilhelma IV Hanowerskiego.

W ten sposób stał się najstarszą osobą w historii Wielkiej Brytanii, która objęła tron. Miał siedemdziesiąt trzy lata w chwili tego wydarzenia i siedemdziesiąt cztery w dniu swojej koronacji. Jego matka odpowiednio – dwadzieścia pięć i dwadzieścia siedem.

Niektórzy przewidywali, że okres jego panowania będzie miał charakter tylko tymczasowy, przejściowy między latami monarchini zasiadającej najdłużej na tronie w brytyjskiej historii a epoką należącą do młodszego, atrakcyjniejszego pokolenia przyszłego króla Wilhelma V. Przez prawie trzy dekady wyniki badań opinii publicznej co pewien czas wykazywały, że połowa lub nawet większość brytyjskiego społeczeń­stwa wolałaby księcia Williama od jego ojca jako bezpośredniego sukcesora Elżbiety II3. W sondażach tych pomijano pewną zasadniczą sprawę: książę William nie przejawiał żadnego zainteresowania zajęciem miejsca swego ojca. Sam mi to powiedział na krótko przed Diamentowym Jubileuszem w 2012 roku; mówił, że stara się „bardzo stanowczo” nie rozmyślać o swoim przyszłym losie4. „To może zaczekać, aż będę trochę starszy”, dodał. Nowotwór zdiagnozowany u księżnej Walii na początku 2024 roku sprawi zapewne, że Williamowi będzie jeszcze mniej spieszno do tronu. Jednakże wobec pomyślnego przebiegu leczenia, a także sprawności fizycznej i stosunkowo wstrzemięźliwego trybu życia obecnego króla oraz długowieczności jego rodziców całkiem prawdopodobne, że nowy książę Walii poczeka jeszcze dość długo, nim sam zostanie władcą. Król Karol, zasłużywszy na swoją pozycję najdłuższym okresem terminowania w historii, nie ma zamiaru przekazywać monarszego brzemienia swemu synowi szybciej, niż zdecyduje o tym Wszechmogący.

W pierwszych dniach jego panowania słyszało się nieustannie: „Cóż, Karol na pewno miał dużo czasu, żeby to przemyśleć”. I niewątpli­wie tak było. Księżniczka królewska Anna postrzega to jako jeden z jego największych atutów. „Zyskał perspektywę”, wyjaśnia. „Zwiedził większość tego kraju, jest dobrze poinformowany. Miał dużo okazji, by więcej zobaczyć. Zawsze sądziłam, że na wielką niekorzyść mojej matki [Elżbiety II] działało to, iż dość nieoczekiwanie dosłownie rzucono koronę w jej ręce i nie miała sposobności, by zdobyć większe doświadczenie”5.

Przez wszystkie te lata Karol (podobnie jak jego matka) zdradzał bardzo niewiele z tego, co tak naprawdę myśli. Nawet jego własna rodzina niezupełnie znała jego plany dotyczące monarchii.

Od samego początku stało się jasne tylko to, że Karol III ma skonkretyzowane zapatrywania na styl i charakter swojego panowania, choć wolał o tym wszystkim nie wspominać. Nie było drobiazgowego planu trzymanego w zamkniętej szufladzie i oczekującego na wprowadzenie w życie. W istocie, jak się przekonamy, Karol wyjątkowo niechętnie omawiał różne szczegółowe sprawy nawet ze swoimi doradcami, nie mówiąc już o angażowaniu się w publiczne dyskusje, dopóki Elżbieta II żyła. „Kuszenie losu” i „godna uznania powściągliwość” – to dwa powody takiego stanu rzeczy podsuwane przez źródła zbliżone do rodziny królewskiej. Trzeba było po prostu czekać, by zobaczyć, co przyniesie czas. Stąd też wziął się katalog wypowiadanych pewnym tonem przewidywań, które teraz po cichu odłożono na półkę: że Karol III nigdy nie zamieszka w zamku w Windsorze; że trudno mu będzie zachowywać dla siebie osobiste opinie; że wda się w politykowanie i odrzuci swoją konstytucyjną bezstronność; że nie będzie wykazywał zainteresowania wyścigami konnymi; że nie podchwyci zaangażowania swojej zmarłej matki w życie Kościoła Anglii; że „odchudzi” monarchię; wreszcie, że nie znajdzie czasu na uświęcone tradycją ekstrawagancje, w rodzaju korzystania przy specjalnych, oficjalnych okazjach ze Złotej Karocy.

Co do jednego domorośli eksperci się nie pomylili: era psów rasy corgi rzeczywiście dobiegła końca. Nastała za to epoka jack russell terrierówI.

„[Karol III] traktuje to jako rodzaj profesji, tak jak prawnicy, którzy zostają adwokatami, a potem sędziami”, mówi jeden z głównych doradców króla. „Można być adwokatem, a następnie awansować na sędziego. To zupełnie inne zajęcie, człowiek się jednak zmienia, gdy nadchodzi pora, i wszyscy się z tym godzą”6.

Według jednej z osób z najbliższego otoczenia Karol rozumie także to, że każda organizacja jest najbardziej wystawiona na ciosy w czasie, gdy przechodzi głębokie przemiany. „Zmiana oznacza zawsze chwilę słabości. A więc kiedy następuje, trzeba postarać się jeszcze bardziej niż zwykle”, mówi wspomniany człowiek. I dodaje, że obecny król, tak jak wcześniej jego matka, uważa, iż dobre przywództwo odznacza się dwiema cechami: wzbudzaniem zaufania i pozostawaniem na widoku. Jeśli chodzi o to pierwsze, Karola III, podobnie jak Elżbietę II, uważa się za kogoś autentycznego. Niezależnie od tego, czy komuś odpowiada tradycja monarchii dziedzicznej (lub nawet sam Karol jako człowiek), nowy król sam w sobie sprawia wrażenie szczerego i konsekwentnego. A co do pozostawania na widoku publicznym, to książę Karol wychował się na powtarzanym jak mantra powiedzeniu swej matki: „Muszą mnie widzieć, aby mi zaufać”. Zaraz po jej śmierci stało się jasne, że będzie się tego trzymał. Jego pierwsze przemówienie w roli monarchy zostało nagrane w ciągu dwudziestu czterech godzin po zaprzysiężeniu (pierwsze, radiowe, wystąpienie Elżbiety II ludzie usłyszeli dopiero dziesięć i pół miesiąca po jej wstąpieniu na tron). I już w następnych dniach Karol miał odwiedzić wszystkie kraje Wielkiej Brytanii. Żałoba na dworze królewskim, która potrwała przez dwa i pół miesiąca po pogrzebie państwowym Jerzego VI, zakończyła się dokładnie tydzień po pogrzebie Elżbiety II. Niespełna trzy tygodnie później gotowy był królewski monogram, CIIIR (Charles III Rex), który miał widnieć na skrzynkach pocztowych, mundurach wojskowych i oficjalnych dokumentach. Zaaprobowanie wzoru monogramu EIIR w 1952 roku zabrało ponad pięć miesięcy. Teraz w ciągu miesiąca uporano się z wprowadzeniem nowych osób na urzędy dworskie.

Brytyjska monarchia chlubi się tym, że jest symbolem stabilności i ciągłości (ogłasza to na prominentnym miejscu swojej strony internetowej), stąd też wyczulenie na wszelkie zagrożenia wynikające z jej osłabienia w okresach przejmowania korony przez kolejnego władcę. Taki problem się nie pojawił, kiedy Elżbieta II obejmowała sukcesje po swoim ojcu, ale widać to było bardzo wyraźnie wcześniej, gdy na tron brytyjski wstępował Jerzy VI. Świadczył o tym pośpiech, w jakim zorganizowano koronację, niezwłocznie po abdykacji Edwarda VIII. W przypadku Karola III jeszcze jeden czynnik wpłynął na szybkie tempo. Karol zdaje sobie sprawę, że powinien, i sam chce, energicznie wziąć się do dzieła, jeśli – z królową Kamilą u boku – zamierza pozostawić po sobie ważny ślad w historii. „Dość trudno im rozpoczynać nowy etap swojego życia, skoro oboje są już dobrze po siedemdziesiątce”, mówi przyjaciółka i towarzyszka królowej, markiza Fiona Lansdowne. „Wiem, że zwłaszcza król planuje zrobić i osiągnąć wiele. I nie sądzę, by uważał, że ma do wykorzystania wystarczająco dużo godzin każdego dnia”7.

Dał to do zrozumienia w pierwszym wystąpieniu w nowej roli, gdy przysiągł, tak jak jego matka, „niewzruszone oddanie” powinnościom „w czasie, który Bóg [mu] jeszcze wyznaczył”. Zaakceptował fakt, że skoro chce przeprowadzić pewne sprawy szybko, to najlepiej nie poddawać przy okazji monarszej machiny zbytnim wstrząsom. „Krążyły takie opowieści – a [serial] The Crown także je rozpowszechniłII – że [Karol] rozpaczliwie chciał, by królowa abdykowała, ale to zupełny nonsens”, powiada jeden z dobrych znajomych monarchy. „Po tym, jak umarła, słyszałem, jak mówi: »Zawsze się zastanawiałem, czy kiedy­kolwiek wstąpię na tron, lecz też nigdy nie chciałem, aby doszło do tego choćby chwilę wcześniej. A teraz wiem, co chcę zrobić«. Oczywiście mógł niektóre rzeczy załatwić inaczej. Uznaje jednak, że jako monarsze nadal znacznie mu bliżej do robienia rzeczy na jej modłę niż komukolwiek z następnego pokolenia”8.

