Giuseppe G. Mezzofanti - Biografia poligloty - Charles William Russell - ebook

Giuseppe G. Mezzofanti - Biografia poligloty ebook

Charles William Russell

0,0

Opis

Charles William Russell (1812-1880) – irlandzki ksiądz katolicki, uczony. Był profesorem nauk humanistycznych, wykładał historię kościelną w St. Patrick’s College w Maynooth, od 1857 r. pełnił funkcję rektora tej uczelni. W 1850 r. przełożył na język angielski System teologii Gottfrieda Wilhelma von Leibniza, a w 1858 r. napisał biografię kardynała Mezzofantiego. Współpracował m.in. z „Dublin Review”, „Edinburgh Review” i „Irish Monthly”.

Biografia Giuseppe G. Mezzofantiego (1774-1849) to frapująca opowieść o największym poliglocie w historii. Mezzofanti był duchownym katolickim, profesorem języków starożytnych i kustoszem Biblioteki Watykańskiej. W 1838 r. otrzymał nominację kardynalską z rąk papieża Grzegorza XVI. Jako poliglota znał kilkadziesiąt języków i już za życia cieszył się sławą językowego geniusza. Poznał osobiście najważniejsze postaci swojej epoki: Byrona, Roselliniego, cesarza Austrii Franciszka I, króla Prus Fryderyka Wilhelma IV, cara Mikołaja I oraz księcia Siergieja Wołkonskiego – z wszystkimi rozmawiał w ich ojczystym języku.

Mezzofanti był niezwykle pracowitym człowiekiem; uwielbiał dyskusje z cudzoziemcami i wykorzystywał każdą okazję do nauki języków. Lektura jego biografii z pewnością umożliwi oddzielenie legend związanych z jego życiem od faktów, a także pozwoli ocenić ile w poliglotyzmie jest talentu, a ile ciężkiej pracy.

Recenzje książki:

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 398

Rok wydania: 2023

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału

THE LIFE OF CARDINAL MEZZOFANTI

Korekta

Korekto.pl

Skład i łamanie wersji do druku

STUDIO Struczyk L.F.

Projekt okładki

Zbigniew Czereszewski

Konsultacja

Konrad Jerzak vel Dobosz

Copyright © by Oficyna Wydawnicza Rivail

Copyright © 2022 for the Polish translation by Marcin Stachelski

All rights reserved

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana, przechowywana jako źródło danych, przekazywana w jakiejkolwiek elektronicznej, mechanicznej, fotograficznej lub innej formie zapisu bez pisemnej zgody posiadacza praw.

ISBN 9788362402717

Oficyna Wydawnicza RIVAIL Konrad Jerzak Vel Dobosz ul. Złota 75A/7 00819 Warszawa NIP: 1251143849, REGON: 142085845 tel. 502651666 https://ksiazkispirytystyczne.plhttp://elemelingua.com

 

Przygotowanie wersji elektronicznejEpubeum

Przedmowa

Niniejsze wspomnienie kardynała Mezzofantiego ma swoje źródło w artykule napisanym do „Edinburgh Review” w 1855 roku. W tamtym czasie temat cieszył się dużym zainteresowaniem, artykuł został przetłumaczony na francuski, a także – w skróconej formie – na włoski; za pośrednictwem redaktora otrzymałem wówczas sugestie od zupełnie nieznanych mi osób, aby skompletować całą biografię Mezzofantiego, a także dano mi możliwość dotarcia do dodatkowych informacji.

Zapiski kardynała, na których oparty był wymieniony artykuł, ówcześnie stanowiące całość materiałów zebranych do biografii, wydawały mi się – z całą ich precyzją i kompletnością – niezbędne do właściwego osądu jego umiejętności. Czułem zarazem, że aby zadowalająco ocenić znajomość tak wielu języków, jaką przypisała mu sława, nie wystarczy powtórzenie popularnych informacji ani ogólnych stwierdzeń, nawet jeśli ich źródłem są wyjątkowi i godni zaufania świadkowie. Dowód powinien być konkretny i opierać się na wiadomościach wziętych z danego kraju albo przynajmniej od innego człowieka, którego biegłość językowa jest poza wszelkimi podejrzeniami.

Powszechne zainteresowanie tematem dało mi nadzieję, że gromadząc świeże jeszcze wspomnienia cudzoziemców reprezentujących różne języki, którzy znali kardynała i rozmawiali z nim, będę mógł bardziej kompleksowo ocenić poliglotę, niż dotychczas było to możliwe.

Krótkie poszukiwania usatysfakcjonowały mnie. Okazało się, że wciąż żyją ludzie rozproszeni po wszystkich zakątkach globu, mogący określić w oparciu o swoją wiedzę, jakimi językami posługiwał się Mezzofanti i jak dalece je poznał. Podjąłem więc próbę zebrania ich opinii.

Moje przedsięwzięcie wiązało się z obszerną i nużącą wymianą listów. Wielu korespondentów, do których się zwracałem, mieszkało w bardzo odległych krajach; niejeden znajdował się poza zasięgiem zwykłej komunikacji pocztowej i kontakt z nim był możliwy jedynie za pośrednictwem konsula, zaprzyjaźnionego urzędu bądź misjonarza.

Jestem im głęboko wdzięczny za pozytywne reakcje na moje badania. W książce wymieniłem nazwiska wielu osób, którym zawdzięczam istotną pomoc i informacje. Pozostali drodzy przyjaciele niech zechcą przyjąć moje ogólne podziękowania.

