124,00 zł
Jan Žižka, czeski bohater narodowy, przywódca antyniemieckiego i antykatolickiego powstania Czechów, które przeszło do historii pod nazwą rewolucji husyckiej, zanim stał się „bożym bojownikiem”, przeszedł iście awanturniczą i pełną zakrętów drogę życiową. Straciwszy za młodu cały majątek i jedno oko, dołączył do raubritterów, czyli trudniących się rozbojem rycerzy, i napadał kupców na drogach. Później także za pieniądze sprzedawał swój miecz i umiejętności bojowe. Jako najemny żołnierz uczestniczył m.in. w wojnach Polski z Zakonem Krzyżackim. To właśnie jego na pierwszym planie obrazu Bitwa pod Grunwaldem Jan Matejko uwiecznił pod postacią groźnego, wąsatego rycerza, który zamierza się, aby wielkim mieczem zadać cios powalonemu przeciwnikowi. Pod wpływem nauk Jana Husa Žižka przeszedł przemianę duchową i z najemnika stał się „bożym bojownikiem”, walczącym w obronie czeskiej tożsamości narodowej i religijności. W okresie wojen husyckich stanął na czele wojsk, które skutecznie opierały się wyprawom krzyżowym wysyłanym przez papieża oraz króla niemieckiego i czeskiego przeciwko „heretyckim” Czechom. Zmarł jako niepokonany dowódca, nie doczekawszy końca husyckiej rewolucji. Obszerna dwutomowa biografia autorstwa prof. Petra Čorneja to pasjonująca opowieść o jednej z najważniejszych postaci w panteonie narodowym Czechów.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 1678
Rok wydania: 2025
Tytułoryginału:
Jan Žižka. Život adoba husitského válečníka
Redaktorprowadzący:
Andrzej Brzozowski
Konsultacjanaukowa:
dr Krzysztof Kowalewski
Redakcja:
Miłosz Niewierowicz
Korekta:
Edyta Chrzanowska
Mariusz Dobkowski
Wybórilustracji:
Ewa Mazur
Projekt okładki istrontytułowych:
Anter – Poligrafia
©Copyright Petr Čornej, 2019
Originally published in Czech by Paseka, Prague
© Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy, 2024
© Copyright for the Polish translation Anna Dorota Kamińska
Państwowy Instytut Wydawniczy
ul. Foksal 17, 00-372 Warszawa
tel. 22 826 02 01
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa www.piw.pl
www.fb.com/panstwowyinstytutwydawniczy
ISBN: 978-83-8196-939-0
Publikacja powstała przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury Republiki Czeskiej
Tato publikace vznikla za finanční podpory Ministerstva kultury České republiky
Trocnov
Wybierzcie się tam kiedyś na wycieczkę albo spacer! To urocze miejsce, oddalone zaledwie szesnaście kilometrów na południowy wschód od Czeskich Budziejowic, tylko kilkadziesiąt minut od stacji kolejowej, łatwo dostępne z Borovan i Trhových Svinů. Mniej więcej kilometrowy spacer trasą po okolicach Trocnova to rozkosz dla duszy odwiedzającego. Prowadzi ona od pomnika Jana Žižki najpierw po łące, potem brzegiem świerkowego lasu, który współcześnie zastąpił dawną dębinę, zaraz skręca do głazu Žižki, a następnie łukiem kieruje się obok resztek jednego z dworków i przylegających do niego stawów rybnych do punktu wyjścia – dawnej gajówki i sąsiedniego budynku z małym muzeum. Kiedyś był to folwarczek. Tuż przy drodze można dostrzec kamienie wyznaczające zarysy drugiego dworku. Jeżeli udamy się stąd na południe, ujrzymy piękne niebieskawe pasmo Novohradských hor. Przy ładnej pogodzie wydaje się, że granica z Austrią jest na wyciągnięcie ręki. Pofalowany i zaskakująco cichy krajobraz to radość dla oczu. W drugiej połowie XIV wieku życie w tym pozornie zapomnianym zakątku czeskich ziem nie było jednak idyllą.
Według opowieści, udokumentowanych dopiero po wojnie trzydziestoletniej, Jan Žižka, najsłynniejszy czeski wojownik i odnoszący największe sukcesy przywódca husycki, urodził się – podobnie jak inni bohaterowie – podczas silnej burzy, która miała przepowiadać jego życie. Ciężarna kobieta, która udała się do pobliskiego gaju, by nazbierać grzybów (według innej wersji dopilnować czeladzi zbierającej siano), musiała schować się przed nagłą ulewą pod potężnym dębem i tam powiła syna. Symbolika jest tu oczywista – silny syn silnej matki miał niczym dąb stawiać czoło potężnej i wieloletniej burzy, która latem 1419 roku dosięgła Królestwa Czeskiego Krytyczny badacz wydobędzie z tej opowieści tylko jedno. Czczony dąb Žižki, który nie przetrzymał systematycznych uszkodzeń ze strony pasterzy i natrętnych ciekawskich, zabierających kawałki gałęzi na pamiątkę, padł na samym końcu XVII wieku. Nie był jedyny – tutejsze wielkie dęby już po 1550 roku służyły jako materiał do produkcji masywnych i trwałych koryt, ewentualnie jako drewno do suszenia słodu w pańskich browarach1.
W rzeczywistości nie wiemy, kiedy i gdzie urodził się przyszły dowódca. Nie znamy na pewno także jego rodziców, możemy się również jedynie domyślać, w którym kościele otrzymał podczas chrztu najpopularniejsze wtedy imię męskie – Jan. W Czechach nazywał się tak w owych czasach co najmniej jeden mężczyzna na ośmiu, w Paryżu w późnym średniowieczu nawet co trzeci. Zwyczajne imię, odwołujące się do Jana Chrzciciela lub Jana Ewangelisty, stoi na początku tego niezwykłego życia2.
Jan z pewnością mógł się urodzić w Trocnovie, lecz jego kołyska równie dobrze mogła stać gdzieś indziej w pobliżu – na przykład w zameczku koło Ostrolovskiego Újezda, niecałe pół godziny piechotą od Trocnova, albo w pobliskich Ledenicach. Wariantów jest więcej. Chociaż przekazy na temat trocnovskiego pochodzenia Žižki są starsze, to Trocnov jako miejsce narodzin przywódcy wprost wymienia dopiero Jan Nydrthan, zarządca majątku w Borovanach, w 1569 roku. W raporcie przesłanym Vilémovi z Rožmberka mówi o gospodarstwie trocnovskim, „gdzie się Žižka rodził”3. Znany konfabulator Václav Hájek z Libočan był wprawdzie ostrożniejszy, ale lekko niedokładny. Žižka według niego pisał się z Trocnova, „który jest teraz małą wioską panów z Rožmberka”. Antycypował w ten sposób niedaleką przyszłość, ponieważ Rožmberkowie zajęli majętności borovanskiego klasztoru, między innymi także Trocnov, dopiero w roku 1564. To tak dla porządku4.
Chrzest, bramę do wszelkich świętości, Jan otrzymał w którymś z pobliskich kościołów. Legendy mówią, że w kościele parafialnym św. Marcina w Střížovie, kontakty krewnych Žižki mogłyby wskazywać także na kościół farny św. Wacława w pobliskich Borovanach. Střížov, oddalony o półtorej godziny drogi piechotą na zachód od trocnovskiego majątku, wydaje się jednak bardziej prawdopodobnym miejscem. W późniejszych czasach Trocnov, po raz pierwszy wspomniany na piśmie w 1378 roku, należał bowiem do tamtejszej parafii. W Střížovie zachowała się także stara kamienna chrzcielnica (teraz część ekspozycji trocnovskiego pomnika Jana Žižki), tradycyjnie łączona z chrztem przywódcy. Brak jednak źródłowego potwierdzenia tej informacji5.
Jeżeli Jan naprawdę dołączył do wspólnoty chrześcijańskiej w Střížovie, chrzcił go najprawdopodobniej tutejszy proboszcz Buzek, sądząc po nazwisku – krewny szlachciców, którzy mieli prawo patronatu nad kościołem św. Marcina, a jednocześnie właścicieli tamtejszego majątku. Byli to Jan, Buzek i inni niewymienieni bracia (prawdopodobnie Vyšata i Ctibor) z Machovic. W maju 1368 roku proboszcz Buzek (zmarł na początku 1370 roku) został zastąpiony przez niejakiego Chýnę, wikarego w zameczku w Lomnicy (nad Łużnicą), a sam zajął jego miejsce. Jednak w 1389 roku Střížov nie należał już do ziemian z Machovic, a do pana Viléma z Landštejna. Dla życiorysu Žižki te pozornie nieistotne detale mają spore znaczenie. Wnukiem jednego z braci Machovców, osiadłych w okolicy Hlubokiej (konkretnie między Strakonicami a Protivínem), był Chval Řepický z Machovic, znany hetman z Taboru. Czechy są małe, ludzie w regionach dobrze się znali. Jan Žižka i młodszy o pokolenie Chval Řepický spotkali się więc najwyraźniej jeszcze w latach przedrewolucyjnych6.
Datę urodzenia Jana Žižki można określić tylko w przybliżeniu. Przez kilka dziesięcioleci badacze zaciekle się spierali, czy przyszły dowódca urodził się mniej więcej w roku 1370, czy około roku 1360. Dopiero w ostatnich dziesięcioleciach zwyciężył pogląd o poprawności tej drugiej daty – z co najmniej dwóch powodów. Toponim (nazwa miejscowa) Trocnov pojawia się po raz pierwszy w dokumencie z 3 kwietnia 1378 roku i nawet znaleziska archeologiczne nie potwierdziły istnienia tej lokalizacji przed rokiem 1350. We wspomnianym dokumencie pojawia się także w ogóle po raz pierwszy także „Johannes dictus Zyzka de Trucznow”, czyli Jan zwany Žižką z Trocnova. Wraz z Oldřichem Drochovcem z Omlenički występował on jako świadek w umowie małżeńskiej zawartej w Czeskim Krumlowie w związku ze ślubem Mikuláša Plachty z Boršova i Kateřiny z Chuchelca7. Spór naukowy, czy pod umową przyłożył pieczęć późniejszy husycki wojownik, czy jego ojciec o tym samym imieniu, dzisiaj okazuje się nieistotny8. Nikt z udokumentowanych krewnych przywódcy nie używał przezwiska, czy też nazwiska, Žižka. Nie było to zatem nazwisko rodowe, a przydomek wynikający z jakiejś charakterystycznej, indywidualnej cechy. Najpóźniej wiosną 1378 roku, w ostatnim roku rządów czeskiego króla i cesarza rzymskiego Karola IV, Jan Žižka był więc pełnoletni i miał prawo do sporządzania aktów prawnych. Skończył więc co najmniej czternaście lat – wiek, który oddzielał chłopięctwo (pueritia), trwające od siódmego do czternastego roku życia, od okresu młodzieńczego (adolescentia), kończącego się z reguły z rokiem 24. Jan urodził się zatem najpóźniej na początku 1364 roku, przypuszczalnie jednak nieco wcześniej, może w latach 1360–1363.
