Benewent 275 p.n.e - Krzysztof Kęciek - ebook

Benewent 275 p.n.e ebook

Krzysztof Kęciek

4,4

Opis

Znakomita książka, pełna szczegółowych, dynamicznych opisów, ukazuje działania króla Epiru, Pyrrusa w wojnie przeciwko Rzymowi. W intrygujący sposób przedstawia jak nie rozstrzygnięta bitwa pod Beneventem zmusiła władcę Epiru do wycofania się z Italii i rezygnacji z planów podboju Rzymu.

...najeżony ostrzami pancerny walec Pyrrusa ruszył do natarcia po raz czwarty. Pod straszliwym naporem linia rzymska zaczęła się łamać. Czujny wódz z Epiru natychmiast pojął, że czas wysłać do boju słonie. Dwadzieścia kolosów w jaskrawym wojennym przybraniu ruszyło ciężkim kłusem na żołnierzy konsula. Słonie trąbiły dziko, a wojownicy miotali z ich grzbietów pocisk za pociskiem. Rzymianie zamarli z przerażenia – nigdy przedtem nie widzieli takich potworów. Słonie szarżowały na rzymską konnicę, chroniącą flanki legionów. Niektóre konie zrzucały jeźdźców i uciekały w popłochu. Wtedy Pyrrus posłał swą doborową tesalską konnicę na odsłonięte skrzydła chwiejących się już legionów. W mgnieniu oka linia bojowa Rzymian poszła w rozsypkę. (Fragment książki)

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 276

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (5 ocen)
2
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
peterpancio1

Nie oderwiesz się od lektury

Kęciek w formie polecam jako prequel do Upadek Kartaginy Goldsworthyego Bardzo ciekawa.
00

Popularność




Wstęp

WSTĘP

„Pyr­ru­sowy suk­ces pre­zy­denta Clin­tona”, „szwedzcy socjal­de­mo­kraci wygrali w stylu Pyr­rusa”, „Teatr – posmak pyr­ru­so­wego zwy­cię­stwa”. Takie i podobne okre­śle­nia co kilka dni padają na łamach świa­to­wej prasy, na stro­ni­cach ksią­żek, w prze­mó­wie­niach poli­ty­ków1. Pyr­rus, władca Epiru (319–272 p.n.e.), jest naj­czę­ściej chyba wymie­nia­nym obec­nie wodzem cza­sów sta­ro­żyt­nych. Zwrot „pyr­ru­sowe zwy­cię­stwo” trwale wzbo­ga­cił języki wielu naro­dów. Nie jest on oczy­wi­ście pochlebny dla epi­roc­kiego monar­chy. Jak wia­domo, „pyr­ru­sowe zwy­cię­stwo” to takie, które osią­gnięte za cenę zbyt dużych strat, pro­wa­dzi do osta­tecz­nej klę­ski. W świa­domości osób nawet z wykształ­ce­niem histo­rycz­nym Pyr­rus funk­cjo­nuje naj­wy­żej jako lek­ko­myślny łowca przy­gód, który, wmie­szaw­szy się w wojnę z Rzy­mem, odniósł kilka krwawo oku­pio­nych suk­ce­sów, wytra­cił woj­sko i jak nie­pyszny wró­cił do Epiru, aby mar­nie zgi­nąć w nie­po­trzeb­nej, cha­otycz­nej bija­tyce, od dachówki rzu­co­nej przez starą babę.

Histo­rycy przez dzie­się­cio­le­cia z lek­ce­wa­że­niem odno­sili się do epi­roc­kiego władcy, okre­śla­jąc go mia­nem „awan­tur­nika”, „kon­do­tiera”, „war­to­głowa” i „czło­wieka z pta­sim mózgiem”, w naj­lep­szym razie „błęd­nego ryce­rza” lub efe­me­rycz­nego „herosa-mete­ora”. który zagra­żał porząd­kowi świa­to­wemu i któ­rego nagła śmierć przy­jęta została z powszechną ulgą, ozna­czała bowiem upra­gnioną sta­bi­li­za­cję.

Dopiero Pierre Leve­que w swej obszer­nej mono­gra­fii udo­wod­nił, że przed­się­wzię­cia Pyr­rusa wcale nie byty tak absur­dalne, jak przez długi czas to przed­sta­wiano (cho­ciaż wielu histo­ry­ków nie prze­ko­nał). Przy­po­mnieć wypada, że poję­cie „pyr­ru­sowe zwy­cię­stwo” obce było sta­ro­żyt­nym. Zamiast tego mówili o zwy­cię­stwie „kad­mo­so­wym” czy „kad­mej­skim” (Kad­mos to mityczny syn Age­nora, brat Europy, zało­ży­ciel Teb, Kad­meją zwał się tebań­ski akro­pol. Okre­śle­nie „kad­mej­skie zwy­cię­stwo”, odnosi się praw­do­po­dob­nie do wyprawy sied­miu hero­sów z Poli­nej­ko­sem na czele prze­ciw Tebom, pod­czas któ­rej wykrwa­wili się i zwy­cięzcy, i poko­nani).

Pyr­rus cie­szył się nato­miast sławą naj­więk­szego wodza swo­ich cza­sów, według opi­nii samego Han­ni­bala tylko Wiel­kiemu Alek­san­drowi, nota­bene swemu krew­nemu, ustę­po­wał w wojen­nym kunsz­cie. Już w sta­ro­żyt­no­ści zda­wano sobie sprawę, że Alek­san­der Mace­doń­ski odniósł bajeczny wprost suk­ces w star­ciu ze zmur­sza­łym impe­rium per­skim, Pyr­rusowi nato­miast się nie powio­dło, ponie­waż wydał wojnę dyna­micz­nej, nie­zwy­kle agre­syw­nej Repu­blice Rzym­skiej, dys­po­nu­ją­cej ogrom­nymi rezer­wami. Dziś wyprawa Pyr­rusa do Ita­lii i na Sycy­lię coraz czę­ściej widziana jest w innym świe­tle – jako ostat­nia poważna próba ura­to­wa­nia zachod­niego hel­le­ni­zmu od znisz­cze­nia przez dwa potężne mocar­stwa, doj­rze­wa­jące do walki o basen Morza Śród­ziem­nego – Rzym i Kar­ta­ginę. Monar­cha Epiru postrze­gany jest ponadto jako wódz, który wal­czył nie tylko za sprawę Gre­ków, lecz także ludów połu­dnio­wej Ita­lii, bro­nią­cych się roz­pacz­li­wie przed popad­nię­ciem w rzym­skie jarzmo. Coraz czę­ściej akcen­to­wana jest rola „wojny Pyr­rusa” jako pośred­niej fazy mię­dzy pod­bo­jem Ita­lii przez Rzym, a dłu­go­let­nim pasmem wojen punic­kich. Kon­flikt mię­dzy Rzy­mem i Kar­ta­giną o mało nie roz­pa­lił się prze­cież, gdy w 272 roku p.n.e. punicka flota pode­szła pod Tarent, w któ­rym trzy­mał się jesz­cze gar­ni­zon władcy Epiru. Kon­fron­ta­cja Pyr­rusa z Repu­bliką znad Tybru ma jesz­cze jeden inte­re­su­jący aspekt. Oto legiony po raz pierw­szy zmie­rzyły się na polach bitew z nie­przy­ja­cie­lem spoza Ita­lii, po raz pierw­szy woj­ska Romy, zło­żone przede wszyst­kim z dosko­na­łej cięż­kiej pie­choty legio­no­wej, musiały sta­wić czoła nowo­cze­snej armii hel­le­ni­stycz­nej, skła­da­ją­cej się z róż­nych rodza­jów broni, od falangi epi­roc­kiej i mace­doń­skiej, po łucz­ni­ków, pro­ca­rzy, kon­nicę tesal­ską i sło­nie bojowe, „czołgi” antycz­nego świata. Armii dowo­dzo­nej przez naj­wy­bit­niej­szego stra­tega epoki, sto­su­ją­cej tak­tykę według naj­lep­szych wzo­rów Alek­san­dra. Zde­rze­nie obu jakże róż­nych prze­cież, ale wybo­ro­wych wojsk, warte jest wni­kli­wego opisu. Celem niniej­szej pracy jest m.in. zna­le­zie­nie odpo­wie­dzi na pyta­nie: Czy władca Epiru rze­czy­wi­ście zasłu­guje na to, aby w pra­wie dwa­dzie­ścia trzy wieki po jego zgo­nie wciąż mówiono o „pyr­ru­so­wych zwy­cię­stwach”, pro­wa­dzą­cych pro­sto do prze­gra­nej?2