Wszakże jest jeden człowiek, który zasługuje na specjalne i pełne wdzięczności podziękowanie – Jego Eminencja arcybiskup Westminsteru. Już na początkowym etapie pracy otrzymałem odeń masę anegdot, relacji i sugestii, które same w sobie były interesujące, a nadto okazały się bardzo pomocne w moich dalszych dociekaniach; o dużym znaczeniu tych źródeł stanowi także fakt, iż zostały zaczerpnięte z tego wspaniałego zbioru wspomnień, którym Jego Eminencja zechciał podzielić się publicznie.

Arcybiskupowi Westminsteru zawdzięczam także kilka rękopisów. Inne materiały dostałem od przyjaciół wymienionych w niniejszej książce.

Życie Kardynała Mezzofantiego

Rozdział I.(1774–1798)

Wspomnienie kardynała Mezzofantiego nie obejmuje wiele ponad to, co winno się znaleźć w eseju filologicznym. Ciche i spokojne, jak jego kariera, życie naszego bohatera nie zawiera dużo atrakcji typowych dla biografii. Głównym przedmiotem naszego zainteresowania musi być zatem próba znalezienia odpowiedzi na pytanie: jaki stopień perfekcji jest w stanie osiągnąć umysł ludzki, skupiający swe siły na jednym dziale wiedzy. Jako autor mam nadzieję, że uniknę zarzutu, który Warburton skierował w stronę biografa Boileau1 – mianowicie, że „napisał książkę bez życia”.

Giuseppe Gasparo Mezzofanti2 przyszedł na świat w Bolonii3 siedemnastego września 1774 roku4. Jego ojciec, Francesco Mezzofanti, pochodził z tego samego miasta, odebrał bardzo skromne wykształcenie5 i zajmował się stolarstwem. Nieliczni, którzy go zapamiętali, opisywali Francesco jako człowieka bardzo sprytnego i inteligentnego, a przy tym zręcznego i powszechnie szanowanego za swoją uczciwość, pobożność i honorowość. Uważa się, że matka przyszłego poligloty, Gesualda Dall'Olmo, była lepszego pochodzenia niż ojciec. Nazwisko Dall'Olmo6 jest bardzo stare i można je odnaleźć w bolońskich annałach, aczkolwiek majątek tej gałęzi rodziny, do której należała Gesualda, był równie skromny jak jej męża. Wiadomo jednak, że przewyższała go wykształceniem; prostolinijna i obdarzona życzliwym usposobieniem, łączyła w sobie wspaniałe talenty, wielką roztropność, zdrowy rozsądek oraz głęboko religijny umysł.

Z tego małżeństwa urodziło się kilkoro dzieci, ale zmarły w młodym wieku, z wyjątkiem córki Teresy i młodszego od niej o dziesięć lat Giuseppe Gasparo, o którym opowiada niniejsza książka. Gdy nasz bohater był jeszcze chłopcem, Teresa poślubiła młodego fryzjera Giuseppe Luigiego Minarellego – owocem tego związku było bardzo wiele dzieci7, z których kilkoro wciąż żyje8. Uprzejmości Pietro Minarellego zawdzięczam kilka szczegółowych danych o historii rodziny i dzieciństwie jego czcigodnego wuja. Poza tym nie brakuje cudownych opowieści o latach młodości Mezzofantiego (jak w przypadku większości ludzi wyróżniających się czymś w życiu) ani anegdot o pierwszych przejawach niezwykłego daru, który naznaczył jego późniejsze życie.

Według jednej z relacji, przez pierwsze lata nikt nie dbał o rozwój intelektualny Giuseppe Gasparo, który już jako dziecko uczył się zawodu stolarza w warsztacie ojca. Co typowe we włoskich miastach, starszy Mezzofanti przeważnie nie wykonywał swego rzemiosła w pracowni, ale na otwartej ulicy. Stanowisko, przy którym chłopiec zazwyczaj pracował, znajdowało się rzekomo naprzeciw okien szkoły prowadzonej przez starego księdza. Kapłan miał wielu uczniów i uczył ich łaciny oraz greki. Chłopiec zupełnie nie znał greckiego alfabetu ani nawet alfabetu własnego języka, ale usłyszawszy lekcje, od razu wyłapywał każde greckie i łacińskie słowo. Udawało mu się to, mimo że ani razu nie widział greckich i łacińskich podręczników! Szczęśliwym trafem dowiedział się o tym nieświadomy dodatkowego ucznia nauczyciel: doprowadził oczywiście do zabrania młodzieńca z warsztatu, umożliwiając mu dalsze kształcenie9.

Jeszcze bardziej niezwykłą historię przytoczył popularny amerykański pisarz, Headley: mianowicie w czasie, gdy Mezzofanti „był jeszcze mało znanym księdzem pełniącym posługę na północy Włoch, pewnego dnia został wezwany do wyspowiadania dwóch cudzoziemców skazanych za piractwo, którzy nazajutrz mieli zostać straceni”. Po wejściu do celi stwierdził, że nie rozumieją żadnego słowa, które do nich wypowiedział. Przytłoczony myślą, że przestępcy opuszczą świat bez korzyści płynących ze spowiedzi, powrócił do swego pokoju, zdecydowany nauczyć się ich języka przed najbliższym porankiem. Wykonał zadanie i następnego dnia wyspowiadał więźniów! Od tego czasu bez przeszkód uczył się nawet najtrudniejszych języków. Uważał, że czystości swych motywów zawdzięcza pomoc ze strony Boga, „w cudowny sposób wspierającego go w nauce”10. Tę dziwną opowieść Headley podpiera autorytetem pewnego księdza – przyjaciela Mezzofantiego, dodając, że „sam Mezzofanti przypisywał inspiracji Boga swą zdolność przyswajania nowych języków”11. Wyobraźnia mogłaby delektować się tą i innymi niezwykłymi historiami... ale na szczęście dla lekcji moralnej, którą uważam za najcenniejszą naukę płynącą z biografii, faktyczny początek kształcenia Mezzofantiego nie przedstawia się tak cudownie i pokazuje, że nawet najbardziej utalentowani ludzie mogą liczyć na osiągnięcie prawdziwego mistrzostwa jedynie dzięki cierpliwej i systematycznej pracy.

