Historia podniebnego sportu - Bartłomiej Grabowski - ebook

Historia podniebnego sportu ebook

Bartłomiej Grabowski

0,0

Opis

Zamiarem autora było przybliżenie historii Oddziału PZHGP w Kruszwicy. Stowarzyszenie obchodzi 25 rocznicę działalności. Książka stanowi pamiątkę hodowców ich gołębi, a także historii związanej z miastem Kruszwica.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 106

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Bartłomiej Piotr Grabowski

Historia podniebnego sportu

25 lat Oddziału PZHGP w Kruszwicy

© Bartłomiej Piotr Grabowski, 2023

Zamiarem autora było przybliżenie historii Oddziału PZHGP w Kruszwicy. Stowarzyszenie obchodzi 25 rocznicę działalności. Książka stanowi pamiątkę hodowców ich gołębi, a także historii związanej z miastem Kruszwica.

ISBN 978-83-8324-515-7

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Wstęp

Sezon u hodowców gołębi pocztowych trwa od maja do września. Co roku odbywają się mistrzostwa rejonowe poszczególnych oddziałów Hodowców Gołębi Pocztowych. W tym okresie ptaki pokonują dystans od 100 do 800 km. Rywalizacja polega na jak najszybszym pokonaniu tej odległości. Wypuszczone z dużych odległości zawsze wracają do domu, do swojego gniazda.

Hodowla gołębi jest trudna i droga. Najdroższe gołębie na świecie sprzedawane były w kwotach kilkuset tys. złotych. Ptaki są wybredne, jedzą tylko najlepszej jakości ziarna: pszenicę i kukurydzę. Nie pogardzą też grochem, wyką czy peluszką. Jedzą również rzepak i słonecznik, ale w niewielkich ilościach. Hodowcy podają gołębią witaminy i szczepionki.

Najwięcej emocji wiąże się z lotami. Zawody gołębi odbywają się corocznie w okresie wiosenno-letnim. Zgodnie z regulaminem ptaki odbywają około 14 lotów z odległości od 100 do ponad 1000 km.[1]

Po zakończeniu sezonu lotowego, odbywają się wystawy ptaków. Na nich ocenia się wyniki w lotach, a także ptasią urodę. Polski Związek Hodowli Gołębi Pocztowych ma 80 sędziów, którzy potrafią wybrać tzw. „Blondynki” czyli gołębie piękności, które w lotach osiągają mierne wyniki. Asy ocenia się za ich jakość upierzenia, budowę kośćca i siłę mięśni.

Podsumowanie

lotów 8.10.2022 rok w Kruszwicy, fot. B. Grabowski.

Kruszwicki oddział Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych ma za sobą 25 lat działalności. Odział założono w 1998 roku, jednak sami hodowcy byli zrzeszeni w innych sekcjach już wcześniej. Oddział założono co prawda już 1948 roku, niedługo po wojnie, jednak nie przetrwał on próby czasu, a członkowie z Kruszwicy przystąpili głównie do oddziału w Inowrocławiu. Siedziba mieściła się w tamtym czasie w Mątwach — dzielnicy Inowrocławia. Dziś siedziba stowarzyszenia mieści się w samym centrum miasta, niedaleko Miejsko Gminnej Biblioteki Publicznej w Kruszwicy. W świetlicy na pierwszym piętrze odbywają się zebrania PZHG.

Oddział posiada stronę internetową, na której zamieszcza aktualności związane z działalnością, lotami gołębi i nowinkami.[2]

W czasie pracy nad książką korzystałem zarówno ze strony jak i wszelkich dostępnych materiałów źródłowych. Najwięcej informacji zamieszczonych było w „Panoramie Kruszwickiej’ oraz w „Expresie”. Kruszwicki oddział legitymujący się numerem 0394 przyciągnął hodowców nie tylko z Kruszwicy ale też z całego regionu. Zarząd z prezesem Edwardem Jałoszyńskim był bardzo pomocny przy korekcie metodycznej i źródłowej książki. Nie doszukałem się żadnej publikacji naukowej, a także innej podejmującej tematykę hodowców, a w zasadzie historii organizacji kruszwickiej. Postanowiłem więc podjąć się tego wyzwania i stworzyć materiał, który opowiadać będzie historię ludzi, którzy stworzyli organizację i ich pasji do gołębi.

Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że znajdziemy książki zootechniczne o chowie i hodowli gołębi. Po II wojnie światowej wydano zaledwie kilka książek na ten temat. W roku 1955 PWRiL w Warszawie wydało książkę J. Szumana „Gołębie”; w roku 1963 PWN w Warszawie opublikowało „Gołębie, ich rasy i hodowla” autorstwa W. Hermana. W 1968 roku ukazało się opracowanie pt. „Gołębie” J. Kellera, wydane przez PWRiL w Warszawie, a w latach 1977 i 1982 to samo wydawnictwo opublikowało dwa kolejne wydania przetłumaczonej książki Peterfi’ego „Hodowla gołębi”.[3]

Lata 70-te XX wieku nie przyniosły wielkiego przełomu w literaturze gatunku. W 1971 roku PWRiL w Warszawie wydało książkę pt. „Hodowla gołębi pocztowych” B. Nowickiego i E. Szula, a w 1994 roku E. Szul opublikował I tom opracowania zatytułowanego „Gołębie pocztowe. Chów i hodowla”, wydanego przez Wydawnictwo MS. Ciekawa publikacja wyszła również 1996 roku w Warszawie (Wydawnictwo Rolnicze i Leśne), napisane przez trójkę naukowców: prof. dr hab Bolesława Nowickiego, dr hab. Edwarda Pawlina i prof. dr. Hab. Andrzeja Dubiela pt. „Gołębie, chów, hodowla, rasy”.[4] Nadal brakuje opracowań związanych z historią hodowli, hodowców i samego sportu.

Na samym początku opisałem dzieje patrona hodowców gołębi — św. Franciszka z Asyżu. W następnym rozdziale opisałem sztandar organizacji kruszwickiej, jego wygląd i symbole. Idąc dalej opisałem historię pielgrzymek i delegacji hodowców gołębi na Górę św. Anny.

W kolejnych rozdziałach zamieściłem informację dotyczące wybranych podsumowań lotów gołębi sportowych. Opisałem także uroczystości 10-lecia i 20-lecia jakie miały miejsce na przestrzeni dziejów stowarzyszenia. Nie mogło zabraknąć również historii opowiedzianej przez oficera Wojska Polskiego — Leona Sionkowskiego. Kolejne rozdziały opowiadają historie kruszwickiego i światowego fenomenu jakim stał się sport z udziałem gołębi pocztowych. Na samym końcu publikacji zamieściłem biografię. Fotografie są mojego autorstwa, część archiwalna należy do zbiorów hodowców z Kruszwicy.

[1] Gazeta Zakładowa Tłustym Drukiem, Kruszwica nr 4(18) 2005, art. D. Pronobis, Jego hobby to gołębie.

[2] www.kruszwica.pzhgp.net

[3] B. Nowicki, E. Pawlina, A. Dubiel, Gołębie, chów, hodowla, rasy, Warszawa 1996.

[4] Ibidem.

Patron

Święty Franciszek z Asyżu

Św. Franciszek — Jan Bernardone — przyszedł na świat w 1182 r. w Asyżu w środkowych Włoszech.1 Urodził się w bogatej rodzinie kupieckiej. Jego rodzice pragnęli, by osiągnął on stan szlachecki, nie przeszkadzali mu więc w marzeniach o ostrogach rycerskich. Nie szczędzili pieniędzy na wystawne i kosztowne uczty, organizowane przez niego dla towarzyszy i rówieśników. Jako młody człowiek Franciszek odznaczał się wrażliwością, lubił poezję, muzykę. Ubierał się dość ekstrawagancko. Został okrzyknięty królem młodzieży asyskiej. W 1202 r. wziął udział w wojnie między Asyżem a Perugią. Przygoda ta zakończyła się dla niego niepowodzeniem i niewolą. Podczas rocznego pobytu w więzieniu Franciszek osłabł i popadł w długą chorobę.[1]

Święty

Franciszek

z Asyżu, fot. zbiory autora.

