Hawana. Podzwrotnikowe delirium - Mark Kurlansky - ebook

Hawana. Podzwrotnikowe delirium ebook

Mark Kurlansky

4,1
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Mówią, że to miasto „jest niczym miłość brzydkiej kobiety, namiętne i rozgorączkowane”. Że mężczyźni wciąż są tu ostentacyjnie męscy, a kobiety o rozłożystych biodrach – najbardziej kobiece na świecie. Mówią, że powietrze drży tutaj jak w delirium, kołysze się tanecznymi rytmami granej na żywo muzyki, że nawet chodzi się tu w rytmie sonu. Nakręcono o niej setki filmów, choć wciąż najlepiej wypada w stylu noir. Kiedyś miasto-występek, dziś miasto-upadek – Hawana.

Mark Kurlansky, dziennikarz „New York Timesa”, zapuszczał się w wąskie uliczki „żółtego miasta” przez blisko trzydzieści lat. Podążał śladami Hemingwaya, Greena, Carpentiera, czytał wielbionego przez habaneros Lorcę, spędzał noce w legendarnych kawiarniach i sam sprawdził prawdziwość zdania, które Errol Flynn nabazgrał na ścianie jednej z nich: „Najlepsze miejsce, żeby się upić”. Bo przecież tu powstały popularne drinki: cuba libre, daiquiri, mojito.

Jednak Hawana to nie tylko miasto słońca, zabawy i tańca. Nie można jej zrozumieć bez poznania jej tragicznej, burzliwej historii: kolonializmu, protektoratu USA, reżimu Batisty, rewolucji Fidela Castro i dominacji Związku Radzieckiego. Jej ulice wielokrotnie nasiąkały krwią niewolników i więźniów politycznych.

Ta książka to wyznanie nieskrywanych uczuć Kurlansky’ego do tego niezwykłego miasta. Bo – jak sam pisze – Hawana, ze wszystkimi swoimi zapachami, rozsypującymi się murami, izolacją i trudną historią, jest najbardziej romantycznym miastem na świecie. Napisano o niej niezliczone pieśni miłosne. To miasto zawsze oczarowuje.

„Kurlansky wnikliwie bada pięćsetletnią historię miasta poddawanego hiszpańskim, afrykańskim, amerykańskim i rosyjskim wpływom. Opowiada o dziejach kubańskiej stolicy, zmianach politycznych, społecznych, a nawet muzycznych i kulinarnych. Dzięki tej książce czytelnik dostaje do ręki pełny portret Hawany.” „The New York Times”

„Kurlansky traktuje Hawanę jako punkt wyjścia do omówienia historii całego kraju, jego dziejów, polityki, kulinariów, architektury, muzyki, religii i… zamiłowania do baseballu. Autor szkicuje portret miasta niczym impresjonista i tworzy obraz dwumilionowej metropolii subtelnymi pociągnięciami literackiego pędzla.” „The Washington Post”

„Książka Kurlansky’ego to prawdziwa perełka. Autor spędził na Kubie wiele czasu w najlepszym momencie historii tego kraju. „Hawana” to przepiękny i błyskotliwy list miłosny do jednego z najwspanialszych miast na świecie.” „Booklist”

„„Hawana” to pean na cześć miasta; intymny portret pełen ciepła i niezwykłej wnikliwości. Kolejne rozdziały są niczym kolorowe widokówki, a każda z nich jest barwną opowieścią o Hawanie i kubańskiej historii.” „Publishers Weekly”

„Kurlansky nie powtarza tego, co wszyscy wiedzą już na temat Hawany. Przynosi w zamian opowieść o korzeniach miasta i jego specyfice. „Hawana” to doskonały kolaż historii, które stworzyły kubańską stolicę.” „Cuba Trade Magazine”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 234

Oceny
4,1 (29 ocen)
10
15
3
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
gracekeko

Nie polecam

Książka dobra, ale lektorka fatalna nie umie czytać wyrazów, słów nie tylko polskich ale również obcojęzycznych
00
anula405

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawie i przystępnie opowiedziana historia Hawany, polecam
00

Popularność




Już w księgarniach:

Charles King O północy w Pera Palace. Narodziny współczesnego Stambułu

Ziauddin Sardar Mekka. Święte miasto

Charles King Odessa. Geniusz i śmierć w mieście snów

Justin Marozzi Bagdad. Miasto pokoju, miasto krwi

Mark Mazower Saloniki. Miasto duchów. Chrześcijanie, muzułmanie i żydzi w latach 1430–1950

Mark Kurlansky

Hawana

Podzwrotnikowe delirium

Przełożył Tomasz Fiedorek

Wszelkie powielanie lub wykorzystanie niniejszego pliku elektronicznego inne niż autoryzowane pobranie w zakresie własnego użytku stanowi naruszenie praw autorskich i podlega odpowiedzialności cywilnej oraz karnej.

