Etyka produkcji pieniądza - Jörg Guido Hülsmann - ebook

Etyka produkcji pieniądza ebook

Jörg Guido Hülsmann

5,0

Opis

W powszechnym odczuciu produkcja pieniądza różni się zasadniczo od produkcji innych dóbr. Tymczasem Jörg Guido Hülsmann pokazuje, że można ją analizować za pomocą tych samych narzędzi, którymi posługujemy się zwykle w ekonomii i etyce. Podkreśla rolę pieniądza w gospodarce rynkowej i omawia moralne zagadnienia związane z konkurencją na rynku produkcji pieniądza. Głównym tematem książki są społeczne, kulturowe i duchowe skutki inflacji, której inicjatorem jest rząd. Hülsmann objaśnia, jak taka inflacja wpływa na funkcjonowanie krajowych i międzynarodowych systemów pieniężnych, przyczyniając się do niepożądanych zjawisk – koncentracji władzy i upadku rodziny. Przekonuje, że z punktu widzenia ekonomii i etyki, a z pewnością etyki chrześcijańskiej, dzisiejsze formy produkcji pieniądza budzą poważne zastrzeżenia. Nasz system pieniężny sprzyja niesprawiedliwemu pomnażaniu dochodów, niszczy bogactwo narodów i podkopuje moralne fundamenty życia społecznego; prowadzi do hiperinflacji i totalitaryzmu.

 

    Etyka produkcji pieniądza nie tylko stanowi erudycyjny wykład na temat historycznej ewolucji produkcji pieniądza, lecz także ukazuje zasadnicze etyczne problemy związane z produkcją pieniędzy. Pokazuje również poważne niebezpieczeństwa, nadal narastające na Zachodzie wskutek postępujących równolegle polityzacji życia ekonomicznego i finansjalizacji życia społecznego. Dlatego jest to aktualna i pouczająca lektura dla wszystkich osób usiłujących zrozumieć problemy nie tylko współczesnej gospodarki, lecz także – szerzej – współczesnego świata.

 

Maciej Zięba, OP

 

    Etyka produkcji pieniądza wypełnią poważną lukę w wielu współczesnych opracowaniach ekonomicznych: opisuje zjawisko produkcji pieniądza. Wiele pozycji z literatury dobrze tłumaczy, jak dokonywana jest produkcja masowych dóbr i usług. Niestety jednocześnie wiele z nich nie zajmuje się kwestią produkcji najważniejszego dobra: pieniądza. Książka Hülsmanna pozwala spojrzeć na ten proces zarówno z perspektywy stricte ekonomicznej, jak również etycznej. Dzięki temu jesteśmy w stanie zdać sobie sprawę z poważnych konsekwencji społecznych, gospodarczych, a także kulturowych, które wynikają z przyjmowania różnych porządków monetarnych.

 

Dr Mateusz Machaj, fundator Instytutu Misesa

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 346

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




WSTĘP

 

 

Wbrew pozorom dla współczesnej ekonomii znacznie ważniejszy od 1776 roku, w którym ukazało się słynne An Inquiry into the Nature and Causes of the Wealth of Nations Adama Smitha, uznawane za swoistą biblię ekonomii liberalnej, jest 1687 rok. To data publikacji przez Isaaca Newtona jego najsłynniejszego dzieła Philosophiae naturalis principia mathematica, które tylko z pozoru nic nie ma z ekonomią wspólnego.

Odkrycie i opisanie siły grawitacji głęboko odcisnęło swoje piętno na wszystkich myślicielach oświecenia. Mniej istotne były matematyczne dywagacje (Wolter, który poświęcił dziełu Newtona osobną książkę, po prostu ich nie rozumiał). Najistotniejsze było to, że w sposób pośredni Newton przywrócił swoim odkryciem (mocno zachwianą przez Kopernika) centralną pozycję człowieka we wszechświecie. Okazało się bowiem, że ludzki umysł może dorównać demiurgowi – jest zdolny opisywać położenie ciał całego wszechświata w dowolnym momencie. Tu tkwi główne źródło szybkiego rozpowszechnienia się w następnym stuleciu wiary w nieskończone możliwości ludzkiego umysłu.

Bardzo ważne okazało się również to, że – jak pokazały newtonowskie prawa – ciała w całym kosmosie wiąże ze sobą niewidzialna i niemierzalna dotąd siła grawitacji. Odkrycie, że ruch wszystkich ciał we wszechświecie harmonizuje racjonalna, bo dająca się opisać zespołem równań, an invisible hand of gravitation, podziałało zatem na wyobraźnię wszystkich wykształconych ludzi tej epoki, nie tylko fizyków. W epoce, która wówczas nastaje – mieniącej się „oświeceniem” – przekonano się zarówno o „ciemnocie” wieków ją poprzedzających, jak i o wszechmocy ludzkiego rozumu. Dlatego poznanie wszelkich tajemnic wszechświata i rozwiązanie wszystkich ludzkich problemów wydają się w drugiej połowie XVIII wieku jedynie kwestią czasu i to raczej stosunkowo nieodległej przyszłości. Tak rodzi się „religia postępu” – religio progressionis, która na z górą trzy stulecia opanuje kulturę Zachodu. Ideą, która – pod wpływem Newtona – zawładnie umysłami zarówno chemików, jak i psychologów, ekonomistów oraz historyków, a także biologów i socjologów (ojciec współczesnej socjologii August Comte najczęściej mówił o physique sociale), jest odnalezienie oraz opisanie niewidzialnej siły rządzącej w sposób ponadludzki i absolutny nie tylko materialnym światem ciał obdarzonych masą, lecz także historią ludzkich dziejów bądź indywidualną ludzką psyche albo życiem społecznym czy gospodarczym.

To dlatego zaledwie trzykrotnie użyty, w całkowicie odmiennych znaczeniach i w trzech różnych dziełach (w tym raz w Astronomii!), termin Adama Smitha „niewidzialna ręka rynku” zrobi zawrotną karierę, stając się na wieki kamieniem filozoficznym, wyjaśniającym źródła bogacenia, połączonym z czarodziejską różdżką, samoistnie generującą dobrobyt, głównego nurtu ekonomii Zachodu. Wiara w invisible hand of the market, „grawitację ekonomii”, która rządzi wszystkimi prawami ekonomii i w obiektywny, absolutny sposób determinuje kształt wolnorynkowej gospodarki, stała się wiarą powszechną. „Niewidzialna ręka rynku” z łatwością adaptuje też, całkowicie obcą dla Adama Smitha, ideę amoralności życia gospodarczego, opisaną już wcześniej, w 1714 roku, przez Bernarda de Mandeville’a w Bajce o pszczołach, której główną ideę streszcza podtytuł: wady prywatne – zyskiem publicznym. Okazuje się, że to prywatnie potępiane wady są dla ogółu dobrodziejstwem, że to ludzkie przywary są źródłem ogólnego pożytku. Magicznie pojmowana „niewidzialna ręka rynku” świetnie wyraża się też w rozpowszechnianej przez fizjokratów maksymie Jacques’a de Gournaya: Laissez faire et laissez passer, le monde va de lui même! („Pozwólcie działać, pozwólcie przechodzić, świat toczy się sam”). W ten sposób ekonomia ostatnich stuleci, wsparta przez niezwykłe sukcesy rewolucji naukowo-technicznej, przybrała formę zmatematyzowanej more physico – nauki zdepersonalizowanej i pozbawionej wymiaru etycznego. To właśnie takie założenia wspomagały nieludzkie cechy bujnie rozwijającego się w XIX wieku kapitalizmu (to „prawo najtańszej płacy” sprawiło, że w nowo powstającym przemyśle tekstylnym dzieci stanowiły do ¾ pracowników, a „spiżowe prawo płacy” spowodowało, że pracowały po 11 godzin), sprzyjają też wielkiemu kryzysowi i kolejnym kryzysom ekonomicznym wolnego świata.

Dopóki jednak społeczeństwa zachodnie korzystały z zasobów głęboko wbudowanej w kulturę Zachodu chrześcijańskiej antropologii i chrześcijańskiej etyki, będących podglebiem kapitalistycznej gospodarki, długoterminowy niesłychany wzrost zamożności przesłaniał istnienie strukturalnych problemów. Jednakże wysychanie tych źródeł, powiązane z gospodarczą stagnacją, traceniem konkurencyjności w skali globu oraz znikomą mocą predykatywną coraz bardziej skomplikowanych formuł matematycznych stosowanych w ekonomii, implikowało coraz natarczywiej stawiane pytania o prawdziwość oświeceniowego paradygmatu nadal opisującego życie gospodarcze w XXI wieku. Dlatego też z większą uwagą wsłuchuje się dziś w głosy tych, którzy od dawna krytykowali strukturalne ograniczenia tak dogmatycznego sposobu pojmowania ekonomii, coraz bardziej nieprzystającego do współczesnych realiów. Zarazem odkrywa się z wolna, że refleksja ekonomiczna nie rozpoczęła się dopiero wraz z merkantylizmem Jeana-Baptiste’a Colberta, ale że wiele istotnych spostrzeżeń, poczynionych przez wyśmiewanych przez stulecia scholastyków (choćby Tomasza z Akwinu, Jeana Buridana, Antonina z Florencji, Mikołaja z Oresme i całą wielką szkołę z Salamanki), zachowuje po dziś dzień aktualność. Dzisiejsze powolne przechodzenie od jawnej pochwały odrzucenia norm moralnych (symbolizowane przez słynne greed is good) do docenienia poszanowania fundamentów etycznych, głównego źródła międzyludzkiego zaufania umożliwiającego współpracę oraz działalność przedsiębiorstw, mimo że wiąże się z naiwnym pragmatyzmem (ethics pays), jest zarazem oznaką zmian w myśleniu o ekonomii w ostatnich dziesięcioleciach. Podobnie dzieje się z rozwojem dywagacji o „społecznej odpowiedzialności biznesu” czy też o znaczeniu „kapitału ludzkiego”, co pomaga przywracać znaczenie społecznemu i personalnemu wymiarowi działalności gospodarczej.

W dopuszczalnym uproszczeniu możemy przyjąć, że temu „oświeceniowemu” modelowi gospodarki, który bezwzględnie dominował w ostatnich stuleciach, konsekwentnie przeciwstawiały się głównie trzy ośrodki myśli ekonomicznej. Była to założona w latach 70. XIX wieku przez Carla Mengera szkoła austriacka, powstała pół wieku później niemiecka szkoła fryburska (lepiej znana jako ordoliberalizm) oraz myśl społeczna Kościoła katolickiego, najpełniej wyrażana w nauczaniu społecznym papieży (które jednak nie stanowi w pełni spójnego korpusu). Wszystkie te myślowe centra stanowiły również silną przeciwwagę dla – mającego również oświeceniowe korzenie – narastającego w XX wieku etatyzmu (wiary w omnipotentne państwo) oraz konstruktywizmu (wiary w stworzenie „nowego człowieka”), które swe najpełniejsze wcielenie znalazły w silnie scentralizowanych państwach oraz centralnie sterowanych gospodarkach komunistycznych, ale także w państwach narodowego socjalizmu i faszyzmu.

To, co było dla owych ośrodków wspólne, to niewiara w determinizm ekonomiczny, przy założeniu, że ekonomia jest przede wszystkim „przedsięwzięciem ludzkim”, a więc że jest epifenomenem kultury, któremu konkretny kształt nadają ludzie dzięki rozumnemu korzystaniu ze swojej wolności. Prowadzi to do ważnego wniosku, że działania ekonomiczne jako rozumne i wolne poczynania ludzi (z uwzględnieniem ograniczeń wolności oraz rozumności) podlegają osądowi etycznemu. Łączy je również realizm, a więc niechęć do „zamkniętych” ideologicznych rozwiązań zarówno lewicowych, jak i prawicowych.

Są też oczywiście pomiędzy nimi nader konkretne różnice. Szkoła austriacka jednoznaczniej od dwóch pozostałych przyznała pozytywną wartość wolnemu rynkowi i jego autonomii, a negatywną wszelkiej interwencji państwa. Z kolei ordoliberałowie dążyli głównie do przełożenia ogólnych pryncypiów ekonomii na poziom decyzji politycznych oraz mikroekonomii. Nauczanie społeczne Kościoła zogniskowało się natomiast na wątku moralnym, podkreślając zasadę solidarności, mniej dbając (ponieważ problemy gospodarcze nie leżą w centrum nauczania Kościoła) o ekonomiczną koherencję swoich postulatów. Ale jeżeli współczesna ekonomia zasadza się na – choć w ostatnich latach niekiedy nieśmiało nieco poszerzanym – założeniu o człowieku zredukowanym do homo oeconomicus, to dla wszystkich trzech kierunków myślowych wspólną podstawą antropologiczną jest – rzec by można – homo humanus. Są one bowiem personalistyczne i realistyczne. Dlatego też mogą być, i powinny, w twórczym dialogu między sobą, ponieważ są – w znacznej mierze – w intelektualnym sojuszu (chociaż niestety po stronie katolickiej dokonania Ludwiga von Misesa i Friedricha von Hayeka i ich uczniów ze szkoły austriackiej oraz Waltera Euckena i Wilhelma Röpkego i ich ordoliberalnych następców są stosunkowo mało znane). To również dlatego, w świetle dominacji „oświeceniowego” paradygmatu, były one przez dziesiątki lat, najczęściej wspólnie i zazwyczaj skutecznie, marginalizowane, uznawane za anachroniczne, moralizatorskie oraz oderwane od realiów współczesnego świata. Dopiero upadek realnego socjalizmu dający empiryczny dowód tragicznej nieskuteczności etatystycznych rozwiązań, kolejne kryzysy świata zachodniego: internetowy (2001), rynków finansowych i bankowych (od 2007), strefy euro (od 2010) oraz słabnięcie innowacyjności i efektywności sprawiły, że coraz częściej mówi się o arbitralności „oświeceniowego” paradygmatu oraz o kumulujących się obecnie jego negatywnych skutkach. Sprawia to również, że dotąd ignorowana strukturalna krytyka tego paradygmatu zaczyna być coraz uważniej słuchana.

 

Dopiero w tym, szerszym, kontekście można dostrzec znaczenie książki prof. Jörga Guido Hülsmanna. Etyka produkcji pieniądza nie tylko stanowi bowiem erudycyjny wykład na temat historycznej ewolucji produkcji pieniądza, lecz także ukazuje zasadnicze etyczne problemy związane z produkcją pieniędzy. Pokazuje również poważne niebezpieczeństwa, nadal narastające na Zachodzie wskutek postępujących równolegle polityzacji życia ekonomicznego i finansjalizacji życia społecznego. Dlatego jest to aktualna i pouczająca lektura dla wszystkich osób usiłujących zrozumieć problemy nie tylko współczesnej gospodarki, lecz także – szerzej – współczesnego świata.

