Co kryje serce kobiety? - Stanisław Biel SJ, Krzysztof Biel SJ - ebook

Co kryje serce kobiety? ebook

Stanisław Biel SJ, Krzysztof Biel SJ

0,0

Opis

20 medytacji o tym, kim tak naprawdę są kobiety

Przez wieki świat, kształtowany głównie przez mężczyzn, miał niezbyt dobre mniemanie o kobietach. Ze względu na ich odmienną wrażliwość i różnice psychiczno-fizyczne, uważał je za istoty podległe i słabe. Tymczasem Jezus widzi w nich znacznie więcej. Przełamuje stereotypy i uprzedzenia wobec kobiet, panujące także w Jego czasach. Traktuje je z godnością, wybiera na uczennice, znajduje gościnę w ich domach, rozmawia z nimi o ważnych sprawach i uzdrawia z różnych chorób. To właśnie kobietom ukazuje się bezpośrednio po swoim Zmartwychwstaniu, czyniąc je pierwszymi apostołkami.

Autorzy przybliżają postaci kobiet, pojawiających się w Ewangelii, by zwrócić uwagę na ich wewnętrzne piękno i zdolność do miłości.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 201

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




© Wydawnictwo WAM, 2012RedakcjaEwa Zamorska-PrzyłuskaKorektaDariusz GodośProjekt okładki Andrzej SochackiISBN 978-83-277-2426-7NIHIL OBSTAST. Przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa jezusowego ks. Wojciech Ziółek SJ, prowincjał, Kraków, 4 lipca 2012 r., l. dz. 213/2012.WYDAWNICTWO WAMul. Kopernika 26 • 31-501 Krakówtel. 12 62 93 200 • faks 12 42 95 003e-mail: [email protected]ł HANDLOWYtel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496e-mail: [email protected]ęGARNIA WYSYŁKOWAtel. 12 62 93 260, 12 62 93 446-447 faks 12 62 93 261e.wydawnictwowam.plDrukarnia Wydawnictwa WAMul. Kopernika 26 • 31-501 Kraków

WSTĘP

Podobno lepiej jest rozmawiać z piękną kobietą i myśleć przy tym o Panu Bogu, niż modlić się do Boga i myśleć o pięknej kobiecie (K. Wójtowicz). W pierwszym wypadku, widząc piękno kobiety, można dojść do poznania piękna Stwórcy. W drugim natomiast można rozminąć się z zamiarami Stwórcy, bo Jego wola przesłonięta jest myślami o kobiecie. Dla wielu kobieta jawiła się jako zagrożenie, wysłanniczka szatana, przed którą trzeba się pilnie strzec. Z drugiej strony to chyba mężczyzna częściej grozi kobiecie, wykorzystuje ją, poniża czy zniewala.

Kobieta ma swoje odniesienie nie tylko do mężczyzny, ale również do Boga. W czasach biblijnych trudno jej było przebić się przez tradycyjne pojmowanie jej roli w społeczeństwie. W zasadzie kobieca przestrzeń ograniczała się jedynie do sfery domowej, a przestrzeń publiczna była dla kobiet rzadko dostępna. Istniało więc przekonanie, że lepiej być mężczyzną. Świadczy o tym modlitwa pochodząca z literatury rabinackiej: Błogosławiony jesteś, o Panie, nasz Boże, że nie uczyniłeś mnie niewolnikiem. Błogosławiony jesteś, o Panie, nasz Boże, że nie uczyniłeś mnie kobietą.

Możliwe, że modlitwę tę rabini odmawiali jeszcze w czasach Jezusa. Jednak relacje Mistrza z kobietami wydają się wykraczać poza utarte schematy i zwyczaje panujące ówcześnie w Palestynie. Ewangeliści podają wiele przykładów Jego spotkań z kobietami, które oburzały pobożnych Żydów. Nie dość bowiem, że mężczyzna nie powinien był rozmawiać z kobietą w miejscu publicznym, to jeszcze musiał się wystrzegać wszelkiego rodzaju „nieczystości”, na które był narażony w kontakcie z płcią przeciwną. Podczas gdy inni widzieli w kobiecie istotę niższą i zagrożenie, Jezus dostrzegał piękno wewnętrzne kobiet i odsłaniał ich serce zdolne do kochania i poświęcenia.

Co kryje serce kobiety? to zbiór medytacji biblijnych, który stanowi kontynuację tomu zatytułowanego Kobiety – między miłością a zdradą. Tym razem inspirację stanowią postaci kobiet występujących na kartach Ewangelii. Poza nielicznymi wyjątkami spotkały one na swojej drodze Jezusa. Jedne oczekiwały uzdrowienia dla siebie lub swoich dzieci, inne nawiązywały z Nim głęboką relację przyjaźni, jeszcze inne stawały się uczennicami Mistrza z Nazaretu, służyły Mu hojnym sercem i trwały przy Nim aż do śmierci na krzyżu.

Ewangeliści ukazują kobiety w różnych sytuacjach życiowych. Ich kondycja moralna pozostawia czasami wiele do życzenia. Pozycja społeczna jest ograniczona, przez co ich obecność na kartach Ewangelii wydaje się mniej znacząca i nieco zdeformowana. Zrozumienie kontekstu historycznego i kulturowego oraz odczytywanie wydarzeń w świetle wiary pozwala jednak na stworzenie pełnego obrazu kobiety z jej zewnętrzną powabnością oraz głębią serca i umysłu, w której kryje się pragnienie zrozumienia i akceptacji, nawiązywania trwałych relacji oraz tęsknota za miłością.

Celowo pominięta została postać Maryi, Matki Jezusa. Bogurodzicy poświęcony jest bowiem osobny tom medytacji, który ukazał się nakładem Wydawnictwa WAM.

Medytacje biblijne nie stanowią gotowych odpowiedzi. Są raczej bodźcem do własnych poszukiwań. Pomocą jest tu z pewnością światło Ducha Świętego, który prowadzi do odkrywania prawdy. Książka stanowi zatem zachętę do odkrywania tajemnicy kobiety w różnych jej wymiarach oraz do odczytywania swojego życia w świetle opisywanych wydarzeń.