Tytuł oryginału angielskiego Hawana: A Subtropical Delirium

Projekt okładki Łukasz Piskorek / Fajne Chłopaki

Projekt typograficzny Robert Oleś / d2d.pl

Copyright © Mark Kurlansky, 2017

This translation of HAVANA: A SUBTROPICAL DELIRIUM is published by Wydawnictwo Czarne Sp. z o.o. by arrangement with Bloomsbury Publishing Inc. and Macadamia Literary Agency, Warsaw. All rights reserved

Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarne, 2018

Copyright © for the Polish translation by Tomasz Fiedorek, 2018

Redakcja Maciej Robert

Korekta Katarzyna Rycko / d2d.pl, Jadwiga Makowiec / d2d.pl

Redakcja techniczna Robert Oleś / d2d.pl

Skład Alicja Listwan / d2d.pl

Skład wersji elektronicznej d2d.pl

ISBN 978-83-8049-650-7

Kubańskim pisarzom, tym, którzy popierali rewolucję, tym, którzy jej się sprzeciwiali, i tym, którzy robili jedno i drugie

Esta especie de ensoñación o desvario subtropical, bajo el sol, al borde de la bahía hermosa, diabólicamente hermosa, abierta a las peligrosas aguas del golfo de México, atestadas de tiburones y de almas en pena.

Ten rodzaj podzwrotnikowego rozmarzenia lub delirium, w słońcu, nad brzegiem pięknej zatoki, diabolicznie pięknej, otwartej na niebezpieczne wody Zatoki Meksykańskiej, rojące się od rekinów i potępionych dusz.

Abilio Estévez, Los palacios distantes (2002)

Prolog

Czarno-biała uczta

El corazón es un loco

que no sabe de un color.

Serce to głupiec,

co nie rozróżnia kolorów.

José Martí, Versos sencillos (1891)

Gdybym kiedykolwiek miał kręcić staroświecki film w stylu noir – z cynicznymi bohaterami, fabułą pełną intryg, przemocy oraz nag­łych zwrotów akcji, sfilmowany w ciemnych i groźnych uliczkach, w zamglonej czerni oraz bieli – zrobiłbym to w Hawanie.

Powód, dla którego wybrałbym czarno-białą taśmę, być może nie od razu byłby oczywisty dla ludzi znających Hawanę – karaibskie miasto z żółtymi, różowymi i turkusowymi budynkami na tle modrego nieba i morza, które jest jaskrawoniebieskie, z zawsze obecnym w oddali ciemnokobaltowym paskiem tworzonym przez Prąd Zatokowy.

Czasami – na co od czasu do czasu zwracają uwagę w szczególności Amerykanie – morze koło Hawany, kiedy odbija się w nim niebo tuż przed świtem, wydaje się fiołkowe. Ernest Hemingway, dla którego słowo „fiołkowe” było zbyt kwieciste, opisywał Prąd Zatokowy w tamtym miejscu jako „prawie purpurowy”. Lecz habaneros, czyli mieszkańcy Hawany, zazwyczaj wyrażają się o morzu nie tak poetycko – na określenie koloru wód wokół miasta jako fiołkowego natrafiłem tylko raz, u José Lezamy Limy, poety i powieściopisarza z połowy XX wieku, który pisał:

Fiołkowe morze tęskni za narodzinami bogów,

Bo być tu zrodzonym to uczta niewymowna…

John Muir, Szkot, pierwszy wielki przyrodnik i prawdopodobnie pierwszy ekolog Ameryki, przybył na Kubę w 1868 roku (w tym samym roku zwiedził dolinę Yosemite, gdzie założy później słynny amerykański park narodowy). Dla Muira Hawana była żółtym miastem: „Po jednej stronie portu było miasto owych żółtych roślin; po drugiej – miasto otynkowanych na żółto domów, ciasno i bezładnie skupionych”. Muir widział żółty kolor wszędzie. Wzgórze, na którym stoi strzegący wejścia do portu zamek El Morro, było według niego pokryte żółtymi chwastami.

