Gdy rodzi się pytanie o sens - Alfried Längle - ebook

Gdy rodzi się pytanie o sens ebook

Langle Alfried

0,0
70,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Autor naświetla także związek sensu ze szczęściem, pogłębia rozumienie egzystencjalnego podłoża tematyki sensu oraz ukazuje, w jaki sposób rodzi się sens w powiązaniu z wiarą, filozofią i psychologią.

Analiza egzystencjalna ma na celu uwolnienie pacjenta od wpływających negatywnie na jego życie i zachowanie fiksacji, zafałszowań, jednostronności i traum, a przez to umożliwienie mu wolnego przeżywania, odpowiedzialnego podejścia do własnego życia i świata, dokonywania autentycznych wyborów oraz kierowania się w życiu treściami, celami i wartościami, które są dla niego autentycznie ważne. Alfried Längle, uczeń i bliski współpracownik Viktora Frankla pokazuje specyfikę swojego podejścia do analizy egzystencjalnej z uwzględnieniem różnic w stosunku do pierwotnej franklowskiej logoterapii.

 

Alfried Längle był uczniem i bliskim współpracownikiem Viktora Frankla – austriackiego neurologa i psychiatry, który przeżył Auschwitz i tam, pracując ze swoimi współwięźniami, odkrył jak fundamentalne znaczenie ma w naszym życiu pytanie o sens. Pytanie to było zdaniem Frankla decydujące dla ludzkiej woli przeżycia. Umiejętność konfrontacji z tym pytaniem może również stanowić podstawę przezwyciężenia całego szeregu zaburzeń nękających współczesnego człowieka żyjącego często w próżni bezsensu, takich choćby jak neurozy, depresja czy zachowania kompulsywne. W centrum rozwiniętej przez Frankla logoterapii znajduje się właśnie wykorzystanie ludzkiej „woli sensu”, często zdominowanej przez „wolę przyjemności” bądź „wolę siły”. Alfried Längle rozwija myśl swojego nauczyciela zarówno na gruncie naukowym, jak i praktycznym.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 144

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Wykład wygłoszony 28. kwietnia 2000 r. w Wiedeńskim Ratuszu.

Tłumaczenie na podstawie wydania z 2002 r., Picus Verlag GmbH., Wiedeń

Tłumaczenie za zgodą Autora:

Od początku do rozdziału Przykład zwrotu egzystencjalnego:

Anna Szymczak

Od rozdziału Kontekst socjologiczny do końca:

Anna Grzegorczyk

Całość tłumaczenia konsultowana z:

Magdaleną Czyżyk, Agnieszką Sym i Krzysztofem Wielgopolanem

Adres autora:

Univ.-Doz. DDr. Alfried Längle

Ed. Sueßgasse 10

1150 Wien

[email protected]

Wydawnictwo Barbelo

[email protected]

Tytuł oryginału

Sinnvoll leben. Eine praktische Anleitung der Logotherapie

Przekład

Rafał Kowalski

Redakcja

Paulina Domachowska-Gałkowska, Manana Chyb

Korekta techniczna

Błażej Gałkowski

Projekt okładki i wnętrza oraz skład

Aleksandra Nałęcz-Jawecka, to/studio

Copyright © by Alfried Längle

Copyright © for the Polish translation by Rafał Kowalski

Copyright © for this edition by Wydawnictwo Barbelo

© Wszystkie prawa zastrzeżone

Wydanie pierwsze

Warszawa 2016

ISBN 978-83-64299-29-2

Skład wersji elektronicznej:

Kamil Raczyński

konwersja.virtualo.pl

GDY RODZI SIĘ PYTANIE O SENS

Et voluptatia voleseque magnisi nulparum que sed eius ad qui arum conet re nam.

GDY ZACZYNAMY PYTAĆ O SENS…

Dziękuję za możliwość referowania zagadnienia sensu w tak znakomitym miejscu, jakim jest Ratusz w Wiedniu. Jako psychoterapeuta czuję się zaszczycony nie tylko z tego powodu, że Wiedeń uchodzi za miejsce narodzin współczesnej psychoterapii1, ale i dlatego, że pytanie o sens w psychoterapii jest właśnie „specjalnością wiedeńską” i to stąd jej pomysłodawca, Viktor Frankl zaniósł je w świat. Za to osiągnięcie władze Wiednia nadały mu honorowe obywatelstwo.

