Gucio, Łobuz i afera z kotami - Marta H. Milewska - ebook

Gucio, Łobuz i afera z kotami ebook

Marta H. Milewska

4,8

Opis

W pewnej szacownej kamienicy życie toczy się spokojnie. A właściwie: życie toczyło się spokojnie do dnia, w którym rodzice Gucia i Niny zgodzili się na pieska. Po tygodniu od przybycia Łobuza – bo takie imię otrzymał kundelek – w kamienicy zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Znikają koty. Najpierw Gerwazy, potem Wirus, a dwa dni później – Dzikus. Na właścicieli kotów pada blady strach.  
Gucio, Nina i ich sąsiad Franek postanawiają przeprowadzić śledztwo. Czy to Łobuz jest sprawcą zamieszania, czy może któryś z mieszkańców?
Czy uda się odnaleźć czworonogi? Sprawdźcie sami!
Lektura  w Wielkim Maratonie Czytelniczym 2022/2023.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 79

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,8 (16 ocen)
13
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Audrey_

Nie oderwiesz się od lektury

Wesoła historia :)
00
kppgw

Nie oderwiesz się od lektury

fajne
00
MonAr8685

Dobrze spędzony czas

Mieszkańcy pewnej trzypiętrowej kamienicy tworzą wyjątkową społeczność. Sporo o sobie wiedzą, a do tego bardzo się od siebie różnią. Wiodą spokojne życie... do czasu! Wszystko komplikuje się, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach znika kot Gerwazy, pupil jednej z lokatorek. Co gorsza, jest to dopiero początek tytułowej kociej afery. Atmosfera się zagęszcza. Kolejne koty znikają bez śladu, a podejrzenie z miejsca pada na hałaśliwego psa Łobuza. Ale czy jest to właściwy trop? Do akcji wkraczają Gucio, Franek i Nina, czyli mali detektywi, którzy nie cofną się przed niczym, by rozwikłać tę skomplikowaną zagadkę 🙂 Lektura idealna zarówno dla młodszych, jak i tych nieco starszych wielbicieli opowieści detektywistycznych. Wartka akcja, skrupulatnie prowadzone śledztwo, świetnie wykreowani bohaterowie, spora dawka humoru, a do tego zaskakujące zakończenie. Czego chcieć więcej? Polecam!
00
Aniela_Ma

Dobrze spędzony czas

Całkiem niezła
00
MartynaKwiatkowska

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna lektura!
00

Popularność




© by Wydawnictwo Tatarak, Warszawa 2023

© for the text by Marta H. Milewska,

© for the illustration by Agata Królak,

All rights reserved

Redakcja i korekta: Krystyna Podhajska

ISBN: 978-83-66749-36-8

Wydawnictwo Tatarak

www.tatarak.com

W pewnej starej kamienicy życie biegło spokojnie i cicho. Do czasu. A dokładnie do dnia, w którym rodzice Gucia i Niny zgodzili się na pieska. Miał być niewielki, żeby zmieścił się w małym mieszkanku. Nie za głośny, żeby nie przeszkadzał sąsiadom, i nie za brzydki –  no bo tak. Jakoś tak się jednak złożyło, że tydzień później Gucio wyszedł ze schroniska z dużym, kudłatym i hałaśliwym kundelkiem. Do tego okropnie brzydkim. 

Jednak najgorsze miało się dopiero zdarzyć. I wcale nie chodziło o to, że kundelek szczekał na każdego przechodnia, ani nawet o to, że zniszczył rabatkę przed domem. 

Po tygodniu od przybycia Łobuza – bo takie imię pies dostał od Gucia w nagrodę za swoje zasługi – w kamienicy zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Najpierw w nocy zniknął rudy kot Gerwazy. Po nim kot Wirus, a dwa dni później – kot Dzikus. 

Na właścicieli kotów padł blady strach. 

A na kogo padło podejrzenie?

