19,90 zł
Zbiór poetycki „Chwile\" jest opowieścią o życiu i przemijaniu. Liryczny narrator, niczym doktor Faust, chciałby powiedzieć nam: „Chwilo, trwaj wiecznie”. Lecz zamiast tego oddaje jej wieczną ulotność, którą daremnie usiłuje przechytrzyć pamięć i poezja.
Obrazy z przeszłości, migotliwe, a niekiedy znieruchomiałe, dynamicznie przepływają przed naszymi oczyma, tworząc serię scen z życia mężczyzny. Autor za każdym razem umiejętnie kreuje nastrój historii i wydobywa szczegóły z tła, dzięki czemu i sceneria, i rekwizyty, współgrając ze sobą, ujawniają sens poszczególnych utworów.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 22
Wojciech Łęcki „Chwile”
Copyright © by Wojciech Łęcki, 2021
Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część niniejszej publikacji nie
może być reprodukowana, powielana i udostępniana w
jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
Redaktor prowadząca: Renata Grześkowiak
Korekta: Bogusław Jusiak, „Dobry Duszek”
Skład: „Dobry Duszek”
Projekt okładki: Wojciech Łęcki, Robert Rumak
Skład epub i mobi: Adam Brychcy
ISBN: 978-83-8119-815-8
Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o.
ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin
tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706
http://www.psychoskok.pl/http://wydawnictwo.psychoskok.pl/ e-mail:[email protected]
Zbiór poetycki Chwile jest opowieścią o życiu i przemijaniu. Liryczny narrator, niczym doktor Faust, chciałby powiedzieć nam: „Chwilo, trwaj wiecznie”. Lecz zamiast tego oddaje jej wieczną ulotność, którą daremnie usiłuje przechytrzyć pamięć i poezja.
Obrazy z przeszłości, migotliwe, a niekiedy znieruchomiałe, dynamicznie przepływają przed naszymi oczyma, tworząc serię scen z życia mężczyzny. Autor za każdym razem umiejętnie kreuje nastrój historii i wydobywa szczegóły z tła, dzięki czemu i sceneria, i rekwizyty, współgrając ze sobą, ujawniają sens poszczególnych utworów.
N o c n e l a m p k i
Postarzałaś się o tyle sukienek,że nawet maj nie możewyciągnąć cię za miasto.
Jestem od tak dawna, że już raczej mnie nie ma.
Nocne lampki dawno wyznaczająkażda inny horyzont.
A wiosna nie wie,komu zazielenić łąkę.
Chwilowość rejestrowana jest w czasie teraźniejszym lub odtwarzana z przeszłości. Podmiot liryczny opowiada nam o tym, co było, lub opisuje coś, co dzieje się przed naszymi oczyma. Refleksja zawarta jest w mikrofabule. Komentuje ją lub dopowiada. Przytaczane są również urywki dialogów, a czasem myśli bohaterów. Styl poetyckiej wypowiedzi jest lapidarny i komunikatywny, nacechowany słownymi konceptami. Czasem ma formę bliską aforyzmowi, a paradoksalność istnienia podkreślana jest przez oksymorony. Autor pokusił się również w wierszu Dyskoteka o przedstawienie dionizyjskiej atmosfery tanecznej zabawy przez specyficzny zapis wersyfikacyjny, w którym słowa pierwszego wersu unoszą się nad pozostałymi na różnych poziomach niczym dźwięki muzyki na sali tanecznej.
szem.
pora wier
łona stają
ko
tyl
Już
Tłum pięknych dziewcząt i prawie euforia.
Poeta nie popisuje się jednak kunsztem poetyckich pomysłów ani nie bawi formą dla samej formy. Zawsze jest to podporządkowane przesłaniu utworu. Różnorodność życia przekłada się na różnorodność form wypowiedzi. Pojawiają się więc w zbiorze również utwory, których rytm i melodia są podkreślane rymem. Najczęściej są to rymy niedokładne, choć zdarzają się i dokładne. Wszystko to ma służyć pobudzeniu intelektualnemu, zmysłowemu i uczuciowemu i zaangażować naszą wrażliwość. Podobną funkcję pełni także ironia i humor, które uzupełniają lub przełamują liryczną tonację.
Opowieść wpisana w topos miłości i śmierci, odwołująca się do banalności życia, banalnie opowiedziana być nie może, jeśli ma nas poruszyć i nie pozostawić obojętnymi. Poeta starannie dobiera więc poetyckie tropy, aby chwycić nas za serce. Dramatyzm tonuje ironią lub przekształca w liryzm. Sentyment ubarwia humorem.
* * *
chciałem jej wyznać miłość w romantycznej oprawie wieczoru
ale księżyc wschodził nad ranemnie mogła aż tak długo czekać
Jakimi więc ukazują się nam w świecie przedstawionym tych wierszy – życie, miłość i śmierć? Bohaterowie liryczni utworów Wojciecha Łęckiego to ludzie tacy jak my. Doznają namiętności i rozmarzenia, nudzą się, tęsknią, popadają w rutynę, a w ich życiu zdarzają się momenty niemal doskonałe, choć wpisane w zwykłą codzienność, jak w wierszu otwierającym zbiór. Na pozór nic szczególnego się w nim nie dzieje, ot dwoje ludzi przygląda się krzewowi róży. A przecież ten wspólnie przeżywany zachwyt ma w sobie doskonałość rodzącej się intymności. Liryczna narracja jest poprowadzona w taki sposób, byśmy mogli współtworzyć i utożsamiać się z opisywaną chwilą. Intymność przeżycia pozostaje nienaruszona, choć jesteśmy jej współodczuwającymi świadkami. Wykreowane na wyznania, wspomnienia lub swoiste sprawozdania z przeżyć wiersze odsłaniają uniwersalne problemy. Wszyscy przecież pragniemy miłości i stanów zakochania i cierpimy przez nie lub przez ich brak. Miłość w tych lirykach opisana jest jako zjawisko pełne wewnętrznych sprzeczności, podlegające nieustannym metamorfozom i śmierci. Śmierć bowiem dotyka nie tylko ludzi, ale i ich uczuć. Niekiedy owe uczucia potrafią jednak przetrwać. Umiera człowiek, lecz miłość trwa. Poeta, co warto zauważyć, nie skupia się jedynie na uczuciach kochanków, ale mówi też o więzach rodzinnych. O miłości matek, ojców i dzieci. Poświęca co prawda tej problematyce mniej miejsca, ale są to utwory wyjątkowe, wzruszające i piękne, jak ten o matce i pierwszym słowie.
* * *
od słowa mama zaczyna się mowapo latach zapominamy jak ze sobą rozmawiać
a sprawczyni niejednego szczęściawypatruje przez brudne oknokażdego uśmiechu przechodnia
jej oczy nie gasną z ostatnim oddechembo była wcześniej od pluszowego misia i pierwsza w biedzie od kochanki
i słuchałoby się rad udzielanych sercemale z jej parapetu zwisają obce kwiaty
Tom Chwile Wojciecha Łęckiego, pełen wzruszających momentów i chwil do namysłu nad ludzką dolą, jest przede wszystkim ważnym intelektualnie i emocjonalnie dokonaniem poetyckim, uświadamiającym, jak istotne w naszym życiu są wzajemne relacje i uczuciowe uwikłania. Przypomnieniem konsekwencji i nieodwracalności naszych wyborów, choćby najzwyklejszych. Warto podkreślić również funkcję katharsis, jaką te utwory ze sobą niosą, tak dziś istotną.
Daniela Ewa Zajączkowska
staliśmy pod kolumną pałacu w Sannikach odwołano koncert onieśmieleni patrzyliśmy na ten sam krzew różywdzięczyła się do nas niezwykłą czerwienią nie myślałem o żadnej delcie ud bo jednośćpoczułem w równoczesnym zachwycie
krótki deszcz cud wspólnego milczeniakrople na pąku podobnym do żołędzikrople na kwiecie podobnym do waginybrązem maślanych oczu nie dałaś mi wyboru
ten odwołany koncert brzmi w moich uszachod lat nie kojarzę pianisty
od opalonej szyi po opalone udarozciągnięty sweter
tu ażur a tu bez w wazoniejak abażur
beż niczegoi fiolet
brąz w prześwitachbez niczego
ale się zanosi
całowałem jąz góry na dółz dołu do góry
tylko te skanymi zostały
niejedna noc odmawiała różaniec na rozrzuconych po niebie paciorach
zrywaliśmy z siebie ubraniazostawiałem tylko koralepasowały do gwiazd i jej oczuwolała mnie nagiego żeby klejnoty mieć pod ręką
kiedy mrok się witał z dniemmyślałem sobie czas najwyższyna piękny koniec świata
szem.
pora wier
łona stają
ko
tyl
Już
Tłum pięknych dziewcząt i prawie euforia.Która jak bilon wejdzie dzisiaj w obieg?Którą przechwycą przepocone dłonie?Która pofrunie jak spalony banknot?Którą rozmienią powoli na drobne?A która reszką po orle zostanie?Tłum pięknych dziewcząt i prawie euforia.Już tylko łona porastają wierszem.
wyznania zapisane na piaskuzmiótł powiew aż pokwarcowe ziarna wielokropków
przesypywała je w dłoniachjakby ważyła swój los z moimrzuciła potem garścią pytań
jak miałem wygarnąć wiatrowiże się wtrącił do cudzych spraw
Szekspir uczynił Weronęmiastem miłosnych balkonów
do dziś można tam kupić w cieniu wąskich uliczekmiłość z dopłatą od balkonu
on nie wrócił ona czekałaświat uboższy o dwa szczęściabogatszy o jedno cierpieniewbrew pozorom podliczawszystkie zyski i straty nikt go nie pyta o bilans
tak weszła do kawiarniże rozsypałem malinypodane do lodów
iłżeckie czary nad zatoką?
nie zwykłem znikać jak chruśniak jesieniąlub obywać się smakiemrozsypanych malin
płynęła nad chodnikiemidąc w stronę morza:
moje dzieci...mój mąż...mój dom...moja praca...mój rower...
po tych wyznaniach musiałem
żeby o niej też powiedzieć:moja...
chciałem jej wyznać miłość w romantycznej oprawie wieczoru
ale księżyc wschodził nad ranemnie mogła aż tak długo czekać
Być tym kotem, który zbacza ze ścieżki,niosąc dla ciebie szaroburą mysz świata.
Bawić się nią subtelnie, miękko, po kociemu i nie pozwolić uciec poza twój punkt widzenia.
I zapomnieć o kłach, zębach i pazurach, aby czule zaznaczyć choćby rysę w kominie.
I nigdy nie wiedzieć, co się kiedy zdarzy.Na mysz świata czyhają zbyt pazerne koty.
na fotelu bujanym śpią wszystkie kocie snynawet tak mruczą że nie można ich podejść
fotel ze skrzywionym biegunem wygląda bezradniejod jastrzębia z przetrąconym skrzydłem którego znaleźliśmy pod naszym jesionem
przysypiasz pewna swego na tym starym bujakuznak że zaczęłaś chodzić kocimi ścieżkamiwpadniesz głupia w pierwsze drapieżne ramiona
nigdy nie powiedziałemże ona jest moja
nie pisze nie dzwoni nie odbierapo co udawać że się nie istnieje
halo jeszcze ja jestemhalo jesteś bez sumienia
śniłem o niejbudziłem się wściekły
w sennej gorączcejuż się rozstaliśmy
na jawie byładziewczyną z moich snów
gdyby nie ten włos w jajecznicy nigdy bym nie zobaczył spieczonego rumieńcanie usłyszał paru drżących słów
lecą przenośnie nad falami a ja zapomniałem jak się pisze wierszewszystko zawisło na włosku
tyle morza w muszli ile wiatru w twych włosach
spójrz słońce spada z horyzontu
zaraz rozpisze swoją pieśńna wylęknione gwiazdy
tyle szczęścia w twych oczachże brak czasu na sen
spójrz świt rozbiera wydmy z mroku
abym i ja
Nie wygram z tobą na słowakiedy wystawisz przednią strażdo czułoniszczenia
Kocie błyski spod powiekoddech dopadnie mojej szyiszept ujawni słodkie powody
Zbierzesz się jak do walki o bytszyki bezbronnie nastawionena brutalną czułość
Jeszcze kolan wysokie zasiekitajny sposób na atakzasadzka miękkich ud
A zwyciężona spoglądasz zwycięsko jakby gotowa na kolejną klęskę
Na zmiętym prześcieradleomdlewa poranek.Nogi w nieładzie – rozrzucone.Piersi w nieładzie – porzucone.Przymknięte powiekipozwalają chłonąćjego zbyt świeżąnieobecność.
I czas bez niego, więc tym bardziej z nim.I stara udręka, że ciągle go nie ma.
udomowiłem twoje piersiodwracasz wzrokjakbyś się wzbraniałaprzed zatraceniemswych brązowych kociąt
rozzuchwaliłem twe marzeniarozsnuwasz opowieści po całej wyobraźni nie stawiam ściany zbędnych słówobijasz się o moje wyznania
nie zabraniam ci milczećtwoje imię mój krzyż
przefrunęła obokrzucając do komórkiwitaj kochanie...
następnego dniaposłała mi uśmiechkrótki jak SMS
poniosło mnie jak wiatr znad zatokizeszła na ziemięczas był za wysoki
zbyt szybkoprzesiąkliśmy zatoką
podnosząc filiżankętak spuszczała powieki
że jeszcze dziśprzeszywa mnie dreszcz
rzuca uroki na odległość
miłość są to myśli nie do przemyśleniarozmowy pocałunki czy chwile milczenia miłość są to dwóch bytów przed światem obronya potem SMSy maile telefony czy wspólne grządki w maleńkim ogródku gdzie się może ukryć ciemny anioł smutku oraz obietnice nie do wypełnienia
i słowa słowa słowanie do wysłowienia
poezja to nieprzetłumaczalna miłośćżycie to nieprzetłumaczalna poezjazabłysła górnolotnie poetka Marianna
dwa zdania a kłamstw ilei każde jak mądrość
a w życiu jak to w życiui kurewstwo i miłość
Wydawnictwo Psychoskok