15,60 zł
By uchronić wiersze Anioła Cierpienia przed zapomnieniem, powstał właśnie ten tomik pt. „Cierpienia Anioła”. Jest to pierwszy tomik opublikowany przez autorkę zawierający wiersze z lat 2008—2017. Anioł Cierpienia, czyli niepoprawna romantyczka marząca o pracy zdalnej i o trzeciej fali zmian, zaprasza Was do swojego świata przepełnionego przemyśleniami, zawodami miłosnymi oraz wszechogarniającą samotnością egzystencjalną.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 45
IlustratorAnna Mielec
KorektorTomasz Jakut
Projektant okładkiŁukasz Misiura
© Anna Mielec, 2018
© Anna Mielec, ilustracje, 2018
© Łukasz Misiura, projekt okładki, 2018
By uchronić wiersze Anioła Cierpienia przed zapomnieniem, powstał właśnie ten tomik pt. „Cierpienia Anioła”. Jest to pierwszy tomik opublikowany przez autorkę zawierający wiersze z lat 2008—2017. Anioł Cierpienia, czyli niepoprawna romantyczka marząca o pracy zdalnej i o trzeciej fali zmian, zaprasza Was do swojego świata przepełnionego przemyśleniami, zawodami miłosnymi oraz wszechogarniającą samotnością egzystencjalną.
ISBN 978-83-8126-767-0
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Natylce.
Goni, Puchowi, Patrycji, Donci i Ani P. za przyjaźń.
Serdeczne podziękowania dla Pani Kasi M. za pomoc w ukierunkowaniu moich wierszy.
Moje motto cierpienia:
Świat jest pełen cierpienia, musisz nauczyć się go zwyciężać.
Cierpią ci, którzy się mu poddają.
Inni walczą z nim i oni go zwyciężają.
Cierpienie może odnosić się do stanu ducha, jak i do ciała.
Ci, co cierpią na ciele, potrafią je zwalczyć.
Cierpiący na duszy długo szukają lekarstwa.
Jedni pokazują swoje cierpienie.
Nazywamy ich egoistami. Czy słusznie?
Inni nie pokazują swojego cierpienia, dają szczęście i uśmiech swoim najbliższym.
Cierpienie to płacz, smutek, rozpacz, a niekiedy szczęście, bo dostrzegamy przez nie coś cennego, coś czego jako zdrowi ludzie nie dostrzeglibyśmy…
Jestem Aniołem Cierpienia,
zawieszonym pomiędzy
dobrem a złem.
Przynoszę jedynie
smutek, żal i zwątpienie.
Lepiej dla Ciebie będzie,
gdy mnie nie spotkasz…
Droga, którą idę, jest kręta,
pełna goryczy i piętna.
Jeśli ją pokonam,
dotrę do nieba bram,
jednak bliżej do piekła mam…
Szczęście — ja to słowo znam
jedynie na papierze…
Miłość — to tylko ból i cierpienie…
Radość — to jedynie uśmiech, co krótko trwa.
Zamiast tego tkwi we mnie
pustka, lęk i rozpacz.
Czy dotrwam do końca?
Czy uda mi się zmienić coś
na swej drodze?
Nie chcę, żebyś mnie poznawał.
Chcę jedynie, abyś wiedział,
że ja to Anioł Cierpienia.
Gram na skrzypcach melodię.
Walc poległych budzi dusze.
Z grobów wstają zmarli.
Błyskawice przecinają ciemne niebo,
rozjaśniając je błyskami.
Po czym znów zapada ciemność.
W oddali słychać jakieś głosy,
zakłócające muzykę mych strun.
Po ziemi dudnią krople ulewnego deszczu.
Stoję mokra, na środku cmentarza
i gram kołysankę tym biednym duszom.
Uśpionym na wieki w swych trumnach.
Echo roznosi wilcze wycie,
bo tej nocy księżyc w pełni
rozświetla mrok królowej nocy.