Na pytanie, kim był ojciec Jana Žižki, skoro nie istniał Jan Žižka starszy, nie znamy satysfakcjonującej odpowiedzi. Najprawdopodobniejsze, chociaż nie stuprocentowe rozwiązanie sugeruje wpis w nekrologium klasztoru minorytów w Czeskim Krumlowie. Nekrologium to w zasadzie kalendarz, w którym w poszczególnych dniach wpisywano zgony członków klasztoru, ale i laickich wiernych, powiązanych z tym klasztorem czy zakonem. Takie wpisy stanowiły formę upamiętnienia oraz przypominały zakonnikom, że powinni modlić się za dusze zmarłych bądź odprawiać msze żałobne za nich. Te pobożne usługi można było zamówić i opłacić, co było mile widziane przez instytucje kościelne, gdyż w ten sposób pomnażały swoje dochody. Skala modlitw i mszy za zmarłych była typowa dla późnego średniowiecza. Wiązała się z wiarą w czyściec – miejsce, gdzie zmarli obciążeni lekkimi, ale nie śmiertelnymi grzechami, cierpieli w czyśćcowym ogniu, przygotowującym ich na Sąd Ostateczny. Ci, którzy pozostali na ziemskim świecie, mogli zmniejszyć zakres tych cierpień i skrócić długość ich trwania, opłacając modlitwy i msze, gdyż droga z czyśćca nie prowadziła do piekła, ale wyłącznie do Królestwa Niebieskiego. Ponieważ czyściec nie był bezpośrednio potwierdzony w Biblii, a wiara w jego istnienie była mocno związana z interesami finansowymi, to trzecie miejsce pośmiertnego świata, dodatkowo wciśnięte między raj i piekło, stopniowo stawało się przedmiotem krytyki. Na przełomie XIV i XV wieku większość wiernych nie wątpiła jednak w prawdziwość czyśćca i starała się ulżyć bliskim w ich pośmiertnym losie9. Może o to właśnie chodziło także mężczyźnie, który około 1400 roku kazał uczynić w czeskokrumlowskim nekrologium zapis ku pamięci swoich rodziców i małżonek.
Zapis, nad którym pracowało kolejno czterech pisarzy, podajemy w tłumaczeniu na język współczesny: na święto „Mikołaja biskupa i wyznawcy. Ješek, słodownik z Krumlova. Zmarł Peška, łowczy pana. Řehoř, ojciec Jana zwanego Žižką, matka Johana i małżonki jego, obie Kateřiny z przodkami swoimi” („Nicolai episcopi et confessoris. Gessiko braseator de Crumlow. Obiit Pesca venator domini. Gregorius pater Johannis dicti Syzkonis, mater Johanna et contorales sue ambe Katherine cum predecessoribus suis”)10.
Wspomnienia o wymienionych zmarłych według daty dotyczyły dnia św. Mikołaja (6 grudnia), świętego bardzo popularnego w Czechach w późnym średniowieczu. W wigilię tego święta tradycyjnie urządzano wesołe zabawy, organizowane przede wszystkim przez studentów szkół niższych. Czeskokrumlowski słodownik Jan (Ješek) nie miał z później wymienionymi osobami nic wspólnego, zapis o nim wprowadzono dodatkowo. Łowczego Peškę znamy jako psiarza pana Oldřicha (I) z Rožmberka, który pamiętał o swoim słudze w testamencie, spisanym 16 lutego 1390 roku. Ponieważ dalszy tekst ciągnie się w tej samej linijce, musiał powstać dopiero po tej dacie, czyli po śmierci łowczego, który udokumentowany jest jako żyjący w roku 139011. Rok 1400 wydaje się więc przybliżoną (czy raczej orientacyjną) datą, gdy Jan zwany „Syzką” postanowił uczcić pamięć członków swojej rodziny. W ostatnich dekadach przeważył pogląd, że zapis naprawdę dotyczy późniejszego wojownika Jana Žižki, chociaż nie podano tu jego predykatu (z Trocnova), który by go identyfikował w niewątpliwy sposób12. Nie musi to jednak niczego zmieniać, ponieważ zapisy nie były formalizowane i predykatu brakuje również w przypadku pana Mikuláša Zajíca z Valdeka13. Poważniejsze jest zastrzeżenie natury językowej. Zapis graficzny spółgłosek syczących (s, š, z, ž) w tekstach łacińskich, niemieckich i czeskich ze średniowiecza oraz wczesnej nowożytności bywał więcej niż chwiejny i często zależał od upodobań piszącego, a wręcz jego fantazji. Jeżeli czeski nie był jego ojczystym językiem, może w ogóle nie być możliwe dotarcie do poprawnej formy nazwiska. W nekrologium równie dobrze mogło więc chodzić o człowieka o nazwisku Šiška. Zresztą zapis nazwiska Žižka ma wiele wariantów, także w przypadkach, gdy nie ma wątpliwości, że chodzi o husyckiego przywódcę.
Jeżeli zgodzimy się z założeniem, że zapis naprawdę kazał sporządzić Jan Žižka, jego rodzice nazywali się Řehoř [pierwotna łacińska forma Gregorius, czyli Grzegorz – tłum.] i Jana [Johana, czyli Joanna – tłum.]. Imię matki nie jest zaskoczeniem, było często spotykane. Więcej uwagi należy poświęcić imieniu ojca. W kręgach szlacheckich, nawet pośród szlachty niższej, do której należeli właściciele Trocnova, nie występowało ono często. Wśród wyświęconych w diecezji praskiej, czyli w szeregach osób przeznaczonych do kariery duchownej, znalazło się na dwudziestym miejscu (około 1 procent wszystkich figurujących tam imion), a jeżeli chodzi o ich ojców, nawet na trzydziestym (0,6 procent). Te znaleziska potwierdzają, że imię pochodzenia greckiego (oznaczające „czujny”, „uważny”, po łacinie zmienione na „strażnik stad”, „pasterz”) było dość popularne w kręgach kościelnych. Nawiązywało do papieża Grzegorza I Wielkiego (590–604), jednego z doktorów Kościoła, a ogólnie do służby kapłańskiej jako działalności pasterskiej. Na chrzcie otrzymywali je najprawdopodobniej synowie, dla których brano pod uwagę karierę duchowną. W kręgach miejskich i wiejskich występowało częściej niż wśród wyższej i niższej szlachty. A jednak pod koniec XIV wieku na ziemiach czeskokrumlowskich i czeskobudziejowickich wśród niżej urodzonej szlachty znaleźć można co najmniej jednego Řehořa, który teoretycznie mógł być krewnym Žižki. Był nim Řehoř z Cipína i Pasovar, członek rodu włodyków z Doudleb14. W jakich okolicznościach (i czy w ogóle) Řehoř, skądkolwiek pochodził, znalazł się w Trocnovie – tego nie potrafimy udokumentować ani wyjaśnić. Jeżeli chodzi o zmarłe małżonki Jana, wszystko jest jasne. Obie otrzymały najmodniejsze wtedy imię kobiece Kateřina (Katarzyna), nawiązujące do zawsze czystej oblubienicy Chrystusa, której kult propagował cesarz i król Karol IV. Nie znamy okoliczności ślubu ani czasu i miejsca śmierci obu żon. Ponieważ Jan Žižka (Syzka) je przeżył, można się domyślać śmierci w wyniku porodu lub choroby zakaźnej, są to jednak spekulacje.
Gdyby Řehoř faktycznie był właścicielem Trocnova, byłby, zapewne wspólnie z bratem, najprawdopodobniej jego pierwszym, najwyżej drugim posiadaczem. Starannie prowadzone badania archeologiczne nie przyniosły żadnych dowodów na istnienie tej lokalizacji przed połową XIV wieku. Przy tym szersze okolice Trocnova zostały zasiedlone znacznie wcześniej. Gęstszego zaludnienia tych okolic dowodzą grodzisko w Doudlebach oraz słowiańskie cmentarzyska z IX wieku niedaleko Ledenic. Mogą potwierdzać to także znaleziska ceramiki z wczesnego i środkowego średniowiecza, pierwsze pisemne wzmianki o wielu wioskach udokumentowanych już od końca XII wieku (Borovany, Olešnice, Todně) oraz świadectwo języka. Na przykład Ostrolovský Újezd (dawniej także Újezdec) musiał powstać najpóźniej około 1200 roku, gdy powoli kończyło się zakładanie różnych Újezdów i Újezdców [po polsku „ujazd” – terytorium wyznaczone przez objechanie czy też ujechanie – red.]. Niektóre wioski w sąsiedztwie Trocnova pojawiają się jednak w dokumentach pisemnych późno, dopiero po 1350 roku (Strážkovice, Radostice, Rankov, Čeřejov, Dvorec, Mysletín, Jedovary), chociaż archeologia wykazała tu starsze zasiedlenie. Nie ma w tym nic niezwykłego – pierwsza pisemna wzmianka o konkretnym osiedlu często pojawia się długo po jego powstaniu. W przypadku Trocnova zgodnie milczą jednak zarówno źródła materialne, jak i pisemne. Jakby właśnie z jego założeniem w regionie zakończył się proces średniowiecznej kolonizacji, która w Czechach wygasła mniej więcej w połowie XIV wieku.
Trocnov nie był idealnym miejscem na rolnictwo. Stosunkowo spora wysokość nad poziomem morza (490–500 metrów), nieszczególnie żyzna gleba i układ krajobrazu ograniczały wszystkich, którzy gospodarzyli tu od późnego średniowiecza. Źródła pisemne określają Trocnov, usytuowany przy drodze łączącej Ostrolovský Újezd z Radosticami, słowem villa, z reguły tłumaczonym jako wioska. W rzeczywistości nazywano tak każdego rodzaju wiejskie siedlisko. Już od połowy XIV wieku osadę Trocnov tworzyły tylko dwa dworki [współcześni archeolodzy piszą o dworach, czes. dvorci – red.], chociaż średniowieczny język czeski nie znał takiego pojęcia. Na każdy z nich przypadał jeden łan (około dwudziestu hektarów) gruntu. To oznacza, że trocnovski folwarczek był początkowo dwułanowy, jednak został podzielony na pół, może w ramach rozliczenia między dwoma braćmi, z których każdy gospodarzył potem na swoim. Wydaje się to przekonujące, chociaż znowu są to tylko domysły.
Oba trocnovskie dworki były do siebie podobne. Większy i starszy, archeologicznie odkryty i przebadany w latach 1921–1937, był usytuowany około dwieście metrów na wschód od dzisiejszego pomnika Jana Žižki i składał się z dwóch części. Zachodnia, zagłębiona w ziemi (9 × 12 m), miała być może kamienne ściany obwodowe, glinianą podłogę i była ogrzewana za pomocą pieca. Obszerniejszy budynek wschodni (10 × 15 m) z paleniskiem został wzniesiony co prawda na kamiennej podmurówce, był jednak z drewna, o konstrukcji zrębowej i częściowo służył jako kuchnia. Powierzchnia między obydwoma obiektami była wybrukowana drobnymi otoczakami. W pobliżu zabudowań mieszkalnych stał samodzielny drewniany budynek pełniący funkcję stodoły i spichlerza. Źródłem wody pitnej była niedaleka studnia.
Drugi dworek leżał, jak wspomniano, w sąsiedztwie wymienionej drogi, w pobliżu dzisiejszego małego muzeum. W 1956 roku miejsce to odkopał wybitny archeolog Antonín Hejna. Również ten obiekt składał się z dwóch części: zachodnia (6 × 5,5 m) była mieszkalna i prawdopodobnie wyposażona w kominek, we wschodniej, roboczej (6 × 6 m), wzniesienie pod palenisko niewątpliwie wskazuje na kuchnię. Oba budynki miały konstrukcję zrębową i kamienną podmurówkę. Studni, jeżeli była tu osobna, mieszkańcy raczej nie mieli pod ręką; po wodę musieli chodzić kilkadziesiąt metrów dalej, na teren dzisiejszego terenu muzealnego.
Oba trocnovskie dworki to typowe dla tamtych czasów małe siedziby szlacheckie z lekkimi fortyfikacjami w formie płotu lub palisady. W żadnym wypadku nie można mówić o twierdzy. Charakter znalezisk archeologicznych (ceramika, części zamków, noże, pilnik, gwoździe, klucze, odłamki naczyń gospodarczych) i powierzchnia gruntu świadczą o tym, że poziom życia ich właścicieli, chociaż należeli oni do niższej szlachty i mieli status ludzi wolnych, nie różnił się właściwie od poddanych chłopów. Jeżeli nie posiadali innych gospodarstw, mieli pełne ręce roboty. Poddanych im najprawdopodobniej brakowało, musieli więc polegać na własnej czeladzi. Archeolodzy pracowali jednak w Trocnovie także po Antonínie Hejnie. Jeżeli człowiek grzebie w papierowych torebkach pełnych budowlanych i ceramicznych odłamków, przeważnie pochodzących z XVI wieku, gdy gospodarzyli tu w ramach wynajmu rolnicy z południowych Czech, robi mu się przykro, jak liczne, ale niepozorne świadectwa zostają po dawno wygasłych życiach15.
