Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
13 osób interesuje się tą książką
Basia jest zabawną i mądrą przyjaciółką wszystkich przedszkolaków. Jej przygody pomagają dzieciom zrozumieć świat i uczą, jak zachować się w trudnych sytuacjach. W Wielkiej Księdze zebrano siedem opowieści o Basi i jej rodzinie. Część z nich bawi, część wzrusza, a część pokazuje trudne sytuacje. Wszystkie ilustrują sytuacje bliskie każdemu dziecku. "Wielka księga przygód" zawiera siedem opowiadań:
Basia i upał w zoo
Basia i przedszkole
Basia i nowy braciszek
Basia i Boże Narodzenie
Basia i Mama w pracy
Basia i bałagan
Basia i taniec
Młodzi czytelnicy wraz z Basią przeżywają zabawne przygody, które czekają na nich w przedszkolu, w domu, na zakupach, ale także wraz z nią przechodzą przez pierwsze kłopoty, czy stresujące sytuacje. Postać Basi stworzona przez Zofię Stanecką odpowiada rozwojowi jej rzeczywistych rówieśników. Ma podobne marzenia, zainteresowania i lęki. Jest kopalnią pomysłów i twórczych zabaw, choć sama miewa i słabsze momenty. Jak każdy przedszkolak nie lubi sprzątać i bywa zazdrosna o młodsze rodzeństwo. Basia wie jednak, że zawsze może liczyć na swoich mądrych rodziców. Przy ich wsparciu i odrobinie humoru okazuje się, że świat może być bezpiecznym miejscem, wypełnionym samymi dobrymi emocjami. Seria o Basi przeznaczona jest dla dzieci w wieku 3-7 lat.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 53
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Czas: 1 godz. 28 min
Lektor: Maria Seweryn
Zofia Stanecka
Marianna Oklejak
Saga
Wielka księga przygód - Basia
Copyright © 2014, 2019 Zofia Stanecka i SAGA Egmont
Wszystkie prawa zastrzeżone
ISBN: 9788726127867
1. Wydanie w formie e-booka, 2019
Format: EPUB 2.0
Ta książka jest chroniona prawem autorskim. Kopiowanie do celów innych niż do użytku własnego jest dozwolone wyłącznie za zgodą SAGA Egmont oraz autora.
SAGA Egmont, spółka wydawnictwa Egmont
Basia ma 5 lat i czasem zastanawia się czy to dużo czy mało. Jej Tata twierdzi, że akurat w sam raz. I pewnie ma rację. Tak przynajmniej myśli Basia, która bardzo lubi swojego Tatę. „Wielka księga przygód” opisuje ich wyprawę do zoo, wspólne przygotowywanie Świąt oraz inne wydarzenia z życia rodziny Basi. Niektóre ważne, jak narodziny Franka Kolanka, inne trudne jak powrót Mamy do pracy i problemy z bałaganem, jeszcze inne po prostu radosne, jak taniec, który Basia uwielbia. A każde pełne przygód. Bo Basia wszystko robi intensywnie i z przytupem.
Wszystko zaczęło się w pewną sobotę. Upał tego dnia był straszny. Mama źle się czuła, bo puchły jej nogi, a Wielka Mała Niewiadoma rozpychała się jej w brzuchu tak, że wszystko, co Mama zjadła, wyjeżdżało z powrotem. Tata podsypiał przy śniadaniu, strasznie zmęczony po nocnym dyżurze – Tata jest lekarzem i czasem musi zostać na noc w szpitalu. Janek, który nie lubi, jak jest gorąco, zamknął się w swoim pokoju i powiedział, że wyjdzie w grudniu. Tylko Basia była zadowolona, że świeci słońce, bo Basia lubi każdą pogodę, a nie lubi tylko, gdy nic się nie dzieje. Wgramoliła się Tacie na kolana i zaczęła nudzić.
– Tatusiuuu! Chodźmy na rolki.
– Mmmmm... Co mówisz? – wybudził się Tata.
– Chodźmy na rolki.
– Jestem zmęczony, Basiu. Daj mi chwilę posiedzieć.
– A ile będziesz siedział?
– Minutkę.
– A ile to jest minutka?
– Sześćdziesiąt sekund.
– O nie! To strasznie długo!
– Malutko.
– Bardzo malutko czy tylko trochę?
– No dobrze, pójdziemy gdzieś, tylko nie na rolki.
Jest za gorąco. Może do zoo, tam przynajmniej jest dużo drzew.
– A jak pojedziemy do zoo, to przywieziemy stamtąd jakieś zwierzątko? – Basia od zawsze chciała coś hodować, choćby miał to być ślimak.