Przy cmentarzu widać jakieś
niewyraźne kształty budowli.
To zamek straszy swymi ruinami.
A duchy już zaczęły
swój wieczorny taniec.
Do mej cichej melodii
granej na skrzypcach pląsają
niczym drzewa w pobliskim lesie.
I tak sobie myślę,
że gdyby nie ta burza,
lepiej by im to tańczenie szło…
Znów czuję ten ból,
który przeszywa mi serce…
Chcę, aby przestało bić!
I powstrzymuję swe ręce…
Łatwo jest przestać żyć.
Trudniej jest trwać i walczyć.
Nie mam już nadziei, by tak dalej trwać!
Czy nie lepiej byłoby się zabić?
Wówczas nie będę już czuła tego bólu…
To najgorsze, co czuję…
Ból serca, ból istnienia
on mnie zniechęca…
zmusza do smutku i cierpienia…
To niczego nie rozwiąże,
to do niczego nie prowadzi…
Nie powinnam się poddawać!
Muszę walczyć!
Lecz nie wiem, po co mam żyć…,
skoro tyle osób ranię…
I wyrwę me serce.
I już nie będzie mnie bolało…
I już nie zabije więcej…
I przestanę czuć…
I zasnę na wieki…
I tak jak żyłam,
zostanę bez serca…
zimna jak lód.
Mój umysł znowu pociął
Na kawałki moją twarz.
Odrąbał moją głowę.
W Serce wsadził nóż.
Wszędzie widać krew!
Tak bardzo mi jest źle.
Tak bardzo nienawidzę,
Że na tej ziemi tkwię.
Tak trudno się uwolnić
Od życia i cierpienia,
Chęci poczucia miłości.
Tak bardzo mi źle z tym widokiem,
Kto znajdzie moje zwłoki.
Współczuję wam tego widoku
Tyle zostało po człowieku,
Tyle zostanie po nas.
Smutek i żal, zwątpienie.
A przecież, każdy chce, żebyś
Był szczęśliwy, jednak od śmierci
Nie da się uciec, w końcu dopada
Każdego z nas. Czy nie warto
Żyć dla tych paru chwil szczęścia?
Miłość to ból i cierpienie.
Pamiętaj. To wyrzeczenia.
Tylko Ty decydujesz o tym,
Czy popadasz w obłęd,
Czy dalej przy życiu trwasz.
Nie bój się tego, co boli,
Tylko strach może Cię pokonać.
Nadzieja umiera ostatnia.
Pójdę do lasu, ostatni raz.
Ujrzę jego piękno w realu.
Zobaczę zieleń drzew,
prześwitujące promienie słońca.
Pod stopami zachrzęści topniejący śnieg,
poczuję powiew zimnego wiatru.
Usłyszę radosny śpiew ptaków.
Właśnie zbliża się wiosna,
wszystko budzi się do życia,
Zaraz drzewa wypuszczą pąki.
A ja wręcz przeciwnie, umieram.
Zaraz poczuję, co to śmierć…
Weźmie mnie w swoje ramiona
i skończę jak powalone grzmotem drzewo.
Wystarczy nóż, by odebrać sobie życie.
Lecz wciąż odwagi mi brak, wciąż się waham.
Ale teraz to już ostatni raz będzie,
wiem to, dam radę to zrobić.
A ostatnie, co ujrzę, to ten mój kochany las.
Pochowam w nim siebie, pochowam tu swoje serce.
Po raz ostatni ujrzę tego świata piękno,
nim zamknę na zawsze swe zakrwawione powieki.
A dusza ma rozpocznie wędrówkę ku niebu,
A ciało me zostanie martwe na ziemi…
I zostanę w moim kochanym lesie na wieki.
Stanęłam nad przepaścią,
Stoję na krawędzi dobra i zła
znów nie wiem, którą drogę wybrać mam.
Czy rzucić się w dół?