Baśnie i opowieści o Bydgoszczy - E.A. Gwiazdowska - ebook + książka

Baśnie i opowieści o Bydgoszczy ebook

E.A. Gwiazdowska

4,1

Opis

Wydaje się wam, że tylko Kraków i Warszawa mają swoje baśnie, mity i legendy? Poznajcie zatem Bydgoszcz, królewskie miasto położone nad Brdą i Wisłą, które może się pochwalić wyjątkowo ciekawą i burzliwą historią. Zaklęte obrazy, ukryte skarby, okrutne porwania... W prastarych opowieściach o tym niesamowitym mieście nie brakuje fascynujących wątków!
Jeśli chcecie poznać je wszystkie, przystańcie na chwilę i wsłuchajcie się uważnie w echa dawnych legend kryjących się w starych uliczkach miasta.

Zapadł już wiosenny zmierzch. Święta Barbara rozmawiała ze słowikami – pytała, jak im minęła zima w ciepłych krajach, czy mają dobre miejsca na gniazda, nuciła psalmy razem z drzewami i szumiącą wodą. Wtem usłyszała ciche kwakanie.
– Kwa, kwa, co mam począć, gdzie mam schować moje dzieci?
– A kto to tak narzeka w taki piękny wiosenny wieczór? – zapytała święta Barbara,
– To ja – dzika kaczka- rozległ się nieśmiały głosik – a kim ty jesteś, że rozumiesz naszą kaczą mowę?
– To ja, święta Barbara. Opiekuję się żeglarzami na tej naszej Brdzie. Dlaczego narzekasz, dzika kaczko?


Zapraszam na spacer po Bydgoszczy. Ta książka przeniesie Was w świat baśni i legend,
dzięki którym pokochacie to miasto tak, jak ja.
Agnieszka Nikczyńska, ksiazki-takie-jak-my.blogspot.com


Fascynująca podróż po starych uliczkach Bydgoszczy i leśnych traktach, wśród których kryją się dawne legendy, dorównujące swą bajkowością opowieściom z Warszawy czy Krakowa.
Michalina Foremska, papierowybluszcz.wordpress.com

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 79

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (8 ocen)
5
0
2
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
GosiaEmi

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam.
00

Popularność




O ubogiej wdowie i niebieskim płaszczu bydgoskiej Madonny

Było to w dawnych czasach, w mieście zwanym Bydgosta, czyli w dzisiejszej Bydgoszczy. Był tam piękny kościół z czerwonej cegły zwany farą. Do niego właśnie zamówiono pewnego dnia u artysty biegłego w sztuce malowania pięknych obrazów wizerunek Madonny z Dzieciątkiem. Mieszkańcy miasta czekali na niego niecierpliwie, a kiedy przywieziony został do fary, nie mogli się nadziwić piękności obrazu i przedstawionej na nim Madonny. Podziwiali urodę Maryi i jej łagodny uśmiech, dwa urocze aniołki w różowej i niebieskiej sukience, modlącego się rycerza. Błyszczało pozłacane tło i złota suknia Madonny trzymającej w jednym ręku Jezusa, a w drugim kwiat róży, dlatego nazwano ten obraz Madonnaz Różą. Jego sława rozeszła się daleko. Przychodzili mieszkańcy przedmieść i małych wioseczek, aby pokłonić się Maryi i prosić o jej opiekę. W dzień targowy przybyła do miasta także pewna uboga kobieta. Chciała sprzedać trochę płótna, które sama wykonała. Dużo pracy w nie włożyła. Najpierw w swoim niewielkim ogródku zasiała len, roślinkę, która ma niebieskie kwiatki. Podlewała, pieliła, aż len urósł dorodny i wysoki.

– Będzie piękny kawałek płótna – cieszyła się kobieta, a wraz z nią cieszyły się jej dwie córeczki.

– Będę mogła uszyć wam sukienki, a resztę sprzedamy w mieście!

