Żertwy - Tosiek Antonina - ebook

Żertwy ebook

Tosiek Antonina

3,3

Opis

W drugim tomie poetyckim Antonina Tosiek rozpisuje na wiersze całe spektrum trosk: od tej „na wysokości” (jak ironizuje w tytule jednego z utworów), przez różne poziomy systemów opiekuńczych oraz sploty niepokojów ekonomicznych, społecznych i politycznych, po konkretne czynności pielęgnacyjne cierpliwie spełniane „na niskości”: tam, gdzie zawodzi fizjologia, niedomaga ciało, wkrada się śmierć. Podmiotka tych wierszy trwa przy bliskich chorych, próbuje pogodzić się z ich odchodzeniem, ale jej uważne spojrzenie obejmuje też osoby krzywdzone, marginalizowane, poddawane systemowej i jednostkowej przemocy. Tosiek nie popada jednak ani w ton bezradnego lamentu, ani w pięknoduchowskie współodczuwanie: zmęczona bohaterka „żertw” pozwala sobie często na silniejsze, często nieakceptowane społecznie (zwłaszcza u kobiet) afekty – wściekłość, odrazę, sarkazm – dzięki czemu udaje się jej ostatecznie zatroszczyć o samą siebie, nie kończyć w roli ani męczennicy, ani ofiary.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 12

Rok wydania: 2024

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,3 (20 ocen)
6
2
6
3
3
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ratajeek

Nie oderwiesz się od lektury

Nie znam się na poezji, ale potrafię poczuć, gdy coś boli - a tutaj boli i to mocno.
10
Voncohn

Dobrze spędzony czas

Bardzo gęste, bardzo boli, bardzo wchodzi i zostaje.
10
KarolciaZiemniaczek

Nie oderwiesz się od lektury

Nie sądziłam,żew dzisiejszych czasach spotkamtego typu poezję.jest tak inteligentna żewzielam dla siebie zaledwie 4utwory. Więcej nie pojmuję.moze muszębardziej dorosnąć Mimo to szanuję kocham poezję tę sprzed lat. Tę za kilka lat też kochać będę. Czekam na więcej
00
rafinat

Całkiem niezła

wiem, że poezja to nie matematyka, ale...
00

Popularność




neo­go­tyk

Uchy­lić się przed cio­sem

można w dół albo na boki.

Są szcze­liny w skle­pie­niu,

są gra­naty, krzyże, że­bra

i pró­szą, pró­szą, wi­dzisz?

Pan dał nam dym. Dał las

i twa­rze świę­tych w go­tyc­kich

ko­ścio­łach. Wola

to wróżka zę­buszka

po­ły­ka­ją­cych na su­cho

ta­bletki jak żwir, jak rzęsę;

sły­szę, jak mnie woła,

prze­kręca imiona

i ob­śmiewa po­rażki.

Je­stem jed­nią, je­stem ko­niunk­cją,

je­stem twa­rzą w muszli,

je­stem wierz­chem dłoni,

nie­prze­tra­wioną żół­cią

i smro­dem w ko­lo­rze fluo;

roz­bryzg UV, Pol­lock UV.

Je­stem jed­nią!

Je­stem ciel­cem,

skła­dam żer­twę.

.

kto wi­dzi w przód,kto wie, co bę­dzie

je­śli uro­dzono ją jako ostat­nią z lu­dzi

jej za­wo­dze­nie bę­dzie ża­ło­sne czy śmieszne

fan­ta­zjo­wał o niej pe­wien męż­czy­zna

bądź mi sta­ty­styczną

prze­wi­dy­walną krzywą za­cho­ro­wań i śmierci

tak mó­wił bo lu­bił wie­dzieć z kim wal­czy

as bu­ław:

inni szu­kać będą zba­wie­nia

my zo­sta­niemy tu­taj

na ubi­tej ziemi

pa­mię­tam ciała kró­li­ków

piel­grzy­mów szu­ka­ją­cych wody

bo­isz się że bę­dziesz go­towa

gryźć ścię­gna pa­tro­szyć

wy­py­chać z pę­dzą­cych po­cią­gów

to zu­peł­nie tak jak ja

ale bo­isz się też głu­pio

o cu­dze dzieci

że ci pył po­pali stopy

.

współ­cze­sny wiersz na­pi­sany przez ko­bietę

he­kate nie ro­zu­miała

tra­gicz­nej iro­nii którą za­zwy­czaj

znaj­du­jemy w mi­tach

nad nią łuki neony

for­mo­wane z sza­rego pa­pieru groty

pa­pie­skie pierw­sze ja­ski­nie osia­dłych

i cer­kiew za­śnię­cia bo­gu­ro­dzicy

po­toki wście­kłych suk plą­czą się pod nią

pę­tlą pę­tają a lasy marsz marsz

gwałt za­dany ma­pom

prawa jej dłoń żyje ży­ciem bez­piecz­nym

lewa jej stopa żyje ży­ciem płod­nego

gdzie in­dziej cu­dze palce

nie dło­nie nie nad­garstki

a prze­ciw­stawne kciuki

pchają ma­czają ob­li­zują

i znowu

.

tro­ska na wy­so­ko­ści