777 spojrzeń w niebo - Stefan Radziszewski - ebook

777 spojrzeń w niebo ebook

Stefan Radziszewski

0,0

Opis

Książka 777 spojrzeń w niebo ks. Stefana Radziszewskiegoto rodzaj przewodnika, który ułatwia poszukiwanie swojego człowieczeństwa i miejsca bliżej Boga. Całość zredagowana jest podobnie jak Gra w klasy Julio Cortazara, pozwalając dowolnie konstruować kształt i kolejność lektury poszczególnych fragmentów. W przeciwieństwie do Cortazara, który starał się odnaleźć sens w świecie pustki, autor 777 spojrzeń w niebo próbuje w otaczającej nas pustce wskazać Boskie przykazania, nadające życiu sens. „Siódemki” skłaniają zatem czytelników do dalszych poszukiwań i poszerzania przekazu lektury o własne przemyślenia i odkrycia.

 

Warto zatem przystąpić do lektury 777 spojrzeń w niebo. To wybór myśli nietuzinkowych świętych i pospolitych śmiertelników, których droga do nieba prowadziła przez zawiłe rozterki duszy. Autor przewodnika jest nie tylko wnikliwym czytelnikiem pism teologicznych, ale także uważnym obserwatorem współczesnego świata. Udowadnia, że Bóg jest blisko Ojców Kościoła, ale także wśród wątpiących i poszukujących prawdy. Mądrości zaś można się uczyć od św. Jana Pawła II, ale także od Charlesa Baudelaire’a, poety przeklętego. I do tego nas zachęca: byśmy będąc myślący, byli też uważni, odważni, i wierni.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 270

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



KS. STEFAN RADZISZEWSKI

777

SPOJRZEŃ

W NIEBO

(NIE TYLKO DLA MŁODYCH)

777 LOOKS INTO HEAVEN

Text copyright © 2018

ISBN: 978-83-63977-78-8

ISBN MOBI: 978-83-63977-79-5

All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone

TABLICA ORIENTACYJNA

Na swój sposób książka ta zawiera wiele książek. Istnieją też rozmaite rodzaje lektury: można rozpocząć od numeru pierwszego, a skończyć na siedemset siedemdziesiątym siódmym. Można jednak podjąć się lektury według klucza, jednego z wielu, które ukryte są pośród kolejnych myśli, sentencji, cytatów, refleksji, parafraz i uwag.

Oto niektóre z proponowanych kierunków lektury:

Dla wielbicieli Małego księcia:

644 – 221 – 51 – 114 – 341 – 61 – 269 – 686 – 212 – 140…

Dla początkujących biblistów:

1 – 10 – 215 – 42 – 24 – 286 – 65 – 335 – 109 – 583 – 3…

Dla filologów i filozofów:

5 – 15 – 25 – 338 – 238 – 120 – 147 – 88 – 314 – 189 – 222 – 100…

Dla czcicieli gematrii:

55 – 44 – 33 – 22 – 223 – 57 – 259 – 227 – 67 – 172 – 300…

Dla romantycznych dusz (i ciał):

200 – 110 – 70 – 80 – 349 – 66 – 228 – 148 – 48 – 58 – 382…

Etc. etc.

1.

Idźcie i głoście!

(Mk 16, 15)

2.

6 stycznia 2015 roku papież Franciszek powiedział:

Na drodze życia bądźmy uważni, odważni i nie zmęczeni!

Niech będzie z nami zawsze Słowo Boże!

Czyli po polsku: nie bądź gapą, nie bądź tchórzem i nie bądź leniem!

I jeszcze czytaj Pismo.

3.

Trzy nauki proroka Jonasza:

Pamiętaj, że z rybami nie ma żartów!

Niechaj cię nie zasmuca szczęście bliźniego twego!

Nawet największy wieloryb może nagle przemienić się w złotą rybkę!

Święty Jonaszu,

od ryby i od rycyny, od rzucania losów i od czarnej rozpaczy, 

od płomiennych kazań i od robaczka, gdy skwar 

– ulecz nasz egoizm

i daj, by wspaniałość Boga znów zamieszkała w naszych duszach.

Quis ut Deus!

4.

Labor assiduus vincit omnia (Wergiliusz).

Konsekwentna praca przezwycięża wszystko.

Mała, maleńka mróweczka zdobywa szczyt.

Ostatecznie tylko ona jest zwycięzcą.

5.

Jeśli zapytają, kto jest większym pisarzem, Sienkiewicz czy Gombrowicz,

odpowiadaj zawsze – Norwid!

Jeśli zapytają, kto bohaterem, a kto zdrajcą, pułkownik Kukliński czy generał Jaruzelski,

zawsze odpowiedz – rotmistrz Pilecki!

Jeśli zapytają, kto największym świętym…?

Milcz!

6.

Współczesna sztuka podobna jest do dziecka, które siedzi przed olbrzymią kartką papieru. Przed nim leży sterta tubek z farbą. Obraz, który powstaje, to wściekle kolorowe dzieło. Dzieciak z radością bije sobie brawo, jego dłonie (a nawet buzia) poplamione są farbą.

Cóż przedstawia to pstrokate dziełko? Moje wewnętrzne JA – odpowiada z dumą mistrz bobas. Moje wewnętrzne NIC – dopowiada echo, jak zwykle czarnobiałe.

7.

Lepiej jest milczeć i być niż mówić, a nie być.

Nauczanie skuteczne jest wtedy, gdy czyni się to, czego się naucza.

(św. Ignacy Antiocheński)

8.

Melchizedek. I Psalmista, śpiewający siedem wieków później jego pochwałę.

Król Szalemu, który wychodzi na spotkanie Abrahama. Bez złota, kadzidła i mirry, ale z kromką chleba.

Bóg tak się nim zachwycił, iż postanowił powtarzać ten gest przez wszystkie wieki.

Jezus, Król pokoju, który jest Chlebem życia i Kapłanem na wieki.

Jezus Melchizedek.

9.

Nie błądźcie, bracia moi. Ci, którzy rujnują rodziny, królestwa Bożego nie odziedziczą.

(św. Ignacy Antiocheński)

10.

Niech nikt nie odważa się przemawiać, polegając na bogactwie swego serca, niech nikt nie polega na swej wytrwałości, kiedy doznaje pokusy. Albowiem od Boga otrzymujemy mądrość, aby rozumnie o rzeczach zbawiennych przemawiać, od Niego też otrzymujemy cierpliwość, aby zło mężnie znosić.

Oto skoro powiedział swoim uczniom: „Świat będzie was nienawidził”, dodał natychmiast, aby uspokoić zalęknionych: „Nie bójcie się, Jam zwyciężył świat”.

Powiedziano: „Świat będzie was nienawidził”. Świat niszczy, ale nie zniszczy; walczy, ale nie zwalczy. Przeciw żołnierzom Chrystusa wysyła dwie armie: schlebia, aby zwieść; trwoży, aby załamać. Niech więc nie paraliżuje nas szukanie własnej przyjemności ani nie przeraża cudze okrucieństwo, a tak zwyciężymy świat.

(św. Augustyn)

11.

François Gérard Georges Nicolas Hollande, czworga imion, prezydent Republiki Francuskiej, ogłosił program walki z terroryzmem. W ciągu trzech lat Francuzi wydadzą ćwierć miliarda euro, aby w edukacji wprowadzić nowy program laicyzacji. Dzięki temu w przyszłości nie pojawią się nowe tragedie à la „Charlie Hebdo”.

Pomysł z loży piekielnej rodem. To tak, jakbyście konającemu, z którego wycieka krew, zalecili upuszczenie krwi. I nie zapomnijcie o słodkim nuceniu Marsylianki w tle.

12.

Zło jest pięknem, którego poszukujemy z nienawiścią i wstrętem.

To sobie, malarzu, dobrze zapamiętaj!

(Tomáš Špidlik)

13.

Nie pij grappy na czczo! To wezwanie Papieża Franciszka rozpaliło serca i głowy. Kto lubił papieża, lubi go dalej; kto nie lubił, tym bardziej polubić nie zechciał. Oburzeni oburzyli się bardziej, a zachwyceni nie porzucili swego zachwytu.

Ten Papież od grappy bardzo przypomina pewnego Proroka z Nazaretu. Jego pierwszym cudem (jak podaje ewangelista Jan) nie było wcale uzdrowienie trędowatego, wskrzeszenie chłopca w Nain albo egzorcyzmowanie opętanego. Pierwszym aktem cudotwórczym była przemiana wody w wino podczas wesela w Galilei. Od tego czasu wojna oburzonych z zachwyconymi trwa w najlepsze.

14.

Wszystko jest łaską.

(św. Teresa z Lisieux)

15.

Niedobra jest szkoła i zła:

stawia nam jedynki,

stawia nas do kąta

i na grochu klęczeć musimy.

16.

Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twej duszy od ciebie.

(Łk 12, 20)

17.

Drzewo to ta potęga, co wolno zaślubia niebo. Podobnie i ty, mały człowieku. Bóg sprawia, że rodzisz się, rośniesz, że wypełniają cię kolejno pragnienia, żale, radości i cierpienia, wściekłość i przebaczenie – a potem bierze cię do siebie z powrotem.

(Antoine de Saint-Exupéry)

18.

Jeśli trąba brzmi niepewnie, któż będzie się przygotowywał do bitwy?

(1 Kor 14, 8)

19.

Każdy człowiek, który ma upodobanie w mnóstwie słów,

chociażby głosił chwalebne rzeczy,

jest pusty wewnątrz.

(Izaak z Niniwy)

20.

To, co mówisz niech będzie pełne treści.

I niech nie wychodzi z twoich ust żadne słowo

zawieszone w próżni i pozbawione znaczenia.

(św. Ambroży)

21.

COR AD COR LOQUITUR – serce przemawia do serca!

(kard. John H. Newman)

22.

Jest lód i jest lodówka. Jest żar i jest żarówka.

Jest wiatr i jest wiatrówka. Jest groch i jest zupa grochowa.

Jest także studniówka, czyli dziwna noc, która pochodzi od stu dni.

98… 99… 100!

Jak od stu dni to od studni.

Do tej studni zaglądał Narcyz, by ujrzeć swe śliczne oblicze.

Do tej studni zaglądał Elegant, by ujrzeć oblicze śmierci (w Czerwieni Pamuka).

Zaglądam dzisiaj i ja – bo dzisiaj studniówka.

Wrzucam pieniążek „na szczęście”.

Nabieram bukłaczek wody, aby ocaliła mnie zagubionego na pustyni świata.

Krzyczę, myśląc o tym, który jest delfinem-topielcem.

Jezus mówi, iż jest Wodą Życia.

Studnią, która nigdy nie pozna smaku suszy.

Duchu Święty, przyjdź!

Gdy mój grosik na drogę, bukłaczek nadziei i niebieski delfin

płoną.

23.

U nas śnieg prawie stopniał,

ale wieje „depresyjny” wiatr,

a rano spadł grad.

Ale rymy, niech to kaczka kopnie!

(Dorota Kulczycka)

24.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy,

którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie,

albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.

(Mt 11, 29–30)

25.

Dociekania prawdy nie można traktować jako rzemiosła: zarabiać nią na życie, a potem odkładać ją na bok i cieszyć się sobotą wolną od zwykłych zajęć. Prawdą trzeba żyć, ukierunkować na nią wszystkie swoje ambicje i plany. Jedynie dopuszczalnym stosunkiem do prawdy jest nieustanne dążenie.

I to można by nazwać mądrością.

Mądrością nigdy nie posiadaną, zawsze zdobywaną: nigdy nie obcą, a zawsze jeszcze pełną obietnicy. Mądrość nie jest wielką namiętnością, lecz spokojną przyjaźnią. Nie tonie się w niej bez pamięci, ale zawsze można na nią liczyć. Nie traci się dla niej głowy, lecz dzięki niej zyskuje się twardy grunt pod nogami.