Autorzy

1. ELŻBIETA

Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach. Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się, Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych – do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie». Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu. Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. Tak uczynił mi Pan – mówiła – wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi» (Łk 1, 5-25)*.

W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana» (Łk 1, 39-45).

Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu. Dla Elżbiety zaś nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem. Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: «Nie, lecz ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię». Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga. I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: «Kimże będzie to dziecię?» Bo istotnie ręka Pańska była z nim (Łk 1, 56-66).

ŁZY I RADOŚĆ

Pierwszą kobietą, która znalazła się najbliżej Jezusa (oprócz Maryi), była Elżbieta. W języku hebrajskim imię to może oznaczać „Bożą przysięgę” lub „Bożą pełnię”. Elżbieta pochodziła z kapłańskiego rodu Aarona.

Wraz z mężem Zachariaszem, kapłanem, byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich (Łk 1, 6). W ten sam sposób Stary Testament charakteryzował Noego, Abrahama czy Hioba. Małżonkowie zostali jednak poddani ogromnej próbie i cierpieniu. Nie mieli dzieci. Niepłodność w czasach biblijnych była uważana za przekleństwo i bardzo boleśnie ją przeżywano. Wiązała się bowiem z brakiem wsparcia i opieki w okresie starości. Sądzono ponadto, że jest widomym znakiem braku błogosławieństwa Boga, a więc konsekwencją ludzkiej winy i grzechu. Do najbardziej znanych bezdzietnych kobiet należą: Sara (por. Rdz 16, 1), Rebeka (por. Rdz 25, 21), Rachela (por. Rdz 30, 1), matka Samsona (por. Sdz 13, 2) i Anna (por. 1 Sm 1-2). Święty Łukasz podkreśla jednak, że Elżbieta i Zachariasz byli sprawiedliwi, ucina w ten sposób starotestamentowe łączenie choroby i cierpienia z ludzkim grzechem.

Większość Żydów sądziła, że winę za brak potomstwa ponosi wyłącznie kobieta; stąd rabini na ogół dopuszczali rozwód i zawarcie ponownego małżeństwa. Elżbieta żyła więc w bólu i cierpieniu, ufając Bogu i mężowi, że nie pozostawią jej samej w cierpieniu, starości i „hańbie”.

Bóg odpowiedział na modlitwy i łzy Elżbiety, podobnie jak odpowiedział na wołanie Rebeki, Racheli czy Anny. Podczas ofiary kadzenia w świątyni jerozolimskiej objawił Zachariaszowi swoje plany. Elżbieta urodzi syna, który będzie wielkim człowiekiem (formatu Eliasza), nawróci wielu do Boga i stanie się prekursorem Mesjasza. Podobnie jak Samson będzie nazirejczykiem (por. Lb 6, 3-4) i od urodzenia zostanie napełniony Duchem Świętym.

Wobec zdumiewających słów anioła Gabriela Zachariasz prosi o znak. Podobnie uczynił Abraham (por. Rdz 15, 8),Gedeon (por. Sdz 6, 17.36-40), Ezechiasz (por. 2 Krl 20, 8) i inni bohaterowie Starego Testamentu. Prośba Zachariasza wynika z jego realizmu i twardego stąpania po ziemi. Wraz z żoną są już w podeszłym wieku. Określenie „posunięci w latach” może wskazywać, że małżonkowie mieli ponad sześćdziesiąt lat (C. Keener). Jednak w odróżnieniu od tamtych bohaterów biblijnych Zachariasz otrzymuje surowy znak. Zostaje pozbawiony mowy.

Scena zapowiedzi narodzin Jana Chrzciciela kontrastuje ze zwiastowaniem Maryi (por. Łk 1, 26-38). Gabriel ukazuje się Zachariaszowi w czasie uroczystej celebracji liturgicznej, w Jerozolimie, w świątyni, miejscu najświętszym dla każdego Żyda. Natomiast zwiastowanie narodzin Jezusa ma miejsce w Galilei, która utożsamia prowincję najbardziej oddaloną od Świętego Miasta, skażoną przez pogan, naród, który żyje w ciemnościach (por. Iz 9, 1). Nazaret jest miastem bez historii, bez znaczenia, z którego (z definicji) nie może pochodzić nic dobrego: Czyż może być co dobrego z Nazaretu? (J 1, 46).

Bóg jest wolny. Może działać i objawiać się w świątyni. Lecz jest także wolny w działaniu poza świątynią. Może przekazywać swoje orędzie za pośrednictwem najwyższego kapłana, celebransa, ale może je dawać także kobiecie w nieznanym mieście na peryferiach, której godności nikt nie jest w stanie zauważyć. W zapowiedzi danej Zachariaszowi to, co boskie, objawia się w znamionach wielkości i podniosłości, ale właśnie przez to odsłania zwykłą twarz, która nie dziwi. W zwiastowaniu Maryi boskość manifestuje się w największej prostocie, w codzienności, i właśnie dlatego ujawnia tak niespodziewane i zaskakujące oblicze. Z jednej strony człowiek wstępuje do domu Pana, z drugiej – Bóg wchodzi do domu człowieka (B. Maggioni).

Również reakcja człowieka na nadzwyczajne interwencje Boże jest inna. Maryja milczy, rozważa w sercu, a następnie pyta i cierpliwie oczekuje na wyjaśnienia. Nie prosi o znak. Maryja nie zastanawia się nad mocą Boga, lecz pyta się o to, jaka jest Jego wola (B. Maggioni). Natomiast Zachariasz potrzebuje znaku. Jest nieufny, niedowierzający. Reakcja Zachariasza powtarza się często u ludzi, którzy zostali powołani do bliższego zjednoczenia z Bogiem. W chwilach podejmowania życiowych decyzji nierzadko odczuwają oni pokusę prośby o niezwykłe znaki. Choć stanąwszy w rawdzie, powinni uznać za wystarczające te, które już otrzymali (F. Fernandez-Carvajal). Pokusa nieufności jest „towarzyszką” życia duchowego. Mimo oczywistych znaków i bezpośrednich interwencji Boga wciąż chcemy, jak apostoł Tomasz, zobaczyć, dotknąć, zmierzyć, zważyć, przeanalizować, przeliczyć…