Mimo sugestii, że kształcenie młodego Mezzofantiego na początku było bardzo zaniedbane, w rzeczywistości jego rodzice, „szanowani, choć bardzo biedni”, mieli świadomość znaczenia nauki i od samego początku całą troskę kierowali na wychowanie syna – na tyle, na ile pozwalały im skromne warunki. Według informacji pozyskanej od Minarellego, Giuseppe nie miał jeszcze ukończonych trzech lat, gdy wysłano go do szkoły prowadzonej przez pewną damę, głównie po to, aby był pod opieką w czasie, gdy inne dzieci pobierały naukę. Nauczycielka wkrótce odkryła, że chłopiec bez żadnego wysiłku nauczył się wszystkich treści przekazywanych uczniom, choć przecież był wyłączony z lekcji starszej od siebie dziatwy. Zauważyła też, że malec potrafi szybko i dokładnie powtórzyć zadania, które dyktowała. W związku z tym Giuseppe został dopuszczony do regularnych zajęć i w lot zaliczył podstawowy program tej skromnej placówki.

Następnie chłopca przeniesiono do innej szkoły elementarnej, ale o bardziej zaawansowanym programie. Prowadził ją ksiądz nazwiskiem Filippo Cicotii. W nowym miejscu Mezzofanti uczył się gramatyki, geografii, kaligrafii, arytmetyki, algebry i elementów łaciny. Po pewnym czasie ksiądz Cicotii poradził rodzicom młodzieńca, aby przenieśli go do innej szkoły i pozwolili podjąć studia wyższe, do których był już gotów.

Wydaje się, że ojciec przez chwilę sprzeciwiał się pomysłowi. Patrząc na syna przez pryzmat własnej pozycji, oczywiście rozważał danie mu wykształcenia, ale wyłącznie podstawowego, stosownie do warstwy społecznej, do której przynależeli. Staroświeckie poglądy Francesco na edukację nie były rzadkością w jego środowisku; nie chciał pozwolić synowi na – w jego mniemaniu – niezgodną z naturą i bezużyteczną pracę, skoro przeznaczeniem chłopca miało być rzemiosło. Na szczęście dla dziecka, matka Giuseppe kierowała się bardziej oświeconymi poglądami, lepiej rozumiejąc jego charakter i potencjał.

Jak się jednak okazało, to głównie dzięki radom i wpływom życzliwego kapłana z oratorium12, księdza Giovanniego Battisty Respighiego, możliwy był przyszły rozwój kariery Mezzofantiego. Znakomity duchowny, któremu wielu młodych ludzi z jego rodzinnego miasta zawdzięczało pomoc i patronat, dostrzegł rzadkie talenty młodzieńca i zdołał przezwyciężyć wahania ojca. Za wstawiennictwem Respighiego młody człowiek został przeniesiony ze szkoły Cicottiego do jednej z tak zwanych scuoli pie w Bolonii, placówek prowadzonych przez zakonników, założonych na początku XVII wieku przez J. Cazalanę; w szkołach tych początkowo przekazywano uczniom głównie wiedzę elementarną, ale z czasem z dużym powodzeniem (zwłaszcza w większych miastach) rozwijano tam także zaawansowane nauki.

Wśród duchownych pracujących w bolońskiej scuoli pie było kilku członków niedawno zlikwidowanego zakonu jezuitów13, przybyłych nie tylko z prowincji rzymskiej, ale także hiszpańskiej i hiszpańskoamerykańskiej.

Wydalenie jezuitów z Hiszpanii poprzedziło o ponad trzy lata oficjalne zniesienie zakonu. Hiszpańscy jezuici, zmuszeni do opuszczenia ojczyzny, spotkali się z serdecznym przyjęciem na obszarach należących do papiestwa. Niektórzy byli obcokrajowcami z urodzenia, a inni przez wiele lat przebywali na zagranicznych misjach. Zdaje się, że scuola pie dawała im wszystkim możliwość pracy niemal identycznej jak wcześniejsza służba w jezuickich zakładach naukowych. Wielu chętnie skorzystało z nadarzającej się okazji. Można założyć, że zespół nauczycieli z różnych krajów ułatwił młodemu Mezzofantiemu naukę języków, a jego osobista skłonność ku lingwistyce również zdeterminowała obrany przezeń kierunek kształcenia.

Jeden z owych byłych jezuitów, ojciec Emmanuel Aponte, rodem z Hiszpanii, przez wiele lat był członkiem misji na Wyspach Filipińskich. Następny, ojciec Mark Escobar, pochodził z Gwatemali i pracował w kilku misjach Towarzystwa Jezusowego w Meksyku i Ameryce Południowej. Trzeci – Laurence Ignatius Thiulen miał za sobą jeszcze bardziej niezwykłą przeszłość. Urodził się w 1746 roku w szwedzkim Göteborgu, w rodzinie luterańskiej. Jego ojciec piastował urząd superintendenta Szwedzkiej Kompanii Wschodnioindyjskiej.