(Michał Heller)

26.

Życie człowieka podobne jest do podróży morskiej. Możesz chwycić wiosełko i machać nim na prawo i lewo. Możesz nawet zawołać kogoś do pomocy: wiosłując zgodnie, popłyniecie trochę dalej. Ale szybko przychodzi zmęczenie. Nie masz siły, zniechęcony i zrezygnowany tracisz nadzieję na dalszą podróż.

Tymczasem wystarczy włączyć myślenie. Wyrzuć wiosełko i postaw żagle na maszt. Kiedy zaczyna wiać wiatr, bezwysiłkowo, bez zmęczenia, znajdziesz się na drugim brzegu.

Ten wiatr to oczywiście Duch Boży. Ten Duch, który przywraca człowiekowi człowieka.

Nie poprzez wielkie wzruszenia religijne, bicie serca, gwałtowne uczucia miłości do Boga i ludzi. Raczej duch pokory i prostoty, w którym dobro smakuje jak dobry chleb, a prawda znowu zaczyna świecić w ciemności.

Ten właśnie duch wprowadza porządek w nasze wewnętrzne dysharmonie. Tylko idąc za nim owieczka ciała i owieczka duszy podążają spokojnie na zielone łąki radości.

27.

Potius mori, quam foedari

(raczej umrzeć niż się skalać)!

28.

Św. Jan Chryzostom o stole Eucharystii:

Jak lwy ziejące ogniem odchodzimy od tego stołu, stając się postrachem dla szatana!

Codziennie od nowa przystępujmy do źródła życia.

29.

Bóg jest INNY.

Niepodobny do otaczającego nas świata.

Po prostu oryginalny.

Przy Nim wszystko jest wtórne.

Każdy gest jest lichą imitacją, każde dzieło miernym falsyfikatem.

Tylko serce próbuje Go naśladować. I drży.

30.

Zwiastowanie Pańskie.

Święto pokornych aniołów.

I Miriam pełnej niepokoju.

Nasze święto.

31.

Mojżesz czy Abraham? Kto jest ważniejszy w Starym Testamencie? Kiedy odpowiadamy: Mojżesz (wszak wyjście z Egiptu, przykazania, Pascha), rodzi się w nas niepokój, że jednak Abraham. Mówiąc: Abraham (do niego przyznają się trzy religie – islam, Żydzi i my – a nade wszystko przyznaje się do niego sam Bóg), odczuwamy pewność, iż jednak Mojżesz.

Dlatego najlepiej scalić tych dwóch gigantów wiary. Idziemy przez świat przestrzegając Prawa Mojżeszowego, aby otrzymać nagrodę na łonie Abrahama. Taka formuła wydaje się najbardziej trafna. W ten sposób wilk syty i owieczka cała.

Albo inaczej – Panu Bogu zapalamy świeczkę, a diabłu ogarek! Połączenie Abrahama z Mojżeszem jest jak najbardziej fatalne. Wystarczy wdrapać się na Golgotę, aby zobaczyć różnicę! Tam obok krzyża Jezusowego powieszono dwóch łotrów. Pierwszy patrzy na proroka z Nazaretu jako na potomka Mojżesza, który wzywa do wierności Prawu, do przestrzegania przymierza, unikania grzechu. I dlatego ma w sobie tylko nienawiść i rozpacz. Drugi łotr widzi w Jezusie syna Abrahama, którym i on jest. Cierpiącego człowieka, który dzieli i jego niedole. Mesjasza. Ten drugi nazwany jest Dobrym Łotrem.

32.

Nie znajdziesz mnie, jeśliś mnie szukał – mówi szczęście.

(Jean Guitton)

33.

Pewien wybitny malarz, mieszkający w Unio-Eur-Opp. przeprowadził eksperyment. Pomalował człowieka białego – czarną farbą, a czarnego – farbą białą. Dodatkowo, aby całość skomplikować, pomalował innego białego na czarno, a następnie przemalował go znów na biało, natomiast kolejnego czarnego pomalował na biało, aby ponownie wymalować go czarną farbą. Po zakończeniu swej „działalności artystycznej” nasz malarz wystąpił na krótkiej konferencji prasowej, na której ogłosił Orędzie Nowej Estetyki dla Narodów Zjednoczonej Europy. Jego tzw. „czterej ewangeliści” (czyli B-C, C-B, B-C-B, C-B-C), stylizowani na anioły (złote skrzydła przypięte do białych bądź czarnych pleców), po każdym zdaniu bili brawo. Prasa zamieściła tekst orędzia oraz mnóstwo zdjęć z happeningu „Świątyni Estetyki Nowego Świata”.

Nikt nie podążył śladem „czterech ewangelistów”. Tymczasem dalszy ciąg historii B-C, C-B, B-C-B, C-B-C daje do myślenia. Pierwszy wrócił do swojej rodzinnej wioski, a ponieważ właśnie zaczęła się pora deszczowa, przez trzy dni wystawiał swoje ciało na działanie chrzcielnego żywiołu – i stał się czysty. Drugi ruszył w daleki świat – udoskonalił metodę malarza i ciągnął zyski ze swojego stanu Colour Man, śpiewając smutne songi o szarej egzystencji ludzkiej mrówki. Trzeci zniknął – ponoć porwany przez dzikie plemiona daltonistów stał się ich wodzem.

Czwarty…? Okazało się, że w jego przypadku farba jest toksyczna. Nie mogąc znieść bólu – toksyczna farba paliła niczym szata Dejaniry – przemienił się w płonącą pochodnię. Prasa nie odnotowała jego śmierci.

Problemem nie jest to, że jesteś numerem czwartym.

Problem zaczyna się, gdy z lustra patrzy na ciebie Picasso.

Nie dajcie się!

Niechaj nie przemienią Was w „nowoczesne” literki lub numerki.

W żadne AAA, BBC, CBA… CDN!

Tylko cudowny alfabet, którym jest Ewangelia, potrafi nadać życiu prawdziwy sens i smak.

Bądźcie aniołami i podążajcie drogą Ewangelii. I niech bije w Was mocno serce, którego żadna trująca siła nie potrafi przefarbować.

Albowiem Światło przyszło na świat…!

34.

Wokół ołtarza gromadzi się rodzina.

Przed ekranem siada samotny widz.

35.

Nie warto zabiegać o względy świata. Co o nas sądzi, jak nas widzi, co o nas powie? Uczeń Jezusa powinien troszczyć się o swojego Oblubieńca, o miłość, która mocniejsza jest od śmierci. I nie przejmować się zbytnio światem, który jest domeną „księcia” tego świata. A co z ewangelizacją, z nawracaniem ludzi, z głoszeniem światu orędzia zbawienia i łaski? Cóż powiedzieć…? Kościół – niczym łódź Piotrowa – płynie po morzach i oceanach. Wokół świat, którego wody są słone, i zginiesz z pragnienia, jeżeli na pokładzie nie ma wody życia. Cudownej wody ze źródła, którym jest Serce Pana, przebite na krzyżu.

Nie paktuj ze światem, ale zanurzony w miłosierdziu Boga, stań się prawdziwym uczniem Jezusa. A inni pobiegną za tobą.

36.

Jak ewangelizować?

A w jaki sposób zdobyć warowne miasto? Mądry król wie, iż istnieją dwie możliwości: zaskoczyć obrońców szturmem albo ogłosić długie oblężenie. W pierwszym przypadku zginie połowa jego żołnierzy, a zdobyte miasto będzie kupą dymiących gruzów. Dlatego warto rozważyć cierpliwe oblężenie. Rozpalić wokół murów ogniska, zaparzyć herbatę. Obrońcy, widząc cierpliwość króla, szybko stracą ducha. Wielu z nich zacznie wzdychać: jak dobrze byłoby, aby ten łagodny i cierpliwy król panował nad naszym krajem. Abyśmy byli krainą płynącą mlekiem i miodem, a nie ziemią krwi i łez.

Ewangelizacja to dobre i mądre serce, które bije spokojnie.

W rytm Innego Serca.

37.

Kim są ludzie zblazowani?

To ludzie, których szczęściem jest bycie nieszczęśliwym. Nie ma w nich pasji, brakuje im radości życia, ciekawości świata, entuzjazmu i wiary. Nic ich nie fascynuje, nic nie pociąga. Owszem, chcą mieć wciąż więcej i więcej, ale czym więcej posiadają, tym większy w nich odruch wymiotny. Torsje: człowieka zblazowanego wszystko drażni i złości – świat jest „zły”, ludzie „nieciekawi”, a on sam ze sobą się nudzi.

Człowiek zblazowany to przeciwieństwo dziecka, któremu nieustannie towarzyszy radość. Dostanie lalkę, biega z nią po całym domu. Wykopie dżdżownicę, wywija nią niczym lassem. Jak to dziecko…! Przeciwieństwem zblazowanego jest także staruszek/staruszka. Kiedy zapytasz go „co słychać?”, zacznie opowiadać o swoim (nie-swoim) szczęściu: że syn-wnuk-prawnuk znalazł pracę, że córka-wnuczka-prawnuczka szykuje się do ślubu, a narzeczony jest żołnierzem, tak mu do twarzy w mundurze…

Ludzie zblazowani szukają światła na szczytach, knują o wielkości, sukcesach, karierze i władzy. Myślą, że tam należy szukać szczęścia. Tymczasem prawdziwe szczęście znajdziesz w dolinach: od wieków w dolinie płonie światło, które czyni człowieka prawdziwym człowiekiem. Od tysięcy lat w dolinach ludzie rozpalali ogniska, siadali przy nich, śpiewali pieśni, snuli opowieści, pili wino. Tam uczyli się radości wspólnoty, bowiem to nie były imprezy i balangi zblazowanych mistrzów obłudy, pozujących na melancholijnych wyznawców dekadencji, ale prawdziwe spotkania z miłością. Człowiek potrzebuje człowieka. Z drugim pragnie szukać szczęścia. Z innymi pogadać o… niczym. To znaczy o życiu, o tym, że warto iść przez świat, iść i biec, i poczuć, jak mocno bije w piersiach serce. Ludzie zblazowani tego nie potrafią. Nie ma w nich pasji.

38.

J + M + J.

Jezus – Maryja – Józef.

Czy istnieje wyższa mistyka niż TO?

Żaden Ojciec Pio, Matka Teresa czy nasza Faustyna nie dorównuje mistycznej prostocie nazaretańskiego domu. To właśnie z tej pokory i miłości wyrasta każda świętość.

J + M + J… oto największa mistyka. Recepta zbawienia. W czasach pustki, depresji, nihilizmu też. Zawsze. Podążaj drogą Nazaretu, a smak szczęścia napełni wszystko: w tobie i wokół ciebie. Życie zacznie być prawdziwe. DŻEJ-EM-DŻEJ…! Dla każdego!

39.

Zagrożeniem dla cnoty księdza nie jest wyzywająca, ekscytująca i prowokacyjna seksbomba. Prawdziwym niebezpieczeństwem jest szara myszka.

40.

Nie jest dobrze, aby człowiek sam wędrował – potrzebuje towarzysza podróży. Dlatego Pan Jezus posyła uczniów po dwóch. Dwóch świadków Ewangelii to więcej niż jeden. Pilnują się wzajemnie. Zawsze bowiem wisi nad osobnym indywidualistą niebezpieczeństwo. Albo wpadnie w depresję, albo zacznie głosić herezję (herezja to ortodoksja w depresji). Dlatego właśnie musi być „ten drugi”.

Jak cień. Jak wierny pies. Jak anioł stróż. Jak brat bliźniak, na którego możesz zawsze liczyć.