 

Maciej Zięba, OP

PRZEDMOWA

 

 

Od dawna planowałem zwięzłe przedstawienie teorii monetarnej, ze szczególnym uwzględnieniem etycznych i instytucjonalnych aspektów produkcji pieniądza. Pieniądz i bankowość to najczęściej poruszane tematy w ekonomii. Mam jednak nadzieję, że moja prezentacja wniesie coś nowego, ponieważ zawiera trzy elementy, których wcześniej nie kojarzono w jednej pracy.

Po pierwsze, w analizie pieniądza i bankowości w mojej książce odwołuję się do tradycji realizmu filozoficznego. Wielkim prekursorem tego podejścia był żyjący w XIV wieku matematyk, fizyk, ekonomista, biskup Mikołaj z Oresme, który napisał pierwszy w historii traktat na temat inflacji i w rzeczywistości pierwszy traktat dotyczący tego ekonomicznego problemu. Oresme zajmował się wyłącznie psuciem pieniądza, formą inflacji, która współcześnie nie ma znaczenia. Zasady, którymi posługiwał się w swoich badaniach, są jednak nadal aktualne. W czasach nowożytnych dzieło Oresme znalazło swoje potwierdzenie w pismach szkoły austriackiej.

Austriacka teoria bankowości i pieniądza dekretowego stanowi drugi element naszej analizy. Szkoła austriacka jest znana jako orędowniczka realistycznej tradycji w ekonomii i obrończyni polityki wolnorynkowej. Siedem pokoleń ekonomistów austriackich wyjaśniało, dlaczego prawa własności prywatnej stanowią podwaliny współpracy społecznej w prawdziwie ludzkiej gospodarce. Podkreślali oni, że naruszanie praw własności przez jednostki i rządy przynosi efekty przeciwne do zamierzonych. Nie godzili się na żadne wyjątki w dziedzinie pieniądza i bankowości, pokazując, że bez prywatnej inicjatywy i jej korelatu – odpowiedzialności osobistej – produkcja pieniądza ulega wynaturzeniu, stając się narzędziem wyzysku. Tylko wolne i odpowiedzialne inicjatywy osób prywatnych, zrzeszeń i przedsiębiorstw mogą stworzyć instytucje monetarne, które przynoszą korzyści społeczeństwu i jego członkom.

Trzecim elementem charakteryzującym naszą prezentację jest analiza etyki pieniądza i bankowości, odpowiadająca scholastycznej tradycji świętego Tomasza z Akwinu i Mikołaja z Oresme. Scholastycy próbowali włączyć arystotelesowskie koncepcje do intelektualnej tradycji chrześcijaństwa zgodnie z przekonaniem, że nauka i etyka oraz ogólnie przedsięwzięcia rozumu i wiary mogą być uważane za odrębne gałęzie jednolitego systemu wiedzy. Murray Rothbard chwalił tomizm za dokonanie zasadniczego postępu w dziedzinie etyki, ponieważ:

Pokazał, że prawa natury, w tym natury człowieka, dostarczają umysłowi ludzkiemu środków, dzięki którym może odkrywać racjonalną etykę. Bóg z pewnością stworzył prawa naturalne we wszechświecie, ale ich zrozumienie było możliwe bez względu na to, czy ktoś wierzył w Boga jako stwórcę. W ten sposób dano człowiekowi racjonalną etykę na prawdziwie naukowych, a nie nadprzyrodzonych podstawach.[1]

Ten scholastyczny sposób myślenia doprowadził do powstania ekonomii jako nauki. Jak napisał Joseph Schumpeter:

To w ramach systemów teologii moralnej i prawa moralnego [scholastyków] powstała ekonomia, a nawet została wydzielona jako odrębne zjawisko. Z wszystkich grup myślicieli to właśnie scholastycy najbardziej zbliżyli się do miana twórców ekonomii.[2]

Scholastyczne podejście wydaje się więc odpowiednim punktem wyjścia do rozpoczęcia badań etyki produkcji pieniądza, zarówno z punktu widzenia historii idei, jak i ich współczesnych zastosowań.

Rzeczone trzy elementy mogą na pierwszy rzut oka stanowić osobliwą zbieraninę. Zobaczymy jednak, że gdy się je stosuje do tego jednego obszaru, uzupełniają się jako aspekty ogólnej realistycznej teorii pieniądza – niejako ontologii pieniądza – i że wszystkie te aspekty prowadzą do wniosku, iż wolny rynek w produkcji pieniądza jest pod względem etycznym lepszy od swojej logicznej alternatywy: produkcji pieniądza opartej na prawnych przywilejach.

Specjalne podziękowania kieruję do profesora Jeffreya Herbenera i dr. Emmanuela Polioudakisa za ich obszerne komentarze do pierwszej wersji rękopisu oraz do Josepha Pottsa za poprawienie i skomentowanie wersji ostatecznej. Cennymi komentarzami podzielili się ze mną: profesor Larry Sechrest, profesor Roderick Long, dr Nikolay Gertchev, dr Jan Havel, dr Arnaud Pellissier-Tanon, dr Lawrence Vance i Robert Grözinger. Wspaniałomyślnej pomocy w wyszukiwaniu odpowiedniej literatury udzielili mi profesorowie: Thomas Woods, Joseph Salerno, William Barnett, Robert Higgs i Christoph Strohm, a także Reinhard Stiebler, Brad Barlow i Philipp Bagus. Wiele lat temu mój nauczyciel Hans H. Lechner rozbudził moje zainteresowanie studiami nad polityką monetarną, za co wyrażam mu wdzięczność. Przy pisaniu tej książki prawdziwym błogosławieństwem były dla mnie słowa otuchy Llewellyna Rockwella i moich kolegów: Hansa-Hermanna Hoppego, Marka Thorntona, Jesúsa Huerty de Soto, Marco Bassaniego, Pascala Salina, Bertranda Lemenniciera i Philippe’a Nemo. Jestem wreszcie wdzięczny Jeffreyowi Tuckerowi za jego niesłabnące wsparcie, a także mojej drogiej żonie Nathalie za żarliwą miłość i przyjaźń.

 

Jörg Guido Hülsmann

Angers, Francja,

sierpień 2007

WPROWADZENIE

 

1. Produkcja pieniądza a sprawiedliwość

Produkcja dóbr i usług to nie są kwestie czysto techniczne. Zawsze zależy ona od prawnych i moralnych zasad społeczeństwa i ma na nie wpływ. Firma albo gałąź przemysłu może działać w taki sposób, który potwierdza i wspiera podstawowe prawne i moralne założenia współpracy między ludźmi; może jednak także, celowo lub nie, kwestionować i niszczyć te fundamenty.

Etyczne problemy związane z produkcją były oceniane w wielu gałęziach gospodarki, od rolnictwa przez przemysł tekstylny w krajach rozwijających się aż do przemysłu farmaceutycznego. Dzisiaj tylko kilka ważnych działów gospodarki uniknęło takiej krytycznej oceny. Najważniejszy z nich to produkcja pieniądza. Pieniądze są wszechobecne we współczesnym życiu, ale nie wydaje się, żeby produkcja pieniądza dawała podstawy do jakichkolwiek ocen moralnych.