– Nie, nie! żadnych zwierzątek – jęknęła Mama. – Już i tak bez przerwy coś rozrzucacie i rozlewacie. Jeszcze tylko brakuje tu psich lub kocich kłaków.
– Ptaszki nie mają kłaków.
– Mają piórka. I pryskają pokarmem. I ćwierkają.
– Kanarki śpiewają.
– Właśnie. I żeby nie było wątpliwości: króliki bobczą, ślimaki wydzielają śluz, a rybki zarastają glonami.
– A pająki?
– Basiu!
– A nie możemy pojechać do zoo na rolkach? – zmieniła temat Basia.
– Po zoo się chodzi, nie jeździ – pouczył Tata.
– Dlaczego?
– Może dlatego, żeby nie przestraszyć zwierząt, a może dlatego, że tam nie ma specjalnej dróżki dla rolkarzy i dla rowerzystów. Poza tym idziemy do zoo po to, żeby obejrzeć zwierzęta, a nie leczyć podrapane na rolkach kolana.
– Oj, Tato!
– Nie oj Tato, tylko zapytaj Janka, czy pójdzie z nami, czy woli poczekać na pierwszy śnieg. Ja w tym czasie zapakuję nam coś do jedzenia i picia.
Janek uznał, że wyprawa do zoo jest dla maluchów i został w domu. Basia prawie się obraziła o tego malucha, ale w końcu stwierdziła, że Janek się nie zna i wydaje mu się, że jest nie wiadomo kim, tylko dlatego że skończył sześć lat. Też coś!
Do zoo pojechali tramwajem. Trochę dlatego, żeby było zabawniej, a trochę dlatego, że tuż przy przystanku tramwajowym jest wybieg dla niedźwiedzi i, jeśli ma się szczęście, można je obejrzeć z całkiem bliska. Tym razem nie mieli szczęścia. Zza skałki na wybiegu wystawała tylko jedna niedźwiedzia łapa.
– To niesprawiedliwe – zdenerwowała się Basia. – Nie po to przyjechaliśmy, żeby nie oglądać misie.
– Misiów, Basiu.
– Oj, Tato! Kup mi balonik i lody, to może się trochę pocieszę.
– Hmmm...
– Poproszę, Tatusiu kochany!
– Zawrzyjmy układ. Balonik nie, lody tak. Jedna kulka. Malinowe czy waniliowe?
– Malinowe. Tato? A może niedźwiedzie się pochowały, bo nie mają takiego kochanego Tatusia, który kupowałby im lody?
– To całkiem możliwe. W taki upał musi być im strasznie gorąco. Nie mogą zdjąć futra, jak ty sweterek. Pomyśl tylko, jak byś się czuła, gdybyś była cała porośnięta grubym, brunatnym futrem. Gdybyś miała futro na brzuchu, na plecach...
– I na nosie!
– ...i na nosie...
– I na rękach!
– ...i na rękach...
– I na pupie!
– ...i na... W każdym razie gdybyś miała futro wszędzie, to na pewno szukałabyś cienia w taki upał jak dziś.
– Jakbym miała wszędzie futro, to bym była wielka i groźna. I ryczałabym na Janka, jak by mi zabierał kredki. I Mama musiałaby ciągle sprzątać, bo bym liniała. Może nawet musiałabym uciec z domu, żeby się nie denerwowała? Dobrze chociaż, że niedźwiedzie nie ćwierkają i nie pryskają pokarmem. A może Mama nie miałaby nic przeciwko temu, żebym była niedźwiedziem, gdybym poszła do fryzjera i ostrzygła się na jeża? Jeże chyba nie robią nic złego?
– Tupią po nocach i rozlewają mleko z miseczki.
– Wiedziałam, że coś robią nie tak. Zawsze tak jest.
– Gdybyś obcięła się najeża, miałabyś straszny kłopot. Misiom w futrze jest gorąco, ale to futro chroni ich skórę przed oparzeniami w lecie i przed mrozem w zimie.
Taki ostrzyżony miś bardzo by cierpiał.
– Biedny miś. Chyba już wolę być Basią!
– Ja myślę! Chodźmy lepiej do innych zwierząt. Zobaczymy, jak chowają się przed słońcem. A może znajdziemy takie, którym upał nie przeszkadza?
I poszli. Najpierw znaleźli wróble, które chowały się przed upałem w cieniu drzew – Basia dała im okruchy z lodowego wafelka.
Potem znaleźli flamingi, które chłodziły sobie nogi w wodzie. Basia też chciała wejść do bajorka, ale Tata pokazał jej tabliczkę z napisem „Zabrania się kąpieli w stawie”, więc nic z tego nie wyszło.
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.
Przepraszamy, ten rozdział nie jest dostępny w bezpłatnym fragmencie.