Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Poznaj chłopca, który zagrał o Polskę!
Ignacy Jan Paderewski miał dwa wielkie marzenia: chciał zostać kimś wyjątkowym i zrobić coś ważnego dla swojej ojczyzny, a to wszystko w czasach, gdy Polski nie było na mapie.
Już jako mały chłopiec godzinami ćwiczył grę na fortepianie, wierząc, że muzyką można zmieniać świat. I miał rację!
Czy wiesz, że Ignacy został wpisany do księgi rekordów Guinnessa albo że miał swój własny pociąg, a Ameryka dostosowywała rozkład jazdy do koncertów mistrza? Czy wiesz, że na jego koncerty przychodziły większe tłumy niż dziś na mecze Ligii Mistrzów?
Ta książka opowiada o jego niesamowitej podróży – od pierwszych dźwięków po wielkie sale koncertowe i najważniejszym w życiu spotkaniu, gdy w Wersalu podpisywał deklarację o powrocie Polski na mapę świata.
To historia o pasji, wytrwałości, poświęceniu i wielkim sercu dla Rzeczpospolitej.
Idealna do wspólnego czytania – nie tylko z okazji ważnych rocznic!
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 38
Rok wydania: 2025
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Opowiem wam o niezwykłym chłopcu. O Ignasiu, czyli Ignacym Janie Paderewskim. Jego życie było niczym najpiękniejsza z baśni. Chłopiec ten miał tylko dwa marzenia: być kimś i zrobić coś dla Polski. Słowa te powtarzał przy każdej możliwej okazji. A Polska w tamtym czasie potrzebowała ogromnego wsparcia, miłości i oddania. Została bowiem rozdarta przez trzech zaborców: Prusy, Rosję i Austrię i na długie lata zniknęła z mapy świata. Wielu Polaków z narażeniem życia walczyło o odzyskanie niepodległości. Dzięki ich patriotyzmowi, walce i ogromnej wierze w wolną Polskę nasza piękna Ojczyzna po ponad stu latach odzyskała niepodległość i się odrodziła.
Mały Ignaś pewien poranek zapamiętał na zawsze. Wyrył się czarną blizną w jego sercu.
Z początku dzień zapowiadał się pięknie. Ciepły wietrzyk kołysał dopiero co obudzone listki, a słońce powoli wysuszało krople rosy. Chłopiec miał w zwyczaju bardzo wcześnie, gdy jeszcze wszyscy spali, wymykać się i kłusować na swoim kucyku. Tym razem również tak zrobił. Odwiedził łąkę i stawek, w którym kumkały małe żabki, przeskoczył szumiący strumyk i wpadł do sadu pomiędzy jabłonie. Zawrócił, cmoknął na kucyka i ruszyli przez łąkę, by na skraju lasu poczuć zapach igliwia. Gdy Ignaś wtulił się w kasztanową grzywę, kochany, spokojny dotąd konik niespodziewanie ruszył z kopyta i pogalopował w stronę domu. Na nic zdały się prośby i nawoływania młodziutkiego jeźdźca. Kucyk zarżał złowieszczo i stanął dęba. Chłopiec upadł na ziemię i potłukł się boleśnie.
– Wracaj! Dokąd? – zawołał, ale konik, rżąc bojaźliwie, uciekł, hen daleko na bezkresne łąki.
Oszołomiony chłopiec popatrzył za przyjacielem, ale ten zniknął gdzieś za pagórkami. Ignaś otrzepał spodnie, jednak nim zdołał wstać, dobiegł go ogłuszający tętent kopyt. Wierzchowców musiało być całe mnóstwo. Zerwał się, by nie zostać stratowanym. Wtedy ich zobaczył. Ubrani na czarno. Z bagnetami i długimi karabinami, konno okrążali dom. Przerażony malec ukrył się za drzewem. Kilku żandarmów zeskoczyło na ziemię. Jeden z nich huknął kolbą karabinu w drzwi domu i wrzasnął ochryple:
– Paderewski! Wychodź!
W drzwiach stanął wysoki mężczyzna.
– Wiemy, że ukrywałeś powstańców! Są na to dowody! No, dalej! Wyłaź!
Dwóch żandarmów natychmiast zakuło mu ręce w kajdany i popchnęło w stronę dowódcy. Ten, nie schodząc z konia, krzyknął:
– Janie Paderewski, w imieniu Imperium Rosyjskiego aresztuję cię! Brać go! Przeszukać dom!
Ignaś podbiegł do ukochanego taty i złapał go za nogawkę spodni.
– Tatusiu, co teraz będzie?
Podniósł twarz ku ojcu i wpatrywał się w niego przerażonym wzrokiem.
