Alfabet Salonu - Krzysztof Feusette - ebook + książka

Alfabet Salonu ebook

Krzysztof Feusette

3,7

Opis

Dziennikarze, artyści, naukowcy, celebryci. Tworzą nieformalny Front Jedności Przekazu zwany Salonem.

Nie łączy ich tajny kodeks ani rytuał inicjacji. Zasady są niepisane, ale i tak każdy z członków gremium dobrze je zna. Co grozi za wyłamanie

się z szeregu? Zazwyczaj tylko upomnienie i pogrożenie palcem (pamiętacie co się działo kiedy Marcin Meller wycofał poparcie dla PO, albo

kiedy Monika Olejnik powiadomiła premiera, że wszyscy dziennikarze są przeciw niemu), ale czasem trzeba kogoś bezpowrotnie wygnać (przypadek Joanny Szczepkowskiej).

Prezentujemy osiemdziesięciu salonowych zawiadowców. Kto się nie załapał niech nie płacze; możliwe są kolejne tomy alfabetu.

Feusette pisze o mnie w co drugim mniej więcej swoim tekście. Niektórzy po stronie prawdy mówią, że Feusette ma na moim punkcie obsesję, być może o zabarwieniu erotycznym, ale ja będę Feusettea bronił.

Tomasz Lis, Newsweek, TVP

Mnie szczególnie spodobał się demaskatorski artykuł zatytułowany Król jest w stringach autorstwa pana Krzysztofa Feusettea. No cóż, widocznie nawet popkultura zasłużyła na swego Macierewicza.

Jakub Wojewódzki, Polityka, TVN

No, ale co to jest za felietonista?

Paweł Wroński, Gazeta Wyborcza

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 331

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (3 oceny)
1
0
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




OkładkaAnna Kierzkowska

Redaktor prowadzącyBartłomiej Zborski

Redakcja i korektaMałgorzata Terlikowska

Skład i łamanieTEKST PROJEKT Łódź

Copyright © Krzysztof Feusette. All Rights reserved.Copyright © by Fronda PL, Sp. z o.o.

ISBN 978-83-64095-39-9

WydawcaFronda PL, Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 WarszawaTel. 22 836 54 44, 877 37 35Fax. 22 877 37 34e-mail: [email protected]/FrondaWydawnictwo

Marcie

Od Autora

Lepiej pewne rzeczy utrwalić, zanim znikną. Byłem kiedyś w „Rzeczpospolitej” szefem portalu „W sieci opinii”, w którym zebraliśmy masę kapitalnie dokumentujących polską politykę cytatów, opowieści i komentarzy. Wszystko zatonęło w odmętach Internetu wraz z nastaniem w redakcji Grzegorza Hajdarowicza. Zniszczono archiwa, rozbito portal, pogrążono „Rzepę”, amputowano wszystko, co decydowało o sile „Uważam Rze”. Tak trafiłem do tygodnika „w Sieci”.

Nie interesują mnie życiorysy czy poglądy rodziców opisywanych tu osób, a wyłącznie to, co ludzie ci robią i będą robili z polską demokracją oraz jej IV władzą. Czy dadzą się całkiem wessać w aparat partyjnej młócki? Czy już dali? Ilu z nich? Niektórzy szczerze się nienawidzą. Michał Ogórek drwił z białaczki Adama „Nergala” Darskiego, Jakub Wojewódzki opluwał się z Tomaszem Lisem, Lis z Moniką Olejnik, ale przecież łączy ich naprawdę wiele. Na przykład – nie cierpią niepokornych dziennikarzy. Dlaczego? O tym właśnie jest Alfabet salonu.

Krzysztof Feusette

A któż to jest – zapyta wielu z Państwa. Odpowiadam – dziennikarka-symbol naszych czasów, idealnie wtapiająca się w tłum mainstreamu, precyzyjna jak przekazy dnia, ale i chaotyczna, jak politycy próbujący je powtarzać. Pilnująca, by w swoich telewizyjnych relacjach nie wychylić się za bardzo, bo lepsi w te klocki gotowi pomyśleć, że wymarzyła sobie coś więcej niż sejmowe meldunki dla kanału TVN24. Ale przecież i sama mocno wyczulona na to, co za plecami. Czy nie wyłoni się tam jakaś młodsza, bardziej utalentowana w dziedzinie dyskretnego zadowolenia partii rządzącej? Albo młodszy, ładniejszy (choć przecież z cech zewnętrznych niczego red. Adamek nie brakuje) i bardziej zdecydowany, by w przekazie najważniejszych treści, a także najświeższych relacjach z politycznego frontu pójść jeszcze dalej i jeszcze mocniej nazwać rzeczy po imieniu? Tak jak nazywa się je na TVN-owskich kolegiach, w TVN-owskich bufetach i na TVN-owskich garden party. I powie ten ktoś prostu z mostu, przed kamerą i na żywo: „A teraz moim rozmówcą będzie znakomity człowiek, piękny poseł i cudowny polityk, pan Ygrek Iksiński z Platformy Obywatelskiej” albo „A teraz moim rozmówcą będzie debilny kretyn, nawiedzony idiota i wariat paranoik, pan Ygrek Iksiński z Prawa i Sprawiedliwości”.

No, ale tak powiedzieć nie można, bo oglądalność jednak szybciej spadnie niż wzrośnie. Wszak nie od tego są programy informacyjne TVN, by ludziom między oczy walić kawa na ławę, że jedna partia jest dobra i mądra, a druga zła i niemądra, ale by robić to umiejętnie. Dyskretnie. Łyżką raczej niż wiadrem. Subtelnym akcentem, sformułowaniem zdania, szykiem wyrazów, wymownym spojrzeniem, znaczącą pauzą, nazwaniem rzeczy ostrzej (w przypadku opozycji) lub łagodniej (w przypadku władzy), a czasem po prostu – zwyczajnym wyborem tematu, w jakim podsuwa się mikrofon paniom i panom z ulicy Wiejskiej.

