Życie Jezusa według Ewangelii - Francisco Fernández-Carvajal - ebook

Życie Jezusa według Ewangelii ebook

Francisco Fernández-Carvajal

4,5

Opis

Życie Jezusa według Ewangelii to książka, która jest owocem wnikliwej lektury czterech Ewangelii. Pisana jest z perspektywy człowieka głęboko wierzącego, kontemplującego oblicze Jezusa i pragnącego dzielić się świadectwem wiary. Skierowana jest do szerokiego kręgu odbiorców. Pomaga czytelnikom w poznawaniu Chrystusa i zaprzyjaźnianiu się z Nim. Rozważania autora są przenikliwe, ale mają również wymiar bardzo praktyczny. Odkrywa duchowy sens każdego epizodu życia naszego Pana, oddając go w sposób wierny interpretacji Tradycji Kościoła.

Francisco Fernández-Carvajal (1938-) historyk i doktor prawa kanonicznego. Duchowny z Prałatury Opus Dei (1964). Przez ponad 10 lat był redaktorem naczelnym tygodnika „Palabra”. Jest autorem licznych książek z dziedziny duchowości, przetłumaczonych na ponad 10 języków. Po polsku zostały już wydane: Rozmowy z Bogiem (7 tomów);  Rozważania wielkopostne; Czego pragniesz Ty, Jezu; Zostań ze mną, Panie; Lenistwo duchowe; Dotrzeć do portu; Jak dobrze skorzystać z kierownictwa duchowego.

Najbardziej znaną książką tego autora są Rozmowy z Bogiem, których nakład w języku hiszpańskim przekroczył dwa miliony egzemplarzy, a w języku polskim sto tysięcy. Zawierają one  rozważania na każdy dzień roku liturgicznego.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 821

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,5 (2 oceny)
1
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:

Vida de Jesús

 

Przekład:

Alina Liduchowska (rozdz. I–XIV)

Ewa Bandurska (rozdz. XV–XXXIX)

 

Wydawca dołożył wszelkich starań, by dotrzeć do wszystkich właścicieli praw autorskich związanych z dziełem. Osoby, których nie udało nam się ustalić, prosimy o kontakt z Wydawnictwem.

 

Korekta:

Anna Dziadzio

 

Projekt okładki:

Marcin Jakubionek

 

Współpraca:

W.J.S. Baliński

© by Francisco Fernández-Carvajal, 1997

© by Ediciones Palabra, S.A. 2020

Paseo de la Castellana, 28046 Madrid

 

© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo M, Kraków 2020

 

E-book oparty na na drukowanym wydaniu II

 

Imprimatur

Kuria Metropolitalna w Krakowie

† Józef Guzdek, wik. gen.

Ks. Kazimierz Moskała, wicekanclerz

Nr 409/2010, Kraków, 17 lutego 2010 r.

 

ISBN 978-83-8043-708-1

 

 

Wydawnictwo M

31-002 Kraków, ul. Kanonicza 11

tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

www.wydawnictwom.pl

Dział handlowy: tel. 12-431-25-78; fax 12-431-25-75

e-mail: [email protected]

Księgarnia wysyłkowa: tel. 12-259-00-03; 721-521-521

e-mail: [email protected]

www.klubpdp.pl

 

 

KonwersjaEpubeum

Wstęp

Jak pisze papież Jan Paweł II w jednym ze swoich najważniejszych dokumentów, „Kościół każdego dnia wpatruje się z niesłabnącą miłością w Chrystusa”1. Czyni to od dwóch tysięcy lat. Z owej kontemplacji czerpie on mądrość i moc, które pozwalają mu przemieniać dusze tak wielu pokoleń i w każdej dziedzinie życia dokonywać niezmierzonych wysiłków dla dobra ludzkości. Na tym właśnie zasadza się tajemnica życia chrześcijańskiego i prawdziwego apostolatu. Płynące stąd poznanie Chrystusa umacnia każdego człowieka – misjonarza, którzy żyje z dala od swojej cywilizacji; matkę rodziny, która nie szczędzi trudu, aby wspierać najbliższych; kapłana; wykładowczynię na wyższej uczelni... Jezus Chrystus jest dla nas źródłem, z którego wszyscy mężczyźni i wszystkie kobiety mogą zaczerpnąć sens i nową moc dla swojego życia. W Nim „Duch Święty, którego Ojciec posłał w imię Syna”, sprawia, że człowiek uczestniczy w wewnętrznym życiu Boga; że „jest na podobieństwo Chrystusa również synem”, a także dziedzicem tych dóbr, które są udziałem Syna (por. Ga 4, 7)2.

Dziś3 Kościół wzywa wiernych do spojrzenia na Chrystusa z większą pobożnością i miłością. Wpatrując się w Niego, ujrzymy Oblicze niepojęte i wciąż nowe, zachęcające nas, byśmy poszli za Nim; Jego oczy pełne współczucia i miłosierdzia; serdeczność i optymizm; pogodne usposobienie, lecz także smutek na widok zła...

Niniejsza książka jest jedną z prób ukazania postaci Jezusa z Nazaretu, Jezusa, który żyje pośród nas – takim, jakim odmalowały Go Ewangelie. Osobę kochaną przez wielu można prezentować z różnych punktów widzenia. Obraz czy arcydzieło odbierane są rozmaicie, za każdym razem przy innej wewnętrznej dyspozycji duszy. Dlatego wciąż powstają żywoty naszego Pana, zrodzone z wiary i miłości, oparte na coraz to nowszych odkryciach, jakie z biegiem czasu wzbogacają wiedzę o epoce i miejscach, gdzie toczyło się Jego życie. Kościół nigdy nie przestanie kontemplować wszystkich przymiotów tej niezwykłej Postaci, Osoby najbardziej umiłowanej w świecie, która dla każdego człowieka jest także „znakiem sprzeciwu”4. Oto, jak mogę uzasadnić (jeśli jest to konieczne) powstanie jeszcze jednego „żywota” Pana Jezusa.

Nie jest On mitem ani abstraktem. Żył w Palestynie I wieku, w określonym kontekście religijnym i społecznym. Wydarzenia z czasu Jego życia, kultura żydowska, pośród której wzrastał, miejsca, w których przebywał, i drogi, którymi podążał w ciągu ponad trzydziestu lat swojej ziemskiej egzystencji – wszystko to można opisać z dużą precyzją. Jak wyznajemy w Credo, streszczeniu przedmiotu naszej wiary, Jezus był „umęczon pod Ponckim Piłatem” – w doskonale znanym momencie dziejów Rzymu i Izraela. Podkreślanie tego faktu było od początku uważane przez Kościół za bardzo istotne. „Nasza wiara potrzebuje badań historycznych, poświęconych Jego Osobie”5. Analiza współczesnego Mu języka, znaleziska archeologiczne, pogłębiona wiedza na temat obyczajowości oraz instytucji czasów Chrystusa pomagają nam lepiej zrozumieć Jego życie i orędzie.

Aby miłować Jezusa, trzeba Go dobrze poznać. Św. Josemaría Escrivá, którego dłużnikiem czuję się z tak wielu trudnych do wyrażenia w krótkim wstępie, powodów, zwykł często polecać lekturę Ewangelii i rozmyślanie o życiu naszego Pana. Zachęcał też, abyśmy widzieli w Nim „przyjaciela, Osobę realną i żyjącą, jaką jest Chrystus zmartwychwstały”. W rzeczy samej, jest On „towarzyszem, który pozwala się zauważyć jedynie pośród cieni, ale którego rzeczywistość napełnia całe nasze życie i sprawia, że pragniemy Jego ostatecznego towarzystwa”6. Escrivá pisze o owych czterech etapach człowieczej drogi, jakimi są: „szukanie Chrystusa, znalezienie Go, przyjaźń z Nim i umiłowanie Go”. Tak wiele razy już Go słuchaliśmy, mieliśmy szczęście słyszeć Jego słowa! Z tego przenikniętego miłością poznania Chrystusa rodzi się niepohamowane pragnienie głoszenia Go, ewangelizacji oraz prowadzenia innych do wiary chrześcijańskiej7, jak czynili to od początku apostołowie i pierwsi uczniowie, niezależnie od wieku, płci i sytuacji społecznej.

Dlatego Jezus z Nazaretu nie może być dla nas jedynie wielką postacią z przeszłości. „Owe poszukiwania nie są nigdy chłodne ani neutralne, ponieważ Osoba Jezusa, wymową swojego życia i śmierci, znaczeniem swojego przesłania dla ludzkiej egzystencji oraz swoim wizerunkiem w poszczególnych księgach Nowego Testamentu, frapuje i skupia na sobie uwagę każdego człowieka, również historyka. (…) Nikt nie może poznawać ani prezentować w sposób całkowicie bezstronny człowieczeństwa Jezusa, dramatu Jego życia przypieczętowanego krzyżem ani orędzia, które przekazał ludziom za pomocą słów i własnego życia. Badania historyczne są absolutnie niezbędne, abyśmy uniknęli dwóch niebezpieczeństw: uznania Chrystusa za kogoś w rodzaju mitycznego herosa oraz pozostawienia wiary w Niego, jako Mesjasza i Syna Bożego, irracjonalnemu fideizmowi”8. Wiara nie tylko skłania nas do poszukiwań historycznych; jej integralną częścią są konkretne, dobrze znane fakty. Wszystkie Wyznania Wiary wspominają o życiu Chrystusa, Jego narodzinach i śmierci. Sami apostołowie przedstawiają siebie jako świadków tego, co widzieli i słyszeli. I wziąwszy pod uwagę obfitość manuskryptów, w których została zapisana Dobra Nowina, można powiedzieć, że w Jego czasach nie było postaci, o której bylibyśmy lepiej poinformowani.

Celem ewangelistów nie było stworzenie biografii Chrystusa w rozumieniu współczesnego gatunku literackiego. Nie relacjonują oni życia naszego Pana w taki sposób, w jaki możemy dzisiaj poznać życiorys na przykład Napoleona lub św. Teresy9. Jezus należy do historii, a równocześnie ją przewyższa. Widzimy, że ewangeliści z jednej strony bardzo starają się z całą wiarygodnością i realizmem oddać czyny i słowa Chrystusa, możliwe do poznania dzięki badaniom historycznym; z drugiej – przekazują nam wiarę w Jezusa z Nazaretu jako długo oczekiwanego Mesjasza, Syna Bożego, odpuszczającego we własnym imieniu grzechy, Pana szabatu, zwierzchnika Świątyni, który istniał przed Abrahamem, ma władzę równą władzy Ojca, pozwalającą interpretować lub zmieniać prawo Mojżeszowe... i poświadcza to wszystko cudami, dokonanymi na oczach tłumu przy rozmaitych okazjach.

W celach katechetycznych ewangeliści, a zwłaszcza św. Mateusz, wielokrotnie streszczają lub łączą mowy i zdarzenia, mające miejsce prawdopodobnie w różnych momentach życia Chrystusa.