Podobnego zdania jest brytyjski powieściopisarz Anthony ­Trollope, który w czasie swojej wizyty w Hawanie w 1859 roku nazwał ją „wyblak­łym żółtym miastem”. Tak też namalował je amerykański impresjonista Childe Hassam. Chociaż w Nowym Jorku, Nowej Ang­lii i Francji potrafił zaprezentować się jako wielki kolorysta, kiedy w 1895 roku przybył do Hawany, żółte budynki na jego obrazach były wręcz pastelowe od białego, palącego światła słonecznego – wyblakłe żółte miasto. W jego pejzażach Hawany nawet cienie były stonowane do pastelowego błękitu, a jedynymi naprawdę nasyconymi barwami były czerwień i złoto hiszpańskich flag. Hassam uwielbiał flagi.

Współczesny pisarz kubański Pedro Juan Gutiérrez, który świadomie unika lirycznych ozdobników, czyni wyjątek dla Hawany o zachodzie słońca, którą nazywa „pięknym, złotym miastem o zmierzchu”. Ma rację – gdy promienie słoneczne padają pod kątem prawie równo­ległym do ziemi, Hawana zmienia się w złote miasto.

Federico García Lorca, wielki hiszpański poeta, jest w Hawanie uwielbiany za swój chłopięcy urok i czczony z powodu bohaterskiej śmierci – został rozstrzelany przez faszystów na początku wojny domowej w Hiszpanii. W Hawanie zawsze doceniało się tragiczne zakończenia. W 1930 roku García Lorca pisał: „Hawana ma w sobie żółć Kadyksu, przechodzący w karmin róż Sewilli, rybio fosforyzującą zieleń Grenady”.

Czy ci pisarze widzieli to samo miasto, co ja?

Różnica między pierwszym wrażeniem pisarzy spoglądających na Hawanę a moim spowodowana jest tym, że widzieli oni miasto od strony morza.

Hawana leży na północnym wybrzeżu Kuby, na trasie ważnego szlaku żeglugowego, biegnącego z Ameryki Północnej i Europy przez Karaiby do Meksyku i Ameryki Południowej. To właśnie Hawana oraz portorykańskie San Juan (które leży jednak znacznie dalej od Ameryki Północnej i Meksyku) są jedynymi dużymi portami karaibskimi od strony Atlantyku. Większość portów w tym rejonie leży po karaibskiej stronie wysp, gdzie statki muszą przedzierać się przez zdradzieckie cieśniny, by przepłynąć na Atlantyk.

Francuzi wiedzieli, jakie jest odpowiednie miejsce na port, gdy na stolicę kraju, który dziś nazywa się Haiti, obierali Cap-Haïtien na atlantyckim wybrzeżu wyspy. Jednak po rewolucji haitańskiej w latach 1791–1804 stolicę przeniesiono do Port-au-Prince na wybrzeżu karaibskim. Natomiast na Kubie Hiszpanie popełnili początkowo błąd, zakładając miasto stołeczne w Santiago, czyli po karaibskiej stronie, ale później przenieśli stolicę do Hawany, nad Atlantyk. Hawana ma doskonały port, z długim, wąskim przesmykiem, prowadzącym do szerokiej i dobrze osłoniętej Zatoki Hawańskiej.

Owa zatoka, a raczej jej nabrzeże w starej części Hawany, która nosi dziś nazwę La Habana Vieja, było dawniej sercem miasta. Trafiał tu każdy przybywający na Kubę gość. Z wielkich magazynów ładowano tu na statki i wysyłano za granicę obfite kubańskie zbiory cukru i tytoniu. Tutaj również odbywał się rozładunek towarów, które od razu przechodziły odprawę celną.

W opublikowanej w 1937 roku powieści Mieć i nie mieć, jedynej książce Hemingwaya, której fabuła rozgrywa się w Hawanie, miejscem akcji jest wschodnia część nabrzeża w La Habana Vieja, z jego dokami i magazynami, z robotnikami portowymi w spelunkach i kawiarenkach. W tamtym czasie nabrzeża były zamieszkiwane przez biedotę szukającą pracy, śpiących gdzieś pod murem „ulicznych włóczęgów”, marynarzy, gangsterów i będących na ich usługach płatnych morderców.