I w tym właśnie red. Adamek jest naprawdę dobra. Niczym szara mysz nakręcana na kluczyk, by gryźć serek wyłącznie z prawej strony, każdą w nim dziurę interpretując jako winę opozycji, każdy kawałek pyszniutki wpisując na listę sukcesów władzy sery rozdającej. Ktoś powie, jest takich więcej, a ona akurat niczym szczególnym na tle drugiego garnituru dziennikarzy oddanych umacnianiu władzy platformersko-ludowej się nie wyróżnia. A ja Państwu mówię – właśnie to ją wyróżnia, że się nie wyróżnia, swoje robi, a gdyby ją zapytać, czy zdaje sobie sprawę, jak bardzo, mimo zabiegów maskujących, widać jej oddanie koalicji rządzącej, zrobiłaby zapewne to, co zawsze, gdy trzeba udać zdziwienie. Wielkie oooczy! Bo też – i nią, i wszystkimi tego rodzaju „szarymi myszkami” mainstreamu kieruje to właśnie uczucie, które zgodnie z przysłowiem wielkie oczy wywołuje. Strach. Czasem przed utratą pracy, a czasem naprawdę przed zmianą władzy, która przyjdzie, zabierze kamerę i mikrofon, a potem każe się pakować, jak każda nowa władza wszystkim tym, którzy oddali się wcześniej we władanie przeciwnikom politycznym. Strach budzi nienawiść, nienawiść rodzi strach. A przecież wystarczyłoby czasem się otrząsnąć i raz na dwadzieścia materiałów zadać władzy naprawdę trudne pytanie, a opozycji chociaż raz nie obarczyć odpowiedzialnością za fatalny stan tych elementów państwa, na które od siedmiu lat nie ma żadnego wpływu.

Wiem, na miejsce Agaty Adamek znalazłby się natychmiast jakiś Adam Agatowski, by oddać się tym samym procederom z jeszcze większą pasją i zaangażowaniem. W chorym organizmie, jakim będzie każda prorządowa telewizja uwiązana z władzą siecią powiązań towarzyskich, biznesowych, politycznych, sądowych i Bóg wie jakich jeszcze, nie ma miejsca dla ludzi, którzy potrafią w tym ślepym marszu choć na chwilę przystanąć.

Tyle że to tylko część prawdy. Są na okrętach TVN, nieprzypadkowo zwanej Tusk Vision Network, dziennikarze czy prezenterzy, którym udało się uniknąć prorządowego ostemplowania, przy śmietniku czy w jeszcze bardziej romantycznym miejscu. Redaktor Adamek, choć stempla owego stara się nie eksponować aż tak mocno jak jej bardziej dla władzy zasłużone koleżanki, to jednak wątpliwości być nie może – doskonale wie, gdzie leżą w polskich mediach konfiturki. To dlatego tak często w odpowiedzi na jej właśnie pytanie, usłyszymy, że „opozycja działa na szkodę Polski”. I to jej w grudniu 2013 roku przydarzyła się przykra (dla opozycji, nie dla niej) wpadka, gdy stwierdziła, że podczas przyjmowania przez Sejm uchwały dotyczącej wspierania przez Polskę nowego rządu na Ukrainie „prezes PiS Jarosław Kaczyński nie wystąpił w Sejmie, nie było go podczas przyjmowania uchwały przez aklamację”. Widzowie pękali ze śmiechu, bo Kaczyńskiego było widać na sali sejmowej nawet na obrazkach pokazywanych w tym samym czasie przez stację Adamek. Ona sama z przyznaniem się do „błędu” zwlekała dwie godziny. „Wbrew temu, co mówiłam o przyjmowaniu uchwały przez aklamację, był obecny Jarosław Kaczyński”. Krótko mówiąc – chyba ją poniosło.

I pomyśleć, że już dwa lata wcześniej, będąc młodą bohaterką spotkania z cyklu „Droga do sukcesu”, realizowanego przez Bibliotekę Szkolną i uczniów Zespołu Szkół Społecznych im. Unii Europejskiej w Zamościu, jako słynna absolwentka tejże placówki, mówiła: „Dziennikarstwa nie można traktować czysto teoretycznie. Podczas zajęć na studiach nie możemy sprawdzić się, czy nadajemy się do pracy w zawodzie, czy nie”.

W przypadku Adamek i jej zaangażowania się „podczas pracy w zawodzie” w umacnianie władzy PO-PSL wymowną puentą może stać się zdanie, które pozostaje jej najszerzej komentowaną w Internecie wypowiedzią. „Zaraz się wyjeb... wyjebie!” – rzuciła kiedyś przed kamerą, nie wiedząc, że ta jest włączona. Kiedy zaś tuż po wylosowaniu numerów list wyborczych jedna z posłanek PiS żartem stwierdziła, że „cztery” to po angielsku „four”, które z kolei brzmi jak „for” (dla), więc można ukuć hasło „PiS 4 You!”, red. Adamek natychmiast dodała, że PO ma liczbę 8, czyli... 2 razy „4 You”!

Nie trzeba dodawać, że swój greps powtarzała w każdym antenowym wejściu. Jak widać, pewnym dziennikarkom nie trzeba już nawet przesyłać przekazów dnia, żeby wiedziały, co mówić, by władzy, ich władzy, było naprawdę dobrze.