W roku 1205 uzyskał ostrogi rycerskie (został pasowany na rycerza) i udał się na wojnę, prowadzoną między Fryderykiem II a papieżem.[2] W tym czasie Bóg wyraźniej zaczął działać w życiu Franciszka. W Spoletto miał sen, w którym usłyszał wezwanie Boga. Powrócił do Asyżu. Postanowił zamienić swoje bogate ubranie z żebrakiem i sam zaczął prosić przechodzących o jałmużnę. To doświadczenie nie pozwoliło mu już dłużej trwać w zgiełku miasta. Oddał się modlitwie i pokucie. Kolejne doświadczenia utwierdziły go w tym, że wybrał dobrą drogę. Pewnego dnia w kościele św. Damiana usłyszał głos: „Franciszku, napraw mój Kościół”. Wezwanie zrozumiał dosłownie, więc zabrał się do odbudowy zrujnowanej świątyni. Aby uzyskać potrzebne fundusze, wyniósł z domu kawał sukna. Ojciec zareagował na to wydziedziczeniem syna. Pragnąc nadać temu charakter urzędowy, dokonał tego wobec biskupa. Na placu publicznym, pośród zgromadzonego tłumu przechodniów i gapiów, rozegrała się dramatyczna scena między ojcem a synem. Po decyzji ojca o wydziedziczeniu Franciszek zdjął z siebie ubranie, które kiedyś od niego dostał, i nagi złożył mu je u stóp, mówiąc: „Kiedy wyrzekł się mnie ziemski ojciec, mam prawo Ciebie, Boże, odtąd wyłącznie nazywać Ojcem”. Po tym wydarzeniu Franciszek zajął się odnową zniszczonych wiekiem kościołów. Zapragnął żyć według Ewangelii i głosić nawrócenie i pokutę. Z czasem jego dotychczasowi towarzysze zabaw poszli za nim.

Dnia 24 lutego 1208 r. podczas czytania Ewangelii o rozesłaniu uczniów, uderzyły go słowa: „Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski” (Mt 10, 10).[3] Odnalazł swoją drogę życia. Zrozumiał, że chodziło o budowę trudniejszą — odnowę Kościoła targanego wewnętrznymi niepokojami i herezjami. Nie chcąc zostać uznanym za twórcę kolejnej grupy heretyków, Franciszek spisał swoje propozycje życia ubogiego według rad Ewangelii i w 1209 r. wraz ze swymi braćmi udał się do Rzymu. Papież Innocenty III zatwierdził jego regułę. Odtąd Franciszek i jego bracia nazywani byli braćmi mniejszymi. Wrócili do Asyżu i osiedli przy kościele Matki Bożej Anielskiej, który stał się kolebką Zakonu. Franciszkowy ideał życia przyjmowały również kobiety. Już dwa lata później, dzięki św. Klarze, która była wierną towarzyszką duchową św. Franciszka, powstał Zakon Ubogich Pań — klaryski.

Franciszek wędrował od miasta do miasta i głosił pokutę. Wielu ludzi pragnęło naśladować jego sposób życia. Dali oni początek wielkiej rzeszy braci i sióstr Franciszkańskiego Zakonu Świeckich (tercjarstwu), utworzonemu w 1211 r. W tym też roku Franciszek wybrał się do Syrii, ale tam nie dotarł i wrócił do Włoch. W 1217 r. zamierzał udać się do Francji, lecz został zmuszony do pozostania we Włoszech. Uczestniczył w Soborze Laterańskim IV. Z myślą o ewangelizacji pogan wybrał się na Wschód. W 1219 r. wraz z krzyżowcami dotarł do Egiptu i tam spotkał się z sułtanem Melek-el-Kamelem, wobec którego świadczył o Chrystusie. Sułtan zezwolił mu bezpiecznie opuścić obóz muzułmański i dał mu pozwolenie na odwiedzenie miejsc uświęconych życiem Chrystusa w Palestynie, która była wtedy pod panowaniem muzułmańskich Arabów.