W 1378 roku jeden z trocnovskich dworków należał do Jana zwanego Žižką, a drugi do Mikeša z Trocnova. Zwykle przyjmuje się, że Mikeš czy Mikšík (w rzeczywistości Mikuláš – Mikołaj) był stryjem Žižki ze strony ojca. Czy faktycznie tak było – nie jest pewne. Większość badaczy domyśla się, że ten Mikeš był tożsamy z Mikešem, do którego należał zameczek w sąsiednim Ostrolovskim Újezdie. W którym z trocnovskich dworków mieszkał Mikeš, a w którym Žižka, wiedzą tylko gwiazdy, jednak część ekspertów zakłada, że mniejszy należał do przyszłego przywódcy, a większy do Mikeša. Wiemy na pewno, że ów Mikeš miał brata Jana, który pisał się co prawda z niedalekich Ledenic, ale dzierżył warownię Hobzí, był także właścicielem mniejszych posiadłości w Dobréj Vodie i w Borovanach. Czyżby kolejny stryj Žižki? Jeżeli tak, była tam jeszcze ciotka Alžběta, wdowa po Hynku z Hobzí i Ředhošti16.
Zostawmy na chwilę hipotetyczne więzi rodzinne, od których czytelnikom musi się kręcić w głowach, a przyjrzyjmy się pokrewieństwu udokumentowanemu. Jan Žižka na pewno miał brata i siostrę. Brat, wedle wszelkich wskazówek młodszy, miał na imię Jaroslav, siostra Anežka (Agnieszka). Imię siostry Žižki nawiązywało do pobożnej Agnieszki Przemyślidki, założycielki zakonu krzyżowców z czerwoną gwiazdą i czczonej w Czechach ksieni klasztoru Klarysek w Pradze na Františku, kanonizowanej 12 listopada 1989 roku. Być może rodzice przeznaczyli ją do życia klasztornego, najprawdopodobniej u czeskokrumlowskich klarysek, które w 1361 roku wprowadziły się do wznoszonego jeszcze budynku przy kościele Bożego Ciała i Zwiastowania Marii Panny. Klaryski zajmowały część klasztoru, w innej mieszkali minoryci. Nie mamy jednak wielu informacji źródłowych na temat siostry Žižki. W 1552 roku biskup ołomuniecki Jan Dubravius zapisał opowieść, wyjaśniającą rzekomą przyczynę nienawiści husyckiego przywódcy do zakonów. Otóż jego siostrę pohańbił podobno nieznany bliżej mnich. Wiarygodność tego przekazu osłabia jednak to, że pikantne historyjki o rozwiązłych zakonnikach były popularne w kręgu zachodniego chrześcijaństwa przez całe późne średniowiecze, a nadejście renesansu jeszcze wzmocniło zainteresowanie nimi17. Dla romantycznych pisarzy z XIX wieku rzekome zhańbienie siostry Žižki było jednak mile widzianym kąskiem, na który łakomie się rzucili. Ekscytujący temat stwarzał wyjątkową możliwość do przedstawienia Žižki jako honorowego rycerza, słusznie mszczącego krzywdę wyrządzoną delikatnej, czystej i pobożnej dziewczynie. Nie brano przy tym pod uwagę tego, że gdyby Anežka faktycznie przebywała wśród czeskokrumlowskich klarysek, nie groziłby jej żaden atak seksualnego drapieżcy. Moralną nienaganność tutejszych zakonników i zakonnic poświadczył pisemnie 6 grudnia 1417 roku sam Čeněk z Vartenberka, najwyższy burgrabia i ówczesny opiekun niepełnoletniego Oldřicha (II) z Rožmberka18.
Jedyna zachowana relacja o siostrze Žižki przedstawia ją jesienią 1434 roku jako panią (była już zapewne wdową) i mieszkankę praskiego Nowego Miasta, więc z pewnością nie zakończyła życia w klasztornym ustroniu. Jednak ze względu na zapis w czeskokrumlowskim nekrologium nie odrzucamy możliwości pobytu Anežki (chociaż zaledwie tymczasowego) we wspólnocie tamtejszych klarysek19.
Nie wiemy, kiedy Jan Žižka zawarł związek małżeński – może już przed rokiem 1380. Jego (pierwsza) małżonka naprawdę miała na imię Kateřina, a jej ślady prowadzą do Čeřejova, wsi leżącej trzy kilometry na południe od Trocnova, po drodze do Trhových Svin. Žižka zapisał tu swojej małżonce oprawę wdowią na co najmniej jednym wolnym łanie, a Kateřina niewątpliwie wniosła w to małżeństwo taki sam wkład. Młodej parze nie mogło to wystarczyć na przyzwoite utrzymanie.
Trocnovską codzienność w znacznej mierze określał rytm życia w większych ośrodkach miejskich. Na północnym zachodzie znajdowało się ufortyfikowane miasto królewskie Czeskie Budziejowice, które z około 3 tys. mieszkańców było największe w regionie Bechyně. Po przeciwnej stronie, zaledwie dwie godziny piechotą od Trocnova, leżały nieporównanie mniejsze Trhové Sviny, miasteczko poddańcze należące do panów z Rožmberka. Kilkadziesiąt tutejszych domów chroniły niewielki zameczek i stosunkowo łatwy do pokonania płot lub palisada. Określenie „targowe” w nazwie miasteczka, udokumentowane dopiero w 1460 roku, przyjęło się w pełni po roku 1481, kiedy Sviny otrzymały od króla prawo do urządzania dwóch dorocznych targów. Na targ cotygodniowy, który odbywał się tu już w XIV wieku co środę, Žižka miał rzut kamieniem20. Jednak dla kontaktów urzędowych i towarzyskich nie mniej ważna była oś zachód–wschód, mniej więcej na linii Czeski Krumlow–Nové Hrady. Oba te miejsca były ważnymi ośrodkami administracyjnymi rožmberskich posiadłości, jednak znaczenie Krumlowa wzmacniała funkcja zwierzchniej siedziby. W 1387 roku do tej poziomej osi dołączył pozyskany przez Rožmberków majątek Velešín. Nic dziwnego, że wielu przedstawicieli drobnej szlachty z regionu wstępowało na służbę tego rodu i zajmowało stanowiska burgrabiów, hetmanów, łowczych i innych urzędników.
Przyszły dowódca od początku samodzielnego gospodarowania zmagał się z problemami finansowymi. Ciekawy wgląd w jego historię daje dokument datowany na 11 lipca 1378 roku, a spisany niewątpliwie w Czeskich Budziejowicach. Jest to w zasadzie rewers, w którym trzech drobnych szlachciców, Jaroslav z Krupy (w dokumencie błędnie określony „de Kropna”), Jan z Mysletína oraz „Johannes dictus Zuzka de Trocznow”, zobowiązuje się na bardzo surowych warunkach spłacić trzy kopy i dziesięć czeskich groszy, które pożyczyli od czeskobudziejowickich Żydówek Jehue i Stany. W rzeczywistości pożyczka wynosiła równe trzy kopy, reszta to opłata za spisanie dokumentu. Na co urodzeni, lecz niebogaci panowie potrzebowali pieniędzy – tego się już nie dowiemy. Nie wzbudzili jednak zaufania żydowskich lichwiarek. Kalendarz spłat, rozłożony na 46 tygodni, narzucał szlachcicom odsetki w wysokości 110 procent. W przypadku niespłacenia dłużnicy mieli, według ówczesnej terminologii, wjechać w tak zwaną załogę („leżeć”, czes. ležení – red.), czyli przebywać w wyznaczonym miejscu aż do czasu umorzenia długu – w przeciwnym wypadku lichwiarki mogły przejąć ich ruchomy i nieruchomy majątek. Gdyby dłużnicy złamali zobowiązania umowy, groziła im utrata czci i wiary.
Wysokość pożyczki nie była zawrotna – pieniądze nie wystarczyłyby nawet na zakup konia pod wierzch, za tę kwotę można było kupić mniej więcej jedną krowę i jednego wieprza. Lepiej prosperujący rzemieślnik zarabiał trzy kopy w ciągu dziesięciu tygodni (sześćdziesiąt dni roboczych). Wysokie odsetki i inne surowe warunki niewątpliwie odzwierciedlały to, że udzielenie tej pożyczki było ryzykowne. W Budziejowicach nikt pewnie nie znał Jaroslava z Krupy, środkowoczeskiej wsi niedaleko Kostelca nad Černými Lesami; jego dwaj towarzysze mieszkali co prawda w pobliżu miasta, lecz biorąc pod uwagę ich sytuację materialną, można było wątpić w dotrzymanie przez nich umowy. Obawy obu Żydówek były uzasadnione. Po roku przekazały więc dług czeskobudziejowickiemu urzędowi miejskiemu, aby odzyskał on pieniądze. Ratusz miał jednak ważniejsze problemy na głowie i dochodzenie niskiej kwoty było dla niego sprawą niedochodową. Na wszelki wypadek dokument jednak zachowano, ponieważ mógł on stanowić skuteczny środek nacisku w razie sporu z młodym Janem Žižką i dziesięć czy piętnaście lat starszym Janem z Mysletína. Dzięki temu przetrwał on do dziś21.
Nie umiemy powiedzieć, z jakiego powodu Jaroslav z Krupy pojawił się w okolicach Czeskich Budziejowic, jednak niewątpliwe wydają się więzy przyjaźni lub pokrewieństwa z obydwoma pozostałymi uczestnikami tej miniafery. Mysletín leży niedaleko Trocnova, do tego Jan obracał się w tych samych kręgach społecznych co Žižka. Na przykład obaj utrzymywali stosunki z Vilémem Puckiem z Trutmani (dzisiaj Mezilesí) – być może właśnie jemu, który początkowo pisał się ze wsi Dvorec, Jan Žižka sprzedał swoją część Trocnova. Jeżeli transakcja doszła do skutku, stało się to przed 23 kwietnia 1380 roku22.
Na tym nie kończą się tajemnice dotyczące nieruchomości należących do Žižki, wręcz przeciwnie. Mniej więcej na przełomie 1380 i 1381 roku zmarł Mikeš, właściciel drugiego trocnovskiego gospodarstwa. Królewscy urzędnicy doszli do wniosku, że nie miał prawnych dziedziców, i oznajmili, że gospodarstwo przechodzi na władcę, który może z nim postąpić wedle woli. Kaduk (prawo do dóbr bezdziedzicznych, zwanych także kadukami lub odumarlinami – red.) należał do królewskich prerogatyw i stanowił oczywiście istotne źródło dochodów dla skarbca. Ponieważ Królestwo Czeskie późnego średniowiecza było już jednak państwem prawa, urzędnicy musieli go przestrzegać. Istniała mianowicie wiążąca procedura. W dystrykcie, w którym był położony bezdziedziczny majątek, w miejscu wyznaczonym do publicznych ogłoszeń w czasie targu pachołkowie musieli głośno obwieścić, że ów majątek stracił właściciela, i jednocześnie wezwać do zgłoszenia sprzeciwu wszystkich, którzy uważali, że mają do niego większe prawo niż król. Miejscem obwieszczeń dla interesującego nas regionu były Czeskie Budziejowice, gdzie stosowny dokument królewski dostarczył z Pragi „Jessko de Trocznowa”, bez wątpienia Jan Žižka. Sugerowało to, że właśnie on z królewskiej łaski otrzyma gospodarstwo po zmarłym Mikešu jako królewskie nadanie (tak zwana výprosa – tak w czeskiej terminologii określano „wyproszony”, czyli nadany przez króla nowemu właścicielowi bezdziedziczny majątek – red.). Tu się jednak przeliczył, ponieważ za pośrednictwem Jana z Mutic przeciw takiej decyzji zaprotestował Pešek z Trocnova („Pessco de Trocznowa”), krewny Mikeša, prawdopodobnie brat. Musiał on udowodnić przed sądem królewskim w Pradze, że żył ze zmarłym w niedziale, to znaczy w niepodzielnej formie wspólnej własności. Nie wiemy, jak się skończył ten spór. Jeżeli Pešek nie stawił się w Pradze przed sądem dworskim, automatycznie przekreślał swoje prawa. W takim przypadku gospodarstwo Mikeša dostał Jan Žižka w formie „výprosy”. Nie można jednak wykluczyć, że między Žižką a Peškiem (prawdopodobnie krewnymi) doszło do jakiejś ugody poza sądem – kolejne zapisy źródłowe nie mówią wprawdzie o tym jasno, ale coś jednak sugerują. Wydaje się, że część Mikeša ostatecznie otrzymał Pešek, który albo spłacił Žižkę, albo wykupił od niego majątek. Przyszły wojownik potrzebował gotówki23.