Oczywiście, przedstawiciele banków centralnych pouczają opinię publiczną na temat znaczenia etyki biznesu, podczas gdy nie stosują podobnych zaleceń do własnego zachowania[3]. Przedmiot „etyka biznesu” cieszy się dużą popularnością na uniwersytetach, ale odnosi się on głównie do korporacji przemysłowych. Kościoły i inne instytucje religijne wypowiadają się w wielu kwestiach, także politycznych, lecz o zjawiskach monetarnych, takich jak pieniądz papierowy, banki centralne, dolaryzacja, izby walutowe itd., nie wspominają prawie w ogóle. Na przykład katolicka nauka społeczna mówi dość mętnie, że aktywność gospodarcza zakłada istnienie „stabilności pieniądza”[4], a „umocnienie siły nabywczej[5] pieniądza (…) jest jednym z głównych warunków planowanego rozwoju całego systemu gospodarczego”[6].

Doktryna chrześcijańska zawiera bardzo szczegółowe odniesienia do nabywania i posługiwania się pieniędzmi, na przykład legendarna jest już chrześcijańska literatura na temat lichwy i etyki zdobywania pieniędzy dla nich samych. Jakkolwiek poważne, są to jednak problemy luźno związane z moralnymi i kulturowymi aspektami produkcji pieniądza, a zwłaszcza ze współczesnym kontekstem tej produkcji. Mamy tu do czynienia ze sporą luką.

Niewiele lepiej jest pod tym względem w ekonomii – chociaż produkcja pieniądza powinna być jednym z jej ważniejszych zagadnień. Istnieje wprost niezliczona liczba publikacji na temat pieniądza i bankowości, jednak takich, które są naprawdę pomocne w zrozumieniu moralnych i duchowych kwestii związanych z produkcją pieniądza, jest raczej niewiele. Nowsza literatura na tym polu przejawia tendencję do szczególnej krótkowzroczności, biorąc pod uwagę nasze potrzeby.

Ekonomia monetarna zajmuje się polityką stóp procentowych i operacji otwartego rynku oraz typowymi celami władz monetarnych, takimi jak stabilność cen, wzrost gospodarczy, pełne zatrudnienie itd. Brak jej jednak całkowicie szerszej perspektywy historycznej, teoretycznej czy instytucjonalnej. Niewiele podręczników odnosi się na przykład do standardu złota, a podstawowa znajomość tej instytucji jest konieczna do zrozumienia współczesnych stosunków monetarnych w świecie zachodnim, a także naszych opcji politycznych.

Podręczniki te powołują się na zbyt wąską koncepcję analizy ekonomicznej, skupiając się na relacjach między kilkoma agregatami makroekonomicznymi, takimi jak podaż pieniądza, poziom cen i produkcja krajowa. Tego rodzaju podejście może mieć dydaktyczne uzasadnienie, choć jest zbyt ograniczające, aby mogło oddać sprawiedliwość przedmiotowi naszych rozważań. Produkcja pieniądza ma ogromny wpływ na stosunki między ludźmi i wśród takich grup jak rodzina czy prywatne zrzeszenie. Zasady produkcji pieniądza w znacznej mierze warunkują transformację systemów monetarnych w czasie[7]. Wszystko to jest ważne z moralnego i duchowego punktu widzenia, ale szybko znika z naszego intelektualnego radaru, jeśli patrzymy na pieniądze i bankowość tylko przez pryzmat makroekonomii.

Wreszcie właściwie niewiele prac podejmuje próby połączenia kategorii ekonomicznych i moralnych. Znaczna część autorów albo nie ocenia instytucji monetarnych, albo krytykuje je na gruncie moralnym, nie mając gruntownej wiedzy w dziedzinie ekonomii. Ten ostatni mankament jest niestety szczególnie szeroko rozpowszechniony, nawet wśród zaangażowanych i pełnych dobrych chęci teologów oraz nauczycieli etyki biznesu.

Podkreślmy, że brak ten odnosi się zwłaszcza do moralnych aspektów nowoczesnych instytucji monetarnych, głównie banków, banków centralnych i pieniądza papierowego. Biblia daje raczej jasne wskazówki moralne odnośnie do produkcji pieniądza w czasach starożytnych, w szczególności jeśli idzie o bicie złotych i srebrnych monet[8]. Podobnie średniowieczni scholastycy rozwinęli gruntowną doktrynę dotyczącą dawnych sposobów wytwarzania pieniędzy. W De moneta, pierwszym naukowym traktacie na temat pieniądza, Mikołaj z Oresme dokonał istotnego przełomu i zawarł wiele nadal aktualnych spostrzeżeń[9]. Wcześniej do tych problemów odnosił się Urząd Nauczycielski Kościoła, w szczególności Quanto (1199) papieża Innocentego III, w którym potępiono psucie monet wytwarzanych z kruszców szlachetnych.

Luka pojawia się, gdy zajmujemy się współczesnymi warunkami. Dawne zasady bicia monet nie rozwiązują problemów, przed którymi stajemy w dobie pieniądza papierowego. Być może tutaj tkwi główny powód tego, że współcześni papieże, w przeciwieństwie do swoich średniowiecznych poprzedników, nie ustosunkowują się do instytucji monetarnych naszych czasów.

W książce tej staramy się pokazać wagę tego zagadnienia. Nasze wyjaśnianie będzie koncentrować się wokół ekonomii produkcji pieniądza[10]. Adam Smith i jego liczni zwolennicy słusznie nazywali ekonomię nauką moralną. Ekonomia bowiem nie tylko zajmuje się istotami moralnymi – ludźmi, ale także analizuje liczne kwestie, które mają bezpośrednie odniesienie do moralności. W naszym wypadku chodzi głównie o to, czy można czerpać jakieś zyski społeczne z politycznego manipulowania podażą pieniądza oraz o to, jak inflacja oddziałuje na moralny i duchowy stan społeczeństwa. Ekonomia produkcji pieniądza całkiem naturalnie poprowadzi nas ku rozważaniom natury prawnej, moralnej, historycznej i politycznej. Naszym celem nie jest wyczerpanie zagadnienia, ale jego szersze przedstawienie z istotnymi szczegółami.

Najpierw zajmiemy się czymś, co nazywamy „naturalną produkcją pieniądza” (część pierwsza), i przedyskutujemy, jak można ją ulepszyć w świetle rozważań moralnych. Potem przejdziemy do kwestii inflacji, wypaczenia naturalnej produkcji pieniądza (część druga). Tu położymy wielki nacisk na różnice między dwoma typami inflacji. Z jednej strony istnieje inflacja prywatna, pojawiająca się spontanicznie w każdym społeczeństwie, zwalczana przez państwo. Z drugiej zaś występuje też inflacja dekretowa, która, jak sama nazwa wskazuje, jest pod ochroną państwa i stanowi zinstytucjonalizowane wypaczenie produkcji pieniądza. W ostatniej części zastosujemy te odróżnienia w zwięzłej analizie zachodnich systemów monetarnych od XVII wieku.

Będziemy dowodzić, że naturalna produkcja pieniądza może działać i że działała zawsze, gdy jej próbowano, a także iż nie ma żadnych dających się obronić technicznych, gospodarczych, prawnych, moralnych czy duchowych argumentów na rzecz ograniczania jej działania. Przeciwnie, istnieje wiele dowodów, które uzasadniają ponad wszelką wątpliwość szkodliwy i zgubny charakter inflacji. Pomimo to inflacja stała się w naszych czasach zjawiskiem ciągłym i pogłębiającym się, ponieważ różne środki prawne chronią instytucje monetarne, które ją wytwarzają.

