Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
72 osoby interesują się tą książką
Dwudziestodwuletnia Mia zostaje postawiona przed trudnym wyzwaniem. Musi spędzić święta wraz ze swoją owdowiałą babcią w nieczynnym nadmorskim hotelu. Jej rodzina desperacko potrzebuje pieniędzy, a jedynym ratunkiem przed widmem bankructwa, jest sprzedaż „Bursztynowej Komnaty”. Mia ma dopilnować, aby do tego doszło.
Jest tylko jeden problem. Babcia Konstancja nie chce pozbywać się hotelu, bo twierdzi, że widuje w nim swojego zmarłego męża i w najdłuższą noc w roku zamierza go przywołać, żeby udowodnić wnuczce, że duchy istnieją.
Wraz ze starszą kobietą w hotelu mieszka Michał, młody chłopak, który zdaje się wiedzieć o Mii więcej niż powinien.
Im bliżej godziny duchów, tym bardziej dziewczyna przekonuje się, że coś naprawdę kryje się w murach starego budynku.
Czy Mia odważy się dołączyć do rytuału, aby wezwać swojego ducha?
Czy jest gotowa poznać prawdę o sobie i swojej przeszłości?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 317
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Agata Czykierda-Grabowska
Okładka: Maciej Sysio
Redakcja: Justyna Teterwak
Korekta: Marta Grabowska
Skład: Monika Pirogowicz
Wydanie I, Warszawa 2025
ISBN 978-83-977978-0-2
Niniejsza powieść jest fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.
Konwersja do formatu ePub 3: eLitera s.c.
– Czy ty zdajesz sobie sprawę, ile kosztuje ta posiadłość? – zapytała moja mama, zaciągając się mocno papierosem.
Stałyśmy na tarasie osiemnastopiętrowego wieżowca w Warszawie i kuliłyśmy się pod naporem mroźnego wiatru, który wdzierał się przez uchylone okna loggii.
Westchnęłam, znużona kolejną rozmową na ten temat. Spojrzałam na majaczące w oddali centrum miasta, a potem na przykryte białą kołdrą osiedle. Początek grudnia przyniósł kilka obfitych śnieżyc, które sparaliżowały miasto.
– Wiesz dobrze, że nie czuję się jeszcze dobrze. Nie chcę podróżować pociągiem – skłamałam, chociaż to nie stanowiło jakiegoś wielkiego problemu. Była nim prośba mamy i jej rodzeństwa.
– Mia, to są minimum trzy do pięciu milionów złotych! – wykrzyknęła, w ogóle mnie nie słuchając. – Wiesz dobrze, że moja kwiaciarnia nie przynosi dużych zysków.
Dobrze to wiedziałam. Ostatnie lata nikogo nie oszczędziły, a już na pewno nie małych przedsiębiorstw. Niby coś się ruszyło w interesie – w końcu butik z kwiatami znajdował się w dość dobrej lokalizacji na Saskiej Kępie, ale przecież nie da się z dnia na dzień odrobić wszystkich strat i spłacić zaciągniętych pożyczek. Nikt też nie odraczał terminów na uregulowanie rachunków. W dodatku mama zatrudniała dwóch pracowników, na wypłaty których się zadłużyła. Za bieżące opłaty lokalu zresztą też.
– Wiem, mamo – odparłam i odwróciłam się od niej, gdy gryzący dym papierosowy doleciał do moich nozdrzy. – Nie wiem tylko, jak to sobie wszyscy wyobrażacie? Myślicie, że babcia na mój widok zmieni magicznie zdanie? Rzuci wszystko, żeby zamieszkać z którymś z was? Dobrze wiesz, jaka ona jest.
Mama westchnęła i zgasiła papierosa.
– Znam ją lepiej niż ktokolwiek inny, ale jeśli nie spróbujemy, stracimy naszą kwiaciarnię. Kocham to miejsce i jeśli istnieje szansa, żeby jakoś je ocalić, chciałabym ją wykorzystać – powiedziała zbolałym głosem.
– Jasne, a ja mam być narzędziem. – Znowu zadrżałam z zimna. – Chodźmy już do środka, bo się przeziębimy.
Temperatura spadła do piętnastu stopni poniżej zera. Na takim mrozie nawet oddychanie było bolesne.
Weszłyśmy przez przesuwane drzwi do obszernego salonu, który od otwartej kuchni oddzielała wyspa z czarnego metalu i mahoniowego drewna. Przy jej blacie stała ciotka Maryla i wuj Błażej. Oboje się nam przyglądali, trzymając w dłoniach drinki, a nie minęła nawet dwunasta w południe. No, może gdzieś na świecie, ale na pewno nie w naszej strefie czasowej.
Ciotka Maryla, ubrana w długi kremowy sweter z golfem sięgający do połowy ud, podeszła do mnie i objęła mnie ramieniem.
– I jak Mia, kochanie? Zdecydowałaś się?
Poprowadziła mnie na miękką skórzaną kanapę, w której zawsze lubiłam się zapadać i patrzeć z niej w niebo. W tej chwili jedyne czego chciałam, to schować się w moim pokoju i nie wychodzić z niego do momentu, w którym mieszkanie opustoszeje. Ciotka zajęła miejsce obok mnie. Wujek Błażej poprawił marynarkę i usiadł po mojej drugiej stronie.
– Nic na siłę. Musisz się sama zdecydować. Ale pamiętaj, nie chcemy mamy, to znaczy babci, oszukiwać, czy czymś mamić, ale ona ma już swoje lata. Powinna sprzedać dom i zamieszkać z którymś z nas – oświadczył łagodnym głosem, którym próbował zatuszować ekscytację.
Oczywiście, że chodziło o kasę, ale tylko moja mama była na tyle uczciwa, żeby przyznać to wprost. A może byłam zbyt cyniczna i naprawdę zależało im na dobru babci?
– Porozmawiam z nią. Nie musicie się o to martwić – zapewniłam, żeby wreszcie pozwolili mi wyjść z tego pomieszczenia albo żeby to oni jak najszybciej z niego zniknęli.
– Jasne, Mia – powiedział wujek, posłał mojej mamie dyskretne, zdenerwowane spojrzenie, a potem wstał z kanapy i podszedł do barku, żeby nalać sobie koleją szklaneczkę whisky.
Ciotka przysunęła się do mnie i znienacka bardzo mocno objęła.
– Będzie dobrze, kochanie – szepnęła.
Moja matka natychmiast zbliżyła się do nas i posłała mi dziwny uśmiech, który miał oznaczać tyle, że ciotka Maryla znowu zbyt się rozkleiła pod wpływem alkoholu. Wymieniłam z mamą kolejne rozbawione spojrzenie i odwzajemniłam uścisk.
– Chyba pójdę się na chwilę położyć. Potem się spakuję – powiedziałam i natychmiast podniosłam z kanapy.
– Jasne. Leć, słonko. My sobie jeszcze pogadamy. – Mama poprawiła mi włosy, które wymykały się z ciężkiego koka.
– Cześć. – Machnęłam na do widzenia ciotce i wujkowi, pospiesznie opuszczając salon.
Gdy byłam w korytarzu, zatrzymałam się, żeby sięgnąć po moją torebkę, którą zostawiłam wcześniej na toaletce. I wtedy dotarły do mnie słowa mamy, które prześladowały mnie przez następne dni. Obarczyła mnie w nich odpowiedzialnością za coś tak wielkiego, jak nasze przetrwanie.
– Ona jest naszą jedyną szansą. Nic więcej nam nie zostało.
Jej głos zabrzmiał żałośnie, jakby wszystko było już przesądzone. Przeraził mnie.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