Wraz z pytaniem o sens poruszamy temat, który sięga do korzeni ludzkiej egzystencji. Zwątpienie w sens nigdy nie pojawia się przypadkowo. Ten, kto wątpi w sens, tkwi w egzystencjalnym kryzysie orientacji, czuje konieczność ponownego zdefiniowania sensu. Rodzi się — przynajmniej tymczasowy — brak jasności co do kierunku, jaki powinno obrać jego istnienie.

Byłoby jednak pomyłką uznać pytanie o sens za ludzką słabość. Jak podkreślał zawsze Frankl, pytanie o sens jest raczej oznaką tego co ludzkie w człowieku. Gdybyśmy nie byli wolni, nie potrzebowalibyśmy sensu. Byłoby nam obojętne, co robimy, bo nie musielibyśmy podejmować decyzji. A tak jesteśmy zdani na potrzebę zrozumienia naszego istnienia. Potrzebujemy sensu, poniekąd jako „informacji z głębszego poziomu”, by odnaleźć swoje miejsce tam, gdzie rzeczywistość spotyka się z możliwościami, na styku przemijania i powstawania, pomiędzy byciem sobą a potrzebą wyróżniania się. „Dokąd żeglujemy?” pytamy sternika, o którym nie wiemy, kim jest: bogiem, losem, daimonionem? A może to my sami nim jesteśmy? „Czemu to ma być dobre?” wołamy my – egzystujący, nie wiedząc, czy zwracamy się do poziomu transcendencji, czy do naszej własnej egzystencji.

Szczególnie wątpliwy staje się rejs po ciemnej stronie życia, w cierpieniu, nędzy i zwątpieniu. „Dokąd mam się zwrócić” — pytamy niczym w kościelnej pieśni — „gdy uciska mnie zgryzota i ból?”. Który kierunek należy wybrać, w stronę jakiego sensu mamy się zwrócić, ażeby wyjść z cierpienia?

Et voluptatia voleseque magnisi nulparum que sed eius ad qui arum conet re nam.

SENS — LOKALNY CZY GLOBALNY?

Pytania o sens mogą wyłaniać się powoli, niemal niepostrzeżenie, w drobnych codziennych sytuacjach, osadzać się w nich i coraz bardziej rozprzestrzeniać się, aby w końcu przybrać szerszy wymiar. Nie dające spokoju pytanie „po co?” zatacza coraz szersze kręgi i ostatecznie dosięga „wartości życia w ogóle”:

1. Po co mi ta jedna rzecz, którą mam do zrobienia, z którą jestem skonfrontowany? Czemu służy ten fragment całości — ta praca, cierpienie, ciąża? Jak to wszystko składa się na całość, jak to zmienia całość?

2. Następnie: po co ta całość? Po co w ogóle żyć, czynić coś, cierpieć?

Równie dobrze może to jednak przebiegać w odwrotnym kierunku. Możemy wyjść od całości i skończyć na poddaniu w wątpliwość szczegółów:

1. Po co mi ta całość? Po co być na świecie, po co znosić to co niepojęte? Czemu służy ten absurdalny teatr życia, umierania, walki, narodzin i śmierci?

2. Następnie: po co więc brać na siebie te konkretne starania, ten wysiłek, to cierpienie, jeżeli ostatecznie nic nie ma sensu?

Pytanie o sens oscyluje wokół tych dwóch biegunów, pomiędzy konkretem a ogółem. Będą one także centralnymi punktami tej książki, ponieważ z jednej strony chodzi i zrozumienie horyzontu, w którym się znajdujemy i w ramach którego pojawia się w nas pytanie o sens, a z drugiej strony ważne jest rozumienie własnego wkładu, naszego czynnego udziału w konkretnej sytuacji. W pewnym sensie chodzi o modyfikację znanego motta: „Myśl globalnie, działaj lokalnie!”.