Kło­poty ze źró­dłami

KŁO­POTY ZE ŹRÓ­DŁAMI

Potomni oglą­dają histo­rię Pyr­rusa przede wszyst­kim oczyma Plu­tar­cha (około 46–27 n.e.). Ten mora­li­sta z beo-ckiej Che­ro­nei poświę­cił władcy Epiru jeden ze swych Żywo­tów sław­nych mężów. Dzieło to, barwne, nie­kiedy pory­wa­jące, pełne aneg­dot, chęt­nie czy­tano w sta­ro­żyt­no­ści i w póź­niej­szych wie­kach, a więc prze­trwało do dziś. Lecz Plu­tarch nie roz­wią­zał zagadki życia Pyr­rusa, nie zdo­łał wyja­śnić, jakie były zamiary „Orła z Epiru”, do jakich celów Pyr­rus zmie­rzał i dla­czego ich nie osią­gnął. Jak się zdaje, Plu­tarch nawet nie pró­bo­wał roz­wi­kłać tej tajem­nicy. Nie był bowiem histo­ry­kiem lecz bio­gra­fem i mora­li­stą. Spi­sy­wał żywoty rów­no­le­głe wiel­kich wodzów, kró­lów czy refor­ma­to­rów by­naj­mniej nie po to, by odtwa­rzać pro­cesy dzie­jowe. Celem Plu­tarcha było poka­zy­wa­nie pozy­tyw­nych przy­kła­dów – cnoty, poboż­no­ści lub odwagi, ale także mrocz­nych stron ludz­kiej natury – zła, chci­wo­ści i okru­cień­stwa. Wszystko to w celu odpo­wied­niego kształ­to­wa­nia cha­rak­te­rów. „Sta­ram się… aby życie ludz­kie mogło się w tych opo­wia­da­niach histo­rycz­nych jak w zwier­cia­dle prze­glą­dać i nie­jako upo­rząd­ko­wać na pod­sta­wie cnót i przy­mio­tów opi­sy­wa­nych wiel­kich ludzi”, wyzna­wał bio­graf z Che­ro­nei we wstę­pie do żywo­tów Timo­le­ona i Emi­liu­sza Pau­lusa. W następ­stwie sto­so­wał więc spe­cy­ficzną metodę. Wiele istot­nych wyda­rzeń pomi­jał, albo­wiem, jak stwier­dził we wstę­pie do bio­grafii pary Alek­san­der Wielki – Cezar: „Nie­ko­niecz­nie także w naj­sław­niej­szych czy­nach ludzi obja­wiają się naj­le­piej cnoty i wady ich cha­rak­te­rów. Prze­ciw­nie, nie­raz jakiś pro­sty czyn, jakieś krót­kie powie­dze­nie czy nawet żart lepiej naświe­tlają wro­dzone cechy ludz­kiej natury, niż bitwy, w któ­rych padły tysiące pole­głych”.

Pyr­rusa zesta­wił beocki mora­li­sta z Gaju­szem Mariu­szem, sied­mio­krot­nym kon­su­lem rzym­skim, spla­mio­nym krwią swych prze­ciw­ni­ków, widząc w oby­dwu wodzach świetne przy­kłady zmien­no­ści kapry­śnego losu. W kon­se­kwen­cji to Plu­tar­chowi potomni zawdzię­czają wize­ru­nek Pyr­rusa awan­tur­nika. Bio­graf z Che­ro­nei, pisząc żywot epi­roc­kiego monar­chy, zebrał wiele dobrego mate­riału źró­dło­wego, który wszakże pomie­szał z mniej wia­ry­god­nymi prze­ka­zami, a wyszu­ku­jąc fakty i aneg­doty zgod­nie z przy­ję­tym zało­że­niem sza­le­nie wszystko pogma­twał.

Badacz zaj­mu­jący się dzie­jami Pyr­rusa ma twardy orzech do zgry­zie­nia. Wszyst­kie mia­ro­dajne źró­dła, pocho­dzące z cza­sów wojny króla w Ita­lii, prze­pa­dły. Nie zacho­wały się Pamięt­niki (Hypom­ne­mata) Pyr­rusa, jak się wydaje, obszer­niej­sze niż urzę­dowy dzien­nik wyprawy Alek­san­dra Mace­doń­skiego. Pra­wie nic nie zostało z dzieła Epe­iro­tika, pióra Prok­se­nosa, uwa­ża­nego za nadwor­nego histo­ryka władcy Epiru, wysła­wia­ją­cego Pyr­rusa jako nowego Achil­lesa. Z Histo­rii następ­ców Alek­san­dra, dzieła Hie­ro­nima z Kar­dii (ok. 360-ok. 260 p.n.e.), dzie­jo­pisa zwią­za­nego z Anty­go­ni­dami, dotrwało do nas zale­d­wie 13 frag­men­tów. Na szczę­ście praca ta stała się źró­dłem dla histo­ry­ków póź­niej­szych. Korzy­stali z niej Plu­tarch (17,7 —bitwa pod Hera­kleją, 21,12 – bitwa pod Auscu­lum), a chyba w mniej­szym stop­niu Dio­dor Sycy­lij­ski, Dio­ni­zjos z Hali­kar­nasu i Pom­pe­jusz Tro­gus. Hie­ro­nim z Kar­dii czer­pał ze źró­deł pierw­szej klasy, m.in. z Pamięt­ni­ków Pyr­rusa, zbie­rał też rela­cje uczest­ni­ków wyda­rzeń i naocz­nych świad­ków, toteż pocho­dzące od niego szcze­góły zasłu­gują na zaufa­nie. Z zacho­wa­nych frag­men­tów dzieła Hie­ro­nima bada­cze wycią­gnęli wnio­sek, że dzie­jo­pisa tego cecho­wały „miłość prawdy, kom­pe­ten­cja w spra­wach woj­sko­wych i bez­stron­ność”, histo­ryka z Kar­dii porów­ny­wano do Poly­biosa i Tuki­dy­desa.

Tyle tylko, że Hie­ro­nim zwią­zany był z Anty­go­ni­dami, Deme­trio­sem Polior­ke­te­sem i Anty­go­no­sem Gona­ta­sem, a więc do ich śmier­tel­nego wroga Pyr­rusa raczej nie był nasta­wiony życz­li­wie. Mamy też świa­dec­two Pau­za­nia­sza (Wędrówki po Hel­la­dzie I 13,9), przy­pi­su­ją­cego Hie­ro­ni­mowi nie­chęć do wszyst­kich kró­lów z wyjąt­kiem Anty­go­ni­dów.

„Orła z Epiru” nie cier­piał rów­nież inny współ­cze­sny mu histo­ryk, Tima­jos z Tau­ro­me­nion (ok. 355-ok. 250 p.n.e.). Tima­jos prze­pę­dzony został ze swej sycy­lij­skiej ojczy­zny przez Aga­to­klesa, władcę Syra­kuz, i two­rzył na wygna­niu w Ate­nach. Pod wra­że­niem nie­po­wo­dze­nia monar­chy z Epiru w woj­nie z Rzy­mem, Tima­jos napi­sał w pode­szłym już wieku Histo­rię Pyr­rusa, z któ­rej prze­trwało zale­d­wie kilka bar­dzo krót­kich frag­men­tów. Tima­jos, jak się zdaje, bawił w Ita­lii w cza­sie, gdy „Pyr­rus” zma­gał się z woj­skami Rzymu, był więc naocz­nym świad­kiem opi­sy­wa­nych wyda­rzeń. Od Dio­dora Sycy­lij­skiego (XXI 17) wiemy, że Tima­jos na ogół przed­sta­wiał rze­tel­nie bieg dzie­jów, zawsze odsą­dzał jed­nak od czci i wiary Aga­to­klesa, który go skrzyw­dził. Pyr­rus, zięć Aga­to­klesa, kon­ty­nu­ujący jego poli­tykę, nie został by­naj­mniej potrak­to­wany lepiej. Dzie­jo­pis z Tau­ro­me­nion sys­te­ma­tycz­nie oczer­niał Pyr­rusa jako władcę i jako czło­wieka. Infor­ma­cje czer­pał mię­dzy innymi od pro­rzym­sko nasta­wio­nych ary­sto­kra­tów z Tarentu, Rhe­gion i innych miast Wiel­kiej Gre­cji, jak rów­nież od wro­gich wobec Pyr­rusa przy­wód­ców sycy­lij­skich poleis.

Praw­do­po­dob­nie to od Tima­josa pocho­dzi prze­ka­zany przez Dio­dora pas­sus (XXI 21,12), w któ­rym Pyr­rus, poto­mek Achil­lesa, został porów­nany do szpet­nego i bez­czel­nego Ter­sy­tesa, anty­bo­ha­tera Iliady. Z dzieła Tima­josa korzy­stał nie tylko Dio­dor, ale także Plu­tarch i Dio­ni­zjos z Hali­kar­nasu.