Pod pewnymi względami wzorem do naśladowania jest dlań nie tyle jego zmarła matka, ile jego dziadek. Bliska przyjaciółka rodziny królewskiej mówi, że niedługo po jego wstąpieniu na tron złożyła nowemu władcy kondolencje i zapewniła, że zarówno jego własna matka, jak i królowa matka będą nad nim czuwały gdzieś z zaświatów. „To bardzo miło z pani strony”, odparł, „ale osobą, której dłoń czuję na swoim ramieniu, jest król”9. Jerzy VI zawsze zajmował w jego głowie poczesne miejsce. Przy życiu pozostało już tylko dwoje ludzi, którzy przebywali w rezydencji Sandringham House w nocy, kiedy król Jerzy zmarł w swoim łóżku w lutym 1952 roku. Trzyletni wówczas książę Karol i mająca roczek księżniczka Anna byli wtedy u swoich dziadków; księżniczka Elżbieta i książę Edynburga odwiedzali Afrykę, na początku zaplanowanego objazdu krajów Wspólnoty Brytyjskiej. Mały książę usłyszał nowinę o śmierci króla od babci. Jak królowa matka opowiedziała potem Jamesowi Pope-Hennessy’emu (historykowi i biografowi brytyjskiej arystokracji), wytłumaczyła księciu Karolowi, że króla zastał martwego jego pokojowy, kiedy przyniósł mu poranną filiżankę herbaty. Karol wysłuchał jej z poważną miną, a potem zapytał: „A kto wypił tę herbatę?”10. Ponad pół wieku później historyk Kenneth Rose został przedstawiony księciu Walii na jednej z uroczystości, która wypadła akurat w urodziny księcia i w której udział wzięła Gwardia Walijska. „Złożyłem mu powinszowania, co oczywiste”, opowiedział mi potem Rose, „a on rzekł coś niezwykłego. Odparł: »Jestem dziś w tym samym wieku co mój dziadek, kiedy umarł«. Tak było istotnie, ale zabrzmiało trochę przerażająco”11.

Ta skłonność do ponurej introspekcji, tak dobrze znana przyjaciołom i krewnym księcia, gdy był w wieku średnim, teraz zdała się przeminąć. Obecnie król Karol bez wątpienia sprawia wrażenie pogodniejszego. Lecz nawet w tych czasach, gdy bardziej ulegał melancholii, zawsze przejawiał poczucie humoru i był wyczulony na absurdy. Teraz śmieje się dużo częściej, czy to z arcybiskupa Canterbury mieszającego kwestie w czasie prób uroczystości koronacyjnych, czy też na widok swojej podobizny na kruchym cieście na wystawie kwiatów w Sand­ringham. „Bardziej jak [postaci z serii filmów animowanych] Wallace i Gromit”, skomentował wtedy, tłumiąc chichot. Zmiany zaszły nawet w jego garderobie. Wyszukiwanie odpowiednich prezentów dla człowieka, który właściwie ma wszystko, bywa niełatwe, niemniej od chwili, gdy objął tron, jego rodzina podarowała mu kilka nowych krawatów. Szczególnie upodobał sobie – i miał go na sobie przy licznych okazjach, od kościoła w Sandringham po przechadzkę po Manchesterze – jasno­różowy, jedwabny, z bladoniebieskim nadrukiem dinozaurów Tyrannosaurus rex. Czy ten wzorek to żartobliwe odniesienie do C-Rex? „Pozostawmy to bez komentarza”, odpowiada z uśmieszkiem jedna z osób z jego otoczenia, wyraźnie sugerując, że tak właśnie może być. Podobnie jak jego matka, której zawsze, nawet w bardzo mrocznych dniach, zdecydowanie podobało się bycie królową, Karol III jest po prostu bardzo szczęśliwym monarchą.

„Sądzę, że gdy się wie, że nadciąga jakaś zmiana, pojawia się rodzaj niepewności, dotyczący tego, co się robi, i spraw, którymi przejmujemy się zawczasu”, zaznacza księżniczka królewska Anna. „Potem ta zmiana następuje i myśli się tak: »No, dobrze, co ze mną? Teraz muszę coś robić w ten sposób. Trzeba sobie z tym poradzić«. To pozwala się wdrożyć w nową rolę, zamiast pozostawać o krok w tyle”12. Inny powód tego nowo odkrytego zadowolenia monarchy, jak zdradzają osoby będące blisko króla, to subtelna przemiana w nastawieniu opinii publicznej. Nieuchronnie musi się zaznaczyć pewna zmiana aury, wraz z objęciem najwyższej funkcji przez nową osobę, ale zapanowała też świadomość, że pewne sprawy – by posłużyć się słowami monarchy – „dobijały się o głos” już od lat. „Ci, którzy pilnie śledzą losy rodziny królewskiej, zapewne wiedzą o wszystkich jego dokonaniach, ale mnóstwo ludzi słyszy o nich po raz pierwszy”, jak mówi człowiek z ekipy Karola. „I każdy się z tego cieszy”13.

Innym rozpowszechnionym w mediach przekonaniem jest to, że król i ludzie z jego otoczenia poświęcają dużo, jeśli nie większość, czasu zamartwianiu się, jak „odchudzić” monarchię i co począć z dwoma „trudnymi” książętami. W rzeczywistości król w trakcie długich lat naznaczonych wstrząsami nękającymi rodzinę królewską nauczył się sztuki radzenia sobie z problemami, na które ma niewielki wpływ. Królowa Kamila także odegrała ważną rolę w poprawie jego nastroju.

Odcięcie się przez księcia i księżną Susseksu od królewskiego życia w 2020 roku i ich późniejsze sensacyjne ataki na instytucję monarchii, przed kamerami i w gazetowych wywiadach, musiały boleć królową. „Oczywiście król jest niezwykle zasmucony z powodu Harry’ego [Henryka] i Meghan, ale i poirytowany tym, że sam zrobił wszystko, co mógł, a teraz, gdy został królem, ma wiele innych spraw do przemyślenia”, wyjawia jeden z jego przyjaciół. „Starał się ich słuchać. Teraz tylko mówi: »Nie chcę już wiedzieć, w czym tkwi tu problem. Po prostu zająłem się swoim życiem«”. Nic jednak nie zostało przesądzone. „Zawsze chciałoby się powrotu swojego dziecka”, powiada pewien urzędnik dworski wyższej rangi. „Ale skoro to dziecko postanowiło, że na razie chce postępować inaczej, to trzeba mu na to pozwolić. Mimo to drzwi nadal pozostają otwarte”.

Jednym z pozytywnych rezultatów takiego stanu rzeczy okazało się zacieśnienie przez króla kontaktów z nowym księciem Walii, któremu także nie w smak publiczne wylewanie osobistych żalów przez Susseksów. Teraz, gdy król przebywa w zamku w Windsorze przez co najmniej dwa dni w tygodniu, widuje się też częściej ze swoimi wnuczętami, bo mieszkają w pobliżu.

Co się zaś tyczy księcia Yorku, Andrzeja, na zawsze skompromitowanego powiązaniami z nieżyjącym już oskarżonym o przestępstwa seksualne Jeffreyem Epsteinem i prawnymi konsekwencjami swoich postępkówIII, oczekiwano, że król zajmie wobec niego dużo bardziej nieprzejednaną postawę. Zmarła królowa zawsze rozkładała ochronny parasol nad swoim drugim synem. Spodziewano się zatem, że po jej śmierci książę Yorku zostanie szybko usunięty z Royal Lodge, okaza­łej dawnej rezydencji królowej matki w Windsorze. Wbrew do­niesieniom, zgodnie z którymi monarcha chciał ją przekazać księciu Walii (któremu nie spieszyło się do ponownej zmiany swej siedziby), do głosu doszła kwestia kosztów. Royal Lodge znajduje się bowiem poza główną strefą bezpieczeństwa w Windsorze i wymaga osobnej ochrony. Odkąd książę Andrzej wycofał się z życia publicznego, strzeżenie tego miejsca nie było już uważane za uzasadniony wydatek z kasy publicznej; finansowała to więc królowa. Nastawienie króla do tej kwestii jest, według mojego pewnego źródła, dość jasne. Jego brat ma albo sam płacić rachunki za mieszkanie w tym miejscu, albo przenieść się do objętego ochroną obszaru Windsoru, w którym mógłby zająć były dom księcia Susseksu, Frogmore Cottage. Póki co książę Yorku nadal objeżdża konno posiadłość w Windsorze, aby się czymkolwiek zajmować. Na zamkniętych spotkaniach rodzinnych wciąż należy do mile widzianych gości. W marcu 2023 roku nie tylko został zaproszony na odbywające się co cztery lata nabożeństwo kawalerów Królewskiego Orderu Wiktoriańskiego w kaplicy św. Jerzego w Windsorze, ale nawet król zezwolił mu, by pokazał się z tej okazji w stroju GCVOIV. Reporterzy nie mieli wstępu na tę uroczystość, relacje z wydarzenia nie trafiły zatem do mediów. Ponadto książę nadal dostaje zaproszenia na niepubliczne imprezy podczas dorocznych zjazdów dla odznaczonych Orderem Podwiązki. „Król zwyczajnie nie pozostawi swojego brata bez wsparcia. Przepada za bratanicami [księżniczkami Beatrycze i Euge­nią]. Poza tym książę Andrzej mógłby narobić dużo więcej szkód z dala od rodzinnego kręgu i przynajmniej nie okazał się nielojalny”, mówi osoba dobrze poinformowana. „Ale jakikolwiek jego powrót do życia publicznego nie wchodzi w grę. Jego problemy prawne nie zostały rozwiązane, opinia publiczna go nie chce, a wielu ludzi pamięta jeszcze jego niedawną opryskliwość”14. W wymiarze mniej oficjalnym, w kręgach dyplomatycznych i wśród urzędników korony brytyjskiej w hrabstwach, samo wspomnienie o księciu Yorku powoduje, że rozmówcy przewracają oczami i opowiadają o nim nieprzychylne anegdoty.

