Zamiast czekać, zacznij żyć! - Ks. Jan Kaczkowski - ebook

Zamiast czekać, zacznij żyć! ebook

ks. Jan Kaczkowski

0,0
35,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

NIE TRAĆ CZASU, ZACZNIJ KOCHAĆ!

Ks. Jan Kaczkowski uczył nas czułości, bliskości i miłości do drugiego człowieka. Jego słowa zawsze trafiały prosto w najdelikatniejsze struny naszej duszy i nierzadko poruszały najgłębiej ukryte lęki i pragnienia. Zdecydowanie za wcześnie zabrakło nam jego mądrego głosu.

W nigdy wcześniej nie publikowanych tekstach wręcz każe nam wyjść ze strefy własnego komfortu. Porzucić wieczne czekanie na to, aż spotka nas coś dobrego, i wziąć życie we własne ręce. Piłka jest po naszej stronie – czy odpowiemy na jego propozycję?

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 93

Data ważności licencji: 8/31/2027

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ks. Jan Kaczkowski, rok 2014, fot. Damian Kramski

VICKIIDO/Unsplash

O tym, jak brzmi głos Boga

Pewnego dnia Heli spał w zwykłym miejscu. Oczy jego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć. A światło Boże jeszcze nie zagasło. Samuel zaś spał w przybytku Pańskim, gdzie znajdowała się Arka Przymierza. Wtedy Pan zawołał Samuela, a ten odpowiedział: „Oto jestem”. Potem pobiegł do Helego, mówiąc mu: „Oto jestem: przecież mię wołałeś”. Heli odrzekł: „Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać”. Położył się zatem spać. Lecz Pan powtórzył wołanie: „Samuelu!”. Wstał Samuel i poszedł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mię wołałeś”. Odrzekł mu: „Nie wołałem cię, synu. Wróć i połóż się spać”. Samuel bowiem jeszcze nie znał Pana, a słowo Pańskie nie było mu jeszcze objawione. I znów Pan powtórzył po raz trzeci swe wołanie: „Samuelu!”. Wstał więc i poszedł do Helego, mówiąc: „Oto jestem: przecież mię wołałeś”. Heli spostrzegł się, że to Pan woła chłopca. Rzekł więc Heli do Samuela: „Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”. Odszedł Samuel, położył się spać na swoim miejscu. Przybył Pan i stanąwszy, zawołał jak poprzednim razem: „Samuelu, Samuelu!”. Samuel odpowiedział: „Mów, bo sługa Twój słucha”.

1 Sm 3,2–101. 

Bardzo lubię adwent i wbrew współczesnym liturgistom wcale nie nazywam go radosnym czasem oczekiwania. Bo czy – na litość boską – wszystko w Kościele katolickim musi być radosne? Otóż nie.

To wcale jednak nie oznacza, że adwent musi być smutny. Akurat dziś ornaty, w których odprawiamy msze, są w białym kolorze, ku czci Matki Bożej, ale normalnie w adwencie odprawia się w szatach koloru fioletowego. To taki kolor liturgiczny, który przynależy do tak zwanych smutnych okresów, czyli wielkiego postu i adwentu. Te dwa okresy w ciągu roku jakoś ze sobą korespondują, choć oczywiście są inne.

Adwent nie kojarzy nam się jednoznacznie z pokutą, ale nie powinien też być jednoznacznie wesoły. Chciałbym nazwać adwent nie tyle radosnym czasem oczekiwania, ile takim wytężonym czasem tęsknoty. A może nawet napięcia… Napięcia eschatologicznego.

Trzeba byłoby w tym momencie zadać bardzo konkretne pytanie, z grupy tych „moralnych”. Co by się stało, gdyby Chrystus nie przyszedł? Co by było, gdyby Chrystus się nie narodził? Dla mnie adwent zawsze jest wielką niewiadomą. A może On tym razem nie przyjdzie? Może nie rozświetli naszych ciemności? Co by się stało z ludzkością, gdyby Chrystus nie wtargnął w środku czasu? Będę do tych pytań bardzo często wracał i się do nich odwoływał.

Wyobraźmy sobie nasz świat jako takie gigantyczne pudełko czasoprzestrzeni, która miała swój początek i będzie miała koniec. To czasoprzestrzeń, która trwa. Oczywiście wszyscy dobrze wiemy, że zaczęła się Wielkim Wybuchem, a skończy powtórnym przyjściem Chrystusa. W tej czasoprzestrzeni jesteśmy umieszczeni my, ludzie. Gdybyśmy wyobrazili sobie, że mijający czas, w czasie którego się ona zmienia, odpowiada przesuwaniu się powoli od jednej ściany pudełka do drugiej, moglibyśmy porównać ją z mrówką wędrującą od jednego krańca pudełka do drugiego. W środku tej wędrówki Bóg, który obejmuje i utrzymuje w istnieniu cały kosmos, postanowił dla naszego zbawienia wtargnąć w naszą rzeczywistość. Zrobił to bardzo konkretnie, wykorzystując czyste biologiczne prawa, ale o tym później. O tym, co z tego wynika, też powiem później.