Jeszcze dziś, gdy turyści zwiedzający odnowione dzielnice kolonialne w La Habana Vieja skręcą w prawo i przejdą przecznicę albo dwie, znajdą się w sławnej niegdyś okolicy. Ale prawie nikt tego nie robi. Większość turystów nie zdaje sobie sprawy, że w pobliżu są nabrzeże i port. Zniknęli również włóczędzy i gangsterzy oraz większość marynarzy.

Dzisiaj ludzie przylatują tutaj samolotem, z którego mają na Hawanę całkiem inny widok niż podróżni przybywający do niej niegdyś od strony morza. Najpierw leci się nisko nad ogromnymi, zielonymi i pięknie utrzymanymi gospodarstwami rolnymi położonymi na obrzeżach miasta. Następnie taksówka wiezie nas wyboistą drogą, przy której stoi kilka niezbyt wysokich wieżowców, będących w Hawanie raczej niespotykanym widokiem. W jednym z nich mieści się olbrzymia państwowa klinika psychiatryczna. Następnie mijamy budynki w różnych kolorach – szarobure, rdzawe, turkusowe oraz zgniłoróżowe – przypominające urodzinowy tort, który stał trochę za długo. Po niespodziewanie krótkim czasie – zwłaszcza jeśli wzięliśmy nowszą i sprawniejszą taksówkę – jesteśmy już na Malecónie i pędzimy po zakrętach tej biegnącej wzdłuż oceanu promenady, docierając do centrum Hawany tak szybko, że aż trudno uwierzyć, iż jest to miasto mające dwa miliony mieszkańców.

Niemal z każdego miejsca w mieście widać ocean – niebieski i opustoszały. Czasami można dostrzec jakąś łódź, na pewno nie wycieczkową, ale też nie rybacką. Wydaje się to dziwne, ponieważ nie ulega wątpliwości, że roi się tam od ryb. Ciemna smuga obfitującego w ryby Prądu Zatokowego, z wielkimi łowiskami marlinów, które przyciągnęły tu Hemingwaya, jest widoczna z brzegu. Mężczyźni i chłopcy wędkują, stojąc wzdłuż falochronu. Czasami łowią z unoszących się na wodzie dętek, by móc dalej zarzucić wędki i mieć szansę na lepszy połów. Ich zdobyczą jest pargo, miejscowy gatunek dużej ryby. ­Hemingway mówił o pargo, używając amerykańskiej nazwy muttonfish, czyli „barania ryba”. Twierdził, że można ją złapać wśród skał przy zamku El Morro, strzegącym wejścia do portu. Miejscowi używają do tego celu przynęt w postaci wcześniej złowionych mniejszych rybek lub kałamarnic. Wiele innych gatunków ryb karaibskich, zwłaszcza tych, które żerują na rafie koralowej, także posiada ludowe nazwy – choćby pez perro, ryba o psim pysku, z wystającymi zębami, które nadają jej głupkowaty wygląd.

Ale z łodzi się tutaj nie łowi. Nawet w pobliskim Cojímar, „wios­ce rybackiej” obok Hawany, nie widać żadnych łodzi, zaś kilku pozostałych tam jeszcze rybaków to starzy mężczyźni, którzy zamiast wyprawiać się na ryby, wspominają dawne czasy wspólnych połowów z Hemingwayem. Przyczyn braku łodzi może być wiele, począwszy od braku paliwa. Istnieje także teoria głosząca, że wszystkie sprawne łodzie od dawna są już na Florydzie. Prawdziwy powód ma w istocie związek z bliskością Florydy. Na Kubie istnieje bowiem flota rybacka, która działa całkiem aktywnie, aczkolwiek na południowym wybrzeżu, gdzie łowi się przede wszystkim langusty i inne owoce morza.

Od czasu rewolucji kubańskiej w 1959 roku oraz ustanowionego w jej rezultacie rok później amerykańskiego embarga handlowego do Hawany przypływało niewiele statków i niewiele z niej odpływało. Nawet w czasach bliskich powiązań Kuby ze Związkiem Radzieckim, kiedy regularnie docierały tu dostawy z Europy Wschodniej, nigdy ruch nie był na tyle duży, by port tętnił życiem jak za dawnych czasów.