Thiulen wcześnie porzucił dom rodzinny z przekonaniem, że zagraniczne podróże pomogą mu się rozwinąć jako człowiekowi. Spędził pewien czas w Lizbonie, a następnie w 1768 roku wyjechał do Kadyksu. Stąd, z zamiarem udania się do Włoch, wyruszył na Korsykę tym samym statkiem, którym kiedyś przypłynął do Lizbony z rodzinnego kraju. Jak się okazało, w międzyczasie statek został wyczarterowany przez rząd jako element floty, która po nagłym zakazie działalności jezuitów w Hiszpanii, miała przetransportować ich do Włoch. W takich niecodziennych okolicznościach Thiulen został towarzyszem podróży kilku wygnańców. Od wczesnej młodości przyzwyczajony do traktowania z podejrzliwością członków tego budzącego strach14 zakonu, początkowo unikał kontaktów ze współpasażerami. Stopniowo jednak ich skromność i uprzejmość stopiły jego uprzedzenia. Zainteresował się bliżej ich rozmowami, nawet kiedy czasami dotyczyły kwestii religijnych. Nim wyprawa dobiegła końca, jego niechętny stosunek do jezuitów został przezwyciężony tak dalece, iż zaczął rozważać możliwość przejścia na katolicyzm.

Gdy wylądował na Korsyce, szwedzki konsul w Bastii, który sam był luteraninem, starał się przeszkodzić jego planom, ale Thiulen wytrwał w swoich zamiarach i ostatecznie zrealizował je w Ferrarze w 1769 roku. Już w następnym roku wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w Bolonii. Śluby złożył tam w 1772 roku, ale wkrótce ogłoszono ostateczne zniesienie zakonu. Będąc obcokrajowcem bez formalnego wykształcenia, nie miał prawa do skromnych środków, z których utrzymywali się zakonnicy, ale okoliczności nawrócenia dawnego luteranina wzbudziły zainteresowanie jego osobą. W rezultacie zaczął być traktowany na równi z wykształconymi jezuitami, a w 1776 roku został podniesiony do stanu kapłańskiego. Nadal przebywał więc w Bolonii, zajmując się nauczaniem i posługą duszpasterską15.

Wymienieni tu dobrzy ojcowie, obdarzeni intuicją, która była sekretem ich wieloletnich sukcesów w wychowaniu młodzieży, w scuoli pie szybko odkryli talenty młodego ucznia. Zresztą w krótkim czasie Giuseppe stał się dla nich bardziej przyjacielem niż uczniem. Przynajmniej dwóch nauczycieli, ojcowie Aponte i Thiulen, doczekało późniejszych sukcesów wychowanka. Mezzofanti zawsze utrzymywał z nimi przyjacielskie relacje, podobnie jak ze swym pierwszym i najżyczliwszym patronem, ojcem Respighim16.

Ciekawie byłoby prześledzić ten etap kształcenia Mezzofantiego, ustalić daty i kolejność sukcesów w dziedzinie, która później stała się pasjonującą treścią jego życia. Niestety, obecnie możemy dotrzeć już tylko do niewielu szczegółowych informacji, trudno więc scharakteryzować bliżej jego czasy szkolne. Najważniejszymi nauczycielami Mezzofantiego w scuoli pie byli zapewne wymienieni już ojcowie jezuici: ojciec Thiulen uczył historii, geografii, arytmetyki i matematyki17; ojciec Aponte greki, a ojciec Escobar najprawdopodobniej łaciny. Mezzofanti z pewnością poznał wtedy hiszpański, niewykluczone więc, że to jeden z nich zapoznał go z tym językiem, a może także z innymi, używanymi w Meksyku i Ameryce Środkowej. Choć pozbawione szczegółów, źródła dotyczące czasów szkolnych jednomyślnie opisują sukcesy młodzieńca we wszystkich zajęciach i jego zdolność szybkiego zapamiętywania informacji. Przykład doskonałej pamięci Mezzofantiego podaje Manavit18, który pewnego dnia wręczył mu tom autorstwa św. Jana Chryzostoma i poprosił o przeczytanie strony traktatu De Sacerdotio w oryginale greckim. Po jednym czytaniu młodzieniec zamknął książkę i powtórzył treść całej strony, bez pomyłki i nie zmieniając ani jednego słowa!

Maniery i charakter Mezzofantiego były niezwykle ujmujące, a przyjaźnie zawarte w szkole trwały nieprzerwanie przez całe jego życie. Wśród szkolnych kompanów jeden zasłużył na szczególną uwagę – ojciec Camillo Ranzani, który później zdobył sławę jako przyrodnik i wieloletni profesor uniwersytecki19. Ranzani, podobnie jak jego przyjaciel, był bardzo skromnego pochodzenia i też zawdzięczał swą błyskotliwą karierę oświeconej życzliwości księdza Respighiego. Był w podobnym wieku co Mezzofanti, a ponieważ ich domy bezpośrednio sąsiadowały ze sobą, widywali się prawie codziennie już od wczesnego dzieciństwa, a zwłaszcza odkąd zaczęli uczęszczać do scuoli pie. Stałe odniesienia do Ranzaniego, obecne w korespondencji Mezzofantiego, pokazują, jak bliska i serdeczna była ich przyjaźń.

Młody Giuseppe wcześnie przejawiał chęć wstąpienia do stanu duchownego. Wydaje się, że to pragnienie wywołało pewne niezadowolenie u jego ojca, który widział przyszłość syna w świeckim zawodzie, jednak głęboko religijne usposobienie i niewinność dziecka ostatecznie przezwyciężyły tę niechęć. Ukończywszy szkołę elementarną bardzo wcześnie, już jako chłopiec Mezzofanti został stypendystą Seminarium Arcybiskupiego w Bolonii. Działo się to prawdopodobnie w 1786 roku20. Wiemy, że przekraczając próg szkoły seminaryjnej nadal mieszkał w domu rodzinnym.