Niespecjalnie treściwa i z konieczności niekompletna wycieczka w historię prawa znacznie wzbogaca biografię Žižki. W połowie marca 1381 roku przebywał on w Pradze i miał dojście do dwudziestoletniego wówczas króla Wacława IV, urodzonego w tym samym pokoleniu, lub sędziego dworskiego i czołowego doradcy monarchy, Jindřicha Škopka (starszego) z Dubé. Inaczej nie otrzymałby nadania, ewentualnie samej jego obietnicy. Młody Žižka przekroczył geograficzny horyzont regionu czeskobudziejowickiego i czeskokrumlowskiego, przynajmniej częściowo poznał Pragę i działanie wysokich urzędów. Niemal ma się ochotę przytaknąć włoskiemu humaniście Enei Silviowi Piccolominiemu (późniejszemu papieżowi Piusowi II) – w 1458 roku urozmaicił on życiorys Žižki informacjami o jego wychowaniu, które miał otrzymać w wieku chłopięcym na praskim dworze królewskim24. Nie wiemy na pewno, domyślamy się jednak, że słynny dowódca umiał czytać, co było łatwiejsze niż opanowanie sztuki pisania. Dla odmiany o późniejszym hetmanie taborytów Mikulášu z Husi wiemy z kilku źródeł, że był armiger litteratus, to znaczy panoszą wykształconym, a zatem piśmiennym. Znalazło to odzwierciedlenie w jego czynach25.
Wszystkie trzy zachowane wzmianki o Janie Žižce sprzed roku 1381 wiążą się z południem Czech. To samo dotyczy dokumentu datowanego na 1 sierpnia 1378 roku, potwierdzającego sprzedaż niespecjalnie rozległych gruntów, które w Ostrolovskim Újezdie posiadał Matěj (Mach) z Holkova, braciom Bohuňkovi i Jaroslavovi z Lhotki za 54 grosze. Jako poręczyciele figurują tu Bernard ze Štěkře, Jan z Vesce i „Jessko dictus Zizka de Trocznow”26. Tak samo jak we wszystkich poprzednich przypadkach z roku 1378, także tu znajdujemy Žižkę w towarzystwie niżej urodzonych szlachciców z regionu (Dolní Vesce i Holkov leżą niedaleko Velešína, Štěkře koło Czeskiego Krumlowa), przy czym Matěj z Holkova był jednym z jego bardzo dobrych znajomych, może nawet jego krewnym27.
Ten człowiek z pokolenia Žižki (w źródłach znaleźć go można w latach 1378–1416) wraz z Čeňkiem z Klení pojawia się w roli poręczyciela w dokumencie potwierdzającym sprzedaż przez późniejszego przywódcę husytów w 1384 roku łanu w Čeřejovie braciom Črncowi z Jedovar i Štěpánowi z Čeřejova za dziewiętnaście kop groszy czeskich. Ponadto w źródle znalazła się wiadomość, że nieruchomość nie jest obciążona prawami małżonki Žižki, która wniosła mu tę ziemię w wianie. Umowę spisano w Trhových Svinach, oddalonych od Čeřejova o mniej więcej godzinę marszu28. Nie wiemy, czy obaj kupcy byli w dobrych stosunkach z Kateřiną, pewne jest za to, że jej mąż znów potrzebował pieniędzy. Podczas gdy potomkowie Črnca (o imionach Črnec, Černec czy Čenec) posiadali grunty w Čeřejovie aż do roku 1879, w 1384 roku Jan Žižka znika ze źródeł na ponad dwa dziesięciolecia29. Jest to zaskakujące, jeżeli sobie uświadomimy, że z samych tylko lat 1378–1384 o tym młodym, nieistotnym i ubogim przedstawicielu niższej szlachty zachowało się pięć wzmianek. Przecież nie zapadł się pod ziemię.
Nie wiemy, czy i jak długo Žižka zachował jakiś udział majątkowy w Trocnovie, ewentualnie w sąsiednich wsiach. W rodzinnych okolicach nie należało do niego nic wartego uwagi, logiczne więc, że szukał szczęścia gdzie indziej. Gdyby tak nie było, pewnie pojawiłby się jako świadek czy poręczyciel na dokumentach tutejszej niższej szlachty, z którą utrzymywał stosunki sąsiedzkie. Jednak ani Oldřich Drochovec z Omlenički, ani Jan z Mysletína, ani Vilém Pucek z Trutmani, Pešek z Trocnova czy Matěj z Holkova nie zapraszali go do zawierania żadnych rozmaitych umów – może także dlatego, że nie mógł ręczyć swoim majątkiem. Oczywiście nasze spostrzeżenia mogą być błędne z powodu zniszczenia olbrzymiej części akt ziemskich podczas wielkiego pożaru Malej Strany i Zamku Praskiego w 1541 roku. Jednak milczenie źródeł jest wymowne. Chwyćmy się zatem przysłowiowej brzytwy. Jeżeli Žižka wymieniony w czeskokrumlowskim nekrologium jest tożsamy z bohaterem naszej książki, około 1400 roku był on podwójnym wdowcem i ojcem co najmniej jednego potomka – córki o nieznanym imieniu.
Pod koniec XIV wieku Trocnov i okolice nadal żyły swoim rytmem. Vilém Pucek z Trutmani przyjął posadę burgrabiego w rožmberskich Nových Hradach, ale zmarł przed 1390 rokiem. Pešek z Trocnova, do którego należała również część niedalekiego Vrcova (2,5 kilometra na południowy wschód od Borovan), umarł w 1396 roku. Po jego śmierci dwór w Trocnovie i majątek we Vrcovie przeszły jako bezdziedziczne dobra na króla Wacława, który przekazał je w formie „výprosy” Dominovi z Doudleb i ze Slavča (wieś koło Trhovych Svinów) za trzydzieści kop groszy. Łączna suma odpowiadała niecałym dwóm łanom30. Domin był niewątpliwie postacią interesującą nie tylko dlatego, że później stał się radykalnym husytą. Należał do stosunkowo znanego rodu szlacheckiego, a jego braćmi byli Svatomír (czasami wzmiankowany jako Petr Svatomír) z Doudleb na Hůrce oraz Čeněk, do którego należał majątek w Strážkovicach, w bezpośrednim sąsiedztwie Trocnova. Łączyły go więzi z Lickiem z Dvorca, jednym z niewielu dobrze sytuowanych przedstawicieli niższej szlachty na terenie między Trhovými Svinami a Czeskimi Budziejowicami. Właśnie jemu Domin wkrótce sprzedał swoją część Trocnova, jednak Licek wynajmował tutejsze gospodarstwo chłopom. Tak było również w kolejnych wiekach. W pierwszych latach rewolucji husyckiej oba trocnovskie gospodarstwa należały już do Oldřicha Licka (starszego) z Dvorca31. Wszystkie te informacje prowadzą do wniosku, który już dość pewnie wyciągali wcześniejsi badacze – nie ma wątpliwości, że większość wymienionych przedstawicieli niższego stanu szlacheckiego łączył pewien stopień pokrewieństwa32.
Sugeruje to również nadanie (siedem kop groszy stałej płacy) uczynione przez Licka z Dvorca 9 lipca 1399 roku na rzecz kościoła w Borovanach, w którym kazał postawić nowy ołtarz poświęcony Marii Pannie i św. Marii Magdalenie. Na jego wybudowanie i utrzymanie zaofiarował wpłaty odsetkowe kilku swoich poddanych w Dvorcu, Lhotce, Čeřejovie i Trocnovie, gdzie w jednym z dworków gospodarzył wtedy chłop Ondřej (Andreas). Ta fundacja miała – według ówczesnej pobożności – przynieść ulgę duszy fundatora i duszom jego przodków, a także wszystkich zmarłych wiernych chrześcijan33. Według późniejszej notatki, zapisanej w przeoracie augustiańskim w Borovanach, założonym w 1455 roku przez nobilitowanego mieszczanina Petra z Lindy, do ufundowania ołtarza przyczynił się również brat Žižki Jaroslav34. Może i on miał jakiś majątek w okolicach Trocnova albo łączyły go z Lickiem więzi pokrewieństwa. W każdym razie informacja ta pokazuje więź między bliskimi Žižki a kościołem w Borovanach. Niedługo później wybuchła jednak rewolucja husycka i członkowie rodu z Dvorca odwołali fundację. Augustianie z Borovan próbowali ją co prawda wznowić, lecz właściciel gospodarstwa Oldřich (młodszy) z Dvorca kategorycznie się temu sprzeciwił. Prowadził potem długi, stosunkowo ostry, lecz w zasadzie wygrany spór z przeoratem i został nawet wówczas ekskomunikowany. Nie musiał się tym jednak przejmować – Rožmberkowie, którym służył, uważali go za bardzo zdolnego urzędnika35.
Następuje niemal filmowy, czasowy przeskok do końca XVII wieku. Wtedy Trocnov, w którym nigdy nie żyło się lekko, znowu należał do odnowionego klasztoru w Borovanach. Ponieważ chłopom średnio się tu gospodarzyło, zaczęli zalegać z płatnościami, a oba tutejsze gospodarstwa podupadały, urzędnicy kościelni podjęli energiczne środki. Chłopów spłacili, oba budynki zburzyli, a z ich resztek w latach 1678–1679 wybudowali nowy folwark. Augustianom, którzy doglądali budowy, a potem funkcjonowania folwarku, przeszkadzało miejsce związane z kacerskim przywódcą i prześladowcą zakonników. Dlatego starali się zatrzeć wspomnienia o Žižce. Z inicjatywy przeora Konrada Fischera, Niemca ze Schwarzwaldu, w 1683 roku zbudowali w bezpośredniej bliskości tak zwanego dębu Žižki kapliczkę poświęconą narodzinom Jana Chrzciciela. Jan zastąpił Jana, który według tradycji tu się urodził, a łaciński napis na ceglanym budyneczku sakralnym szczerze ogłaszał tę ideową przemianę. Nic nowego pod słońcem. Takie zmiany, jak doskonale wiemy z własnych doświadczeń, to zwykła praktyka podczas wszystkich przewrotów cywilizacyjnych, religijnych i politycznych. Stare bożki muszą zniknąć. Upamiętnienie Jana Žižki zastąpiła więc w niszy kapliczki drewniana figurka Jana Chrzciciela, wkrótce potem padł sam dąb. Kształt pnia potężnego drzewa zobaczyć możemy na ilustracji towarzyszącej mapie Trocnova sporządzonej w 1780 roku przez Petra Kašpara Světeckiego z Černčic, archiwistę i urzędnika państwowego z Třebonia. Žižka w barokowej zbroi wskazuje tu miejsce swoich narodzin w wydrążonym dębie36.
Nic jednak nie trwa wiecznie. W 1785 roku cesarz Józef II skasował przeorstwo w Borovanach, a Kościół sprzedał tamtejsze gospodarstwo razem z Trocnovem Janowi Josefowi Prokopowi ze Schwarzenbergu. Kapliczka nie cieszyła się już szczególnymi łaskami; w 1820 roku doczekała się co prawda remontu, ale w 1867 roku się zawaliła, a jej resztki uprzątnięto. Niemal symboliczne. Dla czeskiej społeczności narodowej husyci i Žižka znowu stawali się podziwianymi oraz idealizowanymi bohaterami i wzorami. Od początku tak zwanego ruchu taborowego w 1867 roku coraz głośniej rozlegały się żądania zbudowania Žižce pomnika w Trocnovie. Książę Adolf Josef Schwarzenberg nie popierał jednak tej inicjatywy, chociaż umiejętności wojskowe jego słynnego przodka, Karola I Filipa ze Schwarzenbergu, zwycięzcy Napoleona w bitwie pod Lipskiem i założyciela orlickiej gałęzi rodu, współcześni nieraz porównywali do bojowych talentów Žižki.
Nie dziwmy się księciu. Schwarzenbergowie, głęboko wierzący katolicy i potomkowie walczącego przeciw husytom Erkingera z Seinsheimu, do Žižki i całego ruchu mieli przeważnie krytyczny stosunek, a do tego Adolf Josef obawiał się, że takie upamiętnienie mogłoby w niepożądany sposób wzmocnić napięcia czesko-niemieckie. Zbiórka pieniędzy na upamiętnienie bohatera w Trocnovie, w jednej trzeciej pokryta finansowo przez Czechów z Ameryki, posłużyła więc do zbudowania pomnika Žižki w niedalekich Borovanach. Odsłonięcie dzieła braci Ducháčków z Královských Vinohrad odbyło się w obecności kilku tysięcy ludzi 24 lipca 1893 roku. Niewiele jednak brakowało, aby Borovany straciły podobiznę niepokonanego wojownika. W grudniu 1940 roku pomnik z piaskowca zdewastowali dwaj miejscowi naziści – niemiecki nauczyciel i czeski kolaborant. Utrącili Žižce głowę, którą następnie wrzucili do potoku, później okaleczony pomnik zniknął z placu. Odnowienia i ponownej instalacji doczekał się dopiero w 1955 roku. Podczas drugiej wojny światowej niemieccy okupanci uszkodzili także pomniczek Žižki w Čeřejovie, postawiony latem 1938 roku i ozdobiony brązowym reliefem, dziełem Andreja Petera z Kremnicy, oraz napisem: „W najcięższych czasach – śladami Žižki”. W samym Trocnovie Jana Žižkę od wiosny 1908 roku przypomina kilka głazów ustawionych na miejscu niegdysiejszej kapliczki. Napis na największym z nich, przywiezionym z pastwiska niedaleko Strážkovic, głosi: „Tutaj narodził się Jan Žižka z Trocnova”. Adolf Josef Schwarzenberg wyraził zgodę na postawienie pomnika w Trocnovie dopiero po dłuższym wahaniu i po wyrażeniu poparcia dla tego pomysłu przez třeboňskiego archiwistę Františka Mareša. Sam wprawdzie wsparł tę inicjatywę finansowo, ale nie życzył sobie żadnych zgromadzeń na trocnovskiej ziemi.
Monumentu jednak długo tu nie ustawiono, nawet po tym, jak w 1923 roku trocnovski dwór przeszedł na własność państwa. Paradoksalnie dopiero gdy reżim komunistyczny, wykorzystujący husytyzm dla własnej legitymizacji, powoli zaczynał tracić zainteresowanie bohaterami XV wieku, przyszła kolej Trocnova. Po zakończeniu badań archeologicznych prowadzonych w latach 1957–1960 cały teren pod przyszłe upamiętnienie uporządkowano, doszło do odnowienia jednego z dawnych stawów rybnych, a na dużej łące nad niegdysiejszym majątkiem odsłonięto trzynastometrowy granitowy pomnik Jana Žižki, dzieło prominentnego reżimowego twórcy Josefa Malejovskiego i architekta Adolfa Benša. W 1978 roku Trocnov został uznany za narodowy zabytek kultury. Zakusy ahistorycznych postmodernistów, by zrzec się Jana Žižki, pozbawić Trocnov statusu miejsca chronionego i zamienić cały teren w miejsce rozrywek czy osiedle domków letniskowych, na szczęście udało się powstrzymać. Trocnov Žižki nadal tchnie cichym, niemal sennym urokiem37.
Nazwisko Žižka
Okres, gdy można nazwać Jana Žižkę zemanem z Trocnova, skończył się w 1384 roku lub niedługo później. Ledwo Žižka przekroczył próg wieku młodzieńczego, zniknął z urzędowych dokumentów. Trwające przez niemal ćwierć stulecia milczenie źródeł nie oznacza jednak, że go nikt nie zauważał, a on sam żył anonimowo. Nie można go było nie zauważyć, od dzieciństwa był bowiem jednooki. Pozostaje przedmiotem domysłów jak, kiedy i które oko stracił. Najbardziej szczegółowe i stosunkowo dawne wiadomości na ten temat przekazuje włoski humanista Enea Silvio Piccolomini. Według niego Žižka odniósł ranę in pueritia, co z reguły tłumaczy się „w dzieciństwie” lub „w wieku dziecięcym”. Nie jest to całkiem dokładne, ponieważ pojęcie pueritia (dosłownie „chłopięcość”) oznaczało w średniowieczu i renesansie okres między siódmym a czternastym rokiem życia, podczas gdy samo dzieciństwo (po łacinie infantia) pokrywało się mniej więcej z dzisiejszym wiekiem przedszkolnym (dziecko do lat trzech było uważane za niemowlę). Później Enea dodał jeszcze, że Žižka stracił oko podczas zabawy z rówieśnikami. Tyle tylko, że ten sam autor w dziele Historia Bohemica, spisanym w 1458 roku, podał inną informację: napisał, iż przyszły przywódca husytów stracił oko w odważnej walce („quem strenue pugnans”). Namieszał tym w głowach współczesnym badaczom, chociaż niektórzy z nich próbowali zlikwidować tę sprzeczność hipotezą o naśladowaniu pojedynków rycerskich przez szlacheckich synów38.
W każdym razie Jan Žižka od młodości miał charakterystyczny wygląd i każdy musiał go zapamiętać (zwłaszcza jeżeli nosił na oku przepaskę). Było to również ułatwienie dla organów ścigających przestępców, chociaż w średniowiecznym społeczeństwie jednookich oraz ludzi z wyraźnymi wadami wzroku było znacznie więcej niż w epoce nowoczesnej medycyny. Do straty oka czy jego poważnego uszkodzenia mogły prowadzić nie tylko urazy odniesione podczas dziecięcych zabaw, nieszczęśliwe wypadki, rany doznane na polowaniu (wspomnijmy tu króla czeskiego Wacława I) czy w boju, lecz także choroby czy różne infekcje (na przykład król Jan Luksemburski cierpiał prawdopodobnie z powodu jaskry). Starego człowieka mogła dręczyć także rozwinięta zaćma (katarakta), która w pewnej fazie uniemożliwia wyraźne widzenie.
Jednak strata oka przyciągała uwagę także w późnym średniowieczu, zwłaszcza wśród wysoko urodzonych, którzy mieli doświadczenia wojenne. Wiemy, że jednoocy byli Wilhelm, margrabia Miśni (zmarły w 1407 roku), oraz węgierscy szlachcice Mikołaj (Miklós) Szécsi i Andrzej (András) z Czopu (de Csap). Jeszcze bardziej rzucali się chyba w oczy ci, którzy odnieśli poważne rany, tracąc przy tym rękę lub palce albo nabywając trwałej kulawizny, a było ich wielu. W tym porównaniu Žižka wypada jeszcze stosunkowo dobrze, chociaż musiał uważać na zdrowe oko, a jego twarzy daleko było do symetrii.
Zeman z Trocnova już przez swój defekt nie pasował do ówczesnego ideału fizycznego piękna. Większość współczesnych podzielała pogląd, że wdzięczny i miły wygląd zewnętrzny odzwierciedla pozytywne cechy charakteru oraz wysokie przymioty moralne. Człowiek ładny był dobry, brzydki – zły. Cielesność, choć doczesna, odzwierciedlała podstawę ludzkiej duszy. W większym stopniu dotyczyło to chyba twarzy, którą widać i która niejako reprezentuje człowieka. Twarz ma podstawowe znaczenie dla nawiązywania więzi między ludźmi, wzbudza zaufanie, sympatię lub wręcz przeciwnie – skłania do niechęci, nieufności i odrazy. Każdy z nas doświadczył, jak w takim przypadku trudno nawiązać kontakt, a potem wysłuchać i zrozumieć naznaczoną osobę39. Dla chrześcijańskiego sposobu myślenia charakterystyczny jest jednak także inny wymiar – współczucie dla bezradnych, chorych, upośledzonych, cierpiących i poniżanych, którzy mają większe szanse na zbawienie niż bogacze i marnotrawcy. Defekt może także być korzystny dla duszy, jeżeli uniemożliwia człowiekowi popełnianie grzechów. Wspomnijmy surowe słowa Jezusa: „I jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie! Lepiej jest dla ciebie jednookim wejść do życia, niż z dwojgiem oczu być wrzuconym do piekła ognistego” (Mt 18,9; wszystkie cytaty biblijne za Biblią Tysiąclecia – red.). Słowa Zbawiciela od początku XV wieku rozwijali husyccy myśliciele. Mistrz Jakoubek ze Stříbra, mniej więcej dziesięć lat młodszy od Žižki, zwracał uwagę na ludzi jednookich, którzy są sprawiedliwi i dobrzy, ponieważ usilnie spoglądają ku Bogu i walczą z grzechem. Chociaż jego interpretacja jest oparta na podstawie alegorycznej (człowiek wierzący powinien skupiać się, choć ma dwoje oczu, tylko na jednym celu – osiągnięciu Królestwa Niebieskiego), mogła sprawić przyjemność także jednookim. Wątpimy jednak, żeby młody Žižka kierował się tą zasadą. Jeżeli stracił oko w wieku chłopięcym, przyzwyczaił się do upośledzenia i nie przejmował się za bardzo duchowymi znaczeniami jednooczności. Dopiero później, gdy stanął u progu starości, zaczął rozmyślać o sprawach ostatecznych. Zrozumiał wtedy, że jednooki i ślepy mogą osiągnąć zbawienie, jeżeli kroczą ścieżką wiary, która niczym najbardziej bezpieczna wskazówka im także daje najjaśniejsze światło40.
Chociaż Janowi Žižce brakowało oka, do wybuchu rewolucji husyckiej ludzie nie uważali go za „monstrum”, czyli potwora bądź straszydło, cokolwiek by o nim myśleli. Jego wada nie była wrodzona, lecz nabyta, co stanowiło zasadniczą różnicę. Za potworne można było uważać raczej czyny, których się dopuszczał w bandach rozbójniczych i drużynach bojowych, wielokrotnie łamiących prawo. Jednak to, że trocnovskiemu zemanowi „czegoś” brakowało, w połączeniu z jego działalnością stopniowo tworzyło podstawy do tego, aby część społeczeństwa faktycznie uznała go za potwora. Środowiska przeciwne husytom, zwłaszcza kościelne, które miało wiele powodów, by nienawidzić husyckiego przywódcy i uważać go za swego wroga, skorzystały z tej okazji – szczególnie po tym, jak wojownik odniósł ciężką ranę drugiego oka. Mocno się do tego przyczyniła sława na skalę europejską tekstów Enei Silvia Piccolominiego, który określił Žižkę słowem „monstrum”41. Człowieka, którego twarz różniła się od innych w wyniku zranienia, postawił na jednym poziomie z potworami wywołującymi poczucie niewiary, strachu i przerażenia.
Takie monstra, między innymi także jednookie stworzenia, pojawiają się już w literaturze starożytnej. W czasach antycznych pojęcie „monstrum” obejmowało jednak wyłącznie ludzi zdeformowanych fizycznie od urodzenia, ewentualnie stwory, w których elementy ludzkie łączyły się w całość ze zwierzęcymi. Istoty takie istniały, według starożytnych autorów, wbrew naturze (contra naturam). Na wyższym poziomie znaczeniowym zwracały uwagę na nadchodzącą katastrofę, były ostrzeżeniem zesłanym przez samych bogów. Mimo to w literaturze antycznej słowo „monstrum” pojawia się rzadko. Dla nas jednak ciekawy może być fakt, że słynny rzymski poeta Wergiliusz użył go na określenie cyklopa Polifema, znanego z Odysei niepokonanego olbrzyma, którego zranić można było tylko w jedyne oko, znajdujące się na środku czoła. Święty Augustyn, jedna z najważniejszych postaci filozofii chrześcijańskiej, u zarania średniowiecza rozstał się z tym antycznym pojęciem i ogłosił wszystkie ludzkie monstra (monstrosa hominosa), wliczając w to ludzi jednookich, za stworzenia Boże. Albowiem „gdziekolwiek zrodzony człowiek, tj. stworzenie rozumne i śmiertelne, choćby miał nie wiem jak dziwaczny kształt albo barwę, albo ruchy, albo głos, albo siłę, albo jakieś dziwaczne części ciała czy jakieś osobliwe własności przyrodzone, pochodzi od jednego owego Ojca rodzaju ludzkiego”. Co Bóg uczynił i czyni, wszystko robi świadomie i dobrze wie, dlaczego42.