Kwestia „odchudzenia” monarchii mogła mieć pewien sens przed pięcioma laty, kiedy piętnaście osób z rodziny królewskiej stale anga­żowało się w działania publiczne. A ponieważ do 2023 roku ich liczba spadła do dziesięciu, z których sześć osiągnęło już mocno zaawansowany wiek, a nie zanosi się, by ktoś nowy dołączył do tego grona przynajmniej przez najbliższą dekadę, pomysł ten odłożono na półkę. „Sądzę, że o »odchudzeniu« wspomniano w dniu, kiedy nieco większe grono [tych osób] czyniło podobne zamiary uzasadnionymi”, zauważyła księżniczka królewska. „Teraz nie wydaje się to dobrym pomysłem. Po prostu nie jestem pewna, czym jeszcze moglibyśmy się zajmować”15.

Każdy z etapów życia króla Karola skrupulatnie pokazano w filmach, opisano w artykułach i książkach. Wiele z tego przeinaczono i udramatyzowano na użytek sceny teatralnej albo ekranu filmowego. Jego historia jest znana na tyle dobrze, iż nierzadko nie zauważamy, do jakiego stopnia wyłamał się i wyłamuje z królewskich kanonów.

Książę Karol był pierwszym przyszłym monarchą brytyjskim, który przeszedł konwencjonalną edukację, poczynając od nauki w Hill House, londyńskiej szkole dziennej. Następnie podążył śladami swojego ojca i też zamieszkał w internacie prywatnego liceum w Cheam w hrabstwie Berkshire, a potem w Gordonstoun w Szkocji. W odróżnieniu od swoich młodszych braci w ogóle nie polubił tego miejsca, a później określił ów okres mianem „wyroku więzienia”16. Pobyt wśród gór północnej Szkocji nie wadził chłopcu, który uwielbiał rezydencję w Balmoral. Książę musiał tam jednakże znosić coś, co jego rówieśnik John Stonborough nazwał „praktycznie zinstytucjonalizowanym” dręczeniem przez tych, którzy uważali za zabawne dokuczanie przyszłemu monarsze. W każdym młynie podczas meczów rugby znalazł się ktoś, kto chciał się pochwalić, że dołożył następcy tronu. „Nigdy nie widzia­łem, by na to zareagował”, powiedział Stonborough w rozmowie z Sally Bedell Smith, dodając: „Był bardzo stoicki”17.

Najlepszym okresem jego szkolnych czasów okazał się sześciomiesięczny pobyt w szkole średniej w Geelong w australijskim stanie Wiktoria. I chociaż kładziono tam podobny nacisk na zajęcia na świeżym powietrzu i rozwijanie silnego charakteru u uczniów, książę przekonał się, iż traktuje się go tam tak jak innych, i dzielnie stawiał czoła wszystkim wyzwaniom przed powrotem do Gordonstoun na egza­miny końcowe. Zaliczył je z ocenami celującymi z dwóch przedmiotów i pożegnał placówkę „bez śladu żalu”18. Lecz mógł być wdzięczny szkole, bo zdobył kilka cennych umiejętności na całe życie. Zasmakował w występach scenicznych i wykazał się w nich talentem, rozmiłował się w sztukach Szekspira i nauczył się pisać niezłe rozprawki. Wśród 4 tysięcy kandydatów na studia historyczne, którzy tamtego roku stanęli przed komisją egzaminującą uniwersytetów w Oksfordzie i Cambridge, książę znalazł się w gronie 6 procent najlepszych. Grę aktorską kontynuował w Kolegium Trójcy Świętej (Trinity College) w Cambridge, gdzie studiował archeologię i antropologię, a potem historię. „Zawsze był inteligentny, kulturalny, bardzo taktowny i bardzo opanowany”, mówi jego kolega ze studiów w Cambridge, Richard (obecnie lord) Chartres. Dodaje jednak, że powaga księcia działała nieco na jego niekorzyść. „Pracował niezwykle pilnie i był lubiany. Ale gdyby był bardziej rozrywkowy, ludzie postrzegaliby go w lepszym świetle”19.

Ponownie, jak w trakcie szkolnej edukacji, przerwał na jakiś czas studia na swojej uczelni i spędził semestr na Uniwersytecie Aberystwyth w Walii, gdzie uczył się języka walijskiego jeszcze przed oficjalnym nadaniem mu tytułu księcia Walii w 1969 roku. „Była to niesamowicie emocjonująca uroczystość i zdecydowała o tym, co go oczekiwało później”, powiada księżniczka królewska Anna. „Utkwił mi w pamięci czas bezpośrednio po tym wydarzeniu w Caernarfon. Wysłano nas na Maltę, aby doszedł do siebie. I rzeczywiście tego potrzebował”. Księżniczka wspomina, że nieustanne rozmowy tak wyczerpały jej brata, iż prowadził je przez sen. „Budził się, próbując przemawiać do ludzi”20.

Wrócił do Cambridge, by ukończyć studia; uzyskał dyplom drugiej klasy (2.2). Zarówno tamtejsza uczelnia, jak i sam król odnoszą się z dumą do faktu, że jako pierwszy przyszły brytyjski monarcha rzeczywiście zdobył tam swój dyplom21, w odróżnieniu od Edwarda VII i Jerzego VI, którzy tylko po prostu „studiowali” w tym kolegium. Tak samo książę nie skorzystał z taryfy ulgowej, gdy zgodnie z rodzinną tradycją wstąpił w 1971 roku do Królewskiej Marynarki Wojennej.

Naturalnie media opisywały skrupulatne zainteresowanie każdą z jego przyjaciółek, w tym niejaką Camillą Shand, jednak księciu nie spieszyło się do małżeństwa. W 1976 roku, skończywszy dwadzieścia osiem lat, opuścił Royal Navy i zaczął pełnić jedynie obowiązki członka rodu królewskiego. Mimo wyjątkowej, uprzywilejowanej pozycji uważał, że przeszedł pomyślnie wszelkie próby, jakim poddano go do tego czasu, i to surowsze od tych, którym musiał podołać którykolwiek z jego poprzedników. Dlatego rościł sobie prawo decydowania o swojej przyszłości do pewnego stopnia. „Powierzono mi zajmowanie się wszystkimi tymi tak zwanymi zwyczajnymi rzeczami”, powiedział mi w dniu swoich sześćdziesiątych urodzin. „Nie mogli tak naprawdę oczekiwać ode mnie, że po tym, jak sobie z tym poradziłem i wykazałem, że potrafię to robić równie dobrze jak inni, nie zajmę się potem sprawami, na których mi zależy”. Prince’s Trust – założona przezeń organizacja charytatywna – i mnóstwo innych inicjatyw skorzystały na takiej królewskiej działalności. Książę Edynburga, za sprawą projektów takich jak przyznawane przez niego nagrody i WWF (World Wildlife Fund), już wcześniej ożywił ten rodzaj bezpośredniego monarszego patronatu, zapoczątkowanego niegdyś przez księcia Alberta. Książę Walii wzniósł go jednak na nowy poziom. I chociaż rozumiał zasady konstytucyjne, to ochoczo inicjował różne debaty. Jeśli te miały jakiś wspólny temat, było nim nie tyle dążenie do wprowadzania zmian, ile determinacja, ażeby chronić to, co cenne w dziedzinach takich jak klimat, lasy tropikalne czy stare budowle lub też, w przypadku jego organizacji, stwarzanie życiowych możliwości młodzieży z uboższych środowisk.

Jego sekretarz prasowy z tamtego okresu, australijski dyplomata John Dauth, twierdzi, że rozważano rozmaite plany dotyczące przyszłego monarchy. „Mówiło się dużo o powierzeniu mu »prawdziwej pracy«, ale książę nie chciał tkwić za biurkiem od dziewiątej do siedemnastej”. Do propozycji, które odrzucił, należało wysokie stanowisko w British Council. Dauth wspomina także dyskusję o podejściu Karola do królewskich powinności: „Książę powiedział: »Chcę, żeby mnie uznawano za nowoczesnego człowieka, lecz nie przesadnie nowoczesnego. Takiego tuż ponad kreską«. Na zawsze zapamiętałem ten zwrot – »tuż ponad kreską«”.

Po ślubie księcia z lady Dianą Spencer w 1981 roku, czyli największym królewskim globalnym wydarzeniu od czasu koronacji królowej, przyszli na świat ich synowie, William (Wilhelm) w 1982 roku oraz Harry (Henryk) w 1984 roku. Przez niemal dekadę Karol i Diana byli najsławniejszą parą. Późniejszy rozpad ich małżeństwa, który doprowadził do separacji w 1992 roku i rozwodu w roku 1996, zdominował media. Przyćmił prawie wszystko inne w rodzinie królewskiej, w tym niektóre z najważniejszych wizyt oficjalnych za panowania królowej Elżbiety II. Podsłuchane rozmowy telefoniczne, wywiady telewizyjne, udzielone zarówno przez księcia, jak i przez księżną, oraz nieprzerwane dziennikarskie spekulacje doprowadziły do spolaryzowania pewnych kręgów brytyjskiej opinii publicznej, a także do powszechniejszego poczucia ogólnego rozczarowania monarchią jako taką. Złożone przez księcia przed kamerami w 1994 roku wyznanie, że wznowił młodzieńczy romans z Camillą Parker Bowles (z domu Shand), gdy jego małżeństwo „nieodwracalnie się rozpadło”22, sprawiło, że wiele osób stanęło po stronie księżnej Diany. Konflikt nasilił się jeszcze rok później, po tym, jak Martin Bashir z BBC posłużył się sfałszowanymi dokumentami, by skusić Dianę do udziału w kompromitującym wywiadzie dla Panoramy, w którym podała w wątpliwość perspektywy księcia w roli przyszłego króla. Ich rozwód stanowił odzwierciedlenie rozpadu ponad jednej czwartej wszystkich brytyjskich małżeństw zawartych w latach osiemdziesiątychV, oraz dwojga rodzeństwa księcia Karola i jego ciotki. Jednakże to nieudane małżeństwo zdecydowało o ocenie i publicznej percepcji następcy brytyjskiego tronu jeszcze długo po tragicznej śmierci młodej księżnej w wypadku samochodowym w Paryżu w 1997 roku. Od tego momentu książę został samotnym ojcem dwóch młodocianych synów, łącząc domowe obowiązki z zarządzaniem jedną z największych organizacji charytatywnych w Wielkiej Brytanii.