W zasadzie aż do połowy lat osiemdziesiątych XX wieku, kiedy Kuba otrzymała od Organizacji Narodów Zjednoczonych dotację na oczyszczenie portu, do zaszlamionej Zatoki Hawańskiej spływały w ogromnych ilościach nieczystości z rzek i kanałów burzowych. Rzeźnie, fabryka drożdży, dwie gorzelnie, garbarnia i rafineria naftowa w Regli przy wschodnim nabrzeżu przyczyniały się do skażenia środowiska. Jednak nawet trzy dekady prac oczyszczających w Zatoce Hawańskiej nie wpłynęły na zwiększenie żeglugi morskiej. Na dobrą sprawę od rozpadu Związku Radzieckiego w 1991 roku port w Hawanie był używany w jeszcze mniejszym stopniu niż wcześniej.

To może się jednak zmienić. Zaraz po tym, jak w 2015 roku prezydent Barack Obama ogłosił odmrożenie relacji z Kubą, amerykańscy przedsiębiorcy zaczęli snuć plany uruchomienia linii żeglugowej do Hawany, mimo że embargo handlowe nie zostało jeszcze zniesione. Lecz stary port i nabrzeże prawdopodobnie nigdy już nie będą takie jak kiedyś. Jeśli znowu ożyją, to raczej w charakterze przystani turystycznej niż portu handlowego.

Prawda jest bowiem taka, że ten sławny niegdyś karaibski port, od którego w zasadzie rozpoczęła się budowa miasta, jest obecnie nieco przestarzały. W czasach żeglugi mniejszych jednostek port hawański, ze swoimi głębokimi wodami i wąskim wejściem (które na odcinku prawie pół mili morskiej ma zaledwie trzysta metrów szerokości, a dopiero na dalszym odcinku rozszerza się do kilku mil kwadratowych osłoniętego akwenu), pod względem militarnym był atrakcyjny zarówno dla tego, kto go bronił, jak i tego, kto go atakował. Wystarczyło w wejściu do portu zatopić statek, który automatycznie tamował wszelki ruch, uniemożliwiając wpłynięcie do portu i wypłynięcie z niego. Hawański port jest nadal idealnym schronieniem do przeczekania huraganu, lecz nie jest dostatecznie głęboki dla nowoczesnych jednostek, dlatego na zachód od miasta buduje się obecnie większy port głębokowodny. Ponadto – mimo że Regla jest świetnie zlokalizowana jako centrum transportu wodnego obsługującego połączenia ze wschodnią częścią Kuby – ulice od strony La Habana Vieja są zbyt wąskie dla ciężarówek przewożących towary do portu.

To właśnie w tym zatłoczonym świecie wąskich uliczek w La Habana Vieja rozgrywałby się mój film noir. Światło jest tam tak jaskrawe, że aż białe, przez co cienie są wyjątkowo ciemne. To podzwrotnikowe miasto zostało zbudowane w taki sposób, żeby było w nim jak najwięcej ocienionych miejsc. Pogrążone w mroku uliczki La Habana Vieja są tak wąskie, że jeszcze do niedawna między budynkami rozpinano markizy, żeby na chodniki padało jeszcze więcej cienia.

Lecz są także inne powody przemawiające za tym, żeby widzieć Hawanę w czerni i bieli. Z powodu amerykańskiego embarga nie można tu było ani kupić kolorowej kliszy, ani jej wywołać, dlatego jeszcze przez wiele lat po rewolucji czołowi fotografowie tego kraju, jak Raúl Corrales i Alberto Korda, robili wyłącznie czarno-białe zdjęcia. (Korda, prawdziwy habanero, sławny dzięki czarno-białemu portretowi Che Guevary, mówił, iż został fotografem, żeby „poznawać kobiety”).

Jedna z najlepszych powieści o Hawanie przypomina film noir. W trakcie lektury Osaczenia Alejo Carpentiera czytelnik nie myśli w kolorze. Fakt, iż Carpentier – który urodził się w Szwajcarii, miał ojca Francuza i matkę Rosjankę, zmarł w Paryżu, a po hiszpańsku mówił z francuskim akcentem – uznawany jest w tym mieście za wielkiego habanero, stanowi dobitne potwierdzenie otwartości mieszkańców Hawany wobec obcokrajowców. Większość habaneros nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że Carpentier wcale się w ­Hawanie nie urodził.

