Heroidy. Listy mitycznych kochanków - Owidiusz - ebook + książka

Heroidy. Listy mitycznych kochanków ebook

Owidiusz

0,0

Opis

Heroidy Publiusza Owidiusza Nazona cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony badaczy. Dzięki bowiem nagromadzeniu w zbiorze listów napisanych przez nieszczęsne kobiety cierpienia i bólu poeta daje nam paletę uczuć o wysokiej temperaturze, co budzi naszą empatię i zainteresowanie. Poza tym tak skondensowana tematyka kobieca, bardzo szczególna sytuacja nadawczo-odbiorcza oraz silny element intertekstualny pozwalają widzieć te utwory jako bardzo interesujące pod względem komunikacyjnym i przy tym wielowarstwowe w odbiorze zarówno przez czytelnika po prostu lubiącego czytać poezję, jak i tego, który szuka w tekście asocjacji i nawiązań wszelkiego rodzaju, bo w tym Nazon jest prawdziwym mistrzem. Co zresztą najdziwniejsze, żaden ze sposobów lektury nie jest mniej uprawniony niż drugi. Przyszedł więc czas na oddanie tych przejmujących wierszy w poetyckiej formie po polsku. Kierujemy się tu niezachwianą pewnością, że poezję najlepiej oddawać przez poezję.
(fragment z Wyznania tłumaczek)
Prof. dr hab. Elżbieta Wesołowska – filolog klasyczny, badaczka poezji rzymskiej (głównie twórczości Owidiusza), teatru antycznego (dramaty Seneki) oraz recepcji antycznej kultury w literaturze nowożytnej Europy. Tłumaczka Seneki i Owidiusza. Redaktor monografii zespołowych, autorka komentowanych przekładów, monografii naukowych oraz artykułów naukowych. Konsultantka w czasie powstawania filmu Quo vadis? w reżyserii Jerzego Kawalerowicza i autorka wierszy śpiewanych przez Nerona. Redaktor naczelna czasopisma „Symbolae Philologorum Posnaniensium Graecae et Latinae” w latach 1996–2021.
Dr hab. Monika Miazek-Męczyńska, prof. UAM – filolog klasyczny, literaturoznawczyni, tłumaczka łacińskiej poezji i prozy. W swoich badaniach zajmuje się literaturą łacińską epoki augustowskiej i jej recepcją w kulturze europejskiej, epistolografią łacińską, a także działalnością Towarzystwa Jezusowego w Chinach w XVI–XVII w., utrwaloną w rękopiśmiennych materiałach archiwalnych oraz traktatach naukowych. Autorka i redaktorka książek naukowych oraz popularyzatorskich, propagujących antyk i język łaciński wśród czytelników w każdym wieku.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 536

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Okładka

Strona przedtytułowa

Strona przedtytułowa

Strona przedtytułowa

ŻYCIE I TWÓRCZOŚĆ POETY

Owidiusz to może najwybitniejszy poeta antycznego Rzymu1. Zdajemy sobie sprawę, że tak formułując osąd, wystawiamy się na sztych ataków wielbicieli Horacego i Wergiliusza, gdyby się ograniczyć tylko do tych dwóch znakomitych rzymskich twórców poezji. Horacy – darzony był przez całe pokolenia wyjątkową estymą2; z kolei Wergiliusz to przecież godny kontynuator wielkiej epiki w stylu Homera, tyle że przeniesionej w realia i świat uczuć Rzymu przełomu er3.

Pozwólcie nam jednak, Drodzy Czytelnicy, pozostać przy tym zdaniu. Kochamy wszak Owidiusza, kochamy go za jego cudowną i żarliwą poezję, pełną czaru i lekkości, za rytm wiersza, nad którym panował jak nikt przed nim ani po nim4. I za jego ogromną poetycką wyobraźnię, dzięki której potrafił zaprząc Muzy do orki na polu poezji5. To one tak wiele robiły, by wspomóc swego ulubieńca. Zarazem jednak niesłychanie mu zaszkodziły (czego sam był zresztą świadom), zsyłając na niego gniew władcy i w konsekwencji, okrutny wyrok zesłania na rubieże Imperium, skąd nigdy nie wrócił i gdzie dokonał żywota. Kiedy w 8 r. p.n.e. w poetę uderzył ten straszny cios wygnania aż na brzeg Morza Czarnego, do ówczesnej Tracji, był wówczas najbardziej cenionym żyjącym poetą Rzymu, nie tylko dlatego, że wielcy poprzednicy już nie żyli (nie tylko Horacy i Wergiliusz, ale i Korneliusz Gallus, Tibullus oraz Propercjusz). Zresztą nawet w porównaniu do Horacego i Wergiliusza, żyjących niewiele wcześniej, Owidiusz rzeczywiście cieszył się ogromną popularnością. Dziś byśmy powiedzieli, że był autorem prawdziwych bestsellerów. Nic w tym dziwnego. Poezja Owidiusza musiała się wydawać olśniewająca dla jemu współczesnych odbiorców. Rzymianie zaczytywali się w jego poezji dydaktyczno-miłosnej, listach mitologicznych heroin, tragedii6, wreszcie we wspaniałym eposie mitologicznym, czyli Metamorfozach, w których autor „prowokuje do interpretacji, budzi refleksje, wzrusza”7.Ten rzymski oszałamiający rozkwit talentu poety został zamknięty przez ukończony zaledwie w połowie8 poetycki kalendarz pt. Fasti.

Wróćmy jednak do zarysu biografii naszego poety. Publiusz Owidiusz Nazon urodził się w znamiennym roku śmierci Cycerona, w 43 r. p.n.e., w niewielkiej miejscowości Sulmona, kilkadziesiąt kilometrów na wschód od Rzymu. Pochodził z rodziny ekwitów, zamożnej rodziny arystokratycznej9. Miał brata, równo o rok starszego. W wieku kilkunastu lat obaj zostali wysłani do Rzymu, aby kształcić się już poza domem. Młody Nazon przejawiał wyraźne zamiłowania literackie. Brat raczej był skłonny poświęcić się karierze urzędniczej i krasomówstwu. Zmarł, niestety, w wieku zaledwie lat dwudziestu. Wcześniej jednak obaj odbyli podróż do Rzymu, aby przez rok nabrać ogłady i uzupełnić wykształcenie retoryczne. Zwyczajową ścieżką kariery młodych mężczyzn z arystokracji było wówczas zdobywanie kolejnych szczebli w urzędach10. Młody Owidiusz nie czuł jednak w sobie skłonności ani chęci do tego rodzaju działalności. Jak po latach żartobliwie napisze, kusiła go już wtedy twórczość poetycka11. Zachowała się późniejsza (zapewne średniowieczna) anegdota, jak to mały Nazon, karcony przez matkę, żarliwie obiecywał: „Już nie będę, już nigdy, matuś, wierszy układał”. Może nie przypadkiem ta obietnica jest właśnie w formie wiersza12. Po latach, już na wygnaniu, wspomni w swej autobiograficznej elegii (Żale IV 10, w. 25–26):

Sama z siebie pieśń w miarę układa się zdatną

i cokolwiek napiszę, poezją się staje.

O tej szczególnej predylekcji Nazona do wierszy wspomni m.in. Seneka Starszy. Istotnie Muza szybko powołała młodzieńca do swych szeregów. Pierwszym zbiorem poetyckim, którym Owidiusz szturmem zdobył pozycję na rzymskich salonach literackich i w kole pisarzy skupionych wokół Messali był zbiór Amores(Miłostki),opublikowany w pierwszym wydaniu w 16 r. p.n.e.13 Poeta miał wtedy niewiele ponad dwadzieścia lat, a trzeba tu jeszcze dodać, że znacznie wcześniej już swoje poezje deklamował w czasie spotkań literatów skupionych wokół Messali. Przynależność do owego koła zaważyła na specjalnej konfiguracji losów i postawy młodego poety. Otóż Messala Korwinus był lojalny wobec Augusta, ale zachowywał wobec władcy dystans14. Dlatego także poeta zapewne nigdy nie wszedł w zażyłość ani osobistą, ani ideologiczną z osobą pryncepsa, jak miało to miejsce w przypadku Horacego czy Wergiliusza, którzy swój, bez wątpienia szczery patriotyzm, wyraźnie egzemplifikowali na dokonaniach właśnie Oktawiana Augusta, wysławiając w wierszach jego misję cywilizacyjną i pokojową na świecie15. Władca zrobił zresztą wiele, aby zbudować wizerunek dobrego i światłego pryncepsa16. Dbał bowiem o rozwój literatury i innych sztuk, dążył do odbudowy morale obywateli w duchu wierności dawnym obyczajom (mores maiorum), co zresztą spotkało się ze znacznie chłodniejszym przyjęciem przez ogół obywateli17. Można bez przesady określić czasy rządów Augusta mianem złotego wieku kultury rzymskiej, kiedy możni sprawowali mecenat nad ówczesnymi literatami, dbając o rozwój literatury, szczególnie poezji18.

Zbiór trzech ksiąg elegii erotycznych Amoresto pierwszy z wielu utworów poetyckich Nazona, w których trudno szukać subiektywizmu liryki miłosnej. Poeta odchodzi od wzorców proponowanych przez Tibullusa i Propercjusza oraz Korneliusza Gallusa, u których wątki osobiste są widoczne i ważne. Dlatego formalna adresatka tych elegii, niejaka Korynna wymyka się jakiejkolwiek identyfikacji, stając się raczej ucieleśnieniem kobiecości niż prawdziwą kobietą. Tu i w następnych utworach erotycznych (Sztuka kochania, Lekarstwa na miłość, Okosmetyce twarzy kobiecej) Owidiusz konstruuje swoiste pastisze znanych schematów miłosnych, jak: uwodzenie cudzej żony, skarga kochanka pod zamkniętymi drzwiami, przekleństwa i skargi na niewierność ukochanej itp. Pozwolę sobie w tym miejscu nie zgodzić się z opinią Stanisława Stabryły, który pisał w duchu krytycznym, że pokolenie Nazona było oddane literaturze hedonistycznej, pozbawionej wyższych ideałów moralnych i patriotycznych19. To po prostu już inne czasy i w chwili, kiedy prynceps wziął na swoje barki odpowiedzialność za kształt i funkcjonowanie państwa, obywatele poczuli się zwolnieni z tego obowiązku i zajęli się swoimi prywatnymi sprawami20.