W 2005 roku w końcu poślubił Camillę Parker Bowles, co zapowiadało nowy rozdział w jego życiu. Losy rodu królewskiego powoli zaczęły się układać coraz pomyślniej. Ślub księcia Williama z Catherine Middleton w 2011 roku oraz Diamentowy Jubileusz królowej w 2012 roku oznaczał dwa kolejne punkty zwrotne. W tym samym czasie Elżbieta II stopniowo przekazywała coraz więcej ze swoich obowiązków następcy tronu, księciu Walii. Po tym, jak w 2013 roku zaprzestała dalekich wypraw, a w 2015 roku także wszelkich zagranicznych podróży, książę Karol stał się głównym emisariuszem brytyjskiej rodziny królewskiej. A po wycofaniu się księcia Edynburga z wszelkich funkcji publicznych w 2017 roku książę Karol albo towarzyszył matce, albo ją zastępował przy ważnych okazjach, takich jak m.in. przywitania ważnych gości zagranicznych składających oficjalne wizyty państwowe czy też udział w uroczystościach w Dniu Pamięci Poległych Żołnierzy pod pomnikiem Cenotaf. W 2018 roku wszystkie kraje członkowskie zatwierdziły księcia Walii jako przyszłego zwierzchnika brytyjskiej Wspólnoty Naro­dów. A jednak, mimo tego wszystkiego, dokładał wszelkich starań, by nic nie podważyło autorytetu panującej królowej. „Nie chciał wkraczać w sferę, w której jego dzień jeszcze nie nastał”, jak to ujął jeden z byłych dworzan23.

***

Kiedy rodziną królewską zaczęły targać nowe kryzysy, zwłaszcza związane z pozbawieniem książąt Andrzeja i Harry’ego oficjalnych funkcji (w wypadku pierwszego z nich przymusowym, w przypadku drugiego – z jego własnej woli), książę Walii pomógł królowej w podjęciu i podtrzymaniu bolesnych decyzji. Równocześnie nie próbował uzurpować sobie jej praw ani przywilejów. Było to dość jasne po tym, jak książę Yorku zaczął podejmować próby ponownego zaistnienia w życiu publicznym, ledwie godziny po ogłoszeniu formalnych następstw jego katastrofalnego wywiadu dla programu Newsnight stacji BBC w 2019 roku. Książę Andrzej zaznaczył wtedy, że nie zamierza rezygnować ze służbowego wyjazdu do Bahrajnu. Początkowo pałac Buckingham nie reagował. Książę Walii przebywał akurat z wizytą w Nowej Zelandii, a książę Yorku spotkał się z królową i najwyraźniej uzyskał pozwolenie matki na podróż. Jednak już nazajutrz, gdy wieść ta dotarła do Nowej Zelandii, wyprawę księcia Andrzeja bardzo stanowczo odwołano. Postarał się o to książę Karol. „Kiedy na tapecie jest sprawa taka ja ta z Newsnight,która może szybko przybrać zły obrót, trzeba działać bezwzględnie i błyskawicznie”, mówi jedna z wyższych rangą osób z pałacu królewskiego. „I Karol o tym wie”24.

W czasie pandemii koronawirusa, która mogła być poważnym zagrożeniem dla instytucji tak mocno zależnej od interakcji ze społeczeństwem, rodzina królewska znalazła nową metodę podtrzymywania kontaktów z obywatelami – poprzez przekazy wideo i spotkania z zachowaniem wymaganego dystansu, w czym główną inicjatywę przejawiała królowa. Książę Karol, który wcześnie zaraził się wirusem i szybko powrócił do zdrowia, angażował się w takie spotkania w mniejszym stopniu. Po śmierci księcia Edynburga w 2021 roku w cen­trum publicznej uwagi pozostawała monarchini jako głowa państwa. W 2022 roku, przejściowo unieruchomiona przez to, co pałac Buckingham określał mianem nawracających „trudności z poruszaniem się”, królowa poprosiła księcia Walii o otwarcie obrad Parlamentu. Był to bardzo istotny moment. We wszystkich wcześniejszych okazjach, kiedy brytyjscy monarchowie nie mogli wygłosić mowy tronowej (a zdarzało się to za panowania Wiktorii i Elżbiety II), zadanie to przypadało jednemu z lordów komisarzy, zwykle lordowi kanclerzowi. Tym razem królowa postanowiła jednak powierzyć ten zaszczytny obowiązek księciu Walii. Wydała nawet nowe, oficjalne dokumenty w tej sprawie. W tym przypadku często nadużywane słowo „bezprecedensowy” okazało się jak najbardziej na miejscu. Gdyby panowało powszechne przekonanie, że księciu pilno do objęcia tronu, można by to było interpretować jako pewien rodzaj ukradkowej regencji. W istocie było inaczej.

Podczas uroczystości obchodów siedemdziesięciolecia królowej na brytyjskim tronie w 2022 roku to książę Karol zastępował Elżbietę II, kiedy słabnące zdrowie nie pozwalało jej uczestniczyć osobiście czy to w dziękczynnym nabożeństwie z okazji Platynowego Jubileuszu w katedrze św. Pawła, czy też w jubileuszowej paradzieVI. Obywatele zawsze mieli jednak poczucie, że jest tam obecna duchem. Trzeba przyznać, że to duże osiągnięcie, zarówno samej królowej, jak i jej syna. Chociaż nie składał jeszcze podpisu pod ustawami parlamentarnymi ani nie rozmawiał co tydzień z premierem, to książę Walii był już de facto monarchą pod niemal każdym względem – z wyjątkiem jednego, najważniejszego. Autorytet królowej nie doznał uszczerbku, a wręcz się umocnił. „Było to niezwykłe, ale im bardziej słabowita się stawała w swoich ostatnich latach, tym większy miała autorytet”, twierdzi jeden z jej czołowych urzędników25. „Nigdy go nie podważano”. Sam książę skrupulatnie dbał o to, by do tego nie dochodziło. Gdy jednak w końcu nadszedł jego czas, nikt w historii nie był lepiej przygotowany do objęcia tronu.

Jeden z jego czołowych doradców wskazuje na pewną niedocenianą zaletę nowego króla. Raczej nie obnosi się z nią na stronie internetowej royal.uk, lecz to nie czyni jej mniej cenną. Znana jest tym, którzy odziedziczyli wielkie fortuny albo tytuły i mają poczucie, że „szlachectwo zobowiązuje”, choć w danym wypadku przejawia się to w zupełnie innej skali. Wspomniany doradca nazywa to „pokorą zasady dziedziczenia”: „Mówi się niekiedy, że jeżeli ktoś walczył w pocie czoła, by wdrapać się na szczyt, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że jest skrajnym egocentrykiem. Dla ludzi, którzy znaleźli się na szczycie swojej profesji, sukces wiąże się ze zwycięstwem w rywalizacji – i słusznie. Ale często wbija ich to w poczucie, że są lepsi od wszystkich innych. Jeśli zaś chodzi o monarchę, zostaje on głową państwa bez konkurencji. Niektórzy powiadają: »To straszne, że ktoś, kto się nie zasłużył, staje na czele państwa tylko dlatego, że jest czyimś synem albo córką«. Z tego powodu spotyka się takich, którzy mają niezwykłe poczucie obowiązku – jeśli są dobrymi ludźmi. Mogą być bardzo ambitni na swoich polach – w sporcie lub w czymkolwiek – wciąż jednak myślą sobie: »Cholera jasna, co ja takiego zrobiłem, żeby tak awansować? I taka myśl mobilizuje mnie jeszcze bardziej, bym się odpowiednio starał«. Tak więc fakt, że książę nie dążył tak natarczywie do tego, aby zostać królem, dobrze o nim świadczy”26.

Liczy się i to, że król Karol przejął po swoim zmarłym ojcu zdolność do podejmowania dodatkowych zadań, które inni pewnie woleliby komuś zlecić. To zapewne tłumaczy dlaczego, kilka tygodni po tym, jak został monarchą, nie tyle przekazywał obowiązki, ile po prostu przyjmował nowe. Między innymi wyznaczył samego siebie na sukcesora swojego ojca jako strażnika Wielkiego Parku Windsorskiego. Dla takiego zapalonego ogrodnika i wielbiciela wiejskiego życia jak Karol zapewne nie stanowi to zbyt wielkiego ciężaru, niemniej oznacza więcej spotkań, notatek informacyjnych i konieczność podejmowania dodatkowych decyzji.

Ponadto król, podobnie jak jego matka, potrafi się uporać z ogromem papierkowej roboty. Pewną zmianą, którą królewski personel zauważył od chwili wstąpienia Karola III na tron, jest zwiększona liczba dokumentów krążących między monarchą a jego osobistymi sekretarzami. Kiedyś królowa dostawała dwa różne rodzaje czerwonych skrzynek z dokumentami. Zawierały rozmaite oficjalne dokumenty państwowe, notatki z posiedzeń gabinetu rządowego, depesze od ambasadorów, listy nominowanych do odznaczeń i wiele innych papierów z informacjami zasługującymi na jej uwagę i wymagającymi zatwierdzenia. W większości dni roboczych jej urzędnicy starali się jednak ograniczać te materiały do zawartości wspomnianych skrzynek, z których te mniejsze miały rozmiary mniej więcej sporego pudełka na buty. Z kolei w weekendy przekazywano monarchini „standardową”, większą skrzynkę, o rozmiarach typowego pudła na akta. Niezależnie od wielkości czerwonej skrzynki w następnym dniu roboczym znajdujące się w niej dokumenty były już przejrzane i zwrócone do biura osobistego sekretarza królowej. Obecnie w ręce Karola III trafia niemal zawsze „standardowa”, większa skrzynka; czasami nawet kilka. Nie dzieje się tak dlatego, że nagle zrobiło się więcej dokumentów przeznaczonych dla głowy państwa. Rzecz w tym, że król sam prosi o więcej informacji. „Królowa była niezwykle sumienna i czytała wszystko, co musiała”, mówi jedna z osób, która pracowała dla obojga. „On z kolei czyta mnóstwo materiałów, których czytać nie musi. Bywa, że narzeka na pewne sprawy, ale praca do nich nie należy. Lubi mieć dużo na tapecie. Natłok spraw do załatwienia nigdy go nie martwi”. I całe szczęście, wobec tego, że król ma w tej materii niewielki wybór, jak wskazuje jego siostra.