Europejskie średniowiecze z upodobaniem umieszczało wszelkiego rodzaju potwory w odległych i w zasadzie nieznanych chrześcijanom obszarach Orientu, gdzie właściwie były (dzięki kulturze indyjskiej) w domu. Przy tym szczególne istoty ludzkie w dalekich krajach nie zawsze określane były jako „monstra”, lecz także mirabilia („cudowności”)43. W bajkowej Azji roiło się wręcz od ludzi bezgłowych i dwugłowych, psiogłowców, dzikusów, ludojadów, krwiopijców, karłów, hermafrodytów, garbatych, bezrękich, jednonogów, czworonogów, beznogów i centaurów. Oczywiście także od ludzi jednookich oraz z wadą wzroku, czy przeciwnie – bystrookich. Inspiracja źródłami indyjskimi i antycznymi wzbogacona o średniowieczną wyobraźnię, która w celu encyklopedycznego opisu ziemskiego świata zamierzała zaludnić także obszary faktycznie niedostępne dla Europejczyków, nie ulega żadnej wątpliwości.
O pełny spis ludzkich monstrów w czeskim środowisku pokusił się na przełomie średniowiecza i nowej epoki – w czasach, gdy tradycyjny obraz świata zaczynał się walić w wyniku zamorskich odkryć – członek popularnego wtedy zakonu franciszkanów bosych Jan Vodňanský (Iohannes Aquensis, około 1460 – po 1534). Co prawda wszystkie odrębne ludzkie stworzenia zaliczał on do ludzkich monstrów, ale z ważną uwagą: „Sam Stwórca wszystkiego postanowił stworzyć ze względu na człowieka różne stwory, aby nie obrzydł mu świat, w którym wszystko wyglądałoby jednakowo”44. Lista jednookich, wzrokowo upośledzonych i obdarzonych nadzwyczajnymi zdolnościami stworzeń jest w dziele Vodňanskiego wyjątkowo długa. Znajdują się na niej jednoocy walczący z gryfami (arimaspi), wielkoocy o oczach wielkich jak u bydła, ludzie jednoocy z okiem na czole (cocletani, cocles i cyklopowie), nictilope, którzy nie widzą w dzień, tylko wieczorem, czteroocy (quadriptalmi), polujący na pantery i lwy, żółtoocy (ravilie) i zezowaci (strabi)45. Zresztą do nich należy także Bystrooki ze znanej bajki, którą opracował Karel Jaromír Erben na podstawie średniowiecznego podania o długonogim tłuściochu niezdolnym do chodzenia oraz rudym, który widział równie dobrze co rudy ryś ostrowidz. Także w znanej powieści o Meluzynie, spisanej przez Jana z Arrasu w latach 1392–1393, synowie bajkowej istoty zostali wyposażeni w nadzwyczaj rozwinięte zmysły, na przykład król Renaud miał tylko jedno oko, widział jednak trzykrotnie dalej niż inni46. Średniowiecze nie było jednak zbyt przychylne cyklopom. W niektórych dziełach pojawiają się one jako stworzenia, które używają tylko oka rozumu, ale brak im woli. Z kolei w dziele znanego przedhusyckiego kaznodziei Johlína z Vodňan symbolizują oni nieświadomych chrześcijan, wpatrujących się jednym okiem w rozkosze ziemskiego świata, podczas gdy brakuje im drugiego, którym patrzyliby ku wyższym, duchownym sprawom47. Był to motyw, który w katolickim środowisku mógł się przydać akurat w związku z Janem Žižką.
Jak widać, skala, według której późne średniowiecze, przypisujące wszystkim przejawom stworzonego świata duchowe (symboliczne) znaczenie, postrzegało wygląd Žižki w połączeniu z jego działaniami, była dość szeroka. Brak jednego oka był dla husyckiego przywódcy na tyle charakterystyczny, że mimo zranienia drugiego w historycznej pamięci żyje przeważnie jako jednooki. Tym przymiotnikiem Karel Čapek wymownie zatytułował felieton, który 12 października 1924 roku opublikował w „Lidových novinách” z okazji 500. rocznicy śmierci Žižki. Jedno oko nie jest tu jednak oznaką potworności, lecz cechą rycerskiego bohatera, którego charakteryzowały „osobista sprawność i odwaga, by się za to zabrać”48.
Brak oka skłania jednocześnie do postawienia pytania, czy właśnie z tym nie wiązało się przezwisko Žižka, pojawiające się we wszystkich czterech dokumentach, które trocnovski szlachcic sygnował w latach 1378–1381, a potem w źródłach urzędowych i narracyjnych z czasów rewolucji husyckiej. Pozytywna odpowiedź nasuwa się chociażby dlatego, że żaden z krewnych przywódcy nie używał takiego przezwiska. Za sugerowanym rozwiązaniem przemawia jeszcze jeden fakt. W języku czeskim co najmniej od początku XVI wieku imię własne (proprium) Žižka z reguły wiąże się z człowiekiem jednookim. Nie jest to przypadek – Jan Vodňanský w drukowanym słowniku Lactifer, do którego już zaglądaliśmy, łacińskie pojęcie monoculus tłumaczy czeskimi słowami jednooký oraz žiška, w tym przypadku jednak nie jako proprium, ale jako apelativum (apelatyw, rzeczownik pospolity – red.)49. W tym samym czasie i w tym samym znaczeniu słowa žižka używał także znany tłumacz Řehoř Hrubý z Jelení. Rozszerzenie jego znaczenia potwierdzają także liczne czeskie leksykony aż po słownik Františka Štěpána Kotta z 1887 roku. Warte odnotowania jest szczególnie dzieło Jana Ámosa Komenskiego Janua linguarum reserata (1694), w którym odróżniony jest šilhan, šilhavý člověk („zezowaty”), ewentualnie mžourající, špatně vidící (věci k očím přistrkavý) („mrużący oczy”, źle widzący, („przysuwający rzeczy do oczu”) i brlooký (s oční vadou, zvláště šilhavý, „mający wadę wzroku”, „zwłaszcza zezowaty”) od žižki, który jednooký jest, oka druhého zbavený, ooko připravený („jest jednooki”, „pozbawiony drugiego oka”, „który stracił oko”)50. Do tych i innych dowodów możemy dodać jeszcze utwór Tragédie neb Hra žebračí (anonimowe tłumaczenie z języka polskiego w 1573 roku), w którym żebrak przezywany Žiška sam siebie charakteryzuje tak: „Ja, acz o jednym jestem oku,/ wszak mnie także masz u boku/ Jeżeli do ciebie przystąpię/ i tobie jedno wyłupię”51. („Já, ač sem o jednom oku,/ však mne máš tudíž u boku./ Jestližeť k tobě přistoupím,/ i toběť jedno vyloupím”). Jako ilustracja przejścia od apelativum do proprium ten dowód chyba wystarczy. Wątpliwości może wzbudzać pewien starszy zapis, uczyniony w kwietniu 1423 roku w rožmberskiej księdze złoczyńców, gdzie jest wymieniony „Žižka, niejaki jednooki z Hradiště”. Nie mamy pewności, czy forma zapisu i odczytanie przez redaktora są uzasadnione i czy nie powinniśmy raczej preferować wariantu „žižka”. Zeznanie Chmela z Boršova, jak jeszcze stwierdzimy, najprawdopodobniej nie dotyczyło słynnego husyckiego hetmana52.
Chociaż materiał od początku XVI wieku mówi, że słowo žižka początkowo było apelativum dotyczącym człowieka jednookiego, wielu językoznawców i innych fachowców twierdzi, że przed 1420 rokiem sytuacja była inna, proponują zatem inne wytłumaczenie. Ich główny argument brzmi przekonująco. Tego, że słowo žižka oznacza „jednooki”, nie da się udokumentować w źródłach dla starszego okresu. Sięgają więc po interpretacje, że substantivum žižka, czy też starsza forma žužka (przypomnijmy, że imię trocnovskiego zemana właśnie w takiej formie figuruje na czeskobudziejowickim wekslu), ma inne korzenie, nie potrafią się jednak zgodzić co do tego, jakie.
Największy odzew wywołała teoria wywodząca proprium Žižka od imienia Zygmunt (cz. Zikmund) – w czasie wojen husyckich dwie wrogie strony byłyby zatem reprezentowane przez dwóch imienników, hetmana z Taboru oraz króla rzymskiego i węgierskiego. Taką hipotezę postawił w drugiej połowie XIX wieku Václav Hanka. Na wiele wyrafinowanych sposobów nadał jej precyzji i głębi językoznawca Karel Titz, szczególnie w broszurze wydanej w 1924 roku. Według Titza imię Žižka jest hipokorystykiem (zdrobnieniem) od imienia Zygmunt. Aparat naukowy, którym badacz wsparł swoje twierdzenie, wygląda wprawdzie szacownie, lecz jego wnioski nie wzbudziły powszechnej aprobaty53. Można udokumentować, że w środowisku czeskim imię Zygmunt rozpowszechniło się dopiero po tym, jak w sierpniu 1365 roku cesarz Karol IV przywiózł do Pragi rzekome ciało burgundzkiego świętego, zaczął (jako świeżo koronowany król burgundzki) propagować jego kult i zrobił z niego patrona kraju, nazywając nawet na jego cześć swojego syna, urodzonego późnym wieczorem 14 lutego 1368 roku. Wszystko to jednak odbyło się dopiero po urodzeniu Jana Žižki, który w 1378 roku miał już co najmniej czternaście lat54. Do tego czasu, jak przyznał sam Titz, w Czechach imię Zygmunt w zasadzie nie występowało. Badacz umiejętnie wyślizgnął się także z tej pułapki, odwołując do Enei Silvia Piccolominiego, który pisał o wychowaniu późniejszego husyckiego hetmana na praskim dworze królewskim. I tak pojawiła się uwodzicielska hipoteza. Podobno rodzice Žižki przy okazji chrztu syna Karola IV wyprosili, aby ich Jan (czy też Ješek) otrzymał na drugie imię Zygmunt55. W taki sposób możemy jednak dowieść wszystkiego.
Związku między imionami Zygmunt i Žižka (na przykład różnice między oficjalną a miejscową formą imienia, jak Jan – Ješek, udowodnione na piśmie także w przypadku Žižki) nie udało się obronić. Do tego znane hipokorystyki od imienia Zikmund to Zich, Ziga, Zika czy Zigáček. Titz stwierdził co prawda, że kilkakrotnie można znaleźć także żeńskie formy tych imion – Žižka i Zikmunda – lecz to odkrycie obraca się przeciw niemu. Oznaczenie Žižka (czy žižka) pojawia się w przypadku matki pana Racka ze Švamberka na Věžce. Szlachetna pani urodziła się jednak długo przed połową XIV wieku, gdy w Czechach nikt jeszcze nie myślał o świętym Zygmuncie. Podobnych dowodów jest więcej56.