Parter

Mieszkanie numer jeden – pani Terenia Kozioł

Pani Terenia jest woźną w naszej szkole. Ma niedaleko do pracy, bo szkoła jest zaraz obok naszej kamienicy (albo nasza kamienica jest zaraz obok szkoły, zależy, jak patrzeć). Pani Terenia nie jest zbyt miła, zwłaszcza nie dla dzieci. Nazywa nas darmozjadami albo psujami. Jednak jeszcze bardziej nie lubi kotów, bo okropnie brudzą. Tak przynajmniej mówi, kiedy przegania je miotłą ze szkolnego podwórka. Pani Terenia w pracy zwykle nosi fartuch w białe groszki.

Mieszkanie numer dwa – pan Mietek Wąs

Pan Mietek lubi mieć na wszystko oko. Może dlatego, że jest stróżem. Mama mówi, że pilnuje jakiejś dużej budowy i to ciemną nocą. A wiadomo, że najgorsi złodzieje przychodzą właśnie wtedy. Pan Mietek zamiast wychodzić do pracy rano, wychodzi dopiero wieczorem, a rano wraca. Do tego wcale nie ma wąsów, chociaż nazywa się Wąs. Wszystko na opak.

Mieszkanie numer trzy – pani Ewa Śledź

Pani Ewa podobno kiedyś uczyła biologii. Teraz najczęściej siedzi w oknie ze swoim kotem Florkiem. Ma siwe włosy, które czesze w wysoki kok. W sumie niewiele wiem o pani Ewie poza tym, że ma fajne nazwisko.

Pierwsze piętro

Mieszkanie numer cztery – pan Jan Król

Pan Jan jest gospodarzem naszej kamienicy. Wydaje mu się, że jest bardzo ważny i wszystko o wszystkich musi wiedzieć. Ciągle komuś zwraca uwagę. Poza tym umieszcza na fejsie zdjęcia naszej kamienicy. Nie wszystkim to się podoba. Raz zrobił zdjęcie, kiedy moja mama akurat opalała się na balkonie. Wrzucił je na fejsa i podpisał: „Lato zawitało do naszej kamienicy”. Parę minut później mama zawitała do pana Jana i zrobiła mu awanturę. Pan Jan nosi duży czarny kapelusz. Dość dziwaczny według mnie.

Mieszkanie numer pięć – pani Stasia Zięba

Pani Stasia jest fryzjerką. Chodzi w butach na cienkich i wysokich obcasach. Nie wyglądają na zbyt wygodne, ale moja siostra mówi, że są szałowe. Tego poglądu chyba nie podziela pan Jan. On nie lubi hałasu na klatce schodowej, a buty pani Stasi robią akurat sporo hałasu. Pani Stasia lubi koty. Ma aż dwa – Zytę i Rudą. Ma też syna – Franka. To mój kumpel. Jest w porządku. Chociaż trzeba przyznać, że czasami bywa męczący z tymi swoimi mądrościami wygłaszanymi na każdy temat. Mówiąc wprost – Franek to niezły mózg. Wie wszystko o wszystkim.

Mieszkanie numer sześć – państwo Maria i Andrzej Kokoszkowie

Państwo Kokoszkowie o pracują w jakimś muzeum. Mają kota – Króla, co podwójnie denerwuje naszego gospodarza. Po pierwsze – bo nie lubi kotów. Po drugie – bo ten konkretny kot nazywa się tak jak on. Zdaniem taty pan Kokoszko specjalnie tak nazwał swojego kota. Taki psikus. Państwo Kokoszkowie wyglądają prawie tak samo. Oboje ubierają się na czarno, noszą okulary, a zamiast toreb plecaki.