Niewiele wiadomo o okresie studiów Mezzofantiego, poza pewnym incydentem, który wydarzył się na egzaminie z filozofii. Mistrzem przyszłego poligloty był wtedy Giuseppe Voglio, znamienity profesor i autor kilku prac o współczesnych sporach filozoficznych. Na włoskich uczelniach panowała zasada, zgodnie z którą pretendent do stopnia potwierdzającego kompetencje filozoficzne publicznie bronił szeregu tez, wybieranych dlań z całego dorobku filozoficznego. Mezzofanti w czasie egzaminu właściwie był jeszcze dzieckiem; poddany publicznej próbie prawdopodobnie stracił pewność siebie i o mało nie przypłacił tego całkowitą porażką. Jeden ze świadków dysputy, dr Santagata, podał interesujący opis tego zdarzenia:

„Przez pewien czas sukces młodego człowieka rysował się bardzo wyraźnie. Każda nowa kontra dyskutantów, wybierających spośród wielu subtelnych argumentów, dawała mu nową okazję do ukazania bystrości intelektu oraz biegłości i elegancji jego łaciny. Pełne podziwu i aprobaty pomruki zgromadzonych oraz oklaski od publiczności (wśród której sam się znajdowałem) zdawały się obiecywać triumf młodzieńca. Lecz oto niespodziewanie egzaminowany zbladł, zamilkł i opadł na miejsce, mdlejąc niemalże. Słuchacze byli głęboko poruszeni niespodziewaną przerwą w prezentacji, która do tej pory była tak udana, ale zaraz poczuli ulgę, widząc, że Mezzofanti jak gdyby jednym potężnym wysiłkiem woli otrząsa się z paraliżujących emocji, odzyskuje panowanie nad sobą i znów przemawia, nawet z większą ostrością i precyzją niż wcześniej. Liczne zgromadzenie odpowiedziało mu donośnym, powtarzającym się aplauzem”21.

Mezzofanti miał mniej więcej piętnaście lat, gdy stan jego zdrowia pogorszył się wskutek długiego i intensywnego wysiłku. Osłabienie było tak duże, że po ukończeniu kursu filozofii młodzieniec musiał na pewien czas przerwać studia22. Dopiero około 1793 roku wstąpił na kurs teologiczny pod kierunkiem kanonika Joachima Ambrosiego.

Jego szkolny kolega Monti, w późniejszych latach szanowany kapłan z Bagni di Poreta w archidiecezji bolońskiej, wciąż żyje i z uznaniem opowiada o talentach Mezzofantiego. Zapamiętał go jako miłego młodzieńca o niezwykle ujmujących manierach – zwracającego uwagę nieznajomych swoją poważną i skupioną twarzą. Ksiądz Monti pamięta jego „poważne spojrzenie, zbyt zamyślone jak na młode lata, ale dla przyjaciół emanujące niewinną radością”. Dodaje, że Mezzofanti był niezwykle pracowitym studentem i często spędzał całe noce nad książkami w bibliotece. Jego mistrzem teologii moralnej był kanonik Baccialli, autor Corpus Theologiae Moralis.

Ukończywszy kurs teologii, a także prawa kanonicznego, Mezzofanti zaczął uczęszczać na wykłady z prawa rzymskiego, prowadzone przez wybitnego jurystę Boniniego. Większość uczniów szkoły prawa rzymskiego była osobami świeckimi, a młodzieniec przez dłuższy czas niczym się nie wyróżniał. Zmieniło się to, gdy przypadkowo zwrócił na siebie uwagę profesora, odpowiadając szybko i mądrze na zadane pytanie. Zdaniem doktora Santagaty Mezzofanti opanował wiele różnych przedmiotów studiów w tak dużym stopniu, jak gdyby poświęcał się całkowicie każdemu z osobna.

W międzyczasie uczył się języków. Pod kierunkiem ojca Aponte, teraz już bardziej przyjaciela i współpracownika niż nauczyciela, kontynuował greckie lektury; a ponieważ greka należała do jego ulubionych języków, niewiele było dzieł napisanych po grecku, których nie przeczytałby z przyjemnością. Prawdopodobnie pod kierunkiem ojca Aponte Mezzofanti wyrobił w sobie nawyk ścisłego i krytycznego badania, czemu zawdzięczał potem dokładne zaznajomienie z językowymi niuansami i umiejętność rozróżniania odmian stylowych – osiągnął w tym prawdziwe mistrzostwo.

Greki pod kierunkiem Aponte uczyła się także słynna Clotilde Tambroni, której nazwisko wymienia katalog bolońskich kobiet – profesorów. Wspólna nauka i podobne gusta stworzyły więź między nią a Mezzofantim, która następnie przemieniła się w serdeczną i trwałą przyjaźń; tymczasem sam Aponte traktował Clotilde jak własną córkę23.

Lekcji hebrajskiego udzielał dominikanin ojciec Ceruti, uczony orientalista i wykładowca uniwersytecki. Prawdopodobnie wtedy Mezzofanti zapoznał się z arabskim – językiem, z nauczania którego Bolonia słynęła już od dawna.

Według Görresa pod kierunkiem kanonika Giovanniego L. Mingarelliego24 Mezzofanti nauczył się koptyjskiego, choć język ten nie wchodził do programu studiów. Zakładając, że to prawda, a Mingarelli zmarł w marcu 1793 roku, Mezzofanti musiał poznać koptyjski, zanim jeszcze ukończył dziewiętnasty rok życia.

W międzyczasie nie zaniedbywał nauki języków nowożytnych. Około 1792 roku do Bolonii sprowadził się pewien duchowny pochodzący z Blois. Był jednym z ludzi, których kolejne dekrety Konstytuanty skazały na wygnanie z Francji25. Dzięki jego pomocy Mezzofanti szybko opanował francuski26. Co się tyczy niemieckiego, pierwszych lekcji tego języka udzielał mu Thiulen, który – jak pamiętamy – był jego nauczycielem w scuoli pie. Thiulen wprawdzie urodził się w Szwecji, ale znał też pokrewny szwedzkiemu język niemiecki. Zapewne nauczyłby Mezzofantiego szwedzkiego, gdyby podczas okupacji północnych Włoch przez Francuzów nie został aresztowany, a następnie wygnany z miasta. Stało się tak dlatego, że Thiulen ogłaszał pisma wyrażające poparcie dla papiestwa, narażając się tym samym bolońskim zwolennikom rewolucji.