Najpierw chciałbym jednak zbadać temat od strony antropologicznej. Dlaczego pytanie o sens jest w ogóle ważnym tematem dla człowieka? Co mówi ono o byciu człowiekiem? Następnie przeanalizuję, w jaki sposób pytanie o sens pojawia się w jednostkowych przypadkach. Wiąże się to z socjologicznymi aspektami wpływającymi na styl życia i na pojmowanie sensu przez konkretnego człowieka. Część końcowa książki przedstawia analizę egzystencjalną pytania o sens i analizę warunków koniecznych do odnalezienia sensu.

Et voluptatia voleseque magnisi nulparum que sed eius ad qui arum conet re nam.

ZNACZENIE ANTROPOLOGICZNE: PO CO PYTAĆ O SENS?

Jak właściwie dochodzi do tego, że ludzie stawiają pytanie sens? Viktor Frankl wyznaczył temu zagadnieniu rozległe ramy, dzięki którym uzasadnił antropologicznie pojawienie się pytania o sens:

Jeśli miałbym pokrótce wniknąć w przyczyny tkwiące u podstaw pustki egzystencjalnej, mógłbym wyróżnić ich dwa rodzaje: utratę instynktu oraz utratę tradycji. W przeciwieństwie do zwierząt, człowiekowi żadne instynkty nie mówią nic o tym, co musi on robić. Żadne tradycje nie mówią już dzisiejszemu człowiekowi o tym, co robić powinien. Często zdaje się on już nie wiedzieć, czego właściwie chce. Tym bardziej więc skłonny jest albo chcieć tylko tego, co czynią inni, albo czynić tylko to, czego chcą inni. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z konformizmem, w drugim z totalitaryzmem. (Frankl 1978a, s.149)

Na skutek utraty instynktownej pewności i oparcia w tradycji, człowiek planujący swoje życie jest dziś o wiele bardziej zdany na siebie, na własne pojmowanie, uczucia, decyzje i branie odpowiedzialności, na zaangażowanie swej osobowości oraz na własną zdolność do budowania osobistych relacji. Te wysokie wymagania stawiane jednostce mogą prowadzić do egzystencjalnego przeciążenia, o ile nie zostaniemy pod tym względem przeszkoleni i nie otrzymamy wskazówek.

PRZECIĄŻENIE JEDNOSTKI JAKO ZAGROŻENIE DLA SPOŁECZEŃSTWA

Właśnie ów osobisty przerost wymagań wobec jednostki jest według Frankla przyczyną pojawienia się dwóch wielkich zbiorowych reakcji obronnych, które ukształtowały minione stulecie — totalitaryzmu i konformizmu. Obie stanowią immanentne zagrożenie w każdym społeczeństwie.

Nigdy nie uwolnimy się od potrzeby „silnego autorytetu”. Wciąż na nowo będą pojawiać się społeczni idole obiecujący ochronę i prawa, władzę i porządek, którzy odpowiedzą na potrzebę identyfikacji i przywództwa. Tacy ludzie zawsze będą mieli swoich popleczników, którzy na ich rzecz zrzekną się własnej wolności wyboru i odpowiedzialności, by ułatwić sobie życie w niejednoznacznym świecie. Najczęściej w ogóle nie rozważa się tej kwestii, pozwalają, aby działo się to bez udziału świadomości.

Odpowiednikiem fanatyzmu jest konformizm, bezwolne dopasowanie się, uległość, płynięcie z prądem, podążanie drogą minimalnego oporu i jak najmniejszego ryzyka zranienia. Wobec tego trzeba zadać sobie pytanie: czyż nie jest nam znana pokusa pragnienia, by móc pozbyć się choć odrobiny ciężaru egzystencji i dołączyć do opinii innych lub oddać się pod ich przywództwo? Czyż nie pragniemy uchronić się przed własną pomyłką albo uciec od męki podejmowania decyzji? Czy nie wolimy czasem nie iść pod prąd, a dać mu się ponieść?

I czy w tym kontekście nie powinniśmy od początku pytać siebie: Czy nie jest tak, że wszystko, co mówimy o „człowieku”, dotyczy w pierwszym rzędzie nas samych?

