14,19 zł
Tomik wierszy poruszających tematykę sensu istnienia, przemijalności czasu i uczuć. Dotykające różnych problemów utwory mają prowokować do refleksji nad własnym życiem.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 29
© Aleksandra Hyła, 2018
My jesteśmy światem.
Tomik stanowi zbiór tylko niektórych wierszy z lat 2009 — 2017, które powstały z różnych powodów i z odemiennym nastawieniem emocjonalnym do wydarzeń.
ISBN 978-83-8126-584-3
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
W brudnym i notorycznym mroku,
widzę ciemne i jasne smugi,
wiesz… nie nawidzę zmian pór roku,
włóczę po piachu brudne nogi.
Ja, dźwigacz traw paryskich
o oczach niebieskich
nie dbam o pasożyta,
któremu trzeba donosić żyta.
Ja, niewolnik sumienia
nie mam własnego mienia.
Tysiące w tysiącach,
miliony w milionach,
od strzały tupniętej stopy
rozpoczniesz roztopy.
Jedna padnie… jedna skona
na swe ramiona weźmie ją druga.
druga weźmie ją na swe ramiona.
Trzy nogi… trzy ręce
głową pokręcę,
i szukam puszystej, mięsistej ofiary.
Ofiary mięsistej, puszystej szukam i
pokręcę głową,
ręce trzy… nogi trzy,
na swe ramiona weźmie ją druga.
Pijmy zwycięską woń rzeźwą,
barwną i wonną, co ciało orzeźwia.
Jedną jedyną, naszą ojczystą.
Dlaczego jesteś tak przeźroczystą
ofiarą? marą?
Dwie łuski, trzy zboża, pięć
kropel rajskiego żywota.
Złota proporcja,
Boska proporcja podzieliła nas odpowiednio…
…Rozhulał się wiatr…
szumi i syczy — o szyby łomocze,
sznurem owija zwaśnione dwie dusze…
łączy je w jedno, potężne zniszczenie,
aż słychać tu… tu aż jego brzmienie.
Złudna mądrości wątpisz miłości?!
Jedna padnie… jedna skona
druga weźmie ją na swe ramiona.
Trzy nogi… trzy ręce
głową pokręcę,
i szukam puszystej, mięsistej ofiary.
ofiary mięsistej, puszystej szukam i
pokręcę głową,
ręce trzy… nogi trzy,
na swe ramiona weźmie ją druga.
Me serce, jak przecięta dłoń krwawi,
me życie, jak jabłko z jabłoni upada.
Mój umysł byłby siedliskiem głupców,
bo kto łzy wylewa, gdy nie trzeba,
kto śmieje się, gdy smutny czas nastał?
Obojętnie kroczę, na drodze spotykam biednych ludzi,
którzy chronią siebie nawzajem przed śmiercią.
Ostrożnie radość ukazuję,
policzkami dotykam zakurzonej ziemi.
Przyszła pora zadumy,
żadnych ciał nie ma,
lecz dziwny głos słyszę. Czy to Ty?
Moje usta wymawiają jedno imię,
Twoje imię.
Czy słyszysz mnie wśród konających z bólu ludzi?
Z dnia na dzień krwi ubywa,
przelewa się, jak topniejący śnieg w rwący potok.
O miłości ma?
Złączmy ręce na znak miłości, ten ostatni raz.
Z żałości i bólu umieram,
proszę, przybąć i przytul mnie do swej piersi.
Twoja postać we mgle ukazuje się jasną poświatą,
to Ty.
31 V 2009 r.
Razem kroczymy przez życie.
W deszczową pogodę wspierasz ramieniem,
a gdy słońce zaświeci Ty swym uśmiechem mnie witasz.
Czasem dziwny czas nastaje i Ciebie brakuje.
Częściej radość Twa rozwesela i mnie.
Stwórzmy krainę wiecznej miłości,
gdzie będziemy razem,
gdzie spędzimy całe życie.
Jutro zabraknie smutku.
Jutro radość nastanie.
Stwórzmy krainę wiecznej młodości,
gdzie co roku, jak za dawnych czasów spotykać się będziemy.
Przytul mnie tak, jak za dawnych czasów.
Usiądź koło mnie, jak tamtą zimą.
Dawno minęły te dni,
w których razem biliśmy się patykami,
w których strzelałeś do mnie z pistoletu.
Teraz nastał czas tęsknoty.
Czy kiedyś ujrzę Twój cudowny uśmiech,
błękitne oczy
dotknę ciepłych dłoni?
27 VII 2009
Kroczysz ulicą zapomnienia ze słuchawkami na uszach,
z grupą przyjaciół.
Najpierw jest film, który nazywają wprowadzeniem
do wspaniałego życia.
Przechodzisz przez bramę, na której widnieje napis:
Arbeit macht frei.
Przekraczasz linię wolności, nachodzi cię smutek i nostalgia
za prawdziwym domem.
Witają cię ludzie, którzy są tak chudzi jak twoja siostra.
Dotykają cię ludzie, których ręce są brudne, schorowane,
czerwone i lepkie od własnej krwi.
Wchodzisz do każdego z domów, jakby to było miejsce
wspólnych spotkań.
Aż wreszcie dochodzisz do miejsca,
gdzie