Owidiusz swoją ogromną popularność zawdzięczał nie tylko lekkiej, nieco frywolnej tematyce swych utworów, ale i temu, że był niewątpliwie wirtuozem stylu i języka. Warto tu jednak dodać, że jego niekwestionowana wysoka pozycja wśród czytelników nie zawsze była zgodna z opiniami krytyków. I tak Kwintylian pisał o nim następująco (X 1, 88): „Owidiusz, jest co prawda swawolny nawet jeszcze w Heroidachi zbyt zakochany we własnym talencie, ale ma partie, które można polecić do czytania z całym uznaniem” i dodaje (X 1, 93): „Owidiusz od nich obu [Tibullusa i Propercjusza] jest swawolniejszy”. W podobnym duchu wypowiedział się Seneka Starszy: równocześnie skrytykował i pochwalił ćwiczebne przemówienie, które sam słyszał wygłoszone przez młodego Nazona w szkole retorycznej Aureliusza. W tej przemowie o charakterze doradczym, jego zdaniem, uczeń przerósł mistrza, podając bardzo pomysłowe argumenty, ale mowę skonstruował bez wyraźnego porządku zalecanego w takich przemówieniach21. Dodał przy tym znamienną uwagę: „Znał swoje wady, ale je polubił”22. A przecież w tych krytycznych uwagach jednego i drugiego znawcy retoryki23 przebija niekłamany podziw dla tak nieokiełznanej „poetyckości” Publiusza Nazona24.

Nie tu miejsce, aby omawiać – nawet skrótowo całą twórczość Nazona. Kalendarz25 twórczości poetyckiej Nazona przedstawia się bowiem imponująco. Dlatego tylko wymieńmy te utwory. Pierwszym zbiorem wierszy jest wspomniany zbiór pt. Amores(Miłostki),który inicjuje okres jego poezji o charakterze erotycznym. Kolejno pojawiają się: Heroidy, Sztuka kochania, Lekarstwa na miłość oraz Okosmetykach twarzy kobiecej. Wszystkie one, oprócz Heroid, mają charakter dydaktyczno-miłosny, wpisując się w tradycyjną topikę utworów pouczających w jakiejś dziedzinie. Owidiusz stał się bardzo popularny w Mieście, jednak jego rozgłos stał się naprawdę ogromny po opublikowaniu, zapewne w 8 r. n.e., wspaniałych Metamorfoz, jego jedynego dzieła o charakterze epickim26, prawdziwej biblii opowieści mitologicznych, w postaci piętnastu ksiąg spiętych niezwykłym konceptem poetyckim w jedną harmonijną i oszałamiająco piękną całość27. To na wskroś mitologiczne dzieło znalazło swą szczególną introdukcję w Heroidach: napisanym kilka lat wcześniej zbiorze listów mitycznych heroin do niewiernych kochanków i trzech par listów pomiędzy kochankami.

I właśnie wtedy, w 8 r. n.e., będący u szczytu popularności poeta zostaje, do dziś niejasnym werdyktem osobistym Augusta, skazany na wygnanie na rubieże Imperium Romanum, gdzie przeżył przypuszczalnie jeszcze dziesięć lat28 i skąd nigdy nie powrócił do ukochanego Rzymu29. W tym czasie Owidiusz tworzy dalej, jakkolwiek poezja ta przez wiele lat nie znajdowała uznania w oczach filologów, jako zbyt płaczliwa, rzekomo uniżona, pozbawiona owej słynnej Owidiańskiej lekkości. Dopiero od pół wieku30 datuje się renesans popularności obu zbiorów poezji o charakterze wyraźnie autobiograficznym, powstałych w czasie wygnania31. Jeśli będziemy się zżymać na pewną monotonię tych smutnych elegii, to z pewnością znajdziemy estetyczną przyjemność w obcowaniu z językiem poetyckim Nazona, jako autonomicznej wartości najwyższej próby. A natchnienie zesłane przez Muzy nie opuściło poety nawet w tak trudnym położeniu. W ciągu tych 10 lat powstał bowiem pokaźny zbiór elegii, w którego skład wchodzą w pięciu księgach Żale (Tristia) oraz w czterech – Listy znad Morza Czarnego (Epistulae ex Ponto). Pamiętajmy przy tym, że Owidiusz-wygnaniec, mimo obojętności, jakiej przez lata doświadczał ze strony krytyków, był wzorcem i wzorem dla emigrantów politycznych z wielu krajów32 (także z rozbiorowej Polski), którzy często odwoływali się do niego, naśladowali lub cytowali w swej przesyconej nostalgią poezji33. Trzeba tu także dodać, że w czasie smutnych dni wygnania powstały jeszcze dwa dziełka Nazona: inwektywa na nieznanego prześladowcę pt. Ibis34oraz zachowany jedynie częściowo poemat o rybach Halieutika.

HEROIDY

Heroidy dzielą się na dwie części. Pierwsza z nich obejmuje utwory I–XV, czyli listy pisane do mężów i kochanków przez kolejno: Penelopę, Fyllis, Bryzeidę, Fedrę, Ojnone, Hypsipyle, Dydonę, Hermionę, Dejanirę, Ariadnę, Kanake, Medeę, Laodamię, Hypermestrę i Safonę. Z tego grona tylko ostatnia bohaterka jest postacią historyczną, choć owianą szczególną aurą legendy największej antycznej poetki. Pozostałe wyrosły z obszaru mitu. Co więcej, niektóre zdążyły już wcześniej utrwalić się w zbiorowej świadomości czytelniczej ludzi antyku, a ich losy były opracowywane przez starożytnych pisarzy po wielokroć w różnych wariantach i gatunkach literackich, jak tragedia, epika czy liryka (Medea, Penelopa, Fedra, Dydona, Ariadna); inne heroiny z kolei upowszechnienie swojej historii zawdzięczają całkowicie lub w znacznym stopniu Owidiuszowi (np. Fyllis, Ojnone, Kanake, Hypermestra, Laodamia)35. Druga część zbioru (utwory XVI–XXI), nazywana przez część badaczy Nowymi Heroidami, składa się z trzech par listów (Parys do Heleny, Leander do Hero, Akontios do Kydippe i vice versa). Ich autorstwo jest nadal niekiedy dyskutowane, jakkolwiek obecnie na ogół badacze przychylają się do opinii o autorstwie Nazona również tej części elegii. Co ciekawe, listy pisane w parach są zawsze inicjowane przez mężczyzn: Parysa, Leandra i Akontiosa. A więc to nie kobiety tym razem są aktywnie zaangażowane w ten związek przynajmniej w sensie epistolarnym, ale podejmują dopiero inicjatywę zasygnalizowaną przez partnerów.

Utwory osadzone są ściśle w mitycznej scenerii, stworzonej już przez Homera, a następnie przez helleńskich mitografów, np. Apollodora. Czerpią obficie zarówno z mitycznej, niesłychanie rozbudowanej przez lata genealogii i całego zasobu podań, ale ukazują również częstokroć mniej znane wersje lub wątki mitów (np. związek Parysa z Ojnone, częściowo poprzedzający słynny sąd nad trzema boginiami36 na górze Ida). Bohaterskie działania mężczyzn w spojrzeniu cierpiących kobiet (jak chociażby wojenne dokonania Achillesa pod murami Ilionu) zostają pokazane z innej strony, niekiedy z brakiem zrozumienia, niekiedy wręcz zanegowane, a przynajmniej w optyce silnego kobiecego powątpiewania w sens tych męskich poczynań. Ta szczególna, bo płciowa zmiana perspektywy daje możliwość reinterpretacji utrwalonych w tradycji, niekiedy nieco już skostniałych schematów fabularnych i pokazuje możliwość zaistnienia innych, zapewne równouprawnionych wersji mitów, kiedy w optyce kobiecej te powszechnie znane i uznane historie stają w opozycji do świeżego i nieobarczonego sztafażem tradycji widzenia świata i biografii osobistej heroin.

W twórczości Nazona i w całej literaturze antycznej Heroidy stanowią dzieło szczególne37. Poeta sięgnął bowiem (jakby w przeczuciu własnych losów) do gatunku epistolograficznego, a więc w pewnym stopniu stworzył zapowiedź końcowej swej twórczości, kiedy pierwiastek osobisty będzie dominujący, a spojrzenie oczami podmiotu literackiego dzieła stanie się jego poetyką38. 21 listów kobiet do kochanków, w tym trzy listy-odpowiedzi, są warte nie tylko refleksji badawczej, ale może i próby oddania ich w języku polskim w sposób poetycki, choćby tylko zbliżony do cudownej, niepowtarzalnej harmonii kunsztu, talentu i uczucia poezji oryginału39. Heroidy cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony badaczy40. Mimo bowiem nagromadzenia w zbiorze listów napisanych przez nieszczęsne kobiety cierpienia i bólu poeta daje nam paletę uczuć o wysokiej temperaturze, co budzi naszą empatię i zainteresowanie. Poza tym tak skondensowana tematyka kobieca, bardzo szczególna sytuacja nadawczo-odbiorcza oraz silny element intertekstualny pozwalają widzieć te utwory jako bardzo interesujące pod względem komunikacyjnym i przy tym wielowarstwowe.

Musimy pamiętać także o tym, że poeta w tej młodzieńczej poezji już pokazuje swoją niezależność twórczą. Na przykładzie właśnie Heroidwidać także całkiem jasno rozwój jego zainteresowań światem mitologii, który bardzo przemyślnie splata ze światem rzeczywistym. Ten zbiór listów w niesłychanym stopniu oddziaływał na późniejszą literaturę. Jak twierdzą badacze, ich wpływ ustępuje jedynie wspaniałym i niezwykle bogatym w wątki fabularne Metamorfozom41. Wpływ tych dramatycznych i emocjonalnych listów widzimy zarówno w konstrukcji postaci piszących i cierpiących kobiet, jak i w poetyce epistolarnej tych niezwykłych elegii, tak bliskich gatunkowo swym archaicznym pierwowzorom. Mamy co prawda w literaturze greckiej, a także we wcześniejszej rzymskiej pewne wzorce lamentu, np. u Katullusa w jego poematach 64 oraz 65. Z punktu widzenia genologicznego mamy z kolei bardzo interesującą transformację epigramu hellenistycznego w dwuwersową konstrukcję w dłuższych poematach elegijnych tego poety (65–68), co następnie stało się elementem wyodrębniającym dystych jako całostkę strukturalną42, szczególnie u Owidiusza. Zapewne młody Nazon chciał być oryginalny, więc obmyślił koncept listu zakochanej i nieszczęśliwej kobiety, a potem zakochanego i zdobywczego mężczyzny43. Nigdzie przed nim w literaturze antycznej list miłosny nie stanowił autonomicznej całostki pozwalającej ukazać tajniki kobiecego „ja” w sytuacji pełnej dramatyzmu. List co prawda pojawia się np. już u Homera, ale jest to ozdobnik i brak mu tej szczególnej głębi, charakterystycznej dla wszystkich Owidiuszowych elegii stanowiących corpus zbioru listów heroin i herosów. Nie można jednak pominąć formalnych wzorów czy inspiracji, które nasz poeta mógł zaczerpnąć zarówno od Propercjusza (np. III 16, III 23 oraz IV 3), jak i może od innych poetów z kręgu Messali (Sulpicja IV 7). Był to jednak raczej impuls niż rozbudowana matryca nęcąca do jej wypełnienia własnymi pomysłami twórczymi.