Tak też zrobiła. Przez całą zimę przygotowywała lniane włókna – przędła i tkała na domowych krosnach, potem ufarbowała na błękitny kolor – taki, jaki miały kwiatki lnu na wiosnę.

– Takie chabrowe sukienki będą pasowały do jasnych włosów i niebieskich oczu moich dziewczynek – powtarzała uradowana. Kiedy płótno było gotowe, odmierzyła i odcięła kawałek na sukienki. Starczyło nawet na wstążki do włosów dla dziewczynek. Resztę pracowita kobieta nawinęła na kołeczek i zaniosła do Bydgoszczy w dzień targowy. Wzięła ze sobą bukiet chabrów z ogródka, przewiązała niebieską wstążką i postanowiła, że zaniesie go przed obraz pięknej Madonny w ołtarzu głównym bydgoskiej fary.

Ile tu ludzi, ile kupieckich straganów, ile pięknych i drogich towarów! A domy jakie duże i kościoły! – dziwiły się córeczki. To one niosły bukiet kwiatów dla Madonny. Ich mama niosła rulon niebieskiego płótna.

– Jak sprzedamy płótno, to kupię wam słodkie obwarzanki z makiem i korzenne pierniki, które kupcy przywożą z pobliskiego Torunia – obiecała mama.

Na jarmarku gwarno było ogromnie. Stragany bogatych kupców pełne były drogich zamorskich towarów: jedwabiu i malowanych naczyń, bursztynowych korali i wełnianego sukna oraz innych bogactw. Ale byli też skromniejsi handlarze – oni rozłożyli swoje wyroby wprost na kamieniach, którymi wybrukowany był rynek miasta. Tak też zrobiła kobieta – położyła swój kawałek płótna pomiędzy innymi sprzedającymi. Ludzie podziwiali, jak pięknie mienił się w słońcu błękitny len. Pomiędzy tymi straganami z powagą chodzili strażnicy i pilnowali porządku.

Nagle dały się słyszeć krzyki i sprzeczki. Strażnicy pobiegli w tamtą stronę. To jakiś bogaty kupiec krzyczał, że ukradziono mu belę materiału.

– Łapcie, łapcie złodzieja! – wzywał strażników. Ale złodzieja nie było widać. Zrobiło się zamieszanie, ludzie krzyczeli i biegali po rynku.

– Pewnie zdążył już uciec! – wołał jeden strażnik.

– Może się gdzieś schował! – wołał drugi.

– Poszukajmy!

Chodzili wśród straganów i uważnie patrzyli. Wtem spostrzegli piękne płótno ubogiej kobiety.

– To pewnie ona, to złodziejka!

– Tak, to takie płótno, jakie ja miałem! – krzyczał zdenerwowany kupiec.

– Chodź, kobieto, musisz się wytłumaczyć w ratuszu. Przyjdzie sędzia i rozstrzygnie waszą sprawę!

Na nic zdały się tłumaczenia kobiety, nie pomogły prośby i płacz dziewczynek – ich mama została oskarżona o kradzież. Kiedy szła przez bydgoski rynek, prowadzona przez strażników do ratusza, popatrzyła na kościół farny. Zrozpaczona błagała w swoim sercu: Piękna Madonno, ratuj mnie i moje dzieci! Przecież wiesz, że jestem niewinna! Ofiaruję Ci to moje błękitne płótno, które kosztowało mnie tyle pracy! Tak modliła się prowadzona do aresztu.

Co mamy teraz robić, dokąd iść, kto nam pomoże! – martwiły się pozostawione na rynku dziewczynki. Nie wiedziały, co robić, pozostał im tylko ten bukiet chabrów z niebieską wstążką z ich wiejskiego ogródka.

Poszły zatem do kościoła farnego. Migotały kolorami witraże w oknach, uśmiechała się Madonna w złotej sukni. Złożyły swoje kwiaty przed ołtarzem. Zmrok już zapadł, a zapłakane dziewczynki wciąż czekały na swoją mamę. Kościelny już dzwonił kluczami na znak, że zaraz zamyka świątynię. Nagle zdało im się, że poczuły ciepłą, delikatną dłoń na swoich głowach i usłyszały głos: Idźcie do domu, dzieci, idźcie do domu, zajmę się waszą mamą.