Akcja Osaczenia rozgrywa się w latach trzydziestych XX wieku, w czasie dyktatury Gerardo Machado, zaś głównym bohaterem tej powieści jest młody członek organizacji rewolucyjnej, który zdradził swych towarzyszy i jest przez nich ścigany po całej Hawanie, ponieważ wydali na niego wyrok śmierci. Jest to jedna z kilku powieści Carpentiera, które zainspirowały Kolumbijczyka Gabriela Garcíę Márqueza i innych pisarzy latynoamerykańskich, by zwrócić się w kierunku tego, co zyskało sobie potem nazwę realizmu magicznego. Niezależnie od zawartości pierwiastka magicznego w tej powieści jest ona pełna brutalnego realizmu, ponieważ jej akcja rozgrywa się na ulicach Hawany. Autorowi udało się uchwycić, jak to miasto wygląda, co czuje i – zwłaszcza – jaki ma zapach. Ale w tej powieści jest jednak mało wzmianek o kolorach miasta: „Mijał pstrokaciznę domów, gdzie barwa ochry sąsiadowała z kolorem popiołu, zieleń z fioletem, od bramy z połamanymi tarczami szedł do bramy brudnych rogów obfitości”[1]. I taka zawsze była Hawana – ozdobna, ale zaniedbana, trochę jak nieogolony mężczyzna w postrzępionym smokingu.

Być może fabuła tej książki, tak mocno kojarząca się z filmem noir, lub fakt, że jej akcja w większości rozgrywa się w nocy, sprawiają wrażenie, jakby powieściowy pościg odbywał się w czarno-białym mieście. Carpentier zdołał uchwycić prawdziwą istotę Hawany, kiedy pisał w książce La ciudad de las columnas [Miasto kolumn] z 1970 roku: „To miasto pogrążone w cieniach, stworzone do korzystania z cieni”. Hawana została zbudowana przez Europejczyków szukających cienia w upalnym kraju – stworzyli oni zacieniony świat.

W Osaczeniu ciemność sprawia, że wyostrza się węch. Hawana, podobnie jak wszystkie tropikalne miasta, spływa potem i pełna jest słodkich, kwaśnych oraz gorzkich dławiących woni. Pomóc mogłaby częstsza wywózka śmieci, ale w mieście jest również wiele innych nieprzyjemnych zapachów. Carpentier pisał o „woniach ubogich kuchni”. Pisał nawet o „zapachu nadgryzionych przez mole i myszy papierów”[2]. Przewertujcie stare, używane książki, z lekko naderwanymi stronami, na straganach Plaza de Armas, najstarszego placu miasta, a poczujecie ten zapach.

Żaden pisarz nie byłby w stanie tak szczegółowo opisać miasta, jak zrobił to Carpentier, nie kochając go przy tym za cały ten smród. Jak pisał Nelson Algren o Chicago: „Zanim zyskasz sobie prawo, żeby pomstować na jakąkolwiek melinę, musisz przez krótką chwilę ją kochać”. Osaczenie Carpentiera to hołd złożony mrocznemu i brutalnemu miastu.

Jeszcze jeden obraz Hawany utrwalony w czerni i bieli stanowią fotografie Walkera Evansa. Carpentier wspomina nawet w Osaczeniu o jednej z nich. W 1932 lub 1933 roku Evans przybył na Kubę, otrzymawszy zlecenie zilustrowania książki zatytułowanej The Crime of Cuba [Przestępczość na Kubie], która ostatecznie nigdy się nie ukazała. W czasie trzech tygodni fotografowania, podczas których również dużo pił z Hemingwayem w hotelu Ambos Mundos („Papa” stawiał), Evans zrobił jednak swoje czarno-białe hawańskie arcydzieła. Zdjęcia nie mają co prawda tej siły w ukazaniu nędzy czasów wielkiego kryzysu, która wyziera z jego amerykańskich fotografii – są to po prostu ujęcia ulic pełnych ludzi starających się dobrze wyglądać w beznadziejnie zdewastowanym świecie.

Były również prawdziwe filmy noir o tym mieście, takie jak nakręcona w 1959 roku przez Carola Reeda czarno-biała adaptacja powieści Nasz człowiek w Hawanie, która ukazała się rok wcześniej. Fakt, że autor książki Graham Greene napisał również scenariusz, sprawia, iż jest to jeden z tych rzadkich filmów, które jak najpełniej czerpią z powieści będącej jej pierwowzorem.