Poeta w III księdze Amores pozornie żegna się z elegiami niezwiązanymi z twórczością wojenną (III 15). Być może jest tu nawet delikatna recusatioi wymówienie się od tematyki epickiej na miarę Eneidy. A jednak Nazon nie jest konsekwentny, bowiem w I elegii tej księgi chciałby jeszcze chwilę zajmować się „lekkimi miłostkami”, zanim podejmie tematykę tragediową i uwieczni w ten sposób swe imię44. W tej zapowiedzi powstania równocześnie i Heroid,jak i napisanej niewiele później tragedii Medei, mamy pewien żart na pograniczu modus modestiae:że uprawiana twórczość erotyczno-elegijna jest mało wartościowa przy równoczesnym poczuciu swej przeczuwanej przyszłej wielkości na polu gatunku całkowicie przecież poecie obcego!45

Cechy gatunkowe Heroid

Poświęćmy nieco uwagi gatunkowemu charakterowi naszego zbioru, jak i jego walorom fabularnym. Niewiele można tu dodać wobec bardzo wnikliwej, a zarazem przystępnej analizy Stanisława Stabryły46. Najlepiej więc będzie, jeśli spróbujemy częściowo pójść jego śladami. Heroidyto utwory wymykające się jednoznacznemu określeniu gatunkowemu. Są bowiem formalnie przynależne do gatunku elegijnego, co zapewnia im użyte przez poetę metrum, tzw. dystych elegijny47. Jednak ich zawartość treściowa i konstrukcja wypowiedzi niejako rozsadzają te formalne ramy, mamy w nich bowiem silne elementy dramatyczne, jak choćby w rozważaniach Medei czy Bryzeidy: poznajemy najgłębsze odczucia osoby właśnie poprzez jej wypowiadane słowa, co jest jednym z wyznaczników formalnych dramatu. Tak niezwykle silne napięcie emocjonalne mówiących kobiet budzi w nas w jakimś stopniu niemal litość i trwogę, a więc Arystotelesowskie elementy tworzące nieodzowną w odbiorze tragedii katharsis. Są tu także silne elementy błagalne czy wręcz związane z lamentem scenicznym. Stabryła widzi w Heroidach także wyraźne dostosowanie poezji elegijnej do tonacji heroicznej, epickiej48. Nie ma więc już mowy o żartobliwym traktowaniu osób zaludniających świat elegii w Amores, lecz dochodzą do głosu wzniosłe i jak najbardziej serio uzewnętrznione uczucia i konflikty wewnętrzne osób piszących swe listy49.

W ostatnich latach obserwujemy bardzo silny wzrost zainteresowania tym zbiorem szczególnie wśród kobiet-filologów klasycznych. Nic w tym dziwnego, ponieważ badaczy fascynuje szczególna konstrukcja podmiotu lirycznego oraz komunikacja literacka zarówno na poziomie wewnątrztekstowym (pisząca – jej ukochany), jak i czytelnik ówczesny oraz dzisiejszy, zarówno wirtualny, jak nominalny.

Przejdźmy teraz do omówienia – choćby szkicowego – kwestii zgodności struktury Heroid z formalnymi wymaganiami poetyckiego gatunku epistolarnego.

Jeśli skorzystamy z wartościowego i uporządkowanego przedstawienia kryteriów epistolarnych przez Annę Marię Wasyl w jej książce z 2002 r.50, zauważymy, że autorka świadomie pomija Heroidyw swych analizach i komparacjach. Można się zgodzić lub nie z taką decyzją, trzeba jednak oddać poecie, że już w swej młodości stał się autorem nowego gatunku – listu miłosnego, tak później często naśladowanego aż do epoki humanizmu51. Możemy wymienić typowe elementy struktury listu jako połowy dialogu:

1. formułki salutacyjne (powitanie, pożegnanie);

2. pytania do adresata, ukazanie jego sylwetki;

3. odpowiedzi na poprzedni list;

4. prośby o podtrzymanie korespondencji;

5. dystans między nadawcą i odbiorcą;

6. stan psychiczny nadawcy.

Zajmijmy się pokrótce formalnymi wyznacznikami epistolarnego charakteru listów nieszczęśliwych kobiet. Pojawia się bowiem pytanie, do jakiego stopnia te fikcyjne przecież listy „udają” prawdziwy kontakt, tej połowy dialogu, jak to określiła Wasyl52. Zacznijmy od form salutacyjnych, zarówno powitalnych, a więc inicjujących list, jak i pożegnalnych, o charakterze zamykającym wypowiedź listowną.

Otóż jeśli weźmiemy pod uwagę rozpoczęcie tekstu listów, to w znaczącej większości ma ono charakter nie tylko salutacyjny, ale i prezentacyjny. Pisząca kobieta się więc przedstawia. Bywa, że używa swego imienia, tak jest np. w przypadku elegii I, niekiedy jednak prezentacja ma charakter peryfrastyczny – wtedy pisząca heroina pisze o sobie jako o pochodzącej z danego kraju. Zanim jednak podam parę przykładów, trzeba powiedzieć także o pewnej niedogodności w badaniu delimitacji tych tekstów. Oto aż 1/3 listów pojedynczych posiada początek wątpliwej autentyczności. W Listach VI, VII, VIII, X i XI występują zawsze imiona piszącej oraz adresata listu. Jednak istnieje przypuszczenie, że są to późniejsze dodatki w miejsce zniszczonych początków. Zajmijmy się więc wstępami o niekwestionowanej autentyczności. I tak w elegii I Penelopa już w pierwszym wersie utworu podaje swoje imię, ale także męża:

Hanc tua Penelope lento tibi mittit, Ulixe […].

Tak jak gdyby chciała swoją prośbę o szybki powrót męża wzmóc przez ten częściowo formalny incipit listu do niego. Podobne usytuowanie imion nadawcy i odbiorcy listu pojawia się w Liście II, pisanym przez Fyllis do Demofonta. Inaczej wygląda początek Listu IV. Jest on w pewnym sensie tajemniczy, pisze Fedra do Hippolita, swego pasierba, aby wyznać mu swą, bynajmniej nie matczyną, miłość. Co ciekawe, o sobie pisze enigmatycznie jako o Kretence, o pasierbie jako o synu Amazonki. Z kolei w Liście II przedstawia się Bryzeida, natomiast adresat jest na początku nieznany. Podobny, ale odwrotny charakter ma początek Listu V, w którym Ojnone mówi o sobie jako o „idajskiej nimfie”, równocześnie jednak ujawnia imię adresata, Parysa. Na podstawie tych przykładów można mówić o sporej różnorodności rozpoczynania listów pojedynczych pod względem deiktycznym i prezentacyjnym. Jeśli spojrzymy na inicjujące listy podwójne, to sytuacja jest nieco inna, i to z kilku przyczyn. Przede wszystkim kontakt listowny jest zapoczątkowany przez zakochanego mężczyznę. A jednak i tu w dwóch przypadkach (list Akontiosa do Kydippe w kwestii rozpoczęcia jest niepewny) poeta stara się o varietas. Dlatego List XVI (Parysa do Heleny) zaczyna się niezwykle formalnie: to syn Priama pisze do córki Ledy. Jest tu jednak pewne miejsce na zaciekawienie czytelnika (a może i samej Heleny), ponieważ nie spotykamy w tradycji literackiej sytuacji, kiedy Helena zostaje nazwana córką Ledy, tej ofiary zalotów Zeusa ukrytego pod postacią łabędzia. Ponieważ jednak w tych listach-odpowiedziach kobiety nawiązują już bezpośrednio do treści listów, które dostały, więc i Helena żywo reaguje na określenie siebie jako córki Ledy, zapewne słusznie wyczuwając w tym epitecie aluzję do rzekomo wiarołomnej natury jej matki. Staje więc w jej obronie (a więc i w swojej), argumentując, że Leda padła ofiarą boskiego podstępu. Ciekawie się zaczyna List XVII (Leandra do Hero), w którym piszący przysyła pozdrowienia z Abydos dziewczynie z Sestos. Każdy ówczesny czytelnik w lot rozumiał, że te miejsca oddziela cieśnina hellesponcka53. Warto tu dodać, że delimitacja wstępna niekiedy łączy się z sytuacją, kiedy na początku listu piszący lub pisząca wyjawia, co jest powodem rozpoczęcia korespondencji, co jest przyczyną cierpienia, splatając te słowa z życzeniami zdrowia lub szczęścia, którego sama lub sam nie zaznaje, np. w liście Fedry do Hipolita (IV) lub Parysa do Heleny (XVI).

Listy przez nas omawiane z zasady kończą się również formułką pożegnalną, ale i tutaj poeta stara się urozmaicić ramę kompozycyjną. Wprowadza bowiem zarówno motyw bliskiej śmierci autorki listu, powtórzonej prośby o powrót lub klątwę dla niewiernego kochanka i jego nowej wybranki. W jednym aspekcie z pewnością te miłosne listy nie stosują się do ówczesnych kryteriów epistolograficznych: są mianowicie zbyt obszerne54. Pytanie jednak, czy utwory poetyckie stylizowane na listy mogą, czy powinny tak rygorystycznie stosować się do tych formalnych wymogów.