Niewykluczone, że to po wyjeździe Thiulena Mezzofanti rozwinął technikę nadzwyczaj szybkiego opanowywania struktury nowo poznanych języków, która później budziła tak duże zdumienie nawet u jego najbliższych przyjaciół. W każdym razie pierwsza, dobrze poświadczona w źródłach okazja do pokazania tej wyjątkowej zdolności, nadarzyła się w następujących okolicznościach:

Pewien muzyk boloński nazwiskiem Uttini osiadł w Sztokholmie i poślubił Szwedkę. Najprawdopodobniej umarł wcześnie, pozostawiwszy po sobie syna. Brat zmarłego, boloński lekarz Gasparo Uttini, postanowił objąć pieczę nad kształceniem bratanka i wezwał go w tym celu do Bolonii. Gdy młodzian przybył na miejsce, okazało się, że nie tylko nie znał zupełnie włoskiego, ale nawet nie potrafił mówić w żadnym języku poza szwedzkim.

W tej sytuacji wezwano Mezzofantiego (był jeszcze studentem, ale zdążył już zyskać sławę specjalisty od języków), aby podjął się roli tłumacza między chłopcem i jego nowo poznanymi krewnymi. Niestety okazało się, że język, którym posługiwał się młodzieniec, był dla Mezzofantiego nie mniejszą tajemnicą niż dla nich. Owo odkrycie, tak dojmujące dla rodziny, jedynie pobudziło zapał tłumacza. Po kilku bezskutecznych próbach porozumienia z bratankiem Uttiniego, Mezzofanti poprosił go o pozwolenie na przejrzenie książek przywiezionych ze Szwecji. Krótka analiza materiałów wystarczyła jego bystremu umysłowi, by szybko odkrył podobieństwa między niemieckim i szwedzkim, i niemal od razu nauczył się podstawowych różnic w formach, budowie i fleksji, które wyróżniają szwedzki spośród innych języków germańskich. Kilka krótkich prób z chłopcem umożliwiło mu również opanowanie podstawowych zasad wymowy. W ciągu zaledwie kilku dni Mezzofanti nauczył się nie tylko pośredniczyć między młodzieńcem a rodziną, ale sam rozmawiał z nim zupełnie swobodnie i bez przystanków!27

Giuseppe Gasparo otrzymał tonsurę28 kleryka w 1795 roku. W roku 1796 odebrał niższe święcenia, a dwudziestego czwartego września tego samego roku został subdiakonem. Pierwszego kwietnia 1797 roku podniesiono go do stopnia diakona, a kilka miesięcy później, zaraz po ukończeniu dwudziestu trzech lat, dokładnie dwudziestego czwartego września dostąpił świętego sakramentu kapłaństwa29.

Bardzo wczesne święcenia kapłańskie, jeśli wziąć pod uwagę wiek, w którym zwykle ich udzielano, zapewne były związane z funkcją, którą Mezzofanti objął nieco wcześniej (piętnastego września), czyli profesurą języka arabskiego na uniwersytecie. Nominacja tak młodego człowieka doskonale poświadcza jego naukowe i lingwistyczne kompetencje.

Piętnastego grudnia zaczął prowadzić wykłady. Doktor Santagata, który wtedy studiował na bolońskiej uczelni, wypowiadał się bardzo przychylnie o jego pierwszym wykładzie, doceniając nie tylko solidną wiedzę prelegenta, ale także piękno stylu oraz przejrzystość i przystępność materiału30.

Mezzofanti nie piastował jednak długo stanowiska wykładowcy arabskiego. Bolonia przeżywała właśnie duże niepokoje polityczne. Na początku 1796 roku, zaraz po wkroczeniu wojsk francuskich do Włoch, Napoleon Bonaparte został wezwany przez swych bolońskich zwolenników do zajęcia miasta i w porozumieniu z Salicetim31 dziewiętnastego stycznia wkroczył do tutejszej twierdzy. Początkowo, po okresie francuskiej okupacji bolończykom schlebiało odrodzenie ich dawnych instytucji miejskich, ale przed końcem 1796 roku nazwę „Bolonia” utożsamiano już z Republiką Cisalpińską – tak nazywano obszary podbite przez Francuzów w północnych Włoszech. Na mocy traktatu z Tolentino, zawartego w lutym 1797 roku, papieża zmuszono do formalnego scedowania na Republikę Cisalpińską trzech obszarów: Bolonii, Ferrary i Romanii. W procesie organizowania nowego terytorium Bolonia została stolicą departamentu del Reno.

Jedną z pierwszych decyzji nowego rządu było wezwanie do złożenia przysięgi na wierność Republice, skierowane do wszystkich zatrudnionych. Wykonanie polecenia egzekwowano z wielką surowością, szczególnie wobec duchownych, których we Włoszech i Francji władze republikańskie traktowały z większą podejrzliwością niż nawet najbardziej lojalnych urzędników poprzedniej administracji. Jak się jednak okazało, rząd uczynił wyjątek wobec tak obiecującego uczonego, jakim był Mezzofanti. Oczywiście podobnie jak inni profesorowie, on również otrzymał polecenie złożenia przysięgi, ale stanowczo odmówił. Zwykle natychmiastową konsekwencją takiej odmowy było pozbawienie stanowiska, jednak tym razem władze starały się jedynie zachwiać jego pewnością siebie, a nawet skłonić do złożenia innego rodzaju aktu, w którym zaakceptowałby nowy porządek już bez formalnego składania przysięgi. Wreszcie powiadomiono go, że przysięga nie będzie konieczna i może zachować stanowisko, jeśli tylko zgodzi się wyrazić w jakikolwiek jawny sposób (nawet przez zwykłą wymianę grzeczności z urzędnikami Republiki) akceptację obecnej władzy32. Lecz sumienie nie pozwalało Mezzofantiemu pójść na kompromis. Lojalność wobec swej wcześniejszej, naturalnej władzy uważał za obowiązek. Był zbyt honorowy, by prowadzić grę na zwłokę, a jako człowiek uczciwy nie chciał stawiać się na pozycji, której nie potrafił i nie mógł przyjąć. Odmawiał również wizyt w salonach osób należących do nowej elity. Wobec powyższego, w 1798 roku został usunięty z profesury.