Jest to opowieść o brytyjskim sprzedawcy odkurzaczy, któremu udaje się przekonać służby wywiadowcze swego kraju, iż schematy budowy odkurzacza są w rzeczywistości planami tajnej broni ukrytej gdzieś w górach Kuby. Pragnie on otrzymać od służb pieniądze, za które będzie mógł wysłać swoją córkę do prywatnej szkoły w Szwajcarii. Można by sądzić, że ta historia jest zbyt komiczna na film noir. Fidel Castro, który pozwolił ekipie filmowej kręcić w Hawanie, narzekał, że ten obraz w zbyt korzystnym świetle ukazywał agentów tajnych służb Batisty. Lecz ta opowieść ma również swoją mroczną stronę: występuje w niej między innymi stosujący tortury funkcjonariusz policji, który posiada papierośnicę zrobioną z ludzkiej skóry. W filmie są także sceny zabijania ludzi na ulicy – dramatyczne błyski wystrzałów w ciemnościach. Książka Greene’a jest zasadniczo komedią, ale jak możemy w niej przeczytać: „Zawsze się znajdzie ktoś, kto podrzuci skórkę banana na scenę tragedii”[3].

Autor pierwotnie ulokował akcję swojej powieści w Estonii w roku 1938, ale uznał, że byłaby to zbyt mroczna sceneria dla komedii szpiegowskiej. Dlatego postanowił przenieść fabułę do „niesamowitej Hawany”, w sam środek „absurdów zimnej wojny”. „Któż bowiem uznałby przetrwanie zachodniego kapitalizmu za jakąś wielką sprawę?” – argumentował. Castro twierdził jednak, że jeśli było się Kubańczykiem, dyktatura Batisty nie była wcale zabawna. Mordercza kleptokracja, która blisko współpracowała z amerykańską mafią, z jednej strony oznaczała okropną nędzę, a z drugiej – wystawne bogactwo. Cudzoziemcy zapamiętali Hawanę z tamtych czasów jako swego rodzaju romantyczny burdel, gdzie piękni ludzie ubierali się elegancko i słuchali wspaniałej muzyki w słynnych klubach nocnych. Lecz dla habaneros rządy Batisty to czasy terroru, kiedy niewinni, a nawet bohaterscy ludzie byli bici, włóczeni po ulicach oraz mordowani zarówno w biały dzień, jak i pod osłoną nocy.

Hawana, od dawna słynąca z „zabawy”, faktycznie jest usiana pamiątkami swej tragicznej i burzliwej historii. Na ulicach różnych dzielnic miasta znajdują się tablice upamiętniające miejsca śmierci ofiar reżimu Batisty. Są w niej miejsca, gdzie jeszcze w latach siedem­dziesiątych XIX wieku stały baraki, w których przetrzymywano niewolników i pokazywano ich ku uciesze bogaczy. Jeden taki barak stał na skraju La Habana Vieja, a inny w miejscu, które kiedyś stanowiło zachodni skraj miasta, a obecnie znajduje się w jego centralnej dzielnicy Vedado. Przy malowniczych kamiennych fortyfikacjach u wejścia do portu znajdowały się kiedyś ośrodki prowadzone przez wojsko, gdzie właściciele mogli przyprowadzić swoich niewolników, aby wykwalifikowani eksperci pobili ich lub okaleczyli, podczas gdy niewzruszeni przechodnie słyszeli ich krzyki. Niedaleko zachodniego baraku znajdują się dawne kamieniołomy, w których można obejrzeć niewielki pomnik i tablicę upamiętniającą fakt, że José Martí, największy bohater w historii Kuby, jako nastoletni więzień polityczny Hiszpanów pracował tam skuty łańcuchem. Po uwolnieniu, deportowany do Hiszpanii, pisał w liście do ludu hiszpańskiego: „Nieskończony ból – bo ból uwięzienia jest najdotkliwszym, najbardziej druzgocącym bólem, mordującym umysł, palącym duszę, pozostawiającym ślady, które nigdy nie zostaną zmazane”.

Poniżej zamku El Morro znajdują się, będące ulubionym miejscem turystów, szesnastowieczne fortyfikacje fortecy La Cabaña, gdzie Che Guevara – człowiek o wyglądzie gwiazdora filmowego – urządził swój trybunał oraz rozstrzeliwał tak wielu ludzi, że Castro usunął go ze stanowiska i mianował prezesem banku narodowego. Natomiast po drugiej stronie wejścia do portu stoi zamek La Punta, gdzie w 1851 roku buntownik Narciso López został publicznie uduszony garotą.