41.

Kto żyje w czystości, niechaj się tym nie chwali (św. Klemens I, papież).

Po pierwsze: to Pan Bóg jest dawcą wszelkiej łaski,

więc czystość powinna przyoblec się w pokorę.

Po drugie: nie wolno kusić zła.

Święty Klemensie, jakie wielkie, święte i roztropne są twe słowa!

42.

Warto studiować geografię. Tak przynajmniej naucza święty Łukasz. Troada – Samotraka – Neapol – Filippi. Apostoł Paweł nakreślił sobie dokładny plan podróży. Tymczasem Bóg ma inne zamiary: w geografii zbawienia orędzie Ewangelii musi być głoszone w Tiatyrze. A to za sprawą dzielnej niewiasty, Lidii. Wszystko zapisano w szesnastym rozdziale Dziejów Apostolskich.

Boża ekonomia i geografia zbawienia to intrygująca zagadka. Zanim Apostoł narodów zaczął swoją misję, Boża Opatrzność dokonała dzieła przemiany ówczesnej cywilizacji. Za chwilę zhellenizowany świat przyjmie Ewangelię, której językiem nie jest hebrajski i aramejski, ale greka. I tak Kościół trwa przez tysiąc lat; aż do schizmy wschodniej, w której Grek udaje Greka, a Rzymianie (papież i jego świta) nie potrafią zrezygnować z przekonania o swojej wielkości. Nie chcą się już wspólnie modlić.

43.

Kiedy jesteście kuszone, gdziekolwiek byście nie były, uklęknijcie przed Panem. Powiedzcie: Panie, wyrzekam się szatana, jego dzieł, chcę tylko Twojego Ducha.

Gdy nie wiecie, co jest dobre, co jest złe, powiedzcie w głębi serca, klękając: Panie, wyrzekam się szatana, jego dzieł, jego uczuć, chcę tylko Ciebie i Twojego Ducha.

Zobaczycie, że zawsze będziecie zwyciężać.

(św. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego)

44.

Święto Matki Miłosierdzia obchodzimy 16 listopada. W święto Matki Miłosierdzia. Matki z Ostrej Bramy. Jej czcicielem był marszałek Józef Piłsudski, który pomarł 12 maja 1935. Jak to możliwe?

12 maja 1850 roku, w Rimini, w kościele Świętej Klary dokonał się cud maryjny. Oto Matka Najświętsza – w obrazie Matki Miłosierdzia – zaczęła patrzeć w niebo (Jej oczy mrugały). Cud trwał od maja do grudnia. Księża Misjonarze od Przenajświętszej Krwi Pana Jezusa w tym dniu obchodzą święto. Na tym polega tajemnica cudu. Jest – aby nas przemienić. Patrzymy na cud, aby stać się cudownymi, napełnić się cudownością. Cud nie jest dla tłumu gapiów. Dlaczego wpatrujecie się w niebo? – rzecze anioł do apostołów w dniu Wniebowstąpienia. Cud nie jest do „patrzenia”, ale dla przemiany serca. Aby życie stało się na powrót cudowne.

45.

Lepiej być mądrym i dobrym

niż głupim i złym.

46.

Żeby zobaczyć rybkę, nie trzeba wchodzić do akwarium.

47.

Ksiądz, któremu spłonął kościół, nie głosi płomiennych nauk.

48.

Chciałbym napisać księgę, w której opiszę trzy Cuda. Pierwszy tom, liczący tysiąc stron, to Cud Ewangelii. Drugi tysiącstronicowy tom opisuje Cud Eucharystii. Trzeci – jedna biała kartka – największy przedmiot zachwytu na tym łez padole: Cud Człowieka, w którym – poprzez swoją tajemniczą obecność w Ewangelii i Eucharystii – zamieszkał Pan.

49.

Staruszka,

obdarta z marzeń

zbiera puszki.

Jej torby ciążą

zapachem wielkomiejskiego śmietnika.

Dłonie bezkształtne

krzyczą.

(Grażyna D. Kowalska).

50.

Paść na kolana przed Bogiem obecnym w Eucharystii oznacza wyznanie wolności.

Kto składa hołd Jezusowi, ten nie musi kłaniać się żadnej ziemskiej potędze.

(Benedykt XVI, Procesja Bożego Ciała w Rzymie)

51.

Tylko pięć panien zaprosił Oblubieniec na swoją ucztę. Roztropne panny przyniosły lampy, nie zapomniały też o zapasie oliwy. Ich roztropna mądrość została hojnie wynagrodzona.

Cóż z tego, skoro ja bardziej przypominam głupią pannę, która stoi pod drzwiami i beczy. Wpuść, Panie… jestem tak bardzo samotna.

Pięć panien samotnych powinno odejść, dać za wygraną, uznać się za zwyciężone. A jednak… rozpoczynają śpiewać pieśń. Najsłodszą pieśń świata. Najcudowniejszą pieśń ziemi. Najbardziej tajemniczy poemat o miłości.

Poruszony Oblubieniec wygląda przez okno: Otwierajcie bramy! Niechaj przystąpią… Siostra Vivaldi i Siostra Beethoven! Siostra Chopin i Siostra Mozart! I jeszcze Siostra Mary Ellen! Nie rozpoczniemy wieczerzy, aż wszystkie dziewczęta nie zasiądą do stołu.

52.

Nie miłość własna, lecz chwała Boża.

(Carlo Akutis)

53.

Nasz najlepszy Przyjaciel mówi: Nie lękajcie się, wypłyńcie na głębię. Przestańcie taplać się w kałużach, wyruszamy w cudowną podróż!

54.

Jeśli pełnisz Jego wolę, nie musisz już spełniać swojej. Twoja wola może wreszcie odpocząć. Twoje zachcianki, kaprysy, ochoty, chęci, pragnienia, chciejstwa – wszystko to, co tak naprawdę nie jest „wolą”, ale znie-wo-le-niem, możesz powiesić na wieszaku. Cały ten strój kogoś, kim nie jesteś. Kogoś, kto chce podobać się innym, by zyskać uznanie w ich oczach. To właśnie więzienie, w którym musisz grać clowna i zbira. Bo publiczność chce się bawić albo chce się bać. A ty jesteś głównym aktorem (dopóki kopniakiem nie strącą cię ze sceny).

55.

Istnieją teksty objawicielskie. Spadają na nas niczym ogień z nieba i wiemy, że to właśnie to! To znaczy odczuwamy całym sobą, że nie tyle udało się nam „odkryć” coś istotnego (bo tutaj nie chodzi o jakieś miłe „coś”), ale wprost przeciwnie – Ktoś zesłał z góry światło, które potrafi ukoić nasz głód sensu, uleczyć tęsknotę za prawdą. Jednym z takich autorów, strzelających ognistymi strzałami w zdezorientowanych czytelników, jest autor książek Być chrześcijaninem oraz Humanizm. Dobra niewidzialne, czyli… zapewne nie słyszeliście o nim, więc – nie liczcie na łatwe rozwiązanie zagadki! „Luksus jest zniewoleniem, które bardzo łatwo opanowuje nasze serce i sprawia, że zamiast kochać Boga i bliźnich zakochujemy się w odrobinach nietrwałej materii”. To cytat numer 1. A dalej czytamy, że z tego fatalnego zauroczenia materią rodzi się zwyczajna głupota, żałosna i komiczna, bowiem wpychająca człowieka do błota zazdrości i chciwości. Człowiek zaczyna tracić zdolność podążania za wielkimi ideałami i staje się lekkomyślny (po prostu głupi). A cytat numer 2? „Trywializacja seksualności niesie ze sobą wulgaryzację miłości”, sprawiając, iż nasz biedny głupek staje się bezwstydny. Zły, bezwstydny i głupi, oto cały homo sapiens.

Trzeba powiedzieć, że Juan Luis Lorda nie jest zbyt pobłażliwy dla ludzkiego rodu. No i wygadałem się! Tak, tak, autorem powyższych tyrad „przeciwko” ludzkości jest Juan Luis. I w dodatku Lorda. Warto czytać Lordę? Jeszcze jak! Spotkamy bowiem w jego książkach nie tylko hiszpańskiego profesora antropologii (sam Lorda), ale też św. Grzegorza („Tylko ten, kto kocha naprawdę, nie pamięta o sobie samym”), św. Teresę Wielką („Ten, kto się nie modli, nie potrzebuje diabła, który by go kusił”). A nawet starożytne maksymy: Ama tamquam ossorus. I tutaj pojawia się problem: Ama tamquam ossorus (osurus) – kochaj jak ten, kto ma śmiałość! Jak rozumieć słynną frazę z Cycerona? Często myślimy, że trzeba szukać znaczenia, uparcie i wytrwale poszukiwać prawdziwego sensu, wyszukiwać i odszukiwać aż do skutku. A skutek bywa różny: szukasz i szukasz, a gdy odnajdziesz, to nawet nie poczujesz, że zostałeś oszukany. Prawda nie jest bowiem do „szukania”, z miną wielkiego zdobywcy światów i filozofa od siedemnastu boleści, ale to my jesteśmy poszukiwani przez to, co prawdziwe. Dlatego właśnie teksty objawicielskie. W nich nie tyle my odkrywamy coś, ale Ktoś objawia nam to, co prawdziwe. Abyśmy nie byli źli, bezwstydni i głupi na wieki wieków.

Jak wobec tego zrozumieć wezwanie Kochaj jak ten, kto ma śmiałość? Czym jest owo bycie śmiałkiem, do którego Lorda zachęca współczesnego człeka? Być śmiałkiem, ośmielić się, to nie jest męstwo i odwaga, o których tyle słyszymy. Śmiałość to po prostu śmiałość, a o definicję należy pytać śmiałków. Sam nie ośmielaj się podawać definicji, bowiem łatwo wpadniesz w pułapkę. Szukając, łatwo zostać oszukanym. Ważne, by wiedzieć, gdzie szukać, u kogo poszukiwać odpowiedzi, w które drzwi stukać. Tak oto przechodzę do pointy: skoro Juan Luis Lorda, więc warto otworzyć zapiski, które pozostawił nam św. Josemaria Escrivá, założyciel Opus Dei. Otworzyłem… i pierwsze (sic!), co wpadło mi w oko:

Szaleńcze! Sądziłeś, że jesteś w kaplicy [biskupiej] sam jeden. Widziałem, jak składałeś pocałunki na każdym kielichu i na każdej patenie poświęconej przed chwilą, aby On znalazł twe pocałunki, gdy po raz pierwszy „zejdzie” do tych naczyń eucharystycznych (Droga/Camino, n. 438).

Kochaj jak ten, który ma śmiałość.

Już wszystko rozumiem.

Ja – mały, bezwstydny i głupi człowieczek czuję, jak zapala się we mnie iskierka.

Lorda, i wszystko jasne.

56.

Uczeni w Piśmie, którzy przyszli z Jerozolimy, mówili o Jezusie: «Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy». Wtedy Jezus przywołał ich do siebie i mówił im w przypowieściach: «Jak może szatan wyrzucać szatana? Jeśli jakieś królestwo wewnętrznie jest skłócone, takie królestwo nie może się ostać (…) Zaprawdę powiadam wam: wszystkie grzechy i bluźnierstwa, których by się ludzie dopuścili, będą im odpuszczone. Kto by jednak zbluźnił przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma odpuszczenia, lecz winien jest grzechu wiecznego». Mówili bowiem: «Ma ducha nieczystego» (Mk 3, 22-30).

Ten fragment napełnia strachem. Nie tylko dlatego, że tematem rozmów Jezusa z uczonymi w Piśmie jest szatan, demony, złe duchy, diabeł, Belzebub, królestwo ciemności. Nie tylko dlatego. Przerażający jest kategoryczny ton Jezusa, z jakim nazywa po imieniu postawę swoich adwersarzy. Uczeni w Piśmie, elita intelektualna i duchowa Świętego Miasta, chluba Jeruzalem, kasta ówczesnych VIP-ów i celebrytów, to bluźniercy. Nie tylko błądzą, popełniają pomyłkę i wpadają w sidła herezji… oni stają się winni grzechu bluźnierstwa, który nie zostanie nigdy odpuszczony! To grzech wieczny, skutkujący wiecznym potępieniem.

Rozmaici teologowie od siedmiu boleści, współczesna kasta faryzeuszów i mędrców, dzielących włos na czworo, najchętniej wykreśliłaby ten fragment z Ewangelii. Poprawność teologiczna chciałaby podać własną wykładnię, w której parabole, metafory, narracje. Tymczasem – jak u Piłata – co napisano, napisano! I jeszcze myślę, że takich znawców i ekspertów religijnych, komentatorów i interpretatorów, słuchających bardziej siebie niż Boga – Jezus wzywa dzisiaj do siebie („przywołał ich do siebie”) i upomina. Jego słowa są stanowcze i surowe. Jezus dobrze wie, co mówi, ponieważ widzi, o jaką stawkę idzie gra. O życie wieczne.

57.

Judasz szukał okazji, by wydać Jezusa. Dzisiaj staje na drodze naszego życia: zaprasza do współpracy, szuka chętnych, którzy będą jak on, skłonni zrobić dobry interes – wymieniając niepewne nauki proroka z Nazaretu na czyste srebro zysku. Judasz Iskariota – człowiek, który stał się narzędziem diabła. Zdradził swojego Mistrza za trzydzieści srebrników jałowego zarobku. Biblia pisze, że później opamiętał się i żałował. Ale nie wrócił do Jezusa. Nie umiał odnaleźć drogi do Jego miłości i przebaczenia.

58.

Ten ołtarz łączy ziemię i niebo. Tak więc my, którzy nieraz dziecięco pytamy: „Gdzie właściwie jest niebo?”, mamy odpowiedź – ono jest tu, już tu! Dłonie dźwigające Hostię skupiają na sobie uwagę świata, bo są todłonie błogosławiące.Nie pięści, nie miecze, nie groźby, lecz Boga wznoszą wzwyż. Cóż może bardziej jednoczyć i pociągać niż Hostia i Kielich, ukazujące narodom drogę ku Ojczyźnie?

(kard. Stefan Wyszyński)

59.

Na drodze krzyżowej tłum ludzi. Jest Piłat, który wydaje wyrok. Szymon z Cyreny, pomagający dźwigać krzyż. Weronika ocierająca twarz. Dobry łotr z ostatnim westchnieniem skruchy. Setnik, co wyznaje wiarę. Ale nade wszystko jest Ona, Mater dolorosa, Matka Boleściwa. „Stoi Matka obolała,/ Łzy pod krzyżem przepłakała,/ Gdy na krzyżu Syn Jej mrze.// Jakże w duszy jest zmartwiona,/ Zasmucona, zachmurzona,/ Aż ją poprzeszywał miecz”. Stoi pod krzyżem, podtrzymywana przez umiłowanego ucznia. Ból Maryi i nasze serca. „Co za człowiek, co nie płacze,/ Kiedy Matkę tę zobaczy/ W udręczeniu – w takim, o”. I nie uciekajmy spod krzyża.

60.

Tak cicho, Panie, przy Twoim grobie. Tak cicho, gdy ustało bicie serca, które było ciche i pokorne. I było nadzieją świata, tego świata, co w zgiełku i wrzasku topi swoją rozpacz. Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! Na krzyż! Barabasz uwolniony planuje nowy mord, Piłat umył już ręce i śpieszy pocieszyć żonę, która przeczuwa nieszczęście, Annasz gratuluje Kajfaszowi, a Kajfasz wysławia Annasza.

Jutro przyjdą kobiety, aby namaścić Twoje ciało. Aby opłakiwać Tego, którego zabito jak baranka. Jak zapisało Pismo. Tak przecież nazwał Cię Jan nad brzegiem Jordanu.

Oto Baranek Boży…

Oto Ten, który zostanie zabity.

61.

Pierwszą zwiastunką Dobrej Nowiny o zbawieniu stała się Magdalena. Jej łzy wzruszyły serce Boga. Niczym oblubienica z Pieśni nad pieśniami szukała swojego Mistrza i Pana.

Gdy inni stracili nadzieję.

Gdy inni już pogodzili się z klęską projektu „Ewangelia”.

Gdy wydawało się, że już po wszystkim.

Maria z Magdali stała przed grobem. A Bóg posłał swojego anioła, aby obwieścić jej wielkie rzeczy. Aby obetrzeć jej łzy. Aby zapalić w jej sercu światło, którego nie znał świat. Magdalena rozpoznała Jego głos.

Panie, który jesteś Światłością świata, wezwij nas, jak Magdalenę, po imieniu.

I prowadź jak Pasterz zaginione owce.

62.

W zakończeniu Ewangelii według świętego Marka pojawia się zaskakujący fragment. Jezus wyrzuca swoim uczniom brak wiary i upór – że nie chcą uwierzyć tym, którzy świadczą o tym, że On żyje. Czy rzeczywiście chodzi o to, że uczniowie nie wierzą. Przecież widzą Jezusa zmartwychwstałego, słuchają Jego słów – więc nie muszą „wierzyć”? No właśnie! Prawdziwym problemem nie jest sama wiara w zmartwychwstanie Jezusa, ale pytanie co dalej? Skoro On zmartwychwstał, skoro tak wielką ma moc – to oznacza, że i w nas może narodzić się nowe. I w nas może zapłonąć ogień prawdziwej miłości, zmartwychwstanie serca. Myślę, że tego lękają się apostołowie. Brak im wiary w siebie, w to, że potrafią głosić Jezusa całemu świat, że dadzą radę. Właśnie do tych zakompleksionych i tchórzliwych serc Jezus mówi: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię. Idźcie, już czas.

63.

Tomasz jest klasycznym przykładem sceptyka. Rozum nie pozwala mu uwierzyć. Dopóki nie zobaczę na swoje oczy, dopóki nie dotknę własną ręką – nie uwierzę. Zamiast zostawić go w spokoju (niechaj rozkoszuje się swoją racjonalną niewiarą), Pan Jezus przychodzi ponownie do wieczernika i… od razu wali do Tomasza: Podnieś swój palec, podnieś rękę, i nie bądź niedowiarkiem!

Jak głośno brzmi słowo Jezusa, że dociera i do mojego serca. Bowiem każdy z nas jest Tomaszem. Pan Jezus mówi i do mnie: Nie bądź niedowiarkiem! Uwierz w miłość, w Boga, który jest Miłością i w to, że ty sam jesteś godzien miłości. Ach, jak dobrze jest przez chwilę nie wierzyć, aby już na zawsze uwierzyć!

64.

Nikodem przychodzi nocą. Niektórzy mówią, iż po prostu nie chciał, aby go zobaczono. Skrycie, pod osłoną nocą, przemyka się do Jezusa. A może odpowiedź jest dużo bardziej mistyczna. Noc to czas, w którym istnieje tylko światło lampy i twarz twojego przyjaciela-rozmówcy. Cały świat ginie w mroku. Nic nie przeszkadza. Żadne sprawy nie niepokoją – wydaje się jakby czas się zatrzymał. W nocnych rozmowach mocniej biją serca. I bliżej jest Ten, którego nazywamy Niewidzialnym.

Spraw, Panie, abym umiał być jak Nikodem – a gdy będę spał, niech Twój święty anioł zaniesie każde uderzenie mojego serca przed Twój tron w niebie.

65.

Niech miłość i wierność cię strzeże,

przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz,

a znajdziesz życzliwość i łaskę w oczach Boga i ludzi.

(Prz 3, 3-4)

66.

Bądź bez lęku w obliczu nieprzyjaciela.

Bądź dzielny i prawy, by podobać się Bogu.

Mów prawdę zawsze, choćbyś miał za nią zginąć.

Chroń bezbronnych i nie krzywdź nikogo – to twoja przysięga!

(Królestwo niebieskie, reż. Ridley Scott)

67.

Cudowne rozmnożenie chleba jest po prostu cudowne!

Zamiast głodu wspaniała uczta, na której dla nikogo nie zabrakło chleba. Nawet Magda Gessler jest pod wrażeniem. Nakarmić pięć tysięcy ludzi – to nie lada wyczyn! Dla mnie najważniejsze w tym wydarzeniu jest to, co na początku. Jezus „ujrzał” i „ogarnęła Go litość”.

Zobaczył głodnych ludzi, z daleka od domu, a zbliżała się noc.

Jezus najpierw karmi ich swoim słowem (naucza), a potem daje im chleb do jedzenia. Momencik…! Przecież to obraz Mszy świętej! Codziennie Pan Jezus przychodzi, aby karmić nas swoim Słowem i swoim Ciałem, które jest Chlebem życia. A my? Jak to jest z nami – na Mszy świętej? Jak bardzo jesteśmy GŁODNI…? Jak gorąco pragniemy przyjąć Go do naszych serc?

Panie Jezu, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale przyjdź i spraw, bym stał się głodny: głodny Twojej łaski, głodny Twojej dobroci i miłości, głodny jak jeden z pięciu tysięcy, których nakarmiłeś. Albo jeszcze lepiej: bym stał jak chłopiec, co miał pięć chlebów i dwie rybki! Jak dzielny dzieciak, który pomógł Bogu. Czy on też był głodny? Pewnie tak, ale – jak Jezus – umiał zobaczyć innych.

68.

Religia bez piękna zanika, zaś sztuka bez głębi duchowej jest jałowa i pusta.

69.

Łódka tonie, za chwilę pójdzie na dno, a Jezus śpi! Budzą Go, mówiąc: Nic Cię to nie obchodzi, że giniemy… RATUJ NAS! A Jezus, jak najlepszy ratownik – ratuje! Taki opis znajdziemy w Ewangelii, ale nie dzisiaj…!

Dziś uczniowie wiosłują sami. Płyną do Betsaidy, ale wiatr jest przeciwny i strasznie się męczą. Jezus został na brzegu, aby się modlić. A oni myślą, że dopłyną do celu przed Nim. Tymczasem… gdy wokół fale, gdy noc i złość, że jeszcze nie dopłynęli do celu – zjawia się On. I to jest najbardziej dziwne – udaje, że ich nie widzi. W Ewangelii zapisano, że Jezus „chciał ich minąć”! Ten obcy, obojętny, przerażający, kroczący po jeziorze Prorok – to ich nauczyciel. Uczniowie ze strachu zaczynają krzyczeć. A Jezus dopiero wtedy zwraca się do apostołów pełnych lęku i niedowierzania: ODWAGI…! To przecież Ja, nie musicie się bać, jestem tutaj i nic złego was nie spotka. Jaka z tego dla nas nauka? Po pierwsze: nie musisz się lękać, ponieważ Jezus zawsze jest blisko, aby cię ocalić! Nawet gdy wody ogromne, ty nie utoniesz (o tym czytamy już u proroka Izajasza, w 43 rozdziale jego księgi!).

A po drugie: nie wypływaj nigdy sam, bez Twojego Przyjaciela-Ratownika, bo życie nie jest po to, by sobie powiosłować, ale po to, by dotrzeć na drugi brzeg – w najlepszym towarzystwie!

70.