I tak się stało.

Wielkie było zdziwienie następnego dnia, gdy ludzie popatrzyli na obraz pięknej Madonny! Teraz Maryja ubrana była w błękitny płaszcz narzucony na złocistą suknię w kwiatowe wzory. Zewsząd rozlegały się okrzyki, zdziwieni mieszkańcy pytali:

– Kto przemalował obraz?

– Dlaczego Madonna ma niebieskie kolory?

– Przecież wczoraj była w złotej wzorzystej sukni!

– Dlaczego teraz ma na sobie ten chabrowy płaszcz?

Zbiegli się wszyscy ważni ludzie, przyszedł także sędzia i bogaty kupiec, i strażnicy. Zrozumieli, że to sama Madonna wybrała sobie błękitny kolor, taki, jaki miała wstążka przy bukiecie kwiatów i zwój płótna skromnej kobiety. Zrozumiał pan sędzia swoją pomyłkę, zrozumiał, że oskarżona kobieta jest niewinna. Wysłuchał jej tłumaczenia i uwierzył jej słowom. Dzieci wróciły szczęśliwie do domu ze swoją mamą.

Bydgoska Madonna z różą dalej uśmiecha się do wszystkich, którzy ją odwiedzają. Migocą kolorowe witraże, błyska złote tło obrazu i mieni się wszystkimi odcieniami niebieski płaszcz Madonny: jest tam błękit nieba i kwiatków lnu, szafir polnych chabrów i migotliwe kolory fal rzeki, która płynie koło kościoła. Aniołki nadal dźwigają złotą koronę nad głową Madonny, a rycerz odmawia modlitwę: Mater Dei memento mei.

Minęły lata i wieki. Bydgoszcz przeszła burzliwe dzieje. Była niszczona i zajmowana przez obce wojska, obraz Pięknej Madonny z różą dobrzy ludzie musieli ukrywać przed chciwymi okupantami. Kiedy minęły burze dziejowe, wrócił do swojego miasta i uzyskał nową nazwę: Matka Boska Pięknej Miłości. Ludzie przychodzą do niej wyszeptać swoje troski, mamy przyprowadzają swoje dzieci, a narzeczeni chętnie przysięgają sobie wzajemną miłość przed obrazem uśmiechniętej Madonny. Matka Boska z Różą – bydgoska Madonna.

Bydgoska fara to najstarszy kościół w mieście, zbudowany w stylu gotyckim. Znajdują się tu liczne obiekty zabytkowe, także z innych, nieistniejących już kościołów. Najcenniejszym obrazem jest późnogotycki obraz w ołtarzu głównym – Madonna z Różą, w stylu tzw. pięknych madonn. Wykonany prawdopodobnie w warsztacie wielkopolskim, jest jednym z najpiękniejszych tego typu obrazów w Polsce. W czasie II wojny światowej ukryty był w kościele w Mąkowarsku.

Wyspa Świętej Barbary i kaczkio tym, jak Święta Barbara dziką kaczkę ocaliła

Rzeka Brda ma czystą wodę. Wypływa hen – z Borów Tucholskich, przedziera się przez polodowcowe wzgórza, tworzy mnóstwo zatoczek i meandrów. Inaczej niż większość polskich rzek, Brda płynie z północy na południe. Wartki nurt to pluszcze cicho, to znów skacze po kamieniach niczym wodospad, szemrze i snuje opowieści. Oto jedno z takich szemrzących opowiadań bydgoskiej rzeki.