Po zwięzłym przedstawieniu kryteriów listownych na tle epistolarnych norm antycznych proponuję omówienie wybranej elegii pod tym kątem, aby lepiej pokazać jej bliską listowi naturę. Aby nasze rozważania oprzeć na materiale źródłowym, postanowiłam zanalizować jeden list pojedynczy oraz jeden list występujący w parze dla pokazania ich natury epistolarnej. Wybór padł na elegię I oraz XVII. Zwłaszcza pierwsza elegia jest tu interesująca, ponieważ jako umieszczona w inicjalnym miejscu zbioru siłą rzeczy ma niejako programowy charakter55 i można zakładać, że autor w tym przypadku dokładał specjalnych starań, aby wywrzeć na czytelniku wrażenie sytuacji szczególnie intymnego kontaktu piszącej i odbiorcy, do którego kieruje swoje słowa, owej połowy dialogu, nieodzownej dla sytuacji nawiązywania łączności emocjonalnej z oddalonym, a równocześnie bliskim odbiorcą słów, myśli i uczuć. Zobaczmy jednak, czy istotnie…

Inicjalne miejsce w zbiorze zajmuje list Penelopy do ociągającego się z powrotem do domu Odyseusza. Jeśli przyjmiemy, że ten początkowy utwór jest obdarzony przez poetę szczególnym charakterem utworu programowego, zgodnie z antyczną zasadą sposobu kompozycji zbioru wierszy56, powinniśmy znaleźć tutaj wartościowy materiał eksplikacyjny, w jakimś stopniu zarówno zapowiadający charakter zbioru, jak i dla niego reprezentatywny.

Penelopa i Odys to archetypowa para, ona – jako wierna i przemyślna w oczekiwaniu żona, on zaś jako podróżnik par excellence, rozdarty pomiędzy tęsknotą za domem i chęcią poznawania nieznanego. Cóż więc takiego pisze żona po latach oczekiwania do męża, kiedy on być może jest już u progu domu, jak sądzą niektórzy badacze, wysnuwając wnioski raczej z ogólnej atmosfery listu niż z wyznaczników treściowych57. List rozpoczyna się w sposób szczególny: zwyczajowe pozdrowienia zamieszczone w tej partii i przesłane mężowi zostały ułożone w dość przemyślny sposób. Pierwsze bowiem słowa listu brzmią:

Ulissesie, niechętny do powrotu, twoja

Penelopa śle list ten: nie odpisuj, wracaj!

Mamy więc tutaj niejako zaprzeczenie samej immanentnej poetyki listu, którego jedną z głównych cech jest wymiana kontaktów, gdy jeden list „żąda” lub „oczekuje” odpowiedzi od drugiego właśnie jako połowa dialogu58. Nie mamy tu wcale powitania w jakiejkolwiek formie ani wyrazów czułości na początku listu. Znękana Penelopa ma dość zarówno nieobecności męża i związanego z nią oczekiwania, jak i być może pisania listów, które niczego nie zmieniają w jej smutnej sytuacji prawie wdowy i obiektu molestowania (jak byśmy to dziś powiedzieli) ze strony rozwydrzonych młodzieńców z okolic. Zwierzenia i skargi na rozpacz nocną oraz lęki za dnia pojawiają się w tej elegii wraz z ciągiem narracji. Stan psychiczny piszącej jest silnie podkreślony i bynajmniej nie łagodzony eufemizmami czy wyrazami uczucia. Stąd pojawiają się wyrzuty w rodzaju „niechętny do powrotu” czy „nieczuły człowieku”. Niewątpliwie jednak jest tu bardzo silny element seksualności59, wręcz przenikający ten list.

Tylko raz, niejako mimochodem, pojawiają się słowa z zakresu semantyki uczuć, wplecione w ukazanie stanu permanentnego lęku (w. 21–22):

I ktokolwiek śmierć poniósł wśród greckich szeregów,

w lód zmieniało się serce ciebie kochające.

Kobieta jest bardzo już zmęczona, co da się wyczuć między wierszami, gdy pisze o wielu już zabiegach, aby w jakiś sposób przekazać listy zaginionemu, ale przecież żyjącemu, mężowi (w. 59–62):

Ktokolwiek tu przybywa na wędrownej łodzi,

odjeżdża wypytany, czy coś wie o tobie

i list, który pisałam, mu wręczam, by może

oddał ci, jeśli zdarzy mu się ciebie spotkać.

Wolno się domyślać, że na żaden z tych listów znękana Penelopa nie doczekała się odpowiedzi. Elegijny List I jest rozpięty na dwóch zasadniczych tematach. Po pierwsze jest to stan przygnębienia czekającej żony w trudnej sytuacji osaczenia i braku pomocy. Drugim bardzo ważnym motywem jest argumentacja mająca skłonić Odysa do powrotu. W tym wypadku kobieta rozwija całą misterną argumentację, ułożoną według wzrastającej siły oddziaływania. Żona Odysa zaczyna bowiem od ukazania sytuacji, gdy w ich domu panoszą się obcy, pozbawieni skrupułów mężczyźni. Następnie dorzuca element niszczenia majętności Odyseusza, by spuentować ten fakt stwierdzeniem, że to wina męża, bo jest nieobecny i nie ma kto się przeciwstawić bezkarnej zgrai młodzieńców.

Penelopa musi być bardzo zmęczona, co objawia się w dość nietypowy sposób. Otóż kilkakrotnie wspominając o umizgach ze strony zalotników, najpewniej chce wzbudzić wzmożoną potrzebę obrony domu, ale i żony przed obcymi mężczyznami. Z drugiej jednak strony, mamy zaskakujący finał listu, kiedy oto mąż (i my także) dowiaduje się, że czeka na niego już stara kobieta, jaką się stała po dwudziestu latach oczekiwania. Jest to wbrew Homerowi, jest to także mocno deprymujące adresata, który ma być wszak stymulowany do powrotu. Jest to niewątpliwie zaskakujące, skoro Penelopa użyła powyżej takich argumentów o sile emocjonalnej, jak:

1. Telemach dorasta60, potrzebuje ojca jako wzorca męskości.

2. Ojciec Laertes jest już bardzo stary. Ma prawo oczekiwać, że to właśnie syn zamknie mu oczy w chwili śmierci.

Penelopa kreuje obraz wiernej czekającej żony (jak Penelopa, chciałoby się dodać), czuwającej przy kądzieli, co było wręcz koniecznym atrybutem symbolizującym wierność kobiecą, a równo­cześnie było to jedno z niewielu godnych zajęć dla płci pięknej w antyku. Żona wie, że mąż żyje, ale zanim zakończyła się wojna, drżała na wieści o Hektorze, wyprawach do obozu greckiego czy innych eskapadach Odysa, które ocenia z dystansem i dość ironicznie, jako przejaw samolubnego szukania sławy, bez względu na dobro żony i syna. Wojna skończyła się już dawno, niestety, ona nie może się cieszyć odzyskanym mężem i chłonąć jego barwnych opowieści wojennych. Nie może także go opłakiwać, jak inne kobiety achajskie. Niepewność jest zapewne w tym wszystkim najtrudniejsza. Znienawidzona na kształt rywalki Troja padła, ale nie pozwoliła żonie odzyskać męża. Dręczy ją nie tylko niepewność co do losu Odysa – jest także pod presją zalotników oraz własnego ojca, żeby wreszcie któregoś z nich wybrała. To też dobry argument: wszak to z powodu męża czują się młodzi awanturnicy do tego stopnia bezkarni, a domu i majątku nie ma kto bronić, bo tak nierówne są siły. Czy Penelopa, pisząc, jest do końca świadoma tego, co pisze? Czy może jej bezbrzeżne zmęczenie sytuacją powoduje tak gorzką finalną konstatację, zamiast zwyczajowej w tym miejscu prośby o kontakt i wyrazów zapewniających o uczuciu i życzeń zdrowia lub pomyślności. Czy bowiem słowa (w. 115–116):

Z pewnością, choćbyś nawet wrócił jak najspieszniej,

zobaczysz starszą panią61 – żegnałeś dziewczynę.

mogą zachęcić męża do porzucenia dalekiego świata, i to jeszcze jako pointa próśb o powrót do niego skierowanych? Zapewne nie, ale z drugiej strony dodają temu listowi wyjątkowego realizmu, kiedy nagle pojawia się tak gorzka konstatacja. Zauważmy, że dziwnie niespójna, co zapewne jest wpisane w zaskoczenie odbiorcy zewnątrztekstowego. Skoro jest tu jakiś zgrzyt z wątkiem oblegających Penelopę zalotników, to może zrezygnowana żona w ten sposób daje do zrozumienia mężowi, że czas im mija szybko, że pewnie i on (jako starszy od Penelopy) nie jest już młodzieńcem. Zwróćmy uwagę tu na jeszcze jeden aspekt: wierna żona nie gra ostatecznie na uczuciu zazdrości Odyseusza, ale próbuje go ponaglić, ukazując przede wszystkim zagrożenie istnienia rodzinnego majątku wobec inwazji bezwzględnej hałastry. Jest w tym też gorzki smak rezygnacji z mężowskiej miłości, miast tego list kończy się ukrytym zarzutem, że tak wiele czasu zabrała ich wspólnemu życiu wojna i tułaczka, dwie najgroźniejsze rywalki w jej życiu. Penelopa wielokroć podkreśla swoją niezłomną wierność, co też powinno stanowić cenną jakość dla nieobecnego.

Osoba męża-adresata jest cały czas istotna i obecna w strukturze listu. Przede wszystkim wtedy, gdy Penelopa śmiało mówi, że dla niej osobiście „wojna jest kobietą”, groźną i bezwzględną rywalką. W dość szczególny sposób umniejsza także dokonania wojenne męża, który np. wszedł w nocy do obozu wroga na przeszpiegi. Z ironią komentuje ten wyczyn, że heros zapewne nie myślał o nich, tylko egoistycznie o swojej chwale. Penelopa w ten sposób próbuje (pytanie, czy robi to sensownie) wzmocnić wszelkie nadwątlone przed długie 20 lat więzi Odysa z rodziną. Dlatego szczerze, jakkolwiek stosunkowo zwięźle (w. 75–80) wyraża swoje obawy na temat ewentualnej niewierności męża, choć opatruje je wskaźnikiem autodystansu, używając autokomentarza „głupia” (w. 75–76):

Czasem boję się, głupia, że ty może zwlekasz,

boś w miłości wpadł sidła – jak to wy, mężczyźni!

Co jest zabiegiem interesującym, skoro wiadomo – choćby od Homera, że mąż nie był jej wierny w czasie długiego powrotu. Penelopa ujawnia też swoją dumę, formułując obawy na temat nielojalności męża – także werbalnej, gdy Odys miałby przed kochanką naśmiewać się np. z braków intelektualnych żony.

