16,80 zł
"Jubiler słowa" ...to poezja dystyngowana... niczym przyciszona bossa nova, otula jak dym cygara, pozwala się zrelaksować i pod zamkniętą powieką przewinąć klisze z pytaniami, na które często nie ma odpowiedzi…"
Bianka Kunicka Chudzikowska – plastyk, kulturoznawca, historyk sztuki, z zamiłowania poetka i pisarka
Poezja Leszka Szulczyka dotyka ważnych spraw świata. Rozważania wzniosłe, ale też rozmarzone, piękne, delikatne jak powiew wiosny i muśnięcie subtelnej miłości. Tu każdy odnajdzie cząstkę siebie, swoje przeżycia i pragnienia. I nie raz łza zakręci się w oku, bo wiersz trafi wprost do serca.
Grażyna Marszałkowska - wierna czytelniczka
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 36
LESZEK SZULCZYK
JUBILER SŁOWA
Copyright © 2019 by Leszek Szulczyk
Projekt okładki: Leszek Szulczyk
Skład i łamanie: Norbert Adamczyk
Ilustracje: obrazy Marii Szymańskiej
Redakcja i korekta: Global Publishing
Kontakt z autorem: [email protected]
ISBN: 978-83-948305-1-9
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Przedruk lub kopiowanie całości lub fragmentów książki możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
Serdeczne podziękowania składam Paniom:
Zenobii Ciszewskiej Szulczyk
– bez niej nie byłoby tej książki, a nawet autora
Marii Szymańskiej – jej nastrojowe obrazy wzbogaciły książkę
Marioli Orłowskiej – za inspiracje i wsparcie
Biance Kunickiej Chudzikowskiej – za recenzję i natchnienie
Bóg jest wszędzie -
również w tobie.
Wypełnia każdą komórkę
w twojej osobie.
Jesteś Bogiem.
Kult sukcesu promuje
twój kryształowy wizerunek
odległy od nicości.
Wypłakujesz do poduszki
widmo samotności.
Jesteś Bogiem?
Nie tak łatwo zabić
człowieka w sobie.
jesteś w samym centrum
swojego wszechświata
od południa po północ
między wschodem a zachodem
świecisz światłem mądrości
falami empatii ogrzewasz
zawsze w centrum zainteresowania
przyciągasz grawitacją sympatii
czasami wybuchasz
turbulencją przenikliwych słów
między rozpaczą a szczęściem
myśli twoje się tułaczą
poza ekstazą i bólem
jesteś sobie
królem
poddanym
i błaznem
wiatrem i słońcem
czerwienią nagich skał
kusi zachodnie wybrzeże
nie dzikie już Old West
indianie Navajo łapią turystów
ręcznymi łapaczami snów
amerykańska rzecz łapanie
na autostradzie za prędkość
w kasynie za pieniądze
w zakolu Colorado za serce
szaleństwo miast
blichtr Las Vegas
bezkresna przestrzeń
i spokój prowincji
uczy pokory
Ameryka
w moim teatrze jednego aktora
nie ma owacji na stojąco
nie lecą kwiaty
sztuka pół wieku
nie schodzi ze sceny
a mimo to przechodzi bez echa
życie w roli głównej
wypada dość blado
nikt nie filmuje
nie nagradza Oskarem
akt pierwszy bez reżysera
tania burleska z Don Juanem
saga rodzinna w akcie drugim
ściąga widownię wraz z krytyką
dziwna to sztuka bez antraktów
jak życie bez przerw w życiorysie
dramat przeplata się z komedią
gromki śmiech strząsa z powiek łzy
mesdames et messieurs
rozpoczyna się akt trzeci
nie ma jeszcze śmierci w foyer
lecz wiem że gdy zapadnie kurtyna
na bis nie będę mógł liczyć
pośpieszny pociąg moich kolei losu
biegł po krzywych torach
bliżej końcowego dworca zwolnił
stał się bardziej osobowy
przystaje na małych stacjach
które wcześniej z gwizdem omijał
wypełnia się rozmownymi ludźmi
otwartymi na drugiego człowieka
bez smartfonów i laptopów
przedziały ma tematyczne
głównie o życiu ze zrozumieniem
fejki i hejty są faux pas
wesoły staruszek konduktor
pieczołowicie dziurkuje bilety
pociąg bez specjalnego nadzoru
osobisty pociąg do życia
Ożywić kamień -
to proste jak spadanie
dla tych, którzy są w stanie
uwierzyć, że każde z marzeń
można spełnić siłą woli.
Gdy zatrzymasz się, przystaniesz,
uwierz mi, ożywisz kamień.
Ożywić kamień -
to proste jak latanie.
Latać jesteś w stanie
we śnie nad meblami,
a w dzień nie znasz granic.
Zwolnij tempo, gdy przystaniesz,
uwierz mi, ożywisz kamień.
współautor: YM Nowak
sięgałaś wysoko
już stałaś na palcach
lecz poza zasięgiem
jaśniało to okno
do czasu
ktoś podał podnóżek
mogłaś sięgnąć wyżej
po nowe obiekty
przestrzeni
i czasu
stawałaś na palce
ktoś podał drabinę
poczułaś Energię
i wiesz że nie zginiesz
bez czasu
Bachus nie szczędzi trunków
orkiestra gra do końca
jak na pokładzie Tytanica
Reja chroni córeczkę
przed połknięciem Kronosa
Uranos umyka z jądrami w dłoniach
Kronos bawi się
rozbija męskość o góry lodowe
w szklance whisky
i dumny tytan
zmienia się w księżyc Saturna
którego jeziora metanu
wypełnił etyl
milczenie jest złotem
lecz nadmiar kruszcu
skazuje na tęsknotę
za drugim człowiekiem
za krótką rozmowę
za bliższy kontakt
podzielę się ostatnim słowem
z wyciągniętą nadzieją
jak ręką po jałmużnę
proszę o dobre słowo
nie pozostanę dłużnym
natychmiast oddam
oddam honorowo
kilka dobrych słów
daję słowo
w pozycji horyzontalnej
nurzam się w falach traw
bezkresnej łąki
olejki eteryczne
odurzają jak narkotyk
pobliska rzeka żyje
monotonnie
przetacza swoje wody
jednostajny szum-plusk usypia
głowę mam w chmurach
obłoki płyną leniwie
bez celu
skowronek zawisł w zenicie
niestrudzenie przyzywa partnerkę
że mu się chce tak wisieć
raczej mu się chce
dziwny ten skowronek
- jak się masz - słyszę pytanie
zbieram się w sobie
szybki remanent duszy
manko miłości uzupełniam
superatą miłości własnej
autorezonans umysłu
wykazuje połacie ugorów
plewią się dogmaty
zalegają skostniałe poglądy
otwieram usta ze skanem duszy
gotów odsłonić zasłony myśli
a mówię...
- dobrze, a ty?