Produkcja pieniądza jest więc problemem sprawiedliwości w podwójnym sensie. Z jednej strony współczesne instytucje produkcji pieniądza zależą od obowiązującego porządku prawnego, stanowiąc tym samym część czegoś, co nazywamy sprawiedliwością społeczną[11]. Z drugiej strony, obowiązujący porządek prawny sam w sobie powoduje permanentną inflację. Monopole prawne, prawa o legalnym środku płatniczym, zalegalizowane zawieszenie płatności stały się niezamierzenie instrumentami niesprawiedliwości społecznej. Rodzą one inflację, nieodpowiedzialność i bezprawną dystrybucję dochodów, zazwyczaj od biednych do bogatych. Tych instytucji prawnych nie da się usprawiedliwić, toteż powinny być bezzwłocznie zlikwidowane. Doprowadziłoby to prawdopodobnie do odrzucenia dominujących w naszych czasach instytucji monetarnych: banków centralnych, pieniądza papierowego, bankowości z rezerwą cząstkową[12]. Zniesienie tych instytucji nie byłoby wcale aktem destrukcyjnym, lecz próbą przywrócenia zdrowych stosunków monetarnych oraz spełnienia koniecznego warunku bardziej ludzkiej gospodarki.

To prawda, że są to raczej radykalne wnioski. Nie można jednak cofać się przed zajęciem odważnego stanowiska wobec wielkiego zła; a w tym wypadku mierzymy się właśnie z takim złem. Naszym celem bynajmniej nie jest promowanie programu partyjnego. Chcemy tylko zaznajomić czytelnika z podstawowymi faktami, koniecznymi do moralnej oceny instytucji monetarnych[13].

 

2. Uwagi na temat odpowiedniej literatury

Argumenty za naturalną produkcją pieniądza i przeciwko inflacji mają wiele setek lat i można je znaleźć już u biskupa Mikołaja z Oresme[14], żyjącego w XIV wieku. Wcześniej różne aspekty tego problemu rozważali święty Tomasz z Akwinu i inni myśliciele. Żaden z nich nie pokusił się jednak o jego całościowe ujęcie ani nie zaprezentował swoich poglądów w jednym dziele. Doktryna istniała w formie zaczątkowej, ale poszczególne argumenty były porozrzucane w pismach Akwinaty, Buridana i innych[15]. Wielką zasługą Oresme było zebranie tych wcześniejszych prac, a także swoich własnych wnikliwych przemyśleń, w jednym i zarazem pierwszym w historii traktacie o pieniądzu. Wielki historyk średniowiecznej myśli ekonomicznej Victor Brants podkreślił wagę tej pracy. Zauważył też słusznie, iż Oresme nie miał sobie równych przez wieki, wypowiadał „poglądy, które były niebywale trafne, bardziej trafne niż te, które zdominowały świat długo po nim”[16]. Dziś z pewnością możemy powiedzieć, że traktat Oresme wytrzymał próbę czasu. Tłumaczenia na język angielski, niemiecki i francuski ukazują się nadal, a ekonomiści monetarni z całego świata podziwiają pracę biskupa za jej zwięzłość, jasność i głębię.

Argumenty za naturalną produkcją pieniądza i przeciw inflacji były wysuwane i rozwijane w pismach odłamu szkoły z Salamanki (Saravia de la Calle, Martín Azpilcueta, Tomás de Mercado), który można nazwać pierwowzorem dziewiętnastowiecznej angielskiej szkoły obiegu pieniężnego[17]. Wydaje się jednak, że żaden z jej przedstawicieli nie stworzył traktatu, który dorównałby wcześniejszej pracy Oresme.

W kolejnych dwóch stuleciach tacy ekonomiści jak Richard Cantillon, David Hume, Étienne de Condillac, John Wheatley, David Ricardo i William Gouge publikowali prace, które są godnym uwagi wkładem w badania problemów produkcji pieniądza[18]. Badacze owi w większej lub mniejszej mierze tracili scholastyczne zainteresowanie duchowym wymiarem tej kwestii, stając się pionierami realistycznej analizy ekonomicznej bankowości z rezerwą cząstkową. Niektóre ich prace są publikowane do dziś, co dowodzi, że przetrwały próbę czasu. Nie dyskredytując ich zasług i błyskotliwości, przyznajemy, że jednak także one na nowym polu bankowości i pieniądza papierowego nie mogły dorównać osiągnięciom starego mistrza Oresme w dziedzinie pieniądza towarowego.

Do współczesnej analizy naszego problemu najwięcej wniosło dwóch Żydów agnostyków: Ludwig von Mises (1881–1973) i Murray N. Rothbard (1926–1995), którzy kontynuowali dzieło założyciela austriackiej szkoły ekonomii, Carla Mengera (1840–1920)[19]. Mises połączył teorię pieniądza i bankowości z subiektywistyczną teorią wartości oraz zapoczątkował analizę makroekonomiczną w tradycji realistycznej. Jak na razie najlepsze ujęcie austriackiej teorii pieniądza zawarł w swoich pracach Rothbard. Nie tylko rozwinął on i dopracował doktrynę swojego nauczyciela, Misesa; wprowadził także ponownie aspekt etyczny, kładąc nacisk na kategorie prawa naturalnego w krytyce bankowości z rezerwą cząstkową i pieniądza papierowego. Nasze opracowanie opiera się wprost na pracach tych dwóch autorów. Ważnymi żyjącymi myślicielami należącymi do szkoły austriackiej są: Pascal Salin, George Reisman i Jesús Huerta de Soto[20].

Podobieństwa między austriacką szkołą ekonomii a tradycją scholastyczną to zagadnienia dobrze znane specjalistom[21]. Dzisiejsza szkoła austriacka wyróżnia się poszukiwaniem realizmu, obecnego zarówno w jej argumentacji, jak i problemach, którymi się zajmuje. Jej podejście poznawcze i praktyczne wnioski znacznie lepiej współbrzmią z tradycją scholastyczną niż jakikolwiek inny paradygmat współczesnej ekonomii. Pewien historyk myśli ekonomicznej tak scharakteryzował podejście scholastyków do analizy zjawisk gospodarczych:

Problemu ekonomicznego nie badali jako autonomicznego zjawiska, złożonego z dających się obliczyć zmiennych, ale jako towarzyszącego społecznemu i duchowemu porządkowi oraz w kontekście cura animarum, troski o dusze.[22]

Austriacy podzielają scholastyczny pogląd, iż nie ma czegoś takiego jak ekonomia zajmująca się autonomicznymi zmiennymi. Problemy gospodarcze są elementem szerszych społecznych zjawisk i najwłaściwsze jest zajmowanie się nimi w tym aspekcie, a nie badanie ich w jakiejś sztucznej izolacji[23].

Nic dziwnego, że właśnie ekonomia austriacka zainspirowała nieliczne współczesne prace dotyczące moralnej analizy produkcji pieniądza. Oprócz dzieł Rothbarda musimy wspomnieć zwłaszcza Interest and UsuryBernarda Dempseya (1943). Książka, która wyszła spod pióra wykwalifikowanego ekonomisty i filozofa tomistycznego, stanowi przełom w moralnej analizie bankowości z rezerwą cząstkową i pokrywa się tematycznie z częścią naszego opracowania. Dempsey pokazał, że analizę ekonomiczną daje się z powodzeniem połączyć ze scholastyczną tradycją filozoficzną, tworząc coś w rodzaju naturalnej teologii pieniądza i bankowości. Dzieje się tak dlatego, że „nie ma jakiegoś nierozwiązywalnego konfliktu co do podstawowej zasady; dla obu stron punktem wyjścia są prawdy znane tylko naturalnemu rozumowi”[24].