Aby uporządkować poszczególne epizody, posługiwałem się tradycyjnymi synopsami, choć jednocześnie z pewną swobodą sięgałem po fragmenty, które trudniej ulokować w przestrzeni i czasie. W celu zachowania chronologii okresu publicznej posługi Chrystusa zawsze, gdy było to możliwe, opierałem się na Ewangelii św. Jana, naocznego świadka wydarzeń. Ów „umiłowany uczeń” pisze jako ostatni z ewangelistów, pod koniec I wieku, dokładnie i jasno odtwarzając drogi publicznej działalności Jezusa. W wielu wypadkach uzupełnia on wcześniejsze Ewangelie. Z kolei św. Łukasz, jeden z trzech synoptyków, hellenista pod względem języka i ducha, z dużą starannością dba o porządek chronologiczny i literacki opowiadanej przez siebie historii. Przy okazji podaje maksymalną liczbę faktów potrzebnych, by umiejscowić dane zdarzenie: „Było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara. Gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei, brat jego...”. Trudno powiedzieć więcej, zwłaszcza w owej epoce. Św. Marek, wierny uczeń św. Piotra, od którego otrzymał większość przekazanych później przez siebie informacji, dostarczy nam wiedzy przede wszystkim na temat działalności Jezusa w Galilei. W opisie tym odżywają najgłębsze wspomnienia Szymona Piotra, pochodzącego z Betsaidy, w pobliżu jeziora Genezaret. Dla św. Mateusza mniej ważne są detale i konkretne osoby. Konstruuje on coś w rodzaju wielkiej sumy ewangelicznej. Jego sposób ukazywania zdarzeń raczej pozwoli nam dokładniej poznać mentalność żydowską oraz społeczny i religijny kontekst życia Jezusa, niż ustalić dokładną chronologię dzieł i mów Pańskich.

Każda z Ewangelii na swój sposób pomaga poznać i umiłować człowiekowi zawsze nową postać Jezusa Chrystusa. Obyśmy mogli powiedzieć razem ze św. Pawłem: „Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim”10.

Cytowane teksty ewangeliczne pochodzą z Neowulgaty, w tłumaczeniu wydanym przez Fakultet Teologiczny Uniwersytetu w Nawarze11. Korzystałem także z jej objaśnień. W bibliografii podaję tytuły dzieł, które były mi największą pomocą w pisaniu tego studium.

Madryt, 24 stycznia 1997

I. Zwiastowanie Zachariaszowi

Ofiara kadzenia • Radość i wesele

OFIARA KADZENIA

Początek naszej historii przypada na „czasy Heroda”12, a dokładniej – na moment, w którym kapłan imieniem Zachariasz odprawiał obrzędy kultu Bożego w Świątyni Jerozolimskiej. Należał on do rodu Abiasza i był mężem Elżbiety, która, tak jak on, pochodziła z rodu kapłańskiego jako potomkini Aarona. Obydwoje „byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich”. Nie mieli dzieci, ponieważ „Elżbieta była bezpłodna”13, „obydwoje zaś posunięci w latach”. Mieszkali prawdopodobnie w Ain Karim, miasteczku położonym nieopodal Jerozolimy, mniej więcej siedem kilometrów na południowy zachód od miasta. Zachariasz i Elżbieta byli krewnymi Maryi.

Dzieło Odkupienia miało zostać zapoczątkowane w czasie składania ofiary, w Miejscu Świętym. W pomieszczeniu tym znajdował się ołtarz świątynny, po jego prawej stronie – siedmioramienny świecznik14, po lewej zaś – stół chlebów pokładnych15. Mogli tam wchodzić tylko kapłani, aby ofiarować kadzidło i nowe chleby. Od dziedzińca, zwanego Dziedzińcem Izraelitów16, na którym przebywał lud, było ono oddzielone ciężką zasłoną17. W głębi znajdowało się Święte Świętych,Miejsce Najświętsze, do którego wstępować mógł jedynie arcykapłan w Dniu Przebłagania i gdzie niegdyś przechowywano Arkę Przymierza, zawierającą tablice Prawa18. W owym czasie było ono puste. Pomieszczenia przedzielała druga zasłona19.

Plan Świątyni Jerozolimskiej z czasów Pana Jezusa. Właściwe budowle świątynne były otoczone trzema wielkimi dziedzińcami. Na największy z nich, dziedziniec zewnętrzny, mogli wchodzić poganie. Był on oddzielony murem od dziedzińca przeznaczonego tylko dla Żydów. Wejście przez Bramę Złotą prowadziło na Dziedziniec Kobiet, a z niego, przez Bramę Piękną – na Dziedziniec Izraelitów (1), zarezerwowany dla mężczyzn. Stąd wchodziło się na Dziedziniec Kapłański, usytuowanym (wraz z ołtarzem całopaleń) naprzeciwko Świątyni.

Składała się ona z trzech pomieszczeń: przedsionka (2), Miejsca Świętego (3) i Miejsca Najświętszego (4). Ozdobione drogocennymi kamieniami Miejsce Święte mierzyło około 20 metrów długości, 10 szerokości i 20 wysokości. Stały w nim: złoty siedmioramienny świecznik, stół chlebów pokładnych i pokryty złotem ołtarz kadzenia. Tutaj wchodził kapłan z kolejnej zmiany, by złożyć codzienną ofiarę. W głębi znajdowało się Miejsce Najświętsze (debir), oddzielone od reszty pomieszczenia zasłoną, chroniącą je przed wszelkim spojrzeniem i światłem. Raz do roku wstępował do niego najwyższy kapłan, aby na nagim kamieniu postawić dymiącą kadzielnicę. Arka Przymierza była tu przechowywana do roku 586 przed Chr.

Obrzęd ten miał głębokie znaczenie mesjańskie: kadzidlany dym wznosił się ku górze niczym modlitwa i nadzieja wiernych na przyjście Mesjasza. Prawdopodobnie pod koniec składania ofiary Zachariasz ujrzał Anioła Pańskiego, który, jak precyzuje św. Łukasz, stał „po prawej stronie ołtarza kadzenia”. Sędziwemu kapłanowi nietrudno było odgadnąć, że zjawisko ma charakter nadprzyrodzony. Tak jak wiele innych postaci w podobnych sytuacjach20, poczuł on zaskoczenie i lęk.

Bojaźń Zachariasza to naturalna reakcja na cudowne wydarzenie. Nie był to lęk we właściwym rozumieniu tego słowa, ale pełne szacunku, połączone z radością zdumienie człowieka, który nagle znalazł się w pobliżu istoty nadchodzącej spoza ludzkiego świata21.

„Ja jestem Gabriel” – rzekł anioł. Zachariasz wiedział doskonale, że jest to jeden z archaniołów wymienionych w Pismach. Gabriel został już kiedyś wybrany przez Boga, aby zwiastować prorokowi Danielowi przyszłe nadejście Mesjasza22. Na znak przyjaźni anioł zwrócił się do kapłana po imieniu, uspokajając go słowami: „Nie bój się, Zachariaszu!”, i powiadomił, że jego prośba została wysłuchana23. O jaką prośbę chodziło? Jest możliwe, że Zachariasz błagał Boga, z naciskiem i ufnością, o nadejście Mesjasza oraz tego, który – jak przepowiadały święte Pisma – przygotuje Mu drogę. Wszyscy sprawiedliwi w Izraelu nosili tę prośbę na ustach i w sercu.

Od tej pory, dzięki aniołowi, Zachariasz wiedział, że jego syn będzie Poprzednikiem Mesjasza, który miał niebawem się pojawić.

RADOŚĆ I WESELE

Orędzie Gabriela dotyczyło trzech spraw: mimo swego podeszłego wieku i bezpłodności Elżbiety, Zachariasz będzie miał syna; syn ów będzie odznaczał się niezwykłymi przymiotami, a jego misją będzie przygotowanie ludu izraelskiego na przyjście Mesjasza. Ojciec powinien nadać mu imię24 Jan, które oznacza „Bóg okazał miłosierdzie, łaskę”. Nadanie imienia było w świecie semickim równoznaczne ze wskazaniem pola przyszłej aktywności człowieka, jego tożsamości oraz relacji z tym, od kogo imię otrzymał25.

Zachariasz i Elżbieta żyli w Ain Karim, miasteczku położonym siedem kilometrów na południowy zachód od Jerozolimy, w górach Judei.

Anioł przepowiedział także Zachariaszowi, że jego syn przyniesie radość i wesele ojcu i wielu innym ludziom. Tak jak kapłani, nie będzie on pił „wina i sycery”; już w łonie matki zostanie napełniony Duchem Świętym i nawróci licznych spośród synów Izraela.

Dla oświeconego Żyda przesłanie to było zaskakujące i wspaniałe. W Starym Testamencie, powierzając niektórym postaciom szczególną misję do spełnienia, Bóg wymagał od nich powstrzymania się od picia wina i sycery26. Proroka Jeremiasza powołał On, zanim jeszcze ukształtował go w łonie matki. Zapowiedziany syn miał różnymi swymi cechami przypominać wielkich ludzi, którzy odmienili los narodu żydowskiego. Miał on iść przed Panem „w duchu i mocy Eliasza” (największego z proroków, „człowieka w płaszczu z sierści i przepasanego pasem skórzanym dookoła bioder”27), „by przygotować Panu lud doskonały”28.

Jak można sądzić, Zachariasza jeszcze bardziej zdumiała perspektywa ojcostwa w tak późnym wieku29. Dlatego, niedowierzający i nieufny, zapytał: „Po czym to poznam?”30. Gabriel odparł, że Zachariasz oniemieje aż do narodzin Jana, bo nie uwierzył słowom, „które się spełnią w swoim czasie”.

Gdy Zachariasz składał ofiarę kadzenia, lud nabożnie uczestniczył w ceremonii na dziedzińcu zewnętrznym31. Umówiony sygnał wskazywał dokładny moment rozpoczęcia obrzędu; wówczas wszyscy łączyli się z kapłanem w modlitwie i czekali, aż zakończy sprawowanie ofiary i udzieli im błogosławieństwa.

Obrzęd kadzenia trwał krótko i zalecano, by kapłan bez wyraźnej potrzeby nie pozostawał w sanktuarium. Zachariasz był jednak pogrążony w modlitwie, usiłując zrozumieć to, co się stało. Oczekujący go lud dziwił się, że „tak długo zatrzymuje się w przybytku”. Zaskoczeni jego spóźnieniem zebrani kierowali wzrok ku wyjściu z miejsca, w którym składana była ofiara. W końcu ujrzeli Zachariasza, jak zbliżał się do schodów prowadzących na Dziedziniec Kapłański. Z ich szczytu miał udzielić ludowi błogosławieństwa, wyciągając ramiona i wypowiadając formułę znaną już Aaronowi32. To właśnie w tej chwili wyszła na jaw jego niemota. Uczynił wysiłek, aby mówić, żaden dźwięk nie wydobył się jednak z jego ust i, jak wydaje się sugerować tekst ewangeliczny, dzięki gestom i emocjom malującym się na obliczu kapłana wszyscy pojęli, że przed chwilą był on świadkiem nadzwyczajnego wydarzenia. „Dawał im znaki i pozostał niemy” – pisze św. Łukasz.

Gdy skończył się czas jego służby w Świątyni, Zachariasz powrócił do swojej miejscowości w górach Judei, niedaleko Jerozolimy. W jakiś sposób dał poznać żonie, co się wydarzyło33. Wkrótce Elżbieta zrozumiała, że zostanie matką. Możemy wyobrazić sobie radość, jakiej doświadczała, chowając nowinę w swoim sercu. Przez pięć miesięcy, zanim ciąża stała się widoczna, i jak daje do zrozumienia Ewangelia – aż do wizyty Maryi, Elżbieta pozostawała w swoim domu: „Tak uczynił mi Pan – mówiła – wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi”. Jej ukrywanie się możemy sobie tłumaczyć naturalnym skrępowaniem kobiety w starszym wieku, która oczekuje dziecka, a także pragnieniem okazania wdzięczności Bogu w ciszy własnego domu34.

II. Zwiastowanie Maryi

Nazaret • Maryja • Dziewica poślubiona • Wiek świętego Józefa • Imię Dziewicy • Dom • Anioł • Słowa anioła • Odpowiedź Maryi • Z rodu Dawida

NAZARET

Sześć miesięcy po zwiastowaniu Zachariaszowi Archanioł Gabriel powrócił do Nazaretu w Galilei. Słowa Natanaela, wypowiedziane jeszcze przed spotkaniem Jezusa, wyrażają pejoratywną opinię o ludności miasteczka: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”.Powinniśmy jednak pamiętać, że ów przyszły uczeń Jezusa pochodził z niedalekiej Kany35, a rywalizacja między tymi miejscowościami mogła zadecydować o jego uprzedzeniach.

Palestyna ma kształt trapezu, którego granicę od strony wschodniej wyznacza Jordan, od zachodniej – Morze Śródziemne, od północy – masyw Hermonu (2814 m n.p.m.) i od południa pustynia Negeb (strefa nadmorska o szerokości 40 km na południu i 5 km w kierunku północnym). Powierzchnia kraju wynosiła niecałe 25 000 km2, czyli trochę więcej niż połowa Estremadury i nieco mniej niż jedna trzecia Portugalii. Odległości nie były wielkie, ale przemierzano je głównie na piechotę, a masywy górskie utrudniały podróże.

Jeśli pominąć regiony sąsiednie – Dekapol oraz Idumeę – Palestyna liczyła zaledwie 500 000 mieszkańców, podobnie jak w przybliżeniu miasto Antiochia w Syrii. Aleksandria w Egipcie była wówczas zamieszkana przez około 600 000 osób, natomiast liczba obywateli Jerozolimy wraz z okolicznymi wioskami nie przekraczała 40 000.

Miasteczko było położone w głębi kraju, na wzniesieniach otaczających od północy dolinę Jizreel (gr. Ezdrelon), około 140 km od Jerozolimy36. Wykopaliska archeologiczne dowodzą, że mimo braku wzmianek w Starym Testamencie, od najdawniejszych czasów znajdowały się tutaj osady ludzkie37. Wiele miast i osiedli rozwijało się wokół źródeł. I Nazaret nie był pod tym względem wyjątkiem – znajdowało się tu Źródło Maryi, będące przedmiotem licznych legend zawartych w apokryfach – musiało ono być jedną z głównych przyczyn powstania miasteczka.

MARYJA

Choć nikt tego nie przewidywał, swoim pojawieniem się Maryja dała początek ważnej części historii Nazaretu. Mimo że przyszła na świat jak inne dzieci, była pierwszą zapowiedzią bliskiego już Odkupienia, ostatecznego nastania Światłości. Dzięki Niej Nazaret miał stać się centrum nieba i ziemi38.

Od chwili, gdy Gabriel przybył do Zachariasza w Jerozolimie, aby zwiastować mu narodzenie syna, który będzie Poprzednikiem Mesjasza, minęło sześć miesięcy. Najświętsza Panna miała dopiero piętnaście lat, gdy Bóg wysłał do Niej anioła z jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną misją. To drugie zadanie stojące przed aniołem wydawało się łatwiejsze i prostsze.

Wiekowa tradycja, poświadczona już w II stuleciu po Chr., donosi, że rodzice Maryi mieli na imię Joachim i Anna. Być może wcale nie przychodziło im do głowy, że ich córce, poczętej bez zmazy grzechu pierworodnego, łaska uświęcająca była dana od pierwszej chwili istnienia w łonie matki. Chyba nie domyślali się, że Bóg nieustannie spogląda na ich dziecko i czuwa nad nim ze szczególną miłością.

Św. Łukasz, tak starannie badający i opisujący wszystko, pomija w swoim dziele najwcześniejszy okres życia Maryi. Możliwe, że Matka Jezusa rzadko o nim wspominała, ponieważ niewiele było do opowiadania – gdy Duch Święty i Bóg Ojciec przygotowywali Dziewicę do Wcielenia Syna Bożego, wszystkie nadprzyrodzone wydarzenia zachodziły w głębi Jej serca. Ewangelie apokryficzne snują niewiarygodne historie o owych latach Jej zwyczajnego bytowania. Wedle ich przekazu Maryja mieszkała w Świątyni, gdzie rozmawiała z aniołami i żywiła się dostarczanym przez nich pokarmem.

Krytyka odrzuca dziś opowieści apokryficzne, ukazujące Maryję w Świątyni od trzeciego roku życia, poświęconą Bogu przez ślub dziewictwa39. Idea takiej konsekracji byłaby niezrozumiała w środowisku żydowskim sprzed dwóch tysięcy lat, a także trudna do pogodzenia z faktem zawarcia przez Maryję małżeństwa40. W pełni logiczna wydaje się natomiast hipoteza, w myśl której Najświętsza Dziewica sama, pod wpływem Ducha Świętego, już w dzieciństwie poświęciła się Panu.

Ze względu na to całkowite oddanie Bogu, połączone z decyzją o zachowaniu dziewictwa, Maryja mogła odrzec aniołowi: „Nie znam męża”, delikatnie nawiązując do ofiary, jaką złożyła Panu we własnym sercu. Osoba Maryi stanowi zapowiedź Nowego Przymierza, w którym zostanie uwydatniona cała doskonałość stanu dziewictwa, w niczym nieujmująca świętości sakramentowi małżeństwa.

Maryja była zwyczajnym dzieckiem, którego obecność każdego dnia napełniała radością mieszkańców rodzinnego miasteczka.

DZIEWICA POŚLUBIONA

U Izraelitów zawarcie małżeństwa wiązało się z dwiema ceremoniami, odbywającymi się w pewnym odstępie czasu – rodzajem zaręczyn oraz ślubem. Te pierwsze nie były wyłącznie danym sobie przyrzeczeniem zawarcia związku, ale dosłownym złączeniem. Po złożeniu daru pieniężnego na ręce narzeczonej obydwoje otrzymywali błogosławieństwo. Odtąd narzeczona była nazywana żoną. Małżeństwo było ważne od zaręczyn, a poczęte po nich dziecko uważane za prawowite. Gdyby narzeczona nie dochowała wierności oblubieńcowi, miała zostać ukarana zgodnie z Prawem jako wiarołomna. W razie jego śmierci uchodziła za wdowę.

Zwyczajowo odstęp między zaręczynami a ślubem miał wynosić rok. W tym czasie przygotowywano dla młodej pary dom, kompletowano wyprawę itd.

Na ogół zaręczyny dziewicy miały miejsce pomiędzy jej dwunastym a trzynastym rokiem życia, natomiast ślub – gdy miała ona lat trzynaście lub czternaście. Maryja była wówczas prawdopodobnie w tym wieku. Pan młody liczył przeważnie od osiemnastu do dwudziestu czterech lat – i taki mógł być wiek św. Józefa.

Druga ceremonia stanowiła zwieńczenie kontraktu małżeńskiego, który już został zawarty. Małżonka uroczyście i z wielką radością była odprowadzana do domu oblubieńca. Prywatny, choć wiadomy wszystkim kontrakt zyskiwał wówczas charakter oficjalny.

Należy sądzić, że nawiedzenie Maryi przez anioła miało miejsce pomiędzy Jej zaręczynami a ślubem.

Dzięki św. Łukaszowi wiemy, że Maryja była dziewicą już poślubioną (zaręczoną) – jak można by wnioskować – w celu prowadzenia życia małżeńskiego po właściwej ceremonii ślubnej, która miała się odbyć kilka miesięcy później. Józef nie pojawia się w misterium Odkupienia jedynie po to, aby stwarzać pozory – był on mężem Maryi (Mt). Nikt, poza Jezusem, nie kochał tak bardzo Matki Bożej jak on, a jego miłość była miłością oblubieńczą. W podobny sposób Maryja kochała Józefa. Nie była to miłość łącząca brata i siostrę, ale małżonków.

Spróbujmy dobrze zrozumieć pytanie Maryi:„Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”(Łk 1, 34).

Słowa Maryi „nie znam”odnosiły się nie tylko do teraźniejszości, lecz także do przyszłości – wyrażały one Jej pragnienie zachowania dziewictwa. Gdyby tak nie było, nie zadałaby tego pytania, uznawszy, że Syn zwiastowany przez anioła będzie także Synem Józefa, któremu została poślubiona. Maryja miała z pewnością na myśli swoje aktualne dziewictwo, lecz także decyzję o zachowaniu go w przyszłości. Niemal we wszystkich językach, także w hebrajskim, istnieje czas teraźniejszy ze wskazaniem na przyszłość: „nie jestem zakonnikiem”, „nie żenię się” itd. Gdyby Maryja nie była zaręczona, w Jej słowach można by się doszukiwać ukrytego pragnienia posiadania męża, którego w danej chwili jeszcze nie zna; w takim wypadku oznaczałyby one: „Do tej pory nie, ale w przyszłości – tak”. W Jej życiu istniał już jednak oblubieniec. Jest naturalne i logiczne, że za jego sprawą mogła powołać do życia zwiastowanego Syna. Mimo to, słysząc zapowiedź swego macierzyństwa, Maryja oznajmiła aniołowi swoje obecne i przyszłe dziewictwo. Tak właśnie, od zarania swych dziejów, Kościół pojmuje słowa Najświętszej Maryi Panny41.

Jeśli zatem Maryja nosiła w sercu stanowczy zamiar pozostania dziewicą, dlaczego zgodziła się wstąpić w związek małżeński? Jak wytłumaczyć fakt małżeństwa dziewicy, która chce nią pozostać i czy taki związek mógł być małżeństwem?

Ponieważ Ewangelie nie udzielają nam odpowiedzi na te pytania, musimy ich szukać w obyczajowości epoki. W ówczesnym świecie żydowskim nie uważano celibatu za wartość pozytywną. Św. Paweł wspomina o rodzicach, którzy wstydzą się z powodu przebywania w ich domu córek na wydaniu42. Małżeństwo dziewczynek, mających dopiero jedenaście lub dwanaście lat, stanowiło jedno z głównych zmartwień ich matek i ojców, którzy bezpośrednio uzgadniali konieczne porozumienia z innymi rodzinami. Postępowanie takie było powszechnie przyjęte.

Zawarcie związku małżeńskiego to wzajemne udzielenie sobie przez obie strony prawa do swoich ciał w celu prokreacji. Przypuszczamy, że Najświętsza Panna została poślubiona Józefowi z myślą o prawdziwym małżeństwie, co było naturalne. Jej rodzice zachowywali się tak jak wszyscy inni – szukali dla swojej córki odpowiedniego męża. Bóg także się o niego zatroszczył. Potrzebny był ktoś, kto zaopiekuje się Dziewicą i Jej Synem. Jak napisze św. Augustyn, Józef, „dziewiczy dla Dziewicy”, mógł być najlepszym opiekunem Maryi i Jej dziewictwa43. Pan zaingerował w ich małżeństwo, dyskretnie, skutecznie i na swój Boski sposób. Dlaczego nie miałby tego uczynić, skoro od pokoleń przygotowywał całe wydarzenie? Z pewnością to Bóg wybrał Joachima i Annę na rodziców Maryi, to On doprowadził ich do Józefa, On wpłynął na serce Maryi, dał Jej światło i łaski potrzebne, by poszła niezrozumiałą dla ludzi drogą macierzyństwa bez utraty dziewictwa. Św. Tomasz z Akwinu wymienia przyczyny, dla których wypadało, aby Maryja zawarła związek małżeński44: aby uniknąć hańby w oczach sąsiadów, gdy okaże się, że ma syna; aby Jezus urodził się w pełnej rodzinie i był uważany za prawowite dziecko przez wszystkich, którzy nie znali tajemnicy Jego nadprzyrodzonego poczęcia; aby Matka i Syn mieli oparcie w osobie Józefa oraz pomoc z jego strony; aby przyjście Mesjasza nie było wiadome szatanowi; aby w Matce Bożej uwielbione zostało zarówno małżeństwo, jak i Dziewictwo...45.

Zwróćmy uwagę, że prawa małżeńskie dotyczące prokreacji istniały także w związku Maryi i Józefa. Bez nich nie stanowiłby on prawdziwego małżeństwa. A był nim, gdyż obydwoje poślubionych łączyła autentyczna miłość małżeńska. Możemy zatem sądzić, że Maryja i Józef zgodnie wyrzekli się korzystania z owych praw, z Bożego natchnienia i pod wpływem wyjątkowej łaski46, która – jak już pisałem – otaczała zawsze (i jakże mogłoby być inaczej) Matkę oraz Jej Syna. Wykluczenie owych praw anulowałoby małżeństwo, jednakże decyzja o rezygnacji z nich nie uchylała jego ważności. Wszystko dokonało się w sposób niezwykle dyskretny, który można sobie wyobrazić jedynie oczyma zupełnie czystego serca.

Wydaje się, że Józef i Maryja we wszystkim pozwolili się prowadzić wszechmocy Bożej. Bardziej niż do kogokolwiek innego możemy odnieść do nich prawdę eksponowaną przez teologów – otóż jest rzeczą częstą i normalną, że ludzie sprawiedliwi poddają się oddziaływaniu Ducha Świętego47. Bóg towarzyszył z bliska ludzkiej miłości tych dwojga i mocą swojej łaski skłonił ich do zaręczyn. Był On głównym twórcą ich małżeństwa, które napełniło Niebo najwyższą radością i weselem.

Gdy Maryja w Nazarecie zaręczyła się z Józefem, otrzymała zgodnie z obyczajem kompletny posag, niedrogą biżuterię, odzież i meble, a także mały majątek, trochę ziemi uprawnej... Wszystko to nie było wiele warte, ale dla ludzi ubogich, jak Ona, miało swoje znaczenie. Jako cieśla Józef przygotował dla Niej najlepsze meble, jakie wykonał do tej pory. Tak jak to bywa w małych miasteczkach, z ust do ust zapewne podawano wiadomość: „Maryja zaręcza się z Józefem, cieślą”. Tę samą nowinę musieli przekazywać sobie aniołowie...

WIEK ŚW. JÓZEFA

Ewangelie nic nie mówią nam o wieku św. Józefa w chwili zaślubin z Maryją. Prawdopodobnie był niewiele od Niej starszy. Na podstawie różnych przesłanek wnosimy, że wyszła Ona za młodego mężczyznę o licznych zaletach, pod każdym względem normalnego. Apokryfy są w tej mierze niewiarygodne, w pełnym znaczeniu tego słowa48. Ich autorzy usiłują uzupełniać swoimi domysłami relacje Ewangelii kanonicznych. Aby zapewnić czytelnika o całkowitym bezpieczeństwie dziewictwa Maryi, odmalowują oni Józefa jako wdowca w podeszłym wieku. Wyobrażenia te zostaną podjęte przez niektórych pisarzy starożytnych, między innymi przez św. Epifaniusza49. Dlatego św. Józef bywa tak przedstawiany w średniowieczu i późniejszych epokach, a niekiedy nawet współcześnie50.

Wpływ owych tekstów zaznacza się w sztuce dopiero od V i VI wieku po Chr.51 Na swoich najstarszych wizerunkach św. Józef zdecydowanie różni się od owej postaci z apokryfów – jest człowiekiem młodym i w pełni sił. Podobnie widzą go historycy i archeolodzy52.

Z relacji ewangelicznych można wywnioskować, że małżonek Maryi był pełnym energii młodzieńcem, skoro mógł wielokrotnie stawiać dom, przenosić się z rodziną na inne miejsce i ratować ją z opresji. Jezus uchodził za jego biologicznego syna53, co nie miałoby miejsca, gdyby Józef okazał się starcem.

IMIĘ DZIEWICY

Imię Maria, hebrajskie Miriam, było często spotykane w czasach Nowego Testamentu (w Starym nosiła je tylko siostra Mojżesza). Jego pochodzenie jest niepewne i wyjaśniane rozmaicie – na około 75 sposobów54. Niektórzy powołują się na etymologię, inni zaś na popularne znaczenia przypisywane mu przez pobożnych chrześcijan.

W czasach Hasmonejczyków wymawiano je Mariam i wiązano z aramejskim wyrazem marya („pan”). W takim przypadku imię Dziewicy oznaczałoby „pani”, „księżniczka”. Etymologia ta jest uważana za najbardziej prawdopodobną, począwszy od pism św. Hieronima (który wywodzi imię Maryi z języka syryjskiego55) aż do naszych czasów56.

W średniowieczu, dzięki św. Hieronimowi, rozpowszechniło się inne przypisywane mu znaczenie: Gwiazda Morza57.

Niezależnie od pierwotnego sensu tego imienia, osoba Maryi nadaje mu nową i niepowtarzalną treść.

DOM

„Anioł wszedł do Niej”...

Wschodnie chrześcijaństwo sytuuje scenę Zwiastowania przy miejscowym źródle, zwanym dzisiaj Źródłem Maryi, do którego przychodziły kobiety, aby nabrać wody do picia oraz na inne domowe potrzeby. Po drodze Maryja miała spotkać się z aniołem58.

Ewangelia powiada jednak: „Anioł wszedł” – najwyraźniej do pomieszczenia, w którym przebywała Maryja. Możemy zatem domyślać się, że objawienie anioła miało miejsce w zaciszu Jej domu.

Maryja mieszkała najpierw z rodzicami, a później z Józefem – w domu, który nie miał chyba ogrodu, ganku ani portyku. W chwili Zwiastowania nie trzymała Ona też w dłoni księgi ani różańca, wbrew temu, jak bywa ukazywana w malarstwie i poezji. Jej dom był niewielki, urządzony z prostotą, ubogi i czysty. Najnowsze odkrycia wskazują, że przylegał on do groty skalnej, która pełniła funkcję piwnicy, spiżarni i magazynu. Przechowywano w niej ziarno na przemiał, wino i oliwę... Bogactwem tego domu była z pewnością Maryja. Utrzymywała Ona porządek, czystość, urozmaicała wnętrze skromnymi ozdobami, tymi zwykłymi czynnościami wyrażając ład panujący w Jej duszy. W swoich małych izbach czuła się znakomicie, lepiej niż w wystawnym pałacu.

Obok znajdował się warsztat św. Józefa.

ANIOŁ

„Anioł wszedł do Niej i rzekł: «Bądź pozdrowiona, pełna łaski (…)»”.

Jest możliwe, że anioł ukazał się Jej pod postacią człowieka. W Księdze Daniela czytamy, że w ten sposób objawił się prorokowi dwa razy, natomiast za trzecim razem miał on również wygląd człowieka, ale promieniejącego chwałą: „Ciało zaś jego było podobne do tarsziszu, jego oblicze do blasku błyskawicy”59... W dniu Zmartwychwstania anioł siedzący na grobie Chrystusa jaśniał „jak błyskawica, a szaty jego były białe jak śnieg” (Mt).

Te znaki nie były mu potrzebne przy spotkaniu z Maryją – dusza Jej lśniła większym blaskiem niż wszyscy aniołowie i archaniołowie. Jasność wysłannika Bożego została przyćmiona światłością łaski złożonej w sercu Dziewicy.

To znamienne, że Maryja nie okazała lęku. Gdy anioł ukazał się Zachariaszowi, „strach padł na niego”. Maryja zmieszała się, słysząc słowa Gabriela, ale nie była przerażona jego obecnością60. Zapewne odgadła, że ma do czynienia z aniołem, choć ten niczego nie powiedział Jej o sobie. Wewnętrzny świat tej młodej dziewczyny, należącej do swojej epoki, był jednocześnie pełen Boga. Rzeczywistość nadprzyrodzona pozostawała bliska Jej przeżyciom. Człowiek współczesny, nawykły do postrzegania jedynie tego, co dostępne zmysłom i materialne, rzadko jest zdolny do uchwycenia i zrozumienia obecności aniołów. Często sami chrześcijanie uważają istnienie owych posłańców Bożych za teorię, drugorzędną względem namacalnych realiów życia codziennego, jak praca, pieniądze, szkoła... Świat Maryi był otwarty na rzeczywistość nieskończenie wyższą. Anioł był dla Niej tajemniczy, ale równie prawdziwy jak źródło w miasteczku lub jak latorośle krzewów winnych wokół Nazaretu. W świętych Pismach, codziennym pokarmie Jej duszy, owe czyste duchy pojawiały się często jako istoty stworzone przez Boga. Fragmenty, których w dniach szabatu słuchała w synagodze, mówiły wprost o wysłannikach Bożych61.

Anioł miał na imię Gabriel.

SŁOWA ANIOŁA

Słysząc je, Maryja nie odczuła strachu, ale zmieszanie: „Raduj się, pełna łaski, Pan z tobą!”. Natychmiast pojęła, że pozdrowienie to ma szczególną wymowę. Wiedziała, że wyrażenie „Pan z tobą” było zarezerwowane w Pismach dla tych, którym Bóg powierzał specjalną misję w dziele spełniania Jego zbawczych obietnic. Nikomu też nie zostało powiedziane, że jest pełen łaski. Pozdrowienie musiało zatem pochodzić od samego Boga, który chciał je przekazać za pośrednictwem anioła62.

Dlatego, jak opowiadała później św. Łukaszowi i innym znanym sobie pierwszym chrześcijanom, „zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie”. Czekało Ją coś niezwykłego63.

Maryja wiedziała doskonale, że w Jej życiu obecne jest misterium. Teraz Boży wysłannik zdawał się Jej wręczać klucz do zrozumienia owej tajemnicy, mówiąc, że nie powinna się obawiać, ponieważ znalazła łaskę u Boga; pocznie i porodzi Syna, któremu nada imię Jezus. Anioł w jednoznaczny sposób oznajmiał Dziewicy, że ma zostać Matką obiecanego Mesjasza: „Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”.

Słowa te były niczym błyskawica przecinająca ciemności nocy pośród burzy. Maryja oglądała w swoim sercu to, co tak wiele razy dane Jej było przeczuwać – została powołana, aby żyć jedynie dla spełnienia planów Bożych.

Od tej chwili znała cel, dla którego istniała na tym świecie. Jej życie zyskało nową treść. Zaczynała pojmować najskrytsze pragnienie swej duszy – bycia dziewicą i matką. Wszystko stawało się jaśniejsze i prostsze. Anioł przynosił Jej pokój i ulgę, a słowami: „Nie bój się, Maryjo” pomagał przezwyciężać bojaźń, jaka pojawia się u człowieka, który otrzymuje pierwsze znaki świadczące o powołaniu przez Boga64.

Przesłanie mówiło o Dziecięciu, które miała począć. Jednakże sposób, w jaki zostanie matką, nie był dla Niej jasny; przecież najwyższym dowodem Jej miłości do Boga miało być zachowanie dziewictwa.

Poruszona, zapytała więc: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”.Słowa Dziewicy były tajemnicze i głębokie. Skrywały w sobie historię osobistego przymierza Maryi z Bogiem, natchnień i prowadzenia przez Ducha Świętego, o których nie wiemy. Wyrażały zgodę na to, co zwiastuje anioł, lecz także prośbę o światło. Maryja nie rozumiała, jak może począć i porodzić, skoro sam Duch Boży skłonił Ją do poświęcenia się Panu w dziewictwie.

Odpowiedź anioła brzmiała: „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazywane Synem Bożym”.

Wydaje się oczywiste, że anioł wieloma znakami zapowiadał nadejście Mesjasza. Wskazują na to sformułowania: „Syn Najwyższego”, „tron praojca Dawida”, „będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca”. Kim innym mógłby być przyszły Syn Maryi65?

„Moc Najwyższego osłoni Cię”. Obłok był w Starym Testamencie symbolem obecności Bożej. Gdy Izrael wędrował przez pustynię, „obłok okrył Namiot Spotkania, a chwała Pana napełniła przybytek”; gdy Bóg wezwał Mojżesza, aby dać mu tablice przykazań, obłok zakrył górę Synaj; w chwili przemienienia Jezusa głos Boga Ojca rozległ się ze świetlanego obłoku. Moc Boża osłaniająca Maryję to działanie wszechmocy Najwyższego. Owoc Jej łona miał być dziełem Ducha Świętego. Anioł zwiastował, że Maryja, poczęta bez zmazy grzechu, stanie się nowym Przybytkiem Najwyższego.

Wszystkie te punkty odniesienia były Maryi znane. Słyszała o nich i rozmyślała wiele razy66. Z całą pewnością rozpoznałaby słowa proroka Natana skierowane do Dawida: „Twój tron będzie utwierdzony na wieki”67. Być może przyszły Jej na myśl także inne fragmenty Pism68.

Najświętsza Dziewica zrozumiała, że ma stać się Matką Boga. To o Niej, pokornej mieszkance Nazaretu, od wieków i z coraz większą jasnością mówiły kolejne proroctwa.

ODPOWIEDŹ MARYI

Pan napełnił duszę Maryi niepohamowaną radością. Wydaje się logiczne, że Wcieleniu Syna Bożego towarzyszyła radość, niezmierna i wyjątkowa. „Raduj się!” – powiedział anioł69. Maryja miała wszelkie powody do bezgranicznej radości.

Anioł, całe stworzenie, a przede wszystkim Pan, oczekiwali odpowiedzi Maryi, która była wówczas zatopiona w Bogu. Jakąż obfitość łask zesłał On do serca, które było już pełne Jego duchowych darów! Czego nie uczyni Pan, który ma stać się podobnym do ludzi, dla Tej, która zdecyduje się powiedzieć „Tak” powołaniu do bycia Jego Matką?

„Na to rzekła Maryja: «Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa»”70. Mówiąc „niech mi się stanie”, Maryja nie poddała się z rezygnacją woli Bożej, ale ją przyjęła z radością i niecierpliwością, co lepiej wyraża użyty w tekście czasownik grecki. Pragnęła Ona, by to najszczęśliwsze wydarzenie w dziejach świata, przyjście oczekiwanego Mesjasza, nastąpiło jak najszybciej.

Właśnie w owej chwili Bóg ukształtował w Jej przeczystym łonie ciało, stworzył z niczego duszę, a z owym ciałem i duszą połączył się Syn Boży. Ten, który poprzednio był tylko Bogiem, nie przestając Nim być, stał się człowiekiem71. Maryja zmieniła się w Matkę Boga. Jednocześnie objęła Ona swoim macierzyństwem wszystkich ludzi. Słowa, które usłyszy pewnego dnia od swojego Syna w godzinie Jego śmierci: „Oto syn Twój”; „Oto Matka twoja”72 – będą potwierdzeniem tego, co dokonało się już w ciszy Jej nazaretańskiego domku73.

„Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty”74. W momencie Wcielenia Syna Bożego nadeszła „pełnia czasu”75. Św. Paweł pisze dosłownie: „który stał się z niewiasty”. Jezus nie pojawił się na ziemi jako świetlista wizja, ale stał się prawdziwym człowiekiem, takim jak my sami; przyjął naturę ludzką. Od początku swego życia na ziemi zachowywał się On z najwyższą prostotą76.

Siedem wieków wcześniej prorok Izajasz głosił: „Oto panna pocznie i porodzi Syna i nazwie Go imieniem Emmanuel [Bóg z nami]”77. Św. Mateusz, zwracający tak wielką uwagę na spełnione proroctwa78, przytacza to zdanie jako przepowiednię o Jezusie i Jego Matce79.

Wtedy, jak powiada św. Łukasz, „odszedł od Niej anioł”.

Z RODU DAWIDA

Gdyby trzydzieści lat później ktoś zapytał Pana Jezusa: „Kim jesteś? Kim są Twoi rodzice? Z czyjego rodu pochodzisz?” – mógłby usłyszeć w odpowiedzi: „Zanim Abraham stał się, Ja jestem” (J). Jezus mógłby też odrzec: „pochodzę z domu i rodu Dawida” (Łk). Tak długo oczekiwany Mesjasz musiał zstąpić z nieba; „wyszedł od Ojca” (J), ale jednocześnie narodził się z niewiasty. Jest „Bogiem Mocnym”, „Księciem Pokoju”, lecz także „Dziecięciem”, „Synem”80. Jako Jednorodzony Syn Ojca jest On Bogiem; jako narodzony z Najświętszej Dziewicy jest naprawdę jednym z nas. Nie tylko ma ludzkie ciało i duszę, lecz także okazuje się spokrewniony z całym rodzajem ludzkim. Pochodzi On „według ciała z rodu Dawida”81. Dlatego święci Mateusz i Łukasz przykładali szczególną wagę do genealogii Jezusa, tak istotnej dla Żydów.

Nazaret leżał około 5 km na południowy wschód od stolicy Galilei, Sefforis, której podlegał administracyjnie. Później Herod uczynił swoją stolicą Tyberiadę, miasto wzniesione nad jeziorem Genezaret, w kierunku północno-wschodnim. Jezus przez wiele lat mieszkał w sąsiedztwie Heroda.

Św. Jan szukał Jego pochodzenia w tajemnicy życia Bożego: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. (…) A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”. Wskazywał on na przedwieczne istnienie Jezusa jako Słowa – które jest drugą Osobą Trójcy Świętej. Chrystus nie zaczął istnieć od chwili stania się człowiekiem, ale przed swoim Wcieleniem w łonie Maryi, zanim świat powstał, On istniał w Bożej wieczności. W konkretnym momencie historii Syn Boży stał się człowiekiem. Nie wstąpił w określonego człowieka, aby uczynić sobie w nim mieszkanie, ale zrodził się jako jeden z nas. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, św. Jan podkreślał z naciskiem: „stało się ciałem”, gdzie wyraz „ciało” oznacza integralnego człowieka.

Mateusz i Łukasz dali nam do zrozumienia, że Chrystus w pełni należy do rodu Dawida, a jednocześnie do całej rodziny ludzkiej. Nie przybrał On pozorów człowieczeństwa, ale stał się człowiekiem i jako człowiek trwa na wieki82.

Obydwaj ewangeliści chcieli przedstawić nam tę genealogię, by dowieść, że Jezus należy do narodu izraelskiego, a w sposób szczególny – do rodu Dawida, z którego, jak głosiły proroctwa, ma pochodzić Mesjasz. Rodowód Jezusa miał dla nich znaczenie prawdziwie apologetyczne. Także Tradycja Kościoła od początku akcentowała pochodzenie Jezusa z rodu Dawida.

Każdy z ewangelistów przekazał nam ową genealogię we własnym stylu. Św. Mateusz uczynił to w porządku zstępującym, zaczynając od Abrahama, a kończąc na Józefie, małżonku Maryi. Swoją Ewangelię rozpoczął on od dowodu na to, że Chrystus należy do narodu wybranego i wywodzi się od Abrahama.

Z kolei św. Łukasz, piszący głównie dla nawróconych na chrześcijaństwo pogan, zwrócił uwagę przede wszystkim na powszechność Odkupienia dokonanego przez Chrystusa. Dlatego w swoim rodowodzie w porządku wstępującym, od Jezusa do Adama, praprzodka rodzaju ludzkiego, ukazał pokrewieństwo z Chrystusem nie tylko Żydów, lecz całej ludzkości.

Mimo różnic pomiędzy zawartymi w tych wykazach imionami, ich historyczna prawdziwość nie stanowi dziś dla nas problemu83. Izraelici byli niezwykle wymagający, jeśli chodzi o wiedzę o liniach genealogicznych oraz jej przekazywanie. Stanowiły one dla nich coś bliskiego, a zarazem świętego, znak tożsamości, która była bardziej związana z przynależnością do rodu niż z określonym miastem lub terytorium. Wynikały z tego pewne prawa i obowiązki. Powróciwszy z niewoli babilońskiej84, wielu Żydów powoływało się na swoich przodków, aby objąć w posiadanie ich ziemię85. Kapłani i lewici, którzy potrafili poprawnie odtworzyć własną genealogię, odzyskiwali swoją funkcję w Świątyni, natomiast pozostali byli jej pozbawieni86. Każdy Żyd miał świadomość, do jakiego pokolenia i rodu należy. Św. Paweł, na przykład, wiedział o swoich przodkach i chlubił się nimi: „Z rodu Izraela, z pokolenia Beniamina, Hebrajczyk z Hebrajczyków, w stosunku do Prawa – faryzeusz” – pisał o sobie z dumą87. Wiedza genealogiczna musiała być czymś naturalnym, zwłaszcza u tych, którzy należeli do pokolenia Judy i rodu Dawida, z którego miał powstać Mesjasz, Zbawca swojego ludu. Przynależność do tego rodu wzbudzała szacunek!

Tablice genealogiczne przechowywano w każdej rodzinie jako najcenniejszy skarb i pokazywano w razie potrzeby; znajdowały się one także w archiwach publicznych. Wiemy, że w Świątyni Jerozolimskiej, na Dziedzińcu Pogan, działała komisja, której powinnością było sprawdzanie i potwierdzanie rodowodów kapłanów i lewitów. Zdanie mówiące o ich sprawdzaniu stało się formułą protokolarną. Józef i Maryja udali się do Betlejem, ponieważ znali swoje drzewo genealogiczne.

Rodowody były sporządzane po linii męskiej. Józef, jako małżonek Maryi, był oficjalnym ojcem Jezusa i przysługiwały mu prawa ojcowskie do Jej Syna. Przez wzgląd na swego Opiekuna Jezus jest Mesjaszem pochodzącym z rodu Dawida. Wielu Ojców Kościoła oraz innych autorów uważało, że Maryja także wywodziła się z domu Dawidowego. Bezpośrednio potwierdzają to słowa anioła Gabriela. Jak możemy wywnioskować z Jej odpowiedzi, była Ona świadoma swego pochodzenia. Anioł oznajmił: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida”. Nazwał Jezusa Synem Maryi, a jednocześnie dał do zrozumienia, że będzie On potomkiem Dawida według ciała. Jego Matka musiała więc przynależeć do Dawidowego rodu. Tylko wówczas Jezus mógł być jednocześnie Jej Synem i Odroślą Dawidową. Wysłuchawszy anioła, Maryja zapytała go o swój zamiar pozostania dziewicą, ale nie uważała za konieczne dodawać żadnego innego pytania lub stwierdzenia. Stało się tak, bo pochodziła Ona z izraelskiego domu królewskiego, do czego zdaje się nawiązywać anioł w swoim przesłaniu.

Św. Mateusz zwieńcza rodowód Jezusa słowami: „Jakub ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem”. Ewangelista nie używa tego sformułowania w odniesieniu do żadnej postaci poza Chrystusem. W ten sposób wyraża on prawdę o dziewictwie Maryi. Józefa nazywa „mężem Maryi”, ponieważ tylko Ona jest Rodzicielką Jezusa.

III. Nawiedzenie

Maryja wybiera się w drogę • W domu Elżbiety • Magnificat • Narodzenie Jana Chrzciciela • Wątpliwości św. Józefa • Wziął do siebie Maryję

MARYJA WYBIERA SIĘ W DROGĘ

„W tych dniach...”, czyli wkrótce po Zwiastowaniu anielskim, Maryja wybrała się w drogę cum festinatione, z pośpiechem, z radością, do domu Zachariasza i Elżbiety mieszkających w małej miejscowości w górach Judei, nieopodal Jerozolimy. Anioł powiadomił Ją, że krewna, Elżbieta, poczęła syna i jest już w szóstym miesiącu ciąży88. Maryja uznała, że tymi słowy Bóg wzywa Ją do złożenia odwiedzin Elżbiecie.

Najświętsza Panna z całej duszy pragnęła powiedzieć komuś o radości, która przepełniała Jej serce; czuła potrzebę uchylenia rąbka tajemnicy, wyjawienia łaski, jaka spłynęła na lud izraelski i całą ludzkość. Wiadomość okazała się zbyt doniosła dla Niej samej. Anioł wskazał Jej kierunek, w którym powinna była się udać, osoba syna Elżbiety była bowiem ściśle związana z Osobą Jezusa; należała do tego samego misterium. Jedną z najczystszych i najdoskonalszych radości ludzkiego serca (także serca Maryi) jest dzielenie z innymi tego, co przynosi nam uczucie najwyższego szczęścia. Dusza Matki Bożej była pełna bezgranicznej radości.

W dodatku Jej kuzynka (lub ciotka) potrzebowała pomocy. Każda kobieta w jej sytuacji potrzebuje wsparcia, a tym bardziej ta, która jest już w późnym wieku.

Nie jesteśmy pewni miejsca, w którym mieszkała Elżbieta. Ewangelista pisze, że Maryja „poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta Judy”. Opierając się na bardzo dawnej tradycji89, zbieżnej z informacjami w tekście natchnionym, naukowcy utrzymują dziś zgodnie, że miejscem, do którego udała się Maryja, było Ain Karim lub Ain Karem90, leżące w odległości około 6 km od Jerozolimy. Znajdowało się ono w niewielkiej dolinie, u stóp okrytych zielenią wzgórz, a nazwę zawdzięczało źródłu (Ain) oraz otaczającym je winnicom (hebrajskie kerem i arabskie karm oznaczają „winnicę”). Żadna inna miejscowość nie mogła wchodzić w grę.

„W tym czasie” Maryja wybrała się w stronę górskiej krainy Judei, gdzie mieszkali Zachariasz i Elżbieta. Mogła przyłączyć się do karawany, zmierzającej do Jeruzalem. By dotrzeć do celu swej wędrówki, potrzebowała około czterech dni.

Maryja nie wędrowała sama. W owych czasach było nie do pomyślenia, aby ktokolwiek, zwłaszcza kobieta, a raczej młoda dziewczyna, przebył samotnie 150 km drogami, przy których czyhali złodzieje i rozbójnicy. Mogła przekonywać najbliższych o potrzebie odwiedzin u krewnych żyjących w oddaleniu... Musiała mieć przy tym wielką siłę perswazji i z łatwością zjednywać sobie otoczenie. Najprawdopodobniej towarzyszem Jej wędrówki był św. Józef, który wrócił potem do Nazaretu, podczas gdy Maryja pozostawała u Elżbiety. Mogli oni przyłączyć się do karawany pielgrzymów, przechodzącej obok Nazaretu i zmierzającej do Jerozolimy. Uznawana przez tradycję data Zwiastowania – pod koniec marca, w porze Paschy – potwierdza tę hipotezę: w tym czasie wielu pielgrzymowało bowiem do Świętego Miasta, by wziąć udział w uroczystościach.

Dotarcie na miejsce zajęło im około czterech dni.

W DOMU ELŻBIETY

Maryja weszła do domu swojej krewnej i pozdrowiła ją. Twarz Elżbiety musiała się rozjaśnić, a gdy usłyszała pozdrowienie, „Duch Święty napełnił” ją. Uświęcona przez obecność Mesjasza i Jego Matki, poczuła ruch w swoim łonie91. Dzieciątko „poruszyło się z radości”, jak gdyby śpieszyło mu się do rozpoczęcia misji Chrystusowego Poprzednika92. Elżbieta nie potrzebowała wyjaśnień Maryi, gdyż wszystko zostało jej objawione przez Ducha Świętego. Jak pisze św. Łukasz, „wydała ona okrzyk” i wypowiedziała zdanie, które będzie powtarzane przez tak wielu ludzi na przestrzeni wieków: „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona”, dodając: „A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?”. Słowa płynące z jej ust musiały zaskoczyć ją samą. Ta pierwsza zanotowana pochwała Maryi będzie rozbrzmiewać odtąd aż do skończenia świata. Także i my, w naszym życiu, powtarzaliśmy ją wielokrotnie.

Doświadczając niezwykłej radości tego spotkania, Elżbieta nazwała Maryję, która ze względu na swój młody wiek mogłaby być jej córką lub wnuczką, „Matką swojego Pana” (Mesjasza, żyjącego w łonie Dziewicy)93. Określenie to nabiera szczególnej wymowy w kontekście owej różnicy wieku między dwiema niewiastami. Maryja została określona „błogosławioną” („szczęśliwą”), ponieważ uwierzyła w niewypowiedziane misterium Bożego Macierzyństwa94. Kierowana Bożym natchnieniem, Elżbieta zapewniła Ją: „spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana”. Proroctwo Elżbiety, pochodzące od samego Boga, potwierdzało przesłanie anioła.

MAGNIFICAT

W obliczu tych cudów Maryja przywołała z pamięci wszystkie refleksje, które towarzyszyły Jej od chwili Zwiastowania. W Starym Testamencie nierzadkie były poetyckie improwizacje. Magnificat stanowił odbicie Jej duszy, odzwierciedlał Jej przeżycia. Ten piękny kantyk nawiązuje do fragmentów Starego Testamentu, które musiały być Maryi doskonale znane i nieraz dostarczać Jej materii do modlitewnych rozważań. Większość pochodziła z Ksiąg Prorockich i Psalmów, w ustach Dziewicy nabierały one jednak zupełnie nowego znaczenia. Kilka fragmentów szczególnie przypomina pieśń wdzięczności Anny, matki Samuela95, i okrzyk radości Lei, przybranej matki Asera96.

W pierwszych słowach swojego hymnu Maryja uwielbiła Boga za to, że uczynił Ją Matką Zbawiciela. Wskazała na powód swojej radości, dla którego błogosławić Ją będą wszystkie pokolenia97, i dała nam poznać, jak w misterium Wcielenia przejawiają się jednocześnie moc, świętość i miłosierdzie Boże. Maryja rzekła:

Wielbi dusza moja Pana,

i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej.

Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia,

gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny.

Święte jest Jego imię –

a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje]

dla tych, co się Go boją.

Przepowiedziała Ona, że „błogosławić Ją będą wszystkie pokolenia”. Wydaje się czymś niepojętym, że dziewczyna niespełna piętnastoletnia, uboga, niemająca żadnej pozycji społecznej, nieznana wśród swego nielicznego narodu mogła z całym samozaparciem twierdzić, że wszystkie pokolenia będą Ją nazywać błogosławioną98. I tak się właśnie stało. Jej prorocze słowa spełniają się także w nas samych. Miliony osób codziennie wysławiają Maryję, oddają Jej hołd i proszą o wstawiennictwo w różnych intencjach99.

Maryja uzmysłowiła nam, że Pan ma upodobanie w pokornych. Przeciwstawia się On pysznym i tym, którym wydaje się, że wystarczają sobie, a Bóg jest im zbędny. Ukazała siebie pośród ubogich i potrzebujących:

On przejawia moc ramienia swego,

rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich.

Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych.

Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia100.

Wreszcie, podkreśliła, że Bóg, zgodnie ze swą obietnicą, troszczy się o lud wybrany, który obdarza najwyższym powodem do chwały – narodzinami Jezusa Chrystusa, Żyda według ciała:

Ujął się za sługą swoim, Izraelem,

pomny na miłosierdzie swoje –

jak przyobiecał naszym ojcom –

na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki.

Maryja wyraziła swoją wizję Boga w historii ludzkiej; uznała swoją wielkość, mając pełną świadomość jej źródła, jakim była łaska Boża. W całym Magnificat potrafiła usunąć się na drugi plan, dając pierwszeństwo Bogu, który jest właściwym protagonistą w Jej życiu i dziejach całego świata101. W tym fragmencie Ewangelii widzimy Najświętszą Dziewicę w chwilach radości, młodości i szczęśliwego macierzyństwa.

U św. Łukasza scena ta zostaje zamknięta stwierdzeniem: „Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy, potem powróciła do domu”. Wzmianka o „trzech miesiącach” – czasie, jaki miał upłynąć do rozwiązania Elżbiety – pozwala domyślać się, że Maryja przebywała u niej do dnia narodzin Jana. Jest prawdopodobne, że pozostała tam o kilka dni dłużej i była obecna przy obrzezaniu chłopca ósmego dnia, nadaniu mu imienia i podczas towarzyszącej tym wydarzeniom skromnej uroczystości rodzinnej.

NARODZENIE JANA CHRZCICIELA

Pobyt Maryi w domu Zachariasza napełnił wielką radością jego mieszkańców. Maryja nadała nowy sens drobnym codziennym czynnościom. Jej zaraźliwa radość, udzielająca się „sąsiadom i krewnym”, osiągnęła swój szczyt z chwilą przyjścia na świat dziecka. Ósmego dnia nadszedł czas obrzezania go i nadania mu imienia. Mimo innych propozycji ze strony krewnych, Elżbieta postanowiła, że zostanie nazwany Janem, choć nie nazywał się tak nikt z jej rodziny. Ojciec, któremu przysługiwało prawo do nadania imienia chłopcu, potwierdził decyzję żony. Zachariasz z przekonaniem i uroczyście napisał na podanej mu tabliczce: „Jan mu będzie na imię”. W ten sposób wypełniła się przepowiednia anioła. Zachariasz odzyskał dar mowy, którym natychmiast posłużył się, aby dziękować Bogu i wielbić Go.

Obecni zdali sobie sprawę, że byli świadkami nadprzyrodzonych wydarzeń, choć nie w pełni rozumieli, co się stało. Ogarniające wszystkich zdziwienie ustępowało miejsca bojaźni Bożej: „W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: «Kimże jest to dziecię?». Bo istotnie ręka Pańska była z nim”. Słowa te sugerują, że Opatrzność Boża w szczególny sposób prowadziła Jana już w dzieciństwie, a związek jego obecności z nadejściem Mesjasza od urodzenia predysponował go do niezwykłej misji. Miał on być Głosicielem i Poprzednikiem Jezusa, objawiającym ludziom Boże miłosierdzie102.

Zachariasz, pełen Ducha Świętego, złożywszy dziękczynienie Bogu, oznajmił, że Mesjasz zapowiadany przez proroków jest już bliski. W swoim kantyku zawarł wszystko to, co zapadło mu głęboko w duszę podczas pobytu Maryi w jego domu. Do wiedzy i mądrości Maryi, ujawniających nowe znaczenie słów świętych Pism i płynących z Jej obcowania oraz bliskiej przyjaźni z Bogiem, doświadczony kapłan dodawał swoją znajomość owych Pism.

Słowa Zachariasza były odpowiedzią na możliwe pytania o nowo narodzonego chłopca. Święty kapłan zwrócił się do maleńkiego syna słowami: „Ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem, torując Mu drogi, Jego ludowi dasz poznać zbawienie”.

Już w łonie matki Jan został napełniony Duchem Świętym, aby w przyszłości mógł objawić Jezusa Jego narodowi. Zanim nadeszła ta chwila, „rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu”.

WĄTPLIWOŚCI ŚW. JÓZEFA

Po kilku miesiącach dotrzymywania towarzystwa Elżbiecie i niesienia jej pomocy Maryja wróciła do Nazaretu. W owym czasie Józef mógł już zauważyć stan swojej małżonki. Wcielony Syn Boży dostosowywał się do praw natury i rósł w łonie Matki. Dla Józefa było to ogromne zaskoczenie; odkrycie, które przyprawiło go o wielkie zmieszanie. Nie pojmował, co się stało. Nie znaczy to, że Józef nie szukał prawdy i w ogóle nie podejrzewał, że ma do czynienia z Bożą tajemnicą. Nigdy nie pomyślał on o Maryi niczego złego. Jego wiedza o Niej, prowadzone z Nią rozmowy, Jej radość, oblicze promieniejące łaską... nic nie nasuwało mu żadnych posądzeń co do Jej osoby.

Maryja z pewnością nie zachowywała się tak, jakby dźwigała ciężar grzechu; nie przejawiała zawstydzenia, gdyż nie ponosiła żadnej winy. Jej oczy musiały być jak zawsze – czyste, jasne i pogodne, choć niekiedy spoglądała na Józefa ze szczególnym współczuciem. Jej twarz promieniała jeszcze bardziej niż w poprzednich miesiącach. Nie sprawiała Ona wrażenia przytłoczonej jakąś troską, zmuszonej do wyjaśniania tego, co stało się widoczne. Skąd płynęła moc pozwalająca Jej zachowywać się jak zwykle, a nawet okazywać coraz większą radość? Zmiana była wyraźna: Maryja zyskała ową dojrzałość osoby, która już zna cel swojego istnienia, i która zaczyna w pełni realizować plany Boże; widać też było zapowiedź macierzyństwa.

Józef był zdumiony; nie wiedział, co o tym wszystkim myśleć. Z jego niepewnością nie szły jednak w parze zdenerwowanie czy wyrzuty. Pamiętajmy, że był on człowiekiem, który spośród wszystkich ludzi otrzymał prawdopodobnie najwięcej – po Maryi – łask Bożych: darów i specyficznej pomocy na owe trudne chwile oraz całą drogę życia jako legalnego ojca Syna Bożego. Józef nie był tuzinkowym młodzieńcem, jednym z wielu w Nazarecie; został wybrany i przygotowany przez Trójcę Świętą, by opiekować się najcenniejszymi osobami na ziemi – Jezusem i Maryją. Bóg wybrał go ze szczególną starannością i ukształtował wewnętrznie, z myślą o tej niepowtarzalnej i wyjątkowej roli.

Ewangelia ukazuje nam go jako „człowieka sprawiedliwego”, dobrego, zjednoczonego z Bogiem, pełnego ufności. Ludzie sprawiedliwi i święci nie gorszą się tym, czego nie pojmują, milczeniem Boga ani też wydarzeniami trudnymi do wytłumaczenia.

Jak poucza św. Augustyn, ci, w których mieszka Bóg, podobni są do złota – wszelkie próby czynią ich doskonalszymi103. Z pewnością było tak w wypadku św. Józefa, na którym powinni wzorować się wszyscy pragnący podążać za Chrystusem.

Bez cienia wątpliwości prawda była taka: Maryja pozostawała brzemienna od co najmniej trzech miesięcy. Jako człowiek prawy, „sprawiedliwy”, Józef nie powinien był ukrywać pod swoim imieniem cudzego dziecka. Widział on przed sobą kilka możliwych rozwiązań. Otóż mógł poddać się rygorowi Prawa104 i wydać żonę. Był jednak przekonany o Jej niewinności. Dlatego w obliczu niewytłumaczalnego misterium, postanowił odrzucić to wyjście105. Nie chciał popełnić głębokiej niesprawiedliwości względem osoby, którą kochał najbardziej ze wszystkich ludzi na świecie. Mógł także dać Jej list rozwodowy. Obydwoje odzyskaliby wtedy wolność i mogli na nowo układać sobie życie, co było zagwarantowane w prawie żydowskim. Oznaczałoby to jednak, że stało się coś złego. Najświętsza Panna w swoim małym miasteczku zostałaby okryta niesławą. „Dlaczego nowożeńcy rozeszli się tak nagle i definitywnie?” – zastanawialiby się sąsiedzi. Rodziny obydwojga próbowałyby dochodzić prawdy, domagałyby się podania przyczyn zaskakującej decyzji... a Józef nie mógłby niczego im wyjaśnić. Maryja znalazłaby się w izolacji ze względu na nieznane zdarzenia z przeszłości.

Postanowił uczynić coś innego. Św. Mateusz podaje nam motyw, dla którego wybrał trzecie wyjście: „Józef (...) był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie”. Zamierzał „oddalić Ją potajemnie” – odejść, nie spełniając obietnicy narzeczeńskiej. Maryja byłaby wówczas kobietą odrzuconą, która cierpi z cudzej winy, nie zaś z powodu własnego, skrywanego grzechu lub skazy. To Józef byłby odpowiedzialny za opuszczenie żony i owocu ich małżeństwa. Odszedłby z rozdartym sercem, aby w innym miejscu spróbować żyć od nowa. Byłaby to z pewnością trudna decyzja, która, być może, nie pozwoliłaby mu już nigdy wrócić do Nazaretu, ale wyrządziłaby też najmniejszą krzywdę Maryi.

Szlachetność duszy kazała Józefowi zachować milczenie. Swoimi refleksjami przypuszczalnie zamierzał on podzielić się z Maryją w chwili szczerej rozmowy. Gdy powziął swój zamiar i czekał na sposobność, aby Jej o nim powiedzieć, ujrzał we śnie anioła, mówiącego: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło”. Jakaż radość napełniła jego serce! Anioł uwolnił go od niewypowiedzianego ciężaru. Sen wyprowadził Józefa z ciemnego tunelu, zakończył okres niepewności i lęku, by postawić na drodze światłości. Jego dusza była przygotowana, aby przyjąć ów promień rozjaśniający mroki. Zrozumiał, że Bóg chce uczynić go ostoją swoich zbawczych planów.

Józef mógł przyśpieszyć ceremonię ślubną i zabrać Maryję do domu. Pośpiech był jeszcze jednym dowodem tego, że słowa anielskie odpowiadały autentycznym i najgłębszym pragnieniom jego serca. Poznał on plan Boży i włączył się w niego całą swoją wolą. Przyjął Maryję jako małżonkę i legalne ojcostwo wobec Chłopca, który był Synem Bożym.

Betlejem było położone o dwie godziny drogi od Jerozolimy. Maryja i Józef przebyli już ponad 140 kilometrów. W czasach, gdy przemieszczano się na piechotę po nader niewygodnych drogach, była to bardzo długa podróż.

Wiedząc, że Dziecię Maryi jest owocem Ducha Świętego, Ona sama zaś – Matką Zbawiciela, Józef kochał Ją jeszcze bardziej niż dotąd, miłością czystą, głęboką, delikatną. Stał się nie tylko świadkiem dziewiczej niewinności Maryi, lecz także Jej opiekunem. W ten oto sposób Bóg Ojciec przygotowywał rodzinę, w której pojawił się Jego Jednorodzony Syn.

WZIĄŁ DO SIEBIE MARYJĘ

Anioł przekazał mu jeszcze inne proroctwo: „Porodzi Syna, któremu... (ty, Józefe, ojcze według Prawa) ...nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. Józef przyjął więc Maryję z całą tajemnicą Jej Macierzyństwa, wraz z Synem, który miał przyjść na świat za sprawą Ducha Świętego. Okazał on całkowite posłuszeństwo i gotowość, by tak jak Maryja spełnić plany Boże106.

Św. Mateusz, który w swojej Ewangelii przedstawiał dowody spełnienia się proroctw o Jezusie i dziewictwie Jego Matki, dodał, że wszystko to zdarzyło się, aby zostało wypełnione, starsze o siedem wieków, proroctwo Izajasza107: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy «Bóg z nami»”.

Właściwy ślub, stanowiący dopełnienie ceremonii zaręczyn, prawdopodobnie odbył się wkrótce. Tekst natchniony wydaje się sugerować pewien pośpiech – „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją małżonkę do siebie”.

Musimy pamiętać, że już w czasie pierwszej ceremonii („zaręczyn”) młoda para stawała się małżeństwem. Była to dokonywana w obecności świadków legalizacja porozumienia między rodzinami obydwojga. Wprowadzenie małżonki do domu oblubieńca (bo na tym polegał odpowiednik naszego ślubu) odbywało się rok później. Towarzyszyła temu uczta weselna, w której brali udział krewni i przyjaciele.

Dzień rozpoczynał się od procesji. Przyjaciółki oblubienicy, niosąc lampy i grając na różnych instrumentach, prowadziły ją do domu pana młodego. Jezus nawiązuje do tego zwyczaju w przypowieści o pannach nierozsądnych, którym zabrakło oliwy do lamp (Mt).

Józef i Maryja podążyli nową drogą, której decydującym wydarzeniem miało być przyjście na świat Syna Bożego. W kilka miesięcy później w Nazarecie ogłoszono rozporządzenie cesarskie, nakazujące przeprowadzenie spisu powszechnego. Młodzi małżonkowie zrozumieli, że muszą wyruszyć w drogę do Betlejem. To ono miało stać się miejscem narodzin Mesjasza.

Przypisy

1 „Oparciem dla tego dzieła Kościoła, stanowiącym «sekret» jego skuteczności formacyjnej, są nie tyle wypowiedzi doktrynalne czy pasterskie wezwania do czujności, ile nieustanne wpatrywanie się w Chrystusa Pana. Kościół każdego dnia wpatruje się z niesłabnącą miłością w Chrystusa, w pełni świadom, że tylko w Nim znaleźć może prawdziwe i ostateczne rozwiązanie problemu moralnego” (Enc. Veritatis Splendor, 6 VIII 1993, n. 85).

2 List Apost. Tertio millennio adveniente, w związku z przygotowaniem Jubileuszu Roku 2000, 10 IX 1994, n. 8.

3 W czasie odpowiednim do rozważania o „Chrystusie, Słowie Ojca, które stało się człowiekiem za sprawą Ducha Świętego” (tamże, n. 40).

4 Por. Łk 2, 34.

5Międzynarodowa Komisja Teologiczna, Wybrane zagadnienia chrystologiczne (1979), A1, 226.

6J. Escrivá de Balaguer, To Chrystus przechodzi, 1992, n. 116.

7 Por. Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 429. Dalej: KKK.

8Papieska Komisja Biblijna, Biblia a chrystologia, Paryż 1984, 1.1.3.3, 22.

9 Mimo to „przymiotnik biograficzny słusznie może odnosić się do Ewangelii, które uważamy za prawdziwe i wiarygodne żywoty Chrystusa, zgodne z konwencją literacką ich epoki” (Komitet Obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, Jezus Chrystus, Zbawiciel świata, s. 79).

10 Flp 3, 8–9.

11Sagrada Biblia, Santos Evangelios, EUNSA, wyd. III, Pampeluna 1990. Polskie wydanie to Biblia Nawarska. Nowy Testament, Apostolicum 2020. Cytaty w języku polskim zostały zaczerpnięte z Biblii Tysiąclecia, wyd. IV, Poznań 1989.

12 Św. Łukasz pisze o Herodzie „król Judei”, choć w rzeczywistości panował on także nad innymi terytoriami. Ten sam ewangelista nazywa Heroda Antypasa tetrarchą, natomiast Heroda Agryppę – tylko Agryppą. W tym miejscu mowa o Herodzie Wielkim, który rządził od 29 roku przed Chr. do 3 po Chr. W porównaniu z niewielkim zainteresowaniem chronologią u starożytnych i ich słabo sprecyzowaną pod tym względem terminologią, św. Łukasz Ewangelista podaje nam wiele ważnych szczegółów.

13 W Starym Testamencie Bóg nagradzał człowieka za wierność, obdarzając go dobrami doczesnymi, licznym potomstwem i trzodą. Niepłodność była uważana za znak odrzucenia przez Boga, czasami nawet karę za grzechy. Z przyjściem na świat Mesjasza dawna bezpłodność Elżbiety i dobrowolnie zachowane dziewictwo Maryi przyniosły nieprzebrane owoce Odkupienia.

14 Był on wykonany ze złota i miał około dwóch metrów wysokości. Liczba ramion świecznika nawiązywała do siedmiu planet kosmosu babilońskiego, siedmiu nieb z wierzeń żydowskich (w ostatnim z nich miał znajdować się tron Boga) oraz do siedmiu dni stworzenia świata.

15 Dwanaście chlebów było składanych co tydzień na stole sanktuarium jako ofiara dwunastu pokoleń Izraela (por. Kpł 24, 5–9). Chleby zdjęte z ołtarza były przeznaczone dla kapłanów, mających odbyć służbę w Świątyni.

16 Obszar ten był dostępny jedynie Żydom i prozelitom. Wstępu do niego, pod karą śmierci, zabraniały poganom rozmaite napisy. Oto słowa jednego z nich: „Niechaj żaden cudzoziemiec nie wchodzi za balustradę otaczającą święte miejsce. Ten, kto zostanie w nim znaleziony, sam będzie winien swojej śmierci”. Inskrypcję można oglądać w muzeum w Stambule.

17 Według Józefa Flawiusza zasłona była ogromna – mierzyła pięćdziesiąt pięć łokci długości i szesnaście szerokości (ponad dwadzieścia pięć metrów na osiem). Została utkana w Babilonii z nici w kolorach: białym, purpurowym, błękitnym i czerwonym, symbolizujących cztery żywioły – ziemię, wodę, powietrze i ogień, z których, jak uważano, składa się wszechświat (Wojna żydowska, V, 4).

18 Arka Przymierza była tu nieobecna od 586 roku przed Chr.

19 Właśnie ta zasłona rozdarła się w chwili śmierci Chrystusa (Mt 27, 51), co miało symbolizować otwartą drogę do Boga Ojca (por. Hbr 9, 15) i początek czasów Nowego Przymierza.

20 Por. Dn 8, 17–18; Dz 10, 14 itd.

21 Łukasz wielokrotnie wspomina w innych miejscach o takich reakcjach na zjawiska nadprzyrodzone: Łk 1, 12–13.30. 65; 2, 9–10 oraz Dz 2, 43; 5, 5–11; 9, 31; 19, 17.

22 Dn 8, 16; 9, 20–27.

23 „Twoja prośba została wysłuchana” – oznajmia anioł. Wedle komentarza św. Hieronima znaczy to: „zostało ci dane więcej, niż prosiłeś; modliłeś się o zbawienie ludu, a dano ci Poprzednika” (Komentarz do Ewangelii św. Łukasza, in loc.). Tak czy owak, zawsze gdy nasza modlitwa jest szczera i wytrwała, otrzymujemy od Boga więcej niż oczekiwaliśmy.

24 Imię nadane synowi przez ojca oznaczało, kim dla ojca ma być syn, kogo chce widzieć w nim ojciec i kim pragnie, aby się stał. Bóg nadaje imiona gwiazdom i ciałom niebieskim, wśród których mieszka (por. Rdz 1, 14–18; Ps 147, 4; Iz 40, 26); tego dnia zaś ingeruje w życie na ziemi, nadając imię Poprzednikowi swego Syna.

25 Por. Rdz 29, 31–35; 35, 10–12.

26 Por. Sdz 13; 1 Sm 1–3.

27 2 Krl 1,8.

28 Słowa anioła przypominają zapowiedź z Księgi proroka Malachiasza: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną” (Ml 3, 1; por. także Iz 40, 3).

29 Zachariasz powątpiewał o swojej i Elżbiety zdolności zostania rodzicami, ponieważ zapomniał o wszechmocy Bożej. Później ten sam Archanioł Gabriel wyjaśni Maryi, w związku z poczęciem Poprzednika Chrystusa, że „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” (Łk 1, 37). Gdy Bóg oczekuje od nas współpracy w Jego dziele, musimy liczyć przede wszystkim na Jego wszechmoc, w drugiej zaś kolejności – na nasze własne siły, o których bez Jego pomocy niczego byśmy nie osiągnęli. Tak właśnie postępowali święci i postępują wszyscy, usiłujący podążać drogami świętości.

30 Reakcja Zachariasza powtarza się często u ludzi, którzy zostali powołani do bliższego zjednoczenia z Bogiem. W chwilach podejmowania życiowych decyzji nierzadko odczuwają oni pokusę prośby o niezwykłe znaki, choć stanąwszy w prawdzie, powinni uznać za wystarczające te, jakie już otrzymali.

31 Budynek Świątyni był otoczony Dziedzińcem Kapłańskim, do niego zaś, naprzeciwko fasady głównej, przylegał Dziedziniec Izraelitów, na którym przebywał lud podczas ofiary kadzenia.

32 Lb 6, 24–26.

33 Być może za pomocą tabliczki do pisania.

34 Wiele małżeństw, które nie otrzymały jeszcze daru potomstwa, widzi w Zachariaszu i Elżbiecie pośredników w modlitwie do Boga o tę łaskę.

35 J 21, 2.

36 Nazaret znajdował się na wysokości 343 m n.p. Morza Śródziemnego, około 5 km na południowy wschód od poprzedniej stolicy Galilei, Sefforis, której był przyporządkowany administracyjnie. Około roku 20 po Chr., 19 km na północny wschód od Nazaretu, nad brzegiem jeziora Genezaret, Herod wybudował nową stolicę, Tyberiadę, której odtąd podlegał Nazaret.

37 Por. J. Gonzáles Echegaray, Las tres cuidades de la infancia de Jesús, Eb 50 (1992), s. 85–102.

38 Była to mała miejscowość, leżąca w kraju o powierzchni nieco mniejszej niż 25 000 km2 (jak trzecia część Portugalii lub mniej niż Estremadura). Palestyna w czasach Pana Jezusa liczyła około 500 000 mieszkańców, a łącznie z regionami przygranicznymi, które zmieniały swoją przynależność (Idumeą i Dekapolem) – około miliona. Liczba ludności żydowskiej żyjącej w diasporze mogła jednak sięgać nawet sześciu milionów. Nazaret zamieszkiwało w przybliżeniu dwa tysiące osób.

39 Te wytwory fantazji zostały spisane głównie w Protoewangelii Jakuba. Zawiera ona domysły związane z życiem Maryi i dzieciństwem Pana Jezusa. Do głównego wątku zaczerpniętego z Ewangelii kanonicznych dodano relacje o rzekomych cudach. Apokryf ten cieszył się dużą popularnością w pierwszych wiekach naszej ery. Kościół, pomijając element apokryficzny, zgodnie z tradycją rozpowszechnioną głównie na Wschodzie, zachował jednak święto Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny,przede wszystkim dla jego „treści o dużej wartości przykładu” (Adh. Marialis cultus, 2. II. 1974, nr 8).

40S. Muñoz Iglesias,