Na tym koń­czą się źró­dła współ­cze­sne woj­nie Pyr­rusa w Ita­lii. Wiele uwagi poświę­cili jej histo­rycy rzym­scy. Mace­doń­czycy i Grecy ucho­dzili w począt­kach III wieku p.n.e. za naj­lep­szych żoł­nie­rzy na świe­cie, a Pyr­rus miał opi­nię bły­sko­tli­wego stra­tega, Rzy­mia­nie prze­cho­wali więc w pamięci swe zwy­cię­stwo nad Epi­rotą ze szcze­gólną dumą. Tyle tylko, że czy­nili wszystko, aby suk­ces ten wyol­brzy­mić, czy może nawet go „stwo­rzyć”. Prze­mil­czali nie­ko­rzystne dla Repu­bliki fakty, pomniej­szali jej kie­ski, nie cofali się przed pospo­li­tym fał­szo­wa­niem histo­rii – ad maio­rem Romae glo­riam – ku więk­szej chwale swej ojczy­zny.

Pierwsi o wypra­wie Pyr­rusa pisali tzw. anna­li­ści młodsi, Vale­rius Antias, Clau­dius Quadri­ga­rius, Licy­nius Macer (wszy­scy I wiek p.n.e.). Dzie­jo­pi­so­wie ci przed­sta­wili epi­roc­kiego króla jako rycer­skiego prze­ciw­nika, pod­czas gdy na innych hel­le­ni­stycz­nych monar­chach, np. na władcy Mace­do­nii Fili­pie V, histo­rio­gra­fia rzym­ska nie pozo­sta­wiła suchej nitki. Takie uję­cie nie dziwi – gdyby Pyr­rus był mier­notą, nie mógłby zadać klęsk legio­nom. Anna­li­ści pokryli jed­nak prze­bieg wojny z epi­roc­kim kró­lem „tak grubą war­stwą patrio­tycz­nych zmy­śleń”, że trudno jest odtwo­rzyć praw­dziwy bieg wyda­rzeń3.

To anna­li­ści zdo­łali tak sku­tecz­nie znie­kształ­cić prze­bieg roko­wań Pyr­rusa z Rzy­mem, że do dziś histo­rycy gło­wią się, o co w nich naprawdę cho­dziło. To oni wykon­cy­po­wali epi­zod z per­fid­nym leka­rzem, który zapro­po­no­wał Rzy­mia­nom otru­cie epi­roc­kiego monar­chy, został jed­nak z pogardą zde­ma­sko­wany przez surową sta­ro­rzym­ską cnotę, wcie­loną w Fabry­cju­sza Lusci­nusa. Nie przy­pad­kiem to wła­śnie z cza­sów Pyr­ru­so­wej wojny pocho­dzi tak wiele budu­ją­cych przy­kła­dów daw­nej rzym­skiej vir­tus. Anna­li­ści kon­se­kwent­nie prze­ina­czali (oczy­wi­ście na korzyść Rzy­mian) straty, jakie w bitwach ponio­sły obie armie, na nad­miar zaś złego z zami­ło­wa­niem, kopio­wali epi­zody z dzieła Hero­dota tego ojca histo­rio­gra­fii (np. casus szpiega, wysła­nego jakoby przez Pyr­rusa do obozu Rzy­mian przed bitwą pod Hera­kleją). Dzieła tych histo­ry­ków – patrio­tów zagi­nęły, stały się jed­nak źró­dłem dla Tytusa Liwiu­sza, jak rów­nież dla Dio­ni­zjosa z Hali­kar­nasu, Dio­dora i Plu­tar­cha. Anna­li­ści zdo­łali więc zamą­cić histo­rię grun­tow­nie i sku­tecz­nie.

Wspo­mniany powy­żej Dio­dor Sycy­lij­ski stwo­rzył w cza­sach Cezara i Augu­sta (I wiek p.n.e.) nie­zbyt wyso­kiego lotu histo­rię powszechną – Biblio­teką Histo­ryczną (Biblio­theca Histo­rica). Frag­menty ksiąg XXI i XXII, doty­czą­cych wojny Pyr­rusa z Rzy­mia­nami, zacho­wały się. Oprócz anna­li­stów wyko­rzy­stuje Dio­dor rów­nież Tima­josa i Hie­ro­nima z Kar­dii. Tra­dy­cja rzym­ska wydaje się jed­nak prze­wa­żać; to z niej zaczerp­nął Dio­dor wzmiankę o „kad­mej­skim zwy­cię­stwie” Pyr­rusa (XXII 6).

Piszący za cza­sów pano­wa­nia w Rzy­mie Augu­sta Dio­ni­zjos z Hali­kar­nasu (około 60-po 7 roku p.n.e.) jest auto­rem Daw­nych dzie­jów Rzymu (Anti­qu­ita­tes Roma­nae). Z ksiąg XIX i XX, doty­czą­cych Pyr­ru­so­wej wojny, zacho­wały się do naszych cza­sów tylko frag­menty. Dio­ni­zjos wyko­rzy­stał dobre źró­dła, np. Prok­se­nosa, któ­rego cytuje (XX 10,2) i Tima­josa, od któ­rego prze­jął rela­cję o poprze­dza­ją­cych przy­by­cie Pyr­rusa wyda­rze­niach w Taren­cie. Naj­ob­fi­ciej czer­pie jed­nak z wąt­pli­wej war­to­ści anna­li­styki rzym­skiej. Z tego źró­dła pocho­dzą aneg­doty wokół bitwy pod Hera­kleją (XIX 11), opo­wie­ści o cno­tli­wym Fabry­cju­szu (XIX 13) czy prze­bieg bata­lii pod Auscu­lum, którą Dio­ni­zjos przed­sta­wia jako wła­ści­wie zwy­cię­ską dla Rzy­mian. Nie można zbyt­nio ufać infor­ma­cjom histo­ryka z Hali­kar­nasu, nie tylko z tego powodu, że pisał on w pro­rzym­skim duchu. Dio­ni­zjos był bowiem reto­rem i jeśli wygrze­bał w archi­wach jakieś auten­tyczne listy i mowy, prze­ra­biał je i sty­li­zo­wał tak, że sta­wały się wznio­słe i napu­szone, zara­zem jed­nak znie­kształ­cone w spo­sób bez­na­dziejny.

Współ­cze­sny Dio­ni­zjo­sowi i Dio­do­rowi był Pom­pe­jusz Tro­gus. W swym obszer­nym dziele Histo­riae Phi­lip­pi­cae zawarł też dzieje Pyr­rusa, Nie­stety, praca ta pra­wie w cało­ści zagi­nęła, zacho­wało się nato­miast jej stresz­cze­nie, doko­nane raczej nie­udol­nie przez Justi­nusa, autora znacz­nie póź­niej­szego. Ten ostatni wielu rze­czy nie mógł już zro­zu­mieć, popeł­nił więc mnó­stwo non­sen­sów. Tro­gus wyko­rzy­stał war­to­ściowe źró­dła grec­kie, Hie­ro­nima i Tima­josa, ponie­waż bitwę pod Auscu­lum przed­sta­wił, w odróż­nie­niu od Dio­ni­zjosa i tra­dy­cji anna­li­stycz­nej, jako zwy­cię­stwo Pyr­rusa (Iustin. XVIII 1,11). Dla wyprawy sycy­lij­skiej króla źró­dłem tu jest zapewne Prok­se­nos, a przed­sta­wie­nie ukła­dów epi­roc­kiego władcy z Rzy­mem zdra­dza wpływy anna­li­stów.

Opi­su­jące wojnę z Pyr­ru­sem księgi XI–XIV monu­men­tal­nych Dzie­jów Rzymu od zało­że­nia mia­sta (Ab urbe con­dita libri) „naro­do­wego” histo­ryka rzym­skiego Tytusa Liwiu­sza, piszą­cego w cza­sach Augu­sta, zagi­nęły w zawie­ru­sze dzie­jów. Prze­trwały tylko ich perio­chy (skróty) oraz stresz­cze­nia pióra Flo­rusa, Eutro­piu­sza i Oro­zju­sza. Jak wia­domo, Liwiusz nasta­wiony był mora­li­za­tor­sko i „super­pa­trio­tycz­nie”, a korzy­stał przede wszyst­kim z anna­li­stów młod­szych. Stąd też do jego opisu wojny z Pyr­ru­sem należy pod­cho­dzić ostroż­nie.