OSOBISTE „POMIMO”

Frankl wskazywał nie tylko na niepewność odczuwaną przez współczesnego człowieka i czyhające na niego zagrożenia, ale przede wszystkim na siłę umożliwiającą mu mobilizację sensu.

Przy wyznaczaniu egzystencjalnego znaczenia sensu posłużył się on myślą Nietzschego:

Kto zna w życiu swoje dlaczego, zniesie prawie każde jak2.

W ustach człowieka, który przeszedł przez piekło Auschwitz, to zdanie staje się wyznaniem stojącym poza wszelkimi teoriami. A zatem, zgodnie z podejściem Nietzschego, sens jest powodem do nadziei, a według doświadczeń Frankla może stać się on służącą higienie psychicznej ochroną przed zwątpieniem, motywacją i siłą do wytrwania! Jeśli tylko wiemy, co stoi za tym, co robimy, jeśli przeczuwamy wartość sensu lub w nią wierzymy, to sens umożliwia zmobilizowanie się „pomimo”, dzięki czemu możemy stawić czoło życiu.

Sens jest ważny z punktu widzenia wartości życia — w ekstremalnej sytuacji staje się on nadrzędną wartością w życiu3, jak chętnie mawiał Frankl.

Tak rozumiane pytanie o sens nie jest symptomem choroby, jak mniemał agnostyk Freud4, lecz jest związane z godnością ludzkiego istnienia. Właśnie dlatego współkształtujemy swoje życie, że mamy swobodę działania w podejmowaniu decyzji, w której nie jesteśmy związani popędami, ale mamy wybór, i właśnie dlatego, że nie jest obojętne, na co się decydujemy, potrzebujemy planu, orientacji, aby nie żyć na poziomie prób i błędów, ślepego zabłąkania lub samowoli.

Stąd pytać o sens znaczy liczyć się z wolnością człowieka i wprowadzić naszą wolność w ścisły związek z prawdziwym, wyczuwalnym, namacalnym życiem. Pytanie o sens jest konsekwencją autonomii osoby, dynamiką owej zdolności do samookreślenia, z którą ściśle związana jest godność ludzka. (Dlatego pytanie o sens staje się centralne w tych rodzajach psychoterapii, które na pierwszym planie stawiają aspekt ludzkiego istnienia obejmujący podejmowanie decyzji i odpowiedzialność.) Pytanie o sens jest zwierciadłem ludzkiej kreatywności, zdolności do wchodzenia w związki i do przyjmowania odpowiedzialności. Odzwierciedla poczucie, że jesteśmy życiu coś winni i czerpiemy odpowiedzi nie tylko z ust przodków i z przejawów naturalnych potrzeb.

PYTANIE O SENS JAKO TEMAT WŁAŚCIWY JEDNOSTCE

Nie każdy człowiek jest świadomy zagadnienia „sensu”. Kto jest wypełniony sensem, ten nie stawia sobie tego pytania, tak jak szczęśliwy człowiek nie zna tęsknoty. Nie dlatego, że sens nie ma dla niego żadnego znaczenia, ale ponieważ szukanie sensu nie stanowi problemu, jeżeli się go już znalazło5.

Poszukiwanie sensu nie jest akademickim zajęciem kilku naukowców. Sens ma znaczenie dla każdego człowieka, zarówno jako przestrzeń rozumienia, w której się znajdujemy, jak i jako ukierunkowanie własnego działania. Frankl stwierdził niegdyś, że człowiek nie mógłby nawet poruszyć palcem bez uprzedniego znalezienia jakiegoś sensu tej czynności.

Każdy człowiek wyposażony jest w intuicyjne wyczucie tego co wypełnione sensem, aby móc odpowiadać na tę potrzebę także w życiu codziennym. Już jako dzieci wzbraniamy się przed wykonywaniem rzeczy, które w naszych oczach nie mają sensu i wymagają wyjaśnień oraz przewodnictwa dorosłych. Dorośli powinni wytłumaczyć dzieciom na przykład sens chodzenia do szkoły albo pomocy w domu. Większa część „pracy nad sensem” odbywa się więc odruchowo, za pomocą owego intuicyjnego wyczucia. Jako zagadnienie samo w sobie sens pozostaje wtedy najczęściej nieuświadomiony.