Ten list jest w jakimś sensie nietypowy w perspektywie poetyki epistolarnej, tak jak nietypowe są także wszystkie elegie zbioru, będące z jednej strony bardzo osobistymi listami, z drugiej jednak – utworami na wskroś literackimi, a więc produktami przeznaczonymi do lektury osób z zewnątrz. Jednakże na tym tle Penelopa pisząca do tak dawno niewidzianego męża, od którego chyba nigdy nie dostała żadnego listu (przynajmniej wspomina jedynie o swoich wysiłkach podtrzymania kontaktu listownego), jest wyjątkowa w swym pesymistycznym oczekiwaniu, znużeniu i dojmującym poczuciu upływającego bezlitośnie czasu, co symbolizuje tkanie i bezsenność, a może: bezsenność, a więc tkanie.

Spójrzmy teraz pokrótce na jeden z trzech listów pisanych przez heroiny w odpowiedzi na list mężczyzny. Wybrałam tu List XVII pisany przez Helenę, bo jest to, podobnie jak Penelopa, choć z innych przyczyn, najbardziej znana heroina „w swojej grupie”.

List ten, tak jak dwa pozostałe kobiece z grupy tzw. NowychHeroid, dają też nam okazję, aby zobaczyć sposób nawiązywania treściowego do poprzedniego listu, czego nie można było uczynić w pierwszym wypadku, ponieważ w czasie lektury listu pisanego przez Penelopę mamy wcale silne wrażenie, że żona Odysa pisze „w ciemno”, nie znając aktualnego miejsca pobytu męża i nie tylko nie dostając listów od niego, ale nie będąc nawet pewną, czy jej pisane i wysyłane „przez okazję” listy do niego dochodzą.

Z Heleną, żoną Menelaosa, jest zgoła inaczej. Oto właśnie dostała list od zakochanego młodzieńca z Troi, który gości w jej domu. Po co więc list, można zapytać, przebywają przecież w jednym domu. Wszak Menelaos, ten kochający i ufny mąż, wyjechał, zostawiwszy razem dwoje młodych: pięknego królewicza z dalekiej Troi oraz swoją żonę, najpiękniejszą kobietę świata, na dodatek obiecaną Parysowi nie tak dawno przez samą Wenus!62

U Owidiusza Helena się waha. Wątpliwości towarzyszą jej w czasie pisania właściwie do końca. Już zaczynając swój list, zastanawia się przez chwilę, czy w ogóle powinna odpowiadać, ale tłumaczy się sama przed sobą, że skoro ten list już „jej zhańbił oczy”, brak odpowiedzi nie będzie szczególnym powodem do chwały. Już się stało i pierwszy kontakt o naturze intymnej nastąpił. Tak to bowiem czuje kobieta, dobierając znaczące czasowniki kojarzone z przemocą seksualną: violarit, sollicitare oraztemeratis. Jest więc ta korespondencja w jej odczuciu może czymś na kształt kontaktu seksualnego, o czym marzy, ale przed czym równocześnie się broni. Znać tu silny konflikt w jej sercu, choć coraz bliższy zgodzie na romans. Może z tych przyczyn ten list właśnie należy do najbardziej „listownych” utworów w Heroidach. Jest w nim bowiem bardzo wyraźne nawiązanie do otrzymanego właśnie listu Parysa. Można wręcz powiedzieć, że cały list Heleny jest zwierciadlaną repliką listu Parysa, łatwo wyśledzić kilka bardzo wyraźnych takich miejsc. Warto jednak dodać, że list Parysa do Heleny jest prawie o połowę dłuższy (378 wersów) niż ten skierowany w odpowiedzi do adoratora (270 wersów). List zakochanego królewicza jest zresztą najdłuższy w całym zbiorze 21 listów, co być może ma dodatkowo oddać orientalny przepych dalekiej Troi, pokazany w nadmiarze słów listu.

A więc jak wygląda list Najpiękniejszej w sensie formalnym? Nie ma w nim żadnej formułki powitalnej inicjującej pismo, miast tego list zaczyna się od słów żalu pod własnym adresem o charakterze wręcz metatekstowym:

Teraz, gdy Twój list do mnie już me zhańbił oczy,

chłodny brak odpowiedzi chwały mi nie przyda.

Helena nie zawaha się zresztą za chwilę wzmocnić tego nieprzyjaznego wstępu, rozwijając wątek napaści na nią, gdyż przyrównuje (chociaż nie explicite, jakkolwiek dość czytelnie) wyznanie zawarte w otrzymanym liście Parysa do złamania prawa gościnności przez młodego Tarkwiniusza w domu Lukrecji i gwałt na cnotliwej małżonce Kollatyna63. Czy jednak z gwałcicielem, bo tak kreuje osobę Parysa pisząca Helena, się negocjuje czy dyskutuje? Helena po tak silnej deklaracji o charakterze wręcz przeklinającym podejmuje wszystkie myśli i argumenty, którymi młodzieniec próbuje ją uwieść. Jestem piękna, wiem o tym, ale bez skazy. Kocham mojego męża, a on mi ufa, dlatego nas zostawił samych, dlatego też nie umiem zawieść jego zaufania. Kiedy w swoim liście (XVI) Parys próbuje uzyskać jej łaski, wspominając gwałtowny (romans? gwałt?) jej matki Ledy i Jowisza, Helena nie daje się omamić takimi odwołaniami, mówiąc niejako: „Matka została zwiedziona, a potem uwiedziona. Jest więc niewinna. Moja awanturnicza przygoda z Tezeuszem? Byłam dzieckiem, a on ostatecznie oddał mnie braciom nietkniętą. I to jest właśnie powód do jego chwały”. Helena pomija milczeniem przechwałki Parysa, jak to on na miejscu Tezeusza nigdy by nie oddał tak cennej zdobyczy, a jeśli już, to najpierw by uszczknął jej dziewictwa. Ale ostatecznie ironicznie podważa jego rzekomy heroizm, pisząc (w. 253–256):

Gdy w zapale mi mówisz o czynach bitewnych,

twoja twarz przeczy jakoś temu, co wspominasz.

Twe ciało bardziej zdatne dla Wenus niż Marsa,

niech wojnę mężni toczą, ty kochaj, Parysie!

– w ten sposób podtrzymując wizerunek Parysa, pięknego dekownika, znany już z Iliady. A jednak prawie dokładnie w połowie listu w sercu Heleny budzą się wahania. To miłe, gdy tak wychwalasz moją urodę. To miłe, choć trudno w to uwierzyć, że to mnie obiecała ci jako nagrodę sama Wenus. Helena już zaczyna być w rozterce i kolejne argumenty, którymi próbuje zniechęcić adoratora, tracą jakoś na wadze. Helena jest dumna z wielkości swego rodu, w którym nie zabrakło samego Jowisza. U Parysa król bogów też się pojawia w rodzinie, ale jest znacznie bardziej odsunięty genealogicznie w przeszłość. Chyba można się zgodzić z twierdzeniem, że kolejnym punktem nadwątlenia oporu Heleny wobec umizgów Parysa jest stwierdzenie o charakterze życzenia dotyczącego przeszłości, odnoszącego się do czasów sprzed wyboru męża. Zapewne, widząc wtedy wśród zalotników Parysa, wybrałaby właśnie jego… Jeszcze próbuje zachować pozory obrażonej dumy, np. w słowach (w. 259–260):

Prosisz mnie o rozmowę w cztery oczy, dobrze

wiem, co ty masz na myśli, mówiąc o rozmowie.

Boi się także przyszłego braku szacunku ze strony Parysa, gdyby mu uległa, ale równocześnie żar pożądania dyktuje jej dość bezwstydne słowa, aby zamiast namawiać ją na wspólną ucieczkę, lepiej ją porwał.

Zakończenie listu również nie zawiera żadnych elementów pozdrowienia, za to silnie kontrastuje z początkiem, bo kończąc list, kobieta obiecuje jednak kontakt z zakochanym zalotnikiem za pośrednictwem dwóch swych zaufanych służących, tych samych, które odmówiły swej pomocy Parysowi w nawiązaniu romansu64. Mamy tu więc jeszcze jeden element łączący obie sytuacje: nadawczą i odbiorczą. Obie kobiety są lojalne wobec domu, w którym służą, lecz na prośbę swej pani z pewnością udzielą jej pomocy, na ile sił i odwagi im starczy.

Wcześniej Helena jeszcze nawiązuje do swego stanu psychicznego, pisząc, że list ten był pisany drżącą ręką, co ujawniło nader wiele tajników jej serca. Helena w tej rozpisanej na jeden list, lecz naprawdę na jakiś czas, rozmowie z ukochanym ukazuje się nam jako świadoma swej urody, darząca szczerym uczuciem męża, ale równocześnie jako kobieta wyzwolona, umiejąca docenić urodę obcego mężczyzny i jego powab. Silnie na nią działa nie tylko płomień namiętności w sercu Parysa, ale również fakt, że ma być trofeum obiecanym Parysowi przez samą Wenus. Pochlebia jej to ogromnie, choć nieco boi się gniewu Junony oraz Ateny.

Możemy więc podsumować nasze krótkie rozważania tak, że Helena odpowiada Parysowi na swój sposób, który miał być wyniosły i znamionujący oburzenie cnotliwej mężatki, dla której zaloty gościa są równie nieznośne, jak dla legendarnej cnotliwej Lukrecji. Jednak w połowie wywodu jej obrona załamuje się i kobieta ulega coraz bardziej żarowi uczuć emanującemu z listu Parysa. To za sprawą tego żaru miłosnego Parys na samym początku listu waha się, czy w ogóle jest sens pisać, wszak jego miłość jest tak widoczna… Poza tym to wahanie, ujęte w pytanie retoryczne65, nie przeszkadza mu jednak napisać najdłuższego listu w całym zbiorze!

Bodaj jedyną sprawą, która Helenę rzeczywiście niepokoi, jest obmowa, dlatego proponuje młodzieńcowi, goszczącemu w jej pałacu, porwanie jej z użyciem siły, a więc rzekomo wbrew jej woli66.