Vlad Tchompalov/Unsplash

Wróćmy jednak do tego pytania, które dla mnie jest bardzo egzystencjalne. Co by się stało, gdyby Bóg nie pojawił się ogólnie w historii? Albo co by się stało, gdyby się nie pojawił w naszym życiu? Czy dalibyśmy radę? Czy dalibyśmy – jako ludzie – radę zbudować naszą moralność? Skoro mówimy: rozświetl nasze ciemności, to chcemy jakiejś zewnętrznej ingerencji. Może zakładamy, że bez niej sami nic byśmy nie zdziałali? Dzisiaj na warsztat wezmę sumienie jako najwyższą normę moralności. Chcę zapytać siebie i państwa, czy my mamy odwagę stanąć w prawdzie przed własnym sumieniem? I co to w ogóle oznacza?

Każdy z nas gdzieś w środku siebie, naprawdę każdy człowiek bez względu na kulturę, religię i wychowanie, odczuwa w sobie jakiś wewnętrzny głos. Taki wewnętrzny imperatyw, który papież Benedykt XVI przyrównał do podstawowego prawa naturalnego: dobro czyń, a zła unikaj. Nie ma człowieka, który chciałby tak naprawdę zła. Bez względu na kulturę. To jest podstawowa zasada prawa naturalnego. Powtórzę, żeby się utrwaliło: dobro czyń, a zła unikaj.

1 Wszystkie cytaty biblijne pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wydanie IV.

Chcę zapytać siebie i państwa, czy my mamy odwagę stanąć w prawdzie przed własnym sumieniem?

Raphael, Szkoła Ateńska, Public domain, via Wikimedia Commons

Papież Benedykt idzie jeszcze dalej w tych porównaniach ludzkiego sumienia i zderza je z jaskinią platońską. Jak wszyscy dobrze wiemy, bo wszyscy wychowaliśmy się w kulturze europejskiej i chociaż trochę liznęliśmy filozofii, Platon jeszcze przed Chrystusem podzielił świat na świat idealny i świat realny. To była bardzo chrześcijańska wizja. We wspaniałym wystąpieniu przed Parlamentem Europejskim mówił o tym papież Franciszek2, delikatnie zwracając eurodeputowanym na to uwagę i sugerując, żeby choć na chwilę oderwali się od codzienności.

Papież przypomina, że Platon pokazuje na fresku Rafaela Szkoła Ateńska na niebo, świat idei. Arystoteles natomiast wskazuje na konkret, czyli na drugiego człowieka. Te dwa światy, idea i człowiek, muszą się spotkać.

Wracając do myśli Benedykta XVI, którego jestem wielkim fanem i którego niesłusznie niektórzy uważają za zamkniętego i wstecznego – on przyrównał ludzkie sumienie do jaskini platońskiej. Według Platona człowiek został uwięziony we własnym ciele. Siedzi plecami do wyjścia w jaskini, w której płonie ognisko. Tego ogniska jednak platoński człowiek też nie widzi – dostrzega tylko bijące od niego światło. Ogień jest tutaj rozumiany jako źródło prawdy, dobra i piękna. Pomiędzy człowiekiem przykutym do ściany tej jaskini (w założeniu Platona przykutym do własnego ciała) a ogniskiem przechadzają się idee. W chrześcijaństwie powiedzielibyśmy: transcendentalia, czyli właśnie te podstawowe idee prawdy, dobra i piękna. Ogień, to jest poznanie, Boże światło. Widzą państwo, jaka to chrześcijańska wizja?

Sięgnij do źródła:

Jak zatem można przywrócić nadzieję na przyszłość, aby począwszy od młodych pokoleń, została odnaleziona ufność, by dążyć do wielkiego ideału Europy zjednoczonej, żyjącej w pokoju, twórczej i przedsiębiorczej, szanującej prawa i świadomej swoich obowiązków?

Pozwólcie, że aby odpowiedzieć na to pytanie, posłużę się obrazem. Jednym z najbardziej znanych fresków Rafaela, znajdujących się w Watykanie, jest tzw. Szkoła Ateńska. W jego centrum znajdują się Platon i Arystoteles. Uniesiony do góry palec pierwszego z nich wskazuje świat idei, można powiedzieć niebo; drugi wyciąga rękę do przodu, w kierunku patrzącego, ku ziemi, ku konkretnej rzeczywistości. Wydaje mi się, że obraz ten dobrze opisuje Europę i jej historię, w której ciągle spotykają się niebo i ziemia, gdzie niebo wskazuje otwarcie na transcendencję, na Boga, które od zawsze wyróżniało Europejczyków, zaś ziemia przedstawia praktyczną i konkretną zdolność radzenia sobie z sytuacjami i problemami.