Drugie piętro

Mieszkanie numer siedem – pan Waldek Bziuk

Pan Waldek jeździ dużą ciężarówką. Czasami podjeżdża nią pod naszą kamienicę. Nie ma kota. Ma za to radio, które lubi nastawiać na maksa, zupełnie jakby miał problemy ze słuchem. Wtedy radia pana Waldka słucha nie tylko pan Waldek, ale i cała kamienica. Nie muszę mówić, jak bardzo denerwuje to naszego gospodarza. Jeszcze bardziej denerwuje to moją mamę, która stuka wtedy miotłą w ścianę. Niestety, to nie zawsze pomaga. Pan Waldek jest prawie tak duży jak jego ciężarówka. Zapuścił długą brodę.

Mieszkanie numer osiem – państwo Kwiatkowscy

To my: mama, tata, ja i moja młodsza siostra. Nina ma dziesięć lat i jest okropna. Ciągle za mną łazi i czegoś chce. Do tego najpierw podsłuchuje, a później idzie do mamy i wszystko jej powtarza. W skali fajności od zera do stu ja mam sto, Nina minus sto. Wyglądamy zupełnie normalnie. Wyjątkiem jest Nina, która myśli, że jak nazywa się Kwiatkowska, to wszystkie ubrania musi mieć w kwiatki. Mówiłem już, że jest okropna?

Mieszkanie numer dziewięć – student Lolek

Nie wiem, jak Lolek ma na nazwisko. Wynajmuje mieszkanie w naszej kamienicy od roku. Ma mnóstwo koleżanek i kolegów, z którymi słucha muzyki. Najczęściej w soboty. Wtedy tata mówi, że mamy stereo. Z jednej strony pan Waldek ze swoim radiem, z drugiej strony – Lolek ze swoimi bitami. Ostatnio Lolek przygarnął kotka. Nazwał go Dzikus, bo kotek wszystko drapie i wskakuje na najwyższe półki. Lolek ma długie włosy i nosi za duże ubrania. Podobno to taka moda.

Trzecie piętro

Mieszkanie numer dziesięć – pan Piotr Klik

Pan Piotr jest informatykiem. Ma kota – Wirusa. Wiemy o tym tylko dlatego, że Wirus często mu ucieka i spaceruje po naszym dachu. Pan Piotr krzyczy wtedy: „Wirus! Wirus! Gdzie jesteś?”. Brzmi to trochę śmiesznie szczególnie dla tych, którzy nie wiedzą, że woła kota. Pan Piotr rzadko wychodzi z domu, ale kiedy wychodzi, zawsze ma na sobie szary dres.

Mieszkanie numer jedenaście – pan Cezary Kowalski

To były dyrektor naszej szkoły i jedyna osoba, której gospodarz nie zwraca uwagi. Wcale nie dlatego, że nie ma na co. Zawsze znajdzie się jakiś powód! Jednak kiedy pan Jan tylko otworzy usta, dyrektor rzuca mu wtedy to swoje słynne spojrzenie. Ono działa natychmiast. Pan Jan szybko zamyka usta i jeszcze szybciej odchodzi. My w szkole nazywaliśmy to „mrożącym spojrzeniem dyra”. Nazywaliśmy, bo pan dyrektor kilka miesięcy temu przeszedł na emeryturę. Pan dyrektor jest bardzo wysoki i niezwykle poważny. Rzadko się uśmiecha.

Mieszkanie numer dwanaście – pani Jola Sałata

Pani Jola prowadzi sklepik na rogu naszej ulicy. Ma tam wszystko, co najbardziej potrzebne: żelki, draże kakaowe, kwaśne lizaki i oranżadę w proszku. Pani Jola lubi koty. W domu ma Gerwazego, który jest okropnym łakomczuchem. Dlatego kiedy siedzi na parapecie, wygląda jak wielka, puchata poduszka. Natomiast pani Jola wygląda zupełnie niezwyczajnie. Nosi długie, kolorowe spódnice, które słabo pasują do sportowych czapek z daszkiem. Pani Jola ma ich chyba z tysiąc. Tysiąc spódnic i tysiąc czapek.