W 1220 r. Franciszek wrócił do Italii. Na Boże Narodzenie 1223 r., podczas jednej ze swoich misyjnych wędrówek, w Greccio zainscenizował religijny mimodram.[4] W żłobie, przy którym stał wół i osioł, położył małe dziecko na sianie, po czym odczytał fragment Ewangelii o narodzeniu Pana Jezusa i wygłosił homilię. Inscenizacją owego „żywego obrazu” dał początek „żłóbkom”, „jasełkom”, teatrowi nowożytnemu w Europie. 14 września 1224 r. w Alvernii, podczas czterdziestodniowego postu przed uroczystością św. Michała Archanioła, Chrystus objawił się Franciszkowi i obdarzył go łaską stygmatów — śladów Męki Pańskiej. W ten sposób Franciszek, na dwa lata przed swą śmiercią, został pierwszym w historii Kościoła stygmatykiem. Franciszek aprobował świat i stworzenie, obdarzony był niewiarygodnym osobistym wdziękiem. Dzięki niemu świat ujrzał ludzi z kart Ewangelii: prostych, odważnych i pogodnych. Wywarł olbrzymi wpływ na życie duchowe i artystyczne średniowiecza. Trudy apostolstwa, surowa pokuta, długie noce czuwania na modlitwie wyczerpały siły Franciszka. Zachorował na oczy, próby leczenia nie przynosiły skutku. Zmarł 3 października 1226 r. o zachodzie słońca w kościele Matki Bożej Anielskiej w Asyżu. Kiedy umierał, prosił, by bracia zwlekli z niego odzienie i położyli go na ziemi. Rozkrzyżował przebite stygmatami ręce. Odszedł z psalmem 141 na ustach, wcześniej wysłuchawszy Męki Pańskiej według św. Jana. W chwili śmierci miał 45 lat. W dwa lata później uroczyście kanonizował go Grzegorz IX.

Najpopularniejszym tekstem św. Franciszka jest Pieśń słoneczna. Pozostawił po sobie pisma:Napomnienia, listy, teksty poetyckie i modlitewne. Św. Franciszek jest patronem wielu zakonów, m. in.: albertynów, franciszkanów, kapucynów, franciszkanów konwentualnych, bernardynek, kapucynek, klarysek, koletanek; tercjarzy; Włoch, Asyżu, Bazylei; Akcji Katolickiej; aktorów, ekologów, niewidomych, pokoju, robotników, tapicerów, ubogich, więźniów.

W ikonografii św. Franciszek ukazywany jest w habicie franciszkańskim, czasami ze stygmatami. Bywa przedstawiany w otoczeniu ptaków. Jego atrybutami są: baranek, krucyfiks, księga, ryba w ręku.

Sztandar

na X-lecie istnienia Oddziału Kruszwica prezentują jego członkowie, fot. archiwum stowarzyszenia.

Louis Vermeyer przytacza ze swojej praktyki niektóre połączenia gołębi w pokrewieństwie, a które wydały mu wspaniałe potomstwo. I tak podstawowy gołąb A połączony z obca samicą B wydał samca A1, ten połączony z obcą samicą C dał samca A2, a ten połączony z obcą samicą D wydał potomstwo A3 i A.3. Samiczka A3 jako jednoroczna została połączona z jej jedenastoletnim pradziadkiem i wydały samiczkę Ax wspaniałą lotniczkę a ta (Ax) połączona ze swoim ojcem (12 lat) wydała pod każdym względem wspaniałą samiczkę Axx. Ta sama Axx była potem połączona z prawnukiem do A. Wszystkie młode z tego połączenia były wspaniałymi lotnikami i bardzo dobrymi rozpłodnikami. Jeden z gołębi A3 w połączeniu z gołębiem Ax (z jej wujkiem) wydały dwa samczyki, z których jeden był Szempionem nie do pobicia zwłaszcza w czasie silnych wiatrów, a ten drugi jako rozpłodowiec połączony z prawnuczką do A dawał niezłe wyniki. Również krzyżówka nie daje gwarancji na trwałe powodzenie. Czasem następuje regres i wyradzanie się gołębi.

