Dramat - Krzysztof Kamil Baczyński - ebook
20,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Zapada zmrok. Jan zapala świecie przy fortepianie i spogląda w noc, nim zaczyna powoli uderzać akordy Etiudy Rewolucyjnej Chopina. Z pozoru ćwiczenie, w rzeczywistości — echo jego wewnętrznego zmagania. Tak nakreślony przez połączenie słowa, obrazu i dźwięku dramat Krzysztofa Kamila Baczyńskiego z jednej strony ukazuje wrażliwość poety i pełnię jego talentu, z drugiej — wprowadza odbiorcę w pełnozmysłowy odbiór utworu.

Głównym wątkiem dramatu jest konfrontacja dwóch postaw: pełnej patosu woli walki w obronie ojczyzny i graniczącej z przerażeniem awersji do przemocy. Bohaterowie dramatu, Piotr i Jan, nie tylko toczą spór na temat historii, moralności czy uosabiają konflikt sztuki z wojną. Ich sylwetki stanowią również szkic obrazu epoki, dają okazję do zapoznania się z autobiograficznym aspektem dramatu. Młody i przerażony przemocą Jan stanowi swoiste alter ego Baczyńskiego, zaś jego przyjaciel Piotr, tęskniący do walki, odzwierciedla postawy twórców, z którymi Baczyński wielokrotnie polemizował. Sam artysta musiał stanąć niegdyś przed pytaniem, w jaki sposób pogodzić współczucie wobec bliźniego z pragnieniem obrony ojczyzny — rozwiązać konflikt podobny do tego, który trawił Piotra i Jana.

Jedyny dramat Krzysztofa Kamila Baczyńskiego nie posiada tytułu ani zakończenia. Zachował się jedynie w rękopisie, wielokrotnie skreślanym i poprawianym przez autora od 1942 roku — czasu wielkich napięć moralnych i historycznych, które naznaczyły tekst pytaniami o sens życia, odwagi, a także znaczenie prawdziwej siły; pytaniami, które nigdy nie były ani proste, ani jednoznaczne. Utwór wpisuje się zarazem w najlepsze tradycje literatury polskiej; widać w nim nawiązania do stylistyki znanej choćby z takich dramatów Wyspiańskiego jak Wyzwolenie czy Noc listopadowa. Przechowywany w zbiorach Biblioteki Narodowej, stanowi dzieło mało rozpoznawalne, a jednak istotne. Baczyński, autor nazywany głosem całego pokolenia artystów doświadczonych wojną, przeniósł pytania i dylematy rzeczywistości wojennej na poziom ponadczasowy.

Dramat nie ma tytułu. Ma jednak głos — przejmujący, osobisty, do dziś niepokojąco aktualny.

E-book [Dramat] Krzysztofa Kamila Baczyńskiego jest dostępny w formatach EPUB i MOBI oraz jako PDF.

Książkę polecają Wolne Lektury — najpopularniejsza biblioteka on-line.

Krzysztof Kamil Baczyński
Dramat
Epoka: Współczesność Rodzaj: Dramat Gatunek: Dramat współczesny

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 30

Rok wydania: 2025

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Krzysztof Kamil Baczyński

[Dramat]

Ta lektura, podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie wolnelektury.pl.

Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fundację Wolne Lektury.

ISBN-978-83-288-8031-3

[Dramat]

Książka, którą czytasz, pochodzi z Wolnych Lektur. Naszą misją jest wspieranie dzieciaków w dostępie do lektur szkolnych oraz zachęcanie ich do czytania. Miło Cię poznać!
Podoba Ci się to, co robimy? Jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Wesprzyj Wolne Lektury drobną wpłatą: wolnelektury.pl/pomagam/

AKT PIERWSZY

SCENA I

Słychać cichą muzykę: Preludium deszczowe (z kroplą). Kurtyna podnosi się. Okno od sali otwarte na park. Jan gra na fortepianie, muzyka jego nagle staje się głośna. Jest zmierzch. Obok niego stoi Matka. Jan urywa w środku. (Za oknem otwartym posąg biały Gladiatora z mieczem i tarczą.)

MATKA

w roztargnieniu
Tak, Jasiu, zmierzch ten zaczyna niepokój.  

JAN

Mamo?  

MATKA

Zmierzch, mówiłam, zmierzch to głębokość. 
nagle, jakby wieszcząc
A głębokość każda to już niebem 
jest nad nasze codzienne błądzenie po płaskich 
drogach i jest czasem milczeniem, a czasem trąb wrzaski 
w niej słychać, ale gorsze milczenie, bo za nim 
przestrzeń pełna widziadeł, a ta przestrzeń kłamie, 
czy prawdę zjawia mówić o tym komu? 
Nie wie. Choć ja widziałam czasem w blaskach gromu, 
jak się otwierał nieboskłon, a za nim 
szły te martwe i nowe z płaczem lub śpiewaniem. 

JAN

Cóż mówisz, mamo? to nie głos twój! mamo?  

MATKA

Nie głos mój, mówisz? Ale jest to samo 
ten głos, co ja, i w tobie on przewidzi 
jak wiatru prawda w ślepym. On nie szydzi 
ani dobrocią mówi, tylko tak daleko 
ujrzy naprzód i w przeszłość, że...  

JAN

Matko, pod powieką 
miałaś ogień, ja boję się, co to jest, mamo?  

MATKA

spokojnie
Nic, synu, oczy kłamią.  

JAN

Nie, matko, ten twój uśmiech, to wstrząśnięcie ramion, 
ten oczu blask jak płomień w nocy siwej z żalu, 
mamo, powiedz, kto w tobie tak mówił oddalą, 
mamo, powiedz, co tobie.  

MATKA

Synu, oczy kłamią, 
a zresztą nosi każdy jakieś rany znamion, 
jakieś stygmaty, które czasem bolą, 
gdy je przysypią zmierzchem albo solą, 
taką solą spojrzenia, którą każdy młody 
ma, kiedy patrzy w starość, jakby mówiąc: «Odejdź». 
Ale to cóż, że powiem, żem widziała nawet 
szatanów pełne wozy czy aniołów ławę, 
czy ptaki jakby krzyże do nieba przybite, 
nigdy ty nie uwierzysz. To przeszłości mitem 
dla ciebie, chociaż przeszłość i przyszłość to samo 
i choć zarówno pali każdą raną 
mnie starą: czy to raną przed laty zadaną, 
czy tą, co będzie w tobie, czy tą, którą skłamią, 
czy tą, co będzie jeszcze, czy jest, ale Bogu 
podoba się tak wszystkich puszczać swoją drogą, 
drogą krzyża, i wtedy dopiero przebity 
pozna każdy, co prawdą, a co było mitem. 

JAN

Ach, wiem o doświadczeniu, chociaż to tak stare, 
pewno, każdy chce życiem czy życia oparem 
upić się i sam błądzić, i tak krzywdy szuka 
jak szczęścia, i dopiero wtedy na kształt kruka 
mądrego siada i innym powiada, 
że się to tak a tak w życiu układa, 
i sam wie dobrze, że tamci, słuchając, 
już z życiem po cichutku w kości coraz grają, 
i oni dobrze wiedzą, że on im nie kłamie, 
ale idą na nowo i na nowo sami. 
Ale to nie to i ty mi nie o tym 
mówiłaś, ja chcę wiedzieć, co to złotem 
czy ogniem tak spłonęło. 

MATKA

Ja? Co ja widziałam, 
to różne od wszystkiego, od światła i ciała, 
coś jak nad pokoleniem zawieszona łuna