Zaniepokojenie dotyczące sensu może jednak pojawić się w każdej chwili u każdego człowieka. Ani wiara, ani inteligencja, płeć, status społeczny, doświadczenie życiowe, młodość, piękno, zdrowie, rodzina, partnerstwo i przyjaciele, praca, przyjemność, ani wolność nie mogą stanowić skutecznej ochrony zapobiegającej pojawieniu się tych pytań — czasem cichych, lecz nurtujących nas przecież stale pytań o sens.

Jest to związane z naturą sensu: pozostaje on kwestią otwartą tak długo, jak długo żyjemy. Aż do naszego ostatniego tchnienia nie otrzymamy dowodu, czy nasze „istnienie jest wielkim nonsensem, czy też osiągnęło wielki sens wyższego stopnia”, jak to sformułował Frankl.

Jest wiele powodów, dla których nie ma gwarancji na istnienie i wiarygodność sensu. Aby mieć o tym jakieś wyobrażenie, powinniśmy wymienić niektóre z tych czynników:

1. Postrzeganie i wiedza mogą zwodzić.

2. Sposób życia czasem nie do końca odpowiada warunkom życia wypełnionego sensem, ale do tej kwestii wrócimy jeszcze pod koniec książki.

3. Zewnętrzne zmiany sytuacji życiowej6 wymagające zmiany perspektywy, której wewnętrznie jeszcze nie dokonaliśmy, np. kiedy dzieci są już duże, kiedy związek się wypalił, kiedy nie nadchodzi sukces zawodowy i tak dalej.

4. Zwątpienie w sens następuje naturalnie także w ramach cierpienia na depresję jako symptom choroby, mianowicie zakłócenie witalności.

5. Pytania o sens są również zagadnieniem związanym z dojrzewaniem, kiedy chodzi o nowe konteksty, tak jak w okresie dojrzewania płciowego, kryzysie wieku średniego, czy przy przechodzeniu na emeryturę. Niezauważalnie wcześniejszy kontekst życia może okazać się zbyt wąski dla nowego, głębszego postrzegania.

UTRACONY IDEALIZM — LEWIN W ANNIE KARENINIE

Zmagania z tematyką sensu opisuje Lew Tołstoj w powieści Anna Karenina:

Gdy [Lewin – przyp. tłum.] rozmyślał, czym jest i po co żyje, nie znajdował odpowiedzi i wpadał w rozpacz. Lecz kiedy przestawał zadawać sobie te pytania, to wówczas jakby wiedział, i czym jest, i po co żyje, bo działał i żył pewnie, bez wahań, a nawet w ostatnich czasach żył w sposób daleko bardziej stanowczy i określony niż dawniej. (…)

Nie potrzebował motywować tych spraw żadnymi ogólnymi zasadami, tak jak to dawniej zwykł był czynić, i na odwrót, będąc obecnie z jednej strony zniechęcony niepowodzeniem swych poprzednich zamysłów dla dobra ogółu, a z drugiej nazbyt zajęty i swoimi myślami, i samą już ilością spraw, które waliły się na niego ze wszech stron.

Wcześniej Lewin chciał, z racji swojego młodzieńczego idealizmu, (cyt.) przedsięwziąć coś, co przyniosłoby korzyść wszystkim czyli ludzkości, jednak poniósł klęskę w obliczu rzeczywistości. Tym samym jego ideał spełzł na niczym. Od dnia swego ślubu począł się coraz ściślej ograniczać do życia dla siebie, miał poczucie, że mimo iż myśl o jego działalności wcale go specjalnie nie cieszyła, był za to pewien, że to, co czyni, jest konieczne, więc praca zajmowała mu coraz więcej czasu.