Dwie dekady później Friedrich Beutter podjął zadanie systematycznej oceny zjawiska inflacji w naszych czasach i doszedł do wniosków bardzo podobnych do wysnutych przez Mikołaja z Oresme. Przekonywał, że inflacja jest z zasady zła moralnie i może być stosowana tylko jako środek do przezwyciężania „epokowych” konfliktów i kryzysów[25].

Thomas Woods przedstawił ostatnio w błyskotliwy sposób argumenty za tym, że ekonomia austriacka i chrześcijańskie zasady moralne, zwłaszcza katolicyzm, są ze sobą całkowicie zgodne. W pracy The Church and the Market (2005)[26] zwięźle opisuje austriacką analizę rynku pracy, pieniądza, bankowości, pomocy zagranicznej i państwa opiekuńczego. Pokazuje, że ta analiza dostarcza zasadnicze informacje, konieczne do właściwego przeprowadzenia moralnej oceny gospodarki rynkowej oraz interwencjonizmu państwowego.

Niestety, opracowania te to raczej wyjątek. Przez ostatnie 150 lat autorzy chrześcijańscy, w szczególności intelektualiści katoliccy, częściej prowadzili spory z instytucjami gospodarczymi współczesnego świata, a te niespokojne relacje miały, jak to bliżej zobaczymy, uzasadnione podstawy. O ile jednak owi myśliciele odmówili pojednania ze świeckim światem, to zawarli brzemienny w skutki pokój z doktrynami proinflacyjnymi, które ponownie stały się modne w czasie Wielkiego Kryzysu. To z kolei osłabiło moralną analizę współczesnych instytucji monetarnych.

Za przykład powyższego zjawiska może służyć książka Anthony’ego Hulme’a Morals and Money. Wprawdzie znakomicie przedstawia to, co Biblia i chrześcijańska tradycja moralna mają do powiedzenia na temat pieniędzy, jednak powtarza stare jak świat merkantylistyczne błędy w myśleniu o funkcjonowaniu pieniądza w gospodarce. Hulme uważa, że podaż pieniądza musi rosnąć wraz z produkcją i że spowolnienie globalnych wydatków jest niekorzystne, podobnie jak gromadzenie oszczędności, deflacja i przekierowanie strumienia wydatków na rynki finansowe. Takie przekonanie prowadzi go prosto do konkluzji, „że powinno się zarządzać naszą walutą”[27]. Ubolewa, że inflację powodują banki z rezerwą cząstkową, ale nie potępia inflacji jako takiej (przecież wierzy, że jest ona konieczna), lecz to, że czerpią z niej korzyści podmioty prywatne. Rozwiązanie problemu współczesnych klęsk monetarnych upatruje nie w całkowitej likwidacja inflacyjnych instytucji, ale w przekazaniu sterów maszyny inflacyjnej w ręce wyłonionych demokratycznie polityków[28].

Słowem, błędne wyobrażenia na temat gospodarczej roli podaży pieniądza spowodowały, że zaprzepaszczono usiłowania uczonych, by trafnie ocenić współczesne instytucje monetarne pod względem moralnym. W osobnym rozdziale (Utylitarne spojrzenie na produkcję pieniądza) przedyskutujemy zasadniczą kwestię, czy można osiągnąć jakieś zyski społeczne przez manipulację naturalną produkcją pieniądza.

Kolejne interesujące prace, łączące względy moralne z ekonomią austriacką, napisali ewangeliccy naukowcy, którzy nazywają siebie „chrześcijańskimi rekonstrukcjonistami”. Na przykład Honest Money (1986) Gary’ego Northa błyskotliwie łączy nauki biblijne z ekonomią. Każda poważna próba zmierzenia się z problemami pieniądza i bankowości z moralnego punktu widzenia musi uwzględnić argumenty przedstawione w pracy Northa[29].

Inni myśliciele argumentowali podobnie, ale nie dorównywali poziomem swych prac Northowi[30]. Pieniądz i bankowość to fascynujące tematy. Zainteresowały wielu autorów, którzy nie dysponowali ani wiedzą, ani zdolnościami intelektualnymi koniecznymi do opanowania tej dziedziny. Spora liczba tych słabych publikacji mogła przyczynić się do skompromitowania zamysłu połączenia etyki i ekonomicznej teorii pieniądza. Zadziałało tu jednak jeszcze uprzedzenie zawodowe i instytucjonalne. Mechanizm ten pozwala wyjaśnić brak sukcesów naukowych w tej dziedzinie.

Myślą przewodnią rzeczonych prac jest podzielenie się poważnymi wątpliwościami co do konieczności i celowości finansowanej przez państwo produkcji pieniądza, dokonywanej przez banki centralne i instytucje monetarne. Ich autorzy argumentują, że pieniądz i bankowość powinny podlegać ogólnym zasadom prawa cywilnego. Rząd nie powinien zarządzać bankami i produkcją pieniądza papierowego ani ich nadzorować. Jego zasadniczym zadaniem jest ochrona praw własności, a zwłaszcza własności klientów banków; wszelkie pozostałe działania przynoszą więcej złego niż dobrego. Gorzką prawdą jest to, że właściwie wszyscy ekonomiści monetarni są zatrudniani przez państwo. Jeszcze istotniejsze jest to, że bardzo wielu ekonomistów monetarnych pracuje w bankach centralnych i innych instytucjach monetarnych, ci zaś, którzy są „tylko” zwykłymi profesorami na uniwersytetach publicznych, zyskują spory prestiż, a niekiedy także niemałe dochody w związku z badaniami prowadzonymi na zlecenie władz monetarnych.

Ekonomiści lubują się w podkreślaniu znaczenia bodźców ekonomicznych jako czynników determinujących ludzkie zachowania. Chociaż w zasadzie żadna grupa społeczna nie uniknęła ich zjadliwej krytyki, to niewielu ekonomistów przejmowało się swoją własną motywacją. Jest jednak oczywiste, że opowiadanie się za rządowym udziałem w produkcji pieniądza i bankowości się opłaca, a optowanie za innym programem zamyka drogę do kariery akademickiej. Żaden logicznie myślący ekonomista nie może spodziewać się, że ekonomiści monetarni poprowadzą kampanię przeciw bankom centralnym i pieniądzom papierowym[31].

Czytelnik współczesnej literatury naukowej na temat pieniądza i bankowości nie może przymykać na to oczu.

CZĘŚĆ INATURALNA PRODUKCJA PIENIĄDZA

 

 

RODZAJE PIENIĄDZA

 

1. Podział pracy bez pieniądza

Aby zrozumieć pochodzenie i naturę pieniądza, należy najpierw rozważyć, jak ludzie współdziałaliby w świecie, w którym nie byłoby pieniądza, a więc w świecie barteru. Wymiana dóbr i usług w takim świecie przysparza członkom społeczeństwa pewnych kłopotów. Chcąc sobie z nimi poradzić, uciekają się do wymian pieniężnych. Krótko mówiąc, wprowadzenie pieniądza stanowi (częściowe) rozwiązanie kłopotów związanych z wymianą barterową. Przyjrzyjmy się jednak temu nieco dokładniej.

