Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
Książka dostępna w zasobach:
Miejska Biblioteka Publiczna w Kościanie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 612
Rok wydania: 2000
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
DZIEJE
KOŚCIANA
DZIEJE
KOŚCIANA
tom I
Pod redakcją
Kazimierza Zimniewicza
Kościan 2000
Wydano z okazji 600-lecia odnowienia praw miejskich Kościana
Redakcja:
Zofia Mikołajewska, Maria Zielińska
Wydanie publikacji sfinansowane przez Samorząd Miasta Kościana
Egzemplarz nr:
ISBN 83-910508-1-5
Skład i łamanie: Bogucki Wydawnictwo Naukowe S.C.
Druk: UnidrukS.C.
SPIS TREŚCI
I. Środowisko naturalne regionu kościańskiego (Jerzy Karg)
Położenie
Budowa geologiczna, surowce mineralne i gleby
Wody
Klimat
Lasy
Flora i fauna
Przyroda w mieście
Park Krajobrazowy im. gen. D. Chłapowskiego
Kształtowanie krajobrazu-zadrzewienia śródpolne
Zakończenie
II. Kościan w okresie starożytności i w średniowieczu (Andrzej Wędzki)
Przemiany osadnicze mikroregionu kościańskiego w starożytności i we wczesnym średniowieczu
W monarchii wczesnopiastowskiej
Początki Kościana. Powstanie grodu i osady targowej na tle podziałów dzielnicowych południowo-zachodniej Wielkopolski
Lokacja i powstanie średniowiecznego miasta
Kościan w dobie panowania śląskiego
Rola miasta w dobie panowania Kazimierza Wielkiego
III. Kościan w XIV i XV wieku. Złoty wiek w dziejach miasta
Topografia miasta, układ sieci drożnej, zabudowa
(Krystyna Górska-Gołaska).
Ludność
(Krystyna Górska-Gołaska)
Ustrój miasta i jego administracja
(Krystyna Górska-Gołaska)
Ośrodek starostwa niegrodowego - domena królewska
(Krystyna Górska-Gołaska)
Cło kościańskie
(Krystyna Górska-Gołaska)
Kościan jako ośrodek powiatu sądowego i skarbowego
(Krystyna Górska-Gołaska)
Kościół w dziejach miasta
(Zbigniew Wielgosz)
Stosunki wyznaniowe - reformacja i kontrreformacja
(Jolanta Dworzaczkowa)
Życie umysłowe i kultura późnego średniowiecza i renesansu
(Zbigniew Wielgosz)
Architektura i sztuka Kościana
(Alicja Kozłowska-Kamzowa)
IV. Zmierzch znaczenia miasta. Od początku XVII wieku do roku 1793
(Ryszard Marciniak)
Polityczne uwarunkowania rozwoju miasta
Układ przestrzenny i zmiany demograficzne
Życie gospodarcze
Ustrój
Gospodarka komunalna i wymiar sprawiedliwości
Życie codzienne mieszczan kościańskich
Parafia kościańska i stosunki wyznaniowe
Powiatowy samorząd szlachecki i zajęcie Kościana przez Prusaków w 1793 roku
Przypisy
Indeks osób
Indeks miejscowości
Wykaz stosowanych skrótów
Spis ilustracji
Kościan jest godny uwagi historyka. Miasto ma bogatą, wyjątkową i ciekawą przeszłość. Przez wieki był to gród królewski, miał dobrą sławę w Rzeczpospolitej i cieszył się względami monarchów. Szczególną rolę w jego dziejach odegrał król Władysław Jagiełło, który w 1400 r. odnowił i potwierdził prawa miejskie i darzył Kościan szczególnym poparciem. W epoce Jagiellonów miasto przeżywało swój rozkwit.
Kościan na przestrzeni wieków charakteryzują wierność Ojczyźnie, umiłowanie wolności i walka o niepodległość, znaczona od wypadu Krzysztofa Żegockiego na Szwedów w czasach „potopu” licznymi ofiarami. Mieszkańcy byli pracowici, żądni wiedzy i wierni ideałom chrześcijańskim. Sukiennicy symbolizują wysoką jakość produktów miejscowych i zdolność otwarcia się miasta na zagraniczne kontakty handlowe. Dorobek naukowy kościaniaków - profesorów i studentów Uniwersytetu Krakowskiego i innych uczelni Europy świadczy o wadze, jaką nasi przodkowie przywiązywali do wykształcenia. Liczba kościołów, sylwetki wybitnych duchownych i postawy wiernych dowodzą tego, że u podstaw wychowania mieszczan kościańskich od pokoleń legły ideały chrześcijańskie.
Rok 2000 zbiega się z 600. rocznicą odnowienia praw miejskich Kościana. Jest to dogodna okazja, aby ukazać dzieje miasta. Historię Kościana własnym czynem tworzyły liczne pokolenia mieszkańców. Książka, rejestrując wiele postaci, oddaje zarazem hołd tym, którzy kładli intelektualne i ekonomiczne podwaliny pod Kościan współczesny.
„Dzieje Kościana” w całości obejmować będą czas od zamierzchłej przeszłości do współczesności. Przygotowane zostały na zlecenie Zarządu Miasta przez zespół pod kierunkiem prof. dr hab. Kazimierza Zimniewicza z Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Są pracą zbiorową, wspólnym dziełem naukowców poznańskich i regionalistów z Kościana.
Pierwszy tom, który otrzymujecie Państwo do rąk, kończy się na roku 1793, a więc obejmuje staropolski okres dziejów Kościana do czasu, kiedy miasto trafiło pod zabór pruski. Składają się na niego cztery podstawowe rozdziały, napisane przez naukowców poznańskich.
W rozdziale pierwszym Jerzy Karg przedstawia środowisko naturalne regionu kościańskiego, opisując m.in. położenie, budowę geologiczną, klimat, florę i faunę. Autor podkreśla szczególne znaczenie przyrody dla współczesnego miasta.
Kościan w okresie starożytności i w średniowieczu na szerszym tle historycznym przedstawia Andrzej Wędzki. Jego badania w istotny sposób weryfikują wiele błędnych do tego czasu koncepcji, związanych z kształtowaniem się osady i miasta nad Obrą. Autor twierdzi, że Stare Miasto zlokalizowane było najpierw w okolicy obecnego Placu Wolności, a dopiero później przeniosło się w widły rzeki Obry.
Złotemu okresowi w dziejach miasta (wieki XV i XVI) poświęcony jest rozdział trzeci. Składają się na niego opracowania czterech autorów. Najpierw Krystyna Górska-Gołaska analizuje topografię miasta, układ dróg, zabudowę; z benedyktyńską dokładnością charakteryzuje ówczesnych mieszkańców Kościana, ustrój miasta oraz jego pozalokalne znaczenie jako siedziby starostwa, ośrodka celnego, sądowego i skarbowego. Autorka dowodzi, że na siłę gospodarczą Kościana - drugiego po Poznaniu pod tym względem miasta w Wielkopolsce - złożyły się troskliwość monarchów (przywileje królewskie) oraz atrakcyjność położenia grodu, które sprawiały, że w mieście osadzali się nie tylko rzemieślnicy i kupcy z powiatu, ale także przybysze z Niemiec, Czech, Szkocji.
Następnie Zbigniew Wielgosz opisuje miejsce i znaczenie Kościoła katolickiego w rozwoju miasta w XIX i XV w., koncentrując swoją uwagę nie tylko na kościańskim kręgu parafialnym, ale akcentując silnie społeczne oddziaływanie kościołów szpitalnych i fundacji klasztornych.
Po nim Jolanta Dworzaczkowa omawia przebieg reformacji i kontrreformacji w mieście. Z badań Autorki wynika, że innowiercze nowinki nie znalazły w Kościanie podatnego gruntu m.in. dlatego, że tutaj duchowni katoliccy i władze miejskie zajmowały się nie tylko sprawami religijnymi, ale też troszczyły się o losy ludzi biednych, chorych i starych. Życie umysłowe i kulturę w Kościanie w późnym średniowieczu i w dobie renesansu opisuje Zbigniew Wielgosz. O poziomie intelektualnym ówczesnych mieszczan zaświadczają szkoły i zawartość prywatnych księgozbiorów, zaś przede wszystkim wielka liczba kościaniaków, studiujących wtedy na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz w uczelniach zagranicznych np. w Padwie czy Pradze.
Rozdział trzeci kończy opracowanie Alicji Karłowskiej-Kamzowej o architekturze i sztuce Kościana. Autorka podkreśla w nim znaczenie fary kościańskiej i jej zabytków, które stanowiły z jednej strony dowód zamożności miasta, z drugiej zaś świadczyły o wysokim poziomie kulturalnym mieszkańców.
Ryszard Marciniak zbadał i opisał schyłkowy okres w staropolskich dziejach miasta, aż do 1793 r. „Potop” szwedzki ciężko dotknął Kościan i jego mieszkańców. Po bohaterskim zrywie powstańców Krzysztofa Żegockiego zabudowania miejskie zburzono i spalono, ludność wymordowano; wielu przeniosło się w inne rejony. Próby odbudowy dawnej potęgi nie powiodły się. Z miasta pierwszej wielkości stał się Kościan małym prowincjonalnym, wielkopolskim miasteczkiem. Rozdział ten kończy się zajęciem miasta przez Prusaków w 1793 r., a więc w czasie zaboru pruskiego.
Całość dzieła „Dzieje Kościana” pomyślano jako trzytomowe wydawnictwo. Tom drugi, obejmujący czas od początku zaboru pruskiego (1793) do końca hitlerowskiej okupacji (1945) jest właśnie przygotowywany do druku; tom trzeci (okres powojenny od 1945-2000) wymaga jeszcze dodatkowych badań.
Dziękujemy Radzie Miejskiej Kościana za podjętą inicjatywę, Towarzystwu Miłośników Ziemi Kościańskiej, Autorom oraz wszystkim, którzy przyczynili się do opracowania i wydania „Dziejów Kościana”. Mamy nadzieję, że książka ta będzie dobrze przyjęta przez Czytelników; że posłuży wzbogaceniu wiedzy o mieście, które zawsze dawało dowody wierności Ojczyźnie; że w przyszłych pokoleniach kościaniaków długo będzie budziła dumę z przeszłości. Mamy też nadzieję, że ukazanie losów Kościana wpłynie na wzrost zainteresowania miastem przez władze państwowe i wojewódzkie, przez polskich i zagranicznych przedsiębiorców, stając się punktem odniesienia dla pomyślnej przyszłości.
Zarząd Miasta Kościana
Kościan, maj 2000 r.
Mieszkańcy Ziemi Kościańskiej
W Roku Jubileuszowym 2000, w sześćsetną rocznicę odnowienia praw miejskich grodu nad Obrą, w imieniu samorządu miejskiego, z autentyczną radością przekazuję do rąk czytelników kolejne naukowe opracowanie, dotyczące dziejów naszego miasta i ziemi kościańskiej.
Niniejsza publikacja zawiera wiele, bardzo wiele spraw, wydarzeń, faktów, które rozgrywały się na tym skrawku Wielkopolski, a uchwycone z wielką pieczołowitością, opisane zostały przez kościańskich i poznańskich historyków-regionalistów.
Uznanie i wielkie podziękowanie kieruję do tego licznego grona regionalnych badaczy za to w szczególności, że z takim pietyzmem wprowadzają nas w dzieje nam najbliższe.
Nie oznacza to jednak, że na temat naszej historii wiemy już wszystko, że wszystko zostało zbadane i opisane. Ta ziemia kryje jeszcze wiele tajemnic i nad ich odtwarzaniem nie powinniśmy ustawać.
„Pisać, co można, a nie frasować się,
że tu i ówdzie czegoś brak.
Przyjdzie drugi i trzeci - i dopełnią.