Nie pozostał jednak sam w swojej nieugiętości. Jego przyjaciółka Tambroni była równie stanowcza. Mało znany jest fakt, że wybitny naukowiec Luigi Galvani33 też ucierpiał wskutek nacisków ze strony władz. Podobnie jak Mezzofanti odmówił złożenia przysięgi i został pozbawiony wszelkich urzędów i uposażeń. Miał jednak mniej szczęścia, ponieważ doznał udaru i pogrążył się w najgłębszej niedoli. Władze Republiki w końcu przywróciły mu stanowisko, ale decyzję podjęły zbyt późno. Galvani zmarł w 1798 roku.

Przypisy końcowe

1 Nicolas BoileauDespréaux (1636–1711) – francuski poeta i krytyk; historiograf Ludwika XIV, członek Akademii Francuskiej (przyp. tłum.).

2 Nazwisko to było potem tematem epigramatu kalamburowego. „Mezzofanti” to słowo złożone (podobnie jak imiona Mezzabarba, Bezzavacca, Mezzomorto etc.) i oznacza „półdziecko”. Stąd następujący dwuwiersz:

Dimidium Fantis jam nunc supereminct omnes!

Quid, credis, fieret, si integer ipse foret?

(Na poły dziecko, a już ze wszystkich najzdolniejszy.

Cóż by z nim było, gdyby osiągnął pełnię?)

3 Przy Via Macontenti. Dom wciąż stoi, ale został całkowicie przebudowany. Napis umieszczony na budynku, w którym urodził się Mezzofanti, jest autorstwa D. Vincenza Mignaniego i brzmi:

Heic Mezzofantus natus, notissimus Orbi,

Unus qui linguas calluit omnigenas

(Tutaj urodził się Mezzofanti, znany na świecie,

biegły we wszystkich językach)

Kilka lat później Francesco Mezzofanti przeniósł się do domu po przeciwnej stronie tej samej ulicy. Ten dom również istnieje, ale został zmodernizowany. Na początku 1800 r. Mezzofanti zamieszkał z rodziną swojej siostry, signory Minarelli, w oddzielnym budynku przy tejże ulicy, ale od momentu mianowania go bibliotekarzem w 1815 r. aż do ostatniej przeprowadzki do Rzymu zajmował mieszkanie przeznaczone dla bibliotekarza w Palazzo Dell’ Università.

4 Świadectwa dotyczące roku narodzin różnią się między sobą. Enciclopedia Popolare (Torino 1851) waha się między 1774 a 1771 r. Nie ma jednak wątpliwości, że ta pierwsza data jest właściwa.

5 Potrafił jedynie czytać i pisać.

6 Antonio Dall'Olmo był profesorem na Uniwersytecie już w 1360 r. Zob. Tiraboschi, Letteratura Italiana, V, s. 56.

7 Nie mniej niż jedenastu synów i cztery córki. Z synów żyje tylko dwóch: Pietro Minarelli, który jest lekarzem i pracownikiem Wydziału Medycznego w Bolonii, oraz Gaetano, adwokat i notariusz. Trzeci syn, Giuseppe związał się zawodowo z Kościołem, gdzie zdobył znaczną pozycję. Był dość znanym lingwistą i władał nie mniej niż ośmioma językami (zob. Cantica di G. Marocco, s. 12) – zawdzięczał to głównie nauce odebranej od wuja. Jakiś czas po przeprowadzce tego ostatniego do Rzymu, Giuseppe został mianowany rektorem Uniwersytetu Bolońskiego i honorowym Prałatem Domowym papieża Grzegorza XVI. Zmarł przedwcześnie w 1843 r. Czwarty syn, Filippo, został architektem, ale uległ paraliżowi i umarł po długiej i ciężkiej chorobie dwudziestego trzeciego lipca 1839 r. Pozostali synowie zmarli w dzieciństwie. Wciąż żyją cztery córki: Maria, Anna, Gesualda i Gertruda. Maria i Gertruda wyszły za mąż – pierwsza za Mazzoliego, druga za Caloriego, i obecnie są wdowami. Anna i Gesualda pozostają niezamężne. Pierwsza mieszkała z wujem od chwili podniesienia go do godności kardynalskiej aż do jego śmierci. Powiadają, że jest utalentowaną malarką akwarelistką, a jej siostra Gesualda uchodzi za znakomitą lingwistkę.

8 W momencie pierwszego wydania książki (przyp. tłum.).

9 Tę anegdotę opowiedział kardynałowi Wisemanowi nieżyjący już archidiakon Hare, przebywający w Bolonii, gdy żyła tam rodzina naszego bohatera. Brat archidiakona, pan Francis Hare, dobrze znał Mezzofantiego w tym wczesnym okresie i był nawet przez pewien czas jego uczniem.