Fundamentalne prawo produkcji stanowi, że wspólna produkcja przynosi większy zysk niż w pojedynkę. Dwie osoby pracujące osobno produkują mniej dóbr fizycznych i usług, niż gdyby połączyły swoje wysiłki. Jest to prawdopodobnie najdonioślejszy aspekt życia społecznego. Tacy ekonomiści jak David Ricardo i Ludwig von Mises kładli nacisk na pewną jego implikację: nawet jeśli nie ma innych powodów do współpracy, to większa produktywność zjednoczonych wysiłków skłania ludzi do podjęcia współpracy. Zwiększona produktywność podziału pracy w porównaniu z wyizolowaną produkcją jest więc podstawą ogólnego „prawa asocjacji”[32].

Nie dysponując pieniędzmi, ludzie wymienialiby się produktami w barterze; na przykład Jones zamieniłby jabłko na dwa jajka z Brownem. W takim świecie zakres wymiany – czyli inaczej rozmiar współpracy społecznej – jest ograniczony przeszkodami technicznymi oraz podwójną zbieżnością potrzeb. Wymiany barterowe zachodzą tylko wtedy, gdy każdy partner handlowy bezpośrednio potrzebuje danego dobra uzyskiwanego w wymianie. Jednak nawet gdy występuje podwójna zbieżność potrzeb, dobra są często zbyt nieporęczne i nie da się ich podzielić, tak by móc je dostosować do potrzeb. Proszę sobie wyobrazić stolarza, który chce kupić pięć kilogramów mąki za krzesło. Krzesło jest warte znacznie więcej niż mąka, więc jak dokonać wymiany? Przecinając krzesło na, dajmy na to, dwadzieścia kawałków, nie dostarczymy obiektów wartych nawet dwudziestej części krzesła; taki „podział” mebla zniszczy jego wartość. Do wymiany zatem by nie doszło.

 

2. Pochodzenie oraz istota pieniądza

Można by to po części rozwiązać przez zastosowanie tzw. wymiany pośredniej. W naszym przykładzie stolarz mógłby wymienić krzesło na dwadzieścia uncji srebra, a potem kupić pięć kilogramów mąki w zamian za ćwierć uncji srebra. Skutkiem tego zapotrzebowanie stolarza na mąkę, w innym razie niezaspokojone, zostałoby zaspokojone dzięki dodatkowej wymianie i zastosowaniu „środka wymiany” (tutaj: srebro). W ten sposób wymiana pośrednia dostarcza stolarzowi dodatkowych okazji do współpracy z innymi ludźmi. Pogłębia podział pracy i dzięki temu przyczynia się do ich materialnego, intelektualnego i duchowego rozwoju.

W historii ludzkości jako środki wymiany służyły różne towary: bydło, muszle, gwoździe, tytoń, bawełna, miedź, srebro, złoto itd. W najbardziej rozwiniętych społeczeństwach ostatecznie wybrano kruszce szlachetne, ponieważ ich właściwości fizyczne (rzadkość, podzielność, charakterystyczny wygląd i dźwięk, homogeniczność w czasie i przestrzeni oraz kowalność) sprawiały, że były szczególnie użyteczne do tego celu.

Gdy środek wymiany jest powszechnie akceptowany w społeczeństwie, nazywany jest „pieniądzem”. W jaki sposób towar, taki jak złoto albo srebro, staje się pieniądzem? Dochodzi do tego w powolnym procesie, w trakcie którego coraz więcej jego uczestników w wymianach pośrednich decyduje się na używanie złota i srebra zamiast innych towarów. Historyczny wybór złota, srebra i miedzi nie dokonał się więc dzięki jakiejś umowie społecznej czy konwencji. Wziął się on raczej ze spontanicznej konwergencji wielu indywidualnych decyzji, którą umożliwiły obiektywne właściwości fizyczne metali szlachetnych.

Ażeby towar mógł zostać spontanicznie uznany za środek wymiany, musi być pożądany ze względu na swoją niemonetarną użyteczność (ze względu na siebie samego) i musi być zbywalny, tj. musi być powszechnie kupowany i sprzedawany. Ceny, które na początku płaci się za jego niemonetarną użyteczność, pozwalają potencjalnym kupującym oszacować przyszłe ceny, po których da się go korzystnie odsprzedać. Ceny za jego niemonetarne zastosowanie są jak gdyby empiryczną bazą do jego zastosowania w wymianie pośredniej. Byłoby bardzo ryzykownie kupować towar z myślą o wymianie pośredniej, nie znając jego cen w przeszłości; stąd też spontaniczne wyłonienie się środka wymiany jest praktycznie niemożliwe tam, gdzie brakuje takiej wiedzy. Tam jednak gdzie jest ona dostępna, możliwe jest wytworzenie monetarnego popytu na ten towar. Popyt monetarny dodaje się do początkowego popytu niemonetarnego, toteż cena pieniądza-towaru obejmuje składnik monetarny i niemonetarny. Chociaż w gospodarce rozwiniętej ten pierwszy prawdopodobnie znacznie przeważy drugi, ważne jest, aby pamiętać, że monetarne zastosowanie towaru zależy w ostateczności od jego zastosowania niemonetarnego. Średniowieczni scholastycy nazywali pieniądz res fungibilis et primo usu consumptibilis[33]. Ze swej natury pieniądz był rzeczą zbywalną, która miała pierwotne zastosowanie w konsumpcji.

 

3. Pieniądze naturalne

Każdy rodzaj pieniądza, który wywodzi się z dobrowolnej współpracy działających osób, możemy nazwać „pieniądzem naturalnym”[34]. Przez dobrowolną współpracę rozumiemy zapewnienie wzajemnego wsparcia bez naruszania czyjejś własności oraz cieszenie się nienaruszalnością swojej własności[35].

Własność prywatna i jej fundamentalna rola jako instytucji społecznej jest oczywiście podstawowym elementem doświadczenia historycznego i tematem badań nauk społecznych. Ze względu na odwołania do siódmego i ósmego przykazania stanowi również podstawę chrześcijańskiej myśli społecznej. W Kościele katolickim papieże podkreślali, iż własność prywatna musi być nienaruszalna nie z powodu jakiegoś dogmatyzmu prawnego sprzyjającego ludziom dobrze sytuowanym, ale dlatego że uważali taką nienaruszalność za zasadniczy warunek poprawy standardu życia mas[36]. Żywili to przekonanie, doskonale zdając sobie sprawę, że właściciele byli często złymi zarządcami własnych aktywów. Nie zmieniali zdania, nawet jeśli właściciele nie używali środków prywatnych do działania na rzecz dobra całego społeczeństwa. Podtrzymywali je nawet wtedy, gdy właściciele wcale nie zamierzali dążyć do wspólnego dobra. Krótko mówiąc, papieże popierali rozróżnienie sprawiedliwości i moralności – prawa do własności i moralnego obowiązku dobrego jej wykorzystania[37]. Naruszenie obowiązku moralnego nie może usprawiedliwić najmniejszego naruszenia praw własności. Własność prywatna jest święta, nawet jeśli jest nadużywana lub nieużywana:

Owa sprawiedliwość, która się zowie zamienna, nakazuje zachowywać ściśle podział dóbr i nie wdzierać się w prawa cudze przekraczaniem granic własnego posiadania; uczciwe zaś korzystanie z własności przez ich właścicieli nie należy do wspomnianej sprawiedliwości, lecz do zakresu innych cnót, „których spełnienia nie można dochodzić na drodze prawnej”. Niesłusznie zatem głoszą niektórzy, że własność i godziwe jej używanie w tych samych zamykają się granicach. Daleko więcej jeszcze mija się z prawdą, kto twierdzi, że wskutek nadużycia lub nieużycia prawo własności upada i wygasa.[38]