Jan Paderewski pochylił się i szepnął do syna:
– Bądź dzielny, Ignasiu. Dla naszej ojczyzny nastały ciężkie czasy. Trzeba być silnym i nigdy się nie poddawać. Walcz o siebie, synu. I walcz o Polskę.
– Tatusiu, nie martw się! Zobaczysz, będę kimś i zrobię wszystko dla Polski. Przyrzekam.
Żandarm szarpnął Jana Paderewskiego i przywiązał do konia.
– Zostaw! – Chłopiec podbiegł do oprawcy i rzucił się na niego. Malutkie zaciśnięte piąstki waliły na oślep. – Czego chcecie od mojego tatusia? Zostawcie go!
Żandarm roześmiał się drwiąco i odpędzał Ignasia jak natrętną muchę. Ten jednak nie pozwalał się zbyć. Naraz poczuł na plecach piekący ból. Bicz okręcił się wokół drobnego czteroletniego ciałka, raniąc je bezlitośnie. Malec nie zapłakał. Wyprostował się dumnie i spojrzał na żandarma z bezgraniczną pogardą. Świszczący odgłos rzemienia przeciął powietrze jeszcze raz. Chłopiec skulił ramionka. Końcówka bicza dosięgnęła policzka i głowy. Po złotordzawych bujnych lokach spłynęła krew.
– Bądź dzielny, synku. Ojczyzna nas potrzebuje – usłyszał krzepiące słowa ojca. Jan Paderewski z bezsilnej złości zacisnął zakute w kajdany pięści, lecz szepnął łagodnie: – Ignasiu, kocham cię. Bez względu na wszystko, nie rozpaczaj.
Pozostali żandarmi wypadli z domu, dźwigając ze sobą pełne torby jedzenia, odzieży i czego się dało. Wskoczyli na konie i ruszyli, ciągnąc za sobą więźnia. Ignasiowi serce zawyło z rozpaczy. Jasne ubranko przesiąkło krwią. Plecy piekły niemiłosiernie.
Naraz wszystko ucichło. Chłopiec stał oszołomiony. Przetarł czoło. Zdziwiony, dostrzegł, że dłonie ma umazane krwią.
Niespiesznym krokiem na środek podwórka wyszedł kogut i rozdarł się na całą okolicę: „Kukuryyyyyku!”. Zatrzepotał skrzydłami, po czym jak gdyby nigdy nic zabrał się żwawo do skubania trawy.
Drzwi drewnianej komórki zaskrzypiały przeciągle. Chłopiec spojrzał w tamtą stronę. Stała w nich Antosia. Trzęsła się jak w febrze. W drżących dłoniach trzymała jajka. Jedno z nich pękło i żółta maź spływała jej między palcami.
– Zbierałam jajka. – Chlipnęła. – Chciałam, chciałam… zrobić śniadanie. – Naraz załkała na cały głos: – Ignasiu, zabrali tatusia.
Chłopiec podbiegł do siostry. Objął ją drobnymi rączkami.
– Ciii, Antosiu, bądź dzielna.
– I co z nami będzie? – Dziewczynka rękawem sweterka wycierała łzy. Jajka wypadły jej z rąk i wszystkie się rozbiły. Jak na komendę przyleciały kury i zabrały się do wydziobywania zdobyczy.
– Ciiii, nie płacz, siostrzyczko. Tatuś powiedział, że mamy być dzielni, bo Polska nas potrzebuje.
Dzieci przytuliły się do siebie. Sześcioletnią Antosią wstrząsały dreszcze.
– Zostaliśmy całkiem sami. – Spojrzała na brata przerażona. – Mama nie żyje, a teraz zabrali tatę.
– Nie płacz, Antosiu. Nie płacz, siostrzyczko. Przyrzekam ci, że kiedyś będę kimś, a wtedy zrobię coś takiego, że Polska odzyska wolność i na zawsze będziemy już szczęśliwi.
– Ale co z nami będzie dzisiaj? – lamentowała dziewczynka.
Redakcja i korekta
Agnieszka Czapczyk
Projekt graficzny okładki
Aleksandra Czornyj
Skład i łamanie wersji do druku
Agnieszka Kielak
Ilustracje
Aleksandra Czornyj
© Copyright by Skarpa Warszawska, Warszawa 2025
© Copyright by Wioletta Piasecka, Warszawa 2025
Wydanie pierwsze
ISBN: 9788383299884
Zezwalamy na udostępnianie okładki książki w internecie.
WYDAWCA
Agencja Wydawniczo-Reklamowa
Skarpa Warszawska Sp. z o.o.
ul. K.K. Baczyńskiego 1 lok. 2
00-036 Warszawa
tel. 22 416 15 81
www.skarpawarszawska.pl
@skarpawarszawska
Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Spis treści