Znak, jaki otrzymał Zachariasz, był widoczny dla wszystkich. Rzucanie kadzidła na ołtarz całopalenia zajmowało zwykle niewiele czasu. Po tej czynności kapłan wracał, błogosławiąc modlący się lud. Opóźnienie mogło zaniepokoić zgromadzone tłumy – może sądzili, że Zachariasz okazał brak bojaźni Bożej i padł martwy. Gdyby ofiara Zachariasza nie została przyjęta, podobny los spotkałby też ich modlitwy (C. Keener). Po dłuższej nieobecności Zachariasz wyszedł, aby udzielić błogosławieństwa (por. Lb 6, 24-26). Nie mógł jednak wydobyć z siebie żadnego dźwięku; poruszał jedynie ustami i dawał im znaki (Łk 1, 22). Podobna scena miała miejsce w Watykanie w czasie ostatniego błogosławieństwa papieża Jana Pawła II, kiedy nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa. Mimika twarzy wyrażała jego pragnienie połączone z cierpieniem. Mógł jedynie wyciągnąć ręce, aby błogosławić… Błogosławieństwo niekoniecznie wymaga słów. Wymaga natomiast gestów wyrażających miłość.

Po zakończeniu służby Zachariasz powrócił do Ain Karem, miasteczka oddalonego o około siedem kilometrów od Jerozolimy, by wraz z żoną w zaciszu domowym przeżywać radość tajemniczego działania Boga. Elżbieta odczytała ciążę jako wielki dar i zdjęcie hańby w oczach ludzi (por. Łk 1, 25).Słowa Elżbiety zawierają teologiczną myśl, będącą kluczem do zrozumienia całej Ewangelii: Bóg stoi po jej stronie i to On wyzwolił ją z poniżenia; to, co stało się jej doświadczeniem, daje nadzieję całemu ludowi – Bóg wyzwoli go z ucisku i niedoli (E. Adamiak).

Pytania do refleksji i modlitwy:

• Co sądzę o biblijnym rozumieniu niepłodności?

• Czym jest dla mnie płodność (duchowa lub fizyczna)? W jaki sposób się wyraża?

• W jaki sposób Bóg objawia mi swoje plany?

• Czy żądam od Boga nadzwyczajnych znaków? Czy może potrafię odczytywać w codzienności Jego obecność i działanie?

• Czy jestem osobą wyczuloną na znaki nadprzyrodzone? Czy raczej muszę wszystko zmierzyć i zważyć?

• Czy akceptuję wolność działania Boga?

• Czym jest dla mnie błogosławieństwo? Czy cenię je sobie?

• Czy widzę „efekty” mojego zaufania i zawierzenia Bogu?

DWIE MATKI

Na trzy miesiące przed porodem Elżbiety nawiedziła ją Maryja. W ten sposób podjęła słowa skierowane do Niej przez Gabriela w czasie zwiastowania: A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 36-37).

Elżbieta i Maryja to wyjątkowe kobiety. Obydwie w nadzwyczajny sposób dostąpiły udziału w tajemnicy macierzyństwa. Elżbieta stała się płodna po długim, zdawałoby się, bezowocnym czasie, gdy już zaakceptowała swój stan i przestała marzyć o dziecku. Maryja z kolei doświadczyła cudownej nadprzyrodzonej interwencji Boga, stając się Matką Boga i pozostając Dziewicą. Elżbieta i Maryja są kobietami płodnymi, które pozwoliły, aby Bóg dokonał w nich cudu życia we właściwy sobie sposób i w swoim czasie.

Maryja nie jawi się jako istota szczęśliwa, zamknięta w kręgu swojej boskiej intymności, lecz przeciwnie, jako istota cielesna, odznaczająca się konkretnością, wrażliwością i dyspozycyjnością. Pozostawia mistyczny spokój swego domu i udaje się w drogę (M. Orsatti). Po czterech, pięciu dniach podróży przybywa wraz z karawaną pielgrzymów zmierzającą do Jerozolimy (i być może w towarzystwie św. Józefa) do Ain Karem (hebr. „źródło w winnicy”). Tam ma miejsce przepiękna scena spotkania dwóch matek. Maryja pozdrawia Elżbietę w ciszy. Należy uszanować Jej milczenie. Właśnie dlatego, że jest bez słów, pozdrowienie Maryi akcentuje na pierwszym miejscu Ją, jako osobę, a nie to, co ewentualnie mogłaby powiedzieć. Przemilczenie słów pozdrowienia stawia w centrum osobę, która pozdrawia (B. Maggioni).

Odpowiedź Elżbiety jest błogosławieniem Maryi: Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? [...] Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana (Łk 1, 42-43.45). Mario Orsatti pisze: Błogosławieństwo jest typową formułą Starego Testamentu, gdzie czasownik hebrajski „barak” i pochodzący od niego rzeczownik „berakach” występują aż 398 razy. Według niektórych uczonych rdzeń hebrajski „brkh” jest połączony z „berekh” („kolano”), tworząc związek między błogosławieństwem i uklęknięciem, typowym aktem adoracji i czci wobec bóstwa. W Biblii błogosławieństwa dzielą się na „wstępujące”, kiedy sławią Boga za jakąś interwencję (por. Ps 41, 14), i „zstępujące”, kiedy wzywa się mocy Boga nad kimś lub nad czymś (por. Lb 6, 24-27) albo kiedy to sam Bóg błogosławi (por. Rdz 1, 28). Podstawowym błogosławieństwem jest dar życia i płodności.

Elżbieta błogosławi Maryję za trzy dary. Uznaje Ją za błogosławioną między niewiastami, pierwszą wśród kobiet i Matkę Pana („Kyrios”). To piękne określenie stało się starożytnym tytułem maryjnym. Elżbieta uznaje jej tożsamość i charyzmat (jest Matką jej Pana, Mesjasza) i bezwarunkowe przyjęcie powołania (Bożego macierzyństwa). Ponadto sławi wiarę Maryi, która nie jest kimś, kto wie, lecz kimś, kto wierzy, ponieważ uchwyciła się „nagiego” słowa, które przyoblekła miłością (M. Orsatti). Maryja uwierzyła słowu Boga i przyjęła Jego wolę. W ten sposób stała się Matką i „Uczennicą” Jezusa.

Spotkanie Maryi z Elżbietą jest przeniknięte wzajemną akceptacją, życzliwością, delikatnością, serdecznością. Maryja przyszła z posługą domową, pragnęła służyć starszej brzemiennej krewnej, a Elżbieta odpowiedziała na sposób liturgiczny, uznając Ją za błogosławioną i wierzącą. Wobec wielkiej tajemnicy, jaka się w Niej dokonała, odczuła bojaźń i to, że jest niegodna Jej usługiwania.

Duch Święty dokonał w Elżbiecie jeszcze jednego „cudu”. Poruszyło się (dosł. podskoczyło) dzieciątko: podobnie jak taniec, skakanie wyrażało radość (np. Mdr 19, 9). Żydzi byli przekonani, że płód ludzki może odczuwać i reagować na bodźce. Niektóre tradycje podawały, że modlitwa przed narodzeniem może nawet zmienić płeć dziecka, inne tradycje rabinackie głosiły, że dzieci mogą grzeszyć, śpiewać itd., będąc jeszcze w łonie matki. Pewne pogańskie opowieści donosiły również o dzieciach tańczących w łonie swoich matek lub mówiących w okresie niemowlęcym, poganie jednak uważali takie znaki za zły omen. Tutaj, przeciwnie, poruszenie się Jana jest wyrazem prenatalnej wrażliwości na proroczego Ducha (C. Keener).

Pierwsze (jeszcze przed narodzeniem) spotkanie Jezusa z Elżbietą i kuzynem wywołuje u tego drugiego radość. Już w łonie matki Jan Chrzciciel rozpoznaje Mesjasza, którego w przyszłości objawi światu (por. J 1, 35-36). A zatem zanim przyjdą na świat, zawiązuje się już owa zależność hierarchiczna, mieszanina bezwarunkowej służby i pełni radości, która będzie charakteryzować życie Jana Chrzciciela (M. Orsatti).

Warto podkreślić, że opis spotkania dwóch ciężarnych kobiet kończy się uwielbieniem Boga. Elżbieta błogosławi Go za dar macierzyństwa Maryi. Z kolei Maryja uwielbia Boga za wielkie rzeczy, które czyni w Jej życiu i w świecie (por. Łk 1, 46-55). Obie matki potrafią w pokorze wysławiać Boga, dziękować oraz radować się. W ten sposób nie zatrzymują się na sobie; nie ma w nich cienia egoizmu czy narcyzmu. Wszelkie dobro odnoszą do jego źródła – Boga.

Spotkanie Maryi z Elżbietą jest wzorem każdego ludzkiego spotkania. Autentyczne spotkanie jest możliwe dzięki szacunkowi, życzliwości, akceptacji i dostrzeganiu wzajemnej godności. Wyklucza ono deprecjonowanie innych i wszelkie bezpośrednie lub pośrednie formy manipulacji. Prawdziwe spotkanie możliwe jest na gruncie miłości i szacunku wobec wolności drugiego. I tylko wówczas prowadzi do Boga.

Pytania do refleksji i modlitwy:

• Czym jest dla mnie życie nienarodzonych?

• Czy jestem promotorem cywilizacji życia?

• Jak reaguję na wszelkie formy niszczenia życia (aborcja, eutanazja, samobójstwo, kara śmierci…)?

• Czy okazuję solidarność potrzebującym? Czy potrafię uprzedzać prośbę o pomoc?

• Czy potrafię cieszyć się szczęściem innych?

• Kiedy i kogo ostatnio pochwaliłam/pochwaliłem?

• Czy szanuję innych, cenię ich godność i wartość?

• Za jaki dar powinnam/powinienem dziś Bogu szczególnie dziękować?

• Jakie miejsce w moim życiu duchowym zajmuje radość?

• Czy czuję wdzięczność wobec Boga za jego dary, czy raczej uważam, że wszystko zawdzięczam sobie?

NARODZINY JANA

Ostatnim faktem z życia Elżbiety relacjonowanym przez ewangelistę są narodziny jej syna. Wydarzenie to ma charakter bardzo radosny i patetyczny, a zarazem zawiera element tajemnicy. Opis narodzin Jana jest prosty, zwięzły, surowy, podobnie jak opis narodzenia Jezusa (por. Łk 2, 7), w którego przypadku patos przychodzi jednak później.

Z narodzeniem chłopców izraelskich wiązały się dwa rytuały. Pierwszym było obrzezanie w ósmym dniu życia. Ceremonia obrzezania, oparta na Prawie (np. Kpł 12, 3), miała charakter inicjacji. Włączała młodego człowieka do przymierza z Bogiem i do społeczności Izraela (por. Rdz 17, 9nn). Obrzędu dokonywano w domu lub w synagodze.

Drugim rytuałem, który Łukasz omawia szerzej, było nadanie dziecku imienia. Czynił to zwykle ojciec, chociaż imię mogła wybierać również matka. Uczyniła to przykładowo Rachela (por. Rdz 35, 18), córka faraona (por. Wj 2, 10) czy Anna (por. 1 Sm 1, 20). Dla Izraelitów imię określało tożsamość osoby, a także jej charakter i przeznaczenie. Uważano, że znając czyjeś imię, zyskuje się władzę nad tą osobą. Imię, „nomen”, gdy zostaje wypowiedziane, pozwala wziąć w posiadanie istotę, która je nosi; przytrzymuje się wówczas część tej istoty (J. Marquès-Rivière). Dlatego Bóg nie objawił swojego imienia Jakubowi (por. Rdz 32, 30), a Izraelici, powodowani szacunkiem i bojaźnią, nie mogli go wymawiać.

Zgodnie z tradycją żydowską imię nadawano w dniu narodzin. Natomiast tradycja grecko-rzymska, do której odwołuje się Łukasz, wskazuje na dzień ósmy (chłopcy) lub dziewiąty (dziewczynki). Chłopcy nosili najczęściej imiona dziadków lub ojców. Stąd zdziwienie sąsiadów i gości przybyłych na uroczystość, gdy słyszą wybór Elżbiety: ma otrzymać imię Jan (Łk 1, 60). Elżbieta pomija tradycję. Chce, aby imię dziecka wyrażało jej wdzięczność za dar, jaki otrzymała od Boga, bowiem „Jan” oznacza „Bóg (Jahwe) jest łaskawy”. Wolę żony potwierdza Zachariasz.

W kościele katolickim istnieje piękny zwyczaj nadawania dziecku imion świętych. Święty staje się wówczas patronem, odgrywając podobną rolę jak Anioł Stróż. Ludzie święci, kanonizowani przez Kościół, są orędownikami tych, którzy pielgrzymują na ziemi. Gdy zwracamy się do nich w modlitwie, wierzymy, że jak przyjaciele wstawiają się za nami u Boga. Są naszymi starszymi braćmi i siostrami, którzy już doszli do celu.

Świadkowie uroczystości w Ain Karem dopatrywali się w wydarzeniach związanych z narodzeniem Jana Chrzciciela szczególnego działania Boga i wiązali z nim wielkie nadzieje: «Kimże będzie to dziecię?» Bo istotnie ręka Pańska była z nim (Łk 1, 66). I mieli rację. Narodzenie Jana było znakiem objawiającym miłosierną obecność Boga pośród ludu. Jan rozpoczął nową erę szczególnego nawiedzenia Boga i objawienia Jego miłości przez Jezusa. Przepowiedział ją w proroczym widzeniu Zachariasz (por. Łk 1, 68-79).

Historia Elżbiety kończy się opisem radości Maryi i wielbienia Boga za wielkie rzeczy, które jej uczynił (por. Łk 1, 46). Nie poznajemy dalszych losów Elżbiety. Ta stara kobieta, która wbrew wszelkim oczekiwaniom i wiedzy medycznej rodzi syna, zdaje się znikać z pola zainteresowań Łukasza. Dzieli los wielu kobiet, których rolę w społeczeństwie sprowadza się do macierzyństwa. Los wielu starych, mądrych, zapomnianych kobiet… (E. Adamiak).

Pytania do refleksji i modlitwy:

• Jakie wydarzenia z mojego życia określam mianem inicjacji? Jak je dziś wspominam?

• Które ceremonie zapadły mi w pamięć i są dla mnie nadal szczególnie ważne?

• Jakie znaczenie ma dla mnie sakrament chrztu świętego? Czy żyję jego świadomością na co dzień?

• Jak mam na imię? Co ono wyraża?

• Jakie miejsce w moim życiu duchowym zajmują święci? Których cenię sobie szczególnie? Dla-czego?

• Czy godzę się, że moje życie może okazać się zwyczajne, prozaiczne i zapomniane przez następne pokolenia?

* Pismo Święte cytowane jest według Biblii Tysiąclecia, wyd. III, Poznań--Warszawa 1982 [przyp. red.].

2. PROROKINI ANNA

Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostawała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy (Łk 2, 36-40).

KOBIETA SZCZĘŚLIWA

Święty Łukasz jest ewangelistą kobiecej czułości i delikatności. Na karty Ewangelii wprowadza wiele kobiet, o których milczą inni. Ponadto w taki sposób porządkuje materiał, że mężczyźni i kobiety stają razem przed Bogiem. Są równi dostojeństwem i łaską, otrzymali te same dary i mają te same obowiązki (por. Rdz 1, 27; Ga 3, 28) (H. Flender). Prorokini Anna występuje „w parze” ze starcem Symeonem. Stanowi w ten sposób paralelę do Maryi i Józefa.

W porównaniu z innymi kobietami Nowego Testamentu o Annie dowiadujemy się bardzo dużo. Znamy jej pochodzenie (w przeciwieństwie do Maryi!): Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera (Łk 2, 36). Imię Anna oznacza „łaskę Bożą rozlaną w człowieku”. Nosiła je matka Samuela (por. 1 Sm 1-2) oraz matka Maryi, czyli „babcia” Jezusa. Imię ojca prorokini oznacza z kolei „oblicze Boga” i jest znakiem błogosławieństwa i szczęścia (por. Lb 6, 24-26). Anna pochodziła z pokolenia Asera, a „Aser” oznacza „szczęście”, „szczęśliwość”. Odwołuje nas do Lei, która po urodzeniu jej syna przez niewolnicę Zilpę powiedziała: Na moje szczęście! Bo kobiety będą mnie zwały szczęśliwą (por. Rdz 30, 12-13).

Rodowód Anny wskazuje więc, że jest kobietą szczęśliwą, pobłogosławioną przez Boga, napełnioną radością i pokojem. Zdrowa rodzina i właściwe wychowanie rodzinne i religijne ukształtowało w niej dojrzałą, głęboką i szlachetną kobietę.

Atmosfera domu rodzinnego w dużej mierze formuje przyszłe życie. Akceptacja, miłość, wzajemny szacunek, zrozumienie dla błędów i słabości, dialog mają wpływ na kształt dalszego życia. Ich brak prowadzi do braku akceptacji i miłości siebie, niskiej samooceny, nieumiejętności nawiązywania zdrowych relacji z innymi, braku właściwego obrazu Boga, a nawet do patologii osobowościowych i społecznych.

Pytania do refleksji i modlitwy:

• Czy znam swój rodowód?

• Jak wspominam własne dzieciństwo?

• Jaka atmosfera panowała (panuje) w moim domu rodzinnym?

• Jakie są moje relacje z rodzicami i rodzeństwem?

• Czy w mojej rodzinie jest miejsce na dialog i relacje osobowe?

PROROKINI I WDOWA

Anna kontynuuje starotestamentowy nurt kobiet, które zostały obdarzone szczególną intuicją i wyczuleniem na słowo Boga. Prorokiniami były: Miriam, siostra Mojżesza (por. Wj 15, 20-21), Debora (por. Sdz 4, 4-5), Chulda (por. 2 Krl 22, 14). Kobiety te pojawiały się w ważnych wydarzeniach historii Izraela.

Anna spędzała w świątyni wiele czasu, modląc się i poszcząc. Liturgia żydowska znała jeden post wyznaczony na Dzień Ekspiacji (por. Kpł 16, 29nn). Izraelici pościli jednak dwa razy w tygodniu: w poniedziałki i czwartki. W sytuacjach wyjątkowych, na przykład klęsk, by uprosić u Boga pomoc, ogłaszano oficjalne dni postne. Żydzi traktowali post zasadniczo jako modlitwę błagalną do Boga oraz jako zadośćuczynienie i pokutę. Dla Anny post był stałą praktyką, którą łączyła z modlitwą, miłością i przebywaniem w bliskości Boga. Jest pierwszą uczennicą Jezusa, podobnie jak apostołowie, którzy po zmartwychwstaniu stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga (Łk 24, 53).

Anna, podobnie jak Symeon natchniona Duchem Świętym, przyszła do świątyni, gdy Maryja z Józefem wnosili Jezusa. Doświadczenie spotkania z Mesjaszem zaowocuje ewangelizacją. Odtąd staje się gorliwą „prorokinią Jezusa”. Chwali i sławi Boga, czyli proklamuje Jego wielkość i czyny zbawcze oraz wszystkim o Nim opowiada.

Anna jest wdową. W czasach starotestamentowych nie był to powód do chluby. Długie życie i liczne potomstwo były wyrazem Bożego błogosławieństwa, a kobietę ceniono tylko wówczas, gdy rodziła dzieci. Kobieta niezamężna, a więc bezdzietna, była przedmiotem szyderstw. Wdowieństwo uważano za nieszczęście i hańbę (por. Iz 4, 1) i stawiano na równi ze statusem sierot, cudzoziemców i ubogich, czyli osób wymagających szczególnej opieki i troski, również ze strony Prawa. Pomimo to Anna w sposób świadomy zrezygnowała z ponownego wyjścia za mąż, by służyć Bogu.

Jej postać sprowokowała nowe spojrzenie na status wdowy w chrześcijaństwie. Wyraża to zapewne św. Paweł w „kodeksie wdowy”, udzielając wskazówek Tymoteuszowi: Miej we czci te wdowy, które są rzeczywiście wdowami. Jeśli zaś jaka wdowa ma dzieci albo wnuki, niechże się one uczą najpierw pieczołowitości względem własnej rodziny i odpłacania się rodzicom wdzięcznością! Jest to bowiem rzeczą miłą w oczach Bożych. Ta zaś, która rzeczywiście jest wdową, jako osamotniona złożyła nadzieję w Bogu i trwa w zanoszeniu próśb i modlitw we dnie i w nocy. Lecz ta, która żyje rozpustnie, [za życia] umarła. I to nakazuj, ażeby były nienaganne. A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego. Do spisu należy wciągać taką wdowę, która ma co najmniej lat sześćdziesiąt, była żoną jednego męża, ma za sobą świadectwo o [takich] dobrych czynach: że dzieci wychowała, że była gościnna, że obmyła nogi świętych, że zasmuconym przyszła z pomocą, że pilnie brała udział we wszelkim dobrym dziele. Młodszych zaś wdów nie dopuszczaj [do służby Kościołowi]! Odkąd bowiem znęciła je rozkosz przeciwna Chrystusowi, chcą wychodzić za mąż. Obciąża je wyrok potępienia, ponieważ złamały pierwsze zobowiązanie. Zarazem uczą się też bezczynności krążąc po domach. I nie tylko są bezczynne, lecz i rozgadane, wścibskie, rozprawiające o rzeczach niepotrzebnych. Chcę zatem, żeby młodsze wychodziły za mąż, rodziły dzieci, były gospodyniami domu, żeby stronie przeciwnej nie dawały sposobności do rzucania potwarzy. Już bowiem niektóre zeszły z drogi prawej [idąc] za szatanem. Jeśli któraś wierząca ma [u siebie] wdowy, niechże im przychodzi z pomocą, a niech nie obciąża Kościoła, by mógł przyjść z pomocą tym, które rzeczywiście są wdowami (1 Tm 5, 3-16).

Wskazówki św. Pawła pozostają aktualne do dziś. Chrześcijańskie wdowieństwo powinno być jak dziewictwo, wolnym i radosnym znakiem oddania się Bogu i braciom. W tym świetle częsta obecność wdów we wspólnotach chrześcijańskich powinna zmienić się w źródło modlitwy, uwielbienia, aktywnej otwartości i głoszenia Ewangelii przez katechezę i zaangażowanie misyjne. Anna przecież „mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jeruzalem” (G. Ravasi).

Pytania do refleksji:

• Jakim ja jestem prorokiem?

• Jaką „dobrą nowinę” głoszę swoim słowem i życiem?

• Jak często przebywam w świątyni? W jaki sposób przeżywam liturgię?

• Jak wygląda moja praktyka postna?

• W jaki sposób chwalę Boga, czczę Go i służę Mu (por. Ćwiczenia duchowne, 23)?

• Jaki jest mój stosunek do stanu wdowieństwa?

• Czy odkrywam wartość i piękno bycia wdową lub wdowcem, którzy służą Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą (Łk 1, 37)?

BŁOGOSŁAWIONA STAROŚĆ

W czasach patriarchalnych sędziwy wiek był znakiem sprawiedliwego życia i Bożej nagrody. Prototypem Anny jest Judyta, kobieta wierna, mężna, sprawiedliwa, walcząca o wolność swojego ludu, wierna Bogu i pobłogosławiona przez Niego (por. Jdt 8, 1nn). Judyta, pomimo wielu propozycji, nie wyszła ponownie za mąż i dożyła szczęśliwie 105 lat, prowadząc głębokie życie duchowe (por. Jdt 16, 22n).

Również Anna, według interpretacji egzegetów, dożyła 105 lat: czternaście przed zamążpójściem, siedem w małżeństwie i osiemdziesiąt cztery w stanie wdowieństwa. Jest więc nową „Judytą”, czyli „Żydówką”. Jako Żydówka i chrześcijanka była wzorem do naśladowania nie tylko dla wdów, ale również dla diakonis wczesnochrześcijańskich. Świadczy o tym fakt, iż imię Anny wymieniano w ich prefacji konsekracyjnej (J. Kulazińska).

Anna stanowi wzór starości przepełnionej radością, wdzięcznością, pokojem i pogodą ducha. Jej 84 lata nie uciek-ły jak piasek przez palce. Jej życie nie składa się tylko ze wspomnień podobnych liściom unoszącym się na jeziorze śmierci. Łukasz portretuje ją jako pogodną, modlącą się kobietę, „ubogą Pana”. […] Wobec świata, w którym jest coraz więcej pustki, gorączkowego poszukiwania sztucznej sytości, szalonego oszołomienia, przewrotności, Anna wyrasta jako znak prawdziwego pokoju, radości i pełni (G. Ravasi).

Do Anny można odnieść słowa Psalmu: Sprawiedliwy zakwitnie jak palma, / rozrośnie się jak cedr na Libanie. / Zasadzeni w domu Pańskim / rozkwitną na dziedzińcach naszego Boga. / Wydadzą owoc nawet i w starości, / pełni soków i zawsze żywotni, / aby świadczyć, że Pan jest sprawiedliwy, / moja Skała, nie ma w Nim nieprawości (Ps 92, 13-16).

Starość jest wielkim wyzwaniem dla każdego człowieka. Można ją przeżywać pozytywnie, twórczo. Staje się wówczas czynnikiem rozwojowym i bodźcem do wyzwalania dobra i piękna. Czas starości jest dojrzewaniem mądrości. Ludzie starzy mogą wiele nauczyć, podzielić się życiowym doświadczeniem i wzbogacić nasze życie. Stają się wówczas mentorami i wychowawcami młodych. Mogą również być kierownikami duchowymi i prowadzić innych różnymi drogami do Boga. Mogą również – jak Anna, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą – ofiarować chorobę i cierpienie za innych. Współpracują wówczas w cichości z Jezusem w zbawianiu świata.

Starość bywa przeżywana również negatywnie. Gdy brakuje zgody na starzenie się, przemijanie, ustąpienie miejsca innym, zejścia w cień… Gdy trudno pogodzić się z własną biernością, odrzuceniem, niezrozumieniem… Wówczas pozostaje rozpacz, ból, żale i pretensje do Boga i świata. I nic dziwnego, że słyszy się wtedy gorzkie słowa: „starość się Panu Bogu nie udała”.

Pytania do refleksji i modlitwy:

• Czego szczególnie mogę nauczyć się od Anny?

• Jak myślę o starości?

• Czy znam osoby w podeszłym wieku, które są dla mnie źródłem mądrości życiowej i duchowej, które pragnę naśladować?

• Jak odnoszę się do ludzi starych, chorych, cierpiących? Czego mnie uczą?

• Czy godzę się na czas ograniczonej aktywności, przemijania, zejścia na dalszy plan?

• Jak przeżywam własne starzenie się i starość?

3. HERODIADA I SALOME

W owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie. I rzekł do swych dworzan: «To Jan Chrzciciel. On powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze w nim działają». Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego, Filipa. Jan bowiem upomniał go: «Nie wolno ci jej trzymać». Chętnie też byłby go zgładził, bał się jednak ludu, ponieważ miano go za proroka. Otóż, kiedy obchodzono urodziny Heroda, tańczyła wobec gości córka Herodiady i spodobała się Herodowi. Zatem pod przysięgą obiecał jej dać wszystko, o cokolwiek poprosi. A ona przedtem już podmówiona przez swą matkę: «Daj mi – rzekła – tu na misie głowę Jana Chrzciciela!» Zasmucił się król. Lecz przez wzgląd na przysięgę i na współbiesiadników kazał jej dać. Posłał więc [kata] i kazał ściąć Jana w więzieniu. Przyniesiono głowę jego na misie i dano dziewczęciu, a ono zaniosło ją swojej matce. Uczniowie zaś Jana przyszli, zabrali jego ciało i pogrzebali je; potem poszli i donieśli o tym Jezusowi (Mt 14, 1-12).

Także król Herod posłyszał o Nim, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w Nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał». Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: «Proś mię, o co chcesz, a dam ci. Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?». Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie (Mk 6, 14-29).

SŁABOŚĆ HERODA

Herodiada i jej córka Salome nie należą do kobiet, które znalazły się w kręgu Jezusa. Miały natomiast pośredni wpływ na zakończenie działalności Jana Chrzciciela i nauczanie Mistrza z Nazaretu. Obie należą do nielicznych kobiecych czarnych charakterów Nowego Testamentu.

Ich koligacje są dość skomplikowane. Herodiada była wnuczką Heroda Wielkiego. Poślubiła najpierw swego stryja Heroda Filipa, z którym miała córkę Salome. Po dwudziestu latach małżeństwa rozwiodła się i poślubiła brata pierwszego męża, swego drugiego stryja Heroda Antypasa, który rozwiódł się ze swą żoną, córką Aretasa IV, króla Nabatejczyków. W świetle prawa żydowskiego małżeństwa te były niedopuszczalne i kazirodcze (por. Kpł 20, 10.21). Również Salome wchodziła w dwuznaczne moralnie i dziwaczne związki. Była jednocześnie córką córki siostry Heroda Fili-pa I i jego własną córką; siostrzenicą i żoną Filipa; córką i bratową Herodiady (T. Craughwell).

Wobec tych niemoralnych relacji wystąpił z publiczną krytyką Jan Chrzciciel, który napominał Heroda: Nie wolno ci mieć żony twego brata (Mk 6, 18). Herod łączy w sobie przeciwieństwa: jest okrutny, ale również tchórzliwy, zabobonny, zależny od kobiet. Herod Antypas nie był z natury człowiekiem krwiożerczym; słaby i niezdecydowany; sceptyczny i przesądny; był podobnie jak Piłat typowym wytworem owych schyłkowych cywilizacji, w których łączą się różne kultury, a poczucie moralne słabnie (D. Rops).

Herod obawia się Jana Chrzciciela, którego uważa za sprawiedliwego i świętego: czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał (Mk 6, 20). Herod chętnie rozmawia z Janem, gdyż wyczuwa w nim szczerość i autentyczność. Jan Chrzciciel jest jego przeciwieństwem. Nie chwieje się jak trzcina na wietrze. Jest wierny i wytrwały. Nie kieruje się opinią ludzi. Nie dba o wygodę. Jest wyrzutem sumienia dla Heroda. Tetrarcha podziwia go, podobnie jak inni uznaje jego wielkość, ale równocześnie nie jest zdolny zmierzyć się z prawdą o sobie i zrezygnować z przyjemnego, łatwego życia. Dlatego mając wybór, poświęci Jana.

Dramat Heroda Antypasa polega na nieumiejętności wykorzystania władzy. Sądząc, że mu wszystko wolno, godzi się na zamordowanie człowieka niewinnego i sprawiedliwego. Pismo Święte często podkreśla, że prawowita władza pochodzi od Boga i każdy, kto jej nadużywa, poniesie tego konsekwencje. Władza nie może być samowolą, która nie liczy się z prawami drugiego człowieka. Przeciwnie – jest po to, by innym służyć.

Pytania do refleksji i modlitwy:

• Która z kobiet biblijnych jest według mnie „czarnym charakterem”?

• Czy nie wikłam się w relacje dwuznaczne moralnie?

• Które z cech Jana Chrzciciela lub Heroda dominują w moim życiu?

• W jaki sposób odnoszę się do władzy?

• Czy nie nadużywam władzy?

• Czy zgadzam się z twierdzeniem, że władza ma służyć?

PIELĘGNOWANA NIENAWIŚĆ

Herodiada, której biblijnym pierwowzorem mogłaby być Izebel (por. 1 Krl 21), nie należała do kobiet, które przebaczają i darują winy. Zbesztana publicznie przez proroka, pielęgnowała w sercu nienawiść i oczekiwała sposobnej chwili, aby się zemścić. Herodiada dostawała zupełnie nieprzystającego do jej urzędu ataku furii i domagała się od męża, aby natychmiast pojmał i ściął proroka, który przecież mówił tylko szczerą prawdę. Po długich miesiącach ciągłego dręczenia i upartego nakłaniania Herod Antypas w końcu uległ namowom żony i rozkazał strażom wtrącić Jana do lochu. Jednak nie chciał wydać na Jana wyroku śmierci – być może miał jeszcze w sobie resztki sumienia […] a może gdzieś w głębi serca nadal wierzył, że „bojaźń Boga jest początkiem mądrości” (T. Craughwell).

Herodiadzie nie wystarczyło jednak aresztowanie Jana. Miała większe „ambicje”. Pragnęła jego śmierci. Nienawiść i „żółć”, którą kryła w sercu, znalazły ujście w dniu urodzin Heroda. Herodiada wykorzystała słabość tetrarchy i niewinność córki, by doprowadzić zemstę do końca.

Herod urządził ucztę dla dostojników państwowych i dworu. Zwyczajem wschodnim bawiono się w sposób wystawny, nie szczędząc alkoholu. Gości zabawiały tancerki, które zazwyczaj były prostytutkami. Dwór królewski nie przestrzegał jednak etykiety. Mogła więc również zatańczyć księżniczka. Salome, tańcząc, wzbudziła pożądanie Heroda, który zauroczony jej wdziękiem, obiecuje wszystko, o co poprosi, niemal jak w bajce: «Proś mię, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa» (Mk 6, 22-23). Podobną obietnicę złożył Esterze perski król Aswerus, zauroczony jej pięknem (por. Est 5, 3.6; 7, 2). Jednak obietnice Heroda były bez pokrycia. Jako wasal Rzymu nie miał prawa dysponować swoim terytorium.

Herodiada niewątpliwie potrafiła wywrzeć duży wpływ na córkę i zręcznie nią manipulowała. Wykorzystała jej wdzięk i umiejętności artystyczne, aby osiągnąć swój cel. Czy Herodiada nie zauważyła, że Salome zamienia się w nad wyraz rozwiniętą seksualnie małoletnią kusicielkę? Najpewniej Herodiada sama nauczyła Salome takich zachowań, traktując śmiałą seksualność swojej córki jako kolejne narzędzie, którego może użyć, aby owinąć sobie Heroda Antypasa wokół palca (T. Craughwell).

Zarówno Herodiada, jak i Herod Antypas stanowią antywzorce wychowawcze. Herodiada, zazdrosna, ambitna, intrygantka (J. Flawiusz), uczy córkę zachowań przypominających metody gwiazd Hollywoodu; później wykorzysta je dla własnych intryg, które wyniesie nad dobro dziecka. Herod z kolei patrzy na Salome zaślepiony pożądaniem. Alkohol sprawia, że traci kontrolę nad sobą i składa nierozsądne obietnice. Oczywiście większość rodziców nigdy nie zniżyłaby się do poziomu Herodiady [i Heroda]. Warto jednak pamiętać, że nasze dzieci widzą w nas wzorzec do naśladowania. Wysyłamy je w świat z bagażem życiowych lekcji, które dajemy im każdego dnia swoimi słowami i swoim postępowaniem (T. Craughwell).

Pytania do refleksji i modlitwy:

• Wobec kogo odczuwam żal, nienawiść i pragnienie zemsty? Dlaczego?

• Jakie negatywne uczucia pielęgnuję w swoim sercu?

• Czy nie kieruję się w życiu zasadą: „Oko za oko, ząb za ząb”?

• Czy nie manipuluję ludźmi, zwłaszcza dziećmi?

• Jaki wzorzec stanowię dla moich dzieci i podopiecznych?

• Czy nie nadużywam alkoholu i innych stymulujących używek?

• Czy zawsze ponoszę odpowiedzialność za swoje słowa?

JEROZOLIMSKA LOLITA

Salome jest owocem kazirodczej, dysfunkcyjnej rodziny. Zdemoralizowany, rozwiązły ojciec i mściwa matka nie