[1] Chronologia życia św. Franciszka z Asyżu. „Kalendarz Franciszkański”, s. 40—43, 1984. Katowice-Panewniki: Apostolat „Zwycięstwo Niepokalanej”.

[2] L. Iriarte, Historia franciszkanizmu, Kraków 1998.

[3] O. Englebert: Życie św. Franciszka z Asyżu. Niepokalanów: Ojcowie Franciszkanie, 1980.

[4] T. Żychiewicz, Franciszek Bernardone — św. Franciszek z Asyżu. Kalwaria Zebrzydowska, Calvarianum, 1985.

Pochodzenie gołębi pocztowychHodowla w praktyce

Wśród hodowców mówi się, że aby hodowla była dobra i przynosiła dobre wyniki, muszą być zastosowane trzy ważne elementy: dobry gołębnik, dobry hodowca i dobre gołębie. Nie da się ukryć, że bez tych dobrych przymiotów nie można się obejść. Są nieodzowne i koniecznie potrzebne. Wystarczy, że jedno z tych ogniw zostanie zerwane, a hodowla będzie przynosić niepowodzenia.

Prezes

E. Jałoszyński z kolegami prezentują sztandar klubowy, fot. archiwum stowarzyszenia.

Najważniejszą „rzeczą” jest gołąb. Z niedobrymi gołębiami niczego się nie osiągnie. One nadają się tylko na rosół — twierdzą hodowcy. Niedobre gołębie nawet na wspaniałym gołębniku i choćby nawet prowadzone przez wytrawnego hodowcę niczego dobrego nie zwojują. Natomiast dobre gołębie, choćby nie były na idealnym gołębniku i choćby nie znajdowały się w rękach doświadczonego hodowcy, to mimo to regularnie coś niecoś ze swoich umiejętności wykażą. Prawdziwe dobry gołąb potrafi dużo więcej znieść, aniżeli gołąb miernej wartości. Jednak mimo to na stale powtarzające wyniki nie można liczyć.

Gołębnik jaki by on nie był — to znaczy złym gołębnikiem w uzależnieniu od okoliczności jego usytuowania — jego środowiskowego otoczenia i ilości na nim znajdujących się gołębi — to wartość funkcjonalności takiego gołębnika będzie w skrajny sposób zróżnicowana. Jeśli dla takiego gołębnika zaistnieją sprzyjające warunki, wówczas dobre gołębie — kiedy niekiedy — coś wykażą. Dobry hodowca z odpowiednimi gołębiami może na takim gołębniku miewać zmienne szczęście i nawet uzyskać dobry wynik. Jednak na uzyskanie regularnie dobrych wyników i tytuł mistrzowski nie może liczyć.

Hodowca musi być dobry, musi szybko orientować się w problemach swoich ptaków, szybko wysuwać wnioski i uczyć się na błędach. Dobrzy hodowcy ceł swoje życie działają po mistrzowsku. Potrafią szybko podnieść się po nieudanym sezonie aby w następnym uzyskać najlepsze wyniki. Shampion robi wszystko dla sportu, staje się poniekąd opętanym i marzy tylko o wynikach. Żaden wysiłek go nie zraża i żaden wysiłek nie jest dla niego zbytecznym. On we wszystkich sprawach jest bardzo dokładnym i jest obeznany ze wszystkimi zagadnieniami w sporcie gołębiarskim. Potrafi wszystko po mistrzowsku rozwiązywać.

Nie ulega wątpliwości, że wszystkie gołębie domowe ich rasy i gatunki wywodzą się od gołębia skalnego. Rasy gołębi domowych są bardzo liczne i w wielu przypadkach mocno się między sobą różnią. Istnieje olbrzymia różnorodność ras i odmian naszych gołębi domowych. Różnią się między sobą budową, wielkością, upierzeniem, charakterem lotu, cechami psychicznymi. Przykładowo, gołym okiem widać jak inna jest główka u kariera i wywrotka, podobne różnice widać w sylwetkach garłacza i pawika czy mewki. Stąd można by wysunąć koncepcję pochodzenia gołębia domowego od różnych przodków.

Taką myśl wysunął Linneusz (1707—1778) słynny biolog szwedzki, wyróżniając wśród gołębi domowych kilka dobrych gatunków.[1] Natomiast Karol Darwin (1809—1882) wielki biolog angielski, twórca teorii ewolucji, twierdził, że wszystkie nasze gołębie domowe wywodzą się od gołębia skalnego.[2] Różne ich rasy i odmiany powstały w drodze selekcji, spontanicznych mutacji oraz przez wpływ warunków wychowu.

Dyplom

okolicznościowy na pamiątkę ceremonii poświęcenia sztandaru (X-lecia istnienia Oddziału Kruszwica), fot. archiwum stowarzyszenia.

Wszystkie gołębie domowe krzyżuje się łatwo. Darwin przez wiele lat hodował gołębie w celach naukowych, sprowadzając rozmaite rasy z różnych krajów świata. Badając sposób dziedziczenia przez krzyżowanie różnych ras ze sobą i kojarzenie różnych mieszkańców ze sobą doszedł do potwierdzenia hipotezy, że wszystkie rasy gołębi domowych pochodzą od gołębia skalnego. Wszystkie mieszańce są płodne. Gołębie skalne nigdy nie gnieżdżą się na drzewach, jak inne gołębie, lecz w rozpadlinach skalnych i grotach wśród kamieni. Żyją gromadnie.

Gołąb domowy zatem, jako nabytek gospodarstwa ludzkiego pochodzi od gołębia skalnego. Hodowla tego gatunku ptaków ma swoje początki w Azji. Pierwsze ślady hodowli gołębi domowych napotykamy w fenicko-semickim kręgu kultur Azji przedniej, gdzie gołębie udomowiono najprawdopodobniej ze względów religijnych. Groty, w których zamieszkiwały gołębie były uważane za mieszkania bóstw. Ludzie modlili się i składali w takich grotach ofiary uważali gołębie za ptaki pozostające pod opieką bóstwa. Z gołębiem — w mitologii starożytnej — wiązano element kobiecości, dlatego Asyryjczycy poświęcali je bogini miłości Astarte.

W mitologii greckiej gołębie związane były z boginią Afrodytą — boginią miłości, płodności i piękności, zaś w mitologii rzymskiej z boginią Wenus, boginią ogrodów, a potem utożsamianą z boginią Afrodytą.

Białe osobniki gołębi trafiające niekiedy w stanie dzikim uznawano za uświęcone opieką bóstwa i przyznawano im prawo do ochrony i pielęgnacji ze strony człowieka. Wzajemne przyzwyczajenie doprowadziło do przejścia gołębi w stan domowy. Stopniowo gołąb skalny i święty ptak wielkiej matki bogów, bogini płodności Astarte został objęty opieką człowieka w całej Azji przedniej.

Wielkie stada tych gołębi trzymano we wszystkich świątyniach bogini. Jeszcze w roku 400 przed Chrystusem Ksenofont (około 430—355 przed naszą erą wódz i polityk ateński, historiograf i uczeń Sokratesa) w czasie swego przemarszu przez Syrię widział, że tamtejsza ludność uważał gołębie i ryby za zwierzęta święte i wystrzegała się czynienia im jakiejkolwiek krzywdy.[3] Gdyby jednak ktoś przypadkiem skaleczył lub zabił jedno z tych świętych stworzeń wówczas przez cały dzień ciążyło na nim przekleństwo tego przestępstwa. A więc gołębie żyły tam wspólnie z ludźmi, wchodziły do domów, a stada ich obsiadały szeroko place i ulice.

