Niech zyje cmentarz - Stefan Radziszewski - ebook

Niech zyje cmentarz ebook

Stefan Radziszewski

1,0

Opis

Z bytu w niebyt, ze świata w zaświaty, z próżnej egzystencji w pełną tajemnicy nicość – taki jest kierunek ludzkiego losu. Tak przynajmniej perorują pisarze taphologiczni („miłośnicy cmentarzy”) w swojej twórczości: Boris Akunin (Historie cmentarne), Neil Gaiman (Księga cmentarna) i Umberto Eco (Cmentarz w Pradze). Cała trójka ze szczególną predylekcją zajmuje się tematyką cmentarną. Ich literackie światy nie pojawiają się jednak jako kolejna wersja memento mori, wprost przeciwnie. Sfera życia jawi się jako banalna i zwodnicza; życie to dziedzina zdrady, ponieważ bez naszej winy musimy porzucić egzystencję, a właściwie to ona nas porzuca, pozostawiając na pastwę śmierci. Wypada zatem traktować śmierć poważnie, z całą jej realnością, nieuchronnością i osobistością. To życie jest ulotne i niepewne, a śmierć to jedyna pewność, ona zawsze i na zawsze („na wieki wieków”) pozostanie nam wierna.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 26

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,0 (1 ocena)
0
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Gaiman: cmentarz moralny

Cmentarz w powieści Gaimana to przyjazne środowisko. Spokój umarłych zostaje jednak zakłócony pojawieniem się… dziecka. Dziecko (symbol życia) na cmentarzu (miejscu dla umarłych) wywołuje popłoch; manifestacja życia sprawia, iż umarli czują się zdezorientowani, oburzeni i przerażeni. Taki jest początek Księgi cmentarnej, historii siedmioletniego chłopca, którego cała rodzina została zamordowanego przez Złego Jacka (Dżeka)4. Ponieważ dziecko, ścigane przez mordercę, szuka schronienia na cmentarzu, duchy podejmują męską decyzję i postanawiają przechować malca.

Bezimienny nowy lokator budzi wiele emocji, duchy zmarłych spierają się o to, jakim imieniem nazwać dziecko. Kajus Pompejusz proponuje, aby nazwać je Markiem, ponieważ przypomina mu prokonsula Marka. Josiah Worthington chce, aby dziecko, podobne do jego ogrodnika Stebbinsa, nosiło jego imię. Natomiast Mateczka Slaughter upiera się przy imieniu swego siostrzeńca, Harry`ego. W tym, przyznajmy to, pełnym życia sporze o imię, nagle pada nieoczekiwana propozycja Silasa:

– Nie wygląda jak nikt poza nim samym – oświadczyła stanowczo [Mateczka Slaughter]. – Nikt.

– W takim razie nazwijmy go Nikt – zaproponował Silas. – Nikt Owens.

I wtedy, jakby reagując na imię, dziecko otworzyło szeroko oczy i się ocknęło (…)

– A co to za imię Nikt? – oburzyła się Mateczka Slaughter.

– Jego imię. I dobre imię – odparł Silas. – Dzięki niemu będzie bezpieczny5.

W ten sposób chłopiec otrzymuje nową tożsamość; do Lizy Hempstock (wiedźmy, która nie ma grobu) chłopak mówi zdecydowanym głosem, niczym James Bond, kim jest: „Owens – oznajmił. – Nikt Owens. W skrócie Nik”6. Z kolei Pan Pennyworth uczy Nika psychologii:

– No dobrze. Humory. Wymień je.

– Uhm. Sangwiniczny. Choleryczny. Flegmatyczny. I ten czwarty. Chyba… melancholiczny8.

Pełne uroku uwagi Gaimana dotyczące edukacji z zaświatów są niczym w porównaniu z przeglądem umarłych, bowiem możemy sporządzić na podstawie kolejnych fragmentów powieści prawdziwie olśniewający katalog mieszkańców cmentarza (Gaiman zdaje się konkurować w tej materii z naszym Leśmianem). Każdy umarły posiada swoje miejsce w hierarchii cmentarnej oraz odpowiednią tarczę herbową, którą jest jego płyta nagrobna (epitafium). Jednym z najstarszych mieszkańców cmentarza jest rzymski obywatel, Kajus Pompejusz, którego „nagrobek zamienił się już dawno w kawałek zwietrzałego kamienia, lecz dwa tysiące lat wcześniej Kajus poprosił, by pogrzebano go na tym wzgórzu obok marmurowej świątyni, nie odsyłając ciała do Rzymu”9.