Z innych interpretacji stosunkowo znaczne poparcie zyskała hipoteza wywodząca imię Žižka od światła, ognia, iskry czy innego źródła światła, w połączeniu z czasownikami žhnout albo žíhat. Po słowacku i w narzeczach słowiańskich žíža oznacza „światło”, „światełko” czy „płomyczek”, žižka zaś świeczkę57. W innych językach słowiańskich jest podobnie. Wtedy jednak proprium Žižka odnosiło się do światła lub ognia58. Stąd wyjaśnienie, że Žižka stracił oko w wyniku wypalenia. Nie brzmi to przekonująco, ale nie można całkowicie wykluczyć tej możliwości. Całkowitą bzdurą jest jednak ogłaszanie przezwiska Žižka za synonim paliče, czyli podpalacza (chociaż istnieją i takie teorie)59, a to z prostego powodu. Oba te substantiva zawierają ładunek pejoratywny, klasyfikują określonego nimi człowieka jako złoczyńcę. Wtedy byłoby wykluczone, aby trocnovski zeman używał go jako oficjalnej formy swojego imienia. Jeżeli proprium Žižka miałoby się odwoływać do indywidualnej cechy, byłoby najprawdopodobniej neutralne pod względem wartości, stwierdzało stan rzeczy, nie ośmieszało ani nie gorszyło. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Przyjaciele Žižki i hetmani husyccy Jan Bzdinka (także Bzdina) z Vícemilic i Jan Řitka z Bezdědic w pismach urzędowych nigdy nie pojawiają się ze swoimi przezwiskami, lecz zawsze bez nich, czyli jako Jan Hvězda z Vícemilic i Jan z Bezdědic. Nazwiska Pierdek (Pierdeczek) czy Dupka w przypadku szlachciców, nawet niższych, nie wyglądałyby dostojnie i nie budziłyby zaufania. Także ksiądz Martin Húska nie występował pod łacińskim przezwiskiem Loquis, to znaczy „gaduła” bądź „paplacz”. Žižka z pewnością był na tyle rozumny, by nie przedstawiać się jako faktyczny czy potencjalny złoczyńca.
Na koniec zostawiliśmy hipotezę, którą wielu uważa za dziwną, chociaż i ona ma częściowe uzasadnienie. Jej zwolennicy przypominają o dawnym rdzeniu žuž-, częstym w językach wschodniosłowiańskich i południowosłowiańskich (na przykład słoweńskie substantivum žužek, to znaczy „pluskwa”). Z reguły dotyczy ono bzyczenia, gwizdania, huczenia i świszczenia, dlatego nieraz znajdujemy go w nazwach owadów, szczególnie żuków, ale też pełzających robaków (stąd na przykład czeskie žížala – „dżdżownica”). Stąd pomysły, że imię Žižka oznacza właściwie broukal („żuczek”). Wyjątkowo daleko posunął się językoznawca, który łączył przezwisko husyckiego przywódcy z pojawieniem się wołków zbożowych w stodole czy spichlerzu jego przodków. Inny ekspert myślał z kolei o słowie žužel (w znaczeniu „węgiel”), zatem Žižka byłby człowiekiem czarnym lub śniadym60.
Łatwiejsze do przyjęcia niż grzebanie się w robakach i żukach wydaje się zajrzenie do języka polskiego. W nim spotykamy się ze słowami „zez” (oraz „zezowaty”), oznaczającymi wadę wzroku (strabismus) oraz człowieka, który ma zeza, ewentualne spogląda ukradkiem, z ukosa. W staropolszczyźnie słowo to miało jednak formę „zyz”, a człowieka zezowatego czy patrzącego ukradkiem nazywano także „zyszka”, „zyzka” lub „zyzek”. Dlatego wielu fachowców wiąże apelativum žižka z wadą oka lub wzroku. Stąd już tylko krok do jednooczności. W dawnej polszczyźnie słowo „zyz” miało jednak także inne znaczenie – w hazardzie określano tak szóstkę na kostce (wyraźne zniekształcenie francuskiego liczebnika six). Ciekawe jest, że w staroczeszczyźnie pojawia się jako žíž. Z drugiej połowy XV wieku znamy nawet praskiego rzeźnika nazwiskiem Jan Žíž (czy też Žiež), a na początku tego stulecia pojawiał się rozbójnik z podobnym przezwiskiem. To na marginesie61.
Cokolwiek oznaczało słowo žižka (wada wzroku wyjaśniałaby, dlaczego w Czechach było i jest tylu Žižków), zdecydowanie nie było to przezwisko obraźliwe. Dopiero Piccolomini zaczął demonizować Jana Žižkę i umiejętnie połączył jego trwale uszkodzony wzrok z odrażającymi potworami naruszającymi harmonię stworzonego świata, znanymi ze średniowiecznych bestiariuszy. Wielka liczba dokumentów świadczących o rozpowszechnieniu przezwiska czy nazwiska Žižka w środowisku czeskim i morawskim w XIV–XVI wieku dowodzi, że późnośredniowieczne społeczeństwo nie odbierało takiego imienia negatywnie. Prawda, czasami mamy wątpliwości, czy dany człowiek nazywał się Žižka czy Šiška, lecz nie ma to wpływu na nasze ustalenia62.
Już pod koniec rewolucji husyckiej słynny dowódca miał imiennika na praskim Nowym Mieście. Bogaty rzeźnik Jan Žižka jest wzmiankowany po raz pierwszy w 1428 roku, a informacje o nim pojawiają się przez kilka kolejnych dziesięcioleci. Z kolei na Starym Mieście w czasach przedrewolucyjnych znajdujemy szewca Šimona Žižkę, podczas gdy cześnik czy karczmarz Žižka żył w rewolucyjnej Pradze, a piekarz Václav Žižka pojawił się tam w początkach XVI wieku. Jego imiennik, z zawodu sukiennik, wspominany jest w Czeskich Budziejowicach w roku 1407, sieroty Žižkowe (Zuzkonis) zapisano w ołomunieckiej księdze miejskiej w lutym 1421, a rzeźnika Žižkę (Zyzkam) w lipcu 1455 roku. Znaczna liczba Žižków zamieszkiwała południowe Czechy, nie tylko Czeskie Budziejowice. W Strážkovicach, tuż obok Trocnova, w 1456 roku znajdujemy Jana, zwanego Žižką (!), kolejny Jan Žižka był w tym samym czasie rolnikiem w Hlasivie niedaleko Taboru, w Vodňanach urząd rajcowski pełnił Dobeš Žižka, a w Soběslaviu żył ważny mieszczanin Ondřej Žižka, wymieniany w latach 1445–1470. Moglibyśmy wymieniać dalej63. Do dzisiaj Žižkowie mieszkają nie tylko na ziemi czeskobudziejowickiej, ale w całej Republice Czeskiej64. Jednak żaden z nich nie osiągnie już sławy husyckiego wojownika, który rozsławił imię Žižka, tak że w historii stało się ono powszechnie zrozumiałym pojęciem.
Jan Žižka pochodził z niskiego rodu szlacheckiego, mimo to podkreślał swoje pochodzenie. Do szlachcica należały oczywiście imię z przydomkiem (predykatem), siedziba rodowa i herb, który świadczył o jego tożsamości, przynależności rodowej oraz miejscu w hierarchii społecznej. Jan Žižka używał predykatu zTrocnova także w czasach, kiedy w tym regionie w południowych Czechach nic już do niego nie należało. Manifestował w ten sposób trwające więzi rodowe, wynikające również z herbu, którego kolorowe wyobrażenie niestety się nie zachowało. Mamy do dyspozycji tylko dwie pieczęcie, przywieszone do dokumentów z 1378 roku, przy dwóch pozostałych dokumentach urzędowych z lat 1381 i 1384 ich brak – albo zostały skradzione, albo rozpadły się ze starości65. Obie pieczęcie są odciskiem niewielkiego tłoka, którego płytka miała średnicę 2,6 centymetra. Odciski są niewyraźne, jakby zużyte, jednak przy szczegółowych oględzinach okazało się to złudzeniem. Niezbyt wysokiej jakości – jak tego dowiódł znakomity heraldyk Vladimír Růžek – była już sama pieczęć. Warsztat, w którym trocnovski zeman kazał ją wykonać, z jego punktu widzenia nie wywiązał się z zadania (może praca odpowiadała wynegocjowanej zapłacie). Dlatego w swoim czasie dyskutowano, jaki znak herbowy wyryto na pieczęci – pszczołę czy raka. Zdecydowanie chodzi jednak o tę drugą figurę, umieszczoną na tarczy i w klejnocie. Kompozycja pieczęci była godna uwagi. Obejmowała kompletny herb, to znaczy tarczę ze znakiem herbowym, hełm i klejnot, przy czym te dominują, tarcza jest mała i znajduje się w polu opisu, który identyfikuje konkretną osobę: „s. IOhAnIs. D/E. TROCnOW” (czyli s[igillum, to znaczy pieczęć] Jana z Trocnova). Pełny herb na pieczęci niższego szlachcica był w tamtych czasach wyjątkiem. Dowodzi to, że młody Jan Žižka był człowiekiem pewnym siebie i dumnym, który przy wyborze rozwiązania plastycznego pieczęci kierował się wzorem rožmberskim, oczywiście o ile zakład rzemieślniczy nie wytwarzał swoich produktów mniej więcej seryjnie, zgodnie z miejscowymi zwyczajami66.
Chociaż kolorystyka herbu Žižki nie jest znana, zakłada się czerwonego raka na srebrnym polu. W Królestwie Czeskim rak nie należał do często spotykanych znaków herbowych, z reguły zdradzał pokrewieństwo rodów, które nierzadko używały różnych predykatów. W 1404 roku pieczętował się nim Sudík z Koclířova, wsi niedaleko Třebonia. W południowych Czechach rakiem w herbie szczyciły się – chociaż dopiero w późniejszych czasach – niektóre rody niższej szlachty z okolic Mladé Vožice, podczas gdy Jan Papák z Úvalu, z rozciągniętym rakiem w klejnocie, prawdopodobnie nie był tutejszy, chociaż niedługo przed rewolucją husycką utrzymywał bliskie kontakty ze środowiskiem południowoczeskim. Raka na tarczy miał także Petr z Perče, w latach 1414–1424 burgrabia w Příbramiu. Najbliższy raka Žižki jest wizerunek na pieczęci Petra z Červeného i Batelova (koło Igławy), szlachcica wzmiankowanego na zachodnich Morawach oraz w Troubkách na Hané. Takiego samego znaku herbowego używały niektóre inne morawskie rody, osiadłe na terytorium Wysoczyzny (z Jemničky, z Lažan). Ich możliwe więzy krwi ze szlachtą z Trocnova nie są nam jednak znane67.
Dzisiaj herby i znaki herbowe uważamy za emblematy, jednak w średniowieczu i w początkach ery nowożytnej pełniły także funkcję symboli wskazujących na wyższą rzeczywistość. Rak był nośnikiem kilku ciekawych znaczeń, między innymi nieszczęścia. Jednak to nie dlatego szlachta umieszczała go na herbach. Skorupiak ten uosabiał bowiem także pozytywne cechy, przede wszystkim upór, nieustępliwość, zaciętość i wytrwałość – przekonanie o nich wynikało ze spostrzeżenia, że co rak chwyci szczypcami, bardzo niechętnie wypuszcza68. Możemy więc postawić pytanie, czy rak w znaku wiązał się z nazwą miejscową Trocnov, utworzoną wprawdzie zgodnie z zasadami średniowiecznej czeszczyzny, ale w swojej pierwszej części ewokującą łaciński przymiotnik trux lub też niemieckie rzeczowniki der Trotz, ewentualnie der Trutz (forma Trucnov jest potwierdzona w dokumentach z roku 1378 i 1441). Po niemiecku i po łacinie wyrazy te mają podobne znaczenie, to znaczy uparty, zacięty, ewentualnie wytrwałość, zacięcie, upór i nieustępliwość. Taka interpretacja znakomicie by pasowała do raka (oraz do cech charakteru Žižki)69. Nie wykluczamy jej, chociaż czeska toponomastyka przychyla się ku innemu poglądowi. Trocnov czy Trucnov wyjaśnia jako Trucnův dvůr, którego podstawę imienną wywodzi od przezwiska truteň, oznaczającego trutnia, czyli samca pszczoły o wielkich oczach i bez żądła, w przenośnym zaś znaczeniu darmozjada, łobuza czy lenia70. Wtedy z kolei moglibyśmy swobodnie rozwijać także hipotezy o dzikich pszczołach, które gnieździły się w dębach koło Trocnova. Jeżeli Trocnov faktycznie powstał dopiero w połowie XIV wieku, można chyba dopuścić możliwość mieszanki słów pochodzenia niemieckiego i słowiańskiego.