Jak walczyć z szatanem, skoro jest duchem doskonałym i inteligentnym? Wydaje się, że zło kusi i nęci człowieka, który (wcześniej czy później) upadnie, to znaczy popełni grzech. I tak, i nie! Zawsze przegrywamy walkę z pokusą, kiedy liczymy tylko na własne siły. Ale jeżeli jesteśmy wpatrzeni w Boga, jeśli pamiętamy o Jego łasce, czyli o Jego miłości – zawsze zwyciężymy. A zatem, recepta na prawdziwe życie jest prosta: zakochaj się w Bogu, a nigdy nic ci nie zagrozi! Nigdy? Nigdy-nigdy! Bóg jest Miłością, nie musisz się lękać!

71.

Nie mówcie, że nie można otrzymać Ducha Bożego. Nie mówcie, że bez Niego można być zbawionym. Nie mówcie, że Bóg nie daje się ujrzeć ludziom. Nie mówcie, że ludzie nie mogą widzieć światła Bożego lub że to jest niemożliwe w czasach obecnych! Nigdy nie przekracza to granic możliwości, przyjaciele, lecz zaiste możliwe jest dla chcących.

WYSTARCZY CHCIEĆ!

(Symeon Nowy Teolog)

72.

Jezus spotyka opętanego. I uwalnia go od złych mocy. Jednak naszą uwagę przykuwa coś, co w sumie nie ma większego znaczenia – a mianowicie ŚWINIE! Jakie świnie? Dwa tysiące kwiczących zwierzaków, które utonęły w jeziorze. To właśnie w świnie weszły złe duchy – a wiemy, że jest ich wiele, wielki legion demonów – a potem stało się nieszczęście: cała trzoda ruszyła w kierunku jeziora i tam potonęły. Mieszkańcy miasteczka są oburzeni: zamiast wieprzowiny na kolację otrzymują widok świnek, uprawiających surfing na falach jeziora…! I dlatego żądają, by Jezus opuścił ich miasto. Jest dla nich „persona non grata”, czyli człowiekiem, którego nie chcą u siebie gościć. Cóż powiedzieć? Dla tych, którzy bardziej kochają świnie niż Boga, Ewangelia jest zawsze niewygodna. Albo powiem bardziej zrozumiale: jeśli Twój biznes jest ważniejszy od wiary, to w jaki sposób pragniesz się zbawić?

A zatem cała Ewangelia jest dzisiaj dramatycznie smutna? Świnie potopione, mieszkańcy oburzeni, a demony szaleją…! No tak, ale jest jedna osoba, której serce napełniło się szczęściem! Uwolniony od złych duchów człowiek płacze ze szczęścia, bo ulitował się nad nim sam Bóg.

73.

Raz po raz podchodzi to mnie ktoś i – z cynicznym uśmieszkiem – cedzi przez zęby: „Jak można w 21 wieku chodzić do kościoła, modlić się, mówić o Bogu??? To taaakie niemodne, takie nie-cool i takie nie-trendy”. Wysłuchałem, przeżegnałem się i, z uśmiechem szczęśliwego człowieka, odpowiedziałem: Sorry, nie mam czasu z tobą gadać, bo śpieszę się do kościoła! Co prawda dzisiaj sobota, ale obiecałem Maryi, że odmówię z Nią różaniec. Idziesz ze mną…?

74.

Dzisiaj znowu rusza Liga Mistrzów.

Prawdziwym piłkarzem nie stajesz się, gapiąc się na zieloną trawkę.

Nie trzeba pobierać lekcji u Maradony, Pelego czy Georga Besta.

Trzeba po prostu kopnąć piłkę i biec.

Na początku musi być pasja. Bez niej wszystko jest jałowe.

Na studiowanie reguł futbolu przychodzi czas później.

75.

Trąbią wszem i wobec, iż Degrelle jest faszystą. Głupcy, obleczeni w pustkę.

Nade wszystko Degrelle jest mistykiem. Siedząc na mrozie w czarnym mundurze przeżywa nawrócenie. Owszem, walczy po stronie Hitlera, ale gdyby doświadczył Boga jako rześki czerwonoarmista, byłby bardziej wiarygodny? Albo mniej niewiarygodny?

Dla mnie Degrelle jest kolejnym Ignacym Loyolą. Znienawidzony przez komunistów i lewaków wszelkiej maści. Ścigany. Opluty. Zdradzony. Skazany na haniebną śmierć.

Degrelle niczym święty Sebastian.

Człowiek ulepiony z ognia i krwi.

76.

To, co obecnie dokonuje się w świecie, nie jest nawet kryzysem humanizmu – to drugorzędny problem – jest kryzysem człowieka. Stawia się nawet pytanie, czy ta istota, do której należy przyszłość, będzie nadal nosić miano człowieka. Jesteśmy świadkami procesu dehumanizacji we wszystkich dziedzinach kultury i życia społecznego. Przede wszystkim dehumanizuje się świadomość moralna. Człowiek przestał być nie tylko najwyższą wartością, ale przestał być jakąkolwiek wartością.

(Mikołaj Bierdiajew)

77.

Panie i Władco życia mego,

nie daj mi ducha lenistwa, zniechęcenia,

pożądania władzy i próżnych słów.

Daruj zaś słudze Twemu ducha czystości,

pokory, cierpliwości i miłości.

O Panie, Królu, pozwól mi widzieć moje grzechy

i nie osądzać brata mego,

albowiem błogosławiony jesteś na wieki wieków. Amen.

(św. Efrem Syryjski)

78.

Niechaj nic Cię nie trwoży

niech nic Cię nie przeraża

wszystko mija

Bóg sam wystarczy.

(św. Teresa Wielka)

79.

Pośpiech wynalazł diabeł.

Próżnowanie jest początkiem miłości.

Próżnuję, czyli „tracę” czas dla mojego Pana.

80.

Modlić się – pożyczyć od Aniołów skrzydeł.

81.

Nie czytam niczego poza Biblią – ona ma moc i siłę.

(Henryk Ibsen)

82.

Nie oczekuj niczego od człowieka, jeśli pracuje tylko na swoje życie, a nie dla wieczności.

(Antoine de Saint-Exupéry)

83.

Niepojęta to wzniosłość, ku której prowadzi nas miłość.

(św. Klemens Rzymski)

84.

Nie powtarzajcie słów pełnych pychy.

(1Sm 2, 3)

85.

TYLKO TY JEDEN – PANIE…

(Ps 4, 9)

86.

Największą radością jest wiedzieć, że Bóg istnieje.

(św. Teresa z Lisieux)

87.

Uśmiechaj się do Pana Boga i ludzi.

(św. Teresa z Lisieux)

88.

Bóg to Poeta, który zbawia świat

prowadząc go ku wartościom prawdy, piękna i dobra.

(Alfred North Whitehead)

89.

Szatan jest zazdrosny. Próbuje wszelkimi sposobami odebrać wiarę, popchnąć dusze do upadku: niczego się nie bójcie. Nawet wtedy, kiedy nie czuje się wiary, trzeba żyć pokorą i ufnością. Kiedy nie czujemy wiary, a posuwamy się naprzód mimo naszych jęków i łez, znosimy dobrze zasłużone męczeństwo, które przyniesie nam łaski; obyśmy tylko zawsze były zwrócone w stronę Jezusa.

(św. Maria od Jezusa Ukrzyżowanego)

90.

W Księdze Tobiasza tytułowy bohater jest strasznym pechowcem. Śpi smacznie pod drzewem, gdy tymczasem na jego oko z gniazda jaskółczego spadają odchody. Tobiasz ślepnie. Pobożny i szlachetny Tobiasz zostaje dotknięty nieszczęściem, a głupi i bezbożni się śmieją.

Właśnie w tym ukryty jest wielki paradoks tej księgi. Ślepy Tobiasz, który widzi (widzi to, co najistotniejsze, czyli sens życia). Okrutni szydercy, którzy myślą, że widzą, a tak naprawdę są ślepcami. I wreszcie Bóg, który udaje Ślepca, ale wszystko wie i zna serce każdego człowieka.

91.

Paweł apostoł w swoim liście do Koryntian (drugim) opowiada o swoich doświadczeniach: „Przez Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej. Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach w pracy i umęczeniu”.

Tych niebezpieczeństw i trudów wystarczyłoby na cztery biografie. Dobrze wiemy, iż istnieje recepta, dzięki której Paweł mógłby wszystkich tych problemów uniknąć. Wystarczyłoby, aby… nie głosił Ewangelii.

Czyli aby Paweł na nowo stał się Szawłem z Tarsu.

92.

Trzeba się samemu oczyścić, aby móc oczyszczać innych.

Trzeba być wykształconym, aby móc kształcić innych.

Trzeba stać się światłem, aby oświecać innych.

Trzeba być świętym, aby innych uświęcać.

(św. Grzegorz z Nazjanzu)

93.

W pewnej diecezji pewien pobożny biskup polecić sprawdzić, ilu spośród jego duchownych jest materialistami. Okazało się, iż jest ich znacznie więcej niż przypuszczają ludzie, ale dużo mniej niż myślą księża.

94.

Porzucamy zło i grzech, bo nie jest nam z nimi do twarzy.

A wszystko stawiamy na „dobroć serca”, bo tylko tak odnajdziemy szczęście.

95.

Jak bardzo współczesny świat potrzebuje uczniów Ewangelii. Którzy pójdą głosić w Europie, Afryce i Azji. W Australii i Ameryce. Tej u góry i tej na dole. Którzy pójdą do Żydów, buddystów i muzułmanów, głosząc: Nie lękajcie się Jezusa…Tylko w Nim jest nasze zbawienie. Którzy ateistom powiedzą: Uwierzcie w Miłość, bo bez niej nie warto żyć! Którzy wszystkim chrześcijanom – tak, tak, do nich też jesteśmy posłani – przypomną, że Jezus nadal nas kocha.

96.

Na końcu czasów Bóg będzie nas sądził z miłości. Ale jak okazać miłość Bogu, który jest przecież niewidzialny? To proste – trzeba umiłować tych, których widzimy! Kochać, czyli okazywać dobro, pomagać, wspierać! Jeśli jestem przyjacielem innego człowieka w potrzebie, Pan Bóg jest ze mnie dumny. Woła do swoich aniołów: „Patrzcie na niego/na nią, jaki to dobry i szlachetny człowiek, to naprawdę moje dziecko!” Tylko przez miłość naśladujemy Boga, jak pisał jeden z francuskich myślicieli. Który…? Blondel. Maurice Blondel.

To naśladowanie dobroci i miłości musi być jak najbardziej praktyczne. Nie możemy tylko pięknie mówić O MIŁOŚCI, ale mamy kochać. Gadanie niczego nie zmienia, głodnego gadaniem nie nakarmisz, a spragnionemu miłe słowo nie ugasi pragnienia. Zamiast słów – czyny! I zamiast obietnic – działanie. No to po co jeszcze ze sobą gadamy? Bierzmy się do roboty! W niebie nie potrzebują gaduły, ale świętego, co potrafi w każdym, a zwłaszcza tym najbiedniejszym, zobaczyć Jezusa.

97.

Nie wiem, co mną kieruje, kiedy dokonuję tego pierwszego decydującego kroku: zdaję sobie z niego sprawę, kiedy już go dokonałem i wiem, że nie mogę się cofnąć.

(Nicola Chiaromonte)

98.

Dialog pięcioletniej Gieni z Bratem Zdrówko:

– A ty nie skaczesz?

– Po co?

– Żeby skakać!

(Jasminum, reż. Jan Jakub Kolski)

99.