Wszystko to, z dodatkiem polowania na zwierzynę i nowego zamiłowania do pszczelarstwa, zapełniało po brzegi życie Lewina, to samo życie, które, gdy nad nim medytował, nie zdawało się mieć żadnego sensu. (…) Czy postępowanie jego było dobre, czy złe — nie wiedział; nie tylko nie miał ochoty dowodzić jego słuszności, lecz unikał dyskusji, a nawet rozmyślań na ten temat. Wszelki namysł wzniecał w nim wątpliwości i przeszkadzał w decyzji — co trzeba, a czego nie trzeba czynić. Kiedy jednak nie myślał, ale żył, miał świadomość, że w duszy jego stale przebywa nieomylny sędzia i rozstrzyga, który z dwóch uczynków leżących w sferze możliwości jest lepszy, a który gorszy, i skoro tylko postępował nie tak, jak należało, natychmiast zdawał sobie z tego sprawę. Żył więc nie wiedząc i nie widząc przed sobą możliwości dowiedzenia się, czym jest i po co żyje na świecie, udręczony tą niewiedzą do tego stopnia, że był bliski samobójstwa, a jednocześnie bez wahania torując w życiu właściwą sobie, wyraźnie wytkniętą drogę.” (Lew Tołstoj, Anna Karenina; tłum. Kazimiera Iłłakowiczówna, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1986; s. 802–804).

Kruche podłoże i wewnętrzną pustkę w życiu Lewina można wręcz namacalnie odczuć. Wobec takiej obfitości i urozmaicenia w życiu nikt nie spodziewałby się takiego wewnętrznego niedostatku. Milcząca namiastka dla młodzieńczego idealizmu skonfrontowanego z drobiazgowością domowych pieleszy, koniecznością skoncentrowania się na zarobkach i karierze jest współcześnie częstym problemem, zwłaszcza dla młodych ludzi wkraczających w dorosłość. Dla pokolenia ’68 ratunkiem była rewolucja. W końcu odnalazł się ideał, wspólne działanie, więź łącząca ludzi pomagająca im na nowo zdefiniować siebie. Z punktu widzenia psychologii, ten motyw odnajdujemy we wszystkich zjawiskach grupowych albo masowych ruchach, takich jak np. Hitlerjugend, czy u młodych komunistów i komsomolców.

Nie jest łatwo rozmawiać o tym bezgłośnym, wewnętrznym niedostatku. W przypadku innych problemów na przykład partner danej osoby może być jeszcze jakoś zaangażowany w sprawę, lecz wewnętrzne, osobiste cierpienie dotyczy w całości danego człowieka. Nikt z zewnątrz tego nie zauważa, nikt na ten temat nie mówi, nikt nie rozmawia o własnej, podobnej trudności. Tak więc jest ona odczuwana jako zwykłe niepowodzenie człowieka, powstałe z jego własnej winy. Wstydzimy się tego, i co więcej, wstydzimy się o tym rozmawiać z innymi ludźmi. Jako że po człowieku nie widać tego problemu, i ponieważ z zewnątrz wydaje się, że nie ma on powodów do narzekania, jest przez to zupełnie odizolowany. Jego położenie jest tym trudniejsze, że w tej niepewności człowiek potrzebuje docenienia jako pociechy i złagodzenia tej wewnętrznej pustki oraz utraty własnej wartości. To jeszcze wyżej stawia poprzeczkę otwartej rozmowie.

O ZWĄTPIENIU W OBLICZU ŚMIERCI

W opowiadaniu Śmierć Iwana Iljicza Tołstoj opisuje inną formę dochodzenia do sensu. Tym razem chodzi o zwalczenie bezsilności i zwątpienia wobec bliskiej śmierci. Dotychczasowa strategia życiowa nie działa, ponieważ była obmyślona na życie, w którym nie istnieje śmierć.

Iwan Iljicz wiedział, że umiera, i pogrążył się w stałej rozpaczy. W głębi duszy wiedział, że umiera, jednak nie mógł nie tylko przyzwyczaić się do tej myśli, ale po prostu nie pojmował tego, nie mógł tego zrozumieć.

Przykład wnioskowania, jakiego się uczył w podręczniku logiki Kiesewettera: Kaj jest człowiekiem, ludzie są śmiertelni, dlatego Kaj jest śmiertelny, zdawał mu się w ciągu całego życia słuszny w zastosowaniu do Kaja, ale nigdy do niego. Kaj był człowiekiem, człowiekiem w ogóle, i wszystko było w porządku; ale on przecie nie był Kajem i nie człowiekiem w ogóle, tylko zawsze zupełnie, zupełnie innym niż wszyscy stworzeniem; (…) „Jeżelibym miał umrzeć jak Kaj, to bym o tym wiedział, mówiłby mi o tym wewnętrzny głos, ale nic podobnego się we mnie nie działo, przecież i ja, i wszyscy moi przyjaciele doskonaleśmy rozumieli, że to zupełnie inna sprawa niż z Kajem. A teraz co? — powiadał do siebie — Nie może być! Nie może być, ale jest! Jakże to więc? Jak można to zrozumieć?”. (…)

Ale dziwna rzecz, wszystko to, co przedtem zasłaniało, ukrywało, unicestwiało świadomość śmierci, teraz nie mogło już działać skutecznie. W ostatnich czasach Iwan Iljicz najczęściej próbował odtworzyć poprzednie drogi uczucia, które mu zasłaniało śmierć. (Lew Tołstoj, Śmierć Iwana Iljicza, tłum. Jarosław Iwaszkiewicz; Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960; s. 72–74).

Tołstoj z doskonałym wyczuciem pokazuje próby Iwana Iljicza, chcącego ratować się za pomocą myśli i działań przed komplikującym wszystko i zatrważającym poczuciem śmierci, które obraca wniwecz sens życia. Co teraz, w obliczu śmierci, da podporę i bezpieczeństwo, czy opłaca się jeszcze jakieś zaangażowanie, jakiś wysiłek, cóż może jeszcze przynieść radość?

Oba te literackie przykłady pokazują dwa typy sposobów obchodzenia się z niewyjaśnionym pytaniem o sens życia. Przykład Iwana Iljicza traktuje o zaburzeniu poczucia sensu życia na skutek destrukcji iluzji nieśmiertelności, skutkiem czego Iwan Iljicz popada w zwątpienie. Przemijające życie, które nie trwa wiecznie, traci swój sens. Iwan Iljicz próbuje iść drogą ku wnętrzu, przypomnieć sobie o starych czasach i ponownie odnaleźć ślad wcześniejszych uczuć i w ten sposób uciec od zwątpienia. Natomiast Lewin w „Annie Kareninie” idzie aktywną drogą stłumienia niewyjaśnionych pytań o sens. Staje się pracoholikiem. Poczucie braku sensu zagłusza codziennymi, odpowiednimi dla środowiska burżuazji, użytecznymi — i stąd prawdopodobnie według niego „sensownymi” — zajęciami. Brakuje jednak jego własnej odpowiedzi, jego osobistego stanowiska, jego serca w tym, co robi.

Lewinowi udaje się jeszcze zachować nietrwałe złudzenie sensu dzięki uporczywemu uczepieniu się pracy, natomiast Iwan Iljicz w obliczu śmierci nie może, nie potrafi oprzeć się na takim złudzeniu.

SENS A POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI

Wiele osób przychodzących na psychoterapię lub szukających porady z powodu psychicznych zaburzeń i przeciążenia, deklaruje podobne problemy. Mam tu na myśli np. pięćdziesięcioletnią, samotną kobietę, która przez wiele lat miała depresję i musiała przejść na wcześniejszą emeryturę. Mieszkała sama i prawie nie opuszczała swojego mieszkania, cierpiała na stany wyczerpania i była zmęczona życiem.

Było wiele rzeczy, których w życiu nie przepracowała i które ją obciążały. Od dzieciństwa nie potrafiła wykształcić w sobie poczucia własnej wartości, przez co do jej depresyjnych nastrojów dołączyły stany lękowe. Mimo swej religijności nie znalazła żadnego pozytywnego horyzontu życiowego.

Z powodu braku poczucia własnej wartości uznawała swoje życie za dobre tylko wtedy, gdy mogła pomagać innym. To, co robiła dla siebie, było dla niej zawsze bez sensu, nie opłacało się, bo nie była tego warta. Nawet