Nad wodą stoi piękny stary kościół. Ceglane mury przeglądają się w rzece, woda odbija dźwięk sygnaturki z kościelnej wieży. Naprzeciw zaś kościoła, na rzece, jest wyspa zwana Wyspą Świętej Barbary. Ale w dawnych czasach po drugiej stronie rzeki stała jeszcze inna świątynia – kościół i klasztor karmelitów. Była tam kaplica świętej Barbary. Przed jej obrazem gromadzili się bydgoscy żeglarze i przewoźnicy rzeczni. Zawierzali jej swoje troski, prosili o opiekę w czasie trudnej pracy na rzece. Uważali ją za swoją patronkę.

Spacerowała sobie kiedyś święta Barbara wieczorem nad rzeką. Patrzyła, jak miewają się żeglarze, którzy prosili ją o opiekę. Z zaciekawieniem oglądała ich łodzie i barki, na których przewozili towary, słuchała ich radosnych opowieści i skarg. Była wiosna. Śpiewały słowiki, powietrze przesycone było zapachem dzikiej czereśni, która właśnie zakwitła tuż nad rzeką. Huczał młyn na rzece naprzeciw fary, terkotało wielkie koło popychane przez wodę, obracały się młyńskie kamienie.

Zapadł już wiosenny zmierzch. Święta Barbara rozmawiała ze słowikami – pytała, jak im minęła zima w ciepłych krajach, czy znalazły dobre miejsca do uwicia gniazda, nuciła psalmy razem z drzewami i szumiącą wodą. Wtem usłyszała ciche kwakanie.

– Kwa, kwa, co mam począć, gdzie mam schować moje dzieci?

– A kto tak martwi się nad rzeką w taki piękny wiosenny wieczór? – zapytała święta Barbara.

– To ja, dzika kaczka – rozległ się nieśmiały głosik. – A kim ty jesteś, że rozumiesz naszą kaczą mowę?

– To ja, święta Barbara. Opiekuję się żeglarzami na naszej Brdzie. Dlaczego narzekasz, dzika kaczko?

– Ach, święta Barbaro, mam wielki kłopot – rozgadała się dzika kaczka. Tak niebezpiecznie na tej rzece. W zeszłym roku miałam gniazdo za miastem, ale jastrząb mi porwał młode kaczątko. Teraz osiedliłam się w mieście – a tu pełno podstępnych kotów i łakomych psów. A niedobre chłopaczyska też nas przeganiają i rzucają kamieniami. Tak bym chciała bezpiecznie wychować moje dzieci! – biadoliła kaczka.

Zamyśliła się święta Barbara. Szkoda byłoby dzikich kaczek. Są takie piękne! Ich kolorowe pióra odbijają się w bystrych falach Brdy i wolniej płynącej Młynówki. Myślała święta, myślała, jak by tu kaczkom pomóc. Potem poszła poradzić się znajomych świętych: świętego Antoniego, co kiedyś z rybami rozmawiał, świętego Józefa, który wspiera potrzebujących, świętego Rocha i świętego Franciszka – opiekunów zwierząt. Pomogli świętej Barbarze zrealizować jej pomysł. Na początek zgromadzili na rzece trochę wielkich głazów i jeszcze więcej małych kamieni. Także rzeka przyszła z pomocą – naniosła na nie trawę, kawałki gałęzi i rzeczny muł. Tak powstała wysepka. Szybko porosła małymi roślinami i dużymi drzewami. Stała się ozdobą bydgoskiej rzeki w samym centrum miasta. Tam dzikie kaczki mogły spokojnie budować gniazda, wychowywać swoje młode, drzemać w nocy i ogrzewać kolorowe piórka w dzień. Nikt im nie przeszkadzał, a święta Barbara miała je pod swoją opieką. Wysepkę nazwano Wyspą Świętej Barbary. Przebywa tam wiele gatunków dzikich ptaków, które jesienią lecą z północy na południe w poszukiwaniu cieplejszych miejsc. Niektóre z nich pozostają na rzece w Bydgoszczy przez cały rok. Widuje się tutaj ptaki z dalekich krajów albo takie, które przebywają w miejscach odludnych i spokojnych, tak jak perkoz.