Najstarsze dokumenty wspominające o gołębiach domowych sięgają IV dynastii egipskiej to jest na trzy tysiące lat przed Chrystusem. Gołębie hodowali Babilończycy, Egipcjanie, Grecy i Rzymianie.

[1] J. Simmons, 100 najwybitniejszych uczonych wszech czasów, Warszawa 1997.

[2] P. J. Bowler, Ewolution the history of an idea, wyd. 3 Uniwerytet California Press, 2003.

[3] K. Głombiowski, Ksenofont, Żołnierz i pisarz, Ossolineum, Wrocław 1993.

Znani hodowcy gołębi XIX wiek

Baron Uhlens z Antwerpii

Szczep gołębi stworzyli baron Uhlens i jego służący Bernaerts. Baron Uhlens był człowiekiem, który w zasadzie interesował się grą na lotach. Mało przebywał na gołębniku. Właściwym hodowcą i znawcą był jego służący Andre Bernaerts i on to wyłącznie zajmował się hodowlą gołębi. Bernaerts był Holendrem i przez długie lata był pocztylionem za panowania króla Willema. Później poszedł na służbę do barona Uhlensa, gdzie przebywał przez 30 lat. Po śmierci barona Uhlensa wrócił z powrotem do Holandii do swojej rodziny w Tilburgu, gdzie zmarł w 1892 roku.

Hodowca opowiadał, że jego gołębie wywodziły się z jednej pary gołębi, którą otrzymał w podarunku od niejakiego Leus’a z Antwerpii. Gołębie te w 3/4 były gołębiami wysokolotnymi i miały białe oczy oraz opierzone nogi. Bernaerts jednak nigdy nie mówił w jaki sposób powstała rasa gołębi Uhlens. Jeśli Bernaerst wprowadził do hodowli nowego gołębia nie robił tego nigdy przy pomocy samczyka. Dokonując krzyżówkę czynił to zawsze używając do tego samiczkę.

Posiadał 10 par gołębi rozpłodowych, które zawsze łączył w pary w dniu 15 stycznia. Jeśli jednak dzień 15 stycznia przypadł na niedzielę, łączenie gołębi w pary następowało w poniedziałek. Jego pobożność nie pozwalała mu pracować w niedzielę. Uzyskane pieniądze z honorowych nagród — a bywały to pokaźne sumy w ciągu roku, otrzymywał ksiądz z miejscowości Onze Lieve Vreuw, który potem rozdzielał je pomiędzy ubogich. Reszta z wygranych pieniędzy była dzielona pomiędzy Berenaertsem Uhlensem i jego służbą. Bernaerts uzyskiwał wspaniałe wyniki. Wyniki były tak imponujące, że został posądzony o oszustwo i wykluczony na krótko ze Związku. Chodziło o zakład, podczas którego wybrano kilka gołębi z hodowli Bernaertsa. Wszystkie miały kolor czerwony i wszystkie zdobyły miejsca od 1 do 8, co zdziwiło sędziów.

Gołębie rasy Uhlens posiadały wysoki mostek i stosunkowo krótkie czerwone nogi, szeroką pierś. Duża okrągła głowa, trochę pochylona do przodu osadzona była na szerokiej i krótkiej szyi.

Pod koniec hodowlanej kariery gwiazda Uhlensa szybko przygasła. Powodem było przede wszystkim łączenie gołębi w bardzo bliskim pokrewieństwie, co spowodowało, że naturalna odporność gołębi była zatracona. Katar i choroba skrzydeł siały w tym cudownym gołębniku niepohamowane spustoszenia. Plaga kleszczy przyniosła dodatkowe zło. Wszystkie gołębie zostały sprzedane na targu za 150 belgijskich franków, a nabył je niejaki Wuyts. Kilka z tych gołębi dostało się do Vekemans’a, dyrektora antwerpskiego ogrodu zoologicznego, gdzie były odpowiednio cenione.

Groters z Brukseli

Grooters