Tak się tworzyły i dziś jeszcze tworzą wszystkie historie”
Joachim Lelewel
Mam nadzieję, iż kościańska monografia przyczyni się do zwiększenia zainteresowania naszą „małą ojczyzną”. Najbardziej powinno nam zależeć, by zainteresowanie to zostało szczególnie rozbudzone wśród młodego pokolenia kościaniaków. Głębsze poznanie miejsca, w którym się żyje wiąże człowieka z jego „małą ojczyzną”. Edukacja prowadzona w tym duchu, nie tylko umacnia poczucie własnej tożsamości ale stwarza naturalny pomost do poznania i zrozumienia innych kultur ludzkich.
Życząc głębi przeżyć płynących z lektury naszych dziejów.
pozostaję w szacunku
Burmistrz Miasta Kościana
Mirosław Woźniak
Kościan leży niemal w centrum mezoregionu Równiny Kościańskiej, będącej częścią makroregionu Pojezierza Leszczyńskiego. Stąd krajobraz wokół miasta jest dość monotonny, płaski i tylko na obrzeżach południowych w rejonach pojezierzy, urozmaicony wzgórzami morenowymi i jeziorami polodowcowymi. Podobnie jak cały mezoregion, Kościan położony jest na wysokości około 80 m n.p.m.
Na północny zachód od Kościana rozciąga się szeroki pas Wielkiego Łęgu Obrzańskiego zawarty pomiędzy Północnym i Południowym Kanałem Obry. Ta rozległa, trawiasta, wilgotna równina, pocięta jest gęstą siecią drobniej szych kanałów i rowów, a także zadrzewień śródpolnych, tworzących aleje. Liczne są drobne zbiorniki wodne otoczone często zaroślami wierzb i trzęsawiskami. Spotkać tu można wiele gatunków ptaków związanych z terenami podmokłymi.
Po stronie wschodniej i północnej znajdują się obszary pól uprawnych. Krajobraz jest tu niemal zupełnie pozbawiony lasów i zadrzewień. W latach sześćdziesiątych na tych terenach znajdowały się ostatnie ostoje dropia w Polsce, jednego z największych ptaków europejskich. Wzrost chemizacji, mechanizacji (agrolotnictwo) i skrajne upraszczanie zmianowań doprowadziło szybko do całkowitej zagłady tego gatunku. Nie powiodły się podejmowane w latach siedemdziesiątych próby reintrodukcji. Być może należałoby je wznowić teraz, gdy rolnictwo staje się bardziej przyjazne środowisku i próbować przywrócić dropia okolicom Kościana.
Około 20 km na południowy zachód od Kościana sięga granica Przemęckiego Parku Krajobrazowego obejmującego jeden z najpiękniejszych fragmentów Pojezierza Leszczyńskiego. Teren wybitnie rekreacyjny, obfitujący w jeziora i lasy.
Na południu, w odległości zaledwie kilku kilometrów od miasta, przebiega granica liczącego ponad 17 000 ha Parku Krajobrazowego im. gen. D. Chłapowskiego. Tutaj,
mozaikowy krajobraz dzięki niewielkim laskom i zadrzewieniom śródpolnym, a także fragmentom łąk i bagien, jaskrawo kontrastuje z monotonią ogromnych pól dominujących w tej części Wielkopolski (rys. 1).
Okolice Kościana dopiero w okresie kredowym, czyli około 100 min lat temu wyłoniły się z morza Tetydy. W okresie trzeciorzędu tereny te zajmowały płytkie jeziora, na których dnie osadzały się iły (iły poznańskie). Również w tym czasie (miocen) powstawały na tym obszarze duże złoża węgla brunatnego. Miąższość osadów trzeciorzędowych sięga do 200 m. Na nich zalegają, będące efektem zlodowaceń, utwory czwartorzędowe (iły, piaski i gliny morenowe) o miąższości około 30 m, decydujące o współczesnym urzeźbieniu okolic Kościana.
Ziemia Kościańska nie obfituje w bogactwa mineralne. Do najważniejszych należą złoża gazu ziemnego i pokłady węgla brunatnego. Te ostatnie, jedne z największych w kraju, będą bardzo trudne w eksploatacji, ze względu na znaczną głębokość zalegania i obfitość wód wgłębnych. Bogate złoża gazu odkryto niedawno w pobliżu Kościana. Ich zasobność jest znaczna. Innym surowcem jest torf, występujący w wielu miejscach Równiny Kościańskiej, który kiedyś był eksploatowany i używany jako opał. W rejonach morenowych występują znaczne zasoby glin, żwirów i piasków. Kilkanaście kilometrów na południe od miasta, głęboko pod powierzchnią ziemi rozpościera się jedno z największych znanych dotąd w kraju złóż węgla brunatnego, które w latach siedemdziesiątych wzbudzało ogromne emocje wobec planów zmierzających do eksploatacji tych zasobów. Tak zwany Rów ciągnie się na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów od Poznania po Gostyń i Krobię, przecinając w poprzek Równinę Kościańską. Ewentualna ich eksploatacja metodami konwencjonalnymi wymagałaby jednak ogromnych nakładów. Ten fakt oraz ostre protesty mieszkańców regionu doprowadziły do zaniechania, (a przynajmniej odłożenia) tego projektu, który przyniósłby zgubne skutki dla całego regionu - przede wszystkim niszcząc kwitnące tu rolnictwo.
Warto dodać, że „odkrycie” pokładów węgla w tym rejonie nie było niczym nowym. Złoża te były już dobrze znane i przynajmniej częściowo udokumentowane w końcu ubiegłego wieku. W roku 1909 rozpoczęto nawet eksploatację węgla w okolicach Bielewa, gdzie do dziś można spotkać pozostałości po szybach wydobywczych (projektowano kopalnie podziemne, a nie odkrywkowe ze względu na znaczną miąższość warstwy nakładu). Zachowała się dokumentacja i ekspertyza kopalni. Przedsiębiorstwo jednak wkrótce okazało się nierentowne i zbankrutowało1.
Nizina Kościańska charakteryzuje się stosunkowo żyznymi glebami (około 30% udziału gleb w klasach od I do III), o wskaźniku bonitacji 2,5-3,0. Często są to jednak gleby trudne w uprawie, a ze względu na warunki klimatyczne mało urodzajne. Do typowych gleb tego regionu należą gleby brunatne, bielicowe i czarne ziemie.
Teren Niziny Kościańskiej to jeden z najbardziej przesuszonych rejonów kraju. O stepowieniu Wielkopolski, którego „centrum” znajduje się właśnie w okolicach Kościana, zaczęto mówić (i pisać) już w latach czterdziestych i pięćdziesiątych2, znajdując na to dowody nawet w występowaniu gatunków typowych dla stepów i wzroście form kserofilnych.
Na trwający wciąż proces stepowienia złożyło się prawdopodobnie wiele przyczyn. Za najważniejsze uważa się osuszanie terenów podmokłych, które nasilono szczególnie w ubiegłym stuleciu, proces zanikania zbiorników wodnych, zwiększający się pobór wody dla potrzeb przemysłu, zmniejszająca się lesistość regionu, a przede wszystkim źle pojęta idea melioracji prowadząca do odwodnienia nieraz dużych obszarów dla uzyskania skrawka dodatkowych gruntów rolnych.
Problem ten wyraźnie widział już D. Chłapowski - twórca nowoczesnego rolnictwa - gospodarujący w pobliżu Kościana (w Turwi) w latach dwudziestych ubiegłego wieku. W swych dobrach obejmujących około 10 tys. ha, budował zręby systemu rolnego, jednego z najnowocześniejszych w ówczesnej Europie. Rozpoczął swe rewolucyjne działania od przebudowy krajobrazu, którego istotnym, nowym elementem stała się gęsta sieć zadrzewień śródpolnych, które między innymi miały na celu poprawę stosunków wodnych.
Główne cieki wodne to kanały i rowy melioracyjne spływające do Kanałów Obrzańskich. Jeden z nich, Kanał Kościański, zbierający wody z południowo-wschodniej części regionu, w samym mieście rozdziela się, tworząc wyspę, na której ulokowana jest najstarsza część miasta. Przepływy w większości cieków Równiny Kościańskiej są niewielkie i nawet znaczniejsze kanały, jak Rów Wyskoć, mogą okresowo całkowicie wysychać. W przypadku Rowu Wyskoć zdarzenie takie wystąpiło dwukrotnie w ciągu ostatnich trzydziestu lat.
Ongiś okolice Kościana obfitowały w drobne zbiorniki („oczka”) śródpolne - zarówno pochodzenia naturalnego, polodowcowego, jak i stworzone przez człowieka - oraz torfianki (w okolicach Rąbinia torf był eksploatowany jeszcze w okresie międzywojennym), a także stawy i sadzawki. Ostatnio nasilił się jednak proces ich zanikania, bynajmniej nie związany ze wspomnianym już zjawiskiem stepowienia Wielkopolski. Część „oczek” zlikwidowano w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, bo podobnie jak zadrzewienia śródpolne nie mieściły się w modelu ówczesnego rolnictwa, część natomiast zamieniana jest do dziś w wysypiska śmieci. Podobnie traktowane są liczne doły potorfowe, a nawet sadzawki wiejskie.
2. Jezioro Wonieść w szacie zimowej
Najbliższe jeziora to odległe o kilka kilometrów od miasta jezioro Wonieść, połączone z systemem jezior ciągnących się w kierunku południowym aż do Osiecznej. Są to w większości zbiorniki położone wśród lasów, w pięknym morenowym krajobrazie. Na południowym skraju Parku Krajobrazowego im. gen. D. Chłapowskiego leży jezioro Zbęchy odległe o około 20 km od Kościana. Jezioro to oraz łączące się z nim jezioro Mórka wciąż, mimo rosnącej presji ze strony rozwijającej się rekreacji, są jeziorami „dzikimi”, otoczonymi gęstym pasem trzcin, co stwarza możliwość egzystencji wielu gatunkom zwierząt, między innymi wielu ptakom i występującej tu wydrze.
Według A. Wosia obszar okolic Kościana należy do regionu klimatycznego Zachodnio-Pomorskiego i Północno-Wielkopolskiego i subregionu Zbąszyńsko-Kościańskiego.
Charakteryzuje się przewagą mas powietrza polarnomorskiego napływających znad północnego Atlantyku. One głównie kształtują klimat regionu, stosunkowo łagodny z długim okresem wegetacyjnym, gdy średnia temperatura powietrza nie spada poniżej 5°C. Okres ten wynosi 205 dni, co dodatnio wpływa na gospodarkę rolną. Okolice Kościana charakteryzują się niedoborem opadów. Ich roczna suma kształtuje się w granicach 500 mm, rzadko przekracza 550 mm, a bywają lata szczególnie suche, gdy wartość ta spada poniżej 400 mm. Charakterystyczne jest dla tego regionu nasilenie opadów w lipcu i susza w lutym. Czas zalegania pokrywy śnieżnej wynosi średnio około 60 dni, a często zdarzają się zimy niemal bezśnieżne. Najzimniejszym miesiącem w roku jest styczeń (średnia temperatura -2°C), najcieplejszym zaś lipiec (średnia temperatura 17°C).
Lesistość Niziny Kościańskiej jest niewielka. Okolice samego miasta, poza kilkoma niewielkimi kompleksami, są niemal bezleśne. Więcej lasów porasta obszary pojezierzy (Przemęcki Park Krajobrazowy). Dominują drzewostany sosnowe i mieszane z przewagą dębu. Na terenach niżej położonych zachowały się kompleksy lasów grądowych i łęgowych. Przykładem zachowanego, naturalnego fragmentu lasu grądowego jest park przypałacowy w Turwi (20 ha) ze wspaniałymi okazami dębów liczącymi ponad 600 lat.
Słaba lesistość regionu rekompensowana jest w pewnym stopniu systemami zadrzewień śródpolnych, niewielkich kęp i remiz. W wielu miejscach zachowały się i są chronione jako pomniki przyrody stare aleje (na przykład platanowa w Kopaszewie i lipowa w Racocie), a także pojedyncze drzewa - głównie dęby. A. Kaźmierczak wymienia kilkadziesiąt drzew pomnikowych, z których tylko niewielka część była zarejestrowana jako pomniki przyrody. Obecnie w Parku Krajobrazowym im. gen. D. Chłapowskiego prowadzona jest szczegółowa inwentaryzacja zadrzewień i drzew pomnikowych.
Dzięki istnieniu w okolicach Kościana tak urozmaiconych fragmentów krajobrazu jak Park Krajobrazowy i część Wielkiego Łęgu Obrzańskiego, a także kompleksu Jezior Wonieskich, region ten pomimo na wskroś rolniczego charakteru odznacza się dużym bogactwem flory i fauny. Na przykład Park Krajobrazowy im. gen. D. Chłapowskiego nieznacznie tylko odbiega od Wielkopolskiego Parku Narodowego pod względem liczby gatunków roślin (tab. 1). Również jego fauna jest bardzo bogata.
Przesiąknięte chemią rolnictwo zachodnio-europejskie praktycznie wyeliminowało z pól uprawnych wszelkie chwasty. Dochodzi do tego, że niektóre gatunki chwastów uznane za zagrożone, zaczyna się chronić. Wysoka kultura rolna regionu kościańskiego również zagraża wielu gatunkom niegdyś uznawanym za niepożądane chwasty. Przykładem może być kąkol, dziś trudny do znalezienia - niegdyś groźny chwast. Na szczęście nie asfaltuje się jeszcze u nas dróg polnych, pozostają pobocza, miedze i zadrzewienia, gdzie gatunki te mogą przetrwać i w niewielkich ilościach być już tylko, podobnie jak polskie głowiaste wierzby, akcentem upiększającym krajobraz.
Tabela 1. Flora zróżnicowanego krajobrazu rolniczego okolic Turwi
Źródło: L. Ryszkowski, Problemy różnorodności biologicznej w przestrzeni rolniczej, w:Problemy różnorodności biologicznej, Warszawa 1995, s. 95.
Zarówno Wielki Łęg Obrzański, jak i jezioro Wonieść są rajem dla ptaków, nie tylko lęgowych, ale i przelotnych. Zostały zresztą uznane za jedne z najbogatszych ostoi ptactwa w Polsce, gdzie, szczególnie w czasie migracji wiosennych i jesiennych, można obserwować aż ponad 240 gatunków ptaków. Wśród nich jest wielu bardzo rzadkich gości, być może uciekinierów z ogrodów zoologicznych, do których należała zanotowana tutaj gęś nilowa, flamingi czy obserwowany w roku 1996 łabędź czarny.
W rejonie jeziora Wonieść, a także nad Rowem Wyskoć w okolicach Rąbinia, gdzie planowane jest utworzenie rezerwatu ptaków wodno-błotnych, liczne są nie tylko gęsi, bąki, perkozy, kilka gatunków kaczek i brodźców, ale również remizy budujące misternie splecione gniazda na końcach wiotkich gałązek wierzb i wiele drobnych ptaków śpiewających. Wśród drapieżników wyróżnia się myszołów i błotniak (rys. 3).
Osiedlają się tu gatunki niegdyś bardzo rzadkie, wręcz ginące, na przykład łabędzie - teraz już bardzo liczne dzięki temu, że zaczęły się gnieździć nawet na niewielkich stawkach, czy żurawie, którym zlikwidowano ostoje, osuszając duże obszary bagien i moczarów i które też przystosowały się do bytowania w bliższym kontakcie z człowiekiem. Nie zginął bezpowrotnie, tak jak drop, nasz najinteligentniejszy ptak - kruk. Znany kiedyś głównie z bajek, tak był rzadki, dziś każdy kto wybierze się na wycieczkę poza miasto, ma szansę spotkać tego wspaniałego, acz owianego mrocznymi legendami, ptaka. W ostatnich latach, dzięki swej inteligencji, kruk naraził się myśliwym przypisującym mu wszelkie możliwe „zbrodnicze” czyny w łowiskach. A pełni on de facto służbę sanitarną, utrzymując populacje zwierząt łownych w dobrej kondycji. Można z dużym prawdopodobieństwem zaryzykować również tezę, że dzięki krukowi hamowane jest rozprzestrzenianie się wielu chorób, może nawet groźnych dla ludzi, ponieważ to głównie kruki „oczyszczają” krajobraz z różnego rodzaju wyrzucanych przez człowieka resztek organicznych, głównie padliny.
3. Myszołów
Duża ilość terenów wilgotnych, kanałów i drobnych zbiorników wodnych, sprzyja występowaniu płazów. W okolicach Kościana stwierdzono występowanie dwunastu gatunków płazów. Populacje niektórych z nich, niegdyś liczne, w latach osiemdziesiątych zaczęły drastycznie spadać. W tym czasie niemal całkowicie wyginęły takie gatunki, jak: ropucha zielona, rzekotka i kumak. Na szczęście poprawa stanu środowiska w ostatnich latach, a przede wszystkim zmniejszenie się zanieczyszczeń obszarowych, pozwoliło na szybką odbudowę ich populacji. Oby ten wzrost się utrzymał, większość płazów bowiem to gatunki z naszego punktu widzenia bardzo pożyteczne, redukujące populacje wielu owadzich szkodników upraw rolnych. Jako przykład można tu wymienić ropuchę szarą, która w czasach masowych pojawów stonki ziemniaczanej, licznie penetrowała uprawy ziemniaka. W dziennej diecie ropuchy stonka stanowiła wówczas aż 40%3.
W centralnej części Pojezierza Krzywińskiego znajduje się ostatnia w tych stronach Polski ostoja żółwia błotnego - bardzo rzadkiego, ginącego, gatunku gada. Znacznie pospolitsze są jaszczurki zwinki, padalce żyjące w lasach i związane z wodami zaskrońce.
W jeziorach, stawach, kanałach, a nawet w niewielkich „oczkach” śródpolnych żyje bogata ichtiofauna licząca kilkanaście gatunków. Do najpospolitszych ryb w naszych wodach należą: płoć, leszcz, karaś, lin i szczupak.
Ze ssaków warto wymienić rzadką u nas wydrę, gronostaja i kunę leśną. Łącznie stwierdzono występowanie 35 gatunków ssaków (bez nietoperzy), wśród których do najliczniejszych należą drobne gryzonie - norniki mogą nawet osiągać zagęszczenie prawie trzydziestu osobników na hektar.
Liczne są też owadożerne (kret, ryjówki), przekraczające zagęszczenie jednego osobnika na hektar. W ostatnich latach w okolicach Kościana introdukowano daniela. Zaczął się też pojawiać będący w ekspansji jenot.
Bogata fauna ślimaków i małży zamieszkuje zarówno środowiska wodne, jak i lądowe. Wszyscy dobrze znają błotniarkę, zatoczka i żyworódki, przedstawicieli grupy ślimaków wodnych liczącej kilkadziesiąt gatunków. Z małży, wymagających czystej wody, można wymienić szczeżuję wielką, której muszle osiągają długość 20 cm, i skójki występujące nawet w niewielkich kanałach. Licząca ponad sto gatunków grupa ślimaków lądowych znana jest wszystkim za sprawą największego jej przedstawiciela - ślimaka winniczka. „Pogłowie” tego gatunku ma szansę na odbudowę po długim okresie żywiołowej eksploatacji, dzięki objęciu go częściową ochroną. Ciągle jeszcze w okolicach Kościana w nielicznych głębszych zbiornikach żyje rak szlachetny, gdzie indziej wyparty przez bardziej ekspansywnego, z racji mniejszych wymagań, raka amerykańskiego.
Najliczniejszą grupą zwierząt zamieszkujących nasz glob są owady. Podobnie rzecz się ma w okolicach Kościana i w samym mieście. Niestety większość z nas postrzega świat owadów przez pryzmat najbardziej dokuczliwych dla nas gatunków. Dla „mieszczucha” są to przede wszystkim komary, osiągające we wspomnieniach z wakacji często wręcz gigantyczne rozmiary, bo mylone są z całkowicie niegroźnym, dużym i nieco podobnym do komara gatunkiem - komarnicą. Komary - te rzeczywiście ssące krew ludzi i zwierząt stałocieplnych - należą aż do około 40 gatunków, z czego niektóre są rzeczywiście groźne jako przenosiciele malarii, choroby występującej głównie w krajach tropikalnych. Znane i niemile widziane są również osy czy szerszenie. Przyjaznym okiem patrzymy natomiast na motyle, nie zdając sobie często sprawy z tego, że wiele z nich to groźne szkodniki naszych lasów i pól. Rolnik i leśnik zwraca właśnie uwagę na te ostatnie, czyli te, które w sprzyjających warunkach (często bezwiednie stwarzanych przez człowieka) mogą osiągać tak wysoką liczebność, że stają się konkurentem w podziale plonów.
W rzeczywistości te dobrze znane ze złej strony gatunki stanowią ułamek procenta wszystkich owadów, z którymi stykamy się codziennie, nie zwracając po prostu na nie uwagi. Ogromna większość z nich to gatunki pożyteczne, często niezbędne dla nas. Na przykład gdyby nie rzesza owadów zapylaczy roślin, bylibyśmy pozbawieni większości owoców i warzyw. Mało znana jest ogromna grupa owadów saprofagicznych, dzięki którym mogą być szybciej rozkładane wszelkie martwe resztki organiczne (roślinne, a także zwierzęce), co warunkuje między innymi poziom żyzności gleb.
Wszystkie gatunki drapieżne i pasożytnicze (a jest ich ogromna liczba) to nasi bezpośredni sprzymierzeńcy w walce ze szkodnikami upraw rolnych. To, że stonka ziemniaczana, która w nieodległej przeszłości pustoszyła uprawy ziemniaka (i niewiele pomagało stosowanie ogromnych, szkodliwych dla nas i całej przyrody dawek DDT), jest obecnie niemal „ozdobą pól”, zawdzięczamy głównie tej niemal niewidocznej armii owadów żywiących się stonką. Obecność tej grupy zwierząt zwiększa tzw. naturalny opór środowiska i pozwala na ograniczenie lub wręcz zaniechanie ochrony chemicznej, co nie tylko ma istotne znaczenie dla naszego zdrowia, ale ma również wymierne efekty ekonomiczne.
Owady to wreszcie element wzbogacający estetykę krajobrazu. W okolicach Kościana żyje kilkaset gatunków motyli zarówno dziennych, jak i nocnych - tych mniej znanych, a często równie kolorowych. Wiele z nich to gatunki rzadkie i ginące, mogące się utrzymać tylko w krajobrazie o bogatej, zróżnicowanej strukturze. Do takich rzadkości, licznie jednak zamieszkujących okolice Kościana, należy na przykład oblaczek, piękny kolorowy motyl. Najliczniejszą grupą owadów są chrząszcze, których przedstawicielem jest wszystkim dobrze znany, kiedyś występujący masowo, lecz ostatnio coraz rzadszy, chrabąszcz majowy. W okolicach Kościana występują również Inne okazałe chrząszcze bardzo już rzadkie w innych regionach kraju. Należą do nich: jelonek rogacz zamieszkujący stare dąbrowy w Przemęckim Parku Krajobrazowym, rohatyniec - jeden z naszych największych chrząszczy, pachnica - oceniana przez Czerwoną Księgę Zwierząt na kilka tysięcy egzemplarzy w całym kraju, niektóre bogatki i jaskrawo zielone, błyszczące kruszczyce. Wiele jest również interesujących muchówek, ważek, jętek, chruścików, pluskwiaków i błonkówek. Wśród tych ostatnich duży trzpiennik - błonkówka przechodząca rozwój larwalny w starych próchniejących drzewach, stwierdzona została jak dotąd tylko w okolicach Turwi. Bez tego bogactwa, nie do końca poznanego nawet przez specjalistów, bylibyśmy niewątpliwie ubożsi o coś nie w pełni uchwytnego, lecz niezbędnego do pełnej harmonii naszego życia. Darujmy więc komarom, osom i innemu „robactwu” drobne niedogodności w zamian za profity czerpane dzięki istnieniu całej reszty ich pobratymców.
Kościan, dzięki położeniu nad Kanałem Obry oblewającym z dwóch stron położone na wyspie centrum starego miasta, ma szczególnie dobre warunki do rozwoju terenów zielonych. Kanały Obry stanowią naturalne ciągi zieleni na siedliskach łęgu nadrzecznego, które łączą obszary parkowe o charakterze grądowym.
Największym skupiskiem zieleni wysokiej jest Leśny Park Miejski, zajmujący obszar 18 ha, leżący na północnym obrzeżu miasta. Według informacji o stanie zieleni miejskiej sporządzonej przez Urząd Miejski w Kościanie w roku 1994 ogólna powierzchnia terenów zajętych przez różnego rodzaju formy zieleni wynosi 101,7 ha. Należą tu przede wszystkim parki (20,1 ha), cztery cmentarze (12,4 ha), zieleńce (13,4 ha), ciągi spacerowe na Wałach Żegockiego (2,8 ha), a także zieleń osiedlowa (17,7 ha) i ogrody działkowe (35,3 ha). Charakterystyczne dla Kościana są obfitujące w stare drzewa (często o pomnikowych wymiarach) ciągi spacerowe, biegnące przez całe miasto wzdłuż Kanałów Obry. Są one wręcz wizytówką Kościana. W roku 1994 władze miasta wystąpiły do wojewody leszczyńskiego o uznanie części tych terenów za pomniki przyrody. Obecnie dokłada się wszelkich starań, aby utrzymać w dobrej kondycji wiekowe okazy drzew (głównie klonów srebrzystych) w alei Wałów Żegockiego. Między innymi dokonano pełnej inwentaryzacji drzew głównej alei biegnącej wzdłuż Kanału Kościańskiego i łączącej Park Miejski z całym systemem zieleni. Wykonano również inwentaryzację i projekt rewaloryzacji parku miejskiego.
Park leśny w Kościanie ma charakter parku krajobrazowego, był jednak przez dziesięciolecia zaniedbywany, a także zagospodarowywany niezgodnie z wymogami siedliskowymi. W efekcie wiele drzew zaczęło przedwcześnie ginąć, a park spontanicznie zarastała ekspansywna robinia. Pociągnęło to za sobą zmiany w składzie roślin runa. Realizowany obecnie plan rewaloryzacji dąży do odtworzenia właściwego charakteru parku, zgodnego z dominującym na tym terenie siedliskiem grądowym. Tylko w roku 1994 uzupełniono drzewostan parku o ponad 1000 drzew, wprowadzając głównie buk, dąb, lipę, grab, brzozę i klon, jednocześnie usuwając część drzew chorych i usychających.
Zieleń miasta nie jest zagrożona zanieczyszczeniem powietrza, które zresztą zmniejsza się w ostatnich latach. Poważnym problemem jest natomiast narastające zanieczyszczenie wód Kanału Kościańskiego, w którym jeszcze kilkanaście lat temu kwitło życie (pomimo dopływu ścieków komunalnych). Stanu wód Kanału Kościańskiego nie poprawi niestety rychłe już oddanie do użytku oczyszczalni, ponieważ ulega on degradacji spowodowanej ściekami zrzucanymi wiele kilometrów powyżej Kościana.
Bogata i urozmaicona zieleń miejska - a szczególnie jej większe skupiska, jakimi są parki - to również bogactwo zwierząt znajdujących tu schronienie, miejsca do rozrodu i zimowania. Parki - w tym parki miejskie i ogrody działkowe - to przede wszystkim miejsca, gdzie może bytować duża liczba ptaków reprezentowana przez wiele gatunków. Na przykład podworski park, w oddalonej od Kościana o 15 km Turwi, zalicza się do jednego z najbogatszych pod tym względem środowisk na Ziemi Kościańskiej. W wiekowych, często dziuplastych drzewach, w które obfitują parki, może się gnieździć wiele dziuplaków - począwszy od pospolitych wszędzie szpaków i sikor, a skończywszy na coraz rzadszych u nas sowach (pójdźka, puszczyk). Duża liczba krzewów umożliwia bytowanie wielu drobnych ptaków, a wśród nich wręcz nieodzownego w „prawdziwym” parku słowika. Krzewy i drzewa w mieście wykorzystywane są przez wiele gatunków do gniazdowania i ukrycia, lub służą jako noclegownia. Na przykład wróble nocują często na drzewach rosnących w najbardziej ruchliwych punktach miasta. Do takich „miejskich” gatunków, poza wszędobylskim wróblem, należą: synogarlica turecka, szpak, kos, gawron i kawka.
Dzięki parkom i ciągom zieleni, współmieszkańcami miasta jest również wiele gatunków ssaków. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że dzieli swoje miejskie terytorium nie tylko z uciążliwymi (a nawet niebezpiecznymi ze względu na możliwość przenoszenia groźnych chorób) gryzoniami, takimi jak szczur wędrowny, znacznie od niego rzadszy i chroniony(!) szczur śniady, czy mysz domowa, ale również wieloma innymi często mało znanymi lub takimi, których obecności w mieście nikt by nie podejrzewał. W parkach i zieleńcach pospolita jest wiewiórka i jeż. W parkach żyje również kilka gatunków drobnych gryzoni, które jednak rzadko penetrują inne środowiska. Często goszczą w mieście lisy, borsuki i kuny, zapuszczając się tutaj w poszukiwaniu łatwego do zdobycia pożywienia (śmietniki). W parkach, a także w starych budynkach, żyją nietoperze, których w okolicach Kościana i w samym mieście występuje kilkanaście gatunków. To one i wiele drobnych ptaków decydują (żywiąc się owadami) o ograniczeniu liczebności gatunków szczególnie dokuczliwych, takich jak np. komary, których - w obfitującym w różnego rodzaju zbiorniki wodne Kościanie - nie brakuje.
Wreszcie, dzięki zieleni miejskiej, mogą bytować w mieście tysiące gatunków owadów i innych bezkręgowców - w ogromnej większości neutralnych lub pożytecznych z ludzkiego punktu widzenia, a często poprzez swą różnorodność upiększających zieleńce i klomby, jak chociażby motyle, ważki, niektóre chrząszcze czy trzmiele. Są jednak wśród nich także komary, gzy i kleszcze, a na terenach położonych w pobliżu wody - turkuć podjadek. Na szczęście tych ostatnich jest bardzo niewiele w porównaniu z rzeszą pozostałych bezkręgowców znajdujących możliwość przeżycia dzięki istnieniu terenów zielonych.
4. Jodła jednobarwna przy ul. T. Kościuszki
Obecność roślin i zwierząt w mieście ma również niewątpliwy aspekt psychologiczny, łagodzi bowiem stresy wynikające z życia w dużym zbiorowisku ludzkim. „W betonowych pustyniach” ogromnych metropolii amerykańskich i japońskich niezwykle ważne są oazy zieleni, w których można chwilę odpocząć w obecności ptaków, wiewiórek i motyli. W Japonii w największych miastach (Tokio, Jokohama) każdy wolny metr kwadratowy ziemi wykorzystywany jest na założenie mini-parku z często „mini-drzewami” i „mini-sadzawką” ze złotą rybką. W tamtych miastach nawet cykady działają ożywczo, sprawiając „naturalny” hałas.
Należy się więc cieszyć, że Kościan, miasto w znacznym stopniu przemysłowe, potrafił nie tylko zachować, lecz także dba i rozwija tę tak ważną dla życia mieszkańców żywą część tkanki miejskiej.
W Kościanie rośnie wiele starych ogromnych drzew, wśród których dominuje wspomniany już klon srebrzysty. Jest to gatunek obcy (pochodzi z Ameryki Północnej). Ze względu tak na walory estetyczne, jak i wiek wszystkie kościańskie klony objęte są ścisłą ochroną. Wśród rosnących tu 232 klonów srebrzystych, trzy okazy przekraczają w obwodzie 4 m (najokazalszy z nich ma 4,73 m), a dwadzieścia drzew ma obwody o długości większej niż 3 m. Niewiele miast w Polsce może się pochwalić takim dziedzictwem przyrody.
Drzewa pomnikowe, a także drzewa rzadkie często rosną w miejscach mało eksponowanych, wręcz ukrytych, jak np. piękny okaz płatana rosnący na dziedzińcu, na tyłach Urzędu Miejskiego. Codziennie może go podziwiać przez okno burmistrz, dla większości obywateli pozostaje jednak nieznany. Ciekawym drzewem jest również jodła jednobarwna (pochodzenia północnoamerykańskiego) rosnąca przy ul. T. Kościuszki tuż przy rondzie, zauważana tylko przez nielicznych z rzeszy przechodniów.
W okolicy Kościana znajduje się obszar o wyjątkowych historycznych wartościach krajobrazowych. Jest to wspomniany już Park Krajobrazowy im. gen. D. Chłapowskiego. Szczególnie interesująca jest jego centralna część, z siecią zadrzewień wprowadzonych tu na początku XIX w., a uzupełnianej obecnie.
Ten urozmaicony, mozaikowy krajobraz rolniczy od pewnego czasu jest uważany za krajobraz wzorcowy dla nowoczesnego modelu gospodarki rolnej. Jest to krajobraz rolniczy, w którym - korzystając z najnowszych osiągnięć wiedzy ekologicznej - przeprowadza się obecnie działania z zakresu inżynierii krajobrazowej (uzupełnianie sieci zadrzewień, restauracja drobnych zbiorników śródpolnych, budowa korzeniowych oczyszczalni ścieków), mające na celu stworzenie warunków do prowadzenia intensywnej, wysokowydajnej, towarowej gospodarki przy jednoczesnym utrzymaniu zdolności do samooczyszczania się środowiska, czyli zminimalizowania negatywnych efektów związanych z nowoczesną agrotechniką wraz z jej nieodzownym arsenałem środków chemicznych i wysoko zaawansowaną technologią.
Mozaika pól uprawnych poprzecinanych różnego rodzaju zadrzewieniami i remizami drzew i krzewów, z rozwiniętą siecią drobnych zbiorników wodnych, znacznie ogranicza zanieczyszczenie obszarowe i podnosi stopień bioróżnorodności krajobrazu. Na przykład zadrzewienia pasowe pełnią w tak ukształtowanym krajobrazie rolę barier biogeochemicznych, redukujących niemal do zera znaczne pozostałości biogenów spływających z pól uprawnych wraz z wodą gruntową. Skutecznie chronią one również przyległe uprawy przed tak dokuczliwą w naszym regionie erozją wietrzną, a jednocześnie gwarantują obecność w krajobrazie rolniczym ogromnej liczby gatunków roślin i zwierząt. Wśród tych ostatnich na uwagę zasługują gatunki drapieżne i pasożytnicze - naturalni sprzymierzeńcy rolnika. Dzięki nim dla zwalczania szkodników roślin uprawnych można użyć mniej toksycznych środków owadobójczych.
W mozaikowym krajobrazie wzrasta również stan zwierzyny łownej, która może w naturalnych enklawach śródpolnych znaleźć dobre warunki do ukrycia się, rozmnażania i przetrwania w czasie zimy.
Szeroko i dobrze znane są położone w okolicach Turwi systemy zadrzewień śródpolnych, stworzone w pierwszej połowie ubiegłego wieku przez gen. D. Chłapowskiego, pioniera nowoczesnego rolnictwa w Polsce.
Niedosyt wody, na który już w czasach Chłapowskiego cierpiała ta część Wielkopolski, stosunkowo lekkie, piaszczyste gleby i znaczny stopień wylesienia to główne powody dla których zdecydował się on na wprowadzenie sieci zadrzewień w swych dobrach, na obszarze około 10 tys. ha. Głównym celem było poprawienie warunków mikroklimatu, przede wszystkim poprzez wyhamowanie wiatrów, hulających dotąd swobodnie po odkrytych polach. Jednocześnie zadrzewienia miały dostarczać jakże potrzebnego drewna, poprawiać stosunki wodne, łagodzić przymrozki, ale również, w przypadku zastosowania krzewów, a przede wszystkim głogu, grodzić pastwiska. Poza zadrzewieniami pasowymi i alejowymi sadzone były również kępy drzew o urozmaiconym składzie gatunkowym, zalesiane wszelkie ugory i kliny powstałe po uregulowaniu kształtu poszczególnych pól. D. Chłapowski w swoim dziele O rolnictwie wspomina również o niabagatelnej roli zadrzewień w podnoszeniu estetyki, z natury rzeczy monotonnego, krajobrazu rolniczego.
Wprowadzone bez mała dwieście lat temu zadrzewienia przechodziły zmienne koleje losu. Jednakże ich rola aż do lat siedemdziesiątych była doceniania i pomimo że nie wprowadzano nowych (jedynym wyjątkiem były dwie topolowe aleje nasadzone przez prof. Z. Wilusza w latach pięćdziesiątych4), sieć zadrzewień nie została w znaczący sposób uszczuplona. Niestety okres gigantomanii w rolnictwie wyrażający się powiększaniem areału pól, upraszczaniem płodozmianów i odwadnianiem krajobrazu, odbił się negatywnie na zadrzewieniach. Część z nich potraktowano wówczas na wzór powierzchni leśnych i według obowiązujących zasad gospodarki leśnej wycięto je w pień, sadząc w tych miejscach nowe drzewka. Oczywiście zrębowy system gospodarowania powoduje wyłączenie podstawowych, barierowych funkcji zadrzewienia na wiele lat, a brak właściwej pielęgnacji jeszcze ten okres wydłuża. Przy okazji część zadrzewień (szczególnie przy wodnych i przydrożnych) została wówczas całkowicie zlikwidowana. Przede wszystkim zniknęło wiele (często bardzo bogatych gatunkowo) zadrzewień rosnących wzdłuż rowów melioracyjnych, które zamieniano w podziemne kolektory sprawniej odprowadzające wodę ze stepowiejącego krajobrazu Wielkopolski. Ujęcie odprowadzanej z pól wody w podziemne rury spowodowało również wzrost jej zanieczyszczenia przez biogeny przenikające teraz z pól bez żadnych przeszkód. Zadrzewienia usytuowane dawniej nad otwartymi ciekami pełniły przecież przede wszystkim funkcję efektywnej bariery biogeochemicznej przechwytującej większość związków chemicznych pochodzących z tzw. zanieczyszczeń obszarowych.
Los zadrzewień w okolicach Turwi uległ poprawie dopiero w latach osiemdziesiątych, z chwilą uznania ich za dziedzictwo kultury i wpisania do rejestru zabytków. Akt ten chronił od tej pory stare zadrzewienia przed dalszą dewastacją, a jednocześnie wieloletnie działania na rzecz zadrzewień prowadzone głównie przez Towarzystwo Miłośników Ziemi Kościańskiej i Zakład Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN, którego Stacja Badawcza istniała w Turwi od lat pięćdziesiątych, zaczęły przynosić efekty i zadrzewienia znowu zaczęto postrzegać jako bardzo istotny element niezbędny w prawidłowo funkcjonującym krajobrazie rolniczym.
Utworzenie Parku Krajobrazowego im. gen. D. Chłapowskiego (grudzień 1992) umożliwiło również uzupełnienia zdewastowanej sieci zadrzewień. Swój akces w formie przeznaczanej pod nowe zadrzewienia ziemi i pomocy w sadzeniu oraz pielęgnacji wyraziły duże gospodarstwa rolne: Korporacja Skarbu Państwa im. gen. D. Chłapowskiego w Czempiniu i spółka „Danko” w Choryni. Zadeklarowały również swą pomoc finansową wydziały ochrony środowiska urzędów wojewódzkich w Lesznie i Poznaniu, wojewódzki i narodowy fundusz ochrony środowiska i urzędy gmin, a ostatnio Ekofundusz i Zarząd Parków Krajobrazowych.
Dzięki temu oraz wysiłkom Zakładu Badań Środowiska Rolniczego i Leśnego PAN, który wykonał i wykonuje nadal projekty nowych zadrzewień, już jesienią 1993 r. powstały pierwsze duże zadrzewienia zbliżone do tych, które wprowadzał Chłapowski. Po upływie niemal dwóch stuleci podjęte zostało ponownie wielkie dzieło patrona parku, doskonalsze dzięki oparciu na nowoczesnej wiedzy ekologicznej. Jednocześnie nauka uzyskała nowe możliwości w dziedzinie badań nad rolą zadrzewień w krajobrazie, mogąc na bieżąco śledzić proces formowania się nowego zadrzewienia, a wraz z nim rozwój rozlicznych jego funkcji w stosunku do przyległych upraw rolnych i całego krajobrazu.
W ciągu ostatnich czterech lat powstało jedenaście nowych zadrzewień o szerokości od 3 do 21 m (3-11 rzędów drzew) i długości od 230 m do 3,5 km. Łączna ich długość wynosi obecnie (wiosna 1997) 11,9 km, a powierzchnia 10,8 ha (tab. 2).
Większość z tych zadrzewień będzie w przyszłości pełnić przede wszystkim rolę wiatrochronów, część ma za zadanie hamować przepływ biogenów i stanowić barierę biogeochemiczną, dodatkową funkcją niektórych jest zabezpieczanie doświadczalnych pól z hodowlą nowych odmian zbóż przed obcym pyłkiem niewiadomego pochodzenia. Wszystkie nowe zadrzewienia już pełnią ważną funkcję ostoi biologicznych, podnosząc bioróżnorodność w krajobrazie rolniczym i sprzyjając podnoszeniu efektywności procesów regulacji biocenotycznej (tab. 3). Jednocześnie z zadrzewieniami pasowymi sadzono drzewa wzdłuż dróg, głównie polnych, tworząc jedno-lub dwustronne aleje. Wiele materiału zadrzewieniowego przeznaczono również na zadrzewienia przy wodne i przyzagrodowe (rys. 5).
Tabela 2. Nowe zadrzewienia w Parku Krajobrazowym im. gen. D. Chłapowskiego
Tabela 3. Struktura troficzna owadów zimujących w nowo utworzonym zadrzewieniu śródpolnym i na przyległej uprawie pszenicy (osobników/m2)
Wszystkie nowe zadrzewienia charakteryzują się dużą różnorodnością gatunkową. Łącznie użyto materiału sadzeniowego z około czterdziestu gatunków rodzimych drzew i krzewów. Szczególnie dbano o to, aby dobór gatunkowy odpowiadał warunkom siedliska oraz spełniał dodatkowe funkcje, na przykład dostarczając wartościowego pożytku pszczelarskiego.
5. Park Krajobrazowy im. gen. Dezyderego Chłapowskiego. Stan zadrzewień śródpolnych
Po upływie czterech lat można już wstępnie ocenić udatność nasadzeń nowych zadrzewień. We wszystkich zadrzewieniach stosowane są różne metody ochrony, głównie przed podstawowym szkodnikiem młodych drzewek - sarną polną, bardzo liczną na tym terenie. Okazało się, że jedynym skutecznym środkiem ochronnym jest fizyczne uniemożliwienie dostępu do drzewek sarnom (szczególnie kozłom), niszczącym drzewka przez zdzieranie kory i łyka w trakcie tzw. „czemchania”. Całkowicie chronione są drzewka, na które założono specjalne osłony - tę metodę stosowano w przypadku zadrzewień o mniejszej liczbie rzędów. W zadrzewieniach szerokich zastosowano grodzenie siatką, ta metoda również zdała w pełni egzamin. Natomiast stosowanie chemicznych środków odstraszających, repelentów różnego rodzaju, a także fladrowanie nie przyniosło żadnych efektów. W zadrzewieniach takich (chronionych chemicznie) udatność po czterech latach wynosi około 66%. Nie wszystkie gatunki drzew i krzewów są jednakowo wrażliwe na wycieranie przez sarny. Przeżywalność takich gatunków jak wiąz, brzoza, modrzew, sosna i świerk sięga po czterech latach 90%. Szczególnie narażone są natomiast jarząb, jesion, klon, olcha i topola (przeżywa około 60% drzewek). Ponieważ, z założenia, stosowano w tych nasadzeniach zagęszczoną więźbę, nawet zniszczenie połowy drzewek nie wpłynie negatywnie na dalszy rozwój zadrzewienia.
W najbliższych latach planowane jest wprowadzenie następnych systemów zadrzewień, które będą finansowane głównie przez Ekofundusz, GEF i Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Między innymi przybędzie kilka długich zadrzewień przywodnych oraz pasowych zadrzewień wiatrochronnych w miejscach, gdzie obecnie erozja wietrzna przybiera szczególnie duże rozmiary, na przykład w okolicach Racotu i Darnowa.
W dobie tryumfu technicyzacji, szczególnie odczuwanej w środowisku miejskim, współczesny człowiek coraz bardziej zwraca się ku naturze. Przyroda już dawno przestała być dla nas czymś groźnym i nieznanym. Minęły też, na szczęście, czasy, gdy człowiek odnosił sukcesy w „walce” z przyrodą; często obracające się w prawdziwe klęski. Nie zachłystujemy się już tak bezkrytycznie jak kiedyś osiągnięciami techniki, które często były ich przyczyną i coraz rzadziej szermujemy do niedawna nośnym hasłem mówiącym, że co technika popsuje - to technika naprawi. Okazało się bowiem, że najczęściej nie nadąża w naprawianiu zła, którego była bezpośrednią lub pośrednią przyczyną. Przykładem mogą być zmiany globalne, wobec których jesteśmy niemal bezradni. Co najwyżej możemy przewidywać ich rozmiary i kierunki i próbować się w porę zabezpieczać. Bezustannie kurczą się naturalne ekosystemy (np. lasy Amazonii czy tajga syberyjska). W Europie od dawna dominuje przekształcony krajobraz zwany kulturowym. Coraz częściej jednak rodzi się myśl, aby stwarzać chociaż niewielkie enklawy, w których zamiast bezwzględnie eksploatować zasoby przyrody, można by gospodarować w duchu zasad koegzystencji. Przykładem takich działań jest tworzenie parków krajobrazowych, których idea opiera się właśnie na optymalizacji związków człowieka ze środowiskiem naturalnym. Nie wszystkie z ponad stu powstałych dotąd w Polsce parków krajobrazowych funkcjonują bez zgrzytów. Często interesy człowieka i przyrody tylko z trudem dają się pogodzić. W Parku Krajobrazowym im. gen. D. Chłapowskiego jak dotąd nie ma żadnych konfliktów.
Wynika to z pełnej akceptacji idei parku przez większość jego mieszkańców. Jako przykład warto przedstawić fragment ankiety przeprowadzonej wśród mieszkańców Parku w trzecią rocznicę jego powstania (tab. 4). Za najważniejsze walory Parku ponad 50% respondentów uznało zadrzewienia śródpolne, jakość środowiska i estetykę krajobrazu oraz sam fakt istnienia Parku.
Próbę charakterystyki przemian zachodzących w eksploatacji środowiska naturalnego przez gromady ludzkie w starożytności należy rozpocząć od umownego ustalenia zasięgu mikroregionu kościańskiego. Napotyka to trudności, ponieważ okolice miasta nie stanowią wyodrębniającej się jednostki geograficznej o wyraźnie rysujących się granicach naturalnych czy określonego terytorium historycznego z punktu widzenia podziałów politycznych, administracyjnych lub własnościowych. Domniemane opole kościańskie, dystrykt czy powiat sądowy (o których będzie jeszcze mowa) pojawiły się dopiero w średniowieczu. Były one wynikiem wytworzenia się związków terytorialnych o różnej genezie i nie oddają ani stref zasiedlenia, ani też obszarów tworzącego się rynku lokalnego, który był obsługiwany przez ośrodek miejski w Kościanie.
Wydaje się, że dla zrozumienia przemian osadniczych zachodzących w zagospodarowywaniu rejonu współczesnego miasta należy przyjąć umownie promień około 10 km wokół niego. Na południowym zachodzie objąłby on odcinek doliny potoku Samicy (lewobrzeżnego dopływu Obry), na północnym zachodzie fragment szerokiej Pradoliny Warszawsko-Berlińskiej (Łęgów Obrzańskich), gdzie następuje zjawisko bifurkacji Obry. Na południowym wschodzie będzie to umowna strefa ciągnąca się od okolic ostrego skrętu Samicy z kierunku południkowego na równoleżnikowy do rejonu Jeziora Wonieskiego. Od okolic Wonieścia granicę przeprowadzić można szerokim łukiem, sięgającym po Turew - Gorzyczki - Czempiń do wspomnianej pradoliny. W ten sposób wytyczony umownie mikroregion kościański obejmuje głównie dwa typy morfologiczne: doliny Obry i jej dopływów (zarówno dna dolin, jak i terasy dolinne) oraz przylegające do nich tereny wysoczyznowe. Mikroregion charakteryzuje się zróżnicowanymi glebami, niekiedy bardzo żyznymi, umożliwiającymi eksploatację rolniczą.
Najstarsze ślady penetracji człowieka w południowo-zachodniej Wielkopolsce sięgają okresu wczesnych stadiów późnego glacjału, kiedy tereny te porastała tundra z zaroślami brzozy karłowatej, w miejscach współczesnych jezior rynnowych znajdowały się potężne bryły zagrzebanego lodu, a średnia temperatura lipca osiągała ledwie 10 - 12°C1. Na ziemiach tych występują znaleziska związane z łowcami reniferów zaliczanych do kultury hamburskiej, wywodzących się z obszarów rozciągających się między dolną Łabą a dolnym Renem. Należą do nich przebadane stanowiska w dolinie Kopanicy (Rowu Polskiego) w Olbrachcicach i Siedlnicy (na południowy wschód od Wschowy), datowane na okres schyłkowego paleolitu (starszej epoki kamienia) około 11 – 10 000 p.n.e.2
Początek holocenu (okresu polodowcowego, przypadającego na około 7800 lat p.n.e.), charakteryzujący się ociepleniem klimatu i związanym z tym rozwojem coraz bardziej zwartych formacji leśnych z przewagą sosny, domieszką leszczyny i ciepłolubnych drzew liściastych, doprowadził do zaniku osadnictwa schyłkowopaleolitycznego i zasiedlenia tych ziem przez społeczność mezolityczną (środkowa epoka kamienia). Miejsce stadnych zwierząt tundry (reniferów) zajęły gatunki typowo leśne, jak niedźwiedzie brunatne, dziki, wilki, łosie, jelenie czy sarny. Zmianie ulegać zaczęły także formy gospodarowania grup ludzkich. Obok dotychczasowej dominacji myślistwa coraz większą rolę odgrywać zaczęło rybołówstwo i zbieractwo roślin jadalnych. Na okres około 6000-3000 lat p.n.e. przypada polodowcowe optimum klimatyczne, tzw. okres klimatu atlantyckiego, cechującego się przeciętnymi temperaturami wyższymi od współczesnych. Koncentrację znalezisk mezolitycznych, reprezentujących kultury komornicką i chojnicko-pieńkowską (nazwanych od miejscowości Komornica na północ od Warszawy, Chojnic i stanowiska Pieńki w miejscowości Świdry Małe na południe od Warszawy), stwierdzono na pograniczu wielkopolsko-śląskim w rejonie jezior przemęckich, lgińskich i Jeziora Sławskiego. Osadnictwo zajmowało wówczas głównie tereny nadrzeczne i jeziorne oraz wydmy3. Na południowy wschód od Kościana zlokalizowano na polodowcowych wydmach ślady obozowisk z późnego mezolitu. Odkryto na nich typowe drobne narzędzia wykonane z krzemienia (tzw. mikrolityczne).
W V tysiącleciu p.n.e. na ziemie polskie zaczęły docierać z południa, z dorzecza środkowego Dunaju, pierwsze grupy ludności rolniczej, zajmującej się także hodowlą zwierząt. Posiadły one także umiejętność wyrobu naczyń glinianych. Z pojawieniem się tej najstarszej ludności rolniczej wiąże się początek nowej epoki, określanej mianem neolitu (młodszej epoki kamienia). Najstarsza ludność rolnicza osiedlała się początkowo przede wszystkim na ziemiach o żyznych glebach, pokrytych wówczas liściastymi lasami. Dopiero w późniejszym okresie ludność ta wykorzystywała także mniej dogodne tereny, porośnięte głównie lasami mieszanymi. Jedna z grup ludności rolniczej związana z tzw. kulturą ceramiki wstęgowej (określanej od charakterystycznej formy zdobienia naczyń) założyła swoje osiedla na czarnych i brunatnych ziemiach w okolicy Kościana. Najlepiej poznano długotrwałą osadę tej kultury w toku systematycznych prac wykopaliskowych prowadzonych w Białczu Starym na południowy zachód od Kościana4.
Jeszcze w ciągu IV tysiąclecia p.n.e. na Niżu Europejskim wykształciła się nowa kultura archeologiczna, określana mianem pucharów lejkowatych (od typowej dla niej formy naczyń). Początkowo ludność rolnicza tej kultury nie zajmowała w terenie tych samych punktów, co przedstawiciele ludów naddunajskich. O ile grupy wspomnianych „wstęgowców” osiedlały się na ciężkich glebach gliniastych, to przedstawiciele pucharów lejkowatych zajmowali ziemie lżejsze i piaszczyste w bezpośrednim sąsiedztwie dolin rzecznych. Rozwój ludności tej kultury trwał około dziesięciu wieków (około 3600-2500 lat p.n.e.), a jej osady wykazywały dużą różnorodność form. Ich ślady występują przeważnie w postaci niewielkich skupisk ceramiki. Zdają się one wskazywać, że zakładano niewielkie, krótkotrwałe obozowiska, składające się z szałasów. Oprócz nich odkrywane są także trwalsze osady, w których występują zarówno ślady naziemnych budynków drewnianych, jak i ziemianek. Podstawą bytu tej ludności była hodowla zwierząt domowych, uprawa roślin, a także rybołówstwo i zbieractwo. Obecność ludności tej kultury w mikroregionie kościańskim poświadczają liczne znaleziska. Koncentrują się one wyraźnie w okolicach Kościana, o czym świadczą stanowiska zlokalizowane w Kiełczewie czy Racocie5.
W czasie swego wielowiekowego rozwoju ludność kultury pucharów lejkowatych przejęła wiele cech z różnych ośrodków kulturowych ówczesnej Europy. Wchłonęła ona też stopniowo większość zarówno plemion rolniczych związanych ze wspomnianymi kulturami ceramiki wstęgowej, jak i dawnych miejscowych kultur myśliwsko-rybackich, zamieszkujące te ziemie od mezolitu. Musiało to doprowadzić do różnorodnych przeobrażeń kulturowych i gospodarczych.
Jednym ze skutków tych przemian było zapewne wykształcenie się około połowy III tysiąclecia p.n.e. nowego kręgu kulturowego, określanego mianem kultury amfor kulistych. Ludność tej kultury poza rolnictwem zajmowała się także w znacznym stopniu hodowlą krów i trzody chlewnej, wypasanych systemem półwędrownym, opartym na sezonowych obozowiskach. Znaleziska tej kultury występują licznie na terenie regionu kościańskiego, m.in. w Białczu Starym6.
W drugiej połowie III tysiąclecia p.n.e. obok ludności kultury amfor kulistych pojawiły się gromady ludności ceramiki sznurowej o niewyjaśnionej dotąd dostatecznie genezie. Dotychczasowe obserwacje wskazują, że na terenie Wielkopolski dziedziną wiodącą w ich gospodarce był wędrowny chów zwierząt, być może także koni, które w młodszych fazach neolitu weszły na stałe do gospodarstwa domowego. Znaleziska tej kultury znane są z Łęk Małych, gdzie odkryto pojedynczy grób tej kultury, z którego wydobyto naczynie gliniane i toporek kamienny7.
6. Naczynie kultury ceramiki sznurowej z Łęk Małych
Około 1800-1700 lat p.n.e. rozpoczął się na ziemiach polskich nowy okres zwany epoką brązu. Rozpowszechnienie się tego metalu (miedź znana była już od dawna) nie spowodowało początkowo szybkich przeobrażeń kulturowych. Przeżywały się jeszcze schyłkowe fazy różnych kultur neolitycznych. Stosunkowo jednak szybko dokonały się istotniejsze procesy, będące pośrednim rezultatem silniejszych oddziaływań i kontaktów z wysoko rozwiniętymi cywilizacjami wschodniej części basenu Morza Śródziemnego. Dużego znaczenia zaczęły nabierać zwłaszcza tereny, na których występowały rudy miedzi i cyny. Doszło na nich do wykształcenia się nowych kultur. Jedna z nich, zwana unietycką (od miejscowości Unětice w Czechach), objęła swym zasięgiem poza Czechami ziemie sąsiadujące, jak: Saksonię i Turyngię w Niemczech, Śląsk i znaczne połacie Wielkopolski w Polsce. Podstawy gospodarcze tej ludności nie różniły się w jakiś istotny sposób od panujących wśród starszych kultur schyłkowoneolitycznych8. Plemiona unietyckie zajmowały się zarówno uprawą ziemi, jak i hodowlą zwierząt domowych. Wyraźną koncentrację znalezisk tej kultury zlokalizowano w okolicach Kościana, gdzie zachowało się cmentarzysko kurhanowe w Łękach Małych. Składało się ono pierwotnie z co najmniej 14 obiektów, z których ocalało dziewięć. Najokazalsze dochodziły do 45 m średnicy, a współczesna ich wysokość sięga jeszcze 5 m. Pochówki były bogato wyposażone w naczynia gliniane, narzędzia i broń wykonaną z brązu oraz brązowe, złote i bursztynowe ozdoby. W jednym z kurhanów znaleziono berło sztyletowe, będące zapewne odznaką władzy (może wodza plemienia)9. W okolicach Kościana znaleziska skarbów brązowych tej kultury znane są z Nacławia, Nowego Dworu, Piotrkowic, Szczodrowa i Przysieki Polskiej10.
Dalsze przeobrażenia zauważalne są w starszych okresach epoki brązu, obejmujących II (około 1500-1300 lat p.n.e.) oraz połowę III okresu epoki brązu (około 1300-1200 lat p.n.e.), kiedy całe dorzecze Odry stanowiło zunifikowany obszar w ramach tzw. kultury przedłużyckiej, uznawanej przez część badaczy za lokalną odmianę kultury mogiłowej. Na te czasy przypada rozpowszechnienie się zwyczaju palenia zwłok i składania popiołów w popielnicach umieszczanych w grobach. U schyłku wczesnej epoki brązu zaczęły powstawać sporadycznie także osiedla obronne. Należy do nich osada w Bruszczewie na południowy zachód od Kościana, zamieszkiwana przez dłuższy czas. Świadczy o tym dwufazowa konstrukcja otaczającego je wału kamienno-ziemnego. W toku prac wykopaliskowych wewnątrz osady natrafiono na ślady ziemianek mieszkalnych i gospodarczych oraz słupowych budynków naziemnych. Przynależność kulturowa tej osady nie została nadal wyjaśniona w sposób zadowalający. Występują w niej bowiem zarówno formy typowe dla kultury unietyckiej, jak i przedłużyckiej i być może trzcinieckiej11.
Około 1400 lat p.n.e. (u schyłku II okresu epoki brązu i na początku III okresu) doszło do wykrystalizowania się nowej wielkiej formacji kulturowej, określanej mianem łużyckiej, składającej się od samego początku zapewne z trzech dużych grup kulturowych, wykazujących jednak szereg cech wspólnych zarówno w dziedzinie kultury materialnej, jak i duchowej. Dzięki swemu prawie tysiącletniemu trwaniu (istniała do wczesnej epoki żelaza - do około 400 p.n.e.) i przejściu przez szereg faz rozwojowych, odegrała ona doniosłą rolę w przeobrażeniach osadniczych oraz społeczno-gospodarczych ziem polskich. Na czasy rozkwitu kultury łużyckiej przypada początek epoki żelaza, związany z wprowadzeniem do użytku w coraz szerszym zakresie nowej metalu. Epoka żelaza dzieli się na kilka okresów. Najstarszy jest halsztacki (od miejscowości Hallstatt w Austrii), obejmujący czasy od około 700 do 400 p.n.e., a następnie lateński (od miejscowości La Tenè w Szwajcarii), trwający od 400 p.n.e. do początku n.e.
7. Grób ciałopalny z okresu kultury łużyckiej
8. Zapinki (fibule) z grobów ciałopalnych z I-II w. n.e. w Kokorzynie
Plemiona kultury łużyckiej, tworzące większe zespoły określane mianem grup kulturowych, osiągnęły w stosunku do starszych społeczeństw znacznie wyższy, choć niewyrównany poziom rozwoju zarówno gospodarczego, jak i społecznego. Już od schyłkowego okresu epoki brązu na niektórych terenach zasiedlonych przez Łużyczan zaczęły pojawiać się w szerszym stopniu grody o zróżnicowanych funkcjach i stopniu organizacji, które na pewnych obszarach mogły pełnić rolę „pramiast”12. Jednak zdecydowana większość ludności zamieszkiwała osady otwarte różnej wielkości. Mikroregion kościański leżał na obszarze wyróżnionej grupy zachodniowielkopolskiej.
Problem przynależności etnicznej ludności tej kultury jest wciąż dyskusyjny. Zwolennicy neoautochtonicznej teorii Słowian (przyjmujący dawne zasiedlenie ludności słowiańskiej na ziemiach polskich) łączyli genezę Słowian z kulturą łużycką lub z jej wschodnimi odłamami, stąd powszechnie określano kulturę łużycką mianem prasłowiańskiej. Badania ostatnich dziesięcioleci nie potwierdziły jednak hipotezy o rzekomej ciągłości osadniczej ziem polskich do czasów wczesnego średniowiecza i teoria o prasłowiańskości tej kultury została w poważnym stopniu podważona. Jej ludność można zaliczyć pod względem etnicznym do wciąż bliżej nierozpoznanych ludów zamieszkujących ziemie środkowej Europy (określanych umownie mianem staroeuropejskich)13.
Plemiona ludności kultury łużyckiej trudniły się zarówno rolnictwem, jak i hodowlą. Na znaczną skalę rozwinęło się rękodzielnictwo o wysokim stopniu specjalizacji. Znaczny rozwój demograficzny ludności w połączeniu z długim trwaniem tej kultury sprawił, że znaleziska jej są powszechne. Osadnictwo w tej dobie utrwaliło się i zagęściło. Również w mikroregionie kościańskim stwierdzono znaczną koncentrację śladów osadnictwa tej kultury w końcu epoki brązu i na początku epoki żelaza. Niezwykle obfite jej ślady zlokalizowano na południe od Kościana na obszarze wsi Bruszczewo, Czacz, Stare Bojanowo, Gniewowo, Wonieść14. Świadczą o tym także zlokalizowane w tym rejonie cmentarzyska ciałopalne, używane niekiedy przez kilka pokoleń, na których (m.in. na dwu w Bruszczewie) odkopano 500 grobów. Skarb brązowy z wczesnej epoki żelaza odkryto w Starym Bojanowie15. Najbliżej Kościana grody kultury łużyckiej rozpoznano w Przemęcie16 na południowy zachód od miasta i na wschód od niego w Cichowie17.
Na przełomie okresu halsztackiego i lateńskiego nastąpiło załamanie, a następnie zanik kultury łużyckiej. Ostatnie badania idą w kierunku wyjaśnienia tego zjawiska zmianami klimatycznymi i związanymi z tym zarówno wahaniami temperatur, jak i poziomu wód gruntowych. Uniemożliwiły one egzystencję tak licznej populacji w ramach dotychczasowego modelu gospodarki.
Na ziemie Wielkopolski zaczęły napływać wówczas grupy ludności wschodniopomorskiej i kultury grobów podkloszowych. Reprezentowały one odmienne od Łużyczan formy gospodarcze, w których rolę wiodącą odgrywała leśna hodowla zwierząt, myślistwo, a w rolnictwie stosowano przerzutową gospodarkę wypaleniskową. W okolicach Kościana wystąpiły jedynie sporadyczne stanowiska tej kultury18. W Rąbiniu zlokalizowano i rozkopano cmentarzysko grobów podkloszowych19.
Zaobserwowany na ziemiach wielkopolskich ponowny wzrost zaludnienia, zaznaczający się w późnym okresie przedrzymskim (od około 250 lat p.n.e.), wiąże się z pojawieniem się na tych terenach kultury przeworskiej o spornym i niewyjaśnionym dostatecznie charakterze etnicznym. Ostatnie ustalenia przeczą możliwości identyfikacji jej ze Słowianami20. Kultura ta przetrwała do około połowy V w. n.e. Stosowano w niej z nielicznymi wyjątkami ciałopalną formę obrządku pogrzebowego. Spalone szczątki zmarłych składano bądź w popielnicach, bądź w grobach jamowych. Były to specjalnie wykopane w ziemi zagłębienia, do których zsypywano szczątki zmarłego wraz z pozostałościami stosu, na którym palono zwłoki, i darów grobowych w postaci naczyń ofiarnych i przedmiotów metalowych. Stąd kulturę tę określano także mianem kultury grobów jamowych. Jej ludność zakładała niewielkie osady otwarte.
W okresie rzymskim (od początku n.e. do 400 lat n.e.) nastąpił znaczny postęp gospodarczy, zaznaczający się zarówno się we wzroście produkcji rolnej dzięki powszechniejszemu stosowaniu stałej uprawy roli za pomocą sprzężaju i ulepszonych narzędzi ornych, jak i w rozwoju różnych gałęzi produkcji rzemieślniczej, zwłaszcza hutnictwa żelaznego opartego na miejscowych złożach rudy darniowej. Był to wreszcie okres nawiązywania ściślejszych kontaktów z cywilizacją Imperium Rzymskiego. Istniała wówczas ożywiona wymiana handlowa i w jej ramach na ziemie leżące na północ od pasma Karpat i Sudetów napływały wytwory ówczesnego świata rzymskiego. Nastąpił także znaczny napływ monety rzymskiej, która zapoczątkowała lokalny obieg pieniądza kruszcowego. Pojedyncze monety rzymskie znaleziono na terenie samego Kościana, w Bonikowie, Nacławiu i Śmiglu21. W mikroregionie kościańskim można stwierdzić występowanie w tym okresie wyraźnego zagęszczenia stanowisk różnego typu22. Na ślady osad natrafiono w Bonikowie, Bruszczewie, Gniewowie, Kiełczewie (ślady domów słupowych z paleniskami), Kurowie (kilkaset odłamków bursztynu), Łękach Małych, Nacławiu, Przysiece Starej, Starym Bojanowie. Cmentarzyska z okresu rzymskiego odkryto w Czaczu, Kokorzynie23 i Nacławiu24. Cmentarzysko w Czaczu założone zostało zapewne jeszcze u schyłku okresu lateńskiego, a użytkowane było głównie w starszym okresie rzymskim, natomiast w Kokorzynie tylko w starszym okresie rzymskim. W Nacławiu zlokalizowano dwa cmentarzyska. W pierwszym, odkrytym jeszcze w drugiej połowie XIX w., znaleziono naczynie z szybkami, a w okresie powojennym rozkopano jeden grób popielnicowy. Analiza zabytków pozwoliła ustalić, że cmentarzysko to funkcjonowało od końca I do połowy III w. n.e. Na drugim odkryto 11 grobów (w tym dwa popielnicowe i dziewięć jamowych) pochodzących z przełomu II i III w. n.e.
Położenie mikroregionu kościańskiego na uboczu szlaku bursztynowego, głównej arterii łączącej ziemie nadadriatyckie z nadbałtyckimi przez Bramę Morawską i rejon Kalisza, sprawiło, że jak dotąd znaleziska towarów importowych pochodzących z obszaru Imperium Rzymskiego są sporadyczne. Poza wspomnianymi już monetami, ograniczają się one do paciorków szklanych znanych z Kokorzyna i Nacławia. W Nacławiu znaleziono m.in. także zapinkę tarczowatą odlaną z brązu, zdobioną emalią wykonaną w jednym z nadreńskich warsztatów produkcyjnych. Z omawianego mikroregionu pochodzą także bardzo rzadkie znaleziska w postaci dwóch naczyń o lśniącej czarnej powierzchni z otworkami, w które wprawiono płytki szklane odkryte w Nacławiu i Bruszczewie. Były to zapewne imitacje importowanych naczyń szklanych25.
Nowsze badania nad rozwojem osadnictwa słowiańskiego na ziemiach polskich wskazują, że początek napływaj Słowian na tereny leżące w dorzeczu Wisły i Odry nastąpił dopiero około połowy V w. n.e. Dotychczas nie zdołano zebrać przekonywających dowodów, pozwalających na podtrzymanie starszych poglądów o rzekomym istnieniu ciągłości osadniczej i etnicznej między późnym okresem rzymskim a starszymi fazami wczesnego średniowiecza. Brak również dostatecznych argumentów, przemawiających za możliwością wywodzenia kultury wczesnosłowiańskiej z kultury przeworskiej26. Badania przyrodnicze (głównie palinologiczne - pyłków roślinnych), prowadzone m.in. w mikroregionie Biskupina i Ostrowa Lednickiego, potwierdziły wyraźną przerwę osadniczą na tych ziemiach, trwającą 100-200 lat, w tzw. okresie wędrówek ludów27.
Analiza wciąż poszerzającej się bazy materiałów archeologicznych, w powiązaniu z na nowo interpretowanymi przekazami nielicznych źródeł pisanych dotyczących Słowian, pozwala na coraz bardziej przekonywające stwierdzenie, że pierwotne siedziby Słowian należy lokalizować w dorzeczu Dniepru i łączyć z kręgiem kultury kijowskiej. Proces zasiedlania ziem polskich przez Słowian był równomierny i trudny jest jeszcze do ściślejszego odtworzenia i ustalenia, w jakim czasie ekspandujące grupy ludności słowiańskiej zajmowały poszczególne tereny. Należy tu zauważyć, że problem etnogenezy i praojczyzny Słowian, mimo poczynionych widocznych postępów, należy nadal do bardzo kontrowersyjnych i dyskusyjnych, a różnice w opiniach poszczególnych badaczy są znaczne.
Interdyscyplinarne studia osadnicze, łączące wyniki badań archeologicznych z historycznymi, w powiązaniu z rezultatami osiągniętymi przez językoznawców w zakresie onomastyki, geografii historycznej (rekonstrukcja środowiska naturalnego), czy biologicznych, pozwalają już na podjęcie prób rekonstrukcji struktury terytorialnej ziem słowiańskich w dobie poprzedzającej wykształcenie się państw wczesnosłowiańskich. Wyniki te znajdują także potwierdzenie w odniesieniu do ziem historycznej Wielkopolski. Badania wskazują, że model najmniejszej jednostki terytorialnej był w znacznym stopniu ujednolicony. Tworzyły go niewielkie skupiska osiedli, eksploatujące obszar o powierzchni od 20 do 300 km2. Od sąsiadujących oddzielone były pasami niezasiedlonych terenów, pokrytych przeważnie lasami lub bagnami. Ośrodkiem (czołem) takiego zespołu stawał się zazwyczaj gród. W rodzimej terminologii zespół taki określany był mianem żupy (opola). Często okręgi tego typu łączyły się w większe organizacje terytorialne, zajmujące obszar znacznie większy, bo dochodzący do kilku tysięcy km2. W nauce określane są mianem małych plemion, przy czym z reguły nazwy ich nie zostały przekazane przez źródła pisane28, można je odtwarzać dopiero w toku badań osadniczych. Skartografowanie różnego typu znalezisk pozwala na ustalenie istnienia zwartych zespołów osadniczych i ich zasięgu. W literaturze określa się je umownie od nazw rzek, nad którymi występuje koncentracja osadnictwa. Odpowiada to zresztą praktyce, potwierdzonej przez nieliczne przekazy źródeł pisanych. Nazwy plemienne tworzone były powszechnie właśnie od nazw rzek, nad którymi zamieszkiwały poszczególne plemiona, jak np. Bobrzanie nad Bobrem na Śląsku, Ślężanie nad Ślężą, Wiślanie nad górną Wisłą czy Bużanie nad Bugiem.
W mikroregionie kościańskim zwłaszcza szeroka dolina środkowej Obry i jej dopływów była w okresie między VI a X w. stosunkowo gęsto zasiedlona29. Związane to było zarówno z ówczesnymi warunkami klimatycznymi, ponieważ klimat był suchszy od współczesnego, jak i dopiero rozpoczynającą się ingerencją człowieka w środowisko naturalne. Stąd tereny wysoczyznowe pokryte były na znacznej powierzchni lasami, które utrzymywały bardziej prawidłowe stosunki wodne, nie dopuszczając do nadmiernego nawilgocenia terenów dolinnych. W tym okresie na szerszą skalę rozpoczęto uprawiać zboża (pszenicę, żyto, jęczmień i proso). Pola uprawne zakładane były na żyznych, lecz lekkich i łatwych w uprawie glebach, położonych na terenach dolinnych (czarnych ziemiach, murszach i madach). Okresowe wylewy Obry, zalewające pola uprawne, żyznym namułem wzbogacały glebę. Wówczas spore połacie Łęgów Obrzańskich pokrywały jeszcze wilgotne lasy, których powierzchnia ulegała stopniowej redukcji w miarę rozszerzania się areału pól uprawnych. Osady zajmowały suche kępy rozrzucone wśród dolin, a w ich pobliżu rozciągały się pola uprawne, zazwyczaj zajmujące niewielką powierzchnię. Oprócz uprawy zbóż i jarzyn (groch, bób, soczewica) rozwinięta była hodowla bydła, trzody chlewnej, owiec i kóz. Większość produktów wytwarzano w gospodarstwach domowych. Były to sprzęty drewniane, tkaniny, jak wyroby ze skóry czy kości i poroża. Równocześnie zaczęły pojawiać się wyroby, będące dziełem wyspecjalizowanych rzemieślników. Tak obok naczyń glinianych, lepionych całkowicie ręcznie i wypalanych na otwartych paleniskach w ramach zajęć domowych, stosunkowo wcześnie pojawiły się i zaczęły z nimi konkurować naczynia produkowane przez rzemieślników przy użyciu koła garncarskiego, którego stosowanie rozpowszechniło się już w VIII-IX w. W tym samym czasie istnieli również specjaliści trudniący się wytopem żelaza z miejscowych pokładów rudy darniowej i wytwarzający oprócz żelaznych przedmiotów codziennego użytku, jak noże, także niektóre elementy uzbrojenia. Pojedyncze zabytki świadczą też o istnieniu kontaktów handlowych z odległymi terenami. Należą do nich np. ostrogi odkryte w Bonikowie i Bruszczewie uznawane za import z obszaru Wielkich Moraw czy misa żelazna typu śląskiego, znaleziona w Bruszczewie (zaliczana do form pieniądza pozakruszcowego)30.
Cechą charakterystyczną mikroregionu kościańskiego w starszych fazach średniowiecza jest znaczna koncentracja grodów zachowanych w terenie w postaci grodzisk, z których jedynie część była systematycznie badana. Do grodów tego regionu można zaliczyć odkryte w Bonikowie, Białczu Starym, Łękach Wielkich, Bruszczewie, Kurzejgórze Nowej, Nielęgowie i Turwi31.
Spośród grodów pochodzących z doby plemiennej znanych z okolic Kościana wydaje się, że najważniejsza rola przypadała zespołowi grodowo-osadniczemu przebadanemu w Bonikowie (na północny zachód od Kościana). Wielosezonowe prace wykopaliskowe ustaliły, że był to obiekt dwufazowy. Najstarszy gród, wzniesiony na dnie doliny Obry, może na miejscu osady otwartej, posiadał średnicę około 100 m. Otoczony był wałem ziemnym wzmocnionym w partii szczytowej kamieniami, a od zewnątrz podtrzymywany ścianą drewnianą. Relikty zabudowy mieszkalnej skupiały się wokół wału, a na majdanie w partii środkowej znaleziono jamy o charakterze magazynowym. Obok grodu natrafiono na ślady osady otwartej, m.in. z resztkami ognisk dymarskich (służących do wytopu żelaza). Ustalenie dokładnej chronologii najstarszej fazy budzi wciąż kontrowersje. Wydaje się, że najpóźniej mógł powstać na początku VII w., choć nie można wykluczyć, że wzniesiono go jeszcze w VI w.32
W drugiej fazie gród bonikowski uległ gruntownej przebudowie. W północno-zachodniej partii dawnego grodu wydzielono niewielki gródek o średnicy 50-60 m, a średnicy wnętrza sięgającej tylko 25 m. Broniony był wałem konstrukcji rusztowej, umocnionej od zewnątrz płaszczem kamiennym. Zabudowa mieszkalna skupiała się wokół wału, a pośrodku założenia znajdował się pusty majdan wymoszczony drewnem. W jednym z domostw znaleziono zespół zabytków wskazujących, że jego mieszkaniec był wojownikiem konnym. Świadczą o tym ostrogi, wędzidła, groty strzał. Część wału związanego z najstarszym grodem popadła w ruinę. Nowy gród poszerzony został od strony południowo-wschodniej przez dobudowę nowego wału o konstrukcji rusztowo-skrzyniowej. W ten sposób powstał obiekt wieloczłonowy, zamieszkany we wszystkich partiach. Gród bonikowski młodszej fazy odbiega od współczesnych mu innych obiektów zbadanych w dorzeczu środkowej Obry. Stąd wysuwany jest pogląd, że młodszy gród, funkcjonujący od początku VIII w. do X w., kiedy został porzucony, mógł być ośrodkiem centralnym niewielkiego plemienia lokalizowanego nad Obrą. Zanik grodu bonikowskiego, podobnie jak i dalszych leżących w tej strefie, wiąże się w literaturze z ekspansją wczesnopiastowskiego ośrodka państwowego skupionego początkowo wokół Gniezna na dalsze ziemie wielkopolskie i podporządkowywanie siłą zbrojną innych terytoriów plemiennych33.
Drugim stosunkowo dobrze rozpoznanym zespołem grodowo-osadniczym jest obiekt zlokalizowany na terenie Bruszczewa34. Niewielki gródek z majdanem o średnicy około 30 m wzniesiono na skraju wyniesienia, wcinającego się w szeroką dolinę Samicy. Otoczony był wałem konstrukcji przekładkowej, umocnionym od zewnątrz ławą kamienną. Pomieszczenia mieszkalne i gospodarcze skupiały się wzdłuż wału, z pozostawieniem wolnej przestrzeni pośrodku założenia. Najprawdopodobniej mieściła się na niej studnia. Na bogaty zespół odkopanych zabytków składają się siekiery, noże, ostrogi, groty do strzał itp. a przyległej do grodu osadzie otwartej odkryto ponad 130 obiektów, głównie prostokątnych budynków mieszkalnych, pomieszczeń gospodarczych i warsztatów produkcyjnych. Najwcześniejsza jej część została założona w początkach VII w., a następnie stopniowo rozbudowywana, przetrwała do XII/XIII w. Odkryte zabytki świadczą, że głównym zajęciem jej mieszkańców było rolnictwo i hodowla. Zajmowano się także hutnictwem i kowalstwem, wykorzystując miejscowe pokłady rudy darniowej. Warto zauważyć, że w okolicy grodu znaleziono skarb srebrnych monet, ukryty może w XI w. Przyjmuje się, że gród w Bruszczewie był ośrodkiem niewielkiej wspólnoty wiejskiej. Powstał w VII w., a opuszczony został w połowie X w., prawdopodobnie w analogicznych okolicznościach jak gród bonikowski. Natomiast osada otwarta przetrwała i rozwijała się nadal aż do przełomu XII i XIII stulecia.
W okolicach Kościana zbadano także kilka osad otwartych nie związanych z grodami. Do największych i najlepiej rozpoznanych należy osada w Racocie na południowy wschód od miasta. Na krawędzi i stoku doliny, po północnej stronie cieku płynącego na północ od dzisiejszej osady, stwierdzono ślady wsi o rozproszonej zabudowie, składającej się z budynków mieszkalnych i gospodarczych częściowo wgłębionych w podłoże. Powstała zapewne w VIII-IX w. i istniała prawdopodobnie do połowy X w. Mniej więcej w tym samym miejscu odkryto późniejsze fazy tej osady, funkcjonującej od drugiej połowy XI do początku XIII w.35 Inną osadę zbadano w Gniewowie w pobliżu Jeziora Wonieskiego. Odkryto na niej 27 obiektów mieszkalnych i gospodarczych. Datowana jest na VII—VIII w. Dalsze ślady osad otwartych odnaleziono m.in. w Kiełczewie i Krzanie.36
Studia ostatnich dziesięcioleci znacznie rozszerzyły stan wiedzy o podziałach plemiennych Wielkopolski i opierając się na ustalonych skupiskach osadniczych, pozwoliły na hipotetyczną lokalizację na jej obszarze kilku wyraźnie zaznaczających się terytoriów plemiennych. W świetle tych ustaleń mikroregion kościański leżał w granicach niewielkiego plemienia, określanego umownie mianem obrzańskiego37. Obejmowało ono znacznie szersze od okolic Kościana tereny, których główną osią osadniczą była Obra. Dotychczas stosowana nazwa umowna w świetle najnowszych spostrzeżeń zdaje się znajdować także potwierdzenie w źródłach pisanych38.
Na drugą połowę X w. przypada zakończenie skomplikowanego procesu scalania ziem polskich, który doprowadził do skrystalizowania się ponadplemiennego państwa wczesnopiastowskiego. Władze nowego państwa dążyły przede wszystkim do ścisłego zespolenia zjednoczonych terytoriów i zatarcia dawnych podziałów plemiennych. Stąd umacnianiu władzy nowej dynastii towarzyszyły głębokie przeobrażenia w układzie stosunków społecznych i osadniczych. Szczególnie wyraźne odbicie znalazło to w dziedzinie grodów. Jak wspomniano, wiele plemiennych ośrodków uległo w związku z tymi procesami zniszczeniu i porzuceniu, a jedynie niewielka ich część została zaadaptowana do potrzeb nowego systemu organizacyjnego państwa.