I jeszcze jeden istotny aspekt formalny struktury antycznego listu: dystans, który uniemożliwia rozmowę bezpośrednią, który zmusza do traktowania pisania jako kontaktu zastępczego. W przypadku Listu XVII sytuacja jest bardzo nietypowa. W pozostałych listach-odpowiedziach kobiet na wyznania ich kochanków mamy zaznaczoną odległość pomiędzy zakochanymi (morze rozdziela Hero i Leandra, a Kydippe skarży, że Akontios nawet z daleka dręczy ją swoją uczuciem). A jednak Helena i Parys są świadomi faktu, że tak blisko mają do siebie, przede wszystkim z tej przyczyny, że Parys jest gościem w domu Heleny, ale i dlatego, że tak blisko są od niekontrolowanego wybuchu żądzy. Z pewnością dlatego Parys zastanawia się w pierwszych wersach listu nad sensem pisania do ukochanej, skoro jego uczucie jest tak widoczne dla wszystkich wokół, ale i także zapewne dla Heleny, co się potwierdza, gdy żona Menelaosa pisze o swoim zawstydzeniu i niepokoju wobec tak jawnych oznak silnego zafascynowania jej urodą ze strony młodzieńca. Jest więc list Heleny w aspekcie oddalenia pomiędzy piszącymi mocno nietypowy, bo, jak to bywa u tego poety, zostały weń wplecione pewne elementy misternej gry z konwencją, dzięki czemu owe listy, pisane pomiędzy dwojgiem ludzi pozostających w jednym domu, stanowią z kolei swoistą nowość w novum, jakim jest zbiór, co daje się wytłumaczyć sytuacją nietypową, gdy mąż tak bardzo ufa żonie, że zostawia ją samą z pięknym mężczyzną. Możemy chyba wyczuć w słowach Heleny (w. 157–159):

Jest teraz zaś daleko, sprawy go trzymają,

bo ważna jest i słuszna przyczyna podróży.

Tak przynajmniej przypuszczam

pewne rozczarowanie, że mąż przedłożył jakieś rzekomo ważne sprawy ponad jej osobę, tak jakby niewystarczająco o nią dbał… A więc pojawia się dystans, jakkolwiek w jakimś sensie zastępczy, bo nie dotyczy głównych osób zaangażowanych w kontakt listowny – chodzi o fizyczny, ale i psychiczny dystans pomiędzy mężem i żoną, dystans, który za chwilę przełoży się na fatalną decyzję, co zapowiada już finał listu, pozbawionego co prawda formuły pożegnalnej, lecz w miejsce tego mamy wyraźną obietnicę spełnienia zuchwałych próśb czy może raczej żądań zakochanego trojańskiego królewicza.

Podsumowując, na obu analizowanych przykładach listów heroin, pisanych w przełomowym momencie ich życia, rozpoznajemy niezwykle subtelną, choć rozedrganą linię charakterystyki psychiki piszących kobiet. Penelopa jest śmiertelnie wręcz zmęczona tak beznadziejnym czekaniem i ciągłym nękaniem, jakiego doznaje w domu, Helena zaś jest niespokojna w przeczuciu wielkiej, ale i fatalnej, bo rujnującej miłości. Pomiędzy tymi postawami są rozpisane wszystkie pozostałe uczucia i postawy piszących: lęk Fedry i Ojnone, rozpacz Dydony, Medei i Hypsipyle, oburzenie, które przeradza się w silną fascynację u Kidyppe67, itd. Mimo pozornego gorsetu listownej konwencji każda z kobiet pisze, mówiąc własnym głosem i zagląda przy tym w głąb własnego serca.

Była już mowa o tym, że Heroidy,stanowiące gatunkowenovum, wiele zawdzięczają bogatej mitologiczno-literackiej tradycji antycznej, tzn. tej, co oczywiste, przed Owidiuszem. Spróbujmy na kilku przykładach pokazać, w jaki sposób poeta reinterpretował znane i mniej znane historie mityczne, czerpiąc zarówno od mitografów, jaki i z literatury, głównie greckiej68. Weźmy dla przykładu Heroidę VI orazXII i tragiczne historie Medei oraz Hypsipyle, obu zakochanych w tym samym mężczyźnie. Co więcej, zarówno królowa wyspy Lemnos, jak i czarodziejka z Kolchidy dzielą nieco podobny los: obie zostały porzucone dla innej kobiety, jakkolwiek pewną pociechą dla Hypsipyle może być zapewne fakt, że Jazon odczuwał silny imperatyw dalszej wyprawy i to głównie z tego powodu opuścił Lemnos i popłynął w kierunku Kolchidy, jakkolwiek potem nawiązał romans z Medeą… Z kolei Medea zostaje porzucona dla nowej wybranki serca herosa, królewny Koryntu, Kreuzy. W elegii XII ciekawym aspektem jest pewne dowartościowanie pod względem wizerunkowym postaci rywalki Medei. Nie jest to już bowiem nieco bezwolna, jeszcze na wpół dziecinna i mało skomplikowana osobowość, jak ją zaprojektował Eurypides w swej tragedii, ale postać złej kobiety, chełpiącej się swym zwycięstwem nad inną. Przesadą byłoby stwierdzić, że w ten sposób rzymska Kreuza jest niemal równorzędna tragediowej czarodziejce z Kolchidy z jej skomplikowaną psychiką i głębokim sposobem przeżywania rzeczywistości, ale jest na pewno jakoś uwikłana z własnej woli w ten konflikt. Zobaczmy bowiem, że koryncka królewna staje się istotnie prawdziwą rywalką o serce Jazona (w. 175–177):

Może chcesz czasem szydzić ze mnie, głupiej żony,

sączysz w jej uszy nędzne to, co chcą usłyszeć,

i zmyślasz ułomności mych lic i zwyczajów69.

Jest tu bardzo ciekawy zabieg na poły intertekstualny: całkiem podobnie skarżyła się Penelopa w elegii I zbioru Heroid, wyobrażając sobie męża, który naśmiewa się z jej braku ogłady (rustica coniunx) przed jakąś kochanką. Tu enigmatyczna kochanka Odysa wciela się w najprawdziwszą pretendentkę do małżeństwa z mężem Medei, co tym bardziej boli, chociaż przecież sytuacja jest również jedynie wyobrażona, ale zapewne konieczna, aby rozpalić w sobie ogień prawdziwego i straszliwego gniewu. Z kolei w historii nieszczęsnej Hypsipyle mamy również interesujące zapowiedzi wątków, które pojawią się jeszcze w tragicznej historii Medei. Królowa Lemnos waha się, czy nie wysłać dzieci jej i Jazona do ich ojca, do Koryntu. Boi się jednak strasznej Medei. Słusznie się boi, skoro Kolchijka potrafi zabić własne dzieci… Podkreśla także zdecydowane podobieństwo swoich dzieci do Jazona. Tradycja mitograficzna milczy na temat jej gwałtownego czynu przeciw dzieciom, jednak to zła wróżba dla szalonej matki Medei, dla której to jeszcze jedna zachęta do dzieciobójstwa, zarówno u Eurypidesa, jak i potem u Seneki70.

I jeszcze jedna, najbardziej prowokacyjna więź: oto Hypsipyle wypowiada bardzo znamienne słowa: Medeae Medea forem (w. 149–151):

Ale krwią twej kochanki niech spłynie twarz moja

i twoja, którą czary odwróciły ku niej.

Medeą dla Medei być chcę!71

Czy tu należy szukać późniejszej inspiracji dla Seneki i jego nie mniej słynnej frazy „Medea nunc sum”? A może raczej to bardzo dobitne i wyraziste ukazanie tzw. mimetic desire, pożądania rozpiętego na schemacie trójkąta dwóch kobiet i mężczyzny, kiedy to uczucie Medei jest wtórne, bo odtwarza miłość Hypsipyle. Z kolei jednak to Kreuza staje się zwornikiem nowej sytuacji emocjonalnej, gdy zawładnie duszą i ciałem herosa.

Badacze niekiedy takie nawiązania na różnych poziomach (semantycznym, treściowym itp.) w obrębie twórczości jednego autora okreś­lają jako intratekstualne, mniejsza zresztą o nazwę, Owidiusz wyraźnie lubi te zabiegi. Mamy wiele takich sytuacji w całej jego twórczości, np. w FastiIV, gdzie rozpoczynając opis zdarzenia na sycylijskiej łące, gdy zakochany bóg Pluton porywa młodziutką Prozerpinę, poeta daje jasno do zrozumienia, że opowie historię już dość dobrze znaną (w. 417 nn: „wiele już o tym wiecie, co nieco dopowiem”), co ciekawe, sam już o tym zdarzeniu obszernie opowiadał w swych Metamorfozach(V 393 nn.),a więc z pewnością do tego nawiązuje. Poeta w sytuacjach autonawiązań, jeśli tak można powiedzieć, kreuje się nie na poetę uczonego (poeta doctus), ale na chętnego do nawiązania dialogu-gry z czytelnikiem na zasadzie: „Znasz to? A więc posłuchaj raz jeszcze, obiecuję, że cię nie znudzę, przeciwnie – pokażę moje możliwości tworzenia wciąż nowych struktur narracyjnych i baśniowych w obrębie nawet tego, co już stworzyłem”. Innego rodzaju grę z czytelnikiem poeta podejmuje w Heroidach. O związkach historii Hypsipyle i Medei była już mowa, gdy porzucona królowa Lemnos podejmuje cudzą rolę strasznej mścicielki, przynajmniej w sytuacji wyobrażonej. Do czego nie doszło ani w elegii VI, ani w mitycznej historii, to z kolei urzeczywistnia Medea, uczestniczka obu trójkątnych pragnień mimetycznych, zahartowana oraz biegła w magicznych zabiegach. O co więc oskarża ją Hypsipyle (w. 91–96):

Umie rzucać uroki i na nieobecnych:

z wosku figurkom wbija cienką igłę w trzewia.

I inne rzeczy robi, lepiej ich nie wiedzieć72.

Nie magią walcz o miłość, lecz pięknem i cnotą.

Nie strach ci ją przytulać i w tym samym łożu

tuż przy niej snu zażywać w czasie nocnej ciszy?

to urzeczywistnia się w elegii XII, i to z nadmiarem, bo Kolchijka dopełnia swą zemstę zamordowaniem dzieci, do czego nie potrzeba czarnej ani białej magii, ale zimnego serca i pewnej ręki73.

Tymi kilkoma uwagami próbowałam pokazać szczególną sieć aluzji, nawiązań, asocjacji i analogii, którą poeta tka, a potem otula swe wiersze, aby dały nam dodatkową estetyczną przyjemność odnajdywania tropów już poznanych, zarówno w tradycji, jak i „tuż obok” – w innych wierszach Nazona.

Elżbieta Wesołowska

1 Na ogół o poecie mówi się, że to najwybitniejszy, najbardziej płodny, ostatni z wielkich elegików epoki augustowskiej, zob. T.S. Thorsen, Ovid the love elegist, w:The Cambridge Companion to Latin Love Elegy, ed. byidem, Cambridge University Press, Cambridge 2013, s. 114.