W niebie nie potrzebują gaduły, ale świętego, co potrafi w każdym, a zwłaszcza tym najbiedniejszym, zobaczyć Jezusa. Bo liczy się działanie, a nie słodkie słówka. Podobnie jest w modlitwie! Mistrzem modlitwy nie jest ten, kto zgrabnie wyrecytuje dziesięć kilometrów pobożnych formuł. Prawdziwa modlitwa to nieustanna radość serca, w którym zamieszkał Bóg. Modlę się naprawdę, gdy moje życie się uświęca. Gdy, odmawiając słowa, którymi często przede mną modlili się święci i błogosławieni, przemieniam się wewnętrznie. Bowiem w modlitwie nie chodzi o to, bym sam był zadowolony z siebie! To Bóg ma być zadowolony ze mnie. Dlatego „OJCZE NASZ”!

100.

Skoro bohaterowie jakiejś fikcji mogą być jej czytelnikami czy widzami, to my, jej czytelnicy czy widzowie, możemy równie dobrze być fikcją.

(Jorge Luis Borges)

101.

Umrzeć z uśmiechem na twarzy, na wzór ojców, którzy umierali w obronie świętości.

(Karol Baliński)

102.

Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; stukajcie, a otworzą wam.

Kto prosi, ten otrzymuje! A nawet, jak nie prosi, to też otrzymuje! Dobroć Boga nie zważa jednak na nasze lepsze czy gorsze umizgi. UMIZGI, czyli takie prośby na niby. Prośby na różowo, w walentynkowym kostiumie. Panie Boże, mój Ty dobry Panie Boże, z tej strony JA, wysłuchaj mnie: stuk puk, otwórz mi, szukam szczęścia, więc DAJ, i jeszcze dorzuć kilka szóstek w szkole, żeby rodzice w końcu przestali na mnie narzekać!

103.

Wschód słońca i pierwsze promienie rzucało na Hostię i ta cała była śliczniejsza nad słońce, omal nie krzyknęłam z przerażenia, że ręce biskupa [Zygmunta Łozińskiego] płoną, ale nie zrozumiałam, że to Pan Jezus zlewa zdroje łask z miłości i dlatego po rękach kapłana zlewają się jakby promienie z ognia. Od tej chwili jeszcze więcej ukochałam Ukrzyżowanego.

(s. Wanda Boniszewska)

104.

Prawdziwa katastrofa to utrata zdolności do bycia człowiekiem. Czyli odrzucenie prawa miłości, które zostało w prosty sposób przekazane ludziom w Ewangelii. Niebezpieczeństwo życia według własnych pomysłów i planów zagraża także ludziom wierzącym. Egoizm i hedonizm mogą zabić w człowieku dary łaski i wiarę. Wówczas człowiek przestaje być prawdziwym człowiekiem, a nawet Kościół przestaje być prawdziwym Kościołem. Jeśli wspólnoty chrześcijańskiej nie ożywia wiara i miłości, jeżeli nie ma w niej ducha miłosierdzia – wówczas umiera to, co najważniejsze.

105.

Nasz nieskończony smutek może być uleczony tylko przez nieskończoną miłość.

(Papież Franciszek)

106.

Gdzie byłbym teraz, gdyby Bóg spełniał wszystkie głupie prośby,

z którymi się do Niego zwracałem?

(Clive S. Lewis)

107.

Świat potrzebuje dobroci i miłości, aby nie osunąć się w nicość.

108.

Kilka prostych łez wylali,

Lecz je otarli. Gdyż oto przed nimi

Świat cały leżał i mogli wybierać

Miejsce spoczynku. Opatrzność ich wiodła.

A więc dłoń w dłoni i krokiem niepewnym

Z wolna przez Eden ruszyli samotnie...

(John Milton)

109.

Bo góry mogą ustąpić, [mówi Bóg],

ale miłość moja nie odstąpi od ciebie

i nie zachwieje się moje przymierze pokoju.

(Iz 54, 10)

110.

Pewien człowiek wyrusza w podróż do Babilonu. W swej wędrówce napotyka na przedziwne zjawisko. Dwa ptaki walczą ze sobą: ten większy – jak to w życiu bywa – zadziobał mniejszego i odleciał. Ale po chwili zjawia się inny ptak, niosący w dziobie tajemnicze zioło, które położył na martwym skrzydlatym nieszczęśniku, a ten powraca do życia i… odlatuje. Widząc to nasz podróżnik szybko wybiega z ukrycia i na miejscu tragicznych wydarzeń, pośród kurzu i piór, odnajduje tajemnicze zioło. Już wie, co zrobi: powróci do rodzinnej wioski, aby na grobach swoich bliskich położyć choć listek cudownej rośliny, która przywraca życie.

Jednak w okolicach Tyru naszego wędrowca spotyka nowa (i, czego wcale nie oczekuje, ostatnia) przygoda. Na drodze leży lew. Martwy lew. Z litości (licho wygląda taki martwy król zwierząt), ale także ze zwykłej ciekawości (aby sprawdzić, czy cudowne zielsko ma rzeczywiście skuteczność), nasz wędrowiec kładzie kawałek rośliny na leżącym kocie. Lew powraca do życia. I natychmiast zjada naszego bohatera!

Tu koniec całej historii, do której Talmud dodaje morał: Dobrze czyń dobrym, zaś złym – niekoniecznie. Już na pierwszy ruch ucha słyszymy, niejako instynktownie, że morał tej bajki nie jest chrześcijański. Ewangelia przecież umieściłaby inny komentarz:

Dobrze czyń dobrym i dobrze czyń złym.

Jednak takie myślenie zawiera poważny błąd. Ewangelia nie naucza: Dobrze czyń dobrym i dobrze czyń złym, ale: Dobrze czyń dobrym i dobrze czyń złym, aby stali się dobrymi. Czyń dobro, aby się nawrócili, aby porzucili zło. Jeśli jednak zły uparcie trzyma się zła, to odsuń się szybko od takiego człowieka. Bo kto z kim przestaje…

Licho nie śpi, czasem tylko udaje, że śpi, jak się zbudzi, to cię zje! I tutaj właśnie potrzebna jest mądrość. Mądrość serca, która rozróżnia dobro i zło. Mądrość, która umie liczyć dni naszego życia i sprawia, że człowiek idzie drogą do nieba.

111.

Nie obrażaj drugiego człowieka, nie oskarżaj, nie wyśmiewaj, nie pokazuj paluchem, nie popychaj, nie wymądrzaj się, nie poniżaj! Nawet jeśli w swoich oskarżeniach masz rację, to co z tego? Łatwo powiedzieć do chorego, że jest chory, to potrafi każdy. Trudniej jest przywrócić mu zdrowie.

112.

Święty chleb – chleba łamanie

Święta sól – solą witanie

Święta cisza, święty śpiew

Znojny łomot prawych serc

Słupy oczu zapatrzonych

Bicie powiek zadziwionych

Święty ruch i drobne stopy

Święta święta święta – ziemia co nas nosi

(Edward Stachura)

113.

Przychodzą do Jezusa FARYZEUSZE, czyli przewrotni i podstępni ludzie, w których sercach jest pycha i obłuda. Oni nie chcą słuchać Jezusa, ponieważ uważają, że wszystko wiedzą najlepiej i nie potrzebują od nikogo pouczenia. Ich symbolem jest żmija – armia cwaniaków i ważniaków. Powiedzmy to głośno: nie budzą w nas sympatii.

A jednak! Wśród faryzeuszów i uczonych w Prawie znajdujemy ludzi, którzy rozpoznali w Jezusie prawdziwego Mesjasza. To Nikodem, ten, co przychodził nocą, by rozmawiać z Panem Jezusem. To Józef z Arymatei, którego spotkamy podczas pogrzebu Chrystusa. To wreszcie najbardziej znany spośród faryzeuszów: święty Paweł. Nawet wredny faryzeusz może przemienić się w gorliwego apostoła. Ach, czyli także dla CIEBIE jest nadzieja! Ale wyrzuć ze swego serca pychę i obłudę. Wcale Ci z nimi nie do twarzy!

114.

Odkryliśmy, że życie tylko wtedy ma sens, kiedy się je przemienia po trochu w coś,

co jest poza nami.

(Antoine de Saint-Exupéry)

115.

Istnieją ludzie, którzy mają złą wolę. Ta zła wola objawia się przez to, co mówią o tych, których posłał Bóg. Jan Chrzciciel jest dla nich szaleńcem, opętanym przez demona. Jezus to zwyczajny pijak i żarłok (Łk 7, 31-35).

Skoro wszyscy – w ich mniemaniu są źli – to kto jest dobry? To zależy. Od czego? Od ich kaprysu, czyli od tego, z której strony powieje wiatr, kto się do nich uśmiechnie, kto powie miłe słówko. Takim rozkapryszonym towarzystwem są ludzie współcześni Jezusowi. I dzisiaj jest podobnie, od czasu do czasu widzimy rozkapryszonego bobasa, który stał się rozwydrzonym urwisem i łobuzem, i krzyczy, że wszystko mu wolno, bo… on tak chce. Bo mu się należy, bo przecież żyje się raz, bo kto mu zabroni.

Zastanówmy się jednak nad sobą. Czy nie jestem człowiekiem złej woli? Czy i we mnie nie siedzi rozkapryszony łobuziak, który nie chce słuchać Ewangelii, bo zawsze wie lepiej?

116.

Zła wola nie jest prostym brakiem dobrej woli. To stan bycia przeciwko, stan wrogości i buntu. Czasami tego buntownika nazywamy „wiecznym kontestatorem”. Gdy jednak pomyślimy głębiej, okazuje się, iż człowiek złej woli to żaden kontestator, ale maleńki krasnoludek, który siedzi w każdym z nas i nieustannie jest „anty”. To przeciwnik Bożych planów – Ewangelia nazywa go „szatanem”.

W sercu każdego człowieka istnieje takie małe ziarenko złej woli. Być może to ziarenko piasku pochodzi jeszcze z czasów wędrówki przez pustynię, podczas której jadowite węże rzuciły się na lud wybrany. Smutna to prawda: zła wola potrafi wszystko zniweczyć. Pamiętajmy jednak, iż z ziarenka piasku rodzi się perła.

117.

Bóg nie powołuje uzdolnionych, ale uzdalnia powołanych.

(Janek Bukowski)

118.

Czy zwierciadło negatywności, którym posługuje się współczesna sztuka, nie staje się celem samym w sobie? Czy nie prowadzi do zasmakowaniu w złu, do radości zniszczenia i upadku, czy nie prowadzi do cynizmu i znieważania człowieka?

(św. Jan Paweł II)

119.

Słowo Boże nie jest słowem niemowy skierowanym do głuchego.

To żywa obecność Ducha, który ma moc przemienić wszystko w nas i wokół nas.

120.

W kluczu bramy niebieskiej

w kluczu od przepaści

przekręcam się w sobie przekręcam

– nic się nie otwiera…

Jak to pięknie że nic się nie otwiera

Jak to pięknie że zostaje zamknięte

Choć coś nie do zaśmiecenia!

(Jan Darowski)

121.

W świecie, w którym żyjemy – po ogłoszeniu „likwidacji indywiduum” Adorna, „końca człowieka” Derridy, „śmierci autora” Barthesa czy „zmierzchu człowieka” Foucaulta – warto wyruszyć w poszukiwanie człowieka, który jest podmiotem. Jego podmiotowość pochodzi od Tego, który jest Autorem świata i jedyną Rzeczywistością. W Nim – jak głosi Pismo – żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28).

122.

Tuum fac nec respicias finem („Rób swoje i nie patrz końca!”)

– dewiza Jerzego Żuławskiego

123.

Nie zabijaj! Nie zdradzaj! Nie kradnij! Nie kłam! Właściwie wszystko to sprowadza się do jednego: CZŁOWIEKU, BĄDŹ CZŁOWIEKIEM! Tylko wówczas – tylko będąc prawdziwym człowiekiem – możesz odnaleźć drogę do nieba.