10 Headley, Letters from Italy, s. 152–153.

11 Ibidem, s. 152.

12 Oratorium – miejsce wydzielone na modlitwę; też: kaplica w klasztorze lub w seminarium duchownym (przyp. tłum.).

13 Jezuici, Towarzystwo Jezusowe (TJ), Societas Iesu (SI, SJ) – katolicki męski zakon kleryków regularnych, założony w 1534 r. przez świętego I. Loyolę w Paryżu, w 1540 r. zatwierdzony przez papieża Pawła III. W 1773 r. papież Klemens XIV oficjalnie zniósł zakon. Przywrócono go w 1814 r. (przyp. tłum.).

14 Jezuici byli traktowani z niechęcią przez protestantów (z wzajemnością) (przyp. tłum.).

15 Opublikował szereg traktatów polemicznych i moralnych, cytowanych na łamach „Memorie di Religione”, czasopisma wychodzącego w Modenie, vol. IV, s. 456–461; znalazło się tam również ciekawe wspomnienie ich autora.

16 Człowiek o nazwisku Molina jest wymieniany w poetyckim panegiryku napisanym na cześć kardynała Mezzofantiego jako kolejny z jego wczesnych mistrzów. Źródłem tej informacji jest Giovanni Masocco: zob. Per la illustre e sempre cara Memoria del Card. Giuseppe Mezzofanti [wyd. Roma 1849]. Nie dotarłem jednak do żadnych szczegółów dotyczących tej osoby.

17 Wchodziło to w zakres zwykłych obowiązków Thiulena. Zob. wspomniane wyżej „Memorie di Religione”.

18Esquisse Historique sur le Cardinal Mezzofanti, Par A. Manavit, Paris 1853, s. 15.

19 Camillo Ranzani (1775–1841) – włoski ksiądz i przyrodnik. W latach 1803–1841 był kierownikiem Muzeum Historii Naturalnej w Bolonii. Napisał Elementi di zoologia, wydane w Bolonii w latach 1819–1825 (przyp. tłum.).

20 Manavit podaje znacznie późniejszą datę – 1791 r. Jednak wspomnienie autorstwa p. Stoltza [Biografia del Cardinal Mezzofanti, Scritta dall 'Avvocato G. Stoltz, Roma 1851] oparte na informacjach od rodziny kardynała, zawiera informację, że Mezzofanti ukończył kurs filozofii w wieku zaledwie piętnastu lat (s. 6), co jest łatwiejsze do pogodzenia z ustalonymi gdzie indziej faktami. Wspomniany kurs filozofii trwał trzy lata (zob. De Josepho Mezzofantio, Sermones Duo auctore Aut. Santagata”, wyd. w aktach Instytutu Bolońskiego, tom V, s. 169 i nast.). Z kolei kurs teologiczny (prawdopodobnie czteroletni) Mezzofanti ukończył w 1796 r. lub na początku 1797 r. Byłoby to oczywiście niemożliwe w czasie podanym przez Manavita.

21De Josepho Mezzofantio Sermones Duo, s. 172.

22 Manavit, s. 13.

23 Zob. Kephalides, Reise durch Italien und Sicilien, vol. I, s. 29.

24 Zob. dwa interesujące artykuły w „HistorischPolitische Blatter”, vol. X, s. 200. Autorem jest młodszy Görres (Guido), syn znanego profesora o tym nazwisku. Większość jego informacji na temat wczesnego życia Mezzofantiego pochodzi od samego kardynała, z którym podczas pobytu w Rzymie w latach 1841–1842 zawarł przyjaźń, razem uczyli się też baskijskiego.

25 Autor nawiązuje do niepokojów politycznych będących konsekwencją rewolucji francuskiej (przyp. tłum.).

26 Manavit, s. 17.

27 Santagata, De Josepho Mezzofantio, s. 185. Applausi dei Filopieri, s. 12–13. O ileż szczęśliwszy był tu Mezzofanti od Francuza, wspomnianego w dzienniku przez Moore'a (t. VI, s. 190.). Ów Francuz, po tym, jak zadał sobie ogromny trud, aby nauczyć się języka, który wziął za szwedzki, odkrył już pod koniec nauki, że faktycznie uczył się... bretońskiego.

28 Tonsura – wygolone miejsce w kształcie kółka na głowie katolickiego duchownego bądź zakonnika. Zniesiona po reformach II Soboru Watykańskiego, ale zachowano ją w niektórych zgromadzeniach kultywujących liturgię klasyczną (przyp. tłum.).

29 Manavit (s. 10.) pisze, że Mezzofanti miał wtedy dwadzieścia dwa lata, ale jest to błąd. Mezzofanti urodził się siedemnastego września 1774 r., toteż przed dwudziestym czwartym września 1797 r. zdążył już ukończyć dwudziesty trzeci rok życia.

30 Ta data i pozostałe odnoszące się do jego kariery akademickiej zostały (dzięki uprzejmości monachijskiego nuncjusza, mgr De Luca) zaczerpnięte przeze mnie z notatki napisanej własnoręcznie przez Mezzofantiego i złożonej przezeń dwudziestego piątego kwietnia 1815 r. w archiwach Uniwersytetu Bolońskiego.

31 Antoine Christophe Saliceti (1757–1809) – polityk oraz dyplomata francuski z okresu rewolucji francuskiej i Cesarstwa Francuskiego. W roku 1796 powierzono mu misję utworzenia francuskiej armii republikańskiej na Półwyspie Apenińskim. Bonaparte uczynił Salicetiego swoim przedstawicielem w Republice Lukki (w latach 1801–1802) oraz w Republice Liguryjskiej. W 1805 r. działał na rzecz przyłączenia jej terytorium do Cesarstwa Francuskiego. Zmarł w Neapolu w zagadkowych okolicznościach (przyp. red.).

32 Manavit, s. 28.

33Whewell’s Inductive Sciences, III, s. 86.