2 A. Wójcik, Talent isztuka. Rzecz opoezji Horacego, Ossolineum, Wrocław 1986, passim.

3 S. Stabryła, Owidiusz. Świat poetycki, Ossolineum, Wrocław 1989.

4 Wiem, co mówię. Nawet studenci pozbawieni większych zdolności płynnego czytania łacińskiego heksametru (z pentametrem jest na ogół łatwiej) przyznawali, że wiersz Owidiusza „czyta się” sam.

5 To piękna metafora trudu poety u Pindara (Nem. X). Zob. także A. Szastyńska-Siemion, Ogród Charyt i orka Muz, w:Studia Classica et Neolatina III: Cognoscere causas. Człowiek a natura w cywilizacji starożytnej Grecji i Rzymu, red. Z. Głombiowska, Wydawnictwo Uniwersytetu Gdańskiego, Gdańsk 1998, s. 50–58.

6 Była to tragedia Medea,powstała w młodości poety, z której zachowało się jedynie kilka wierszy (u Seneki Starszego i u Kwintyliana, którzy wypowiadają się o niej bardzo pozytywnie). Wiemy jednak i od samego poety, że sztuka cieszyła się dużym uznaniem. To najprawdopodobniej z niej czerpał inspirację do swej tragedii poświęconej nieszczęsnej Kolchijce Seneka Młodszy.

7 Por. J. Danielewicz, Technika opisów w„Metamorfozach”, Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 1971.

8 Poeta swój poemat rozpiął na strukturze zgodnej z kolejnością miesięcy (jako „poetycką ilustrację rzymskiego kalendarza”; zob. M. Cytowska, H. Szelest, Literatura rzymska. Okres augustowski, PWN, Warszawa 1990, s. 522), a że zachowany tekst kończy się wraz z końcem czerwca (Iunius), więc wniosek jest oczywisty. Jednak są też spekulacje o politycznym tle braku kontynuacji tego dzieła, skoro lipiec to Iulius, a sierpień toAugustus! Czyżby więc poeta nie chciał lub nie mógł wchodzić w bliższe relacje z miesiącami nazwanymi imionami władcy? I tu jednak stąpamy po niepewnym gruncie domysłów, nie znamy bowiem dokładnej daty powstawania dzieła poświęconego rzymskiemu kalendarzowi.

9 Ekwici byli drugą w hierarchii najznaczniejszą klasą społeczną ówczesnego Rzymu.

10 Był to tzw. cursus honorum, obejmującygodności począwszy od tych mniej ważnych, jak kwestura czy edylat, kolejno aż do konsulatu.

11Żale IV 10, w. 33–40. Można przypuszczać, że poeta miał wtedy najwyżej 20 lat.

12 Co jeszcze bardziej widać w oryginale: Iam, iam non faciam versus, carissima mater. Jest to bowiem przykład najprawdziwszego łacińskiego heksametru.

13 Po zapewne kilkunastu latach wydał ów zbiór po raz drugi, opracowując je w taki sposób, że pięć ksiąg pierwszego wydania skomponował jako trzy.

14 Jak pisze Andrzej Wójcik, stanowisko Waleriusza Messali Korwinusa wobec Augusta było poprawne, ale nie entuzjastyczne, zob. A. Wójcik, Rzymska literatura wygnańcza, t. I:Owidiusz. Listy znad Morza Czarnego, tłum. E. Wesołowska, Ars Nova, Poznań 2003, s. 22.

15 Warto tu jeszcze pamiętać, że Owidiusz należał już do kolejnego pokolenia, które nie czuło tak silnej wdzięczności do władcy, będąc nieświadome okropności wojen domowych oraz dobrodziejstw pokoju w państwie (Pax Augusta).

16 Określenie to (w oryg. princeps) znaczy po łacinie „pierwszy”. W ten sposób Oktawian August kazał się tytułować: jako „pierwszy pomiędzy równymi” (primus inter pares), co z pewnością miało służyć zachowaniu pozorów republikańskiej równości w Rzymie tamtych czasów.

17 Trudno bowiem było obywatelom zaakceptować silną ingerencję władzy w sprawy prywatne, np. wprowadzony podatek od bezżenności dla mężczyzn lub grzywnę za cudzołóstwo.

18 Por. A. Wójcik, Rzymska literatura wygnańcza…, op. cit., s. 22. Możemy wymienić cały szereg znakomitych poetów: Horacego i Wergiliusza, a z młodszych twórców, obok Owidiusza: Tibullusa, Korneliusza Gallusa i Propercjusza, jeśli poprzestać tylko na najwybitniejszych.

19 S. Stabryła, op. cit., s. 23.

20 A. Wójcik, Rzymska literatura wygnańcza…, op. cit., s. 24.

21Controversiae (II 2, 9).

22Contorversiae (II 2, 12), tłum. A. Wójcik, za: A. Wójcik, Rzymska literatura wygnańcza…, op. cit., s. 22.

23 Może warto tu dodać, że Seneka Starszy był właściwie rówieśnikiem Nazona, żył bowiem w latach 55 p.n.e.–40 n.e., natomiast Kwintylian – później, bo w latach 35–96 n.e.

24 Zob. także Seneka, Naturales quaestiones 3, 27 oraz 27, 13–15.

25 Jakkolwiek zaskakujący jest fakt, że niezbyt dokładnie znamy chronologię zarówno względną, jak i bezwzględną powstawania jego utworów.

26 O charakterze epickim utworu antycznego decydował w znacznym stopniu heksametr, metrum znane już z eposów Homera, a następnie przejęte przez greckich i rzymskich poetów.

27 Badacze do dzisiaj się zastanawiają, dlaczego poeta w chwili wygnania chciał spalić rękopis Metamorfoz, o czym pisze w jednej z elegii wygnańczych (Żale I 1).

28 Tak można sądzić według daty ostatniej, czwartej księgi jego Listów znad Morza Czarnego.

29 Dyskusje na ten temat trwają właściwie do dzisiaj. Poeta wspomina, że przyczyną były carmen et error (pieśń i błąd/nieporozumienie), ale na temat błędu nie pisze nic konkretnego. Winą obarcza swe poezje erotyczne, szczególnie Sztukę kochania. Być może Owidiusz stał się swoistym kozłem ofiarnym, obwinionym nieoficjalnie o demoralizację Julii, wnuczki Augusta, prowadzącej bardzo swobodny styl życia. Są to jednak tylko domysły.

30 Przełomową datą w tym renesansie zainteresowania twórczością wygnańczą Nazona była międzynarodowa konferencja zorganizowana w Bukareszcie w 1957 r., w 2000. rocznicę urodzin poety.

31 Dopatrzono się w wygnańczych wierszach nierzadkiej subtelnej ironii wobec władcy Rzymu, poczucia wielkości poetyckiej twórcy i dumnej niezależności poety, mimo tak wielkiej nierównowagi sił pomiędzy Augustem i wygnańcem.

32 Pod jego wyraźnym urokiem był niewątpliwie Puszkin, por. wiersz Do Owidiusza z 1821 r. Zob. G. Schade, Pushkin and Ovid, „Symbolae Philologorum Posnaniensium” 2019, vol. 29, no. 2, s. 105–117.

33 Więcej w pracy Joanny Klausy-Wartacz, która zwraca uwagę na wielką popularność Nazona wśród polskich poetów emigracyjnych, szczególnie tych minorum gentium, zob. J. Klausa-Wartacz, Owidiusz polskich romantyków. Inspiracje, nawiązania, analogie, Wydawnictwo Nauka i Innowacje, Poznań 2015.

34 Na temat przypuszczalnego adresata tego utworu zob. T. Witczak, Owidiusz ijego „napiętnowany” prześladowca, w: Owidiusz. Twórczość, recepcja, legenda, red. B. Milewska-Waźbińska, J. Domański, Instytut Filologii Klasycznej Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006, s. 151–159.

35 Można by dorzucić uwagę, że poeta, biorąc na warsztat historie mniej znane, wprowadza powiew świeżości, ale równocześnie kreuje się na poetę uczonego (poeta doctus) w duchu hellenistycznym. Z kolei sięgając ponownie po historie powszechnie znane i konstruując je na nowo, daje nam popis swej inwencji twórczej w zabieguvarietas.

36 Sądzę, że lepszym określeniem byłby tu „konkurs”. Wszak trzy boginie konkurują o miano najpiękniejszej, a Parys jest arbitrem czy jurorem.

37 Por. S. Stabryła, op. cit., s. 78.

38 A. Wójcik, Rzymska literatura wygnańcza…, op. cit. Więcej na temat formy listów w elegiach wygnańczych zob. M. Puk, Epistolograficzny charakter niektórych elegii spośród „Żalów”, „Symbolae Philologorum Posnaniensium” 2002, vol. 14, s. 79–91.

39 Trzeba tu podkreślić, że mamy wydany w Polsce w latach osiemdziesiątych wartościowy przekład prozą autorstwa Wandy Markowskiej. Szkoda jedynie, że szata graficzna książki jest mocno kontrowersyjna, wręcz odpychająca, i nie oddaje zupełnie kobiecego cierpienia zawartego w tych listach.

40 Nie sposób wymienić choćby tych najwybitniejszych. Także jedynie próbą sięgnięcia do tego bogactwa myśli badawczej jest dobór wykorzystanych lektur wymienionych w bibliografii.

41 L. Fulkerson, The Ovidian Heroine as Author: Reading, Writing and Community in the „Heroides”, Cambridge University Press, Cambridge 2005, s. 484.

42 F. Bessone, Latin precursors, w:The Cambridge Companion to Latin Love Elegy, ed. by T.S. Thorsen, Cambridge University Press, Cambridge 2013, s. 50 n.

43 Wydaje się, że godna szczególnego uznania jest ogromna konsekwencja poety, który niezmiennie trzyma się niektórych realiów epistolarnych, jak: podkreślanie dystansu pomiędzy piszącą kobietą i jej kochankiem, zwroty do adresata listu czy podkreślanie kontekstu powstania listu, por. L. Winniczuk, Elegie Owidiusza ateoria epistolograficzna, w:eadem, Od starożytności do współczesności, PWN, Warszawa 1981, passim oraz M. Puk, op. cit., s. 81–85.

44 S. Stabryła, op. cit., s. 75.

45 Badacze niejednokrotnie zastanawiali się, czy była to szczera i świadoma zmiana stylu twórczości młodego Nazona. Z jednej bowiem strony jego jedyna tragedia (przypuszczalnie wzorowana na Eurypidesie) zyskała uznanie u tak wytrawnych znawców jak Kwintylian oraz Tacyt. Z drugiej jednak – nic nie wiemy o popularności tego utworu wśród szerszego grona rzymskich odbiorców, rozmiłowanych ówcześnie raczej w utworach lżejszych i mniej poważnych niż sztuka poświęcona zemście pokrzywdzonej i porzuconej cudzoziemskiej królewny i czarownicy.

46 S. Stabryła, op. cit, s. 75–101.

47 Dystych elegijny (jak sama nazwa wskazuje, przynależny elegii) składał się z pary wersów, z których pierwszy był heksametrem (wersem składającym się z sześciu stóp, daktyli lub spondejów), a drugi pentametrem (wersem składającym się w szczególny sposób z pięciu takich stóp).

48 S. Stabryła, op. cit., s. 95. Na epicki charakter tych utworów składają się także elementy opisu krajobrazu czy innej scenerii, w której list jest pisany bądź gdzie rozgrywa się przywołane wspomnienie ożywione szczególnie silnymi emocjami i wysoką temperaturą uczuć.

49 Jakkolwiek wśród badaczy pojawiają się niekiedy próby widzenia w Heroidachelementów ironicznych, por. V. Vaiopoulos, Between Lament and Irony: Some Cross-References in Ovid’s „Heroides” 6 and 12 (Hypsipyle and Medea), „Mediterranean Studies” 2013, 21 (2), s. 122–148.

50 A.M. Wasyl, Rzymski list poetycki. Próba opisania gatunku, Księgarnia Akademicka, Kraków 2002.Co charakterystyczne, autorka w swej pracy nie omawia Heroid, skupiając się w obrębie twórczości Owidiusza jedynie na jego elegiach wygnańczych.

51 S. Skwarczyńska, Teoria listu, oprac. E. Feliksiak, M. Leś, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2006, s. 354. Autorka określa Heroidyjako utwory z „piętnem literackim”. Chcemy wierzyć, że nie ma w tym zamierzonej krytyki.

52 A.M. Wasyl, op. cit., passim.

53 Dziś cieśnina Dardanele.

54 M. Puk, op. cit., s. 90. Autorka pisze, że również elegie wygnańcze naszego autora nie zachowywały tej zasady, czego najlepszym dowodem była elegia-księga II zbioru Żale, licząca 578 wersów! Poza tym jaka miałaby być dopuszczalna granica liczby wersów w tym przypadku?

55 Zob. A. Wójcik, Cynthia prima… Oproblemach interpretacyjnych elegii I 1 Propercjusza, „Symbolae Philologorum Posnaniensium” 1997, vol. 11.

56Ibidem, s. 101.

57 Zob. np. T. Fear, Critical Studies in Ovid’s „Heroides” 1, 2, 7, Master thesis, Durham University 1993, s. 78.

58 „List to to zjawisko, które się rozciąga swoją treścią i formą […] na przestrzeni życiowych stosunków łączących dwie osoby”; S. Skwarczyńska, op. cit., s. 12.

59 T. Fear, op. cit., passim.

60 Jest tu też pewien schemat, wszak Telemach ma co najmniej 20 lat…

61 Owidiuszowa Penelopa nie wie, czy bogini Atena zatroszczy się w chwili spotkania z mężem o jej młodzieńczy wygląd. W eposie Homera Atena zajęła się tylko jej mężem, bo żona herosa wciąż budziła pożądanie u mężczyzn. Być może jest tu więc ironiczne nawiązanie do Iliady, a może – już bez ironii – także do Propercjusza (II 9, 8), który pisał o żonie Odysa jako o leciwej kobiecie, por. A. Barchiesi, Future reflexive: Two Modes of Allusion and Ovid’s „Heroides”, „Harvard Studies in Classical Philology” 1998, vol. 95, s. 333–365.

62 Z pewnością tego ostatniego faktu Menelaos nie był świadomy.

63 Tragiczna legendarna historia, znana z dzieła Liwiusza oraz FastiOwidiusza.

64 Por. list Parysa, w. 259.

65 Mamy więc tutaj bardzo interesujący przykład pytania retorycznego, które implikuje swoje zaprzeczenie, wg. klasyfikacji Mastronarde’a, a równocześ­nie staje się swoistą figurą praeteritio.

66 W taki więc sposób my, czytelnicy, nie dowiemy się, czy Helena naprawdę uciekła z kochankiem, czy też został porwana ze Sparty do Troi. Ta niepewność jest zresztą już obecna od czasów Homera. A może Helena jest poza osądem moralnym, jako usprawiedliwiona z racji swej wręcz nadludzkiej urody, która z mężczyzn czyni głupców? Owidiusz w tej wiecznotrwałej dyskusji zajmuje pozycję dwuznaczną, pozostawiając czytelnikowi wyrobienie własnego zdania na ten temat. Więcej na ten temat zob. wprowadzenie do Listu XVII.

67 Jest jakaś szczególna paralela pomiędzy sylwetkami psychicznymi Heleny i Kidyppe: obie reagują zrazu oburzeniem na awanse ze strony młodzieńca, obie w końcu akceptują to uczucie. Jednak symetria staje się kontrastowa, kiedy weźmiemy pod uwagę finał obu historii: happy end historii uczucia Akontiosa i jego ukochanej oraz zagłada Troi jako następstwo romansu Parysa i Heleny.

68 Ale czerpał poeta nie tylko z greckiej literatury. Wszak jego Dydona to inna propozycja skonstruowanej przez Wergiliusza bohaterki.

69 Podobnie lęka się Penelopa, że Odys z niej drwi w obecności innych kochanek (HeroidaI, w. 77–80).

70 Więcej na temat szczególnego związku treściowego u Owidiusza w wypowiedziach o charakterze proleptycznym (przyszłościowym) zob. A. Barchiesi, op. cit.

71 Bardzo obrazowe, a równocześnie silnie zretoryzowane (polyptoton) wykrzyknienie, aby w momencie zemsty choć raz zrównać się w swej sile ze znienawidzoną rywalką.

72 Fulkerson uważa, że Hypsipyle jest nad podziw dobrze obeznana z magicznymi praktykami, zob. L. Fulkerson, The Ovidian Heroine as Author…, op. cit.

73 Chór u Eurypidesa, starając się ocalić dzieci, wysuwa dwa ważkie argumenty: Medea nie znajdzie azylu po takiej zbrodni oraz nie zdoła tego zrobić, jako matka, gdy spojrzy własnym dzieciom w oczy. I tu pojawia się pewien paradoks. Otóż (wbrew intencji poruszonych Koryntyjek) ich błagalna argumentacja staje się swoim własnym krzywym odbiciem. Medea bowiem znajduje azyl: zabija i ucieka napowietrzną drogą do Aten, bo zaskarbiła sobie wdzięczność Ajgeusa. Kolchijka umie także znaleźć siły, aby zabić: potrafi znaleźć w sobie tyle mocy, bo jest w części bytem ponadludzkim. Jej samotność staje się więc znakiem sprzeciwu, samoświadomości i czego tam jeszcze… A jednak nie możemy zapomnieć o Atenach, które na nią czekają, mamy więc przed sobą także kobietę czy na pewno wyzutą z wszelkich więzi ze światem, skoro organizuje dla siebie azyl po zbrodni?

Heroidy – datowanie, recepcja, przekłady

PROBLEM DATOWANIA ORAZ AUTORSTWA

Pisząc o Heroidach,nie sposób pominąć milczeniem toczącej się od dawna dyskusji o dwóch podstawowych aspektach ich powstania – datowaniu i autorstwie. Dokładne określenie czasu powstania Heroid nastręcza bowiem badaczom trudności1. W wypadku listów pojedynczych przyjmuje się, że zostały one napisane pomiędzy 19 r. p.n.e. i 1 r. n.e. Daty te ustalono na podstawie wzmianek samego Nazona, gdyż w drugim, opublikowanym po 19 r. p.n.e., wydaniu Amores Owidiusz wspomina peryfrastycznie, że zajmuje się obecnie tworzeniem Sztuki kochania oraz Heroid2, a w opublikowanej na przełomie er Ars amatoria pisze o nich jako o już wydanych3. Przy czym warto podkreślić fakt, że wymienienie w Amores bohaterek i bohaterów zaledwie dziewięciu Heroid stało się z czasem pierwszym argumentem w dyskusji nad autorstwem poszczególnych utworów zbioru4. Ten dosyć długi okres wyznaczany jako prawdopodobny czas powstania listów pojedynczych wydaje się niezwykle precyzyjny, jeśli zestawimy go z możliwym momentem powstania Heroid podwójnych. W ich wypadku całkowicie brakuje bowiem od­autorskich wskazówek odnośnie datacji, stąd wedle różnych opinii przyjmuje się, że elegie te mogły powstać w trzech różnych okresach twórczej aktywności Nazona:

a) między 11 a 1 r. p.n.e. bezpośrednio po piętnastu pojedynczych listach jako ich naturalna kontynuacja; przeciwnicy tej opcji wskazują jako kontrargument istotną różnicę w długości elegii z obu grup oraz fakt, że męska płeć autorów listów podwójnych uniemożliwiała opublikowanie całości pod tytułem Epistulae Heroidum;

b) w latach 1–9 n.e., a więc w okresie przed wygnaniem, gdy Owidiusz mógł urozmaicać sobie prace nad Metamorfozami i Fasti krótkimi interludiami o lżejszej tematyce i formie, nawiązującymi do pierwszego okresu swojej twórczości, czyli właśnie Heroidami podwójnymi;

c) w czasie wygnania poety w Tomis (9–18 r. n.e.)5.Wśród współczesnych badaczy popularność zdaje się zyskiwać stopniowo ten ostatni wariant, gdyż względy interpretacyjne pozwalające patrzeć na Heroidy podwójne w kontekście i powiązaniu z poezją wygnańczą sugerują, że zostały one napisane już w trakcie pobytu na wygnaniu i tym samym zamykałyby, niczym koda, całą miłosną twórczość elegijną Owidiusza6. Jednak największą przychylnością cieszy się obecnie opcja druga – powstanie Heroid podwójnych równolegle do Metamorfoz i Fasti, na co wskazują pewne argumenty językowe i metryczne, jak na przykład użycie „nec” w znaczeniu „et ne” dla wprowadzenia mowy bezpośredniej (co Owidiusz stosował tylko w Metamorfozach i Fasti) oraz trzy przypadki wielosylabowego zakończenia pentametru (HeroidaXVI, w. 290; XVII