Okazuje się, że samo wypełnienie przykazań nie wystarczy! Co z tego, że nie czynię zła-grzechu, skoro mam puste serce. Dlatego podczas modlitwy, po dziesięciu przykazaniach Dekalogu, dodajemy jeszcze jedno – przykazanie miłości Boga i bliźniego.

Człowieku, jeśli pragniesz prawdziwego życia… KOCHAJ! Kochaj, bowiem Bóg jest Miłością i Miłosierdziem. Kochaj, bo każdy człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, zasługuje na miłość. Bez tej miłości nie będziesz nigdy szczęśliwy.

124.

Rozpoznać i ocalić to, bez czego człowiek ginie z rozpaczy.

(Chantal Delsol)

125.

Myślę o zmilkłych dzwonach: gdzie są dawne dzwony?

Gdzie są litanie, gdzie słodkie antyfony?

Gdzie długie nabożeństwa i piękne kantyki?

Gdzie są liturgie, gdzie są muzyki?

(Blaise Cendrars)

126.

Jeżeli chcę ocenić drogę, ceremoniał albo wiersz, patrzę na człowieka, kim się stał zetknąwszy się z nimi. Albo słucham, jak bije jego serce.

(Antoine de Saint-Exupéry)

127.

O czym opowiada człowiek, który przed momentem był niemy, ale nagle odzyskał mowę? Tak sobie myślę, że chce powiedzieć wszystko jednocześnie, że wypowiada naraz tysiące słów, że krzyczy z radości i nikt nie wie, o co mu chodzi! A jednak wszyscy zrozumieli jego przemowę – ten człowiek krzyczy z radości, bo odzyskał mowę. Dlatego z uśmiechem i podziwem patrzą na Jezusa i niemowę, którego uzdrowił; są świadkami cudu.

Są jednak i tacy, którym to się nie podoba: nie chcą, aby Jezus czynił cuda, drażni ich radosny krzyk uzdrowionego. Zostawmy tych zgorzkniałych krytyków Jezusa i nie słuchajmy ich głupich komentarzy. Posłuchajmy lepiej niemowy, który już nie jest niemową.

Dzisiaj krzyczy z radości, ale co będzie jutro…? Do czego posłuży mu odzyskany dar? Jakie słowa zacznie wypowiadać do swoich bliskich? Czy jego słowa będą wielkim poematem uwielbienia Boga? Modlitwą? Wyznaniem miłości do bliskich? Słowami pociechy i dobroci? Czy też zacznie słowem – jak ostrym mieczem – ranić i zabijać? Plotką, złośliwością, oszczerstwem, obmową, kłamstwem, obelgą! Jak myślisz, co będzie dalej z naszym uzdrowionym? MILCZYSZ? Ale nie jesteś niemową? A jeśli nie jesteś, to powtórz za mną: Skoro Jezus jest blisko, nie muszę się lękać! Niczego – amen!

128.

Rzadkie są istoty, nawet wśród poetów, które nie starają się „robić wrażenia” na innych, ale spalają się w ciszy. Niełatwo je rozpoznać, ale to właśnie one nadają barwę światu. Nie tyle spotykamy je, co mijamy, ale sama bezgłośna mowa ich spojrzeń (przytakując albo zadając pytanie) spowija nas spokojem. Mają twarze wiecznych poszukiwaczy, a zarazem władców, twarze, które mogłyby mieć anioły przebrane za żebraków. To wieczni pielgrzymi: ich umysł spragniony absolutu nie spocznie w jednym miejscu. A potem, któregoś dnia, dowiadujemy się o takiej istocie, że znikła, że jej życie powoli zgasło.

(Jean Guitton)

129.

Uważnie i powoli. Żmudnie i cierpliwie. Tak trzeba żyć i pracować. Tak trzeba przepychać się przez minuty i godziny. Tak trzeba modlić się i kochać. Modlić się też trzeba w wysiłku. To wielki wysiłek.

Wierzyć – to szalony trud, to ciężka praca. Nigdy tego nie rozumiałam tak jak dzisiaj.

(Anna Kamieńska)

130.

Trzy cnoty teologiczne – to trzy klęski.

Wiara – to, co pozostaje po klęsce poznania.

Nadzieja – po klęsce własnego ja, po próbach utrwalenia, utwierdzenia, zatrzymania siebie.

Miłość – po klęsce zatrzymania dla siebie tego, co się kocha, po klęsce posiadania, kiedy wszystko jest odebrane, kiedy nie żądamy niczego.

(Anna Kamieńska)

131.

Świętość nie jest przywilejem nielicznych, ale powołaniem każdego chrześcijanina. (Benedykt XVI, Środowa audiencja, 16 lutego 2011)

132.

Tragiczna samotność człowieka niezdolnego do komunikowania i kochania.

(Bruno Forte)

133.

Warto wspominać Świętego Kazimierza, który umarł w niedzielę 4 marca 1484 roku. Urodził się w Krakowie, umarł w Grodnie, a spoczywa w Wilnie. Odznaczał się wybitnymi zdolnościami, silną wolą i szlachetnym charakterem. Był człowiekiem niezwykle pobożnym, kochał Matkę Bożą, którą sławił każdego dnia, i troszczył się o ubogich. Jak pisze w Żywotach świętych patronów polskich zacny ksiądz kanonik Piotr Pękalski: w młodym królewiczu nieustannie płonął „pobożny nałóg życia świątobliwego”. Święty Kazimierz królewicz jest patronem Polski i Litwy.

Warto o nim pamiętać i wzywać go jako orędownika i patrona. Jak nasi rycerze w szesnastym wieku, którzy wołali, idąc do boju: Kazimierz! Kazimierz! A Święty ich zachęcał: ŚMIAŁO DZIECI! Warto też pamiętać o kaziukach, które są czasem radosnego świętowania, bowiem WIOSNA tuż tuż! Wszak, jak mówi przysłowie, „na świętego Kazimierza/ zima do morza zmierza”. Chociaż ja wolę to przysłowie w innej wersji: „Na świętego Kazimierza – wyjdzie skowronek spod pierza!”

No to jak, moje miłe skowronki…? Za przykładem Świętego Królewicza porzucamy pierzyny gnuśności i lenistwa – i ruszamy w stronę świętości? Pewnie, że tak! Przecież jesteśmy przyjaciółmi Boga!

134.

Współcześnie twierdzenie: Prawda was wyzwoli, zostaje odwrócone. Nie jest tak, że Wyzwala mnie to, co jest prawdziwe, lecz Prawdziwe jest to, co mnie wyzwala. Wprowadzone w ten sposób nowe pojęcie prawdy ma charakter pragmatyczny, gdyż jest ono blisko spokrewnione z twierdzeniem: Prawdziwe jest to, co dla mnie użyteczne.

(Vittorio Possenti)

135.

Życie jest cieniem ruchomym jedynie,

Nędznym aktorem, który przez godzinę

Pyszni się i miota po scenie, aby

Umilknąć później na zawsze, jest bajką

Opowiedzianą przez głupca, pełnego

Furii i wrzasków, które nic nie znaczą.

(William Shakespeare)

136.

Jezus naucza ludzi, którzy patrzą na Niego z ciekawością. Czyżby to On był Mesjaszem? Ale jak to możliwe? Tak wielu już ogłaszało się Mesjaszem, i nic z tego! Fałszywy alarm! Pewno i ten prorok z Nazaretu (na pewno ktoś wyjątkowy), okaże się kolejnym nieporozumieniem. Nie może przecież być Mesjaszem!

Cóż na to wszystko odpowiada Jezus? Jezus mówi o swoim Ojcu. Wzywa, aby patrzeć uważnie na Boga Ojca, a wówczas zobaczymy Tego, którego ON posłał. Wiemy, że to patrzenie na Ojca, który jest w niebie, nie polega na gapieniu się w niebo niebieskie, na którym chmurki uśmiechają się do słońca. To patrzenie na Ojca, który tak świat umiłował, że Syna swojego dał… A ludzie – Jego Jednorodzonego Syna przybili do krzyża. Patrzeć na Ojca to znaczy patrzeć na krzyż. Nie tylko w piątek. Nie tylko w czasie Wielkiego Postu. Patrząc na krzyż, patrzysz na miłość. Na Tego, który z miłości oddał za nas swoje życie.

137.

Czytamy poezję, bo należymy do gatunku ludzkiego. A gatunek ludzki przepełniony jest namiętnościami! Oczywiście, medycyna, prawo, bankowość, to dziedziny niezbędne, by utrzymać nas przy życiu. Ale poezja, romans, miłość, piękno? To wartości, dla których żyjemy.

(Stowarzyszenie Umarłych Poetów, reż. Peter Weir).

138.

Przeczyć, wierzyć i wątpić jest dla człowieka tym, czym bieganie dla konia.

(Blaise Pascal)

139.

Nocami każę palić światło w pokojach, oświetlam cały dom. Wstaję, czytam na głos, prawie krzyczę urywki z „Księgi Hioba”. Lub otwieram okna i podaję światu jego słowa. Nawet jeżeli Hiob był poetycką imaginacją, nawet jeżeli nikt nie mówił w ten sposób, nawet wówczas jego słowa pozostaną moimi: chcę za nie odpowiadać. Inaczej nie potrafię.

(Søren Kierkegaard)

140.

Ja postawiłem tę świecę. Ty ją zapalisz.

Ja budowałem świątynię. Ty zamieszkasz w jej ciszy.

(Antoine de Saint-Exupéry)

141.

Pomimo swojego nieprzystosowania do świata (nadwrażliwi – zamyśleni – nadcodzienni) poeci są nam (współczesnym Jonaszom, Judaszom, Tomaszom, Dawidom, Kainom, Magdalenom) konieczni do życia. Bez nich życie traci swój blask: świat niepoetycki trąci nicością.

142.

Śnił mi się wiersz

o nicości

i jak bywa z wierszem

wstaję

lampę zapalam

pusto

ale JESTEŚ

(ks. Jerzy Banaśkiewicz)

144.

Uczeni w Piśmie i faryzeusze zastawili na Jezusa pułapkę. W jaki sposób rozwiąże problem owej kobiety, którą oskarżają z takim gniewem? Jeżeli stanie w jej obronie, to znaczy, że nie przestrzega prawa Mojżeszowego! Jeżeli natomiast pozwoli ją zabić, to w pewnym sensie stanie się współwinny jej śmierci! Mówiąc krótko: cokolwiek Jezus nie uczyni – przegra! Doskonały plan – przygotowany w jednym celu: by skompromitować Jezusa z Nazaretu w oczach ludzi.

W jaki sposób zachowuje się Pan Jezus? Wydaje się, iż nie staje w obronie kobiety. Za chwilę biedulka zostanie ukamienowana. A Jezus milczy i nic. Nie, jeszcze coś tam pisze na piasku. Czyżby nie interesował się całą sprawą. Ależ skąd? Jezus chce, by napięcie rosło! Pozwala, by jego przeciwnicy uśmiechali się drwiąco, pewni swojej wygranej. I wówczas wstaje. Patrzy na kobietę. Potem patrzy na jej oskarżycieli. I w końcu wypowiada słowa: „Ten, kto z was jest bez grzechu – niechaj pierwszy rzuci w nią kamieniem”. A oni milczą…!

145.

Dopokąd idę, jestem człowiekiem. Żyję. Spotykam innych. Idę naprzód. Wypełniam swoje powołanie. Spełniam swój obowiązek. W ten sposób staję się stale na nowo. Coraz bardziej staję się sobą.

(o. Jan Góra)

146.

Odnajdziemy siebie w lustrze, którym jest Jezus.

(o. Jan Góra)

147.

Być poetą w czasie marnym znaczy: śpiewając, baczyć na trop zbiegłych bogów. Toteż w czas Nocy Świata poeta wypowiada to, co święte. Dlatego w języku Hölderlina Noc Świata jest świętą nocą.

(Martin Heidegger)

148.

W czasach religijności

mierzonej rozsądną miarą

zdumiewa postanowienie

kanoników w Sewilli

z roku 1401:

Zbudujmy kościół tak wielki,

by ci co go zobaczą

wzięli nas za szaleńców.

Nikt już nie pamięta

kto był wówczas rozważny

i odradzał budowę.

Tak powstaje kościół.

(ks. Janusz St. Pasierb)

149.

Kościół – zamiast narzekać na pustkę i nihilizm współczesnej kultury – powinien śpieszyć na ratunek tym, którym odebrano wiarę w Boga, a poprzez to również wiarę w siebie i sens własnego życia.

150.

Jezus mówi o swoim wywyższeniu, a to oznacza – śmierć na krzyżu! A jednak w tym smutku ukryta jest prawdziwa radość!

Jezus mówi o swoim odejściu z tego świata (i to nas smuci), które będzie powrotem do domu Ojca. W tym jednak i nasza radość, a nawet COŚ więcej – nasza nadzieja. Wiemy przecież, że w domu Boga Ojca jest mieszkań wiele. A Jezus odchodzi, aby przygotować nam miejsce. Przygotować miejsce w swoim królestwie dla każdego, kto uwierzy Jego miłości. Kto zapragnie dotknąć krzyża na Golgocie, złożyć pocałunek na Jego ranach, kto – jak Weronika – powie: „Ach, mój dobry Panie Jezu, tak bardzo Cię kocham!” Kto, jak Szymon z Cyreny, weźmie krzyż w swoje dłonie, by dźwigać go za Jezusem. Kto, jak Dobry Łotr, westchnie: Panie Jezu, wspomnij na mnie… wspomnij na moje biedne serce!

151.

Nawet tam, gdzie miłość i prawda królują, w cieniu czai się kłamstwo i zdrada.

Bo licho nie śpi. Nigdy.

152.

Zamiast ewidencjonować znane powszechnie dzieła kultury i wskazywać na ich praktyczne zastosowanie w katechizacji, katecheza powinna rozmawiać ze współczesnym człowiekiem. Z tym człowiekiem, który nie słucha Beethovena i Bacha, nie czyta Dantego i Cervantesa, nie chce oglądać dzieł Giotta i Caravaggia. Człowiekiem, który zamiast do katedry wędruje w kierunku McDonalda. Albo bardziej współcześnie i po polsku: człowiekiem, którego nie interesuje Kilar i Penderecki, Brandstaetter i Kamieńska, Duda Gracz i Nowosielski, ponieważ najchętniej porozmawia o meczu Barcelony z Realem Madryt i – pijąc piwo marki PIWO – odnajdzie szczyt artystycznych przeżyć w najnowszym teledysku disco polo lub reklamie Media Expert.

153.

Kryzys kultury współczesnej zakorzenia się w amnezji i wyraża w afazji.

(kard. Paul Poupard)

154.

Wszystko można skarykaturować:

moralność, mistykę, posłuszeństwo, wiarę, religię, pobożność.

(Henri de Lubac)

155.

Wiara dyskretna: tak. Wiara wstydliwa: nie.

(Henri de Lubac)

156.

A może TU leży Emaus

gdzie biedny i samotny

ze śmietnika podnosi ukradkiem

kawałek spleśniałego chleba

(ks. Kazimierz Wójtowicz)

157.

W świecie artystycznym nastąpił zanik ambicji, artyści nie tworzą już wielkich i natchnionych arcydzieł. A może po prostu cierpią na zwyczajne ludzkie kompleksy: nie wierzą, iż potrafią stworzyć arcydzieło, więc uciekają w kicz, w żart, w karykaturę.

158.

Przyszedł JEZUS, popatrzył na nas, na nasze lęki i strach, na nasze niewiary i trwogi, na nasz niepokój i smutek. I powiedział – POKÓJ WAM!

Nikt z nas nie wiedział, co robić. Jak się zachować? Co wypada, a czego nie wypada – potężna radość zalała nasze serca i odebrała nam głos. Odebrała też rozum, bo – powiem uczciwie – zgłupieliśmy do końca.

A wtedy ON OŚWIECIŁ nasze biedne głowy, rozjaśnił niezdarne serca i zaczął nas nauczać. Jak wówczas, gdyśmy za NIM biegli ścieżkami Galilei.

Tak to pamiętam, ja – apostoł Zmartwychwstałego. To do mnie powiedział Chrystus: Nie siedź taki smutny w wieczerniku, jesteś moim ŚWIADKIEM, ruszaj w drogę! I nie lękaj się, Ja zawsze będę przy Tobie.

Alleluja – JEZU, UFAM TOBIE!

Prowadź mnie, niczego więcej nie pragnę.

Niczego więcej nie pragnę…

159.

Ale to dziwne spotkania! Najpierw Jezusa z Magdaleną, a potem Magdaleny z apostołami. Wiemy, że uczniowie byli smutni i płakali. A Magdalena? Wpadła do wieczernika jak wiatr, który wyrywa z ręki gazetę, kartkę papieru, a nawet opasłą księgę. I krzyczała: Hej, czy są TU uczniowie Jezusa? Czy siedzą TUTAJ smutni i wystraszeni? Czy to wy jesteście tymi, którzy zaniosą Ewangelię na krańce świata? Wy przecież jesteście papierowymi ludzikami, myślącymi tylko o jednym – jak napisać poemat swojej żałoby, jak zamknąć się na klucz w swojej samotności! A prawdziwy apostoł to OGIEŃ, który zapala i wszystko zmienia…!

Gdy jeszcze mówiła te słowa, oto zjawiają się dwaj uczniowie z Emaus. Nasi dobrzy znajomi: Łukasz i Kleofas. Oczy ich płonęły, opowiadali o spotkaniu z Jezusem, o chlebie i ogniu!

„IM TEŻ NIE UWIERZYLI”!

Dlaczego? To proste: z zazdrości! Jak to możliwe, że Pan Jezus objawia się Magdalenie, Łukaszowi i Kleofasowi, gdy tymczasem Jego uczniowie, przekonani o swojej wielkości, mądrości i pobożności, jego uczniowie, którzy towarzyszyli mu przez cały czas, gdy głosił naukę, Jego APOSTOŁOWIE zostali zepchnięci na margines! Jak to możliwe? Właśnie do takich, oburzonych i obrażonych apostołów, przychodzi JEZUS i… uwaga, za chwilę zacznie się prawdziwa kłótnia! Nic z tego, Chrystus dotyka ich serc i mówi: Panowie, nie ma czasu na głupoty, „idźcie na cały świat, aby głosić Ewangelię”, ruszajcie w drogę, bowiem już czas!

160.

Chrześcijaństwo trzeciego tysiąclecia (w tym teologia) albo będzie gorliwym i wiarygodnymświadkiem nadziei,która nie zawodzi, albo nim nie będzie, bo nie będzie mieć nic do powiedzenia o miłości rozbitkom krótkiego wieku, którzy – mimo wszystko – wciąż poszukują tego sensu i historii, jaki został nam w pełni ofiarowany jedynie w Chrystusie.

(Bruno Forte)

161.

Biada, jeśli tzw. dorosły nie przeszedł w swoim dzieciństwie przez kanon literatury dziecięcej. Ale też bieda, jeśli dziecko rozpoczyna swoją przygodę z książką od Kanta, Hegla i Nietzschego. Wówczas wszystko… do niczego. Dorosły potrzebuje dziecka, a dziecko musi stać się dorosłym, nie w sensie starości, ale w sensie bycia prawdziwym człowiekiem (dojrzałym). Więcej, wszystko ma swój czas, niczym w naukach biblijnego mędrca, Koheleta.

162.

Tylko dziecko uczy nas prawdziwej czułości i miłości.

I to właśnie dzieci są prawdziwymi poetami i filozofami.

163.

Tomasz nie chce uwierzyć w to, że Pan Jezus zmartwychwstał! Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę. Wszyscy wierzą, a On jeden nie! Tomasz niedowiarek, a nawet – Tomasz nieborak. W sercach innych wiara i radość, a on – sam jak paluch, jak Tomcio Paluch! JEZUS przychodzi, specjalnie dla niego, i okazuje mu swoje miłosierdzie! A Tomasz mówi: PAN MÓJ I BÓG MÓJ! Ten, który nie wierzył, mówi: Pan mój i Bóg mój, a WIĘC powiedz i ty: PAN MÓJ I BÓG MÓJ, abyś uwierzył i TY. Aby Twoja wiara przyoblekła się płaszczem miłosierdzia.

164.

A kiedy umrę

Kto zauważy, że mnie nie ma?

Może słońce

Ponieważ nie będę już zbierać

Jego promieni

Może wiatr

Kiedy nie będę mu już

Opowiadać mojej historii

One brały mnie taką

Jaka jestem

(Luisa Famos)

165.

Jak kość w gardle

ten wieczór

Jak brzęk szkła

które przetnie, skrwawi, zamąci

ta muzyka

Jak sól w różowych ustach rany

te słowa

Jak wieczny odpoczynek

to milczenie

ufaj

mimo wszystko

żyj

próbuj

kochaj

To jest możliwe

na przekór

logice i pamięci

spójrz:

nad twoją głową

zorze i jaskółki

(ks. Jerzy Szymik)

166.

Nikodem przychodzi do Jezusa nocą. Dlaczego nocą? Dlaczego w ukryciu? Niektórzy mówią, że się boi. Że nie chce, aby ktoś go zobaczył, bo przecież jako faryzeusz nie powinien spotykać się z Nauczycielem z Nazaretu. Inni powiadają, że dopiero wtedy Nikodem może spokojnie porozmawiać z Jezusem. W ciągu dnia jest wielki tłum ludzi, mnóstwo spraw, na nic nie ma czasu. Dlatego noc to najlepsza pora na rozmowy. O tym pisał nawet poeta.

A jeszcze inni uważają, że Nikodem przychodzi nocą, ponieważ NOC to szczególny czas. Istnieje noc mistyczna, w której wszystkie rzeczy doczesne, materialne, widzialne i dotykalne – stają się nieistotne (po prostu nie widać ICH, giną w ciemności), a wówczas – można spokojnie porozmawiać o TYM, co prawdziwe. O sprawach DUCHA. Uwaga – mówię Ducha przez wielkie D, bo chodzi o Ducha Świętego, więc nie musisz się bać!

Nikodem przychodzi do Jezusa nocą, aby rozmawiać o sprawach DUCHA, a więc i Ty, nie bądź śpiochem, ale znajdź swój czas, aby rozmawiać z Jezusem. Więcej, aby GO słuchać. I uważaj, żeby nie przespać swojego życia! Słodkie LULU, chrapanie i ciepłe łóżeczko – to dobre dla leniuchów. Nie dla nas! Ogłaszam nabór do „Klubu Nikodema”! Wstęp tylko dla niespokojnych serc, które szukają Światła, którym niestraszne ciemności.

167.

W południe

nad Wisłą raźniej śpiewają ptaki

zbłąkany promień słońca

klęknął przed cudownym obrazem

polski Nazaret

oddycha powietrzem aniołów

tylko Maryja

zdziwiona

prosi Archanioła o błogosławieństwo

(o. Eligiusz Dymowski)

168.

Nigdy nie jest za późno na szczęście.

(o. Eligiusz Dymowski)

169.

W świecie pełnym rozmaitych gwiazd, gwiazdek i gwiazdeczek, warto odkryć Światło prawdziwe i – jak Nikodem – podążać za Jezusem drogą zbawienia. Warto świecić sercem, które kocha i przebacza. Warto? Pewnie, że tak! Dlatego porzuć lęk i nie bądź ciemniakiem, to światło jest przecież dla Ciebie.

170.