Przyszłość Europy zależy od odkrycia żywotnego i nierozerwalnego powiązania między tymi dwoma elementami. Europa, która nie potrafi już otworzyć się na transcendentny wymiar życia, jest Europą, której powoli grozi utrata duszy, a także „ducha humanistycznego”, którego przecież kocha i broni.

Właśnie wychodząc od potrzeby otwarcia się na transcendencję, pragnę podkreślić centralne miejsce osoby ludzkiej, która w przeciwnym razie byłaby zdana na mody i panujące władze. Dlatego uważam, że fundamentalne znaczenie ma nie tylko dziedzictwo, które chrześcijaństwo pozostawiło w przeszłości w społeczno-kulturowym tworzeniu kontynentu, ale nade wszystko wkład, który zamierza dziś i w przyszłości wnieść w jego rozwój. Ten wkład nie stanowi zagrożenia dla świeckiego charakteru państw i dla niezależności instytucji Unii, ale ubogacenie. Wskazują na to ideały, które ją kształtowały od samego początku, takie jak pokój, zasada pomocniczości i wzajemnej solidarności, humanizm zogniskowany na poszanowaniu godności osoby.

Przemówienie papieża Franciszka w Parlamencie Europejskim w Strasburgu 25 listopada 2014 roku*.

* Cyt. za: Dicastero per la Comunicazione - Libreria Editrice Vaticana, https://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2014/november/documents/papa-francesco_20141125_strasburgo-parlamento-europeo.html (dostęp: 2 sierpnia 2022 r.)

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

2 Chodzi o przemówienie papieża Franciszka wygłoszone w Strasburgu 25 listopada 2014 roku.

O tym, że nie warto czekać z bliskością

Dostępne w wersji pełnej

O tym, jak nie być pluszowym katolikiem

Dostępne w wersji pełnej

O tym, za czym warto w życiu tęsknić

Dostępne w wersji pełnej

Dodatek Z dziećmi o wierze i śmierci

Dostępne w wersji pełnej

Dodatek O nowotworze

Dostępne w wersji pełnej

„Był taki facet, adoptowany Kaszuba, trochę dziwaczny, słabo widział, potykał się trochę, ale potrafił mówić zrozumiale, kochał ludzi i chciał zrobić coś dobrego.Chciałbym Was prosić, abyście o Nim nie zapominali”.

Fundator

Józef Kaczkowski

ojciec księdza Jana Kaczkowskiego

Jeśli zechcą Państwo wesprzeć Fundację i uczestniczyć w pielęgnowaniu pamięci o ks. Janie Kaczkowskim, zachęcamy do przekazania darowizny na konto:

PEKAO SA

54 1240 1242 1111 0010 7685 0834

www.fundacjakaczkowskiego.org

Wydawnictwo poleca

Życie trwa tylko chwilę. Nie zepsuj tego!

Ksiądz Jan Kaczkowski potrafił rozpalić serca i ostudzić emocje. Nikt tak mądrze jak on nie mówił o współczesnym Kościele, o cierpieniu, potrzebie kochania albo chociaż lubienia ludzi, którzy nas otaczają.

Czy bliskości da się nauczyć? Co to znaczy być przyzwoitym? Dlaczego czasem trudno nie być antyklerykałem? Gdzie jest Bóg, kiedy nasi bliscy cierpią? Czy eutanazja może być alternatywą dla cierpienia?

Odpowiedzi na te oraz setki innych pytań, które znajdujemy w nieznanych tekstach księdza Kaczkowskiego, uczą nas żyć w zgodzie z samym sobą i z nadzieją patrzeć w przyszłość.

Projekt okładki

Justyna Chowaniec

Fotografia na okładce

Beata Zawrzel | REPORTER | East News

Wybór i opracowanie

Adam Gutkowski

Opieka redakcyjna

Paulina Gwóźdź

Adiustacja

Bogusława Wójcikowska

Korekta

Marta Tyczyńska-Lewicka

Konsultacja zapisu kaszubskojęzycznych wypowiedzi

Mateùsz Titës Meyer | Fundacja Kaszuby

Opracowanie graficzne i łamanie

Adam Gutkowski | goodkowskydesign.com

ISBN 978-83-240-6619-3

Copyright © by Helena Kaczkowska & Józef Kaczkowski

Copyright © for this edition by SIW Znak sp. z o.o., 2022

Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl

Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl

Społeczny Instytut Wydawniczy Znak,

30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37

Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569,

e-mail: [email protected]

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk