Dom Rothschildów. Bankierzy świata 1849-1999 - Niall Ferguson - ebook

Dom Rothschildów. Bankierzy świata 1849-1999 ebook

Niall Ferguson

4,3

Opis

Drugi tom genialnej sagi Fergusona o najsłynniejszej i najbogatszej rodzinie w dziejach świata

Pieniądz jest bogiem naszych czasów, a Rothschild jest jego prorokiem. – Heinrich Heine, 1841

Rothschildowie to najbardziej wpływowa rodzina najnowszej historii. Potężni bankierzy i przemysłowcy żydowskiego pochodzenia, którzy trzęśli dziewiętnasto- i dwudziestowiecznym światem, znacząco wpływając na historię całych państw. Nie będzie żadną przesadą twierdzenie, że familia bankierów stała się jedną z żywych legend XIX wieku, a samo nazwisko Rothschild — synonimem władzy, jaką daje bogactwo.

Dwa tomy Domu Rothschildów autorstwa Nialla Fergusona, jednego z najsławniejszych historyków świata, składają się na pierwszą kompletną historię rodu, napisaną z uwzględnieniem wszystkich światowych archiwów.

W drugim tomie, obejmującym lata 1849­–1999, Niall Ferguson opisuje, jak ród wywodzący się z frankfurckiego getta stał się bankierem świata, jak wspierał swoim mecenatem najważniejszych artystów oraz wywierał skuteczny, choć zawoalowany, wpływ na monarchów i rządy. Z tego właśnie powodu książka rzuca również nowe światło na całą historię XIX i XX wieku.

W genialnej, zachwycającej dwutomowej sadze Niall Ferguson udowadnia, że historycy akademiccy są wciąż w stanie opowiadać wielkie historie, które chce się czytać. — Robert Skidelsky, „The New York Review of Books”

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 1259

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (3 oceny)
1
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału:THE HO­USE OF RO­TH­SCHILD. THE WORLD’S BAN­KER: 1849–1999
Opieka re­dak­cyjna: JO­LANTA KOR­KUĆ
Re­dak­cja: WOJ­CIECH ADAM­SKI
Ko­rekta: EWA KO­CHA­NO­WICZ, UR­SZULA SRO­KOSZ-MAR­TIUK, BAR­BARA TUR­NAU
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych: RO­BERT KLE­EMANN
Na okładce wy­ko­rzy­stano zdję­cie sie­dziby banku Ro­th­schil­dów w lon­dyń­skim City, Co­py­ri­ght: © Alamy Stock Photo
Re­dak­cja tech­niczna: RO­BERT GĘ­BUŚ
Skład i ła­ma­nie: In­fo­mar­ket
Co­py­ri­ght © 1998, Niall Fer­gu­son All ri­ghts re­se­rved © Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2016
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-05919-7
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl Księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Wstęp

Je­śli okres od 1789 do 1848 roku po­trak­tu­jemy jako „wiek re­wo­lu­cji”, wów­czas Ro­th­schil­do­wie z całą pew­no­ścią okażą się oso­bami, które od­nio­sły z niego naj­więk­sze ko­rzy­ści. Oczy­wi­ście po­li­tyczne wstrząsy lat 1848–1849 drogo ich kosz­to­wały. Tak jak w 1830 roku, ale na więk­szą skalę, re­wo­lu­cje wy­wo­łały gwał­towny spa­dek kur­sów ob­li­ga­cji skar­bo­wych. W przy­padku Ro­th­schil­dów, któ­rzy ogromną część ma­jątku ulo­ko­wali w ob­li­ga­cjach, ozna­czało to po­ważny uszczer­bek na ka­pi­tale. Co gor­sza, „domy” wie­deń­ski i pa­ry­ski sta­nęły na gra­nicy nie­wy­pła­cal­no­ści, co zmu­siło po­zo­stałe – lon­dyń­ski, frank­furcki i ne­apo­li­tań­ski – do wy­cią­ga­nia ich z kło­po­tów. Ro­th­schil­do­wie jed­nak prze­trwali na­wet to, naj­więk­szy ze wszyst­kich kry­zy­sów fi­nan­so­wych z lat 1815–1914, jak rów­nież naj­więk­szą re­wo­lu­cję. W isto­cie dziwną iro­nią losu by­łoby, gdyby nie prze­trwali: bez re­wo­lu­cji prze­cież mie­liby nie­wiele do stra­ce­nia.

To re­wo­lu­cja fran­cu­ska spra­wiła, że w 1796 roku do­słow­nie ru­nęły mury frank­furc­kiego getta, co umoż­li­wiło Ro­th­schil­dom ich fe­no­me­nalny, bez­pre­ce­den­sowy i nie­po­wta­rzalny awans eko­no­miczny. Przed 1789 ro­kiem Mayer Am­schel Ro­th­schild z ro­dziną żył ogra­ni­czony dys­kry­mi­nu­ją­cym usta­wo­daw­stwem. Ży­dzi nie mo­gli upra­wiać ziemi oraz han­dlo­wać bro­nią, przy­pra­wami, wi­nem i zbo­żem. Nie wolno im było miesz­kać poza get­tem i prze­by­wać poza nim nocą, w nie­dziele i we wszyst­kie chrze­ści­jań­skie święta. Pod­le­gali dys­kry­mi­nu­ją­cemu sys­te­mowi po­dat­ko­wemu. Bez względu na to, jak ciężko Mayer Am­schel pra­co­wał, naj­pierw jako sprze­dawca rzad­kich mo­net, po­tem ma­kler gieł­dowy i ban­kier ku­piecki, nie mógł wy­do­stać się poza ogra­ni­cza­jące go ba­riery. Zmiana na­stą­piła, kiedy w po­łu­dnio­wych Niem­czech za­zna­czyły się od­dzia­ły­wa­nia re­wo­lu­cji fran­cu­skiej. Ju­den­gasse otwo­rzyła się, a po­nadto usu­nięte zo­stały w więk­szo­ści ogra­ni­cze­nia prawne do­ty­czące frank­furc­kich Ży­dów – zwłasz­cza dzięki wpły­wowi May­era Am­schela na czło­wieka bę­dą­cego prawą ręką Na­po­le­ona w Nad­re­nii, Karla von Dal­berga. Po­mimo ogrom­nych wy­sił­ków nie­ży­dow­skich miesz­kań­ców Frank­furtu po usu­nię­ciu Fran­cu­zów i ich po­plecz­ni­ków dawny ra­si­stow­ski sys­tem ogra­ni­czeń ni­gdy w pełni nie zo­stał przy­wró­cony.

Wojny re­wo­lu­cyjne po­sta­wiły Ro­th­schil­dów przed oka­zjami, o ja­kich im się nie śniło. Skala i koszty kon­fliktu mię­dzy Fran­cją i resztą Eu­ropy ro­sły, a wraz z nimi zwięk­szały się po­trzeby po­życz­kowe za­an­ga­żo­wa­nych weń państw. Jed­no­cze­śnie ze­rwa­nie z usta­lo­nym po­rząd­kiem w han­dlu i ban­ko­wo­ści stwo­rzyło prze­strzeń dla am­bit­nych ry­zy­kan­tów. I tak, to de­cy­zja Na­po­le­ona o wy­gna­niu elek­tora He­sji-Kas­sel po­zwo­liła May­erowi Am­sche­lowi (od 1769 roku jed­nemu z „na­dwor­nych ban­kie­rów” elek­tora) zo­stać głów­nym za­rządcą jego ma­jątku, zgar­nąć od niego od­setki, któ­rych nie prze­chwy­cili Fran­cuzi, i po­now­nie za­in­we­sto­wać pie­nią­dze. Była to nie­bez­pieczna ope­ra­cja: fran­cu­ska po­li­cja z po­dejrz­li­wo­ścią od­no­siła się do dzia­łal­no­ści May­era Am­schela, prze­słu­chi­wała jego sa­mego i jego ro­dzinę, cho­ciaż nie wnio­sła oskar­że­nia. Zy­ski oka­zały się jed­nak pro­por­cjo­nalne do ry­zyka, a Ro­th­schil­do­wie bar­dzo szybko stali się mi­strzami w sztuce za­cho­wy­wa­nia dys­kre­cji.

Po­dob­nie re­wo­lu­cja i wojna umoż­li­wiły awans apo­dyk­tycz­nemu sy­nowi May­era Am­schela, Na­tha­nowi – przej­ście od eks­portu an­giel­skich tka­nin z Man­che­steru do fi­nan­so­wa­nia z lon­dyń­skiego City an­giel­skiego wy­siłku wo­jen­nego. W nor­mal­nych cza­sach Na­than bez wąt­pie­nia do­sko­nale ra­dziłby so­bie jako ku­piec tek­stylny: jego stra­te­gia cię­cia cen i zwięk­sza­nia ob­ro­tów oka­zała się wła­ściwa; jego ener­gia, am­bi­cja i chęć do pracy rów­nież miały ogromne zna­cze­nie („Nie czy­tam ksią­żek – na­pi­sał do braci w 1816 roku – nie gram w karty, nie cho­dzę do te­atru, moją je­dyną przy­jem­no­ścią są in­te­resy”). Wojny An­glii z Fran­cją wy­two­rzyły jed­nak wa­runki szcze­gól­nie ko­rzystne dla śmia­łych i po­my­sło­wych przy­by­szów. Wpro­wa­dza­jąc w 1806 roku za­kaz przy­wo­że­nia an­giel­skich to­wa­rów na kon­ty­nent, Na­po­leon zwięk­szył ry­zyko, ale też po­ten­cjalne zy­ski tych, któ­rzy, jak Na­than, omi­jali blo­kadę. Na­iwne pra­gnie­nia fran­cu­skich władz, aby an­giel­ski kru­szec prze­pły­wał przez ka­nał La Man­che, otwo­rzyły przed Na­tha­nem jesz­cze zy­skow­niej­szą drogę ro­bie­nia in­te­re­sów. W 1808 roku prze­niósł się z Man­che­steru do Lon­dynu, który od czasu za­ję­cia Am­ster­damu przez woj­ska Na­po­le­ona stał się nie­kwe­stio­no­wa­nym naj­więk­szym cen­trum fi­nan­so­wym świata.

„Mi­strzow­ska za­grywka”, dzięki któ­rej Na­than wsko­czył do pierw­szej ligi ku­piec­kich ban­kie­rów, po­le­gała na wy­ko­rzy­sta­niu an­giel­skich pa­pie­rów war­to­ścio­wych elek­tora He­sji-Kas­sel do po­więk­sze­nia wła­snych środ­ków. W 1809 roku Na­than uzy­skał upo­waż­nie­nie na do­ko­ny­wa­nie no­wych za­ku­pów an­giel­skich ob­li­ga­cji za od­setki od elek­tor­skiego port­fela pa­pie­rów war­to­ścio­wych; przez ko­lejne cztery lata ku­pił pa­piery warte w su­mie po­nad 600 ty­sięcy fun­tów. W cza­sie po­koju uczy­ni­łoby go to głów­nym za­rządcą fun­du­szy, w za­wie­ru­sze wo­jen­nej jed­nak Na­than mógł po­trak­to­wać ob­li­ga­cje elek­tora jak wła­sny ka­pi­tał. Prze­by­wa­jący na wy­gna­niu elek­tor stał się nie­świa­do­mie uśpio­nym wspól­ni­kiem no­wego domu ban­ko­wego: N.M. Ro­th­schild (mi­ni­ster elek­tora, Bu­de­rus, był bar­dziej świa­do­mym in­we­sto­rem w banku frank­furc­kim). W 1813 roku Na­than był już na tyle wia­ry­god­nym part­ne­rem, że mógł za­ofe­ro­wać usługi rzą­dowi an­giel­skiemu, gdy ten pró­bo­wał sfi­nan­so­wać przed­ostat­nią kam­pa­nię Wel­ling­tona prze­ciwko Na­po­le­onowi. To wszystko wła­śnie Carl miał na my­śli, kiedy po­wie­dział po­tem: „To dzięki sta­remu – czyli elek­to­rowi Wil­hel­mowi – zbi­li­śmy na­szą for­tunę”.

W isto­cie Ro­th­schil­do­wie wię­cej za­wdzię­czali praw­do­po­dob­nie przed­się­bior­czo­ści i prze­ni­kli­wo­ści wła­snego „sta­rego”. To Mayer Am­schel w 1810 roku ob­my­ślił struk­turę spółki, która, zmo­dy­fi­ko­wana, lecz na sta­łych za­sa­dach, miała funk­cjo­no­wać przez pra­wie sto lat, wią­żąc mę­skich po­tom­ków czte­rech po­ko­leń, ry­go­ry­stycz­nie wy­klu­cza­jąc Ro­th­schil­dówny i ich mał­żon­ków. To Mayer Am­schel wpoił sy­nom za­sadę, że w in­te­re­sach „le­piej ukła­dać się z rzą­dem w kło­po­tach niż z ta­kim, któ­remu szczę­ście sprzyja”; oraz: „Je­śli nie da się spra­wić, by ktoś was po­ko­chał, trzeba się po­sta­rać, żeby za­czął się was bać”; a także: „Je­śli wy­soko po­sta­wiona osoba wcho­dzi w in­te­resy [fi­nan­sowe] z Ży­dem, na­leży do Żyda” (ge­hört er dem Ju­den). Ta ostat­nia rada stała za prak­tyką braci wpły­wa­nia na wy­soko po­sta­wio­nych do­stoj­ni­ków pre­zen­tami, po­życz­kami, wska­zów­kami w kwe­stii in­we­sto­wa­nia i jaw­nymi ła­pów­kami. Przede wszyst­kim zaś Mayer Am­schel na­uczył sy­nów, jak ważna jest jed­ność: „Am­schelu – po­wie­dział do naj­star­szego syna na łożu śmierci w 1812 roku – trzy­maj się ra­zem z braćmi, a zo­sta­nie­cie naj­bo­gat­szymi ludźmi w Niem­czech”. Jego sy­no­wie nie­ustan­nie po­wta­rzali te na­kazy ko­lej­nym po­ko­le­niom trzy­dzie­ści lat póź­niej, w cza­sie gdy byli już naj­bo­gat­szymi ludźmi na świe­cie i naj­bo­gat­szą ro­dziną w hi­sto­rii.

Ope­ra­cje z lat 1814 i 1815, pod­czas któ­rych Na­than z braćmi zgro­ma­dzili ogromne ilo­ści kruszcu nie tylko dla Wel­ling­tona, lecz rów­nież dla an­giel­skich so­jusz­ni­ków na kon­ty­nen­cie, za­po­cząt­ko­wały nową erę za­równo w fi­nan­sach, jak i hi­sto­rii po­li­tycz­nej. Ro­th­schil­do­wie roz­cią­gnęli swój kre­dyt do gra­nic moż­li­wo­ści, tra­cąc nie­kiedy z pola wi­dze­nia ak­tywa i pa­sywa, ry­zy­ku­jąc wszystko, co mieli, by zgar­nąć rzą­dowe pro­wi­zje, wy­płaty od­se­tek i zy­ski ze spe­ku­la­cji na kur­sach wy­miany oraz ren­tow­no­ści ob­li­ga­cji. Tylko w 1815 roku ra­chunki Na­thana z an­giel­skim rzą­dem się­gnęły 10 mi­lio­nów fun­tów, ogrom­nej sumy jak na tamte czasy. Lord Li­ver­pool z ty­pową an­giel­ską po­wścią­gli­wo­ścią na­zwał Na­thana „bar­dzo uży­tecz­nym przy­ja­cie­lem”. Lu­dzie tam­tej epoki do­sko­nale zda­wali so­bie sprawę, że bez na­po­le­oń­skich fun­du­szy nie da­łoby się po­ko­nać na­po­le­oń­skich umie­jęt­no­ści do­wo­dze­nia. Lu­dwig Börne słusz­nie na­zwał braci Fi­nan­zbo­na­par­ten; Na­than, jak przy­znał Sa­lo­mon, był ich „głów­no­do­wo­dzą­cym”. Cho­ciaż po klę­sce Fran­cu­zów pod Wa­ter­loo bra­cia zna­leźli się nie­bez­piecz­nie bli­sko ru­iny – wojna skoń­czyła się o wiele szyb­ciej, niż Na­than prze­wi­dy­wał – z za­wi­ro­wań 1815 roku Ro­th­schil­do­wie wy­ło­nili się z mi­lio­no­wym ma­jąt­kiem w fun­tach szter­lin­gach. Nie­mal od razu Na­than prze­pro­wa­dził być może naj­bar­dziej udaną ope­ra­cję w swo­jej ka­rie­rze: do­ko­nał ogrom­nej in­we­sty­cji w an­giel­skie ob­li­ga­cje skar­bowe (kon­sole), w któ­rej wy­ko­rzy­stał wzrost wy­wo­łany przez po­wo­jenną fi­nan­sową sta­bi­li­za­cję pań­stwa, i zgar­nął zy­ski, za­nim ry­nek osią­gnął naj­wyż­szy po­ziom. Była to naj­więk­sza „mi­strzow­ska za­grywka” Na­thana, bio­rąc pod uwagę, że osią­gnął za jed­nym za­ma­chem zysk po­nad 20 ty­sięcy fun­tów.

Lata dwu­dzie­ste XIX wieku to czas po­li­tycz­nej i po­dat­ko­wej re­stau­ra­cji. Na ca­łym kon­ty­nen­cie oba­leni władcy wra­cali na trony (przy­naj­mniej w więk­szo­ści przy­pad­ków). Pod przy­wódz­twem księ­cia Met­ter­ni­cha wiel­kie kon­ty­nen­talne mo­car­stwa opie­rały się po­społu im­pul­som re­wo­lu­cyj­nym, gdzie­kol­wiek wy­stą­piły. Ro­th­schil­do­wie bez wąt­pie­nia sfi­nan­so­wali tę re­stau­ra­cję. Umoż­li­wili Au­strii, Pru­som i Ro­sji – człon­kom Świę­tego Przy­mie­rza – a także Bur­bo­nom po­wra­ca­ją­cym do Fran­cji emi­sję ob­li­ga­cji z opro­cen­to­wa­niem, ja­kim wcze­śniej mo­gły się cie­szyć tylko An­glia i Ho­lan­dia. Po­nie­waż uła­twiło to księ­ciu Met­ter­ni­chowi „sta­nie na straży” Eu­ropy – szcze­gól­nie kiedy Au­stria i Fran­cja pró­bo­wały przy­wró­cić re­żim Bur­bo­nów w Ne­apolu i Hisz­pa­nii – praw­dziwe oka­zało się drwiące okre­śle­nie Ro­th­schil­dów jako „naj­waż­niej­szych sprzy­mie­rzeń­ców Świę­tego Przy­mie­rza”. Po­życzki Ro­th­schil­dów pod­trzy­my­wały rów­nież pry­watne fi­nanse wielu „wy­soko po­sta­wio­nych osób”, w tym sa­mego Met­ter­ni­cha, króla Je­rzego IV i jego zię­cia Le­opolda Ko­burga, póź­niej­szego króla Bel­gów. Lu­dwig Börne ubo­le­wał, że „Ro­th­schild był kimś, kto daje ary­sto­kra­tom wła­dzę nad wol­no­ścią i po­zba­wia lu­dzi od­wagi, by sprze­ci­wić się prze­mocy [...] ar­cy­ka­pła­nem stra­chu [...], na któ­rego oł­ta­rzu skła­dane są w ofie­rze wol­ność, pa­trio­tyzm, ho­nor i wszyst­kie uświę­cone oby­wa­tel­skie cnoty”.

W opi­nii Ro­th­schil­dów na te­mat re­stau­ra­cji tkwiła jed­nak za­wsze pewna am­bi­wa­len­cja. Nie mo­gli cie­szyć się z po­wrotu do wła­dzy kon­ser­wa­tyw­nych elit, które – w naj­bar­dziej oczy­wi­sty spo­sób w Niem­czech – pró­bo­wały znów uczy­nić Ży­dów oby­wa­te­lami dru­giej ka­te­go­rii. Ale sam Na­than nie był ty­pem czło­wieka, który od­rzu­ciłby do­bry in­te­res w imię po­bu­dek ide­olo­gicz­nych. In­ter­wen­cje Świę­tego Przy­mie­rza prze­ciwko ru­chom re­wo­lu­cyj­nym w Hisz­pa­nii i we Wło­szech nie­ko­niecz­nie były do­bre dla in­te­re­sów: wojna roz­chwie­wała rynki ob­li­ga­cji, nie tylko z po­wodu szko­dli­wych skut­ków dla bu­dże­tów państw. Nowe re­żimy, które wy­ło­niły się w ta­kich kra­jach jak Hisz­pa­nia, Bra­zy­lia i Gre­cja, sta­wały się po­ten­cjal­nymi no­wymi klien­tami, a do­świad­cze­nie su­ge­ro­wało, że mo­nar­chie par­la­men­tarne były lep­szymi wie­rzy­cie­lami niż re­żimy ab­so­lu­ty­styczne. Co zna­mienne, Ro­th­schil­do­wie chęt­nie po­ży­czali hisz­pań­skim li­be­ra­łom, ale od­mó­wili fi­nan­so­wa­nia Fer­dy­nanda VII, gdy przy­wró­cił wła­dzę ab­so­lutną. Jak to ujął By­ron w Don Ju­anie, Ro­th­schil­do­wie „dyk­tują” wa­runki za­równo ro­ja­li­stom, jak i li­be­ra­łom. He­in­rich He­ine po­szedł da­lej i na­zwał Ro­th­schil­dów re­wo­lu­cjo­ni­stami na równi z Ro­be­spierre’em, po­nie­waż „Ro­th­schild [...] znisz­czył prze­wagę ziemi, usta­na­wia­jąc sys­tem ob­li­ga­cji pań­stwo­wych naj­wyż­szą wła­dzą, a na­stęp­nie mo­bi­li­zu­jąc wła­sność i do­chód i jed­no­cze­śnie na­da­jąc pie­nią­dzowi uprzed­nie przy­wi­leje ziemi”. To rów­nież He­ine wy­po­wie­dział słynne słowa: „Pie­niądz jest bo­giem na­szych cza­sów, a Ro­th­schild jest jego pro­ro­kiem”.

Bez wąt­pie­nia naj­więk­szym wkła­dem Ro­th­schil­dów w hi­sto­rię go­spo­dar­czą było stwo­rze­nie praw­dzi­wego mię­dzy­na­ro­do­wego rynku ob­li­ga­cji. Wcze­śniej ist­niał oczy­wi­ście prze­pływ ka­pi­tału przez gra­nice: w XVIII wieku Ho­len­drzy in­we­sto­wali w an­giel­skie ob­li­ga­cje pań­stwowe, a ry­wale Ro­th­schil­dów we Frank­fur­cie, Be­th­man­no­wie, prze­pro­wa­dzali w tym sa­mym okre­sie duże emi­sje ob­li­ga­cji au­striac­kich. Ni­gdy jed­nak wcze­śniej pań­stwowe ob­li­ga­cje nie były emi­to­wane jed­no­cze­śnie na wielu ryn­kach w tak ku­szą­cych (jak w przy­padku Prus w 1818 roku) wa­run­kach, jak de­no­mi­na­cja funta szter­linga, wy­płata od­se­tek w miej­sce emi­sji i fun­dusz amor­ty­za­cyjny.

Ro­th­schil­do­wie zaj­mo­wali się nie tylko emi­sjami ob­li­ga­cji. Dys­kon­to­wali rów­nież we­ksle ko­mer­cyjne, dzia­łali jako ma­kle­rzy na rynku kruszcu, wy­mie­niali de­wizy, an­ga­żo­wali się bez­po­śred­nio w han­del to­wa­rami, pró­bo­wali sił w ubez­pie­cze­niach i ofe­ro­wali pry­watne usługi ban­kier­skie eli­cie in­dy­wi­du­al­nych klien­tów. Ode­grali ważną rolę na ryn­kach złota i sre­bra: to dzięki Ro­th­schil­dom, „ostat­niej de­sce ra­tunku wśród ostat­nich de­sek ra­tunku w gro­nie po­życz­ko­daw­ców”, udało się za­po­biec za­wie­sze­niu wy­mie­nial­no­ści w Banku An­glii w 1825 roku. Pierw­sze miej­sce przy­pa­dło jed­nak ryn­kowi pa­pie­rów war­to­ścio­wych. Po­nadto ku­po­wa­nie i sprze­daż na róż­nych wtór­nych ryn­kach ob­li­ga­cji sta­no­wiło rów­nie ważne źró­dło zy­sku jak emi­sja: była to pod­sta­wowa forma spe­ku­la­cji, ja­kimi zaj­mo­wali się bra­cia.

Ro­th­schil­dów od­róż­niał od ry­wali mię­dzy in­nymi mię­dzy­na­ro­dowy cha­rak­ter ich ope­ra­cji. Pod­czas gdy naj­star­szy brat Na­thana, Am­schel, pro­wa­dził pier­wotne ro­dzinne przed­się­bior­stwo we Frank­fur­cie, naj­młod­szy brat Ja­mes ugrun­to­wał swoją po­zy­cję w Pa­ryżu. Pod ko­niec lat dwu­dzie­stych XIX wieku Sa­lo­mon i Carl za­ło­żyli fi­lie banku frank­furc­kiego w Ne­apolu i Wied­niu. Pięć ban­ków utwo­rzyło je­dyną w swoim ro­dzaju spółkę i współ­pra­co­wało przy naj­więk­szych trans­ak­cjach, gro­ma­dząc zy­ski i dzie­ląc się kosz­tami. Re­gu­larna i szcze­gó­łowa ko­re­spon­den­cja prze­ła­mała ba­rierę geo­gra­ficz­nej se­pa­ra­cji. Wspól­nicy spo­ty­kali się tylko co kilka lat, kiedy zmie­nia­jące się oko­licz­no­ści wy­ma­gały mo­dy­fi­ka­cji wa­run­ków umowy.

Mię­dzy­na­ro­dowa struk­tura da­wała Ro­th­schil­dom kilka waż­nych ko­rzy­ści. Po pierw­sze, umoż­li­wiała pro­wa­dze­nie trans­ak­cji ar­bi­tra­żo­wych, wy­ko­rzy­stu­ją­cych róż­nice kur­sów mię­dzy ryn­kami, na przy­kład w Lon­dy­nie i Pa­ryżu. Po dru­gie, mo­gli ra­to­wać się na­wza­jem w przy­padku trud­no­ści z płyn­no­ścią lub wy­pła­cal­no­ścią. Ni­gdy – na­wet w 1848 roku – kry­zys fi­nan­sowy nie ude­rzył ca­łej Eu­ropy jed­no­cze­śnie z równą siłą. Kiedy An­glia zma­gała się z trud­no­ściami w 1825 roku, Ja­mes ura­to­wał Na­thana. Gdy Pa­ryż za­ła­mał się w 1830 roku, Na­than mógł się zre­wan­żo­wać. Nie ma wąt­pli­wo­ści, że bank wie­deń­ski zban­kru­to­wałby w 1848 roku, gdyby sta­no­wił nie­za­leżną jed­nostkę. Tylko go­to­wość po­zo­sta­łych ban­ków spi­sa­nia na straty znacz­nych sum po­zwo­liła oca­lić pla­cówkę sy­nowi Sa­lo­mona, An­sel­mowi.

Dzięki bły­ska­wicz­nej aku­mu­la­cji ka­pi­tału – Ro­th­schil­do­wie nie roz­dzie­lali zy­sków, za­do­wa­lali się ni­skim pro­cen­tem od in­dy­wi­du­al­nych udzia­łów w spółce – mo­gli wkrótce prze­pro­wa­dzać tego ro­dzaju ope­ra­cje na nie­po­rów­ny­walną skalę. Z pew­no­ścią mieli naj­więk­szy bank na świe­cie; w 1825 roku był dzie­się­cio­krot­nie więk­szy od przed­się­bior­stwa naj­więk­szych ry­wali, braci Ba­rin­gów. To z ko­lei umoż­li­wiało Ro­th­schil­dom mo­dy­fi­ko­wa­nie stra­te­gii w in­te­re­sach. Po pierw­szych la­tach wy­so­kiego ry­zyka i du­żych zy­sków mo­gli te­raz za­do­wo­lić się niż­szą do­cho­do­wo­ścią, nie na­ra­ża­jąc do­mi­nu­ją­cej po­zy­cji na rynku. W isto­cie odej­ście od mak­sy­ma­li­za­cji zy­sku tłu­ma­czy trwa­łość przed­się­bior­stwa Ro­th­schil­dów. Od czasu do czasu pró­bo­wali mie­rzyć się z ry­wa­lami – Ja­cques Laf­fitte, ban­kier i po­li­tyk, sta­no­wił kla­syczny przy­kład z epoki re­stau­ra­cji – któ­rzy do­ga­niali ich pod­czas wzro­stu rynku, po­dej­mu­jąc więk­sze ry­zyko, aby po­tem po­nieść klę­skę, gdy na­stę­po­wała faza spadku.

Z bo­gac­twem przy­szła po­zy­cja. W oczach lu­dzi tam­tej epoki Ro­th­schil­do­wie uosa­biali pie­nią­dze zdo­byte wła­sną pracą, a nie przez dzie­dzi­cze­nie: byli Ży­dami, ludźmi nie­okrze­sa­nymi, ode­brali kiep­skie wy­kształ­ce­nie, w ciągu kilku lat zgro­ma­dzili jed­nak pa­pie­rowe bo­gac­two netto warte o wiele wię­cej niż więk­szość ary­sto­kra­tycz­nych ma­jąt­ków. Jako no­wo­bo­gaccy mu­sieli za­bie­gać o ak­cep­ta­cję sta­rych elit. Jakby chcieli wy­ma­zać z pa­mięci czasy, kiedy (jak wspo­mi­nał Carl) „wszy­scy spa­li­śmy w ma­łym po­ko­iku na pod­da­szu”, ku­po­wali te­raz na­je­le­gant­sze domy w mia­stach, przy uli­cach ta­kich jak Pic­ca­dilly i rue Laf­fitte, a póź­niej wiej­skie po­sia­dło­ści w Gun­ners­bury, Fer­ri­ères i Schil­lers­dor­fie. Za­peł­niali je ob­ra­zami sie­dem­na­sto­wiecz­nych ho­len­der­skich mi­strzów i osiem­na­sto­wiecz­nymi fran­cu­skimi me­blami. Wy­da­wali wy­stawne przy­ję­cia i urzą­dzali olśnie­wa­jące bale. Zdo­by­wali ty­tuły i inne za­szczyty: zwy­kły Ja­kob Ro­th­schild zo­stał pa­nem ba­ro­nem Ja­me­sem de Ro­th­schil­dem, au­striac­kim kon­su­lem ge­ne­ral­nym w Pa­ryżu i ka­wa­le­rem Le­gii Ho­no­ro­wej. Wy­cho­wy­wali sy­nów na dżen­tel­me­nów, uczyli ich za­mi­ło­wa­nia do przy­jem­no­ści nie­zna­nych w get­cie: jazdy kon­nej, po­lo­wa­nia i sztuk pięk­nych. Ich córki po­bie­rały lek­cje for­te­pianu u Cho­pina. Lu­dzie pióra – szcze­gól­nie Di­sra­eli, He­ine, Bal­zac – sta­rali się o pa­tro­nat u tych no­wych Me­dy­ce­uszy, aby po­tem ska­ry­ka­tu­ro­wać ich w swo­ich tek­stach.

Pry­wat­nie jed­nak Ro­th­schil­do­wie trak­to­wali swój awans spo­łeczny z cy­ni­zmem. Ty­tuły i za­szczyty sta­no­wiły tylko „ele­ment ma­chi­na­cji” ma­ją­cych na celu uzy­ska­nie przez braci do­stępu do ko­ry­ta­rzy wła­dzy. Od­gry­wa­nie roli go­spo­da­rzy sta­no­wiło nie­lu­biany obo­wią­zek i słu­żyło re­ali­za­cji wciąż tego sa­mego za­mie­rze­nia: w więk­szo­ści przy­pad­ków cho­dziło o dzia­ła­nia re­pre­zen­ta­cyjne, jak by­śmy to te­raz ujęli. Na­wet pod­nie­sie­nie sta­tusu na­stęp­nego po­ko­le­nia było sztuczne: naj­waż­niej­sza edu­ka­cja wciąż od­by­wała się w „kan­to­rze”.

Naj­po­waż­niej­szą prze­szkodę w asy­mi­la­cji spo­łecz­nej sta­no­wiła re­li­gia. W prze­ci­wień­stwie do in­nych bo­ga­tych eu­ro­pej­skich Ży­dów, któ­rzy w la­tach dwu­dzie­stych XIX wieku prze­cho­dzili na chrze­ści­jań­stwo, Ro­th­schil­do­wie po­zo­stali mocno przy­wią­zani do re­li­gii oj­ców. Cho­ciaż sto­pień re­li­gij­no­ści u człon­ków ro­dziny się róż­nił – Am­schel ści­śle prze­strze­gał prak­tyk re­li­gij­nych, Ja­mes nie bar­dzo się do nich przy­kła­dał – bra­cia po­dzie­lali po­gląd, że ich świa­towy suk­ces nie­od­łącz­nie zwią­zany był z ich wiarą. Jak to ujął Ja­mes, re­li­gia zna­czyła „wszystko. Na­sze bo­gac­two i bło­go­sła­wień­stwo za­le­żało od niej”. Kiedy w 1839 roku córka Na­thana, Han­nah Mayer, prze­szła na chrze­ści­jań­stwo, aby wyjść za Henry’ego Fit­zRoya, od­wró­cili się od niej pra­wie wszy­scy krewni, w tym matka.

Prze­ko­na­nie Ro­th­schil­dów, że wier­ność ju­da­izmowi nie­od­łącz­nie wią­zała się z ich świa­to­wym suk­ce­sem, prze­ło­żyło się na ich za­in­te­re­so­wa­nie lo­sem „uboż­szych współ­wy­znaw­ców”. Za­an­ga­żo­wa­nie w sprawy szer­szej spo­łecz­no­ści ży­dow­skiej wy­kra­czało poza tra­dy­cyjne datki na cele do­bro­czynne i po­le­gało na sys­te­ma­tycz­nym po­li­tycz­nym for­so­wa­niu eman­cy­pa­cji Ży­dów. Prak­tykę wy­ko­rzy­sty­wa­nia pie­nię­dzy Ro­th­schil­dów do za­pew­nia­nia lub obrony oby­wa­tel­skich i po­li­tycz­nych praw Ży­dów, którą Mayer Am­schel za­po­cząt­ko­wał w okre­sie na­po­le­oń­skim, kon­ty­nu­owano mniej lub bar­dziej in­ten­syw­nie przez całe stu­le­cie. Kiedy w 1840 roku Ży­dów z Da­maszku fał­szy­wie oskar­żono o „ry­tu­alne mor­der­stwo”, Ro­th­schil­do­wie zor­ga­ni­zo­wali udaną kam­pa­nię, by po­ło­żyć kres prze­śla­do­wa­niom. Była to tylko jedna z wielu słyn­nych spraw. Rów­nież po­życzki udzie­lane pa­pie­żowi Ro­th­schil­do­wie wy­ko­rzy­sty­wali jako dźwi­gnię, by po­pra­wić los Ży­dów w Pań­stwie Ko­ściel­nym. Jak na iro­nię wy­siłki an­giel­skich Ro­th­schil­dów w ich kraju oka­zały się o wiele mniej owocne. Już w 1829 roku Na­than z żoną Han­nah za­an­ga­żo­wał się w kam­pa­nię prze­ciwko wy­łą­cze­niu Ży­dów z moż­li­wo­ści za­sia­da­nia w par­la­men­cie. Do śmierci Na­thana sie­dem lat póź­niej nic nie udało się w tej ma­te­rii osią­gnąć. Pro­wa­dze­nie kam­pa­nii na rzecz eman­cy­pa­cji an­giel­skich Ży­dów spa­dło na jego syna Lio­nela: bę­dzie to te­mat pierw­szego roz­działu tego tomu.

Nie­mniej jed­nak po­czu­cie iden­ty­fi­ka­cji Ro­th­schil­dów z ży­dow­ską spo­łecz­no­ścią nie było bez­wa­run­kowe. Ma­ją­tek i ge­ne­alo­gia nie sta­no­wiły je­dy­nych wy­róż­ni­ków na tle reszty eu­ro­pej­skich Ży­dów. Ro­th­schil­do­wie pro­wa­dzili po­li­tykę en­do­ga­mii – za­wie­ra­nia mał­żeństw nie tylko w ob­rę­bie wła­snego wy­zna­nia, lecz też wy­łącz­nie mię­dzy oso­bami spo­krew­nio­nymi. Ro­th­schild mógł za­ło­żyć ro­dzinę je­dy­nie z Ro­th­schil­dem: z dwu­dzie­stu je­den mał­żeństw po­tom­ków May­era Am­schela za­war­tych na prze­strzeni lat 1824–1877 pięt­na­ście za­warto mię­dzy bez­po­śred­nimi krew­nymi. Ty­po­wym przy­pad­kiem było mał­żeń­stwo syna Na­thana, Lio­nela, z córką Carla Char­lotte w 1836 roku, za­aran­żo­wane i nie­zbyt do­brane. Głów­nym ce­lem tej stra­te­gii było wzmac­nia­nie spółki fi­nan­so­wej. Z pew­no­ścią cel zo­stał osią­gnięty, cho­ciaż współ­cze­sny ob­ser­wa­tor musi uznać po­wią­za­nia ro­dzinne za obar­czone du­żym ry­zy­kiem ge­ne­tycz­nym. Mał­żeń­stwa mię­dzy ku­zy­nami za­po­bie­gły roz­pro­sze­niu ka­pi­tału ro­dzin­nego. Po­dob­nie jak ści­słe prze­strze­ga­nie za­sady od­ci­na­nia có­rek i szwa­grów od „świę­tych ksiąg” oraz po­wta­rza­nie za­le­ceń May­era Am­schela o za­cho­wy­wa­niu jed­no­ści, było to jedno z na­rzę­dzi, które spra­wiło, że Ro­th­schil­do­wie nie po­szli drogą de­ka­den­cji Bud­den­bro­oków To­ma­sza Manna. Oczy­wi­ście inne dy­na­stie po­stę­po­wały w po­dobny spo­sób. Mał­żeń­stwa mię­dzy krew­nymi sta­no­wiły czę­sty przy­pa­dek w ro­dzi­nach przed­się­bior­ców ży­dow­skich. Ro­th­schil­do­wie jed­nak prak­ty­ko­wali en­do­ga­mię w stop­niu, któ­rego nie osią­gnęli na­wet Ko­bur­go­wie. To dla­tego He­in­rich He­ine na­zwał ich wy­jąt­kową ro­dziną. Istot­nie, po­zo­stali Ży­dzi trak­to­wali Ro­th­schil­dów jak swego ro­dzaju ro­dzinę kró­lew­ską: „kró­lów Ży­dów”, ale też „Ży­dów kró­lów”.

Re­wo­lu­cja 1830 roku ujaw­niła dwie ważne sprawy. Po pierw­sze, Ro­th­schil­do­wie nie byli przy­wią­zani do Świę­tego Przy­mie­rza, bez opo­rów ofe­ro­wali jed­nak usługi fi­nan­sowe re­żi­mom li­be­ral­nym, ale i re­wo­lu­cyj­nym. Osta­tecz­nie – po otrzą­śnię­ciu się z po­cząt­ko­wego sil­nego szoku wy­wo­ła­nego re­wo­lu­cją – Ja­mes uznał, że ła­twiej jest mu pro­wa­dzić in­te­resy z „bur­żu­azyjną mo­nar­chią” Lu­dwika. Rów­nie „od­po­wied­nie” oka­zało się nowe pań­stwo bel­gij­skie, szcze­gól­nie kiedy (jak Gre­cja) za­ak­cep­to­wało jako swego mo­nar­chę „po­tul­nego” nie­miec­kiego księ­cia – który już wcze­śniej był klien­tem Ro­th­schil­dów – i pod­po­rząd­ko­wało się wspól­nym mię­dzy­na­ro­do­wym re­gu­la­cjom wiel­kich mo­carstw. Inna sprawa, że Ro­th­schil­dom bar­dzo za­le­żało na tym, by wiel­kie mo­car­stwa dą­żyły do po­ro­zu­mień z nimi i wie­rzyły, że nikt nie sto­suje wo­bec nich na­ci­sków fi­nan­so­wych.

Wy­buch re­wo­lu­cji wy­wo­łał gwał­towny spa­dek kur­sów fran­cu­skich rent (ob­li­ga­cji wie­czy­stych, fran­cu­skiego od­po­wied­nika an­giel­skich kon­sol). Sy­tu­acja pra­wie cał­ko­wi­cie za­sko­czyła Ja­mesa, który na­gle zna­lazł się na mi­nu­sie. Wa­ha­nia eu­ro­pej­skich ryn­ków fi­nan­so­wych na po­czątku lat trzy­dzie­stych – i opóź­nie­nie w po­pra­wie kursu rent po tym, jak zo­stała usta­no­wiona mniej lub bar­dziej sta­bilna mo­nar­chia par­la­men­tarna – wy­wo­ły­wały jed­nak strach, że tak jak w la­tach dzie­więć­dzie­sią­tych XVIII wieku fran­cu­ska re­wo­lu­cja prze­ro­dzi się w wojnę eu­ro­pej­ską. To wła­śnie te obawy, bar­dziej niż co­kol­wiek in­nego, po­tę­go­wały nie­po­kój na rynku fi­nan­so­wym w tym okre­sie, po­wo­du­jąc wzrost opro­cen­to­wa­nia ob­li­ga­cji na­wet w kra­jach nie­do­tknię­tych re­wo­lu­cją.

Na po­czątku lat trzy­dzie­stych XIX wieku kil­ka­krot­nie wzra­stało za­gro­że­nie wy­bu­chem wojny – o Bel­gię, Pol­skę czy Wło­chy. W tym cza­sie Ro­th­schil­do­wie dys­po­no­wali na tyle do­brymi ko­nek­sjami, że w każ­dym mo­men­cie mo­gli dzia­łać jako me­dia­to­rzy po­ko­jowi. Z ich wy­jąt­kowo szyb­kiego sys­temu ko­mu­ni­ka­cji – opie­ra­ją­cego się głów­nie na pry­wat­nych ku­rie­rach, któ­rzy kur­so­wali z ko­piami li­stów – ko­rzy­stali naj­waż­niejsi mę­żo­wie stanu z ca­łego kon­ty­nentu jako z eks­pre­so­wych usług pocz­to­wych. Da­wało to ro­dzi­nie pewną formę wła­dzy: wie­dzę. Ja­mes wi­dy­wał się z Lu­dwi­kiem Fi­li­pem, wy­słu­chi­wał jego opi­nii, pi­sał o nich w li­ście do Sa­lo­mona, który szedł do Met­ter­ni­cha, by mu je przed­sta­wić. Po czym cały pro­ces po­wta­rzał się w od­wrot­nym kie­runku, wsku­tek czego od­po­wiedź Met­ter­ni­cha do­cie­rała do Lu­dwika Fi­lipa przez co naj­mniej dwóch Ro­th­schil­dów. Nie trzeba do­da­wać, że po­słańcy mo­gli po dro­dze de­li­kat­nie zmie­nić wy­mowę wia­do­mo­ści albo wy­ko­rzy­stać ją na gieł­dzie przed prze­ka­za­niem da­lej.

Jed­no­cze­śnie do­mi­na­cja Ro­th­schil­dów na mię­dzy­na­ro­do­wym rynku pa­pie­rów war­to­ścio­wych da­wała im drugą formę wła­dzy. Po­nie­waż każde pań­stwo, które po­waż­nie roz­wa­ża­łoby wojnę, po­trze­bo­wało po­życzki, Ro­th­schil­do­wie do­strze­gli, że daje im to moż­li­wość zgło­sze­nia weta: nie ma po­koju, nie ma go­tówki. Albo, jak to ujął w grud­niu 1830 roku au­striacki dy­plo­mata hra­bia Pro­kesch von Osten, „wszystko jest kwe­stią me­tod i środ­ków, a de­cy­du­jące jest to, co po­wie Ro­th­schild, a on nie da pie­nię­dzy na wojnę”.

Nie dzia­łało to wszakże tak ide­al­nie. Cho­ciaż lu­dzie tam­tej epoki czuli się za­uro­czeni po­glą­dem, że Ro­th­schil­do­wie mogą za­cho­wać w Eu­ro­pie po­kój, wy­dzie­la­jąc po­życzki, w rze­czy­wi­sto­ści ist­niały inne przy­czyny tego, że w la­tach trzy­dzie­stych nie wy­bu­chła wojna. W pew­nych mo­men­tach Ro­th­schil­do­wie rze­czy­wi­ście byli w sta­nie wpły­wać na po­li­tykę za po­mocą na­ci­sków fi­nan­so­wych. W 1832 roku za­pędy Met­ter­ni­cha zo­stały je­śli nie uda­rem­nione, to przy­naj­mniej ostu­dzone przez wy­raźną od­mowę Sa­lo­mona co do no­wej po­życzki. A po­wsta­nie no­wych państw: Gre­cji i Bel­gii, Ro­th­schil­do­wie za­bez­pie­czyli w sen­sie do­słow­nym po­życz­kami za­gwa­ran­to­wa­nymi przez wiel­kie mo­car­stwa i wy­emi­to­wa­nymi przez Ro­th­schil­dów.

Do chwili przed­wcze­snej śmierci Na­thana w 1836 roku Ro­th­schil­do­wie usta­no­wili już za­tem ogromne przed­się­bior­stwo o nie­po­rów­ny­wal­nych za­so­bach i skali. Się­gali zresztą jesz­cze da­lej, wy­ko­rzy­stu­jąc agen­tów i fi­lie ban­kowe nie tylko na ryn­kach eu­ro­pej­skich, ale też świa­to­wych, od We­iswe­il­lera w Ma­dry­cie po Gas­sera w Pe­ters­burgu i Bel­monta w No­wym Jorku. Ich po­tęga fa­scy­no­wała współ­cze­snych nie tylko z po­wodu ni­skiego po­cho­dze­nia ro­dziny. Ame­ry­kań­ski ko­men­ta­tor na­pi­sał, że pię­ciu braci „wy­ra­sta po­nad kró­lów, prze­ra­sta ce­sa­rzy i trzyma cały kon­ty­nent w rę­kach”: „Ro­th­schil­do­wie rzą­dzą chrze­ści­jań­skim świa­tem [...]. Każdy rząd za­sięga u nich rady, za­nim coś po­sta­nowi [...]. Ba­ron Ro­th­schild dzierży klu­cze do po­koju i wojny”. Stwier­dze­nie to grze­szyło pewną prze­sadą, ale nie było fan­ta­zją. Ta ogromna i po­tężna struk­tura po­zo­stała jed­nak przed­się­bior­stwem ro­dzin­nym. Funk­cjo­no­wała na za­sa­dzie pry­wat­nej – i w za­sa­dzie ści­śle taj­nej – spółki, któ­rej głów­nym za­da­niem było za­rzą­dza­nie ro­dzin­nym ka­pi­ta­łem.

Trze­cie po­ko­le­nie nie stra­ciło przed­się­bior­czego roz­ma­chu, cho­ciaż re­la­cje mię­dzy pię­cioma ban­kami stały się nieco bar­dziej kon­fe­de­ra­cyjne. Ja­mes do pew­nego stop­nia prze­jął po śmierci Na­thana jego po­zy­cję pri­mus in­ter pa­res. On rów­nież był wład­czym czło­wie­kiem, nie­zmor­do­wa­nie po­świę­ca­ją­cym się in­te­re­som, od­da­nym na równi zwy­kłemu ma­kler­stwu we­kslo­wemu oraz trans­ak­cjom ar­bi­tra­żo­wym, jak i wiel­kim emi­sjom ob­li­ga­cji, które za­pew­niały naj­tłust­sze zy­ski. Dzięki jego dłu­go­wiecz­no­ści etos frank­furc­kiego getta po­zo­stał żywy w przed­się­bior­stwie do póź­nych lat sześć­dzie­sią­tych XIX wieku. Ja­me­sowi jed­nak w żad­nym mo­men­cie nie udało się zdo­mi­no­wać po­zo­sta­łych ban­ków tak jak Na­tha­nowi. Cho­ciaż je­den z sy­nów Na­thana – Nat – stał się jego za­ufa­nym po­moc­ni­kiem w Pa­ryżu, po­zo­stali nie pod­po­rząd­ko­wali się jego woli. Szcze­gól­nie Lio­nel oka­zał się rów­nie do­brym przed­się­biorcą jak oj­ciec, cho­ciaż na­turę miał sotto voce w po­rów­na­niu z wy­bu­cho­wym cha­rak­te­rem Na­thana. Syn Sa­lo­mona, An­selm, rów­nież oka­zał się czło­wie­kiem sil­nej woli. Ja­mes nie po­tra­fił też na­rzu­cić kon­troli star­szym bra­ciom: przede wszyst­kim Sa­lo­mon po­świę­cał wię­cej uwagi in­te­re­som z rzą­dem au­striac­kim i wie­deń­skimi ban­kami, niż od­po­wia­dało to jego wspól­ni­kom.

Pod kil­koma wzglę­dami owo przej­ście w ro­dzi­nie od mo­nar­chii do oli­gar­chii przy­nio­sło ko­rzy­ści: po­zwo­liło Ro­th­schil­dom re­ago­wać na nowe moż­li­wo­ści fi­nan­sowe po­łowy wieku w spo­sób bar­dziej ela­styczny, niż do­pusz­czał Na­than; na przy­kład Sa­lo­mon, Ja­mes i Am­schel mo­gli ode­grać główną rolę w fi­nan­so­wa­niu ko­lei w Au­strii, we Fran­cji i w Niem­czech, czego ich brat wy­raź­nie uni­kał w An­glii.

Na­than miał skłon­ność do prze­no­sze­nia prak­tyk lat dwu­dzie­stych w lata trzy­dzie­ste XIX wieku. Gdy usta­bi­li­zo­wały się fi­nanse naj­waż­niej­szych eu­ro­pej­skich państw, szu­kał no­wych klien­tów da­lej: w Hisz­pa­nii, Por­tu­ga­lii i Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Ale zo­stać „mi­strzem fi­nan­sów” w Bel­gii to jedno, a po­wtó­rzyć suk­ces w kra­jach Pół­wy­spu Ibe­ryj­skiego czy w Ame­ryce to zu­peł­nie inna sprawa. Po­li­tyczna chwiej­ność sy­tu­acji w Hisz­pa­nii i Por­tu­ga­lii spra­wiła, że Ro­th­schil­do­wie nie mo­gli wy­pła­cić na­leż­no­ści za wy­emi­to­wane ob­li­ga­cje. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych pro­blem sta­no­wiła de­cen­tra­li­za­cja in­sty­tu­cji po­dat­ko­wych i fi­nan­so­wych. Ro­th­schil­do­wie li­czyli na to, że rząd ame­ry­kań­ski okaże się do­brym klien­tem w in­te­re­sach, ale ten wo­lał po­zo­sta­wić sprawy za­gra­nicz­nych po­ży­czek wła­dzom sta­no­wym. Po­dob­nie ocze­ki­wali, że Bank Sta­nów Zjed­no­czo­nych ewo­lu­ować bę­dzie w kie­runku ame­ry­kań­skiej wer­sji Banku An­glii. Za­miast tego źle za­rzą­dzana za­równo po­li­tycz­nie, jak i fi­nan­sowo in­sty­tu­cja upa­dła w 1839 roku. Po­rażka w usta­no­wie­niu sil­nego przy­czółka w Sta­nach Zjed­no­czo­nych – nie za­ufali do­sta­tecz­nie sa­mo­zwań­czemu agen­towi na Wall Street – oka­zała się naj­więk­szym błę­dem stra­te­gicz­nym Ro­th­schil­dów w ca­łej ich hi­sto­rii.

Tego ro­dzaju po­rażki na zna­jo­mym polu fi­nan­sów pań­stwo­wych spra­wiają, że lo­giczna wy­daje się dy­wer­sy­fi­ka­cja. I tak de­cy­zja o prze­ję­ciu kon­troli nad eu­ro­pej­skim ryn­kiem rtęci sta­no­wiła re­ak­cję na ry­zyko nie­ure­gu­lo­wa­nia na­leż­no­ści pań­stwo­wych. Kon­tro­lu­jąc znaczne za­soby w ro­dzaju ko­palni w Al­ma­dén, wów­czas naj­więk­szych na świe­cie, Ro­th­schil­do­wie mo­gli fi­nan­so­wać rząd hisz­pań­ski przy mi­ni­mal­nym ry­zyku, po­ży­cza­jąc pie­nią­dze w za­mian za par­tie rtęci. Za­an­ga­żo­wa­nie w wy­do­by­cie wspo­mnia­nego su­rowca miało rów­nież sens z tego po­wodu, że rtęć wy­ko­rzy­stuje się przy ra­fi­na­cji sre­bra. Do­świad­czeni już w han­dlu krusz­cem przed 1815 ro­kiem Ro­th­schil­do­wie zaj­mo­wali się także bi­ciem mo­net.

Naj­bar­dziej eks­cy­tu­ją­cym no­wym do­świad­cze­niem było fi­nan­so­wa­nie ko­lei. W więk­szo­ści eu­ro­pej­skich kra­jów pań­stwo od­gry­wało pewną rolę w two­rze­niu sieci ko­le­jo­wej, albo bez­po­śred­nio fi­nan­su­jąc bu­dowę (jak w Ro­sji lub Bel­gii), albo do­tu­jąc ją (jak we Fran­cji i w nie­któ­rych pań­stwach nie­miec­kich). Ozna­cza to, że emi­sja ak­cji lub ob­li­ga­cji to­wa­rzystw ko­le­jo­wych nie róż­niła się bar­dzo od emi­sji ob­li­ga­cji pań­stwo­wych – z tym wy­jąt­kiem, że kursy ak­cji ko­le­jo­wych o wiele bar­dziej się wa­hały. Na po­czątku Ro­th­schil­do­wie pró­bo­wali od­gry­wać rolę wy­łącz­nie fi­nan­sową. Ale z po­wodu dłu­gich od­stę­pów czasu mię­dzy emi­sją ak­cji to­wa­rzy­stwa a rze­czy­wi­stym uru­cho­mie­niem li­nii, nie wspo­mi­na­jąc o wy­pła­tach dy­wi­dend od udzia­łów, mu­sieli bar­dziej za­an­ga­żo­wać się w całe przed­się­wzię­cie. W la­tach czter­dzie­stych XIX wieku bra­cia Lio­nela, An­thony i Nat, znaczną część czasu po­świę­cali na nad­zo­ro­wa­nie fran­cu­skich in­te­re­sów ko­le­jo­wych Ja­mesa. Oznaką więk­szej niż wcze­śniej nie­chęci trze­ciego po­ko­le­nia do ry­zyka była ze strony Nata ostra kry­tyka „mi­ło­ści” Ja­mesa do li­nii ko­le­jo­wych: pół­noc­nej i lom­bardz­kiej – a kiedy za­częło do­cho­dzić do wy­pad­ków (jak na przy­kład w Fam­poux w 1846 roku), Nat uznał, że jego obawy w pełni się po­twier­dziły. Ra­cję miał jed­nak Ja­mes: zy­ski ka­pi­ta­łowe z udzia­łów w kon­ty­nen­tal­nych ko­le­jach w XIX wieku były główną przy­czyną prze­wagi banku fran­cu­skiego nad an­giel­skim. W po­ło­wie wieku Ro­th­schil­do­wie byli już w trak­cie bu­dowy wy­soko zy­skow­nej pa­neu­ro­pej­skiej sieci ko­le­jo­wej.

Pod jed­nym wzglę­dem wszakże obawy Nata oka­zały się uza­sad­nione. W prze­ci­wień­stwie do za­rzą­dza­nia dłu­gami pań­stwo­wymi za­rzą­dza­nie ko­leją bez­po­śred­nio i na­ma­cal­nie wpły­wało na ży­cie zwy­kłych lu­dzi. Za­an­ga­żo­wa­nie Ro­th­schil­dów w ko­lej wy­sta­wiło ich za­tem na kry­tykę pu­bliczną na bez­pre­ce­den­sową skalę. Ra­dy­kalni i (po raz pierw­szy) so­cja­li­styczni pi­sa­rze za­częli przed­sta­wiać ich w no­wym i ciem­nym świe­tle: jako wy­zy­ski­wa­czy „ludu”, któ­rzy osią­gają zy­ski kosz­tem po­dat­ni­ków i zwy­kłych po­dróż­nych. Ataki pra­sowe na Ro­th­schil­dów zda­rzały się już wcze­śniej, ale w la­tach dwu­dzie­stych i trzy­dzie­stych pa­dały głów­nie oskar­że­nia o fi­nan­so­wa­nie przez nich po­li­tycz­nej re­ak­cji, lub też (ze strony ry­wali w in­te­re­sach) o sto­so­wa­nie ostrych chwy­tów han­dlo­wych. W la­tach czter­dzie­stych wro­gość wo­bec bo­gac­twa zlała się z wro­go­ścią wo­bec Ży­dów: an­ty­ka­pi­ta­lizm i an­ty­se­mi­tyzm do­peł­niały się na­wza­jem. Ro­th­schil­do­wie sta­no­wili ide­alny cel.

Obok tych pod­bu­rza­ją­cych wy­stą­pień i pu­bli­ka­cji marne wa­runki eko­no­miczne po­łowy lat czter­dzie­stych XIX wieku sta­no­wiły oznakę po­li­tycz­nej de­sta­bi­li­za­cji. W prze­ci­wień­stwie do nie­spo­dzie­wa­nej re­wo­lu­cji z 1830 roku Wio­sna Lu­dów ry­so­wała się na ho­ry­zon­cie dość wy­raź­nie. Ro­th­schil­do­wie wi­dzieli, że nad­ciąga, nie do­ce­nili jed­nak roz­miaru kry­zysu. Pro­blem po­le­gał na tym, że sta­gna­cja go­spo­dar­cza po­więk­szała de­fi­cyt pań­stwowy, re­du­ku­jąc do­chody z po­dat­ków; jed­nym sło­wem, ozna­czało to nowe in­te­resy dla Ro­th­schil­dów, a oni nie po­tra­fili się im oprzeć. Sa­lo­mon i Ja­mes zre­ali­zo­wali wiel­kie po­życzki w przed­dzień wy­bu­chu po­wstań. Gdy fala re­wo­lu­cji roz­prze­strze­niała się na wschód od Pa­ryża, Sa­lo­mon nie miał już moż­li­wo­ści sprze­da­nia prze­my­sło­wych oraz ko­le­jo­wych ob­li­ga­cji i ak­cji, nie mógł też wy­peł­nić kon­trak­to­wych zo­bo­wią­zań wo­bec pań­stwa au­striac­kiego. Ja­mes zdo­łał prze­trzy­mać bu­rzę, ne­go­cju­jąc duże zmiany w naj­śwież­szej umo­wie po­życz­ko­wej z no­wym i na­iw­nym pod wzglę­dem fi­nan­so­wym rzą­dem.

Wy­łącz­nie dzięki mię­dzy­na­ro­do­wej struk­tu­rze przed­się­bior­stwa, ogrom­nym za­so­bom i do­sko­na­łym kon­tak­tom po­li­tycz­nym Ro­th­schil­do­wie prze­trwali wstrząsy lat 1848–1849. W wa­run­kach nie­mal po­wszech­nych strat ich względna po­zy­cja może na­wet odro­binę się po­pra­wiła. Uzdro­wie­nie eu­ro­pej­skiej go­spo­darki i (nie­przy­pad­kowe) przy­wró­ce­nie rów­no­wagi po­li­tycz­nej przy­nio­sły jed­nak nowe wy­zwa­nia.

Po pierw­sze, nie­zbyt spek­ta­ku­larne zdo­by­cze re­wo­lu­cji oka­zały się za słabe, żeby udało się prze­ła­mać opór biu­ro­kra­cji pań­stwo­wej wo­bec spółek ak­cyj­nych i z ogra­ni­czoną od­po­wie­dzial­no­ścią. Gdy utwo­rze­nie spółki stało się ła­twiej­sze, po­ja­wiło się wiele no­wych dojść do fi­nan­sów. Bra­cia Pe­re­ire’owie za­częli dzia­łal­ność jako en­tu­zja­ści ko­lei z tech­nicz­nymi wi­zjami, ale bez pie­nię­dzy na ich re­ali­za­cję – stąd ich pod­po­rząd­ko­wa­nie Ro­th­schil­dom w la­tach trzy­dzie­stych. W la­tach pięć­dzie­sią­tych udało im się uwol­nić spod wpływu tych ostat­nich dzięki mo­bi­li­za­cji za­so­bów licz­nych po­mniej­szych in­we­sto­rów przy gro­ma­dze­niu ka­pi­tału Crédit Mo­bi­lier.

Po­wią­zana z wy­zwa­niem sym­bo­li­zo­wa­nym przez Pe­re­ire’ów była zmiana w re­la­cjach mię­dzy fi­nan­sami pań­stwo­wymi a ryn­kiem ob­li­ga­cji. W la­tach pięć­dzie­sią­tych XIX wieku pań­stwa pod­jęły pierw­sze po­ważne próby sprze­daży ob­li­ga­cji w dro­dze pu­blicz­nej sub­skryp­cji, bez po­śred­nic­twa ban­kie­rów lub z ban­kie­rami wy­stę­pu­ją­cymi jako gwa­ranci, nie zaś ku­pu­jący bez­po­śred­nio nowe ob­li­ga­cje; a przy­naj­mniej za­częły wy­ko­rzy­sty­wać ro­snącą kon­ku­ren­cję mię­dzy spół­kami pry­wat­nymi a ak­cyj­nymi, by ob­ni­żyć pro­wi­zje. Po­zy­cja Ro­th­schil­dów na rynku ob­li­ga­cji, choć wciąż do­mi­nu­jąca, stała się tym sa­mym mniej mo­no­po­li­styczna. Roz­wój te­le­grafu rów­nież osła­bił ich wpływy i za­koń­czył okres, w któ­rym ich ku­rie­rzy do­star­czali po­ufne no­winy do­ty­czące rynku szyb­ciej niż kon­ku­ren­cja.

Naj­więk­sze jed­nak praw­do­po­dob­nie za­gro­że­nie dla fi­nan­so­wej he­ge­mo­nii Ro­th­schil­dów nio­sła po­li­tyka. Triumf Lu­dwika Na­po­le­ona Bo­na­par­tego we Fran­cji wpro­wa­dził nowy nie­pewny czyn­nik do eu­ro­pej­skiej dy­plo­ma­cji. Per­spek­tywa, że może on spró­bo­wać pójść w ślady stryja, znik­nęła cał­ko­wi­cie do­piero w 1870 roku. W tym cza­sie za­sady mię­dzy­na­ro­do­wej gry zmie­niały się de­li­kat­nie pod wpły­wem ten­den­cji po­li­ty­ków in­nych kra­jów – szcze­gól­nie Pal­mer­stona, Ca­vo­ura i Bi­smarcka – do sta­wia­nia in­te­resu na­ro­do­wego nad „rów­no­wagą” mię­dzy­na­ro­dową i po­kła­da­nia rów­nie wiel­kiego za­ufa­nia w ar­ma­tach, co w kon­fe­ren­cjach. W po­rów­na­niu ze względ­nie spo­koj­nym trzy­dzie­sto­le­ciem od 1815 do 1848 roku, ko­lejne trzy­dzie­ści trzy lata przy­nio­sły w Eu­ro­pie (nie wspo­mi­na­jąc o Ame­ryce) sze­reg wo­jen, któ­rym Ro­th­schil­do­wie, mimo naj­szczer­szych wy­sił­ków, nie mo­gli za­po­biec.

W maju 1848 roku Char­lotte de Ro­th­schild wy­ra­ziła wiarę w „ja­sną przy­szłość Eu­ropy i Ro­th­schil­dów”. Jej opty­mizm w ob­li­czu schyłku re­wo­lu­cyj­nej epoki we Fran­cji miał silne pod­stawy. W dru­giej po­ło­wie XIX wieku wszakże za­gro­że­nia dla no­wego kie­runku po­li­tyki mo­nar­chicz­nej i bur­żu­azyj­nych go­spo­da­rek nie znik­nęły. Ja­sna przy­szłość Ro­th­schil­dów miała za­le­żeć od umie­jęt­no­ści ro­dziny upo­ra­nia się z no­wymi wy­zwa­niami. Naj­więk­szymi z nich oka­zały się na­cjo­na­lizm, a po­tem so­cja­lizm – szcze­gól­nie kiedy się po­łą­czyły.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki