12,12 zł
„Esstatycznie” to drugi zbiór utworów poetyckich autorki debiutującej tomikiem „Parabole w paranojach”. Essta pozostaje w znanym sobie klimacie irracjonalności przeplatającej się z prawdziwymi emocjami mającymi dwojaki wydźwięk dla czytelnika, co tym bardziej wprowadza w odrealniony świat słownych układanek.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 24
Projektant okładkiJoanna Essta
© Joanna Essta, 2021
© Joanna Essta, projekt okładki, 2021
„Esstatycznie” to drugi zbiór utworów poetyckich autorki debiutującej tomikiem „Parabole w paranojach”. Essta pozostaje w znanym sobie klimacie irracjonalności przeplatającej się z prawdziwymi emocjami mającymi dwojaki wydźwięk dla czytelnika, co tym bardziej wprowadza w odrealniony świat słownych układanek.
ISBN 978-83-8189-142-4
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
…
A flamingi pod skrzydłami
mają czarne pióra.
Zapomniane obietnice
wracają po latach
jak twarze dawno znajome
i ludzie, którzy byli na moment
Zlepek słów bez wartości
porwany przez huragan czasu
i ust nieszczerych w boleści
składanych w album
pod tytułem nie otwierać
Slogany rzucane na oślep,
by tylko zabić milczenie
nigdy nie są prawdziwe
Nie walczmy o ludzi,
którzy wbijają nóż prosto w serce,
a ostrzem słów rozrywają aortę
Siebie stawiają za lepszych
mimo, iż wychowani
w tym samym, co my świecie
Karmieni własnym przerośniętym ego
bez skrupułów kąsają językiem
innych mając za gorszych
I staje tak człowiek
przeciw człowiekowi
bez panaceum
na zabliźnienie ran
Słuchać,
by usłyszeć między wersami
Patrzeć,
aby naprawdę widzieć
Dotykać,
by, choć raz prawdziwie poczuć
Cieszyć się,
aby uśmiech był w oczach
Żyć,
nie tylko przeżywać dni
Aż w końcu kochać,
tych, co dla nas
z sercem na dłoni.
To dzień, gdy chcę być poza światem
i z muzyką tylko szeptać po cichu
Uroki z nut rzucać,
by odbiły się od ściany
osiadając w duszy na stałe
Te zaklęcia czarowane
kluczem wiolinowym
dotykające emocji
proszą wciąż o więcej
A klątwy w taktach zawarte
między jednym, a drugim dźwiękiem
moją przystanią bezpieczną
w czterech ścianach pokoju
Z (bez)dźwięku układam muzykę
do projekcji kadrów wspomnień
gdzie stała jest tylko gorzka czekolada
i niema batuta w dłoni
Głosy znajome z przeszłości
wdzierają się do prawego ucha
jak mole w starej szafie
do której już nikt dawno nie zaglądał
lecz podobno niepotrzebne się
ODRZUCA,
a nie katuje tym serce
Ludzie o ślepiach bestii
z rekami jak łapy demona
czynami zła splamione
cZŁOwiek z wymyślnymi torturami
szeptanymi do ucha przez diabła
chcąc udowodnić swe panowanie
nad tym, co bez szans
o ludzkich oczach
I stronę przyjmuję zwierzęcą
gdzie czasem ufność
okupiona posoką w skomleniu,
by tylko nie być cZŁOwiekiem
Szacunku i szczerości
gdzie wszystko czarne na białym
o linii prostej i kropce
Snu bezwietrznego
i nocy spokojnej
jakby czas wybijał godziny
według naszych zasad brutalnych
Pewności twarzy i adresów
gdzie zawsze będziemy przyjęci
dłońmi tak pełnymi antidotum
Konstrukcja zdarzeń powtarzana
od lat
przez noc
ponad słońce
gdzie zegar nieubłagalnie tyka
odmierzając kolejną godzinę
do powtórnego schematu
Koło fortuny z miesiąca na miesiąc
skrzypi tylko w bezradności
mając blokadę na stabilność