„Mnóstwo się dzieje i zawsze tak było. I nie ustaje napływ wszystkiego w czerwonych skrzynkach”, mówi księżniczka królewska Anna. „To regularność i liczba tego, co wiąże się z bardziej publiczną stroną życia, odciska się na innych sprawach, którymi się kiedyś zajmował. Nie zazdroszczę mu. Zakładanie, że będzie się robiło wszystko tak jak dawniej, zapewne się nie sprawdza, bo nagle się okazuje, że brakuje czasu. Monarchia to zajęcie na trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku. I nieustające, nawet z powodu zmiany monarchy z jakiejkolwiek przyczyny”.

Sprzyjającą okoliczność stanowi fakt, że Karol III to król, dla którego prowadzenie korespondencji jest formą relaksu. „Gdy inni lubią oglądać telewizję, ja naprawdę lubię chodzić na spacery i, co może zabawne, pisać listy”, wyjawił mi. „Piszę dużo – to terapeutyczne zajęcie, które pomaga mi w zachowaniu zdrowia psychicznego!”27

Elżbieta II, choć też pilnie pisywała listy, wolała odpoczywać przed telewizorem, zwłaszcza oglądając program informacyjny BBC News at Six oraz seriale takie jak Downton Abbey i Morderstwa w Midsomer. Nie tylko słyszano, jak wymieniała uwagi na temat tego ostatniego z niemiecką kanclerz Angelą Merkel; pewien urzędnik wspomina nawet wieczór, podczas którego królowa spostrzegła gwiazdora serialu Morderstwa wMidsomer, Johna Nettlesa, na przyjęciu w pałacu Buckingham: „Podeszła do niego i powiedziała: »Strasznie dużo morderstw w tej pańskiej miejscowości«”28. Oczarowana w młodym wieku wystawionym niedługo po wojnie spektaklem Oklahoma!, Elżbieta II zawsze uwielbiała musicale z West Endu i Hollywood. Dlatego właśnie Barack Obama postanowił posadzić ją pomiędzy sobą a aktorem Tomem Hank­sem na bankiecie wydanym na cześć monarchini (w rezydencji amerykańskiej ambasady) podczas swojej oficjalnej wizyty w Wielkiej Brytanii w 2011 roku.

Karol III woli radio, zwłaszcza stację BBC Radio 4, a także audiobooki. Do innych form „terapii” należą ogrodnictwo, muzyka klasyczna, opera i teatr (zwłaszcza sztuki Szekspira). Kiedy rodzina królewska chciała uczcić siedemdziesiąte urodziny królowej w 1996 roku, zaaranżowała małą kolację, na którą potrawy ugotowali Michel i Albert RouxowieVII. Kiedy Karol (wówczas jeszcze jako książę Walii) osiągnął ten sam wiek, w pałacu Buckingham odbył się wieczór szekspirowski, z muzyką i recytowaniem poezji. Przedstawiając solenizanta, gospodarz programu Stephen Fry oznajmił: „Każdy, kto działa w tym kraju na polu sztuki, wie, jak niesłychanie i cudownie nam się poszczęściło w tym, że nasz książę Walii wykazuje się prawdziwą wiedzą, nienasyconym pragnieniem oraz zrozumieniem roli i znaczenia sztuk pięknych w naszym życiu publicznym i prywatnym”. Cztery i pół roku później Fry dał wyraz identycznym refleksjom głośnym, teatralnym szeptem pośród innych gości w północnym transepcie Opactwa Westminsterskiego, gdy król przybył na swoją koronację.

Zapytany, co robiłby, gdyby mógł na kilka dni uwolnić się od roli monarchy, król odpowiedział, że chciałby oddać się wtedy sztuce. „Pod wieloma względami byłoby wspaniale skorzystać z dłuższego urlo­pu i dowiedzieć się czegoś więcej o początkach Royal Collection”, po­wiedział mi przed kilkoma laty, „i trochę postudiować we Włoszech, ponieważ to zawsze wydawało mi się dość ciekawe”29.

Jeszcze inna forma czynnego odpoczynku zdaniem osób z otoczenia Karola III zajmuje mu nawet więcej, a nie mniej czasu, odkąd został królem. Mowa o jego zamiłowaniu do sadzenia drzew. „To staje się czymś w rodzaju obsesji”, opowiada jedna z nich. „Kiedy ktoś się dopytuje, gdzie jest król, żartujemy, że pewnie sadzi drzewka. A potem się okazuje, że naprawdę to robi”. I nie chodzi tylko o to, by pozostawić coś po sobie dla potomności. Król zachował z dzieciństwa żywe wspomnienia porośniętych wiązami obszarów wiejskich, zwłaszcza tych w hrabstwie Gloucestershire. Mówił o rodzinnych wyjazdach do Badminton House, siedziby księcia Beauforta, na słynne zawody konne. Kiedy, po kupnie Highgrove, zamieszkał w Gloucestershire w 1979 roku i z konsternacją zobaczył na terenie tej posiadłości ponad setkę uschniętych bądź usychających wiązów, postanowił, jak to ujął, „przystroić tamtejszy pejzaż”30. Teraz ową misję „przystrajania” pozamiejskich okolic Karol rozszerzył na wszystkie królewskie posiadłości ziemskie, co zresztą odbywa się w żwawym tempie.

Krzepki i sprawny fizycznie przez większość swojego dorosłego życia król od dawna codziennie wykonywał krótki zestaw ćwiczeń, opracowany na użytek personelu RCAF (Kanadyjskich Królewskich Sił Powietrznych) Po swoich rodzicach odziedziczył zaś żelazną samo­dyscyplinę w kwestii jedzenia i picia. W istocie poszedł pod tym względem jeszcze krok dalej, ponieważ zrezygnował w codziennej diecie z lunchu, uważając go za zbyteczny, jeśli zje się porządne śniadanie. Sprawia to pewne kłopoty organizatorom królewskich wizyt, którzy od czasu do czasu muszą się zatroszczyć o dodatkowe posiłki dla osób z otoczenia Karola. Mimo to król na pewno nie jest oszczędny w kwestii karmienia swoich gości. Jeżeli jakaś okazja wiąże się z wydaniem oficjalnego lunchu, zasiada do niego wraz z wszystkimi zaproszonymi. „Bywa to nieco krępujące”, powiada osoba zapraszana do królewskiego pałacu. „Mogą kogoś posadzić koło niego, podają posiłek i trzeba się zabrać do jedzenia, podczas gdy król siedzi z pustym talerzem. Ale jest przy tym bardzo miły”. A kiedy już bierze do rąk nóż i widelec, jak twierdzą jego przyjaciele, to jada niezbyt dużo i woli ryby od mięsa. W samotności, wedle słów jednej ze znających go osób, króla w zupełności zadowoliłaby do końca życia codzienna dieta, złożona z „czegoś z jajek ze szpinakiem”VIII.

Jego ulubioną formę aktywnej rekreacji stanowi – poza długimi spacerami i usypywaniem łopatą ziemi na korzenie zasadzonych drzew – narciarstwo (dla którego entuzjazmu nie podziela jego żona). Odkąd zaczął uprawiać ten sport w 1978 roku, regularnie odwiedza szwajcarski kurort Klosters, przebywając tam ze swoimi przyjaciółmi, Charlesem i Patti Palmer-Tomkinsonami, i uwielbia panującą w tym miejscu względną prywatność. Od niedawna dziennikarze pozostawiają go w spokoju, choć w poprzednich latach relacjonowali skrupulatnie wyjazdy członków królewskiej rodziny. Pewnego roku fotoreporterzy sprezentowali tam księciu nowy, jaskrawy kombinezon narciarski. Liczyli, że wzbudzą zainteresowanie jego zdjęciami w czymś innym niż dwa stare stroje, które zakładał do jazdy na nartach, odkąd sięgnąć pamięcią. Nazajutrz, rozczarowani i zarazem ubawieni, ujrzeli Karola jak zwykle w znoszonym, szarym kombinezonie, podczas gdy ich kolo­rowy prezent miał na sobie jego ochroniarz.

Kilka lat temu we wspomnianej miejscowości nadano tamtejszej głównej kolejce linowej nazwę „HRH The Prince of Wales” (a w 2022 roku przemianowano ją na „King Charles III”). Król zna z imienia i nazwiska wielu mieszkańców Klosters. W 2018 roku wyprawili po przyjeździe Karola przyjęcie z okazji czterdziestej rocznicy jego pierwszej wizyty i we wzruszających przemowach podziękowali mu za to, że konsekwentnie odwiedza ich miejscowość. Karol zrewanżował się przemówieniem z wyrazami uwielbienia i wdzięczności dla samego Klosters i całej Szwajcarii. Podkreślał, że to szwajcarski chirurg wszczepił mu w ramię wyprodukowaną w tym kraju metalową płytkę po poważnym urazie, jakiego doznał podczas jazdy konnej w młodości. Zażartował, że po upływie wielu wieków, kiedy jakiś archeolog albo rewolucjonista włamie się do jego grobowca, odnajdzie tam kopczyk prochów i tytanową płytkę z napisem: Made in Switzerland. Wywołał tym powszechną wesołość.