W II wieku n.e. Histo­rię rzym­ską (Histo­ria Romana) napi­sał Appian z Alek­san­drii (po 80–przed 165 n.e.). Wyprawa Pyr­rusa do Ita­lii zna­la­zła tu miej­sce w księ­dze poświę­co­nej woj­nom sam­nic­kim, z któ­rej zacho­wało się kilka inte­re­su­ją­cych nas opo­wie­ści (Appian, Samn. frg. 7–11), m.in. o twar­dych rzą­dach Pyr­rusa w Taren­cie i o obra­bo­wa­niu przez Epi­rotę świą­tyni Per­se­fony w Lokroi. Jako dzie­jo­pis Appian nie cie­szy się dobrą opi­nią z uwagi na pasywny sto­su­nek do źró­deł i kom­pletną igno­ran­cję w spra­wach mili­tar­nych. Opi­su­jąc ital­ską wyprawę Pyr­rusa czer­pał z Liwiu­sza i z Dio­ni­zjosa, być może rów­nież z Plu­tar­cha i z anna­li­stów rzym­skich.

We frag­men­tach tylko zacho­wały się opi­su­jące m.in. dzieje Pyr­rusa księgi IX i X Histo­rii rzym­skiej (Histo­riae Roma­nae) Kasju­sza Diona Kok­ce­ja­nusa (Cas­sius Dio Coc­ce­ja­nus), wywo­dzą­cego się z Bity­nii sena­tora, żyją­cego na prze­ło­mie II i III wieku n.e. Zacho­wały się nato­miast wyciągi z tego dzieła pióra mni­cha bizan­tyj­skiego Zona­rasa (XII wiek). Cas­sius Dio wyko­rzy­sty­wał anna­li­stów (bitwa pod Auscu­lum, klę­ską Pyr­rusa), Dio­ni­zjosa z Hali­kar­nasu, wzbo­ga­co­nego o szcze­góły Liwiu­sza, jak rów­nież Żywot pióra Plu­tar­cha (Cas­sius Dio frg. 40,5 — roz­mowa Pyr­rusa z Kine­asem). Za wia­ry­godne źró­dło do wyjąt­kowo zawi­kła­nych per­trak­ta­cji epi­roc­kiego władcy z Rzy­mia­nami ucho­dzi tzw. Ine­di­tom Vati­ca­num, zbiór opo­wie­ści z histo­rii rzym­skiej, zebra­nych m.in. z dziel anna­li­stów i Dio­dora.

Wymie­nić wypada jesz­cze krótką prace Pod­stępy wojenne (Stra­te­ge­mata) autor­stwa Fron­ti­nusa (I wiek n.e.), dzieło pod tym samym tytu­łem pióra Poly­ainosa (II wiek n.e.), dzie­więć ksiąg Fac­to­rum et dic­to­rum memo­ra­bi­lium (Godne pamięci czyny i słowa) Wale­riu­sza Mak­si­musa (I wiek n.e.), a także kom­pe­dium O sław­nych mężach mia­sta Rzymu (De viris iliu­stri­bus Urbis Romae), nie­słusz­nie przy­pi­sy­wane Aure­liu­sowi Vic­to­rowi. W tek­stach tych zawarte są rów­nież wzmianki o woj­nach Pyr­rusa. Źró­dłem Fron­ti­nusa był Liwiusz, Poly­ainosa, co do frag­mentu o władcy Epiru – anna­li­ści, nato­miast pseudo-Aure­lius Vic­tor czer­pie przede wszyst­kim z anna­li­stycz­nej tra­dy­cji. Nie­stety, tylko kilka szczu­płych, ale bar­dzo waż­nych frag­men­tów, doty­czą­cych Pyr­rusa zawie­rają mające opi­nię dzieła bar­dzo rze­tel­nego Dzieje achaj­skiego histo­ryka Poly­biosa z Mega­lo­po­lis (ok. 200-ok. 118 p.n.e.).

Jak widać, źró­dła wyprawy króla Pyr­rusa na zachód są skromne i nie­pewne – już wielu nowo­żyt­nych naukow­ców roz­dzie­rało z tego powodu szaty. Dobre tek­sty zagi­nęły, zacho­wały się nie­mal wyłącz­nie prze­kazy z dru­giej i trze­ciej ręki, a to, co prze­trwało z prac god­nych zaufa­nia histo­ry­ków, zostało prze­mie­szane z mało war­to­ścio­wym mate­ria­łem póź­niej­szym. Dzieje wyprawy „Orła z Epiru” wspól­nym wysił­kiem znie­kształ­cili greccy mora­li­ści i rzym­scy patrioci. Bitwy sto­czone przez Pyr­rusa ubogo poka­zane zostały przez źró­dła, zamiast rze­czo­wych opi­sów dzia­łań wojen­nych otrzy­ma­li­śmy barwne histo­ryjki. Trudno jest więc zre­kon­stru­ować prze­bieg tych bata­lii, a o spo­rzą­dze­niu w miarę dokład­nych map czy sche­ma­tów, w odróż­nie­niu od np. bitew Han­ni­bala, mowy być nie może. Zale­cane jest więc wni­kliwe spoj­rze­nie na Pyr­ru­sową wojnę z pomi­nię­ciem pry­zmatu anna­li­stów i Plu­tar­cha, wysu­bli­mo­wa­nie z prze­ka­zów naj­star­szego, naj­bar­dziej wia­ry­god­nego mate­riału. Z dru­giej strony ist­nieje poważne nie­bez­pie­czeń­stwo popad­nię­cia w hiper­kry­ty­cyzm i „pyr­ru­so­la­trię”, czyli nad­mierny podziw dla króla. Nie­stety, z braku źró­deł nie­które ważne kwe­stie na zawsze pozo­staną w sfe­rze hipo­tez i przy­pusz­czeń – igno­ramm et igno­ra­bi­mus.

„Orzeł z Epiru”

„ORZEŁ Z EPIRU”

W dorze­czu rzek Aoos (obec­nie Viosa) i Arat­chos, któ­rych źró­dła biją w cen­tral­nym masy­wie Pin­dus pod górą Lak­mon, roz­ciąga się Epir. Kra­ina ta zamiesz­kana była w sta­ro­żyt­no­ści przez krzep­kich chło­pów i paste­rzy, nawy­kłych do walki z wil­kami i niedź­wie­dziami, a także gór­skimi lwami, w obro­nie swych wiel­kich stad owiec, ruma­ków i bydła. Kraj to górzy­sty, bez­po­średni dostęp do morza mają tylko uro­dzajne rów­niny ota­cza­jące mia­sto Buth­ro­tron i dolny bieg Ache­ronu. Epir ma dogodne poło­że­nie mię­dzy Gre­cją Środ­kową, Ili­rią i Mace­do­nią, jed­nak komu­ni­ka­cję z tymi regio­nami utrud­niają wyso­kie pasma wapien­nych gór, w spo­sób natu­ralny blo­ku­jące kraj zwłasz­cza od wschodu.

Mię­dzy innymi z tego powodu Epir odgry­wał w dzie­jach kla­sycz­nej Hel­lady mało zna­czącą rolę. Wyspy u wybrzeży Epiru, a zwłasz­cza Kor­kyra (obec­nie Korfu), two­rzyły nato­miast natu­ralny pomost ku Ita­lii. Wła­śnie miesz­kańcy tej wyspy nadali Epi­rowi nazwę (Epe­iros to zna­czy ląd stały). Sta­ro­żytni żegla­rze prze­pra­wiali się na piętę pół­wy­spu ital­skiego naj­chęt­niej wła­śnie z kor­ky­rej­skiego portu.

Na wybrze­żach Epiru i na tere­nach przy­le­głych Grecy zało­żyli kilka miast już w okre­sie Wiel­kiej Kolo­ni­za­cji. Były to Kor­kyra, Apol­lo­nia, Epi­dam­nos i Ambra­kia. Poleis te usil­nie sta­rały się zacho­wać nie­za­leż­ność od miej­sco­wych wodzów ple­mien­nych, pro­mie­nio­wała z nich nato­miast kul­tura hel­leń­ska, przyj­mo­wana zwłasz­cza przez epi­rocką star­szy­znę, jak dowo­dzą tego spi­sy­wane przez nią po grecku inskryp­cje.

We wła­ści­wym Epi­rze miast było mało. Nawet te naj­bar­dziej zna­czące, Pas­sa­ron i Dodona, leżące na pła­sko­wyżu w cen­trum kraju, pozo­stały nie­wiel­kimi osa­dami; Dodona cie­szyła się sławą wyroczni, naj­star­szej w Hel­la­dzie. Znaj­do­wała się tu wyrocz­nia Zeusa i Dione, czyli Ziemi. Bóstwa prze­ma­wiały do swych wyznaw­ców w szu­mie liści dębów, na drze­wach tych zawie­szano rów­nież brą­zowe naczy­nia, które ude­rzały o sie­bie na wie­trze. Stąd też dąb był świę­tym drze­wem Epiru, liśćmi dębu zdo­bił swój hełm Pyr­rus i jego wojow­nicy.

