Fraszki, niefraszki i piosenki z dodatkiem prozy - Michał Malawski - ebook

Fraszki, niefraszki i piosenki z dodatkiem prozy ebook

Michał Malawski

0,0
8,54 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Michał Malawski - rocznik 1960, warszawiak od urodzenia, autor zbioru opowiadań "Widok z góry" (Goneta 2013) i zbioru wierszy "Analiza" (Goneta 2014).
Niniejsza publikacja zawiera jego satyryczne drobne utwory, które - choć napisane nierzadko kilka dobrych lat temu - całkiem nieźle opisują dzisiejszą rzeczywistość.
Czytelnik znajdzie pośród nich także trochę tekstów lirycznych, osobistych, refleksyjnych.
Słowa do melodii znanych zagranicznych piosenek nie są przekładami.
Wszystkie utwory z tego zbioru wydawnictwa E-bookowo składają się na kolejny portret ich autora.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 43

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Michał ‌Malawski

Fraszki, ‌niefraszki i ‌piosenki z ‌dodatkiem prozy

© Copyright ‌by

Michał Malawski & ‌e-bookowo

Projekt okładki: Michał ‌Malawski ‌& e-bookowo

ISBN 978-83-7859-955-5

Wydawca: Wydawnictwo ‌internetowe ‌e-bookowo

www.e-bookowo.pl

Kontakt: ‌[email protected]

Wszelkie prawa ‌zastrzeżone.

Kopiowanie, ‌rozpowszechnianie części ‌lub ‌całości

bez ‌zgody wydawcy zabronione

Wydanie ‌I 2018

Konwersja ‌do epub ‌i mobi A3M Agencja ‌Internetowa

Zamiast wstępu

Proste ‌zajęcie

Róg stoliczka, ćwiartka ‌kartki,

długopisik ‌plastikowy,

strumyk myśli ‌w miarę ‌wartki,

krew ‌i pot ‌i... ‌wiersz gotowy.

Fraszki

Imieniny

Goście przyszli, ‌nie zawiedli,

stół ‌obsiedli, ‌pili, jedli,

urządzili ‌przegląd prasy,

opłakali stan swej ‌kasy,

powiesili psy ‌na rządzie,

ciut stracili na ‌wyglądzie,

obstawali przy swej ‌racji,

korzystali ‌z ubikacji,

wyszli chwiejnym nieco ‌krokiem...

identycznie, jak przed rokiem.

Dzieci ‌dzieciom

Dzieci ‌dzieciom w czas ‌dzieciństwa

robią nieraz straszne świństwa.

Pani ‌za to ‌dzieci ‌łaje,

lecz ‌niektórym to ‌zostaje.

Które bardziej jest w ‌tym ‌sprawne,

wyżej zajdzie, będzie sławne.

Alicja ‌2004

Pod ‌postacią przepięknej kobiety

Przybył ‌przybysz z nieznanej planety.

Nie ‌rozumie po ‌ludzku ni słowa,

Po ‌swojemu ‌próbuje gardłować.

Ogromnymi, ‌bystrymi oczami

Śledzi ‌wszystko, co wokół się ‌dzieje.

Macha sobie, ‌czy grozi pięściami?

Nie ‌wiem – ze mnie, ‌czy do ‌mnie się śmieje?

Kiedyś stopą ‌grunt ziemski namaca,

Powie ‌wtedy, ‌co myśli, co czuje ‌-

- szczerą ‌prawdę, co tylko wzbogaca:

Stary ‌bałwan, a jednak mój ‌wujek!

Odyseja Kosmiczna 2006

Klaptopem marki ‌Toshiba

potrząsam, ‌jak małpa kością...

Trrrach! ‌Pryska znienacka szyba

w gablocie ‌z NOWOCZESNOŚCIĄ.

Apteka ‌domowa

Wy, szczękający zębami,

przewiani ‌zimy wiatrami,

do ‌których was wystawiono,

wódeczki ‌wy nie stosujcie!

Ona kosztuje zbyt słono.

Nic tak nie doda wam zdrówka,

jak prosty cukierek „krówka”.

Starość

Gdy człek starość ma na karku

Potęguje się w nim smarkul.

Wytarmosić go za uszka

i nakrzyczeć - nie uchodzi.

Nie ma sankcji na staruszka.

Nie próbujcie tego, młodzi!

Polska

Pejzaż ładny

półszkaradny

uroczysko

wysypisko

blok za blokiem

niewysokie

chałupina

kobiecina

karmi kury

maczo bury

zapach koński

ciut koloński

radio dudni

jak ze studni

szczypta bzdury

awantury

ktoś tam jęczy

że się męczy

się urabia

nie zarabia

sen - Floryda

a tu bida

margaryna

przepuklina

parafialność

niemoralność

limuzyny

koleiny

deszcz.

Mrozy w Szikagoł

W tu loł tempricie

igloł w bedrumie,

ajskrim w korycie,

dolar nie cieszy...

Zamarza życie.

(recytować z amerykańskim „r”)

Przybornik

O narzędziach poznawczych

długo można gadać.

Mamy szkiełka, rentgeny,

satelity Ziemi...

A do ciepła w człowieku,

gdyby kto chciał badać,

wiem o bardzo przydatnym

Przyborze Jeremim.

Bez cenzury

Wolne słowo - cudny ptak,

wytęsknionych swobód znak,

kolorowy, śpiewający,

nad poziomy wzlatujący,

jeśli umie, jeśli chce.

Niskie loty znosi źle;

fruwa wtedy nad tłumami,

skrzeczy, znaczy odchodami,

kogo chce i kiedy chce,

pazurami karki drze.

Wolne słowo - dziki ptak.

Jak cię dziobnie - będzie znak.

Wariacje

Jeszcze się tam kaftan bieli

takich, którzy nierozważnie,

nad gazetą, przy niedzieli

pochylili się uważnie,

bo cokolwiek pojąć chcieli,

znaleźć wątek, klucza szczątek...

Bez sukcesu, najwyraźniej.

Bez tytułu

I ciągle, zda się, słychać

trzask łamanych kości

i czuć swąd spalenizny

nie dość wywietrzony.

I wciąż ktoś chrześcijańskie

chce krzewić wartości

i grozi nam tu palcem

od krwi pobrudzonym.

Zajęcia z patriotyzmu

Do celów ćwiczebnych

nie jest nam potrzebny

żaden wiersz podniebny.

Wystarczą trzy słowa,

by nimi żonglować,

żonglować, żonglować...

„Prosty drut”, łatwizna!

Weźmy: Bóg, Ojczyzna,

Honor, Bóg, Ojczyzna.

Wszystko śmiga ładnie

góra - dół... Kto zgadnie,

co najpierw upadnie?

Czy to jawa, czy sen

Przyśnić wam się mogą i takie upiory,

którym nie potrzeba ni kłów, ni peleryn,

mają za to mocne, podkute buciory

i siłę przekonań niezachwianych, szczerych.

Kopną w drzwi i wlezą i okno otworzą,

„trzeba tu wywietrzyć!” - do ucha wykrzyczą;

w trzech słowach znikomość wam waszą wyłożą

i plamy pod kołdrą na palcach policzą.

Rechotem sen słodki sąsiadom zakłócą,

rozdepczą paprotki zmieszane z książkami,

Złoty Krzyż Zasługi do kibla wyrzucą,

papierzyska poślą na tańce z wiatrami.

Przykryją wam głowę rozdartą poduszką,

wy wierzgać poczniecie bez tchu i nadziei,

aż sprężyną jęknie umęczone łóżko

i się obudzicie w puchowej zawiei.

Co za sen koszmarny - szepniecie spoceni,

potem stuk buciorów usłyszycie w sieni...

Marzec

Przeszła zawieja, wiosna się skrada,

Rozmrozi wreszcie kraj cały.

Wiwat Nadzieja! Bałwanom biada!

Niestety, tylko tym białym.

Mówca

Płomienną myśl zrodziła głowa,

rumieniec gore już szkarłatny,

na kroplach śliny lecą słowa,

by paść na jakiś grunt podatny.

Niechże ktoś mówcy wytłumaczy,

że pluje, biedak, na słuchaczy!

Wilk morski

Na mostku naszej państwowej krypy

panoszą się jakieś dziwne typy.

Podobni weszli pod pokład, wszędzie.

Oj, co to będzie, co z nami będzie?

Auuu! Auuu!

Podjęli się oni swego zajęcia,

mając odwrotne, własne pojęcia,

co rufą jest statku, a gdzie jest dziób.

Załogę czeka w morzu grób.

Auuu! Auuu!

Zawieruszyła się nam gdzieś mapa

dróg wiodących ku Dobrej Nadziei.

Ci biegają, złodzieja chcą łapać,

łajba tymczasem gnije przy kei.

Auuu! Auuu!

Lustrator

Patrzy w lustro, a tam zgrzyt:

facet bardzo podejrzany,

piana cieknie, w łapsku brzyt...

Ręka drgnęła, krew trysnęła.

A widzicie?! Gość szemrany,

w próbę zbrodni zamieszany!

Z kim go Polska Mać poczęła?!

Wynajdziemy sobie

Wynajdziemy sobie drania

do Ojczyzny ratowania

- z silną ręką, twardym butem

i z koniecznym szczęścia łutem.

A gdy go już wybierzemy,

namaścimy,

Cośmy sobie zgotowali,

obejrzymy,

Do wolności zawyjemy.

Zakwilimy.

Wiadomości

Polska śmierdzi, Polska ginie.

Wszędzie widać głupie świnie,

u koryta i w korycie.

Co dzień wielkie świniobicie.

Widok mało estetyczny.

Kanibalizm polityczny.

Kwalifikacje

Ludzie subtelni i delikatni

mało zazwyczaj bywają płatni.

Za to brutalność, chociaż dewiacja,

to jest najwyższa kwalifikacja.

Posiedzenie

„Kurwa!” się rzekło,

gromko się bekło,

kobyłka u płota,

u stołu hołota.

Dobroczyńca

Stał raz na stacji poseł Gosiewski,