Mamy do tego jeszcze jeden dobry powód. W 1410 roku jako uczestnik wielkiej wojny między Polską i Litwą a zakonem krzyżackim jest wymieniany Sischke von Lakemych, być może tożsamy z naszym Janem Žižką. Przedziwny predykat długo pozostawał zagadką. Dopiero stosunkowo niedawno udało się stwierdzić, że lakemych to polskie potoczne słowo oznaczające ludzi nieustraszonych, odważnych, twardych. Takie znaczenie z pewnością mogłoby nawiązywać do odwagi Žižki okazanej w boju, lecz równie dobrze mogłoby być wolnym tłumaczeniem toponimu Trocnov, którego pierwsza część wyrażała upór i zaciętość71.
Człowiek na bezdrożu
Duma, nieustępliwość i pewność siebie to piękne cechy, nieraz jednak mogą sprowadzić na człowieka kłopoty. Dokąd udał się Žižka po stracie ziem w Trocnovie i w Čeřejovie – nie potrafimy powiedzieć z pewnością. Według niektórych historyków jego droga prowadziła do Pragi, gdzie urząd śpiżarnego królowej Joanny Bawarskiej, pierwszej małżonki Wacława IV, sprawował Přibík zwany Hrb, syn Mikeša z Ostrolovskiego Újezda. Wielu znawców historii Trocnova i okolic uważa, że był to stryjeczny brat Žižki. Wraz z nim tę samą funkcję pełnił również Václav z Újezda, może krewny Přibíka. To by nas w zasadzie nie interesowało, gdyby po śmierci Přibíka w 1388 roku jego skromnego, półłanowego majątku w Dvorcu koło Borovan (większość tutejszych ziem należała do Licka z Dvorca) nie otrzymał Jan, „pincerna domini regis”, to znaczy cześnik króla jegomości. Od razu przychodzi do głowy pytanie, czy owym królewskim cześnikiem nie był Jan Žižka. Ale znalezienie go wśród wszystkich Janów, którzy poruszali się w otoczeniu monarchy, to szukanie igły w stogu siana. Sąd dworski odnotował również niewielki majątek Přibíka w Ostrolovskim Újezdie, chociaż Mikeš przekazał go braciom z Rožmberka72. Niewykluczone, że Mikeša i Přibíka przeżyła żona tego pierwszego, o nieznanym imieniu. W latach 1385–1401 w Czeskich Budziejowicach wspomina się o jakiejś Mikšovej z Újezda, mieszkającej przy rynku w domu sołtysa Klarica i prowadzącej sklepik. Miło byłoby uznać ją za ciotkę Žižki, lecz imię Mikeš było bardzo często spotykane, a w południowych Czechach jest kilka łatwych do pomylenia Újezdów i Újezdców. Czyli znowu możemy zaledwie snuć domysły73. Niejaki Siska, łowczy królewski, w 1392 roku wyprosił u monarchy niecałe dwie kopy groszy rocznego wynagrodzenia w Zahořanach koło Milevska, ale i tu wpadamy w ślepą uliczkę74.
Czy Žižka znowu przez jakiś czas posiadał nieduży majątek w pobliżu Trocnova? Nasuwa się jeszcze jedna odpowiedź, skąd mógł mieć stały, choć niewielki dochód. Według stosunkowo późnych doniesień posiadał łan we wsi Suchá (w sąsiedztwie Machovic, z których pisali się niedawni właściciele Střížova), leżącej 7,5 kilometra na południowy zachód od zamku Hluboká. Brzmi to wiarygodnie, ponieważ Suchá była wsią królewską, w której monarcha przyznawał nieduże gospodarstwa swoim sługom. W takim przypadku powinniśmy jednak myśleć raczej o czasach po 1412 roku, kiedy obecność Žižki na królewskim dworze jest udokumentowana. Wieś Suchá zniknęła podczas wojny trzydziestoletniej, a na jej miejscu właściciele kazali postawić zabudowania gospodarskie i owczarnię75.
Niemal z pewnością można twierdzić, że przez pewien czas na przełomie XIV i XV wieku Jan Žižka pozostawał na służbie Jindřicha (III) z Rožmberka. Informację zawartą w chebskiej kronice Pankraza Engelharta, zanotowaną dopiero w pierwszej połowie XVI wieku76, wielu co prawda podawało w wątpliwość, uzupełnia ją jednak wpis do księgi miejskiej Prostějova, wymieniający kilku groźnych rozbójników i banitów/przestępców. Powstał prawdopodobnie niedługo po 1405 roku i wymienia między innymi znanego awanturnika Jana Spívavého oraz Žižkę z Krumlova (Zisskonem de Crumlow), uczestniczących w zabiciu mężczyzny, któremu odebrali kuszę (balistam)77. Nie jest co prawda pewne, czy chodzi tu o trocnovskiego Žižkę (pozostali wymienieni pochodzili z terenu Hany) albo Šiškę z Moravskiego Krumlova (ewentualnie morawskiego szlachcica Oldřicha Šiškę z Kounic), lecz tę wątpliwość równoważy fakt, że Žižka i Janek Spívavý mieli blisko do Sokolów z Lamberka, prawdopodobnie znali się osobiście i może spotkali się później w Taborze78. Na podległość służebną przyszłego taborskiego hetmana wobec Rožmberków wskazuje również zapiska w znanym rejestrze zeznań przestępców (tak zwany Popravčí kniha pánů zRožmberka, rejestr przesłuchań przestępców sporządzony przez lokalny urząd justycjariusza – inaczej urząd oprawcy – sprawowany przez Rožmberków – red.). Stwierdza się w niej, że Žižka wszczął wróżdę (według czeskiej terminologii vypověděl nepřátelství, ogłosił wrogość – red.) przeciwko swemu panu, to znaczy Jindřichowi (III) z Rožmberka, którego rezydencją był Czeski Krumlow. Jeżeli do tych wskazówek doliczymy pieczęć Žižki, zainspirowaną rožmberskim wzorem, zależność wielu jego znajomych i krewnych od członków tego rodu oraz powiązania z Czeskim Krumlowem (łącznie z wpisem w minoryckim nekrologium), trudno obalić tę tezę79. Służba Žižki dla południowoczeskich wielmożów i jego pobyt w Czeskim Krumlowie najprawdopodobniej nie trwały zbyt długo, w przeciwnym wypadku przynajmniej częściowo znalazłyby odzwierciedlenie w źródłach.
Szlachcic w pozycji służebnej bywał określany słowem „panosza” (cliens), w przypadku stosunku lennego wobec konkretnego zamku czy miejsca jako lennik, ewentualnie, jeżeli jego obowiązki były charakteru zdecydowanie wojskowego, także pojęciem armiger. Jednak również w tym przypadku obowiązuje zasada, że średniowieczna terminologia była bardzo niekonsekwentna (dla mężczyzn w podległości wojskowej wybierano często także słowo miles, to znaczy rycerz lub wojownik), poszczególne pojęcia nierzadko traktowano jako synonimy, a ich znaczenia się przenikały. Wystarczy zajrzeć do encyklopedycznego dzieła mistrza Pavla Žídka80. Wielu członków niższej szlachty sprawowało jednak, jak już mówiliśmy, funkcje w aparacie administracyjnym rožmberskich dóbr. Chętnie dowiedzielibyśmy się, jaką posadę czy urząd objął Žižka. Na razie odpowiada nam tylko cisza.
Na pytanie, gdzie Jan Žižka spędzał większość czasu od końca lat osiemdziesiątych aż do początku 1405 czy 1406 roku, pojawia się jedyna możliwa do przyjęcia odpowiedź – na służbie wojskowej poza Królestwem Czeskim. To logiczne założenie, którym się tu wspieramy, potwierdzą lub obalą badania. Žižka zdecydowanie nie byłby jedyny, szczęścia w oddziałach wojskowych szukało bowiem coraz więcej przedstawicieli niższej szlachty. Nie było to zjawisko specyficznie czeskie, przeciwnie – powszechne w całej Europie, między Pirenejami a Karpatami, czy też między południowym wybrzeżem Bałtyku a Morzem Śródziemnym. Ówczesne wielkie konflikty wojenne (tak zwana wojna stuletnia między Anglią i Francją, obrona granicy dunajskiej przed ekspansją Turków osmańskich, rysujące się starcie między zakonem rycerzy niemieckich a Polską i Litwą), a także wiele walk lokalnych, wymagały znacznej liczby w zasadzie zawodowych żołnierzy, wynajmowanych za żołd z reguły w ramach czasowych umów. Dla licznych przedstawicieli niższej szlachty, którym skromne majątki nie zapewniały wystarczającego utrzymania, otwierała się zatem możliwość zarobku, a w razie wyraźnych zdolności także awansu społecznego.
Jednak nie zawsze musiało chodzić o udział w wojnie. Monarchowie i wielmoże potrzebowali zdolnych żołnierzy także do własnej ochrony. Wiemy, że w 1370 roku takie usługi świadczył morawski szlachcic Jan Sokol z Lamberka ze swoimi ludźmi cesarzowi bizantyńskiemu Janowi V Paleologowi podczas jego włoskiej podróży. To właśnie Sokol, mniej więcej piętnaście lat starszy od Žižki, może służyć jako modelowy przykład szlachcica, który najprawdopodobniej przez ćwierć stulecia był najemnikiem poza granicami państwa czeskiego. O nim także znikają informacje w czeskich i morawskich źródłach, pojawiają się dopiero pod koniec XIV wieku. Renoma i doświadczenie, które zdobył, zaprowadziły go w pobliże króla Wacława IV. Žižka miał więc wzór. Może należał do ulubieńców Sokola już pod koniec XIV wieku?81 Nie wiemy tego.
Dla licznych przedstawicieli niższej szlachty służba urzędnicza lub wojskowa były jedynymi możliwymi do przyjęcia rozwiązaniami, jeżeli zamierzali przynajmniej częściowo zapewnić sobie godne życie. Starszy pogląd, jakoby proces ubożenia tej części społeczeństwa był bezpośrednim wynikiem nacisku bogatych przedstawicieli wyższej szlachty, programowo pochłaniającej mniejsze gospodarstwa w zasięgu ich dominiów, nie ma już dzisiaj admiratorów. Zwolennicy tej teorii najwyraźniej bowiem przenosili do czasów późnego średniowiecza sytuację z przełomu XIX i XX wieku, kiedy wielkie kapitalistyczne przedsiębiorstwa likwidowały mniejszych konkurentów i starały się osiągnąć pozycję monopolistów. Wprawdzie takie praktyki miały miejsce pod koniec XIV wieku, zdecydowanie nie były jednak masowe. Powodem marnego stanu ekonomicznego niższej szlachty było niewiarygodne wręcz rozdrobnienie posiadanych przez nią ziem (w ekstremalnych przypadkach czynszami w jednej wiosce dzieliło się aż pięciu panów), małe rozmiary ich gospodarstw i spadek realnej wartości monety, a przez to także spadek dochodów. Czynsze poddanych były bowiem ustalane raz na zawsze i nie uwzględniały inflacji. Każda epidemia, która obniżała liczbę poddanych, eo ipso płatników czynszu, oznaczała więc odczuwalną zmianę ekonomiczną. Potwierdził to zdecydowanie atak dżumy w latach 1380–1381.
Jeżeli założymy, że w latach 1378–1384 Jan Žižka był właścicielem dwóch, trzech łanów, dochody z tego majątku wynosiły trzy do pięciu kop czeskich groszy rocznie. To było zbyt mało na utrzymanie rodziny, chociaż wiejska niższa szlachta produkowała żywność na własny użytek. Trocnovski zeman nie był tu wyjątkiem. Dochód od dwóch do dziesięciu kop groszy rocznie osiągało niemal 60 procent przedstawicieli niższej szlachty, około jednej piątej miało pod tym względem gorzej, a tylko jedna piąta lepiej. Taka kwota była średnia82