Lud­ność Epiru, wywo­dząca się z hel­leń­skiego pnia, miała jed­nak silne związki z Mace­doń­czy­kami, a także z Ili­rami. Nie­któ­rzy naukowcy widzieli nawet w Epi­ro­tach lud pocho­dze­nia ili­ryj­skiego. Kraj był odmienny kul­tu­ral­nie od reszty Hel­lady, a mówiąc wprost – zaco­fany. „Kla­syczni” Grecy uwa­żali Epi­ro­tów, podob­nie jak miesz­kań­ców Mace­do­nii, za nie­okrze­sa­nych bar­ba­rzyń­ców. Tak też bez cere­gieli okre­śla ich Tuki­dy­des (Wojna pelo­po­ne­ska II 80). Miesz­kańcy Epiru dzie­lili się na liczne spo­krew­nione ze sobą ple­miona (znamy ich aż 14), z któ­rych naj­waż­niejsi byli Cha­ono­wie, The­spro­to­wie i Molos­so­wie. Ci ostatni zasły­nęli z hodowli wiel­kich psów paster­skich, molos­sów, które nie­kiedy pod­czas bitew szczuto na sze­regi nie­przy­ja­ciół.

Tylko wśród Molos­sów, w Epi­rze naj­bo­gat­szych i naj­po­tęż­niej­szych, zacho­wała się wła­dza kró­lew­ska. Pyr­rus wystę­puje w nie­któ­rych, zwłasz­cza rzym­skich, źró­dłach jako król Epiru, trzeba jed­nak pamię­tać, że był on kró­lem jedy­nie Molos­sów i hege­mo­nem Związku Epi­roc­kiego, zało­żo­nego około 330 roku (wszyst­kie daty, o ile nie zosta­nie zazna­czone ina­czej, będą ozna­czać lata przed naszą erą). Epir jako pań­stwo miał więc luźną, spe­cy­ficzną struk­turę; skła­dał się z kró­le­stwa Molo­sów i Sym­ma­chii Pane­pi­roc­kiej (Przy­mie­rza Epi­roc­kiego), uza­leż­nio­nej jedy­nie od osoby władcy, nic włą­czo­nej w sys­tem pań­stwa Molos­sów. Upraw­nie­nia króla były skromne. W swym trak­ta­cie Poli­tyka Ary­sto­te­les pisze, że monar­chia prze­trwała wśród Molos­sów tylko dla­tego, że ogra­ni­czono wła­dzę kró­lew­ską, a władca zaczął żyć w podobny spo­sób co jego pod­dani. Zgro­ma­dze­nie (koinon) Molos­sów miało sze­ro­kie kom­pe­ten­cje. Przy­zna­wało oby­wa­tel­stwo i prok­se­nię (czyli prawo danego oby­wa­tela do repre­zen­to­wa­nia inte­re­sów innego pań­stwa), być może także sądziło win­nych zbrodni prze­ciwko pań­stwu i prze­stępstw popeł­nio­nych na woj­nie. Decy­do­wało o biciu monet, zwal­nia­niu od podat­ków, nada­wało prawo do azylu i inne przy­wi­leje. Na czele Zgro­ma­dze­nia stał pro­sta­tes (straż­nik), któ­rego kom­pe­ten­cje porów­ny­wano do upraw­nień efo­rów kon­tro­lu­ją­cych kró­lów spar­tań­skich. Monar­cha byt przede wszyst­kim dowódcą armii, jed­nak, jak się zdaje, wojnę mógł wypo­wia­dać tylko za zgodą Zgro­ma­dze­nia. Zawie­rał za to trak­taty z innymi pań­stwami i na swoje imię zacią­gał najem­ni­ków.

Jak pisze Plu­tarch, co roku w Pas­sa­ro­nie w kraju Molos­sów kró­lo­wie skła­dali sta­rym zwy­cza­jem ofiary Zeu­sowi jako bogu wojny. „Przy tej ofie­rze władcy ci wypo­wia­dali wobec Epi­ro­tów słowa przy­sięgi, że będą rzą­dzić według praw, a potem znów od nich odbie­rali przy­sięgę, że będą zgod­nie z pra­wami wła­dzę kró­lew­ską sza­no­wać” (Żywot Pyr­rusa, 5). Obie strony miały więc okre­ślone zobo­wią­za­nia. Nie­któ­rzy histo­rycy w spo­sób raczej nie­wła­ściwy porów­nują Epir do monar­chii kon­sty­tu­cyj­nej, cho­ciaż pastu­chom z gór Pin­dus czy chło­pom z The­spro­tii spi­sy­wa­nie jakiejś „kon­sty­tu­cji” nie przy­szłoby ni­gdy do głowy. Władcy ener­giczni potra­fili lek­ce­wa­żyć te tra­dy­cyjne upraw­nie­nia ple­mion i decy­do­wać w wielu spra­wach samo­dziel­nie, nie­mniej jed­nak rzą­dze­nie Epi­ro­tami było nie­wdzięcz­nym zada­niem. Molos­so­wie zwy­kli wznie­cać rebe­lię, gdy monar­cha czymś im się nara­ził, i gdy tylko mogli, wypra­wiali pecho­wego króla na tam­ten świat – zazwy­czaj z całą rodziną. Władca Molos­sów nie był bogaty, a jego kró­le­stwo miało wyraźne cechy archa­iczne, sta­no­wiło jakby relikt świata opi­sa­nego przez Homera. Pamię­tać należy, że dwie pary wotów z płu­giem były dla Pyr­rusa god­nym poda­run­kiem, „główny zarządca bydła i trzód” zaj­mo­wał na dwo­rze uprzy­wi­le­jo­waną pozy­cję.

Wła­dza kró­lew­ska Molos­sów nale­żała do sta­ro­daw­nej dyna­stii Aja­ki­dów, wywo­dzą­cej się od Achil­lesa, naj­dziel­niej­szego z hero­sów Hel­lady (Aja­kes był dziad­kiem Achil­lesa). Sta­ro­żytni trak­to­wali takie mityczne konek­sje bar­dzo poważ­nie. Achil­le­sowa tra­dy­cja była wśród Aja­ki­dów bar­dzo żywa, to jej Pyr­rus zawdzię­cza swe imię. Prze­zwi­sko Pyr­rus (dosłow­nie zna­czy to: Rudy) nosił Neo­p­to­le­mos, syn Achil­lesa. Poprzez żonę tego Neo­plo­le­mosa, Lanassę, Aja­ki­dzi wywo­dzili się także od Hera­klesa. Praw­dzi­wie wyma­rzone to pocho­dze­nie dla hel­le­ni­stycz­nego władcy! Monar­chia Molos­sów była podwójna – czę­sto pano­wało tu dwóch kró­lów, podob­nie jak w Spar­cie, z tym że kró­lo­wie spar­tań­scy pocho­dzili z dwóch rodów – Agia­dów i Eury­pon­ty­dów, w Epi­rze rzą­dzili tylko Aja­ki­dzi4.

Jako pierw­szy na arenę dzie­jową wkro­czył Tha­ry­pas, który w końcu V wieku p.n.e. (dalej nie będę uży­wał tego skrótu – wia­domo, że opi­sane wypadki miały miej­sce przed erą chrze­ści­jań­ską, tzw. naszą erą) zawarł sojusz z Ate­nami i z zapa­łem sze­rzył wśród Molos­sów hel­leń­skie oby­czaje. Filip II Mace­doń­ski, któ­rego synem i następcą był Alek­san­der Wielki, wziął Epir pod swoją kon­trolę. Z dyna­stii Aja­ki­dów Filip wziął sobie też żonę, Olim­pias, matkę Alek­san­dra. Ojcem Pyr­rusa był król Aja­ki­des, matką Ftyja z dobrego rodu z Tesa­lii, córka Menona, który dowo­dził tesal­skimi huf­cami w woj­nie lamij­skiej (po śmierci Alek­san­dra Wiel­kiego Grecy sto­czyli ją i prze­grali z woj­skami zarządcy Mace­do­nii, Anty­pa­tra). Stąd też Pyr­rus miał zawsze z Tesa­lią dobre sto­sunki i zacią­gał w tej kra­inie zna­ko­mi­tych kawa­le­rzy­stów.

Przy­szły zwy­cięzca Rzy­mian przy­szedł na świat, gdy roz­pa­lała się walka wodzów Alek­san­dra, dia­do­chów czyli „następ­ców”, o bajeczne dzie­dzic­two po wiel­kim Mace­doń­czyku. Byty to czasy burz­liwe, kró­le­stwa powsta­wały tylko po to, aby w kilka lat póź­niej runąć z trza­skiem, w jed­nej bitwie można byto zdo­być pano­wa­nie nad roz­le­głymi kra­inami, albo utra­cić i pań­stwo, i życie. W zma­ga­niach tych uczest­ni­czył także Aja­ki­des. W 317 roku wsparł zbroj­nie Olim­pias, swoją krewną, i jej wnuka, Alek­san­dra IV, syna Alek­san­dra Wiel­kiego. Począt­kowo Aja­ki­desowi sprzy­jało szczę­ście. W walce z Kas­san­drem, synem wspo­mnia­nego już Anty­pa­tra, zdo­łał przy­wró­cić Olim­pias tron Mace­do­nii. Pla­no­wano wzmoc­nie­nie soju­szu mię­dzy dwoma kró­le­stwami poprzez mał­żeń­stwo Dej­da­mei, sio­stry Pyr­rusa, z Alek­san­drem IV. Kas­san­der zdo­łał jed­nak zebrać siły, poko­nał armię Olim­pias i obległ ją w Pyd­nie. Aja­ki­des ruszył na odsiecz, lecz Molos­so­wie, zmę­czeni nie­ustan­nymi wypra­wami poza gra­nice kraju, a pew­nie rów­nież pod­ju­dzeni przez Kas­san­dra, wznie­cili bunt. Pozba­wiony wła­dzy Aja­ki­des zbiegł do Eto­lii. Kas­san­der zdo­był Pydnę i tron Mace­do­nii. Natych­miast kazał stra­cić Olim­pias, a potem także jej wnuka, pra­wo­wi­tego dzie­dzica impe­rium Alek­san­dra. W 313 roku Aja­ki­des zdo­łał wró­cić do Epiru. lecz wkrótce potem zgi­nął w bitwie z bra­tem Kas­san­dra, Fili­pem.

Wtedy Pyr­rus prze­by­wał już w Ili­rii, pod opieką króla Tau­lan­tiów, Glau­kiasa. W 317 roku opie­ku­no­wie 2-let­niego wów­czas kró­le­wi­cza z naj­wyż­szym tru­dem oca­lili go przed pości­giem sie­pa­czy Kas­san­dra. Szcze­góły tej dra­ma­tycz­nej ucieczki malow­ni­czo opi­suje Plu­tarch. Glau­kias, który wal­czył uprzed­nio z samym Alek­san­drem Mace­doń­skim i dostał odeń sro­gie cięgi, żonaty był z Beroe, epi­rocką księż­niczką, ale przy­by­cie zbie­gów wpra­wiło go w zakło­po­ta­nie. Ili­ryj­ski władca bał się odwetu Kas­san­dra. Wtedy podobno mały Pyr­rus „przy­czoł­gał się o wła­snych siłach do króla, chwy­cił się rącz­kami jego szaty, wstał na nogi u jego kolan, co u Glau­kiasa wywo­łało naj­pierw uśmiech, a potem litość, jakby to był jakiś modlący się ze łzami bła­gal­nik”. Władca Ili­rów przy­jął więc małego kró­le­wi­cza i pole­cił żonie, aby wycho­wy­wała go na równi z wła­snymi dziećmi. Decy­du­jącą rolę ode­grało tu raczej nie wzru­sze­nie Glau­kiasa, ile jego prze­ko­na­nie, że osoba małego Aja­kidy pozwoli mu wmie­szać się w sprawy Epiru. Kas­san­der dawał kró­lowi Ili­rów 200 talen­tów za wyda­nie Pyr­rusa, któ­rego z całą pew­no­ścią zamie­rzał zgła­dzić. W 314 roku wypra­wił się nawet na Glau­kiasa zbroj­nie, ale nic nie wskó­rał. Kiedy Pyr­rus skoń­czył 12 lat, król Ili­rów posta­no­wił przy­wró­cić mu ojcow­ski tron. Sytu­acja sprzy­jała tym zamia­rom. Kas­san­der musiał sta­wić czoło innemu dia­do­chowi, Deme­trio­sowi Polior­ke­te­sowi, synowi Anty­go­nosa Jed­no­okiego, który zdo­był znaczną część środ­ko­wej Gre­cji. Glau­kias, a zapewne także i Deme­trios, sku­tecz­nie pod­bu­rzyli Molos­sów, któ­rzy wsz­częli rebe­lię i zamor­do­wali swego króla Aike­tasa, wuja Pyr­rusa, rzą­dzą­cego Epi­rem z laski Kas­san­dra, a także dwóch jego synów. Glau­kias ode­słał wtedy swego pod­opiecz­nego z orsza­kiem zbroj­nych do Epiru i osa­dził na tro­nie ojca. Przez kilka lat rze­czy­wi­stą wła­dzę spra­wo­wała „rada regen­cyjna”, zło­żona z zaprzy­jaź­nio­nych z domem Aja­ki­desa molos­syj­skich moż­nych. Opie­ku­no­wie Pyr­rusa zda­wali sobie sprawę, że chło­pak panuje przede wszyst­kim dzięki popar­ciu Deme­triosa Polior­ke­tesa, wroga Kas­san­dra. Umoc­niono więc związki Aja­ki­dów i Anty­go­ni­dów. Dej­da­meja, sio­stra Pyr­rusa, została żoną Deme­triosa. Kas­san­der jed­nak nie zasy­piał gru­szek w popiele, W 302 roku wyko­rzy­stał moment, gdy 17-letni wów­czas Pyr­rus bawił w Ili­rii na hucz­nym weselu jed­nego z synów Glau­kiasa i dopro­wa­dził do kolej­nego prze­wrotu wśród Molos­sów, Oba­lili oni Pyr­rusa, „wypę­dzili jego przy­ja­ciół, roz­gra­bili ich majątki i oddali się pod roz­kazy Neo­p­to­le­mosa” (Plut. 4), innego członka dyna­stii Aja­ki­dów.

Pyr­rus nie pró­bo­wał wal­czyć o kró­lew­ski dia­dem. Miał nadzieję, że jego losy roz­strzy­gną się w gigan­tycz­nych zma­ga­niach Anty­gona Jed­no­okiego i Deme­triosa Polior­ke­tesa z wielką koali­cją dia­do­chów – Kas­san­dra z Mace­do­nii, Lizy­ma­cha z Tra­cji, Seleu­kosa z Syrii i Pto­le­ma­josa z Egiptu. Aja­kidy pocią­gnął więc z huf­cami Deme­triosa do Azji. Mor­der­cza bitwa kró­lów roze­grała się w 301 roku we Fry­gii pod Ipsos. Pyr­rus spra­wił się zna­ko­mi­cie, poko­nał zastępy nie­przy­ja­ciół na swoim odcinku, cóż, kiedy armia Anty­go­ni­dów została pobita na głowę. Anty­go­nos zgi­nął, Deme­trios Polior­ke­tes rato­wał się ucieczką. Wygna­niec z Epiru nie miał po stro­nie zwy­cię­skiej koali­cji czego szu­kać, pozo­stał więc wiemy Deme­triosowi i w jego imie­niu spra­wo­wał pie­czę nad mia­stami, które Anty­go­nida zdo­łał po klę­sce utrzy­mać w Gre­cji. Pyr­rus czy­nił to w cha­rak­te­rze „stra­tega Hel­lady”. W 298 roku sta­nął, krót­ko­trwały zresztą, pokój mię­dzy dia­do­chami i Deme­trios wysłał swego szwa­gra jako zakład­nika na alek­san­dryj­ski dwór Pto­le­ma­josa I Sotera, zało­ży­ciela mace­doń­skiej dyna­stii Lagi­dów, która przez pra­wie trzy wieki będzie rzą­dziła nad Nilem. Bystry syn Aja­ki­desa rychło zauwa­żył, że z pomocą potęż­nego egip­skiego monar­chy szyb­ciej odzy­ska tron, niż dzięki wspar­ciu Polior­ke­tesa. Umie­jęt­nie więc zyskał względy Bere­niki, żony Pto­le­ma­josa. Ta dała więc Pyr­rusowi za mał­żonkę Anty­gonę, swą córkę z pierw­szego mał­żeń­stwa ze zna­ko­mi­tym Mace­doń­czy­kiem imie­niem Filip. Także Pto­le­ma­jos dostrzegł, że ener­giczny mło­dzie­niec z Epiru może stać się waż­nym jego sojusz­ni­kiem w pół­nocno-zachod­niej Gre­cji. W początku 297 roku, zaopa­trzyw­szy więc Pyr­rusa w pie­nią­dze, okręty i żoł­nie­rzy, wypra­wił go do ojczy­zny. W Epi­rze na tro­nie zasia­dał wów­czas Neo­p­to­le­mos, sprzy­mie­rze­niec Kas­san­dra, który pod­da­nych zra­ził swą sro­go­ścią. Wielu Epi­ro­tów przy­jęło więc z rado­ścią powrót wygnańca. Kas­san­der nie­wiele mógł pomóc Neo­p­to­le­mosowi, dwa lata wcze­śniej poniósł bowiem dru­zgo­cącą klę­skę pod Kor­kyrą w star­ciu z Aga­to­kle­sem, panem Syra­kuz, i odtąd jego wpływy w zachod­niej czę­ści Gre­cji osła­bły. Obaj Aja­ki­dzi zawarli więc układ, że zgod­nie z tra­dy­cją wspól­nie będą spra­wo­wać rządy. Lecz Pyr­rus nie zamie­rzał z nikim dzie­lić się wła­dzą. Zaraz po śmierci Kas­san­dra, któ­rego wciąż się bał, kazał wypra­wić Neo­p­to­le­mosa na tam­ten świat. Uczy­nił to rze­komo w samo­obro­nie, ponie­waż pod­stępny kore­gent jako pierw­szy uknuł spi­sek na życie Pyr­rusa. Nie bar­dzo w to wie­rzymy. Monar­cho­wie, któ­rzy utrzy­mali się przy wła­dzy, zawsze kazali mor­do­wać z uspra­wiedliwionych przy­czyn – już histo­rycy się o to posta­rają (w przy­padku Pyr­rusa posta­rał się zapewne Prok­se­nos).