W Hawanie każda plama światła ma swoją czarną kropkę.

Hawana jest gorąca, dlatego radzenie sobie z upałem zajmuje centralne miejsce w życiu miasta. „Upał to przeklęta zaraza, która ogarnia wszystko” – pisał Leonardo Padura Fuentes na początku swojej współczesnej powieści kryminalnej Trans w Hawanie. „Podobnie jak peleryna z czerwonego jedwabiu, dopasowana i ciasna, upał nadchodzi, by okryć ciała, drzewa i przedmioty, wprowadza w ich istnienie ciemną truciznę rozpaczy i śmierci, powolnej i nieuchronnej”. Główny bohater książki, porucznik policji Mario Conde, pyta: „¿Pero cómo puede hacer tanto calor, coño?”. To odwieczne hawańskie pytanie: „Skąd, kurwa, bierze się ten upał?”[4].

W grudniu znad morza napływa od strony Florydy chłodniejsze powietrze, wzbijające fale, które pienią się na Malecónie. W styczniu i lutym temperatura spada do bardzo przyjemnych dwudziestu czterech stopni Celsjusza i niektórzy uważają, że to najlepsza pora roku na odwiedzenie wyspy. Ale jeśli nie doświadczyłeś upału, to tak naprawdę nie doświadczyłeś Hawany.

Habaneros doskonale wiedzą, którymi ulicami chodzić – trzymają się tych leżących wzdłuż wybrzeża oceanu, żeby poczuć morską bryzę. Cień można znaleźć wszędzie; habaneros nigdy nie przebywają na słońcu, jeśli nie muszą. Lśnią od potu i dlatego właśnie są znani również z częstych kąpieli.

Hawana nie jest miastem dla ludzi wyczulonych na punkcie potu. Woń potu jest jednym z wielu wyróżniających się zapachów w przepełnionej wonnościami Hawanie i stanowi lejtmotyw w prawie całej literaturze hawańskiej. Pocą się bohaterowie wszystkich powieści kryminalnych Padury. Pocą się bohaterowie wielkiej klasycznej dziewięt­nastowiecznej powieści Cirilo Villaverdego Cecylia Valdés albo Wzgórze Anioła.

Pot był przepisem na bezklasowość w mieście mocno podzielonym granicami klasowymi, bo przecież pocą się wszyscy. W Osaczeniu, w którym pot jest niemal jednym z głównych bohaterów, Carpentier opisuje, jak pociły się bogate, dobrze ubrane kobiety w teatrze: „Etole i futrzane kołnierze w tym upale dawały trochę wilgoci szyjom i dekoltom”[5]. Bogacze po prostu pocili się w lepszych ubraniach.

Reszta tekstu dostępna w regularniej sprzedaży.

Przypisy

[1] Alejo Carpentier, Osaczenie [w:] tegoż, Wojna czasu, przeł. Kalina Wojciechowska, Warszawa: Czytelnik, 1974, s. 215 (wszystkie przypisy pochodzą od tłumacza).

[2] Tamże, s. 189, 195.

[3] Graham Greene, Nasz człowiek w Hawanie, przeł. Maria Skibniewska, Warszawa: Pax, 1975, s. 71.

[4] Leonardo Padura Fuentes, Trans w Hawanie, przeł. Marcin Sarna, Kraków: Znak, 2010, s. 11, 12.

[5] Alejo Carpentier, Osaczenie, dz. cyt., s. 160.

WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.

czarne.com.pl

Sekretariat: ul. Kołłątaja 14, III p., 38-300 Gorlice

tel. +48 18 353 58 93, fax +48 18 352 04 75

[email protected], [email protected]

[email protected], [email protected]

[email protected]

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa

[email protected]

Sekretarz redakcji: [email protected]

Dział promocji: ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa

tel./fax +48 22 621 10 48

[email protected], [email protected]

[email protected], [email protected]

[email protected]

Dział marketingu: [email protected]

Dział sprzedaży: [email protected]

[email protected], [email protected]

Audiobooki i e-booki: [email protected]

Skład: d2d.pl

ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków

tel. +48 12 432 08 52, [email protected]

Wołowiec 2018

Wydanie I