Jako sprawny i nieustraszony narciarz nie obawia się uprawiać zjazdów w najtrudniejszym terenie górskim, poza wyznaczonymi trasami, pomimo że w 1998 roku o mało nie doszło do wielkiego nieszczęścia, gdy w lawinie zginął jego masztalerz Hugh Lindsay, a Patti Palmer-Tomkinson odniosła poważne obrażenia. W 2023 roku Karol postanowił jednakże zrezygnować ze swojego tradycyjnego tygodnia w Alpach. I nie tylko z powodu tego, że jakiś drobny wypadek mógł pokrzyżować jego koronacyjne plany, ale także dlatego, iż Wielką Brytanię ogarnął zimowy kryzys energetyczny i ekonomiczny. Trwały uszczerbek na reputacji, z którym musiał się zmierzyć król Holandii po tym, jak zabrał swoją rodzinę na wakacje do Grecji w 2020 roku, kiedy w jego kraju wprowadzano akurat nowe obostrzenia związane z lockdownem, dał do myślenia mieszkańcom pałacu Buckingham. „Wspomnijmy tylko o tej katastrofie, jaka spotkała holenderski ród panujący. Wybrali się do Grecji i wszyscy byli na nich wściekli, chociaż w zasadzie nie złamali przepisów”, mówi pewien pałacowy urzędnik wysokiej rangi. „Można by się spodziewać takiej samej reakcji, gdyby król [Karol III] przebywał na swojej farmie w Rumunii w chwili, gdyby doszło na przykład do nowej takiej tragedii jak ta w [wieżowcu] Grenfell”IX. Król najpewniej odwiedzi ponownie Kloster, ale dopiero po starannym rozważeniu ewentualnych konsekwencji takiego wyjazdu.

Rozpoznany u niego w następnym roku nowotwór wykluczył taką wizytę w 2024 roku, niemniej jego przyjaciele spodziewają się, że kiedyś znowu tam zawita.

Przyszłość pokaże, czy poniecha też innego, potencjalnie ryzykownego hobby. Karol był bowiem swego czasu nieustraszonym jeźdźcem, zarówno na boisku do gry w polo, jak i na torze wyścigowym. Z pewnością są mu drogie te wspomnienia. Nadal trzyma zdjęcie swojej ulubionej klaczy, o imieniu Reflection, na stoliku w swojej garderobie w Highgrove i nie zapomniał Allibara, konia startującego w wyścigach z przeszkodami, który zapewnił mu drugie miejsce w Ludlow, ale się przewrócił i zginął podczas galopu w Lambourn w 1981 roku31. Od dosyć dawna dosiada konia głównie przy okazji różnych ceremonii, lecz to, z jakim spokojem opanował narowistego młodego wierzchowca, na którym jechał w czasie urodzinowej parady w 2022 roku, świadczy, że król nie stracił jeździeckich umiejętności. W paradzie w 2024 roku wziął jednak udział, jadąc powozem.

Jego sportowe gusta wyraźnie dowodzą, że ma zamiłowanie do prędkości, widać to również w sposobie, w jakim Karol kieruje pojazdami, wedle opinii tych, którzy mieli okazję jechać z nim samochodem. „Jeździ szybko, faktycznie jest jednak bardzo dobrym kierowcą, w przeciwieństwie do swojego ojca”, powiada człowiek, który podróżował z oboma i nadal dostaje dreszczy na wspomnienie niekontrolowanego zjazdu z jednej z dróg w Aberdeenshire, gdy książę Edynburga był za kierownicą.

O tym, że król bywa wybuchowy, wiedzą dobrze te osoby z jego świty i rodziny, które były obiektem jego złości. Sporadycznie przejawia oznaki zniecierpliwienia i irytacji wśród ludzi – najsłynniejszy przykład to, kiedy nie chciało pisać jego pióro w dniach po objęciu przezeń tronu (z czego od tamtej pory sam stroi żarty). Niechętni zarzucają mu czasem, że jest starym marudą ze skłonnością do narzekań. „Marudzi od czasu do czasu, jak my wszyscy”, mówi ktoś, kto pracuje dla niego od wielu lat, „ale ciekawe, że utyskuje tylko na drobiazgi, które nie mają znaczenia. Nigdy z powodu rzeczy naprawdę ważnych”.

***

Ta uważność wobec spraw z pozoru mało znaczących i drobnych bywa również zaletą. Pewna sędziwa bliska przyjaciółka Elżbiety II, której stan zdrowia nie pozwolił wziąć udziału w pogrzebie królowej ani ceremonii pochówku, oglądała wydarzenie w telewizji w domu. Kilka dni później zaskoczona dostała kwiaty z osobistą notatką króla, który napisał, jak żałuje, że nie mogła być na pogrzebie jego matki. Zaledwie dwa tygodnie przed koronacją Karola australijski komik i autor Barry Humphries znalazł się w poważnym stanie w szpitalu w SydneyX. Temu twórcy postaci damy Edny Everage niespodziewanie podano wtedy telefon i oznajmiono, że król (który wcześniej sprawdził różnicę czasu między strefami czasowymi) jest na linii32. Panią minister Penny Mordaunt – której rzucająca się w oczy rola (i efektowna niebieska suknia) jako niosącej miecz lord przewodniczącej Rady wywołała liczne komentarze podczas koronacji – poruszył pewien moment po zakończeniu nabożeństwa koronacyjnego. „[Król] był dla mnie bardzo uprzejmy, kiedy wyszedł z opactwa – po tym wszystkim, co przeszedł i co musiał zrobić. Znalazł czas na to, żeby zwrócić się do mnie, kiedy przewodniczyłam ostatniej warcie honorowej, i powiedział: »Wie pani, pięknie pani wygląda«. Ma wiele zalet. Gdy się go spotyka, sprawia wrażenie uosobienia dobroci”.

Jego dawny przyjaciel z czasów uniwersyteckich, lord Chartres, wskazuje, że sporadyczne wybuchy złości u monarchy nie powinny za bardzo zaskakiwać wobec konieczności okazywania nienaturalnej, sztucznej często dobroduszności w czasie typowych spotkań z poddanymi. „Dwa problemy, z którymi muszą się zmagać osoby z rodziny królewskiej, to sprawa zaufania i konieczność wygłaszania miałkich, miłych kwestii. Trzeba być przez cały czas tak diablo sympatycznym dla każdego, a każdy odwdzięcza się tym samym”, twierdzi. „Ale taka łagodność w końcu dopieka. A jak ktoś jest królem, to także nie wie, komu zaufać. Nie da się przeżyć całego życia w podejrzliwości, zastanawiając się ciągle: »Czego oni chcą?«. To jeden z powodów, które sprawiają, że królowa Kamila jest taka wspaniała. Potrafi wyrażać zdecydowane poglądy, a to pozwala mu [królowi] odetchnąć. Kiedy sprawy układają się nie po myśli, a trzeba wciąż prezentować miłe oblicze, potrzebny jest ktoś bliski, kto potrafi sprowadzić człowieka na ziemię”33.

Ci, którzy kiedyś przekonywali, że przyszłemu królowi Karolowi III potrzebna okaże się wierna kopia jego matki, teraz zdali sobie sprawę, że się mylili. I dobrze, że tak nie jest, gdyż, jak słusznie zauważa księżniczka królewska Anna: „Ludzie są różni”.

Król niewątpliwie jest panem samego siebie. Wie jednakże, że na sukces najdłuższego panowania w brytyjskiej historii złożyła się lojalność innych, w tym jego samego, wobec zmarłej monarchini. Teraz nadeszła jego kolej i liczy na to samo. „Jestem mu najbliższa wiekiem i, cóż, nie zawsze się ze sobą zgadzamy”, mówi księżniczka królewska. „Ale oboje rozumiemy, co ważne dla monarchii. I tu nie różnimy się poglądami. Chodzi o pojmowanie, że ekipa musi zewrzeć szeregi, by monarchia nadal działała”.

I Królowa Kamila ma dwa takie teriery, o imionach Beth i Bluebell, obydwa wzięte ze schroniska dla bezpańskich psów i kotów w Battersea.

II W piątym sezonie serialu serwisu Netflix The Crown wymyślono, że książę Walii naciskał na swoją matkę, aby abdykowała i ustąpiła mu miejsca na tronie.

III W 2022 roku książę miał podobno wypłacić 10 milionów funtów w ramach ugody z Virgi­nią Roberts, zarzucającą mu napastowanie seksualne. Te same zarzuty pojawiły się później w innych amerykańskich dokumentach sądowych.

IVKawalera Wielkiego Krzyża Królewskiego Orderu Wiktoriańskiego.

V Zgodnie z danymi Office for National Statistics 28 procent osób, które zawarły związek małżeński w Wielkiej Brytanii w latach osiemdziesiątych XX wieku, rozwiodło się przed osiągnięciem trzydziestego roku życia („The Guardian”, 4 marca 2016).

VI W trakcie tej parady królowa Elżbieta II pokazała się na pałacowym balkonie i było to jej ostatnie publiczne wystąpienie.

VII Przyjęcie to miało się odbyć w restauracji braci Rouxów, Waterside Inn w Bray. Gdy wieść o tym przeciekła do mediów, kolację – na której podano solę, jagnięcinę i suflet z malinami – przeniesiono do Frogmore House na terenie Małego Parku (Home Park) w Windsorze.

VIII Król zaproponował jako oficjalną potrawę na uroczystości towarzyszące jego wstąpieniu na tron „koronacyjne quiche”, przygotowane z jaj, szpinaku, bobu i estragonu. Choć potrawa ta zdobyła pewne uznanie, to wśród Brytyjczyków jeszcze nie przebiła popularnością „koronacyjnego kurczaka” z poprzedniej uroczystości tego rodzaju w 1953 roku.

IX W pożarze, w wyniku którego 14 czerwca 2017 roku uległ zniszczeniu wieżowiec Grenfell Tower w londyńskiej dzielnicy North Kensington, zginęły siedemdziesiąt dwie osoby.

XHumphries zmarł dwa dni później.

Rozdział drugiKrólowa Kamila

Premier Rishi Sunak zamartwiał się tym, że być może zachowywał się nieco za głośno przy stole jadalnym w Balmoral. Była to jego pierwsza wizyta w tej ustronnej rezydencji monarchy w szkockich górach, złożona tuż po tradycyjnym zaproszeniu aktualnego premiera (i jego małżonki) do spędzenia tam weekendu. Gdy zaproszeni zasiedli do wieczornego posiłku, na który złożyły się suflet serowy, a następnie turbot, Sunak przekonał się z zachwytem, że dostał miejsce koło królowej Kamili. Ona z pewnością nie przejmowała się tym, że ktoś był hałaśliwy, bo sama też rozprawiała z ożywieniem.

„Okazała się wspaniałą gospodynią”, wspomina Sunak. „Z tamtego weekendu najbardziej utkwiło mi w pamięci to, że oboje razem bardzo się zaśmiewaliśmy. Jest niesamowicie dowcipna i trudno było podczas tej kolacji rozmawiać ściszonymi głosami, ponieważ świetnie się bawiliśmy”.

Jak szybko się przekonały osoby nowo zatrudnione w królewskim otoczeniu, nastrój na monarszym dworze niezmiennie się poprawia, a trudne decyzje okazują się odrobinę mniej problematyczne, kiedy przebywa tam nowa królowa. Rozumie się też, że jeśli zmiana na szczycie monarchii była wymagającym sprawdzianem dla króla, to w jeszcze większym stopniu odnosiło się to do królowej Kamili. Rodzina królewska potwierdza. „Dla królowej Kamili to o wiele trudniejsze pod każdym względem, częściowo dlatego, że nie przygotowywano jej do tego w takim stopniu jak monarchy”, powiada księżniczka królewska Anna. „Znakomicie jednak pojęła swoją rolę i to, jakie ma to znaczenie dla króla. I nie ma wątpliwości, że bardzo mu to pomogło w trakcie całego tego procesu. Jestem pewna, że wiele osób mówi jej, jak ważne jest to, co ona robi, ale to szczera prawda. Znam ją od dawna, choć z przerwami, i uważam, że jest osobą niesłychanie szczodrą i wyrozumiałą”1.

„Oczywiście on [król] zawsze tego oczekiwał”, komentuje Annabel Elliot, młodsza siostra królowej Kamili. „Ale myślę, że ona naprawdę wspaniale się dopasowała. Czasem patrzę na nią i wprost nie mogę w to uwierzyć”.

W królewskim otoczeniu nadal panuje pewna nerwowość, bo personel i osoby towarzysko powiązane z tą instytucją przywykają do nowego monarchy, odkrywając upodobania nowego szefa i, co jeszcze ważniejsze, to, czego ten nie lubi. „To nieuniknione”, zaznacza pewien stary znajomy rodziny królewskiej. „Przy świętej pamięci królowej ludzie dokładnie wiedzieli, czego się spodziewać. Jeśli popełnili jakąś pomyłkę albo coś poszło nie tak, wiedzieli, jak ona na to zareaguje i czy będzie to miało większe znaczenie. A to przydawało im pewności siebie. Teraz się niepokoją, że czymś zdenerwują króla. Wiedzą, że potrafi się poważnie wkurzyć z powodu jakichś drobiazgów, i muszą się przekonać, jak reaguje w pewnych sytuacjach. Równocześnie mają świadomość, że królowa Kamila jest w tej mierze mocnym głosem rozsądku”2.

Jeden z członków zarządu działającej za granicą organizacji dobroczynnej, nad którą Karol sprawował patronat jeszcze jako książę Walii, wspomina przebieg dwóch bardzo odmiennych królewskich wizyt. „Kilka lat temu przyjechał sam i razem ze swoimi ludźmi narobił takiego zamieszania, że każdy się zastanawiał, czy sprawy na to zasługiwały”, relacjonuje wspomniany człowiek. „A potem, parę lat później, wrócił tu razem z Kamilą. Wszystko poszło jak po maśle. Zmienił się jako osoba. Ona wpływa na niego bardzo korzystnie”3.

Kamila nigdy nie miała zamiaru ograniczać się w swoich wielkich pasjach, takich jak rewitalizacja obszarów śródmiejskich czy kultywacja porośniętych polnymi kwiatami łąk w Rumunii. Chętnie poz­wala królowi, by spędził wieczór w Royal Opera House albo w RSC (Royal Shakespeare Company) w Stratford-upon-Avon, a sama w tym czasie sadowi się na kanapie, żeby oglądać jakiś dobry serial telewizyjny (pod tym względem bliżej jej do zmarłej królowej Elżbiety niż do męża). Jest miłośniczką baletu, ale bardzo też lubi najsłynniejszych wykonawców muzyki pop, takich jak zespoły Rolling Stones (była na jednym z ich koncertów) czy ABBA. Na krótko przed świętami Bożego Narodzenia w 2022 roku nieliczni z tych obecnych na widowni spektaklu ABB-y Voyage zauważyli prawdziwą „tańczącą królową”, wraz ze swoimi wnuczętami pląsającą między rzędami krzeseł pośród innych ludzi.

Mało prawdopodobne, by kiedykolwiek udało jej się zaciągnąć króla w takie miejsce, albo nawet, że spróbuje to zrobić. Bywa, że sporadycznie Kamila usiłuje przyciągnąć jego uwagę ku sprawom, które w przeszłości niezbyt go pociągały, takim jak wyścigi konne. Jako para dogadują się jednakże w kwestii swoich nawyków, do których, w wypadku Karola, należy na przykład kompulsywne otwieranie okien. „Toczą się o to nieustanne boje”, mówi Annabel Elliot. „On każe je otworzyć. Wtedy ona się zakrada i je zamyka. Tak więc słyszy się często: »Och, kochanie, pozamykałaś okna«. »Tak, bo wszyscy marzniemy«. Dużo zatem jest takiego droczenia się”. O ile król zwykle odnosi zwycięstwo na tym froncie, jak twierdzi jego szwagierka, o tyle królowa Kamila „stawia na swoim w większości innych rzeczy”. Z pewnością nie idzie za jego przykładem w kwestii jedzenia w południe. „Zjada mały lunch. Czasem wścieka się na mnie z tego powodu, kiedy zauważam, że nie jest tak zdyscyplinowana jak on, jeśli chodzi o jedzenie albo picie. Zdarza się, że pozwala sobie na dodatkowego drinka, kruche ciastko albo coś w tym rodzaju”, zdradza Annabel Elliot.

Największa siła królowej Kamili nie tkwi jednak w zachęcaniu ani zniechęcaniu króla do pewnych rzeczy czy upodobań. Jest nią prosty fakt, że ma ona z natury pogodne usposobienie i umie poprawić nastrój w otoczeniu swoim i, co jeszcze ważniejsze, Karola III. A szczęśliwy monarcha oznacza szczęśliwy dwór.

„Ona ma ten uroczy błysk w oku, z którego bardzo ochoczo korzysta”, mówi markiza Lansdowne, jedna z jej najstarszych przyjaciółek. „Ludzie bardzo szybko czują się przy niej swobodnie. I myślę, że to jej wielki wrodzony dar. Wie, kiedy mrugnąć do biskupa, a kiedy tego nie robić – co, jak sądzę, jest dość ujmującą cechą”4.

Kamila pozwala sobie także, od czasu do czasu, puścić oko do stałych bywalców na zebraniach królewskiego korpusu prasowego, zwłaszcza kiedy wyczuwa, że trzeba ich trochę rozweselić. „To była jedna wielka katastrofa, ale ta kobieta to istny skarb”, oznajmia pewien znużony fotoreporter londyńskiego brukowca, wspominając pewne źle zorganizowane wydarzenie w ulewnym deszczu podczas oficjalnej wizyty pary królewskiej w Niemczech w 2023 roku. Wysłannicy prasy czekali wtedy prawie godzinę, aby zobaczyć króla i królową oddających hołd pod hamburskim pomnikiem „Der letzte Abschied”, upamiętniającym dzieci z akcji KindertransportI. Zła pogoda i nerwowość lokalnych urzędników sprawiły wtedy, że pstrokata zasłona z rozpiętych parasoli zaproszonych ważnych osobistości przesłoniła twarze wszystkich zebranych. Królowa Kamila szybko się zorientowała, w czym problem, i odstąpiła nieco na bok, by stworzyć nieosłoniętą przestrzeń między fotoreporterami a parą królewską. W deszczu i pośród panującego chaosu królowa nie wyglądała szczególnie atrakcyjnie. A jednak jej zachowanie spowodowało, że reporterzy mogli coś posłać do swoich redakcji (m.in. kolejne zdjęcie króla w jego krawacie T-Rex/C-Rex). Niemal wszyscy z „dziennikarskiej paczki” mają do opowiedzenia jakąś podobną historyjkę o Kamili: o tym, jak zapytała o kogoś, kto zachorował, albo jak starała się zapewnić, by dziennikarzom niczego nie zabrakło podczas relacjonowania którejś z dalszych wypraw pary królewskiej. W tych jej działaniach nie ma niczego sztucznego ani wyrachowanego. Ona ewidentnie jest bowiem, jak to określił pewien stary wyga, „dobrą duszą”. Dziennikarkę Angelę Levin ujęła podnosząca na duchu uwaga skierowana do przedstawicieli prasy pod koniec wyczerpującej podróży na Bliski Wschód w 2021 roku. „Mam już swoje lata”, oznajmiła wtedy przyszła królowa, „ale, by zacytować słowa Richarda Ingramsa [byłego redaktora naczelnego czasopism „Private Eye” i „The Oldie”], chciałabym myśleć, że wciąż jesteśmy »starzy, ale jarzy«. To świetnie wyrażenie!”5.