Odtąd syn Aja­ki­des aż do śmierci samo­dziel­nie i nie­prze­rwa­nie pano­wał w Epi­rze. Ener­gia aż go roz­pie­rała – natych­miast pod­jął wysiłki na rzecz roz­sze­rze­nia swego kraju. Dążył zapewne do utwo­rze­nia pań­stwa tery­to­rial­nego na wzór innych monar­chów hel­le­ni­stycz­nych, w któ­rym mógłby rzą­dzić bez oglą­da­nia się na tra­dy­cyjne prawa krnąbr­nych Molos­sów i innych ple­mion. Pierw­szy suk­ces przy­szedł około 295 roku. Być może za pośred­nic­twem swego pro­tek­tora, Pto­le­ma­josa, monar­chy Egiptu, Pyr­rus poślu­bił Lanassę, córkę Aga­to­klesa, zna­ko­mi­tego wodza i władcy Syra­kuz (pierw­sza mał­żonka Pyr­rusa, Anty­gona, zmarła nieco wcze­śniej). Lanassa wnio­sła mężowi w posagu bogatą wyspę Kor­kyrę, dzięki któ­rej król Molos­sów mógł kon­tro­lo­wać cala żeglugę z Gre­cji do Ita­lii. Wtedy to zapewne dostała się pod pano­wa­nie Aja­kidy rów­nież wyspa Leu­kas. W ten spo­sób zachod­nie wybrzeża Epiru stały się bez­pieczne i Pyr­rus nie musiał oba­wiać się z tej strony ataku. Roz­po­czął więc zma­ga­nia o tron Mace­do­nii, uwa­żał, że ma do niego naj­więk­sze prawo – wszak Aja­ki­dzi spo­krew­nieni byli z Arge­adami, dyna­stią Filipa II i Alek­san­dra Wiel­kiego. W Mace­do­nii po śmierci Kas­san­dra jego syno­wie, Alek­san­der i Anty­pa­ter, szybko się powa­śnili. Pierw­szy zwró­cił się o pomoc do Pyr­rusa, drugi do Lizy­ma­cha, władcy Tra­cji i roz­le­głych tere­nów Azji Mniej­szej. Aja­kida na czele Epi­ro­tów zja­wił się wcze­śniej, prze­gnał Anty­pa­tra, a za przy­sługę kazał Alek­san­drowi zapła­cić sobie roz­le­głymi tere­nami pogra­nicz­nymi, Pyr­rus uzy­skał w ten spo­sób Tym­faję, Parau­aję, Akar­na­nię, Amfi­lo­chię i Ambra­kię, a być może także Atin­ta­nię. Tym samym zyskał nie­za­leż­ność gospo­dar­czą dla Epiru. Tym­faja i Parau­aja, które zdo­był dla Mace­do­nii jesz­cze Filip II miały naj­lep­sze pastwi­ska let­nie dla owiec. Do tej pory epi­roccy paste­rze korzy­stali z nich tylko za zgodą mace­doń­skiego monar­chy.

Podob­nie jak Kor­kyrą, Pyr­rus wła­dał zdo­by­tymi kra­inami oso­bi­ście, nie włą­czył ich do Pane­pi­roc­kiej Sym­ma­chii. Nowych pod­da­nych obło­żył podat­kami, co pozwo­liło na zacią­gnię­cie najem­ni­ków i wzmoc­nie­nie armii. Ale to nie Pyr­rus, lecz jego dawny sprzy­mie­rze­niec Deme­trios Polior­ke­tes zdo­był tron Mace­do­nii, zgła­dziw­szy pod­stęp­nie Alek­san­dra, syna Kas­san­dra. Dla Aja­kidy musiał to być bole­sny cios, nie pod­jął wszakże inter­wen­cji, uwi­kłany w walki z Ili­rami. Zakoń­czył je zwy­cię­sko opa­no­wa­niem połu­dnio­wych krań­ców Ili­rii. Dla przy­pie­czę­to­wa­nia ukła­dów poślu­bił Bir­kennę, córkę ili­ryj­skiego władcy Bar­dy­lisa, a następ­nie nie­znaną z imie­nia córkę króla Pajo­nów Auto­le­onta, któ­rego z pew­no­ścią pozy­skać chciał jako sprzy­mie­rzeńca prze­ciw Deme­triosowi Polior­ke­tesowi.

W 290 roku wciąż żyjąca mał­żonka Pyr­rusa, Lanassa, obu­rzona spro­wa­dza­niem przez męża „bar­ba­rzyń­skich” dziew­czyn, nie­ocze­ki­wa­nie oddała swą rękę, a wraz z nią Kor­kyrę, wła­śnie Deme­trio­sowi (jego żona, sio­stra Pyr­rusa, Dej­da­meja już nie żyła). Ta roman­tyczna opo­wieść (Plut. 10.7) uznana została przez nie­któ­rych współ­cze­snych histo­ry­ków za piękny wymysł, wydaje się jed­nak, że roz­sier­dzona kolej­nymi maria­żami swego mał­żonka Lanassa z chę­cią porzu­ciła Aja­kidę na pole­ce­nie swego ojca, Aga­to­klesa, który oba­wiał się, że wzrost Pyr­ru­so­wej potęgi może zagro­zić jego zdo­by­czom w połu­dnio­wej Ita­lii.

Król Molos­sów, nie dys­po­nu­jąc silną flotą, nie byt w sta­nie odwo­jo­wać wyspy, posta­no­wił jed­nak mie­czem pomścić tę znie­wagę. W 289 roku wyru­szył na odsiecz zaata­ko­wa­nej przez Deme­triosa Eto­lii i zde­rzył się z huf­cami jed­nego z naj­lep­szych wodzów Polior­ke­tesa imie­niem Pan­tau­chos. Ten ostatni „…odważny, dumny i ambitny, wyzwał Pyr­rusa na poje­dy­nek. Pyr­rus także, nie ustę­pu­jąc żad­nemu z kró­lów w sile i odwa­dze i chcąc raczej przez męstwo niż przez uro­dze­nie oka­zać się god­nym stawy Achil­lesa, przedarł się przez pierw­szą linię bojową na front i sta­nął naprze­ciw Pan­tau­chosa. Wal­czyli naj­pierw na włócz­nie, potem prze­szli do bły­ska­wicz­nej i zacię­tej walki na mie­cze. Pyr­rus, raniony raz, zadał prze­ciw­ni­kowi dwa ciosy, jeden w udo, drugi w kark. Zmu­sił go do ucieczki i prze­wró­cił, ale nie zabił, bo ura­to­wali go przy­ja­ciele. Zagrzani do walki zwy­cię­stwem swego króla i podzi­wem dla jego męstwa Epi­roci z tym więk­szą silą prze­ła­mali falangę mace­doń­ską, po czym w pościgu za ucie­ka­ją­cymi wielu ludzi zabili, a do nie­woli wzięli pięć tysięcy” (Plut. 7). To zwy­cię­stwo przy­nio­sło Pyr­rusowi wielką sławę, a Epi­roci nadali mu przy­do­mek „Orzeł”.

Przy­szły zwy­cięzca Rzy­mian natych­miast sko­rzy­stał z oka­zji, aby jesz­cze bar­dziej pozy­skać serca swego ludu. Rzekł na wiecu żoł­nier­skim: „Jeżeli jestem orłem, to jestem nim dzięki wam. Bo jakże nie mam nim być, skoro na waszej zbroi wzno­szę się w górę jakby na skrzy­dłach”. Zwy­cię­stwo to świad­czy nie tylko o kunsz­cie dowód­czym i dziel­no­ści Pyr­rusa. Bitwa z Pen­tau­cho­sem mogła zostać wygrana tylko dla­tego, że Epi­roci zna­ko­mi­cie opa­no­wali mace­doń­ski spo­sób walki i stali się mistrzami we wła­da­niu bar­dzo długą włócz­nią falan­gi­tów – sarissą.

W końcu tego samego roku Deme­trios Polior­ke­tes ciężko zacho­ro­wał. Pyr­rus natych­miast naje­chał Mace­do­nię i dotarł aż do Edessy. Wielu Mace­doń­czy­ków przy­łą­czyło się do Aja­kidy, widząc w nim nowego Alek­san­dra, lecz osta­tecz­nie atak władcy Epiru został odparty. Pyr­rus zgo­dził się więc na zawar­cie pokoju. Zabez­pie­czyw­szy w ten spo­sób tyły Deme­trios zaczął przy­go­to­wy­wać wielką wyprawę w celu odzy­ska­nia azja­tyc­kich posia­dło­ści swego ojca, Anty­go­nosa Jed­no­okiego. Wtedy inni dia­do­cho­wie, Lizy­mach z Tra­cji, Pto­le­ma­jos z Egiptu i Seleu­kos z Syrii zaczęli zagrze­wać Pyr­rusa do boju. Prze­cież gdy Deme­trios zwy­cięży i pomnoży swe siły, Aja­kida ni­gdy nie wypę­dzi go z Mace­do­nii, „lecz wtedy za późno już będzie zma­gać się z nim i wal­czyć w obro­nie świą­tyń Molos­sów” (Plut. 10).

Pyr­rus dał się prze­ko­nać, bez skru­pu­łów zapo­mniał o ukła­dzie i w 287 roku wtar­gnął do Dol­nej Mace­do­nii, idąc na Ber­roję, skąd wywo­dził się ród Deme­triosa – Anty­go­ni­dzi. Jed­no­cze­śnie Lizy­mach wpadł ze swymi huf­cami do Mace­do­nii Gór­nej. Aja­kida wal­czył nie tylko mie­czem, lecz umie­jęt­nie posłu­gi­wał się pro­pa­gandą – gło­sił, że we śnie uka­zał mu się Alek­san­der Wielki, obie­cy­wał pomoc i wspar­cie, a na koniec wsiadł na nisaj­skiego rumaka i sam popę­dził przed Pyr­rusem naprzód”. Zabiegi te odnio­sły sku­tek – w decy­du­ją­cym momen­cie mace­doń­scy wojacy opu­ścili Deme­triosa i hur­mem prze­szli pod sztan­dary władcy Epiru. Polior­ke­tes, prze­brany w skromny płaszcz i zwy­kły kape­lusz od słońca (kau­zję), led­wie zdo­łał umknąć. Marze­nie Pyr­rusa zostało speł­nione – był kró­lem Mace­do­nii. Lecz wkrótce nad­cią­gnął na czele swych zastę­pów Lizy­mach i zażą­dał udziału w łupach, „skoro likwi­da­cja Deme­triosa jest wspól­nym dzie­łem ich obu” (Plut. 12). Lizy­mach był towa­rzy­szem bojów Alek­san­dra Wiel­kiego, Pyr­rus bał się więc, że gdy podej­mie z nim walkę, Mace­doń­czycy nie docho­wają mu wier­no­ści. Nolens volens zgo­dził się więc na żąda­nia króla Tra­cji i Mace­do­nię podzie­lono. Lizy­mach zagar­nął wschod­nią i dolną Mace­do­nię, władca Molos­sów musiał zado­wo­lić się kra­inami sąsia­du­ją­cymi z Epi­rem, któ­rych miesz­kańcy mówili zapewne nie dia­lek­tem mace­doń­skim, lecz epi­roc­kim – Eli­meją, Ore­stis, Lin­kos, zachod­nią Eor­dają i Pela­go­nią5.

Jako władca okro­jo­nego kró­le­stwa Mace­do­nii Pyr­rus musiał zma­gać się z Deme­trio­sem, zbie­ra­ją­cym po klę­sce siły w Gre­cji, i jego synem Anty­go­no­sem Gona­ta­sem, wciąż trzy­ma­ją­cym się w Tesa­lii. Uwol­nił Ateny, duchową sto­licę Hel­lady, od oblę­że­nia Polior­ke­tesa. Wdzięczni Ateń­czycy wpu­ścili go na Akro­pol, gdzie Pyr­rus zło­żył ofiarę dzie­wi­czej córce Zeusa – patronce mia­sta. Aja­kida prze­strzegł jed­nak oby­wa­teli Aten – „…jeśli chcą postę­po­wać roz­sąd­nie, naj­le­piej zro­bią, nie wpusz­cza­jąc do swego mia­sta żad­nego z kró­lów wię­cej” (Plut. 12, 6–7). Łatwiej pora­dzić – trud­niej wyko­nać. Ateny były już tylko cie­niem daw­nej świet­no­ści i ze swym pospo­li­tym rusze­niem odwy­kłych od wojaczki miesz­czu­chów nie mogły sta­wić czoła monar­chom hel­le­ni­stycz­nym z ich ogrom­nymi armiami.

Sytu­acja rady­kal­nie zmie­niła się w 285 roku, gdy Deme­trios Polior­ke­tes, który wyru­szył wresz­cie na swą upra­gnioną azja­tycką wyprawę, został pobiły przez Seleu­kosa i wzięty do nie­woli, z któ­rej już ni­gdy nie wró­cił. Pyr­rus natych­miast prze­rwał walki z Anty­go­no­sem Gona­ta­sem, któ­remu zdą­żył ode­brać więk­szą część Tesa­lii, i zawarł z nim przy­mie­rze, skie­ro­wane natu­ral­nie prze­ciw Lizy­ma­chowi, władca Tra­cji za bar­dzo bowiem wzrósł w potęgę. Było już jed­nak za późno – w 284 roku Lizy­mach wtar­gnął w dzier­żawy Pyr­rusa, okrą­żył obóz Aja­kidy pod Edessą i odciął mu dostawy zaopa­trze­nia. Jed­no­cze­śnie pod­że­gał naj­zna­ko­mit­szych Mace­doń­czy­ków do rebe­lii „wyrzu­ca­jąc im, że obco­kra­jowca, pocho­dzą­cego z odwiecz­nych nie­wol­ni­ków Mace­do­nii, wybrali na pana i władcę, a wypę­dzili z Mace­do­nii przy­ja­ciół i zaufa­nych samego Alek­san­dra!”. Wkrótce potem Pyr­rus musiał zmy­kać do Epiru, pro­wa­dząc ze sobą już tylko woj­ska Molos­sów i innych epi­roc­kich ple­mion. Utra­cił też wszyst­kie kra­iny zdo­byte po 288 roku. Poko­nany król sie­dział w ojczyź­nie, korzy­sta­jąc z nagro­ma­dzo­nych łupów i bogactw.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Np. „Rzecz­po­spo­lita”, nr 2/1999, s. 26; „Time”, 28.09.1998, s. 104. [wróć]

P. Leve­que, Pyr­r­hos, Paris 1957, „awan­tur­nik”. por. J. Car­co­pino, Pyr­rus, conqu­erant au aven­tu­rier? (w:) Pro­fils des conqu­erants, Paris 1961, s. 9 n.; “kon­do­tier” – S. Lan­cel, Han­ni­bal, Dus­sel­dorf-Zurych 1998, s. 185; H. Heft­ner, Der Aufstieg Roms von Pyr­r­ho­skrieg bis zum Fall von Kar­thago, Regens­burg 1997, s. 26; “war­to­głów” i “czło­wiek z pta­sim mózgiem” – S. Łoś, Rzym na roz­drożu. War­szawa 1960, s. 60 i 52; „błędny rycerz” – M. Cary, H. H. Scul­lard, Dzieje Rzymu, War­szawa 1992, s. 195; „meteor” – J. Heur­gon, Rzym i świat śród­ziem­no­mor­ski do wojen punic­kich, War­szawa 1973, s. 216. [wróć]

M. Cary, H. H. Scul­lard, op. cit., s. 195. [wróć]

Na temat Epiru G. N. Cross, Epi­rus. A study of con­sti­tu­tio­nal deve­lop­ment. Cam­bridge 1932; N. G. L. Ham­mond, Epi­rus, Oxford 1967. [wróć]

N. G. L. Ham­mond, Sta­ro­żytna Mace­do­nia, War­szawa 1999. s. 269. [wróć]