Społeczeństwo, w którym własność prywatna jest nienaruszalna, możemy nazwać „całkowicie wolnym społeczeństwem”, a jego gospodarkę „wolnym rynkiem” albo „wolną gospodarką”. Taka gospodarka, jeśli wspomaga ją dobroczynność, prawdziwie sprzyja „rozwojowi gospodarczemu i politycznemu”[39]. Monetarnym korelatem takiego społeczeństwa jest, jak powiedzieliśmy, pieniądz naturalny, ściślej mówiąc, wszystkie te pieniądze, które istniałyby w takim społeczeństwie, ponieważ istnieją ważne przesłanki, aby uznać, że w wolnym społeczeństwie używano by wiele różnych rodzajów pieniądza, a każdy byłby pieniądzem naturalnym w naszym rozumieniu. Warto zauważyć, że pieniądz naturalny jest wybitnie społeczną instytucją. Jest tak nie tylko dlatego, że używa się go w międzyosobowych wymianach (do tego służą wszystkie rodzaje pieniędzy). Pieniądz naturalny istnieje wyłącznie dlatego, że zaspokaja ludzkie potrzeby lepiej niż inne środki wymiany. Gdy tak już nie jest, uczestnicy rynku pozbywają się go i przyjmują inne rodzaje pieniędzy. Ta wolność wyboru gwarantuje jak gdyby oddolny, demokratyczny wybór najlepszych z dostępnych pieniędzy naturalnych.

Tam gdzie prawa własności są naruszane, zwłaszcza zaś tam, gdzie dzieje się tak permanentnie, nie można mówić o całkowicie wolnym społeczeństwie. Możliwe, że pieniądze naturalne będą nadal używane w takich społeczeństwach, ale jedynie dopóki, dopóty pogwałcenie prawa własności nie będzie dotyczyć kwestii wyboru pieniądza. Gdy ludzie nie są wolni co do wyboru najlepszych spośród dostępnych pieniędzy, pojawia się ich nowy rodzaj – „pieniądze dekretowe”. Ich cechą charakterystyczną jest to, że zawdzięczają istnienie naruszeniu praw własności. Używa się ich, przynajmniej do pewnego stopnia, ponieważ użytkownicy innych, lepszych pieniędzy nie mogą uniknąć zastosowania wobec nich przemocy. Stąd płynie wniosek, że takie pieniądze są splamione z moralnego punktu widzenia. Mogą być nadal użyteczne i wykorzystywane w wymianach pośrednich, ale będą miały mniej zalet niż pieniądze naturalne, ponieważ ich istnienie zależy od pogwałcenia własności prywatnej, a nie tylko od ich względnej przewagi w zaspokajaniu ludzkich potrzeb.

Przez wieki w wielu społeczeństwach złoto, srebro i miedź były naturalnymi pieniędzmi. Jak już wiemy, sprawiły to ich właściwości fizyczne, zapewniające im większą użyteczność monetarną w porównaniu z innymi dobrami. Nazywamy je jednak pieniędzmi naturalnymi nie z powodu ich właściwości fizycznych, lecz dlatego, że wolni ludzie spontanicznie wybrali je do tego celu. Krótko mówiąc, nie można orzec a priori, jaki jest naturalny pieniądz danego społeczeństwa. Jedyny sposób, aby się o tym przekonać, to pozwolić ludziom współdziałać i wybrać najlepszy środek wymiany spośród dostępnych. W przeszłości prawie zawsze i wszędzie wybierano srebro. Złota i miedzi także używano również jako pieniędzy, aczkolwiek rzadziej.

 

4. Pieniądz kredytowy

Pieniądz naturalny powinien cechować się dwiema właściwościami. Przede wszystkim musi mieć wartość, zanim zostanie zastosowany w charakterze pieniądza. Ponadto musi nadawać się fizycznie do użycia jako środek wymiany (w każdym razie lepiej niż inne surowce). Pieniądze historyczne, o których dotąd wspominaliśmy, wywodzą swoją wcześniejszą wartość z zastosowania w konsumpcji. Jest tak nawet w wypadku kruszców szlachetnych. To prawda, że nie ulegają zniszczeniu w konsumpcji, tak jak na przykład tytoń czy bawełna, jednak konsumuje się je w formie biżuterii, ozdób i w przeróżnych zastosowaniach przemysłowych.

Obecnie istnieją pieniądze, których wartość początkowa nie wywodzi się z konsumpcji. Najistotniejsze to: pieniądz papierowy i pieniądz elektroniczny, którymi zajmiemy się później. Istnieje jednak też pieniądz kredytowy, o którym zaraz powiemy. Jak wskazuje sama nazwa, pieniądz kredytowy pojawia się, gdy w wymianach pośrednich używa się instrumentów finansowych. Przyjmijmy, że Ben pożycza Mike’owi na rok dziesięć uncji srebra, a w zamian Mike daje mu papier – IOU [I owe you – jestem ci dłużny]. Przyjmijmy dalej, że IOU to papier dłużny z napisem: „Jestem dłużny posiadaczowi tego papieru sumę dziesięciu uncji, płatną pierwszego stycznia 2010 r. (podpis)”. Wtedy Ben może próbować użyć go jako środka wymiany. To może zadziałać, jeśli potencjalni nabywcy tego IOU także zaufają deklaracji Mike’a, iż spłaci on kredyt, tak jak obiecał. Jeżeli Mike ma dobrą reputację, to jest prawdopodobne, że jego papier zostanie zaakceptowany jako zapłata za dobra i usługi. A więc IOU Mike’a zamienia się w pieniądz kredytowy.

Pieniądz kredytowy nigdy nie będzie używany tak powszechnie jak pieniądze naturalne. Przyczyną tego jest ryzyko bankructwa, jakie niesie on ze sobą. Wymiany gotówkowe zapewniają bezpośrednią kontrolę nad fizycznymi pieniędzmi, tymczasem emitent IOU może zbankrutować, a wtedy IOU będzie tylko kawałkiem papieru.

Nie dziwi więc to, że pieniądz kredytowy zyskiwał szerszy obieg dopiero wtedy, gdy kredyt był denominowany w jakimś pieniądzu towarowym, a emitent miał nienaganną reputację i gdy był to jedyny sposób, aby szybko dostarczyć rządowi funduszów potrzebnych do prowadzenia szeroko zakrojonych działań wojennych. Było tak na przykład z amerykańskimi kontynentalami, które finansowały wojnę o niepodległość Stanów Zjednoczonych, i z francuskimi asygnatami, które finansowały wojny francuskich rewolucjonistów z resztą Europy. Początkowo pieniądze kredytowe emitowano także z innego surowca niż papier. Od IX wieku często stosowano zwłaszcza IOU zrobione ze skóry[40].

Pieniądz kredytowy jest tyko pochodnym rodzajem pieniądza. Uzyskuje wartość ze względu na spodziewany przyszły wykup za pomocą jakiegoś towaru. Pod tym względem zasadniczo różni się od pieniądza papierowego, który jest wyceniany ze względu na niego samego. To prowadzi nas do następnego zagadnienia.

 

5. Pieniądz papierowy i wolny rynek