W świetle tego, jak traktowała ją część brytyjskiej prasy w okresie między jej dwoma małżeństwami, a zwłaszcza po śmierci księżnej Walii Diany, można by jej darować ostrożny chłód w kontaktach z wszystkimi mediami. A jednak królowa Kamila pozostaje rozsądną orędowniczką ich niezależności, co parę razy udowodniła. Zaproszona do wystąpienia przed wydawcami stołecznych gazet na rozdaniu nagród London Press Club w 2011 roku, wprawiła słuchaczy w zachwyt przemówieniem wychwalającym „zasadniczą” rolę dziennikarzy w skrupulatnym badaniu „wszelkich aspektów życia naszego społeczeństwa”, w tym rodziny królewskiej. „Wierzę, że wolność słowa, póki nie oznacza to łamania prawa ani obrażania ludzi, leży u podstaw naszego demokratycznego systemu”, oświadczyła. „Ale tu pewna przestroga: korzystając ze swojego prawa do swobodnego wyrażania się, nie stańmy się zbyt poprawni politycznie, ponieważ poprawność polityczna to oczywiście równie surowa forma cenzury jak każda inna”. Chociaż później przemowę uznano za wyważony apel do mediów o zachowanie spokoju i rozsądku, to dziś już prawdopodobnie nie dałoby się wypowiedzieć podobnych słów, w każdym razie bez ściągania na monarchię jakiegoś rodzaju rozgorączkowanej krytyki za wyrażanie niewłaściwych poglądów, połączonej z obrzucaniem się wyzwiskami – czego monarchia stara się wystrzegać. Od tamtej pory „poprawność polityczną” zagłuszają dużo bardziej agresywne polemiki, jakie prowadzą strony wszelkich sporów. Mimo to królowa Kamila naznaczyła sobie pewne granice, poza które nie wykracza.

W lutym 2023 roku zaprosiła wielu czołowych brytyjskich autorów i wydawców na wydarzenie z okazji przekształcenia jej szybko powiększającego się internetowego klubu czytelniczego The Queen’s Reading Room w nową organizację charytatywną. Czas na to nie mógł być bardziej odpowiedni. W tym samym tygodniu podano do wiadomości, że klasyczne już utwory dla dzieci autorstwa Roalda Dahla mają zostać przeredagowane w celu usunięcia z nich wszelkich niestosownych określeń, które mogłyby urazić czytelników w XXI wiekuII. Brytyjskich pisarzy, niezależnie od ich politycznych przekonań, przeraziło, że Augustusa Gloopa nie wolno już nazywać „grubym”, a pani Twit – „brzydką”. Dla autorów zebranych na przyjęciu wydanym w Clarence House nowa królowa wygłosiła porywającą mowę, dziękując wszystkim ludziom pióra. „Pozostańcie wierni swemu powołaniu”, nakłaniała, „nie ulegając tym, którzy być może chcieliby ograniczyć wam swobodę wypowiedzi albo narzucić granice waszej wyobraźni”. W odpowiedzi na wiwaty i okrzyki „racja, racja!” dodała ze znaczącym uśmiechem: „Więcej mówić nie trzeba”. Wystąpienie to nie sprowokowało krytycznych komentarzy. Nie wspomniała w nim Dahla z nazwiska. A jednak rozumiano jasno, że członkini rodziny królewskiej wyraziła dokładnie to, co uważała na ten temat zdecydowana większość opinii publicznej (oraz świata literackiego). Nazajutrz skruszone wydawnictwo ogłosiło, że ostatecznie postanawia nadal publikować utwory Dahla w niewygładzonej formie. Królowa Kamila nie zamierzała wkraczać ostro w drażliwy spór. Jednak nie po raz pierwszy przejaw jej zdrowego rozsądku dotknął istoty jakiegoś problemu.

W czasie oficjalnych spotkań nowa królowa należy do tych, którzy zerkają na zegar. Na pewno jako jedyna może wtedy lekko szturchnąć króla, jak to zrobiła podczas wizyty w Liverpoolu kilka dni przed koronacją. Para królewska przybyła tam na uroczyste otwarcie miejsca, gdzie miał się odbyć w 2023 roku Konkurs Piosenki Eurowizji, a król, jak często mu się zdarza, wykroczył poza ustalony harmonogram, ucinając sobie pogawędkę z obsługą wydarzenia. Szturchaniec kantem torebki królowej Kamili wystarczył, aby Karol przeszedł do następnej części wyznaczonego punktu spotkania, czyli wywiadu z ekipą przeznaczonego dla dzieci programu BBC Black Peter. Program jest emito­wany od tak dawna, że król i królowa pamiętają, jak oglądali go we wczesnej młodości. „Oni zawsze robili różne rekwizyty z rolek papieru toaletowego”, wspomniała Kamila, od razu wywołując wesołość osób, które to usłyszały. Wtedy pewien dziesięcioletni chłopiec zadał pytanie dotyczące zbliżającej się koronacji: „Czego najbardziej nie możecie się doczekać?”. Zagadnięty w ten sposób książę Filip zawsze miał w zanadrzu jakąś szybką odpowiedź. Spytany w kwietniu 2002 roku, czego najbardziej wyczekiwał w obchodach Złotego Jubileuszu królowej Elżbiety II, zaplanowanych na czerwiec i lipiec, odpalił: „Sierpnia”6. Choć królową Kamilę pewnie kusiło, by powiedzieć coś w podobnym tonie, natychmiast zapewniła wesoło: „Widoku tłumów”.

Lansdowne przypisuje urok osobisty królowej okazywany w oficjalnych sytuacjach wpływowi jej rodziców: „Przeżyła dzieciństwo w cudownie staromodnych latach pięćdziesiątych. W bardzo szczęśliwym, bardzo pięknym, statecznym domu. Tam można się było naprawdę wcześnie nauczyć prawdziwie dobrych manier i tego, jak się należy zachowywać”. Jej młodsza siostra, Annabel Elliot, twierdzi stanowczo, że „wspaniałe – doprawdy wspaniałe” wychowanie naznaczyło nastawienie nowej monarchini do niemal wszystkiego: „Dorastałyśmy w latach pięćdziesiątych, kiedy życie wyglądało zupełnie inaczej i panowała duża swoboda. Sądzę, że niesłychanie nam się poszczęściło. Rodzice byli z nami bardzo zżyci, a w naszym życiu nie pojawiły się żadne »zielone sukienne zasłony«, ani nic w tym styluIII. Nie było niańki. Byłyśmy doglądane przez matkę. Oczywiście wśród trójki dzieci często zdarzały się utarczki albo coś takiego, lecz w sumie mieliśmy wielkie szczęście. Wprawdzie nie mogłyśmy robić wszystkiego, na co tylko miałyśmy ochotę, ale nasi rodzice mieli do nas zaufanie”7.

Inne dzieci, kontynuuje Annabel Elliot, uwielbiały beztroską atmo­sferę panującą w domu Shandów. „Niedawno jedna z moich przyjaciółek powiedziała: »Zupełnie nie masz pojęcia, czym był dla nas przyjazd do was. Zawsze czuliśmy, że wasi rodzice przejawiali nami takie zainteresowanie i uwielbiali was wszystkich«. Wielu ludzi wychowano zupełnie inaczej, a od ich rodziców biło chłodem. Naprawdę tak uważam, kiedy wracam pamięcią do innych domów, które odwiedzałam. Lubiłam nasz dom, bo zawsze panowała w nim taka wesołość”. Nic dziwnego zatem, że królowa Kamila, wspominając swoje dzieciństwo w rozmowie z Gylesem Brandrethem, określiła je jako „idealne pod każdym względem”8.

Camilla Shand urodziła się w Londynie 17 lipca 1947 roku i dorastała w rodzinnych domach w East Sussex i w stolicy. Jej ojciec, major Bruce Shand, wielokrotnie odznaczony oficer, po wojnie podjął karierę zawodową w handlu winem. Jej matka, Rosalind Cubitt, córka trzeciego lorda Ashcombe, poza wychowywaniem Camilli i jej młodszego rodzeństwa – Annabel, urodzonej w 1949 roku, i Marka, urodzonego w roku 1951, czynnie udzielała się w lokalnych instytucjach dobroczynnych. Charytatywna działalność Rosalind nie ograniczała się tylko do aktywnych zbiórek funduszy wśród zamożnych ziemian. Po tym, jak lek o nazwie talidomid doprowadził do tego, że pod koniec lat pięćdziesiątych i we wczesnych latach sześćdziesiątych tysiące dzieci przyszło na świat z wadami wrodzonymi, przeszła przeszkolenie pielęgniarskie, by pomagać poszkodowanym wskutek stosowania tego specyfiku.

Camilla i Annabel zawsze były ze sobą zżyte. „Prawie się nie rozstawałyśmy”, wspomina Annabel. „Ona dużo lepiej ode mnie jeździ konno, jest bardziej wysportowana i tak dalej. Pamiętam więc, że byłam z niej bardzo dumna, przyglądając się, jak wygrywa w różnych zawodach sportowych. No ale miałyśmy silne charaktery i zawsze dużo się śmiałyśmy”9. Uniknąwszy pobytu w szkole z internatem, „Milla” (Camilla) ukończyła naukę w jednej z londyńskich placówek edukacyjnych jako szesnastolatka, wstąpiła do prywatnej szkoły dla dziewcząt w Szwajcarii i spędziła pół roku, ucząc się francuskiego w Paryżu. W późnych latach sześćdziesiątych łączyła życie towarzyskie, obracając się w kręgach młodzieży na przyjęciach dla młodych dam, z pracą w roli recepcjonistki i asystentki biurowej. Rówieśnicy zapamiętali ją jako lubianą, ładną, pewną siebie, a także życzliwą. W 1971 roku przedstawiono ją księciu Walii. Nie doszło do tego, wbrew często powtarzanym informacjom, na meczu polo, tylko w mieszkaniu przyjaciółki i powierniczki księcia w latach uniwersyteckich, Lucii Santa Cruz, córki chilijskiego ambasadora w Londynie. Nawiązał się między nimi krótki romans, nim książę wyjechał na dłużej w 1973 roku, gdy służył w Królewskiej Marynarce Wojennej. Wtedy Camilla przyjęła oświadczyny swego poprzedniego adoratora, Andrew Parkera Bowlesa, majora pułku Blues and Royals. Pobrali się nieco później w tym samym roku, a w gronie zaproszonych gości weselnych znalazło się kilka osób z rodu królewskiego, w tym królowa matka, dawna przyjaciółka rodziny pana młodego.